Padokowanie konia.
WALECZNA, A dlaczego, gdy koń nie ma jedzenia to zaczyna się nudzić i ucieka -> gdzie ucieka, jak ucieka, co to znaczy "ucieka" ?
Ogólnie to podpisuję się pod postem Branki 🙂 tylko zastanawia mnie trochę to uciekanie.
Jak to koń z takich "kurduplowatych' 😉 i prymitywnych, to wychodzi, jak się ma nadzieję, że gdzieś jest zielono, a nie biało. 😀
Czasem też połazi jak nudno - mnie to nie dziwi .
Dobrym sposobem na nudę są też gałęzie, albo drzewa jeszcze w całości no i jakiś zajęcie 🙂
branka chyba faktycznie pomyślę o tej siatce...
guli dokładnie jest z tych prymitywnych 😉, chodzi co drugi dzień chyba że jakieś wolne no to wtedy codziennie i drzewo ma i opony...
Sankaritarina nooo zwykle to jest tak że jak wychodzi na padok to pokręci się po nim, potem zwykle je siano a kiedy już nie bardzo to zajęcie jest już interesujące to przerywa dolną taśmę pastucha albo dwie dolne tak żeby inne konie nie wyszły a ona sama zwiedza pobliskie pola... sąsiedzi chcą mnie czasem zjeść....
A po co mu opony? 🙂
Rozumiem, że latem służą do przewracania, bo w środku trawa rośnie 😉
Na takie kurduple to nawet szkoda taśmy , bo i tak zniszczą, pogryzą.
I zawsze wiedzą, co rośnie u sąsiadów 🤣
Ja często ganiam konie po wybiegu , żeby mały zbyt nie nudził się, albo zaprzęgam go do pracy.
I muszą dostawać lepsze siano na wybieg- bo inaczej kucol idzie na spacer , nawet ulicą, jak był ogromny śnieg.
Na szczęście zdążył już wychować kierowców- jak w Irlandii, czy Anglii 😀
WALECZNA, A dlaczego, gdy koń nie ma jedzenia to zaczyna się nudzić i ucieka -> gdzie ucieka, jak ucieka, co to znaczy "ucieka" ?
Ogólnie to podpisuję się pod postem Branki 🙂 tylko zastanawia mnie trochę to uciekanie.
ale co cię zastanawia w uciekaniu? Mój koń robi to samo. Gdy nie ma trawy bo wyjedzona jest czy z powodu śniegu to też zaczyna kombinować i wychodzić poza padok. Tam jest zdecydowanie ciekawiej 🙂
Już nic, po prostu cała ta wypowiedź dziwnie zabrzmiała. Mam ostatnio zdecydowanie irracjonalne skojarzenia i szukam dziury w całym, wybaczta. :kwiatek:
WALECZNA, Słuchaj, a wchodzi w grę wzmocnienie ogrodzenia?
Miałam styczność z taką kobyłą, która zawsze uciekła. Miała trawkę, towarzystwo, ale czegoś jej brakowało. Ha, najlepsze było to, że przeskakiwała metrową barierkę, a jak miała cokolwiek skoczyć pod jeźdźcem to ojjj, nie ma siły 😁
Hodowlane też nam uciekają. Najpierw jedna, później cztery. Trawę miały, wszystko. No i kucyk jeszcze 😁
Plus taki, że tereny dosyć duże, i ograniczały się do uciekania po swoich pastwiskach. Chociaż raz nam uciekł Daniel i nie wrócił (mówili, że był na mieście) 🙄
ja w tym roku już nic nie wymyśle jeśli chodzi o mojego uciekiniera ale na wiosnę wygrodzimy dodatkowe padoki, na zimę myślę że zrobimy jakieś paśniki. W stajni jak słyszą że koń się nudzi to patrzą na mnie jak na debila no ale już się do tego przyzwyczaiłam 🙂
Mój koń nie jest ani mały ani prymitywny i też zwiewa. Sposoby ucieczki ma przeróżne-od przeskakiwania pastucha przez przeciskanie się zgrabnie między linkami aż do brania pastucha na klatę niezależnie czy pod prądem czy nie. Czasem po ucieczce wraca do stajni a czasem pasie się po drugiej stronie pastucha grając na nerwach swojemu padokowemu koledzy który został po drugiej stronie. Latem wraca zawsze w godzinach kolacji, choćby cały dzień jakoś udało się bez uciekania to nie ma mowy aby wieczorem nie wrócił samowolnie-no chyba uprzedzałam Jego zamiar i ściągałam Go po prostu wcześniej, żeby wrócił w ręku a nie samowolnie 😀 😀 😀 Co ciekawe gdy ucieknie i popasie się za pastuchem często wraca do swego opuszczonego wcześniej kolegi.
