Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."
http://vod.onet.pl/licealne-ciaze,6724,serial.html Podziwiam tych co zdecydowali się wychowywać w tak młodym wieku, ale i podziwiam tych, co oddali do adopcji...
JARA, wspolczucia dla bratanicy, serio....juz sie kiedys toczyla dyskusja na ten temat w watku dzieciowym, ale powtorze tu w skrocie: moze sa wyjatki od tej reguly, ale ja swoim dzieciom pozwalam w granicach rozsadku na wszystko i mam porownanie z takimi rowiesnikami corek, co nie moga nic...Moje dziewczyny bija tamte dzieci na glowe sprawnoscia, madroscia i pomyslowoscia, a nie sadze, zeby to byla kwestia idealnych genow 😉. Powtarzam, moze to nie regula, ale u mnie sie sprawdza.
Co do wieku: zalezy jakie po 30-ce, 32 czy 38 😉. Osobiscie uwazam, ze 32-4 to nie problem, ale dluzej balabym sie czekac.
Ale wlasciwie to ofujemy 😉, a ja jestem zadziwiona, ze nie ma wysypu wkurzonych przynaglanych zyczeniami swiatecznymi do macierzynstwa 🙂.
BASZNIA, u mnie był spokój z dziećmi, bo moi ciągle cisną o ślub 😉 Pewnie jak wezmę ślub, to będą nagminnie cisnąć o dzieci 😵
Może rodzinki w tym roku zmądrzały? 😉 W moim domu chyba po raz pierwszy do 10 lat nie życzyli moim rodzicom kolejnego potomka!
A ja przy stole wigilijnuym usłyszałam od szwagierki Narzeczonego - oby wam się rodzina powiększyła 👿
Myślałam ze dostanę szału. 🤔
Livia, ha, no tak, watek o slubach tez by mial spora frekwencje 🙂. A propo tego i dzieci, to ja pamietam jak moi rodzice do ostatniego dnia przed slubem gadali, zebym w ciazy do oltarza nie szla😉. A tuz po poprawinach uslyszalam" No to teraz wnuki!! " 😉
Może rodzinki w tym roku zmądrzały? 😉
Czy ja wiem 😉...
zabeczka17, czyli jednak nie wszyscy zmadrzeli 🙂
Oni chyba wypowiadali własne życzenia, a nie składali wam 😉
Ale wlasciwie to ofujemy 😉, a ja jestem zadziwiona, ze nie ma wysypu wkurzonych przynaglanych zyczeniami swiatecznymi do macierzynstwa 🙂.
No to ja zaczne 👿
Masakra... Z kazdym rokiem coraz gorzej... Jedyny moj Tato normalny stwierdzil, ze mam jeszcze czas... Chociaz chwile pozniej dodal, ze do 30-stki niewiele, a trzydziestolatki to juz taaaaakie dojrzale kobiety... 😵
BASZNIA najgorsze że na mój delikatny i miły protest ( że jeszcze nie pora , nie czas) laska ( która ma dwójkę dzieci) poniżającym tonem do mnie - Oj przestań, zobaczysz rodzina się powiększy.... 🤔 😵
Stanęłam jak wryta , nie chciałam robic awantury przy opłatku. 👿 Ale w myślach celowałam do niej z KBKsu
Niektórzy poprostu nie potrafią zrozumieć. 🤔wirek:
Dobrze, że mam do tych miłych rad jeszcze trochę czasu. Ale już słyszę te wszystkie: czas na ślub, dom, samochód, dziecko, psa, kota, kolejne dziecko, bo pierwszemu smutno... 😵 A jeśli już się zdecyduję na dziecko, to przeraża mnie wizja 9 miesięcy z wielkim brzuchem, porodu, paprania się w tych wszystkich pieluszkach, mleczkach, kaszkach. Facetowi to dobrze: zrobi, a potem tylko pobawi jak będzie miał ochotę, a jak nie, to stwierdzi, że zmęczony jest po pracy i musi sobie mecz z kolegami obejrzeć. Ach, żeby tak mężczyzna mógł urodzić dziecko.
