Padokowanie konia.
Przede wszystkim koń stojący samotnie i cały dzień w stajni może nauczyć się tkania, łykania itp 🙄
Poza tym to jest wielka frajda dla konia, jeśli wyjdzie, pobiega, przewietrzy się, poskubie trawkę. Na pewno lepsza forma spędzania czasu niż boks.
też miaam kiedys sportowca i startowalam i chodzil na pastwisko i byl szczesliwy i zdrowy ze ho ho zdrowszy niz nie jeden sportowy stojacy w boksie
No - a mój właśnie wczoraj na tym jakże wspaniałym padoku skutecznie trafił się w ścięgno 😕
I zostałam zwyzywana przez trenera od idiotek - że wypuściłam. I po co wypuściłam? Gotowa jestem się zgodzić - widziałam, ze dzień taki, ze wszystkie konie szaleją 🤔wirek: Na co liczyłam? że czterolatek wykaże się rozsądkiem i rozwagą? (choć na co dzień się wykazuje 🙂😉 skoro na dzikie szaleństwa jeszcze nie powinien sobie pozwalać (najwyżej na przeciętne)? Gdyby nie wasze ględzenie o "nieszczęśliwych konikach" to miałby sobie codziennie ruch kontrolowany i miałabym zdrowego konia, o! Teraz na szczęśliwego to on dopiero nie wygląda 😤
No i jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby koń uległ kontuzji dosiadany (no, ew. podbicie) - zawsze luzem: w boksie (tak, tak), w transporcie, na lonży (niebezpieczna rzecz), po pozbyciu się jeźdźca, no i... na padoku. Przy czym kontuzje w boksie raczej nie są typu wyłączającego konia z użytkowania.
Nieprawdą jest, że konie codziennie wychodzące nie szaleją. Bywa, że szaleją. Nie ma co robić (trawa się skończyła, siano jest nuuudne...), jest chłodno a słonecznie i wietrzyk...
A koń sportowy w intensywnym treningu jest też odpowiednio żywiony i dysponuje odpowiednią ilością energii. Temperament też inny niż ZK. "Mówta co chceta" - padokowanie jest obarczone dużym ryzykiem. Muszę się poważnie zastanowić, czy mam ochotę ponosić takie ryzyko (a jest to ryzyko zbędne! dla bazowego dobrostanu konia: konie bez padoków żyją, są w dobrej formie, mają dobry humor, są pogodne - pod warunkiem, ze mają zapewnioną sporą dawkę ruchu). Bo jestem zainteresowana sportowym użytkowaniem konia, i nie - koń dożywotnia kosiarka nie będzie mnie równie satysfakcjonował 😫. Teraz to podła jestem, co? Bo byłabym (prawdopodobnie) niepocieszona mając konia - kalekę?
Raz już zostałam prawie pożarta za podważenie zasady niezbędności całodniowego wypasu dla dobrostanu konia - możecie dokończyć ucztę. Ale nie będę hipokrytką i nie będę pisać, czego nie myślę. A myślę, że znam masę koni, w najróżniejszych miejscach, które "wolności" od czasu źrebięctwa nie zaznają wcale - i mają się dobrze, często o wiele lepiej niż ich dysponujący "wolnością" (i ponoszący tego konsekwencje) koledzy, bez przerwy w 'procesie leczenia'.
Wolność kosztuje! O! Jest cenną wartością, owszem. I raczej większość osób zechce ponosić koszta końskiej wolności (ja pewnie też). Ale pisanie, że tych kosztów na pewno nie będzie, że to 100% bezpieczne - jest niedopuszczalnym wprowadzaniem w błąd.
🙄, Ja jestem w stajni,gdzie konie są na pastwiskach, od rana do wieczora, i nie wyobrażam sobie aby konie stały w boksie.
Kontuzje,się zdarzają, bo to żywy organizm, a nie konik na biegunach 🙄.
No ja też nie wyobrażam sobie nie wypuścić swoich koni. Nie ważne czy wieje, pada itd.itp. Godzina 8.00 jak nie wyjdą to dopiero mogą sobie coś zrobić. Jedna to ma zegarek w d....e. Odwraca się od jedzenia i czeka niecierpliwie.
Kontuzje przy 10 koniach w jednym stadzie są praktycznie zerowe. Raz moja się podbiła na tył, ale to mogła sobie wszędzie zrobić. Czasami zdarza się jakieś ugryzienie, kopniak to rzadkość.
