Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
29 listopada 2010 20:55

ehh dopiero wróciłam z wieczornej wizyty u gina. Droga fatalna, jeden lód dobrze, że mąż ze mną pojechał .
ęb]Lalena [/b] wygląda na to, że tak szybko się mnie nie pozbędziesz  😁 . Po oględzinach lekarz stwierdził , że na chwilę obecną nie widzi żadnych oznak zbliżającego się porodu więc mogę być jeszcze spokojna  🤣 . Mała ma 2700 więc rośnie powoli  😅 . Za tydzień we środę mam się zgłosić do szpitala na te wszystkie niezbędne  badania (KTG i cała reszta) i wtedy lekarz podejmie decyzję co ze mną dalej bo ze względu na moje kłopoty z babskimi sprawami w przeszłości chce mnie położyć do szpitala bez czekania aż akcja porodowa sama się zacznie. Najpóźniej 20 grudnia (ale raczej wcześniej) wyląduje w szpitalu i wtedy okaże się co dalej . Pocieszające jest dla mnie to, że nie będą mnie trzymać jak Pok dwa tygodnie tylko max. 5 dni po terminie lekarz podejmie jakieś kroki.
Coś mi się zdaje , że to się może cesarką zakończyć  🙄 .

ok, teraz zabieram się, za czytanie tego co sie tu wydarzyło od wczesnego popołudnia

edit:
http://www.sfora.pl/Podczas-porodu-lamia-kosci-dzieciom-Inaczej-nie-przyjda-na-swiat-a26731

przecież to jest chore, jak tak można  🤔 🤔 ?
Euforia, często obojczyki łamią się dzieciom samoczynnie, właśnie, zeby zmieścić się w kanale. Obojczyki są otoczone taką "błonką" (laik jestem, nazwy nie znam) i później się szybciutko zrastają.

Mnie ten artykuł nie zbulwersował - bo co mają do wyboru - cesarki? Jedynie dziwi mnie, ze jeżeli faktycznie jest to spowodowane otyłością kobiet - że nie biorą się za siebie i doprowadzają do konieczności takich interwencji...
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
29 listopada 2010 21:25
ale żeby łamać kości  🤔zczeka: , chyba wolałabym cesarkę. Nie wierzę, że nie wiążą się z tym jakieś skutki uboczne, problemy w przyszłości, osłabione kości w tym miejscu czy cokolwiek innego. Nie znam się na tym ale trochę mnie to przeraziło. 
Euforia, spoko, Wam - przy 2,7 nie grozi  😉

Córka siostry męża urodziła się ze złamanymi (samoczynnie) - teraz ma 7 lat i nie ma żadnych zmian.
Cesarkę nie zawsze mogą zrobić, wybierają mniejsze zło.

Taki mały dzidziuch jest mocno odporny, musi przeleźć przez otwór wielkości cytryny, sam będąc wielkości arbuza. Lekarze tylko pomagają naturze, te kości naprawdę bywa, że pękają same. A wiesz, ze np. głowa noworodka składa się z ruchomych płyt czaszkowych, niepołączonych na stałe - i one się przesuwają, zachodzą na siebie, zeby obwód się zmniejszył? Moje dziecko - 3,9 żywej wagi plus moje wąskie biodra ( i 2h parcia) - miała bardzo zniekształconą główkę, wręcz wklęsłą z jednego boku - wszystko się po dobie wyprostowało.
Cesarki nie da się już zrobić jak dziecko już zeszło do kanału rodnego i wtedy nie zostaje nic innego jak wyciągać je na siłę. Aczkolwiek brzmi to drastycznie, to chyba jednak lepiej jak dziecko przezyje poród, niż ma się udusić.
Inna rzecz, że lekarze łamią dzieciom kości wyciągając je przy cesarce  🤔wirek:
Witaj nesca!! :kwiatek:
Ależ cudny Filip! I taki duży! 😅

napisałaś o tym zestawie "pod ręką" - czy Filip też ma takie zapalenia krtani, jak Grześ? Czy jeszcze starszy miewa?
Pytam, bo u nas Igor jest krtaniowcem - w ostatnim roku miał ze 3 ataki - podaję wtedy zawsze pełen pulmicort + diphergan w syropie + okno/lodówka....Wcześniej mieliśmy niemieckie czopki rozkurczowe. I modle się, żeby już wyrósł, a Adaś, żeby po prostu tego nie miał...

