KOTY

cieciorka   kocioł bałkański
20 grudnia 2010 12:42
Marzena, czad! To sklep z mojej wsi 😎
Zadzwoniłam do pana i powiedział, że może mi dać próbki  :emota2006091:
Jeżeli uda mi się dostać lub dokupić np po dwie próbki, mogę potem komuś wysłać.
dzięki dziewczyny, jakoś mi nie pasowało do końca utrzymanie kota na jednym typie karmy. Z waga ma problemy, ale to dzięki kochanej mamusi, która daje jej za dużo karmy, za dużo dokarmia i twierdzi ze jest za chuda, mimo ze niestety jest wielką kulką. Do tego nie zdaje sobie sprawy że jako samotny kot, nie wychodzący na zewnątrz mimo okresowych szaleńczych galopad po domu i zabaw z myszkami, kulkami itp itd nie ma jak spalic dużej ilości karmy.
magda, na swierzba nie polecam strongholdu.
U nas po 1 nie dal zupelnie nic, a po 2 byly przypadki zejscia kotow po nim.
Jestem bardzo anty na ten lek.
Leczylismy uszy tez dexorylem.
W sumie 2 m-ce leczenia, 3ma lekami i zero efektow.

Dostalismy Oridermyl, 2tyg i uszy zdrowe.
Mam jeszcze ponad pol tubki, chetnie odsprzedam, bo szkoda by sie przeterminowal.
cieciorka   kocioł bałkański
20 grudnia 2010 12:52
Odchudzić Rudego najbardziej pomogła Młoda- po prostu gania go po domu, ale on był tylko trochę za gruby, teraz jest optymalny 🙂
mlody juz po czyszczeniu uszu. utwierdzam sie w przekonaniu ze lecznica do ktorej chodze jest slabiutka. pani doktor nie potrafi powiedziec co to.. mooze swierzbowiec, mooze co innego - zero konkretow, nie ogladala syfu pod mikroskopem zadnym ani totalnie nic. przeczyscila, wpuscila lekarstwo i powiedziala zeby jutro przyjsc. jutro bedzie pan doktor - podobno lepszy - zobaczymy co powie. poza tym pochwalony kot zostal za super wyglad zabkow (leczone jakis miesiac-dwa temu) i ogolnie za piekny wyglad (nawet rabacik za to sie dostalo)
reszta futrzakow ma w uszach maksymalnie pomaranczowo-brazowy nalot, przeczyscilam i zobaczymy co dalej.

dea, jutro dam ci znac czy potrzebuje. chyba wlasnie cos takiego wpuscila dzis babka do uszu.

co do karm - moj jedzie na joserze od ponad pol roku. je chetnie, wyglada super,ma duzo energii. mco od poltora miesiaca tez na tym, ale moim zdaniem powinien miec zrobione badania czy nie powinien czegos innego dostawac. ale wlascicielka nie widzi problemu by go karmic nawet kitiekatami itp wiec tym bardziej nie zmieni nic.. josere ze mna bierze bo niedrogo wychodzi i wygodnie worek razem wziac... (notabene 125zl za 10kg z bezplatna dostawa)
Cieciorka - tez chce próbki!
Zasadzam się na ta karmę od kilku miesiecy, mlody ma jeszcze 3kg starej do zjedzenia ale od stycznia bede dwa koty wiec i tak wypada jakas karme kupic...
A przez internet jak zamawiacie to wychodzi taniej niż w zoologicznym?
Bo ja kupuje w zaprzyjaźnionym zoologicznym wszystkie karmy, mają tam i Orijena i Animondy, drogie to ale w sumie nigdy nie pomyślałam żeby poszukac taniej (i tak jest taniej niż w zoologicznych w centrum).


Branka - z reguły duzo taniej.
Na zooplusie nie dosc ze masz multipaki to od zamowienia za 100 zl masz przesylke za darmo, zbierasz punkty od zakupów i wymieniasz na nagrody - np zabawki dla psa czy kota.
Tak jak pisalam, saszetka animondy rafine soupe w zooplusie kosztuje ok 2 zł
a schmussy 1,80.