Teraz na padoku ok 1ha górki, pagórki jest ślizgawica, żaden z koni nawet nie bryknie ani nie biega.
A moja to jak zobaczy że błoto to tylko do paśnika o 8.00 i z paśnika o 14.00 do boksu 😂 i jest jeżdżona codziennie i niestety bezskutecznie próbuje ją odchudzić choć 50kg 😵 żywiona jest tak jakby miała **wkkw lecieć. Nawet koniem którym jechałam ** nie dostawał tyle papu (też był wypuszczany codziennie i śmigał parę godzin po padoku). Nie wiem od czego to zależy z tym wypuszczaniem :/
Wydaje mi się,że jak ktoś się boi wypuszczania, a wypuści to prędzej czy później coś się stanie (kontuzja itd.) to chyba jest w podświadomości.
halo, zgadzam się w 100%. Niestety, ale kupując konia za dużą kasę, wkładając w niego jeszcze więcej kasy, pracy, czasu i siły nie będę narażać się na to, że zostanie w jakiegoś powodu wykluczony ze sportu. Więc ograniczam WSZYSTKIE czynniki, które mogą do tego doprowadzić. Bo innego konia nie mam i mieć nie będę, bo po prostu nie mogę sobie na to pozwolić.
Nieprawdą jest, że konie codziennie wychodzące nie szaleją. Bywa, że szaleją. Nie ma co robić (trawa się skończyła, siano jest nuuudne...), jest chłodno a słonecznie i wietrzyk...
Z jednej strony się zgadzam ,sama leczę kontzuję "padokową" trzeci miesiąc. A klacz (wtedy na pastwisku) spędzała całe dnie...
Z drugiej strony jeśli ma się wydarzyć to się wydarzy, przez 6-lat było super, zdarzało się, że jeden czy drugi koń przyszedł ze zdartym naskórkiem i nic więcej.
Moim zdaniem powinno się do sprawy podejść indywidualnie - znam konie sportowe (i zdecydowanie nie regionalkowe 😉), które spędzają na padokach wiele godzin i mają się dobrze, znam też takie które mają ruch tylko "kontrolowany" i też im to pasuje.
halo, zgadzam się w 100%. Niestety, ale kupując konia za dużą kasę, wkładając w niego jeszcze więcej kasy, pracy, czasu i siły nie będę narażać się na to, że zostanie w jakiegoś powodu wykluczony ze sportu. Więc ograniczam WSZYSTKIE czynniki, które mogą do tego doprowadzić. Bo innego konia nie mam i mieć nie będę, bo po prostu nie mogę sobie na to pozwolić.
no a u nas konie za naprawdę spora kasę biegają po padoku. Niektóre ubrane po zęby ale chodzą. Oczywiście że moze na padoku sie zdarzyć wszystko, ale jak wasz koń się pozbędzie jeźdźca to nie? jak stoi w boksie to nie? Jak chodzi w karuzeli? Zawsze coś może się stać. A robienia z konia maskotki jest dla mnie chore. Koń to koń, musi mieć okazję pobiegać, wyluzować się. Wytarzać. I nie z pańcią po drugiej stronie sznurka, tylko sam na dworze.
a to ze zwierzęta przyzwyczają się do tego co mają to juz inna kwestia.
mam pod opieką dwóch rekonwalescentów wyłączonych z pracy:
1. kontuzja w boksie (poślizgnął się podczas wstawania, pęknięcie w obrębie biodra + przyczepy mięśniowe), koń cudem się wylizał ale chodzi po 3 śladach
2. kontuzja na pastwisku (prawdopodobnie nieszczęśliwie bryknął - uszkodzenie nerwu w łopatce, atrofia mięśnia)
i cóż - dalej nasze konie są trzymane w boksach (chociaż już nigdy z betonową podłogą) i dalej są wypuszczane....
na razie boks vs padok: 1:1
dempsey apropo tego drugiego przypadku -możesz mi napisać więcej? o leczeniu ? na priva?
