naturalna pielęgnacja kopyt

Jutro idę ciąć. Tak czułam, że muszę to raz o dobrze wyciąć w cholerę, bo same maści, namaczanki nic nie dają.
Potrzebowałam tylko potwierdzenia- "wyciąć ile dacie radę".
I tak zrobię. Nie będę trzymała chorej, zagrzybiałej strzałki kolejne miesiące, bo dość mam walki z wiatrakami. Tak szkodowałam i szkodowałam i nic mi to nie dało.

Plan na jutro. Najpierw fotki dla Was, potem tnę, znów foty, potem namaczam w armexie, potem pakuję w to clotrimazol. wieczorem czyszczenie i clotrimazol.

dzięki za wysłuchanie moich biadoleń  :kwiatek:

Wyciąć, co się da, w dziurę włożyć opatrunek z lekarstwem ( naprawdę, warto zrobić badanie czym leczyć,  a nie leczyć w ciemno


To prawda niemniej pytanie jak szybko dostanie wyniki...

tunrida - plan dobry 😉

królik o właśnie, nie pamiętałam nazwy!
W zwykłym laboratorium "człowieczym" czekam na grzyby 2 dni. Oczywiście warunek -przed pobraniem materiału do badania nie wolno niczym wcześniej leczyć, bo zafałszuje wyniki 🙂
rzepka- no toć przecież leczę tę strzałkę od ponad roku.  😉 W tej chwili koń stoi z mieszanką maści w rowku ( clotri, metro i tribiotik)
tunrida nie załamuj się, może akurat trafiłaś na jakiś mniej znany szczep, to co wytniesz zapakuj szczelnie i zanieś do labolatorium, przynajmniej będziesz wiedzieć co stosować skutecznego. To wszystko może działać tylko statycznie. Ale z reguły grzyby się tak szybko i fajnie nie leczą, stąd też przez rok niewiele się mogło zmienić, a i warunki na padokach nie zaciekawe.. trzymam kciuki za jutro 🙂
Jedno jest pewne - przyjdzie zima będzie łatwiej.

dea   primum non nocere
22 listopada 2010 22:55
tunrida, ja też glosuję za TNIJ! Właśnie w niedzielę dziubałam w kopyciskach Wiedźmina - mokro, dłużej stoją w boksach, sprzątane mają rzadziej i znowu mu się rowki pogłębiły. Naprawdę konkretnie wyczyścilam. Podobnie ostatnio u Orfa. U Bryś było trochę proszku w rowku środkowym (i kropelka krwi* w strzałce w drugim zadnim kopycie... :/). To że masz proszek głębiej, to raczej nie znaczy, ze preparat działa, niestety 🙁 tylko, ze grzyb wszedł głębiej. Popatrz, czy w preparacie nie ma agresywnych środków typu formalina. Moja metoda jest teraz taka: wyciąć do zdrowego materiału albo tyle-ile-się-da (wtedy jak najszybciej kiedy się znowu da, doczyszczam, najczęsciej po tygodniu/dwóch). Przy czym zdrowy material nie ma pęknięcia, nie jest białawy (! to juz pierwszy etap grzyba, jeszcze przed proszkiem!), jest szary albo bladobeżowy zaleznie od "maści" strzałki. Może być w kropki strzałka. Po wycięciu na pół godziny do armexu, albo i na 40 minut. Jeśli możesz później jeszcze parę dni po ok. 20-30 minut moczyć, spawdzając cały czas, czy nie pojawia się material wyglądający na martwy i wyglądający jakby sie go dalo usunąć - to super. Ogólnie dwutygodniowa taka kuracja u rudej zeszłej jesieni to był przełom, jeśli chodzi o jej strzałki. Teraz juz najwyżej jednorazowo armexuję. Ocet jabłkowy jak najbardziej jest polecany, jesli dostaniesz (tylko NIE spirytusowy!) to spryskaj tym kopyta na koniec i zostaw, żbeby przeschło. Będzie lepsze (kwaśne) środowisko.