Suche karmy tez są relawtynie tansze no i do wyboru do koloru.
Musiałabys sama porównać swoje karmy, ze sklepów polecam zooplus, animalie, karmy do domu i kącik pupila.
Krakvet trzeba omijac szerokim łukiem bo sie na przesyłkę nie mozna od nich doczekac
branka, sprawdz np na zooplus.pl - porownaj sobie ile wychodzi w sklepie za kilogram a ile tam 😉
nie wiem jak karma, bo josery nie widzialam w stacjonarnych sklepach, ale np zwirek cats besta ponizej 100zl w sklepach nie schodzi, a w necie po 80zl z dostawa mozna dorwac (40 litrowy worek!)
Condina   Charakter, Charisma, Klasse.
20 grudnia 2010 14:41
Dziewcyzyny mozecie mi polecic jakis zwirek do kota nie pylacy 🙂 ?
u mnie zapadla decyzja, ze tniemy jajka Chopczykowi jutro. Musze go pochwalic, ze poszedl do kuwety zrobic koope ale potem zepsul cale dobre wrazenie, bo zaznaczyl lozko, na szczescie tyko poszwa ucierpiala, wiec nie czekam i tne. Wiec teraz siedzi biedak w klatce, poki co, znosi to ze stoickim spokojem, do jutra musi wytrzymac, potem wet  a w piatek jedziemy do nowego domku. Juz zaczynam miec skrecony zalodek przed tym jego zabiegiem, chociaz bedzie ciety u "mojej" wetki, ktora jest naprawde dobra i ufam jej ale mimo wszystko.. Trzymajcie jutro, prosze, kciuki za Chlopczyka ..
edit. juz zaczyna sie bawic myszkami :-)
Condina - chyba nie ma takich. Bentonity pylą, drewniane pylą. Chyba tylko silikon jest w miare niepylący
dea   primum non nocere
20 grudnia 2010 16:36
sanna - świetny ma wzorek, a ten pyszczek do połowy bardziej pokolorowany wygląda niesamowicie 🙂 Trzymam kciuki za odjajczanie!

Z Lemurkiem robimy postępy - od wczoraj ćwiczymy przytrzymywanie kota (ograniczanie ruchu). Za pierwszym razem miał strasznego stresa i ziewał, ale wyraźnie go zaciekawiła ta "walka ze sobą" - łazi za mną teraz, tak jakby prowokował, żeby go "wystawiać na próbę". Wieczorem już nie uciekał, tylko sztywniał lekko. To naprawdę duży sukces dla niego. Za każdy taki akt makabrycznej odwagi wylewnie go chwalę głosem (wyraźnie sie uspokaja wtedy) i za szczegolne postępy podkarmiam z ręki. Dumny z siebie niebywale jest 🙂

zen - co tam u rudziaka?
Dea, super,  ze Lemur powoli odkrywa jak fajny potrafi byc Czlowiek  😎 😀 
Zen, no wlasnie, jak tam maluszek ?
Chlopczyk to taki marmurek tricolorek  🤣
dea   primum non nocere
20 grudnia 2010 16:48
Z Lemurem jest jeszcze jedna ciekawa sprawa. Dopóki był w stajni, darł japę jak opętany - od momentu zniknięcia matki. Darł się jak kotka w rui, dlatego na początku wzięłyśmy go za kotkę. Do tego starszy braciszek usiłował go kryć  🤔wirek: przyprawiając nas o lekką panikę (kolejne gęby do wykarmienia). Ale ta "ruja" trwała i trwała, a kociąt jak nie było tak nie było. Któregoś razu przyszedł się otrzeć, podniósł ogon i no, historia nieciężarnej kotki się wyjaśniła.
A w domu milczy. Ogólnie, jesli wszystko mu pasuje, chodzi sobie cicho (stuka tylko potwornie długimi pazurami), jak myśli nad pójściem do kuwety, to czasem trochę pozawodzi w przestrzeń, ale dużo mniej intensywnie. Jak sie go "zagada" i odpowiada, to raczej bezgłośnie otwiera pyszczek, a na końcu jest takie "ik." albo "e.". Patrzy przy tym w oczy, więc chyba się nie boi gadać?
Zastanawiam sie skąd taka zmiana i czy to dobrze, czy nie. Może po prostu naprawdę wołał za matką i jest na tyle rozgarnięty, że stwierdził, że TU to juz na pewno ona go nie znajdzie?
my_karen   Connemara SeaHorse
20 grudnia 2010 16:50
sanna , przesłodki🙂
zen , jak tam?