ja swojego puszczam ale mimo że chodzi to bryka i właśnie akutalnie jest tak masakrycznie ślisko że niestety zostawiłam w boksie kilka dni bo ja sama tam nie mogę iść bo sie rozjeżdżam
maxowa, [url=
http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,5136.msg581447.html#msg581447]tu [/url] się dość obszernie rozpisywałam
gdybyś chciała cos więcej wiedzieć, pisz na PW
xxagaxx, możliwe. Ostatnio mój koń był na padoku na początku czerwca. I nie był to pierwszy raz od dawna, tylko do tego czasu wychodził na padok regularnie. Puszczony w słoneczny dzień, nie było ślisko, z tym samym koniem co zawsze, w ochraniaczach i kaloszach na 4 nogi. I niestety koń wrócił z padoku z zadnią nogą dwa razy większą niż normalnie, okazało się, że to 'nic poważnego', tylko przecięta skóra na pęcinie. Zaczęło się paprać, koń od tego kulał, bo przy ruchu rana się powiększała. Efekt? Nie pojechałam na ogólnopolskie ani do Gałkowa, ani do Galin, w związku z tym zrezygnowałam również ze startu w MPMK, bo czułam się nieprzygotowana. Niestety, więcej sobie takich 'atrakcji' fundować nie zamierzam.
ktoś kocha konia, ktoś kocha sport...
dempsey dzięki - tamto przeczytane na wszelkie sposoby myslałam że jakiś nowy przypadek :kwiatek:
xxagaxx, możliwe. Ostatnio mój koń był na padoku na początku czerwca. I nie był to pierwszy raz od dawna, tylko do tego czasu wychodził na padok regularnie. Puszczony w słoneczny dzień, nie było ślisko, z tym samym koniem co zawsze, w ochraniaczach i kaloszach na 4 nogi. I niestety koń wrócił z padoku z zadnią nogą dwa razy większą niż normalnie, okazało się, że to 'nic poważnego', tylko przecięta skóra na pęcinie. Zaczęło się paprać, koń od tego kulał, bo przy ruchu rana się powiększała. Efekt? Nie pojechałam na ogólnopolskie ani do Gałkowa, ani do Galin, w związku z tym zrezygnowałam również ze startu w MPMK, bo czułam się nieprzygotowana. Niestety, więcej sobie takich 'atrakcji' fundować nie zamierzam.
twój koń twoja sprawa. Ja mogę tylko powiedzieć że takie myślenie mnie w jeździectwie wkurza.
ktoś kocha konia, ktoś kocha sport...
znam takich co kochają jedno i drugie 😉
puszczam konia na padoki - może się uszkodzić i nie trenować.
trenuję - koń może się uszkodzić i nie startować.
startuję - koń może się uszkodzić i nie trenować.
Mój koń sobie urwał międzykostny na zawodach, cały sezon mam w plecy. Czy to znaczy, że mam przestać jeździć na zawody bo może się coś stac?
Gillian, oczywiście. I myślę, że ciężko jest jeździć sport przez duże S i kochać KONIA. Nie konie, tylko jednego konkretnego konia. Bo przeważnie sport wymusza na nas wymienianie koni co jakiś czas- najpierw dobrze jest mieć łatwiejsze konie, które oswoją nas z konkursami, ale zazwyczaj nie mają dużych możliwości, potem przesiadamy na te trudniejsze, ale z większym potencjałem. Nie znam nikogo, kto jeździ sportowo i ma cały czas tego samego konia. I tylko na nim jeździł od zawsze. Więc oczywiście się z Tobą zgadzam- albo ktoś kocha KONIA, albo ktoś kocha sport...
halo
Zapewnilas mu:
- codziennie padokowanie 6 godzin?
- oprócz błota, siano na padoku?
- normalnych rozmiarów padok?
- stopniowe wprowadzanie w padokowanie?
- nie było przerw w padokowaniu ?
A nawet jeżeli to wszystko bylo, i konie biegają dużo (i ty o tym wiesz) dlaczego nie poprosić założyć ochraniacze stajennemu tym razem? Bo rozumiem ze on wypuszczał?
Konie 4 gwiazdkowe top wkkwistow w Anglii padokuja sie codziennie caly dzień i kosztuja sporo kasę naprawdę. Zapełnienie w miarę biezpiecznego padokowania nie jest latwę, ale można to załatwić jak ma sie normalna stajnie.
Zawsze może sie cos zdarzyć, to jest tylko zwierze, ale zazwyczaj dla tego jest powód. Ja swoje konie nigdy nie zamykalam, mimo ze tez bym chciała startować, a nie leczyć. Raz mi sie przytrafiło ze koń wyskoczył na beton z padoku, ale a) bo na padoku było zdecydowania za nudno, tylko błoto, b) spóźnili sie ściągnąć go na obiad.
mój koń uszkodził się w transporcie,mimo,że był ubrany i przygotowany "po zęby", kierowcy też nie mam nic do zarzucenia,wydłużał drogę hamowania jak mógł...mam przestać jeździć na zawody?a może zacząć teleportować go z miejsca na miejsce?
i to nie atak Karmelito na Ciebie 😉 ale wkurzają mnie właśnie stwierdzenia,że im koń jest trudniejszy,tym lepszy...są konie,które "genetycznie" mają zaprogramowaną "grzeczność",tak są selekcjonowane - na duży sport przez wielkie S ale przy okazji na charakter...i to nie są konie poziomu 130-140....