Ale podstawa, to wycięcie chorej tkanki - bez tego możesz sobie moczyć/smarować/polewać czymkolwiek chcesz - nie dotrze do granicy zdrowego. Efektu nie będzie.

ansc - ja rozumiem takie reakcje, jak przytoczona przez Ciebie. Skup się na chwilę  :jogin: wyjdź z siebie i wyobraź sobie, jak się czuje czlowiek, który nie zna środowiska. Ja sama sobie nie ufam, co dopiero ktoś ma mnie zaufać. Dodatkowo mam następujące doświadczenie: przekazałam trzeszczkową kobyłę w ręce rozsądnego chłopaka po kursie. Kobyła wyprowadzona, niekulawa, stabilna, była u nas rok. Myślałam, że to dobra chwila - nie trzeba wyprowadzać stanu ostrego, wystarczy utrzymac efekt. Dałam mu na wynos rady odnośnie jej kopyt, szczególne zalecenia i koń pojechał. Wczoraj (trzeci miesiąc jest u nich) telefon - kulawa na przód, wyciąga łapę przed siebie.  😵 i jak tu ufać przeciętnemu Zenkowi/przeciętnej Zenobii po kursie?... Mam nadzieję, że oni się nauczą o tego konia dbać. Powtórzyłam jeszcze raz telefonicznie zalecenia, ale tak naprawdę powinnam pojechac na ósme zadupie świata, na którym wylądowali, i pokazać raz jeszcze. No, chcą dobrze. Zobaczymy.

* - żeby nie było, że tnę głęboko do krwi - u Bryś drugi raz mam taki efekt mimo ciecia "po Larsowemu", więc zachowawczo - krew jest w strzałce tam, gdzie jej być zdecydowanie nie powinno. Podejrzewam, że to świezy krwiaczek, bo w obu przypadkach był podobny scenariusz - kopyta dość długo nie robione, w "długich" poszła na spacer m.in. po kamyczkach (nie mamy innej drogi), struganie następnego dnia i krwiaczek tam, gdzie strzałka tworzy "kieszeń"/"nawis" (teraz po tej stronie, na którą się lekko kładzie, a poprzednio na wystającym grocie).
Padam na pysk - zrobiłam mojemu koniowi "prawie daw " kopyta.
Mam najgrzeczniejszego i najbardziej kochanego konia pod słońcem  - bo czy znacie innego, który sam noge trzyma!
To co musiało zostac usunięte przerosło moej najśmielsze oczekiwania. Nieststy nie wszędzie jestem pewna co do tego, czy podeszwa, którą widzę jest żywa. Czeka mnie jeszcze mega, mega ilość pracy nad tymi kopytami i to codziennie. Ale się pocieszam, że codziennie będzie lepiej.

Problem, który napotkałam dziś - linia biała ściany wsporowej leży bardzo niżej poziomu podeszwy i ponad 1,5 cm niżej niż powierzchnia strzałki.
Jedyne co mi przychodzi do głowy to podejrzenie, że jednak ta podeszwa tam jest martwa a strzałka jets przerośnięta daltgo, że koń chodzi po mega mokrym i miękkim a kowal wcześniej usilnie tą strzałkę wycinał.
Zdjęcia będa jak jeeszcze trochę przez kilka dni te kopyta pomęczę bo naraize to nie wyglądają jakby za dużo w nich było zrobione.
... a teraz idę grzać plery poduszką elektryczną - 4 h walczyłam. Mój koń postawi nogę na wszystkim- nawet poszły dziś w ruch moje schodki do wsiadania. Ale ja jednak jestem jeszcze sąłby  zawodnik.

Niesamowite jest to, że już mam łątkę "idiotki" - wystarczył dzień! Jeden dzień! Oczywiście sens mojeje pacy na dkopytami musiał podważyć pewien dokotr nauk wszelakich - końskich - wykładowca na poznańskiej akademii. Nie gadałam z nim i robiłam swoje ale oczywiście musiał polecieć pod moim adresem naukowy wywód na temat tego jak to podkowa się w skokach przycaje bo na zakręcie kant się wbija w podłoże i lepiej trzyma. Tak wieć po wygłoszeniu elaboratu ne ten temat (a ja sobie tam pod koniem klęcze i sobie dłubie) wszyscy mogli robić już bardziej oficjalne- hiihie.
Tak sobie myślę nieskormie, że cudowna jestem- nie dość, że sama sobie konia werkuję to ejszcze dzięki temu jestem powodem radości tylu osób - daję im szczęście- mogą się pośmaić,a  przecież śmiech to zdrowie- jetsem normalnie ich terapeutą...