Sankaritarina no właśnie nie mam takiej możliwości ;(
...bo inaczej kucol idzie na spacer , nawet ulicą, jak był ogromny śnieg.
Na szczęście zdążył już wychować kierowców- jak w Irlandii, czy Anglii 😀
Wet właśnie też tyle że u nas długa prosta i każdy tnie ile fabryka dała... więc nawet nie zdąży wychować kierowców.
chodzi mi o jakieś patenty takie jak zabawki w boksie tyle ze na padok :kwiatek:, może jakby miała się czymś zająć to byłoby lepiej... biorąc pod uwagę że ona nigdy takich numerów nie robiła wcześniej(a przynajmniej nie sama 😉)
WALECZNA dobrym sposobem na nudę w zimie na padoku jest wyrzucanie siana. Ja tak robie w obu stajniach i konie mają zajęcie.
WALECZNA ja u siebie myślałam zeby:
zainstalować paśnik, i tak koniskom wozić sianko, żeby zimą się nie nudziło. Albo zrobić jakiekolwiek zadaszenie i siano w siatce powiesić 😉
kupić piłki, myślałam czy takie dla dzieci do skakania z uszami się nie sprawdzą
puszczać na różne wybiegi, zanim się nowe miejsce sprawdzi, obejrzy trochę czasu minie
lepsze ogrodzenie, widziałam tu na revolcie że ktoś ma ogrodzenie z siatki
Nie wyobrażam sobie zimą wybiegu bez siana, jesli konie przebywają na nim minimum 4 godziny dziennie. 🙂
Moje sa od 7 rano do ok 15 , maja zawsze siano pod wiatą , pozostały czas spędzają albo w stajni, albo koło domu.
Waleczna- konie nie będą bawiły się czymkolwiek dłużej niz 15 min .
Ich ukochanym zajęciem jest jedzenie, jedzenie i drzemka. 😉
Czasem pomarkuja walkę- i tyle.
Jak ich nie pogonię, to same nie poruszają sie, gdy wszędzie śnieg.
Niedługo dostaną duzą jodłę ( choinkę) do gryzienia- trochę będą miały zajęcia.
Co do tych koni, wychodzących z wybiegów.
Niby fajnie miec ciekawskie, bystre konie, ale ma to tez swoje niedobre dla człowieka strony 🙂
Ja to nawet dziwię sie, że kuc bardzo rzadko wychodzi, a całą zimę nie podłączam prądu .
W sumie, to grzeczny jest 😀
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=46.msg837524#msg837524 date=1294157098]
Bjooork, powinnam dodać, że słowa te padły z uśmiechem, kiedy pytałam, czy mój koń po przeprowadzce miałby stado, czy ze względu na usportowienie stajni byłby skazany na samotność na padoku. Ja akurat uważam, że stado jest warunkiem zdrowia psychicznego, zwłaszcza, że mam konia trudnego i tkającego. Wiem, co się dzieje, gdy z jakiegoś powodu nie może wyjść ze stadem - jest histeria, ze wspinaniem się w boksie włącznie.