Jestem pewna, że gdybym miała własną stajnię i wszystko byłoby 'po mojemu' to mój koń wychodziłby na padok. Stojąc u kogoś niestety moim priorytetem przy wyborze stajni jest hala i plac do jazdy, dobre podłoże, karuzela, codziennie sprzątane boksy, odpowiednia opieka, to, że mój trener może tam dojeżdżać i oczywiście osiągalna przeze mnie miesięczna kwota...warunków do spełnienia jest tak dużo, że znalezienie takiej stajni z dodatkowo dobrze przygotowanymi, bezpiecznymi padokami jest raczej awykonalne, przynajmniej dla mnie. I dlatego mój koń nie wychodzi na niebezpieczny dla niego padok. I niestety na razie się to nie zmieni.
Ktoś, pewnie, że tak. Tylko znasz kogoś kto na tym samym koniu jeździł od LL (ale tu jeździec się uczył, nie koń) do GP? Bo ja nie znam i jak pewnie bardzo dobrze wiesz konie w sporcie się zmienia. I już.
Ja nie mówię, że tylko na padoku koniowi może się coś stać. Może się stać wszędzie. Ale na padok mój koń wychodzić NIE MUSI, a na zawody jeździć MUSI, bo po to go mam. A, że staram się ograniczać zagrożenia, to wybór jest prosty.
edytuj posty 🤬
c.
ktoś kocha konia, ktoś kocha sport...
Jasne, chociaż to nie wszystko tłumaczy. Ja kocham sport przypuszczalnie równie bardzo, jak konia. Kosztował niemałe pieniądze, a mimo tego padokowany był od zawsze niemal codziennie, chociażby dla jego zdrowia psychicznego. Kiedy był młody i w towarzystwie, to szalał, oczywiście. Ale tak generalnie uważam, że jeżeli koń wychodzi codziennie i na kilka godzin, to potrzeba wyżycia się nie ujawnia się.
Ale na padok mój koń wychodzić NIE MUSI, a na zawody jeździć MUSI, bo po to go mam.
a to już mnie wkurza na maxa. Ale jak już pisałam twój koń, twoja sprawa.
Ja nie mówię, że tylko na padoku koniowi może się coś stać. Może się stać wszędzie. Ale na padok mój koń wychodzić NIE MUSI, a na zawody jeździć MUSI, bo po to go mam.
jedno mi się nasuwa - koń to sprzęt sportowy, zupełnie jak rower. Pojeździć, wyczyścić, odstawić 🙁
No niestety. Mój koń musi jeść, musi mieć zapewnionego kowala, weterynarza, opiekę i ruch. Ale ruchu nie musi doznawać na padoku. I nic złego mu się nie dzieje z tego powodu. Nie ma depresji, wygląda jak pączek w maśle, dobrze chodzi. Skoro nie choruje, nie tka, nie łyka, nie ma depresji to znaczy, że nic mu się nie dzieje.
I fakt, mój koń nie musi być moim przyjacielem. Nie musi mnie kochać i rżeć na mój widok. Ma być moim partnerem i ze mną współpracować. A każde z nas czerpie z tej współpracy jakieś korzyści. I tyle.
Karmelita
Naprawdę jesteś w stanie odebrać mu część radości życia, bo doznał kontuzji która uniemożliwiła mu wyjazd na zawody ? 😲
Tak jak pisałam u nas przydarzyła się przykra kontuzja, też przed imprezą, "dzięki" temu mamy dobre pół roku pracy w plecy. Ale nie wyobrażam sobie, żeby z tego powodu zamknąć konia do końca życia w boksie 😵 I umierać ze strachu przed kontuzją.
Moim zdaniem konie padokowane są sprawniejsze, bardziej zadowolone z życia niż te zamknięte w boksie.
Arimona
Mam wrażenie, że wkkwiści mają w kwestii wypuszczania zdrowsze podejście 🙂
armara, nie przesadzałabym z tą radością życia... 😉 Mój koń na padoku przeważnie najpierw pogalopował ze dwa kółka, potem przez godzinę jadł trawę, a potem przez resztę czasu stał przy bramce i domagał się zaprowadzenia go do domu...