A rozwaliło mnie to, że wiedzą ludzie, że jestem po kursie, widza, że włąśnie mam w ręku nóż i grzebię w kopytach mojego konia...i podchodza i mówią, zę za dw adni kowal będize i czy mojego konia zosatwić w boksie do roboty 🤔wirek:

Nie martw się, prawie wszyscy przez to przechodziliśmy 😉
Może to i dobrze, że ludzie się oburzają, że ktoś zaczyna strugać po jednym kursie. Pytanie czy oni to robią z troski o konia czy dlatego, że nie mieści im się w głowach, że coś można zrobić inaczej niż oni. Jak będziesz miec efekty, to gwarantuję, że się zamkną.

Rób dokumentację w każdym razie i konsultuj zdjęcia, np z Kubą lub z nami  😎
z Tego co pamiętam twój koń miał tak wysokie kąty wsporowe, że tam ci trochę czasu zejdzie zanim one się sensownie obniżą.
Jak wiesz powinnaś w nich zrobić na tyle, żeby dojśc do czystej białej linii - chyba, że wcześniej będzie żywa podeszwa - i najprawdopodobniej tak właśnie jest. Żywego ciąć nie wolno, tak należy zostawić. Szczególnie, że masz tak wygnite strzałki, że te kąty nie będą chciały być na ich poziomie, dopóki ich nie wyleczysz.
Zawsze jeśli masz wątpliwości czy coś jest żywe czy martwe - bezpieczniej założyć, ze jest zywe i poczekać kilka dni i zobaczyć co się z tym stanie.

Co do ścian wsporowych - nie bardzo zrozumiałam co napisałaś 😉
w każdym razie zauważ, że twój koń zyje w bardzo miękkim środowisku. Ma dużo głębsza miseczkę niż konie Kuby, które chodzą po kamieniach. Więc ściana wsporowa będzie leżała zdecydowanie niżej, niż ściana boczna kopyta i niżej niż powierzchnia strzałki - bo tak naturalnie miska zagłębia się ku środkowi kopyta i ściana wsporowa jest jakby brzegiem podeszwy zagłębiającej się ku rowkowi strzałki. Nie wiem czy to co właśnie napisałam jest jasne, jakby co to pytaj 😁 bo wydaje mi się, ze o to moze ci chodzić.
Jeszcze moze być tak, że kowal wycinał ci te ściany wsporowe niewłaściwie i one musza odrosnąć. Kowale lubią np tak na ukos wyciąć ścianę wsporową z żywą podeszwą...

A w ogóle co myślicie o tym fartuchu kowalskim: http://www.horsepol.com.pl/index.php?str=prod_big&idk=87&kat= może ktos go ma? 👀
ja kiedyś pojechałem do Marketu obi po pilnik do ostrzenia noża do kopyt , a pojechałem po pracy czyli w garniturze  🤣 sprzedawca pyta czy może mi pomóc , ja że owszem szukam pilnika takiego jak do ostrzenia piły bo potrzebuje to do noża z wygiętym ostrzem, jego zaciekawiło co to za nóż, więc mówię wprost do strugania kopyt końskich , a on zmierzył mnie wzrokiem i mówi : A nie lepiej wezwać kowala ?  🙂
kotbury ja się boję jak dotrę za rok na ortopedię, będę musiała pisać kolokwia i egzaminy wg widzimisie pana profesora, który jakby mógł to sam by siebie podkuł na wkładki i na okrągło, a niestety ostatnio od jednej pani doktor na klinikach (pani od diagnostyki, nie Wiwiana, nie ta 🙂 ) pokazywała nam dziewczynę która smarowała dziegciem pognite doszczętnie strzałki. Po czym kazała wszystkim zanotować, że tym się właśnie takie zgniłki leczy.. Nóż mi się w kieszeni otworzył.

Ze mnie to się nawet właściciel stajni śmieje (bo on robi jak mocno przerośnie, 2-3 razy do roku każdemu koniowi), że ciągle dłubię, dłubię i wraz ktoś przyjeżdża i robi, i że niedługo całkiem kopyto wyskrobie i nic mi nie zostanie. Ale pocieszające jest to, że zaczął mniej podeszwy wycinać za moją radą, bo stwierdził, że słusznie mówię, koń się podbijać nie będzie.. ale wraz nie może przeżyć mojej niemal ciągłej dłubaniny.