[/quote]
Stado w granicach rozsądku a i owszem - zwłaszcza dla tkaczy jest to istotna kwestia ( mój też dość długo tkał- na szczęście udało mi się to prawie wyeliminować); ale nadal będę się upierać przy tym, że padokowanie w 'stadach' (ja bym raczej ujęła to mianem grup) trzeba robić po pierwsze z głową po drugie w konfiguracjach gwarantujących minimalne ryzyko kontuzji- zwłaszcza, że nie oszukujmy się - właściciele pensjonatów zazwyczaj nie biorą na siebie finansowych skutków ewentualnych kontuzji - czytaj kosztów weterynarza, leków, a potem całej ewentualnej rehabilitacji.
edit: lit
nie powinnam zabierać głosu bo ze mnie żaden sportowiec a do tego nie korzystam z pensjonatu.A jednak u mnie 12 koni chodzi razem.Kontuzji nie ma i nie było,lekkie pogryzienia i kopniaki były na początku gdy byla ustalana hierarhia w stadzie ,gdy wszystko się unormowało jest spokoj (słabsze i nizej postawione w hierarhi osobniki "schodzą z drogi" mocniejszym) uwazam ,ze konie są zwierzakami stadnymi i w stadzie czują się najlepiej
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=46.msg837524#msg837524 date=1294157098]
Bjooork, powinnam dodać, że słowa te padły z uśmiechem, kiedy pytałam, czy mój koń po przeprowadzce miałby stado, czy ze względu na usportowienie stajni byłby skazany na samotność na padoku. Ja akurat uważam, że stado jest warunkiem zdrowia psychicznego, zwłaszcza, że mam konia trudnego i tkającego. Wiem, co się dzieje, gdy z jakiegoś powodu nie może wyjść ze stadem - jest histeria, ze wspinaniem się w boksie włącznie.
Stado w granicach rozsądku a i owszem - zwłaszcza dla tkaczy jest to istotna kwestia ( mój też dość długo tkał- na szczęście udało mi się to prawie wyeliminować); ale nadal będę się upierać przy tym, że padokowanie w 'stadach' (ja bym raczej ujęła to mianem grup) trzeba robić po pierwsze z głową po drugie w konfiguracjach gwarantujących minimalne ryzyko kontuzji- zwłaszcza, że nie oszukujmy się - właściciele pensjonatów zazwyczaj nie biorą na siebie finansowych skutków ewentualnych kontuzji - czytaj kosztów weterynarza, leków, a potem całej ewentualnej rehabilitacji.
edit: lit
[/quote]
Niestety Twój koń należy do koni "bardzo aktywnych" na padoku i to on zazwyczaj wdaje się w pogawędki z kolegami.
Natomoast jedna, nie do końca zdjagnozowana kulawizna w ciągu kilku lat codziennego padokowania go w obecnej stajni nie powinna chyba wywoływać u Ciebie zbyt daleko idących wniosków.
Nie wyobrażam sobie zimą wybiegu bez siana,
cały czas ma siano 😉
Moje konie od wczoraj chodza od rano do obiadu na padoku 💃 Dla nich to wielka odmiana.
Dramka miała noge spuchniętą od urazu i wczoraj po padoku noga wygląda normalnie 😀
trudno oczekiwac by własciciel pensjonatu brał na siebie koszty leczenia urazów na padoku
chyba że udało by się stwierdzić\dowieść że głownym czynnikiem był jakiś rażący ludzki błąd czy zaniedbanie (np. stan ogrodzeń!)
ale wcale nie trzeba ludzkiego błędu by koń sie skasowal
przykłady które nam się zdarzyły gdy jeszcze byliśmy po stronie pensjonariuszy:
1. koń wraca na środkach p-bólowych na 3 nogach z zupełnie spokojnego jak-co-dzień padokowania na trawie, stado spokojne, żadnych konfliktów, tzn nikt nic nie widział niepokojącego; diagnoza: pękniecie wzdłużne kości udowej. fakt, że koń juz przed wypadkiem był rencistą-rehabilitantem co mogło miec wpływ na jego urazowość, ale jednak przypadek ciekawy 🤔
2. kon wraca b. mocno kulawy ze zwykłego wyjścia też jak co dzień, ze swą grupą, z trawiastego pastwiska. diagnoza: przerwanie nerwu obręczy barkowej, koń praktycznie wycofany z użytku a był koniem zarabiającym.