Zairka - dziewczyny mają rację - przede wszystkim wymaz z nosogardła i ucha. To powinna być podstawa PRZED podaniem jakichkolwiek antybiotyków. Wiem, co piszę, bo przeszłam to rok temu z Adasiem - okazało się wtedy, że miał w nosie pneumokoki całkowicie oporne na ogólnie dostępne antybiotyki. Pomóc miała jedynie autoszczepionka! U Adasia było o tyle dobrze, że był wcześniej szczepiony na pneumokoki, więc był jedynie ich nosicielem i "pozbył się" ich sam - ale jak tylko pomyślę, że mógł mieć odpneumokokowe zapalenie płuc, nie do leczenia antybiotykami to masakra! Nie mówię, że u Twojego Piotrusia tak jest  :kwiatek:- ale wymaz to podstawa, zwłaszcza, że był - jak sama pisałaś - w szpitalu.
I testy - obecnie jestem z chłopakami pod opieką pediatry-pulmunologa-alergologa, który diagnozuje dzieci od 1 miesiąca życia. Testy robił Adasiowi jak nie miał roku jeszcze. I oczywiście, że testy są "niemiarodajne" - oznacza to, że jest to alergia wczesnodziecięca, z której najprawdopodobniej dziecko wyrośnie. Więc w wieku 4/5 lat już "wyjdą" inne testy. Ale lepiej zdiagnozować teraz na co jest uczulone dziecko, niż męczyć się wraz z nim jeszcze kilka lat.
Ja bym polecała wizytę u pulmunologa/alegrologa + laryngologa.
Ach...jeszcze jedno - jak długo inhalujesz Piotrusia mucosolvanem? Pytam, ponieważ zbyt długie stosowanie, zwłaszcza we wziewach może powodowaźć nadprodukcję wydzieliny. To z kolei może powodować nawracające stany zapalne w oskrzelach i kółko się zamyka. Tak miał też Adaś - dopiero zastosowanie inhalacji doraźnie, a nie ciągle pozwoliło mu pozbyć się nagromadzonej wydzieliny.

Trzymam za Was kciuki :kwiatek:
Zairka faktycznie chyba nic innego nie pomoże jak mądry lekarz. Niekoniecznie "homeopata" wystarczy że będzie mądry i będzie miał podejście całościowe ;] . Spisz sobie na karteczce wszystkie te rady i domysły jakie dziewczyny tu napisały (robale, alergie, jakaś zasiedziała oporna bakteria itd) i męcz go i rozpytuj. Jeśli będzie cierpliwie rozważał z tobą owe podejrzenia i odpowiadał na pytania - znaczy że dobry 🙂
I może przyjrzyj się swojemu mieszkaniu - czy nie tam jakiś siedlisk kurzu, pleśni, czy nie jest za wilgotno albo za sucho, czy nie ma wielu tworzyw sztucznych, czy ostatnio nie mieliście remontów itd. W tej kwestii przydaje się minimalizm i jak najmniej chemii.

Oj ja też chorowałam na anginy do 8 roku życia, praktycznie co miesiąc, dwa miałam anginę. Albo sama z tego wyrosłam albo pomogło sanatorium w górach i okładanie borowiną. Bo wcześniej byłam dwa razy nad morzem i ... miałam tam anginę 😀 .
A teraz jestem okazem zdrowia, nic się mnie nie chwyta, czasami katar.