Ale czemu was to wkurza, ja puszczam to koło uszu -czcze gadanie, nikt wam przeciez na siłe dziecka nie zrobi
a napewno nie przyszła tesciowa czy kuzynka. 😂 Zreszta ja mimo swoich 22l czasem mysle o rodzinie, narazie moszcze sobie gniazdko i mam czas,ale to nie była by niewiadomo jaka tragedia , raczej utrudnienie i juz(dodam ze dzieci nie lubie, szczegolnie odgłosów dzieci, ale nie lubie tez pekinczyków ale pekinczyk mojego kumpla jest boski i go strasznie lubie)
Ale czemu was to wkurza, ja puszczam to koło uszu -czcze gadanie, nikt wam przeciez na siłe dziecka nie zrobi
Wypowiem sie za siebie - dlatego, ze z kazdym kolejnym rokiem coraz czesciej i coraz intensywniej to slysze, i od coraz wiekszej ilosci osob... 😵
Generalnie mam zlew na to, ale jesli w ciagu trzech dni slyszy sie takie cos wiele razy, to szlag czlowieka trafia (tak jakby trafil, gdyby o czyms innym sie tyle gadalo).
A dzieci... no coz, sa przecudne, tyle ze obce 😀
tunrida- nie do konca sie zgadzam co do tego dogadywania,bo co to za roznica te 2-3lata według mnie niemalże żadna 😉 poza tym moja kumpela (18lat) ma matke w wieku 37lat i nie widze,zeby sie jakos super dogadywały,moja matka natomiast ma lat 56 i dobrze sie z nia dogaduje o ile juz z nia gadam,ale to odrebny problem 😉
Ale czemu was to wkurza, ja puszczam to koło uszu -czcze gadanie, nikt wam przeciez na siłe dziecka nie zrobi
Ja też nie wiem. Ja ze swoim facetem byłam 100 lat zanim za niego wyszłam, potem 100 lat brykaliśmy bez dzieciaka... I też ciągle słyszałam, gdzie dzidziuś i gdzie dzidziuś. I nie robiło to na mnie żadnego wrażenia.
Może dlatego, że nie miałam kompleków, że ktoś inny dzidziusia ma, bo jak to inaczej tłumaczyć?
Nie wyobrażam sobie dziecka w wieku 20-25 lat. To był mój czas na małe szaleństwa, na poznawianie świata, na realizację kilku marzeń.
W tym wieku gdybym miała dziecko musiałabym liczyć na pomoc finansową rodziców, nie miałam jeszcze własnego kąta. Byłabym sflustrowana i nie wiem czy nie miałabym po cichu żalu do siebie, że dziecko mnie ograniczyło. Miałam kilka koleżanek, które urodziły na koniec LO lub zaraz po. Ja latałam po imprezach i wypadach ze znajomymi na weekendy a one siedziały w domach z maluchami.
W mojej sytuacji dziecko wiele by mi zabrało. Myślę, że to indywidualna sprawa każdego, czy chce dziecko po 18-stce czy po 30-stce.
incognito
Druga sprawa.....Potem dziecko ma lat 18 a Ty 48. Ono jest w fazie buntu, a Ty jesteś w wieku prawie, że babcinym. 😉 Wówczas kontakty z dzieckiem również mogą nie być łatwe. Nie musi tak oczywiście być, ale może. Uważam, że częściej łatwiej dogadać się z dorastającym dzieckiem matce, która jest jeszcze dość młoda. Duchem.
Uważam, że dla dziecka najlepiej kiedy matka rodzi je w wieku około 20-25 roku życia. Oczywiście przy stabilnej sytuacji życiowej. 😉
nie do końca sie zgadzam... moje dziecko będzie miało 18lat gdy ja już będę dawno po 50-tce... i jakoś nie czuję dyskomfortu z tego powodu...