(nadmienię tylko, że w żadnym z przypadków nie stwierdzono śladów wskazujących na udział innych koni, tzn. śladów kopnięci, obrzęków itp. Ergo: to samo mogło by się stać gdyby konie wychodziły pojedynczo.)
i co, kto ma ponosić odpowiedzialność ❓ - chyba ewentualny i (niestety tylko teoretyczny w w\w przypadkach) ubezpieczyciel .
z drugiej strony: w tej samej stajni poprzedni stajenny doznał złamania ręki wskutek wspięcia się na niego jednego z pensjonatowych koni które wyprowadzał na padok. i co. i też ubezpieczyciel - na szczęście ludzie są ubezpieczeni obowiązkowo.
Dempsey rider1 macie rację, trudno oczekiwać, że za padokowe kontuzje będzie odpowiadał właściciel pensjonatu (przecież nie postawi przy koniach stajennego, czy monitoringu 24/24) a jak będzie chciał to zrobić to pensjonariusze nie wydolą finansowo za takie usługi 😉.
Faktem jest tez że mój koń-późny-kastrat (wcześniej 10 lat ogier kryjący?) jest jaki jest- tj. ryczy do chłopaków na powitanie, bawi się w kantarki etc. etc. (ja bym go raczej określiła mianem interaktywnego, ale z pewnością nie agresywnego). Ale równolegle dotychczas nigdy nie miałam sygnałów, żeby któryś ze współtowarzyszy jego padokowych zabaw doznał w ich wyniku kontuzji 😉
edit: literówka
Ale równolegle dotychczas nigdy nie miałam sygnałów, żeby któryś ze współtowarzyszy jego padokowych zabaw doznał w ich wyniku kontuzji 😉
rozumiem, mam podobnego konia
i miewałam sygnały że to on uszkodził innego konia, choć dowieść było tego nie sposób, ale zgodziłam się, że rzucane podejrzenia mają realne podstawy
i nie protestowałam gdy został wykluczony ze stada.
Moje wychodzą 8-15 i też z siankiem na padoku. Wy macie problem bo wam zwiewają Tak?
A ja ostatnio borykam się z problemem -Jak tu ściągnąć te wstrętne sierściuchy z tego padoku 😵
I to nie wołam ich do pustych boksów tylko maja owies i czystą słomkę i siano z rana.
No nie mam sił do nich. Przyszła taka do stada co demoralizuje mi konie i koniec!
Władza schodzi, a tamta zadziera ogon do góry i na padok kita, więc reszta podjarana też leci 🤔
Ale o tym chyba właśnie pisała bjooork. Duże stado- nie bardzo, ale już grupa kilku koni "w odpowiedniej konfiguracji"- jak najbardziej
Edit: literówki
A co to znaczy duże stado? A co kilka?
Dobre pytanie. Kilka to moim zdaniem dwóch trzech kolegów, z którymi delikwent generalnie 'dobrze żyje'
edit: zaczynamy chyba powoli dryfować w stronę 🚫
mój konfliktowy wałaszek wylądował w poprzedniej stajni na oddzielnym padoku tylko ze swoją love (śl.emerytka)
obecnie w stajni prowadzonej już przez nas, dołozyliśmy tej parze dwa wałachy (jeden niepełnosprawny ruchowo, drugi trochę umysłowo 😉 i daje radę ta 4
akurat w jego przypadku myślę że druga kobyła wprowadziłaby zamęt
archeo, zdecydowanie off
może by moderatorzy przenieśli do wątku: padokowanie? :kwiatek:
zgodnie z życzeniem wydzieliłam.