Nesca witaj! Jak tam Filip w przedszkolu? Choruje? O niejadkach nawet nic nie mów, Kazio w przedszkolu je jedynie mięso (bez sosu) ew. coś z mącznych (naleśniki itp) podziobie..

My zdrowi, Kazio ma praktycznie 100% obecności w przedszkolu od sierpnia.


O właśnie nawilżacz muszę wyjąć..

Jak w zeszłym roku w zimie Kazio miał napady kaszlu w nocy to wiecie co kazała mi zrobić moja lekarka? Wietrzyć mu pokój przed spaniem lub nawet lepiej jak już śpi dobrze okryty - ale tak fest, otworzyć na oścież okno po prostu i poczekać z 5 minut, żądne tam uchylania czy mikroszpary. No i utrzymywać wilgotność i obniżyć temperaturę do 20-19 stopni.
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
30 listopada 2010 09:05
Magdalena o główce słyszałam, że potrafi się bardzo mocno odkształcić ale umyślne łamanie obojczyków wydało mi się bardzo drastyczne. Z drugiej jednak strony tak jak  repka pisze lekarze muszą wybrać mniejsze zło i ratować życie dzidziusia. Całe szczęście, że moja kruszynka będzie ważyć w ok. 3kg .

Widzę , że wszystkie Filipki są mega przystojni  😜

Piszecie o chorobach dzieci a ja dzisiaj obudziłam się z bólem gardła i zatkanym nosem  😕 , poratowałam się ciepłą herbatą z cytryną i miodem bo chyba nic więcej mi nie pozostaje? Do tego wszystkiego męża też coś bierze, już wczoraj mówił że się kiepsko czuje . Mam nadzieję, że się wyratujemy z tego.
Jestem zalamana, wczoraj okazalo sie, ze w mieszkaniu w ktorym mieszkamy aktualnie (wykonczone jakis rok temu) spod plastikowych okien dolem sypie sie snieg, drewno do palenia jest mokre,a reszte trzeba sobie jechac i wyciac, a do tego wszystkiego jest go malo, przy rozpalaniu dym wraca do srodka bo chyba rura jest zalozona pod zlym kontem. Mieszkamy w stajni w lecie wygladalo to wszystko pieknie bo mieszkanie jest naprawde ladne i duze a teraz wychodza wszystkie wady, nie palimy od rana zeby starczylo drzewa, piecyki nie daja rady i ogolnie jest jakas straszna lipa. Drogi sa pozawiewane i nie wiem jak dojechala bym do szpitala jezeli pogoda sie nie zmieni 😕
Kurcze a tak chcialam zebysmy od poczatku byli razem w sensie ja, maluszek i tatus, a teraz sie zapowiada, ze do czasu konca zimy bede musiala wrocic do mamy, podejrzewam, ze na jakies 3 miesiace...nie wiem jak to wszystko zorganizowac, nie mam wybranego tu szpitala, ogarnietego domu i nie mam na to juz sily. Przeraza mnie ze bedziemy sie widywac raz na miesiac na trzy dni jak K. dostanie wolne i bedzie do mnie przyjezdzal. Zaczynam sie bac 🙁
Euforia - to dużo zdrówka :kwiatek: Możesz chyba też mleko z czosnkiem i miodem na noc. Tylko dużo czosnku! - śmierdzi się okrutnie, ale działa błyskawicznie.