Moje koty są strasznie wybredne w kwestii żarcia. Uwielbiaja za to fast foody, wszelkie whiskasy pochłaniają w każdych ilościach. Z Ritką przez dłuższy czas nie mogłyśmy sie dogadać w kwestii karmy, stanęło na Royalu, tylko to jadła względnie chętnie.

Teraz mam podobny problem z moim 'Dziczkiem', Royal nie, siostra wysłała mi próbki josery, puriny i jeszcze jakiejś jednej suchej - nie i koniec, oskarżycielski wzrok, głodówka i bieganie za pańcią. Głównie z tego względu nie chcę już nawet netowo zamawiać, nie wiem jak temu dziczkowi dogodzić. Jakieś pomysły może?
Poszliśmy więc na kompromis - pannica dostaje dwa posiłki, z tego raz dziennie whiskasa zmieszanego z czymś lepszym jakościowo, najczęściej z czystym mięskiem. Wczoraj wieczorem mężowi nie chciało się drobić mięsa i spore kawałki kurczaka zostawił na wierzchu - kocica pozrzucała kurczaka, wciągnęła whiskasa, mięsa nie ruszyła.
No ale chociaż myszy stajenne łapie, codziennie 2-3 leżą koło miski, więc na pewno coś z tego zjada.
Już prawie nie widać, że łapka była przetrącona, lekko tylko utyka, jest ogromna poprawa🙂 Nabrała trochę ciałka wreszcie i zrobiła się z niej taka przylepa, że odkleić jej od siebie nie mogę, głośno domaga się przytulenia. A jeszcze 2 miesiące temu to była pani kompletnie niedotykalska i nieprzyjacielska 😉

Niestety zdjęć Dziczka dorobić się jakoś nie mogę, bo jak tylko się pojawia to wskakuje (dosłownie) na ręce, dostałam za to kilka w miarę aktualnych zdjęć Rity, magda kiedyś się upominała 😉