[quote author=guli link=topic=21913.msg837894#msg837894 date=1294169442]
Nie wyobrażam sobie zimą wybiegu bez siana,
cały czas ma siano 😉
[/quote]
Nie pisałam tego do ciebie 🙂
Teraz tez do innej wypowiedzi.
Ktoś ma problem, żeby ściągnąc konie z padoku?
Kurcze, a ja mam zupełnie odwrotny 🙄
Tylko czyhają, żeby wpaść na teren ogrodu, choć niekoniecznie do stajni.
Już zamknięcia furtki na wybieg zmienione na łańcuchy, bo wszystko przegryzały, żeby otworzyć furtkę .
Jak tylko podjeżdżam autem do bramy, to Kuba zaczyna rżeć z pretensją , przywiera do furtki i złości się na zwłokę.
Właściwie to nie rozumiem takiego zachowania , bo nawet podanie marchewki na wybiegu niczego nie zmienia.
Przecież robactwa nie ma, wilki tez ostatnio nie grasują 😉 🤣
he, he skąd ja to znam. Ostatno mąż zle zamknął furtkę i za moment całe stado buszowało w ogrodzie. Wyrzucic je na padok było..bardzo trudno. Mam wrażenie ,że to z nudów, jutro wolne wiec postaram sie coś im zorganizowac (wiecej ruuuuchu)
- co do ilości ,co oznacza dużo a co mało. Kurcze mam teraz 12 siersciuchów i naprawdę jest okey. Ale fakt raz miałam pod opieką walacha (swieży wałach kastrowany dosłownie na pare dni przed przyjazdem do mnie). No istny dramat. Tego nie da się opisac co sie działo. Skopał, sponiewierał Luncia, nastepnego dnia pobił Maltiego ale tak ,że baliśmy się obrażen wewnętrznych. Na osobnym wydzielonym padoku rozrabiał chcial do stada , a w stadzie ..... naprawdę był nie do wytrzymania. Pierwszy raz trafil mi się taki kon. Niestety zrzeygnowąłam z opeiki nad nim, choc nie powiem w obsłudze i w stosunku do ludzi był miodzio. Ale nie dawalismy sobie z nim rady jesli chodzi o stosunki w stadzie, bałam sie o malego Maszka i o inne wałachy a sam , ba nawet z innymi klaczami stac nie chcial.
W tej chwili mam bardzo zgrane stado, bardzo rzadko zdarzają sie jakies male ugryzienia, naogół wystarczy ,że osobnik o wyższej pozycji połozy uszy i inne osobniki schodzą mu z drogi ale i to zdarza się rzadko.
Uwielbiam patrzec jak wałachy bawią sie, ganiaja i widac ,że to zabawa. Nie ma żadnych urazów, kładzen uszu, wielkich kopnięc.
No w tym problem, że ja też tak miałam :/ Bramkę to ja mam tak ciężką, że w dwie osoby targamy. Zawiązywana na 2 uwiązy, ale niestety i tak było za mało.
Przyszły dwa nowe konie do stada wrzesień-pażdziernik.
Jeden uciekinier emeryt dołączyliśmy do stada -nawet nie wie jak się skacze już 🙂
Drugi w Pażdzierniku doszedł. Na początku to tylko czekała aż bramka się otworzy i będzie mogła zjeść owies, a w ogóle z boksu wypędzić z rana to dwóch ludzi wyciągało. No i niestety odkuł się sierściuch jeden i drugi i dzieje się jak dzieje.
Moja władza absolutna nie radzi sobie z nowymi oprychami 😂 sama zejdzie zje owies i idzie sobie znowu do koni 🙂
My nasze konie z powodu zimy zaczęliśmy puszczać na jeden padok. 14 koni, wałachów i kobył biega sobie razem. Stworezyły się oczywiscie mniejsze grupki, ale nie ma żadnych poważnych obrażeń czy kontuzji.