Gwash - masz rację z temperaturą. I powiem Wam, że taki jestem zmarzlak, ale się zawzięłam i już wiosną zeszliśmy z temperaturą w domu do 18.5-19.5 i tak mamy do dziś - jak spadnie poniżej 18.5 to piec się włącza, jak wzrośnie do 19,3 to się gasi i tak w kółko. I jestem tak już przyzwyczajona, że po domu biegam w krótkim rękawku. A pamiętam jeszcze ze 2 lata temu, jak odwiedzałam znajomych, którzy mieli 20st, to siedziałam u nich w dwóch swetrach 🤔wirek:

Pegasuska - a nie da rady jakoś zabezpieczyć tych okien? Nawet odkuć trochę tynku i siknąć pianą montażową? Może tylko są źle osadzone? A kominek? Jakiś magik to oglądał? W sensie zdun jakiś? Może jest zatkany komin - dlatego dym wraca? Może nie będzie tak źle i będziecie mogli być razem? 👀
ana okna sa zabezpieczone narazie kocami i kupimy specjalna tasme uszczelniajaca, odkuc tynku nie bardzo bo sie wlasciciele nie zgodza, a kominek to taka koza z szybka wiec na dwor wychodzi normalna rura, montowana jakis miesiac temu, poprostu wszystko sie przydusza i wraca do srodka... Niestety obawiam sie, ze jezeli wlasciciele obiektu(u nich pracujemy) nie zmienia podejscia to nic sie nie da zrobic, bylo mowione, ze drewno bedzie zapewnione na cala zime a nie na palenie od 17 do 22, szczegolnie, ze jak nas przyjmowali bylo wiadome, ze ja w srodku zimy rodze.
Kurcze...ciężka sprawa! 😕 Rozumiem, że sprawdziliście zawór w tej kozie i nie jest zamknięty? 👀
A właścicielka teraz co na to wszystko? Przecież za chwilę rodzisz i wiadomo, że maluszek mus mieć ciepło przez cały dzień, a nie tylko między 17-22 🙄
Pegasuska okropne.

nesca nie strasz...może jeszcze zdążę zmienić imię małego 😎

zen wietrzenie pokoju nic nie da, mały po prostu jak tylko się go ubiera w kombinezon i zakłada czapkę to juz cały zadowolony że na dwór idzie 😉serio, czasem kombinezon go uspokaja jak marudzi. Chyba że go ubiorę i zostawię uchylone okno, ale to znów strasznie wychłodzę sobie mieszkanie.
dempsey   fiat voluntas Tua
30 listopada 2010 09:37
Muffinka super  - będzie chłopak zdrowy 🙂 (tfu tfu 😉 )
edit: coś źle pojęłam chyba 😡 zrozumiałam, że go wietrzysz codziennie na balkonie właśnie

Pegasuska czyli właściciele mieli zapewnic Wam warunki i te warunki tak wyglądają?  o matko... sama mam ciężkawy do dogrzania dom, ale jednak szczelny. a noworodka niby można opatulić, wsadzić do chusty itd - no ale trudno go wcale z ubrań nie wyciągać.. a na przewijanie i kąpanie musi mieć b.cieplutko przez pierwsze miesiące.
jest tam łazienka którą można nagrzać do 28 st?

nesca, ja Cię jeszcze nie przywitałam!  😅 i mojego modela namber łan czyli Filipa  😜 no wyrósł jak ciasto drożdżowe, a jak widzę jego wyczyny z początków, to ciągle mi się buzia cieszy. co za gość 🙂 dalej jest taki?
Muffinka, a wystawienie na balkon? Moja sąsiadka wczoraj chyba ze dwa razy tak z wózkiem biegała na balkon- jej córka też z tych uwielbiających powietrze 🙂