TAK - jestem STARĄ matką wg. Twoich kryteriów...
ale można być "babcinnym" i żywym trupem bez zainteresowań, celu w życiu mając 25 lat... a można być świetną osobą mając lat 60-siąt...
faza buntu?? u jednego jest, u innych nie, to nie kwestia wieku - dogadanie się....
BTW - odprowadzam dziecko do przedszkola - i tam średnia wieku matek ok 23-26 lat...i ich jedynym zajęciem PO przedszkolu jest TV albo centrum handlowe... sorry... nie wiek jest ważny... na górce śniegowej na osiedlu... jedyną matką - jestem JA - górka pusta... bo po co sie męczyć z dzieckiem na śniegu jak można odpalić TV... po co lepić bałwany, zjeżdzac na tyłku, jak można w cieple "szlajać" sie po centrum handlowym...
Dodofon, zgadzam się. Moi rodzice byli tuż przed 30-stką gdy ja się urodziłam. Moja siostra pojawiła się 10 lat później. Tata jest pełen różnych pasji. Dzięki nim miałam okazje spróbować różnych rzeczy i znaleźć swoje hobby. Mimo, że oboje są mocno po 50-tce, przeżywają druga młodość, wreszcie stać ich i mają możliwości zwiedzać świat. Nie widać po nich wieku, poza siwizną na taty czuprynie. Nie szykują się jeszcze na tamten świat i obraziliby się, gdyby ich nazwać "starymi".
A imprezy w gronie rodziców i ich znajomych wcale nie są gorsze, od tych z równieśnikami.
Ja sie zgadzam z Dodo. Jestem poznym dzieckiem, przedczterdziestkowym, rodzice sa juz po szescdziesiatce, wiekszosc moich rowiesnikow miala i ma mlodszych rodzicow, ale to zawsze moi aktywnie sie we wszystko angazowali, zyli, bawili sie, do dzisiaj jezdza po swiecie na mniej lub bardziej hardkorowe wycieczki, spedzajac na nich kilka miesiecy w roku, a rodzice moich znajomych (mlodsi) - siedza w domu i nic nie robia (i nie wynika to tylko i wylacznie z mozliwosci finansowych, w razie gdyby ktos chcial taki argument wysunac).
Ciekawa dyskusja sie rozwinela. Moj brat jest dzieckiem urodzonym przez moja mame w wieku 19 lat. Podobnie jak brat mojej najlepszej przyjaciolki i wielu innych ludzi ktorych znam. I musze przyznac, ze obserwujac tych wszystkich ludzi jestem jak najbardziej przeciwna rodzeniu dzieci w tak mlodym wieku. Moja mama kiedy dowiedziala sie ze jest w ciazy byla przerazona i bynajmniej rodzic nie chciala. A moze precyzyjniej - poniewaz byla jeszcze mloda dziewczyna - nie zdawala sobie w ogole sprawy co to znaczy miec dziecko. Mozna sobie wyobrazic ile te za wczesne, niedojrzale macierzynstwo kosztowalo zarowno ja jak i mojego brata. Koszty zdrowotne i emocjonalne byly ogromne po obu stronach i gdyby nie pomoc rodziny mama nie skonczylaby studiow i nie dostalaby pracy. Tato, ja to sie czesto zdarza, nie czul sie odpowiedzialny. Mnie i moja siostre urodzila niemal dekade pozniej. Roznica miedzy nami jest kolosalna - na niekorzysc mojego brata.
Mlode matki w wiekszosci nie maja ani dojrzalosci ani doswiadczenia zyciowego potrzebnego by wychowywac dziecko. Moze i z pewnych punktow widzenia lepiej jest miec dziecko w mlodym wieku, ja jednak obstaje przy wersji zaprezentowanej chociazby przez Dodo. Kobieta po trzydziestce da dziecku wiecej niz mlodka, ktora sama w wielu wypadkach jest niedojrzala.
Poza tym to prawda - lata dwudzieste w zyciu to czas na rozwoj, na doskonalenie samej siebie, nauke, podroze. Dopiero co wychodzimy z dziecinstwa i juz mamy rodzic dzieci?