Ludzie są różni, trzeba się nimi po prostu mniej przejmować..

pawel_asola mina sprzedawcy - bezcenna? 🙂
branka dosyć ciekawie to wygląda. ciekawe jak z jakością. skusiłaś się już czy się zastanawiasz?
aien przeciez my cały czas piszemy o tym kursie. Własnie  z niego wróciliśmy i jesteśmy zachwyceni - my w sensie forumowicze. A ja w Rancho Storktoka bywam często w ogóle, kiedyś zresztą trzymałam tam konia! I tam się uczyłam strugać. Przejrzyj ten wątek... Albo ostatnie strony to przeczytasz co pisałyśmy o kursie zaraz po powrocie z niego.
dea   primum non nocere
22 listopada 2010 23:32
Mnie stajenny za każdym razem zaczepia, że "znowu skrobię", i ciągle pyta, kiedy to ja będę teraz, że on "swojom kobyłom przyjedzie i jej wyrównam". Zaczynam się już bac, że to na serio 😉 Chociaz kobyła się Kaśka zowie i nader sympatycznie wygląda 😉

Paweł - no widzisz, a ja przyniosłam nóż do ostrzenia, byłam w kiecce, na obcasie. Facet spytał tylko do czego takie dziwadło, ja na to, że do końskich kopyt, a on się nawet za bardzo nie zdziwił <rozczarowana>. Pewnie wyglądam na kowala nawet "po babsku"  😵 Potem w markiecie budowlanym szukałam rękawic roboczych, spytałam miłego pana o "siódemki", normalnie mi odpowiedzial, że nie mają takich rozmiarów, że mu bardzo przykro i zapodał kontakt do sklepu z odzieżą roboczą. Już bardziej zdziwiłam towarzystwo targając metrowy zawias do drzwi stodoły (jakiś facet zarzucił komentarz o mężu, który się naraził) a później jak brałam włącznik do lampki - kolejny przykładny małż nie mógł uwierzyć, że sama to zainstaluję.
Dobra, wrzucę pewne porównanie, bo mi się nudzi, a nie jestem śpiąca.
Trzeszczkowiec, mocno kulawy(tak naprawdę na 4 nogi...), rozkuty z okrągłych podków, chodzący od palca jak zaczynaliśmy robić, w tej chwili dalej kulawy, ale chodzi już znacznie lepiej, jak sie pilnuje pazura to chodzi od piętki, ostatnio nawet galopuje sam z siebie.
Daleka droga jeszcze przed nami, tak naprawdę dopiero teraz cos zaczęło się dziać w tych kopytach, a minęło pół roku odkąd jest strugany. No i zobaczymy co dalej.






Zdjęcie 1 i 3 są przed 2im struganiem, zdjęcia 2 i 4 są miesiąc od ostatniego.  Jak widać wiele się nie zmieniło, kopyto dalej strasznie zwężone, kąty wsporowe dalej leżą - ale jednak te minimalne zmiany wystarczyły, żeby się koń uruchomił. Ciekawe jest też to, że u tego konia dopiero po jakimś czasie pojawiły się podpórki - wcześniej podeszwa była cienka, ale podpórki nie powstawały - jak w końcu postanowiły wyrosnąć koń zaczął lepiej chodzić.
Warto przyjrzeć się ścianom wsprowym. powoli, pomalutku wracają na swoje miejsce.

.
dea   primum non nocere
23 listopada 2010 07:52
Ciekawie wygląda porównanie barwnych pasków na ścianie - zaczęły się prostować 🙂 Na pierwszym zdjęciu idą wyraźnie łukiem, na drugim robią wrażenie wręcz odgiętych w drugą stronę przez "kaczy dziób".
Jeżeli na 3 zdjęciu to dłonie branki to na pewno na kowala nie wygląda  😜 😁
Przepraszam - nie mogłam się powstrzymać  :kwiatek:
Zmiany widać są a te kolorowe paski na całkiem czarnych nogach ...  😲
dea, u mojego barwne paski natomiast nie tyle się sprostowały co nabrały żywszych barw 😉