Tu ze swoim najlepszym kolega - wyrósł byk niesamowity, jest pół roku młodszy, a Ritka wcale taka malutka nie jest 😉
My_karen, sliczna kicia  😎 Moze surowizne dawajcie dziczce? Ten z mojego zdjecia to do wczoraj tez byl dziczek, tak wlasnie upasiony na resztkach od zaprzyjaznionego rzeznika. A ten whiskas to czyms musi pod "podrasowany', ze koty tak za nim szaleja  🙄 U mnie z karmieniem, dzieki Bogu, nigdy nie bylo problemu, albo mam zlote koty, chociaz Synus jest niejadek, albo wiedza, ze whiskasa i tak im nie przyniose ..
dea   primum non nocere
20 grudnia 2010 17:18
Tak wam łatwo idzie oswajanie tych dziczek, wręcz hurtowo, a ja się z takich pierdół cieszę jak "udało mi się kota dotknąć" - po 3 miesiącach mieszkania w domu  😲 Nawet nie marzę o przychodzeniu na kolana, żaden moich Królewiczy się do tego nie pali. Simba się kładzie obok mnie, tak, ale na kolana? pfff...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 grudnia 2010 17:22
dea, oddam Pinkę na parę tygodni. 24/7 będziesz miała spanie na kolanach, brzuchu, rękach, plecach, barkach... Teraz śpi na kolanach.
Dea, nam sie po prostu "latwiejsze" dziczki trafiaja..  no i ja Chopczyka karmilam od mlodziaka, wiec w  penym momencie zaczal do mnie gadac, chodzic za mna, miziac sie, wiec jak go wczoraj zgarnelismy z dworu, to on taki dziczek raczej tylko z nazwy byl..  z Niteczka bylo podobnie, jak zaczelam karmic, to warczala na mnie ale w pewnym momencie zaczela sie do mnie lasic i potem to juz polecialao - 2 lata temu wepchnela sie za mna do mieszkania i tak juz zostala.. Ale mam tez "dziczki" - dziczki, niby moge dotknac, niby ufaja, ale to wszystko tak na pol gwizdka, to wciaz dzikie koty..
Chlone wasze posty o karmach 🙂
Rudzielec lepiej,aczkolwiek po poludniu znowu mi zagoraczkowal 🙁 tym razem nieznacznie,bo 39,5 i po konsultacji z wetem uznalismy,że nie panikujemy- kroplowka podskorna i jak nie przejdzie to zastrzyk. Na szczescie zlecialo. Ale latwo nie jest,bo Findus nabral sil (z czego się ciesze) i ostro protestuje na igle 🙁
cieciorka   kocioł bałkański
20 grudnia 2010 19:19
Condina, stronę wcześniej rozmowa o żwirkach i kilka razy jeszcze wcześniej 🙂

Słuchajcie, zapewne w czwartek idę po te próbki, jeśli mam brać kilka porcji (być może trzeba będzie zapłacić, pewnie nie dużo), to dla kogo?


Zaczęłam snuć teorię, że Kituszka marznie w nocy i dlatego tak rano się budzi i biega, rzeczywiście, jak się ją okryje, to wytrzymuje dłużej, ale w ciągu dnia potrafi się czymś owinąć, więc dlaczego w nocy nie? 🤔wirek:
troszke zmienie -na moment- temat.. przypomne Jaska, poharatanego malenkiego kocurka  http://allegro.pl/jasiek-szczescie-w-nieszczesciu-pomoz-i1352560304.html . Patrze na moje 3 szczesliwe, rozpieszczone koty, kolejny - tez gruby i zadowolony, czeka juz na piatek aby trafic do swojego domku, inny - malutki i tez szczesliwy juz rozrabia u przyjaciol, a tam malenka kocia kuleczka czeka na kolejny zabieg umozliwiajacy szczesliwe funkcjonowanie. Wlasnie zrobilam przelew, pare zlotych ktore na pewno sie kiciowi przydadza, moze ktoras z Was tez mglaby wrzucic jakis grosik na jego leczenie..  :kwiatek: Przepraszam, ze tak sobie pozwalam... ale ten kociak dostal szanse na w miare normalne zycie i qrcze, lezy mi on na sercu..
my_karen   Connemara SeaHorse
20 grudnia 2010 19:53
dea, moja Ritka też nie była jakaś strasznie miziasta, przychodziła na kolana kiedy jej sie zachciało, nie kiedy mi sie chciało 😉

