Emigracja - czyli re-voltowicze i voltopiry rozsiani po świecie.

A.   master of sarcasm :]
17 grudnia 2010 14:51
Szczerze powiedziawszy, gdyby nie 5 lat spedzonych w UK i wyrobione znajomosci, mialabym ciezko z praca. A mam za soba 22 lata doswiadczenia z konmi wyscigowymi, rowniez na dosc wysokich pozycjach. Obecnie pracuje jako menedzer stadniny ale to dostalo mi sie calkiem tylko i wylacznie po znajomosci...
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 grudnia 2010 14:56
Po ostatnim wykładzie ze stosunków międzynarodowych zrezygnowałam z Irlandii, bo ponoć jest tam coraz gorsza sytuacja gospodarcza, nie musi to być Wlk. Brytania, może być nawet Francja czy Hiszpania, ale szczerze powiedziawszy z moim angielskim (porozumieć się porozumiem, kiedyś nawet na obozach pomagałam siodłać konie anglojęzycznym dzieciakom i jakoś się dogadaliśmy) nie wiem czy bym cokolwiek zrozumiała jakby ktoś zasuwał po angielski jak karabin maszynowy. Ja muszę się zastanowić zanim coś powiem.
Oj, tak, ostatnio znajomości bardzo się przydają 🙁
Dużo też zależy od regionu, w którym się mieszka. Pamiętam, że w "moim" Gloucestershire były góra 2 ogłoszenia pracy i to takie do bani, podczas gdy w Berkshire i Oxfordshire było ich 30 - 40.

Notarialna - ja miałam z angielskim to samo przez pierwsze 5 miesięcy. Niby same 5 miałam na egzaminach, 96% na maturze, a za Chiny nic nie rozumiałam, co oni mówią. Teraz sama strzelam angielskim jak karabin maszynowy 😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 grudnia 2010 15:24
ikarina, Zapewne kwestia wprawy i czasu. Już wystarczy, że raz dzwoniłam do Irlandii. Mają koszmarny akcent, nic nie można zrozumieć, trajkoczą niezrozumiale.... 😉
A.   master of sarcasm :]
17 grudnia 2010 16:12
Oj, tak, ostatnio znajomości bardzo się przydają 🙁
Dużo też zależy od regionu, w którym się mieszka. Pamiętam, że w "moim" Gloucestershire były góra 2 ogłoszenia pracy i to takie do bani, podczas gdy w Berkshire i Oxfordshire było ich 30 - 40.


a co powiesz o Newmarket, gdzie jest okolo 3000 koni wyscigowych, kilkadziesiat stajni i stadnin i z praca bardzo ciezko?...  😉
hej dziewczyny w Norwegii  🙂

jak szybko idzie Wam nauka norweskiego?
macie jakies doswiadczenie z pensjonatami dla koni?
noen napisz mi cos o szkole w Norwegii, tak ogolnie.  :kwiatek:


Jeśli chodzi o Norwegię to z pensjonatami różnie. Zależy od regionu i ceny baaardzo różnie, bo jest wiele małych stajni (przy domowych) i na pewno można się jakoś dogadać co do ceny.

Ja jeszcze nauki języka nie zaczęłam,ale nie wydaje mi się on taki łatwy (mówią, że to tylko złudzenie 🙂 ). Może dlatego,że brzmi dość obco,ale wszędzie dogadasz się bez problemu po angielsku.
ehhhh to troszkę się załamałam..
Ale i tak od nowego roku ostro biorę się za język i szukanie jakieś fajnej oferty. Nie koniecznie zależy mi na super zarobku...Oczywiście nie chce zarabiać mniej niż tutaj.  😉 😉 Wyjazd zawsze mi się marzył...i może zdecydowanie późno się za to zabieram ale póki mogę muszę skorzystać, nauczyć się czegoś nowego , zobaczyć  troszkę ;-)) nie koniecznie musi być to przy koniach, może być jakieś gospodarstwo, Może pomoc w domu...cokolwiek. ;-)) No zobaczymy.... 😉 😉 😉
ikarina, Zapewne kwestia wprawy i czasu. Już wystarczy, że raz dzwoniłam do Irlandii. Mają koszmarny akcent, nic nie można zrozumieć, trajkoczą niezrozumiale.... 😉


Hahhaha no co Ty 🙂 Koszmarny akcent to mają Szkoci i Walijczycy. Irlandczycy - to tylko ci z północy (Donegal, Leitrim). Dubliński akcent sama przejęłam, Anglicy spotkani w Krakowie sami zwracają mi na to uwagę! To tyle tytułem offtopa. Wróciłam do kraju, więc w tym wątku nie ma już dla mnie miejsca 😉
to chyba mieszkancow  Co. Kildare jeszcze nie slyczalyscie ..  🙄
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
19 grudnia 2010 00:09
Hiacynta, to bylo najgorsze pol godz mojego zycia. Ciagle musialam facetowi powtarzac by mosil woooolniej bo nic nie rozumiem xD. Ale w koncu jakos sprawe zalatwilam i chyba goscia ubawilam :P
mtl   I M Equestrian
19 grudnia 2010 00:27
Koszmarny akcent to mają [...] Walijczycy.

potrzebuję kilka dni żeby przyzwyczaić się do akcentu poszczególnych osób!