Trawę ma nadal. Tylko w innej formie.
Widzisz, a ja nie wyobrażam sobie wyłączenia konia na pół roku z treningu przez padok. Kwestia podejścia 😉
ktoś kocha konia, ktoś kocha sport...
Irytują mnie takie wypowiedzi.
Nikomu do oceniania jak ktoś kocha albo nie kocha. I co to znaczy 'szczęśliwy koń' ?
Klaszcze kopytami jak Was widzi? Uśmiecha się?
Zwierzę jest szczęśliwe wtedy (jeśli w jakichkolwiek kategoriach można mówić o 'szczęściu' w przypadku zwierząt) kiedy:
- jest zdrowie i dobrze odżywione
- dostaje odpowiednią do wieku/zdrowia i treningu dawkę ruchu
- ma kontakt z osobnikami tego samego gatunku (choć to różnie bywa😉)
- ma zapewniona odpowiednią opiekę i inne zabiegi pieszcząco-zabawowe (czyszczonko, przytulanki, drapanki itp.)
Nie wierzę, że mając konia za którego się zapłaciło np. 100tys. zł tak bez zmrużenia okiem wypuszcza się go ze stadem 🍴
I aby obyło się bez plucia muszę zaznaczyć, że jestem za padokowaniem. Ale padokowaniem rozsądnym i przemyślanym. Za padokowaniem w pojedynczych, dobrze zabezpieczonych 'kwaterach', które zapewniają koniowi odpowiednią dawkę ruchu, trawy i świeżego powietrza.
Dla mnie najważniejszym kryterium przy wyborze pensjonatu są w kolejności: doskonała opieka, indywidualny program żywieniowy, duże boksy z oknami, hala i odkryte ujeżdzalnie.
Znam pensjonaty gdzie są cudownie wielkie padoki. I co z tego? Konie wychodzą w stadzie, ogrodzenia rozwalają się, wszędzie dziury. Tylko się prosi o kontuzję.
Padoki są cudowną sprawą ale zdecydowanie nie pierwszorzędną.
Przepraszam za 🚫
Dava, absolutnie masz rację...je nie wyobrażam sobie wypuszczania konia ze stadem...nasze sportowe chodzą w parach,na odpowiednio duże wygrodzone dla nich pastwiska....i tak jest bezpiecznie i rozsądnie....choć nadal tęsknię za karuzelą,ale już niedługo 😉
Ogólnie rozsądnie piszesz, ale opinia, że czyszczonko, drapanko i przytulanki właściciela są rzeczą dla konia bardziej kluczową niż ruch na padoku, to kosmiczna bzdura.
A w każdym razie w moim dość już długim doświadczeniu widziałam znacznie więcej koni gardzących pierwszym, niż drugim. 😉
Dava, jakoś trzeba sobie wytłumaczyć wszystko. I tyle. Nikt mi nie wmówi, że koń woli być drapany godzinę za uchem niż wyjść na świeże powietrze, wytarzać się w błocie albo zwyczajnie pozamulać pod ogrodzeniem.To co Ty piszesz to jest dobro z Twojej perspektywy. Pomyśl po końsku.
Czemu koń stoi pod bramą i chce wrócić? No bo się kurde nudzi! nie ma się z kim połapać za kantarki, nie ma się z kim poszczypać, na kogo poszczurzyć. Nuda. Trawa jest to się skubie, ale lepiej wrócić do stajni bo chociaż tam jest jakieś towarzystwo.
Mając konia za 100tys nie wypuszcza się go bezmyślnie do stada, owszem. Ja mam konia za 1/4 tego i też z durnoty trzymałam go w boksie, bo sobie coś zrobi. I też nie chciał stać na piaszczystym padoku bo niby co miał tam robić??? a jaj wypuściłam na łąkę to dobiegał do połowy i przerażony przestrzenią wracał. Dotarło do mnie co mu zrobiłam, czemu jest tak cholernie smutny i apatyczny. Ale to trzeba CHCIEĆ. I kochać konia bardziej niż siebie i swoje ambicje sportowe.
W tej chwili Kudłaty chodzi w stadku cały dzień jak ma ochotę i zdarza mu się wrócić do stajni o 23 w ładny wieczór. W niczym mu to nie przeszkadza pokonywać N-ki na zero.