A co do swiatecznej rzezni z zyczeniami - wszystko jest kwestia taktu i dobrego wychowania. Dzieci i malzenstwo to sprawy intymne i wchodzenie w te sfere przez osoby z zewnatrz jest swiadectwem zlego wychowania. Dobrze jest miec to w glowie i kiedy jakis czlonek rodziny znowu zazyczy nam meza i malenstwa skiwtowac jego slowa zimnym spojrzeniem i zignorowac. Moja rodzina jest na tyle dobrze wychowana ze nikt nie wazy sie na takie zyczenia przy swiatecznym stole. Ale kto wie. Na razie jestem plocha dwudziestka, moze kiedy wejde w wiek balzakowski zyczenia slubu i dziecka posypia sie obficie?W koncu to "ostatnia szansa" na "rodzinne szczescie".
Tunrida uwazasz ze 48 lat to wiek prawie ze babciny? Czuje sie jak w XIX wieku 😲. 20-25 lat? Stabilna sytuacja zyciowa w tym wieku? W wieku kiedy powinno isc sie na studia ty chcesz dzieci rodzic?. Co do kontaktow z dzieckiem - po pierwsze, one rzadko sa latwe. Zakladanie ze beda latwiejsze bo z dzieciakiem bedzie kontaktowala sie dwudziestoletnia gowniara a nie "prawie ze babcia" to zenada. Umiejetnosci pedagogiczne kobiety ktora sama dopiero co z dziecinstwa wyszla z reguly sa bliskie zeru. Przeciez taka babka nie ma nawet skonczonych studiow, nie ma pracy, nie ma przede wszystkim zyciowej madrosci ktora przychodzi z wiekiem, wraz z roznymi doswiadczeniami o ktore raczej ciezko w wieku 20-25 lat. Dojrzala kobieta goruje nad dwudziestka w niemal kazdym aspekcie. Chociazby w przedmiocie "ustabilizowanej sytuacji zyciowej" o ktora ciezko kiedy dopiero zaczelo sie studia (20 lat) lub sie je wlasnie konczy (25 lat).
kelpie, ja bym nie dramatyzowała w żadną stronę. 20-letnie matki też mogą zdobywać wiedzę, też moga mieć dobrą pracę. Ale wymaga to zarówno od nich wielu wyrzeczeń i wiele pracy jak i od bliskich. Bo bez pomocy choćby w opiece nad dzieckiem nie dadzą same rady.
Ja wyszłam z założenia, że dziecko to mój obowiązek, a nie moich rodziców. Dlatego zaplanowałam, że zacznę od ułożenia swojecho życia, uniezależnienia się, stabilizacji, zdobycia doświadczenia w pracy a potem zaplanuję macieżyństwo.
ja nie namawiam na dziecko po 30-stce, absolutnie, każdy wybiera czas najlepszy dla siebie i już...
są ludzie odpowiedzialni i pragnący mieć dziecko w wieku 20-stu lat, a są tacy, którzy NIGDY nie dorosną...
wracając do tematu bazowego = mnie zarówno teściowa jak i siostra sugerują drugie dziecko... = ja?? never
trzymałam na rękach wczoraj dziecko 3-miesięczne mojej siostry... masakra...
jak spbie rpzypomnę to "upier.dolenie" 24h na dobę... z dzieciokiem to mi sie nóż w kieszeni otwiera...
zero własnego świata, 2 lata wyjęte z życiorysu...
Dodofon, ale trzeba przyznac, ze drugie dzieci-moje takie bylo, i A. tez tak ma 😉, sa duzo latwiejsze w chowie, nie wiem dlaczego, ale to sie potwierdza.
A pozne/wczesne macierzynstwo? POza wzgledami zrowotnymi nie widze przeslanek do optowania za ktorakolwiek opcja..Na watku dzieciowym sa super mamy tuz po 20-ce, sa i te pozne 😉, tez super. To kwestia czlowieka, nie wieku.