Dubliński akcent sama przejęłam

ciesz się że dubliński, bo mój to jest nijako-krakowsko-śląsko-walijsko-angielski  😂

____________________________________________________________________________

ja mam kumpelę w Norwegii jak ktoś potrzebuje jakieś info mogę podpytać  🙂



Mam pytanie do Wyspiarek.
Potrzebny jest środek od pcheł, ale nie dla zwierzaka, tylko żeby jego otoczenie odpchlić (bo zarazy już z kota przepędzone).
Coś na kształt polskiego Sabunolu.
Jakieś podpowiedzi?
ami_071 dzieki za odzew. :kwiatek:
Jeszcze mam pytanie odnosnie pensjonatow. Duzo jest miejsc z halami, czy oni raczej hardkorowcy jak w innych dziedzinach? Bardziej mnie interesuje rejon Oslo i okolice
Nie wiem jak ze stajniami w okolicach Oslo, ale popytam. Jeśli Ci się nie spieszy to dokładne informacje dam za jakiś czas, bo jak dobrze pójdzie to za parę tygodni będę się do Oslo przeprowadzać 🙂
nie spieszy mi sie, poczekam i chetnie poczytam 🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 stycznia 2011 14:15
Re-voltowicze z Londynu!
Szukam noclegu na jedną nockę - 19->20 lutego. Mogę przywieźć polskie jadło. I trunki  😉 .
Jest tam ktoś?  :kwiatek:  🙇
A.   master of sarcasm :]
03 stycznia 2011 14:25
Niestety, ja jakies 2 godz jazdy samochodem  🙁
cieciorka   kocioł bałkański
03 stycznia 2011 19:42
Lotnaa, poszukaj na couch surfingu, jak nikogo nie znajdziesz 🙂
Ema_6   Liberty *22.1.2011* <3
02 lutego 2011 18:38
jakies pytania na temat norwegii to ja chetnie pomoge  :kwiatek:
Re-voltowicze z Londynu!
Szukam noclegu na jedną nockę - 19->20 lutego. Mogę przywieźć polskie jadło. I trunki  😉 .
Jest tam ktoś?  :kwiatek:  🙇



Kurde, akurat na ten weekend jestem w domu, tak bym Cie przenocowala.
Jest tu ktoś z Argentyny..?
jkobus, chciałabym, chciała...
Czyżbyś się tam wybierał?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
02 lutego 2011 22:55
karolina_  :kwiatek: dziękuję!!!
Ale okazało się, że musiałam zmienić plany i nie lecę.
Więc jakby ktoś jakimś cudem chciał bilet z Poznania do Londynu itd, to dajcie znać  :/ :nunchaku:
A. - dostałem taką propozycję. Na razie to mało realnie wygląda, bo musiałbym najpierw sprzedać ranczo w Boskiej Woli, a i przetransportowanie się z całym czterokopytnym majdanem przez Wielką Wodę do prostych zadań nie należy, ale - popytać można... Czyli, że nikogo z Argentyny nie ma..?
Ja ma tylko znajomą, która na stałe mieszka w Chile, ale w Argentynie będzie pracować w wakacje. I często tam bywa bo pracuje jako przewodnik turystyczny w krajach Ameryki Płd.
W takim razie proste pytanie: czy cena 200 dol/hektar 500-hektarowej działki jest tam rzeczywiście realna..? Jak się dowiem gdzie to dokładnie ma być, to będę miał bardziej konkretne pytania...
Ok spytam i dam znać co odpowie. Ale może być tak, że odezwie sie za kilka dni, bo ona sprawdza poczte co kilka dni, bo tak to nie ma czasu na komputer 😉
Nie pali się. Nigdzie się nie wybieram w najbliższym tygodniu!
a chciałbys sie przenieść tam już z całym dobytkiem na stałe?
Taką właśnie dostałem propozycję. Znajomy wybiera się tam wyemigrować, zaproponowali mu "działeczkę budowlaną" wielkości 500 ha (domyślam się, że w tamtejszych stosunkach to nic...), a że aż tyle nie potrzebuje, to chętnie by się tym bogactwem z kimś podzielił.

Tyle, że to naprawdę mało realne jest. Na razie traktuję to wyłącznie w kategoriach żartu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się