Ten mój dziczek zrobił naprawdę mega postępy, ale ona od początku szukała po swojemu kontaktu z człowiekiem, widać tylko było, że się strasznie bała.
Decydujący wpływ miał na jej postępy ten jej wypadek, wtedy strasznie jeszcze sie spinała, ale jak podchodziiśmy z jedzonkiem to prawie nie uciekała, a później poszło juz szybciutko.
Najpierw dobry miesiąc nie było mowy po pogłaskaniu, pierwsze 2 tygodnie w ogóle nie chciała jeść 'naszej' karmy. Później zaczęła podchodzić do miski po naszym odejściu, ale przy karmienu koni siedziała w bezpiecznej odległości i obserwowała. Po miesiącu podchodziła coraz bliżej, a raczej nie uciekała, jak podchodzilismy z żarełkiem. Właściwie dopiero po wypadku dawała się spokojnie głaskać i próbowała się łasić, nie mruczała w ogóle jeszcze wtedy, 'warczała' na nas (jak to mój mąż mówił😉, znaczy wydawała takie dzikie mruki, jakby broniła jedzenia, ale to chyba było całkowicie mimowolne, bo zachowaniem agresji nie wykazywałą żadnej, potrafiła się łasić i kiedy poczuła jedzenie, jednocześnie 'warczała'.
Przeszło jej to całkowicie, teraz mruczy już na sam nasz widok, głośno upomina się o przytulenie, a wtula się z całej swojej kociej siły😉 Nieważna jest nawet miska, jedzenie zaczeka, pańcia ważniejsza i koniec. Trafił mi sie taki miziasty dziczek 😉
Najbardziej mnie zadziwiła na początku - wprowadziła sie do naszej stajni kiedy byliśmy w Irlandii i nikt się po ogrodzie nie włóczył, byłam absolutnie pewna, że taka kicia ucieknie jak zobaczy, że ktoś wchodzi na jej teren. Ale ona uparcie siedziała i obserwowała z daleka, praktycznie ogrodu nie opuszczała.

sanna, próbowałam z surowizną, zje troszke jak musi, na jeden posiłek zawsze daje jej coś w tym stylu, surowe lub gotowane, czasem zostawia nieruszone (widać myszki lepsze), wieczorny whiskas z mieskiem znika w minutke. Próbowałam wieczorna dawke zmiejszać - i tak mięso ledwo ruszała.
A i parę groszy na kociaka z aukcji puszczę, narazie tylko symbolicznie, na szczęście, ale zawsze...

A to wspomniany dziczek sprzed ok miesiąca, widać jeszcze (przynajmniej ja widzę), że dupka przetrącona...
jaki biedny ten Jasiek  😕
ja to zawsze placze jak czytam takie historie jak jaśkowa...

rita  😍 pierwsza fote debesciak!

moj dziad mały sie drapie po uszyskach i strzepuje :| dea, pisze pw...
uzalezniona od Whiskasa  🤣 dobrze, ze  dostaje oprocz tego pelniwartosciowe mieso, chociazby w postaci myszy :-)  a z tym whiskasem chyba tak juz jej zostanie, milosniczce fast foodow  🙄 🤣
no.. biedny maluszek.. ale ma takie iskierki w oczkach, tak widac w nim wole zycia, ze jak bedzie mial szczescie i leczenie przebiegnie tak jak to jest zaplanowane, to chlopak bedzie jeszcze smigal ..
Cieciorko - ja bym chciala Chicken Soup i OmniPro.
Ze mnie chyba stres schodzi, tak mnie boli głowa, aż na granicy mdłości 🤔 😵

cieciorka, ja mam już hopla na punkcie kociej temperatury ciała. Podobno za niska temperatura ciała jest dla kotów bardzo niebezpieczna i należy koty wtedy dogrzewać. Findusa przykrywam często zwykłą pieluchą tetrową, żeby znowu nie przegrzać, a utrzymać odpowiednią temperaturę. Chciałabym, żeby już był zdrowy 🙁

Findus jak na razie na żadną mokrą karmę patrzeć nie chce, jedynie gotowane mięso lub słoiczek gerbera. Dzisiaj zezwolono na gotowanego kuraka z zupy. Najadł się tak, że nie mógł na łóżko wskoczyć 😁 Teraz odsypia.

Rozmawiałam z weterynarzem przed chwilą (kurczę, jak miło z ich strony, że w wolnej chwili między pacjentami zadzwonią zapytać jak kociak 😡 )- i po południowa gorączka mogła być spowodowana wygłupami porannymi kociaka- ganiał za różnymi rzeczami jak opętany i pewnie się osłabił za bardzo, więc organizm dostał sygnał, że znowu jest coś nie tak i uruchomił podwyższenie temp. ciała.

Idę oglądać te polecane przez was karmy :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się