Dodofon, ale trzeba przyznac, ze drugie dzieci-moje takie bylo, i A. tez tak ma 😉, sa duzo latwiejsze w chowie, nie wiem dlaczego, ale to sie potwierdza.
co nie zmienia faktu "udupienia" przez długi czas
A opiekunka??
Właśnie -opiekunka. Też pomyślałam sobie, że mnie wychowywała gosposia przez 16 pierwszych lat.
Prowadziła dom , gotowała, sprzątała, robiła przetwory. No i zajmowała się mną jak byłam mała.
To dopiero była wspaniała instytucja. Mama wracała do domu i jedyne co miała zrobić to siedzieć sobie z książką na fotelu.
Ech.... żal takich czasów.
Tania,
ale mama "wracała"...
a mój styl życia "przed" polegał na nie wracaniu do domu, albo wracaniu w bardzo późnych godzinach nocno-porannych 😜
albo ciągłych wyjazdach...
myśle, że tozależy od stylu życia jaki sie prowadzi... jak sie jest w ciągłym ruchu, to jakiekolwiek "udupienie" bardzo ogranicza...
Oj pewnie,że ogranicza. Teraz są inne czasy.
Świetnie, że są kobiety po 40-ce, które czują się młodo i mają świetny kontakt ze swoimi dziećmi.
Przecież bywają wyjątki. 🙂
Zasada jednak jest inna. Tak uważam. I mam do tego prawo.
Obserwując znajome widzę, że bardziej życiowe, wyrozumiałe, elastyczne, młodzieżowe są te kobiety, które są jednak młodsze niż starsze. Czyli te, które mają tych lat 30-40 niż te , które mają 40-50.
I owszem, uważam, że mając lat 25 można mieć na tyle stabilną sytuację życiową, że można mieć dziecko w tym wieku. Stabilna sytuacja życiowa, to nie koniecznie własny dom 2-piętrowy, 2 samochody, koń i pewna praca do końca życia. ( bo takiej sytuacji często nie mają ludzie koło 50-ki) Raczej miałam na myśli stałego partnera ( męża), widoki na dobrą pracę, widoki na własny kąt, pomoc rodziny, itd.
przypomniała mi sie koleżanka, która urodziła DWOJE dzieci podczas dziennych studiów,
urodziła bo tak chciała... w w wieku 22 i 23 lat, rok po roku, rodziła na wiosnę (po egzaminach), wracała w październiku na studia,
nie brała żadnego urlopu itd... byłą jedną z lepszych studentek...
mieszkali z mężem w akademiku... - rodzina?? 600km od miejsca studiów...
więc są naprawdę różne spojrzenia na życie 😉
U mnie na medycynie rodzenie dzieci na ostatnim roku studiów było dość powszechne. Bo na wczęśniejszych latach, było jednak rzadkie. Również nikt nie brał urlopów dziekańskich. Fakt, że większości dziewczynom pomagali rodzice z obu stron. ( ich i partnera- męża) Jeśli nie na ostatnim roku, to zaraz po zakończeniu studiów był masowy wysyp ciąż. I uważam taki wiek kobiety, za zdrowy na rodzenie dzieci. I fizycznie i psychicznie. I już.
Oczywiście zawsze są wyjątki. I w jedną i w drugą stronę. Ale uważam, że dla dziecka lepiej mieć młodszą mamę niż starszą. Powtórzę znów- tak , są wyjątki. 😉
Jeszcze tylko zedytuję o zespole Downa, o którym pisałam w poprzednim poście. Z danych z netu, ryzyko, że kobieta w wieku 25 lat urodzi dziecko z tym zespołem wynosi 1 na 887 ciąż. U kobiety w wieku 30 lat 1 na 685 ciąż, u kobiety w wieku 35 lat- 1 na 274, a u kobiety w wieku 40 lat już 1 na 78 ciąż !
To ryzyko rośnie wraz z wiekiem matki. W wieku 49 lat wynosi już 1 na 8 ciąż.
Kobieta genetycznie jest przystosowana do rodzenia dzieci w wieku wcześniejszym, niż późniejszym i o tym mówiłam.