Pegasuska, współczuję 🙁 Może uda się coś załatwić z właścicielami..?
Tak koza ma cug otwarty i to nic nie daje robi sie przyducha i tyle...
Dempsey tak wlasciciele mieszkali tam poprzednia zime i twierdzili, ze jest cieplo, ale oni podejrzewam, ze kotlowali sobie w piecu ile wlezie. Lazienka jest na przeciwko drzwi wejsciowych spod ktorych tez ciagnie, piecyk musi tam stac wlaczony dosc dlugo zeby bylo w miare cieplo, nie wiem na ta chwile nie wyobrazam sobie mieszkania tam, K. jest wsciekly a ich to nie bardzo obchodzi, nie wiem czy nie bedziemy musieli poszukac sobie innej pracy nawet nie przy koniach i zamieszkac narazie z moja mama, co prawda tu sa dwa pokoje i to przejsciowe, ale za to jest cieplo.
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
30 listopada 2010 11:00
Pegasuska współczuję, może komin za niski jeżeli jest z rur to spróbujcie dołożyć jeszcze z jedną i zobaczysz co będzie. Ja mam w garażu taką wolno stojącą kozę i komin z rur metalowych, co kilka tygodni  trzeba czyścić rury bo "obrastają" takim syfem od wewnątrz i dym się wraca.
Euforia czyszczone byly, i na zewnatrz rur wychodzi duzo dolozenie jeszcze jednej nic nie da...To jest kwestia drewna ktore jest mokre, nie chce sie palic i jest go malo.

Jak to jest, jezeli zabiera mnie z domu karetka to wiezie mnie do najblizszego szpitala prawda ❓ bo juz zaczynam sie psychicznie przygotowywac do pozostania w wawie... 🙁
Pegasuska, do najbliższego w którym jest miejsce. Będziesz karetkę wzywać żeby cię zawiozła na poród? Jak tak, to możesz się zdziwić, bo do znajomej nie przyjechali, tylko kazali jej taksówkę wezwać, bo dyspozytorka nie uznała jej stanu za pilny.
To wezwe taksowke, bo raczej sama samochodem nie dam rady sie zawiezc...Obawiam sie tylko, ze jak pojade sama to beda mnie odsylac...Jestem tylko ciekawa czy taksowkarz bedzie chcial mnie zawiesc bo slyszalam, ze nie chca brac rodzacych do samochodu...Cos czuje, ze musze sobie zrobic wycieczke po szpitalach warszawskich tych najblizszych...
Za wszyskie miłe słowa o Filipku  :kwiatek:

Gwash jakbym czytała o swoim Fifku :ziemniaki (polane sosem są niejadalne),jakaś pusta bułka, ewentualnie parówka, kotlecik, jakiekolwiek mięso w sosie musi zostać wypłukane/wytarte,żeby zostało zauważone(ale niekoniecznie zjedzone). Tak raz na tydzień podzióbie trochę kaszy, makaronu.... to wszystko.
My do 16 listopada mieliśmy 100% obecność w przedszkolu. Dokładnie 16 (w dzień pasowania) dorwało nas zapalenie krtani i rotawirus (nie ten typowy rotawirus tylko jakiś zmutowany-taki 2dniowy z samymi wymiotami)..... Najpierw dorwało Filipa, potem Grzesia( pech chciał,że jechaliśmy samochodem, jak dopadły go wymioty). Po dwóch dniach u jednego i u drugiego pojawiła się gorączka, więc lekarz i diagnoza zapalenie oskrzeli(najprawdopodobniej wirusowe). Najpierw stawialiśmy bańki, ale one nie dały sobie rady i musieliśmy iść na antybiotyk. No i tak siedzimy sobie w domu we trójkę. Dziś idziemy do kontroli.

Ana My na krtań to mamy cały zestaw leków : sterydy:encorton, dexametason i pulmicort, ventolin i już w takich krytycznych momentach używamy wziewnie adrenalinę(jedynie co może być mocniejsze to adrenalina w zastrzyku-podawana tylko przez pogotowie, tylko w stanie zagrożenia życia).Niestety nasze "ściski" są coraz mocniejsze i przeważnie kończy się na adrenalinie.
Grześ pierwszy atak miał jako niemowlak, ale ok. 3 roku życia "wyrósł" z tego. Grześ miał średnio 4-5 ataków na rok.Natomiast Fifi jak zaczął łapać krtań jako niemowlak, tak choruje po dziś dzień i muszę się liczyć ze średnio 10 atakami w ciągu roku (max mieliśmy 2 miesiące bez ataku).Z tym,że te ostatnie ataki to ma nawet po dwa w ciągu nocy, pomimo leków. Czyli np. o 1 w nocy atak-leki i przed 6 rano kolejny atak.

Kuferek z inhalatorem i kompletem leków zawsze jedzie z nami choćbyśmy jechali na jedną noc poza dom.

Pegasuska współczuje, same zmartwienia na sama końcówkę ciąży  🙁

Dempsey witaj  :kwiatek: nic a nic się nie zmienił 🙂 ostatnio obciął nożyczkami kabel od ładowarki, która ładowałam akumulatorek do auta na pilot. Ba... we wrześniu Grześ poszedł do pierwszej klasy- cała  wyprawka długo wybierana, wszystko nowe, odpicowane. Po pierwszych trzech dniach szkoły weekend- w niedziele wstajemy rano a na środku pokoju Filip z nożyczkami w ręce......tnący podręczniki Grzesia, które były na wielkim regale  na wysokości ok 170 cm!!! Dziad mały wstał nad ranem(bo dzień wcześniej padł w samochodzie) wyciągnął z plecaka nożyczki, dosunął fotel pod sam regał a wyżej wylazł po półkach regału.  😲 Czytanka i książka wyglądają jak wycinane serwetki. Musiałam nabyć kolejny komplet za bagatela 170 zł

A oto on Pan Wiaderko 🙂


i jeszcze podlinkuję dwa zdjęcia obu moich panów: 
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
30 listopada 2010 11:32
Dziewczyny dzieki, dzieki za PW z nr. telefonow i ogolne wsparcie.
W poniedziałek ammy wizyte u alergologa i laryngologa, teraz juz bede ich walkowac do umarlego :kwiatek:
nesca Filipek mało je ale na głodnego to on nie wyglada🙂
Jestem zalamana, wczoraj okazalo sie, ze w mieszkaniu w ktorym mieszkamy aktualnie (wykonczone jakis rok temu) spod plastikowych okien dolem sypie sie snieg, drewno do palenia jest mokre,a reszte trzeba sobie jechac i wyciac, a do tego wszystkiego jest go malo, przy rozpalaniu dym wraca do srodka bo chyba rura jest zalozona pod zlym kontem. Mieszkamy w stajni w lecie wygladalo to wszystko pieknie bo mieszkanie jest naprawde ladne i duze a teraz wychodza wszystkie wady, nie palimy od rana zeby starczylo drzewa, piecyki nie daja rady i ogolnie jest jakas straszna lipa. Drogi sa pozawiewane i nie wiem jak dojechala bym do szpitala jezeli pogoda sie nie zmieni 😕
Kurcze a tak chcialam zebysmy od poczatku byli razem w sensie ja, maluszek i tatus, a teraz sie zapowiada, ze do czasu konca zimy bede musiala wrocic do mamy, podejrzewam, ze na jakies 3 miesiace...nie wiem jak to wszystko zorganizowac, nie mam wybranego tu szpitala, ogarnietego domu i nie mam na to juz sily. Przeraza mnie ze bedziemy sie widywac raz na miesiac na trzy dni jak K. dostanie wolne i bedzie do mnie przyjezdzal. Zaczynam sie bac 🙁

Pegasuska wiem jak sie czujesz ,bo będę miała prawie tak samo jak Ty.Tylko,że mój mąż będzie siedział za granicą,a ja w Pl.termin mam na końcówkę stycznia więc w tym czasie tez będę u rodziców,ale i tak przeraża mnie ta tęskonota 😕A w dodatku teraz coraz gorsze pogody i nawet jak mój mąż będzie chciał przyjeżdżać co dwa tyg.to będę miała strasznego stresa,żeby tylko mu nic sie nie stało po drodze 🙁
Pegasuska trzymaj się cieplutko.

zen
balkon jak najbardziej, tylko zimno, a wczoraj wiało tak że po pół godzinie miałam śnieg w wózku.

Aj, tak sobie narzekam bo nie znoszę zimy.

A wracając do poprzedniego tematu - mi złamał się obojczyk przy porodzie. Byłam za duża (3990, 51 cm), moja mama malutka (45 kg wagi), nie powinna rodzić naturalnie. Ale nigdy mi ten obojczyk nie doskwierał.
Zairka - trzymaj się! musi być lepiej! :kwiatek:

\Nesca - to mnie nastraszyłaś teraz - biedny Twój Filippe z tą krtanią 🙁 I wiem, co piszesz, że nawet jednodniowy wyjazd nie obędzie się bez "niezbędnika". Ja już mam taką schizę z Igorem (a miał nieporównywalnie mniej ataków), że nie mogę wyjść wieczorem na imprezę, bo cała w nerwach siedzę, nie mówiąc o odstawieniu chłopaków na jedną noc do babci!. Mogą iść, ale ze mną 🤔wirek:

Uwielbiam nesca Twoje opowieści o Filipku! Jest nie-mo-żli-wy 😅!!! Masz jeszcze jakieś?
Nesca Fajny ten twoj urwis🙂

Dzieki dziewczyny za wsparcie psychiczne :kwiatek:

Teraz bede musiala wziasc sie za przystosowanie swojego pokoju, wywalenie niepotrzebnych gratow itd. najgorsze, ze kompletnie nie mam na to sily narazie i ciezko jest mi sie zebrac do roboty.
Zastanawiam sie tez ktory szpital warszawski wybrac i jak zalatwic sprawe porodu w nim. Niby najblizej mam szpital Dzieciatka Jezus na Pl. Starynkiewicza ale opinie o nim rozne, Zelazna tez blisko ale o tym szpitalu to juz sie wogole nasluchalam, a Madalinskiego gdzie najbardziej chciala bym rodzic jest strasznie oblegane...
Pegasuska, w którymś cię przyjmą. Zresztą to nie jest tak, że cię odsyłają z kwitkiem- lekarz dyżurny, jeśli nie ma miejsc w 'jego' szpitalu to dzwoni aż znajdzie miejsce gdzieś, gdzie cię przyjmą. Ja tak miałam, ale olałam szpital praski, wsiadłam do samochodu i się zawiozłam poza Warszawę 😎

Muffinka, a nie masz takiej osłonki na wózek? Dzisiaj jest fajna pogoda, właśnie wróciłam z Tycjanem 😉
dempsey   fiat voluntas Tua
30 listopada 2010 12:14
Pegasuska tylko się nie denerwuj. będzie dobrze, zobaczysz  :przytul:

nesca Filip mistrz! opowieści mnie do łez bawią, czytam po dwa razy, ale "live" to pewnie już nie tak bardzo zabawne  😎
edit: myślę, że masz umocowane do ściany regały, ale wolę Cię mimo wszystko przestrzec

całusy dla chłopaków
jej, jak czytam co Wy przechodzicie z atakami krtani to po prostu wolę sobie nie wyobrażać.
dobrze że macie te zestawy, i że one pomagają.
z tego się wyrasta mam nadzieję? dlaczego się tak dzieje w ogóle?

heh ja też miałam złamany obojczyk przy urodzeniu
Nesca mój nie ruszy nawet ziemniaków, ryżu itp SAMO mięso BEZ sosu 🙂

Niezły jest kombinator z Filipa 🙂 Muszę przyznać że bije Kazia na głowę a i mój egzemplarz nie jest z tych spokojnych. No i super z niego przystojniak 🙂
A z tą krtanią to wam nie zazdroszczę :/


Basznia, Basznia powiedz mi proszę, bo widziałaś, czy ta przyczepka do jeepa jest na jednego konia czy dwa? Bo nie wiem czy brać drugiego.. 😉

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się