Natomiast mam do was pytanie, bo u mojego pojawił się problem.. Jeden z tyłów, strzałka mimo że niby ok, to dziwnie pod wierzchnią warstwą miękka -bardziej niż reszta mam wrażenie. Od strony lewego rowka przede wszystkim a uciskając po jednej stronie koń reaguje, przy struganiu stanie dłuższe na tej nodze wyraźnie mu nie pasowało ale w ruchu nie znaczy. 4 dni wcześniej był w terenie po raz pierwszy od dłuższego czasu, tu kamyczek, tam korzonek.. może to być jakieś podbicie? Idziemy dalej.... Z przodu ów nieszczęsnego koputa biała linia wyraźnie podbiegnięta krwią a do tego 2 lekkie płytkie pionowe pęknięcia pazura równoległe do siebie- gdzieś tak z 2cm w lewo i w prawo od środka kopyta. Ledwo sięgające poza barwną część ściany, jakby ktoś kreseczkę nożykiem naciął. Kopyto zdaje się pilnowane na grubość..
Zdjęcia wstawię dopiero wieczorem, ale ciekawa jestem czy może z samego opisu coś wynika? Co przyczyną czego? Zbieg okoliczności?

Morwa może powie coś więcej jak zajrzy, ona lepiej się zna na tych sprawach i kopyta zna już jakiś czas.  :kwiatek: Ja mogę jeszcze kaszanić  trzy po trzy. 😡
A ja przestalam się przejmować uwagami ludzi w stajni i nawet przestałam tłumaczyć dlaczego sama werkuję. Znajomy kowal też w świat puszcza info, że jest taka jedna co to sięzabrała za kopyta, ale chyba mówi o mnie w miarę pozytywnie i obserwuje przy okazji kopytale mojego konia, jak wyglądają, jak się zmieniają. Często słyszę, że pewnie na kowala mnie nie stać  😁. i patrzą z politowaniem hehe. Tylko, że mój koń coraz lepiej chodzi, zmniejszają się opoje na zadach. Czego chcieć więcej.
Moi znajomi ze stajni raczej nic nie mówią, właściciel natomiast pyta się czy konia nie szykuję przypadkiem na wystawę  🤣


w każdym razie zauważ, że twój koń zyje w bardzo miękkim środowisku. Ma dużo głębsza miseczkę niż konie Kuby, które chodzą po kamieniach. Więc ściana wsporowa będzie leżała zdecydowanie niżej, niż ściana boczna kopyta i niżej niż powierzchnia strzałki - bo tak naturalnie miska zagłębia się ku środkowi kopyta i ściana wsporowa jest jakby brzegiem podeszwy zagłębiającej się ku rowkowi strzałki. Nie wiem czy to co właśnie napisałam jest jasne, jakby co to pytaj 😁 bo wydaje mi się, ze o to moze ci chodzić.
Jeszcze moze być tak, że kowal wycinał ci te ściany wsporowe niewłaściwie i one musza odrosnąć. Kowale lubią np tak na ukos wyciąć ścianę wsporową z żywą podeszwą...


Wszystko jest jasne co napisałaś (w końcu! w końcu rozumiem ten wątek jak go czytam!). Jest dokładnie tak jak napisałaś - ściana wsporowa leży dużo niżej. Będę dokumentować.

A obie z Kaśką stwierdziłyśmy, że te warsztaty u Kuby powinny się nazywać - "Poprzez zdrowie konia do piękna twoich pośladków" - mamy obie takie zakwasy w tyłkach, że szok.
Ja po wczorajszym skrobaniu mojego konia to jeszcze mam w ramionach.
"Poprzez zdrowie konia do piękna twoich pośladków" - mamy obie takie zakwasy w tyłkach, że szok.
Ja po wczorajszym skrobaniu mojego konia to jeszcze mam w ramionach.

Mnie się rozrósł mięsień czworoboczny pleców i ręce oczywiście. Jak facet normalnie  🙄
Mój chłop może czuć się bezpieczny idąc ze mną wieczorem przez park  😁
Jeżeli na 3 zdjęciu to dłonie branki to na pewno na kowala nie wygląda  😜 😁
Przepraszam - nie mogłam się powstrzymać  :kwiatek:
Zmiany widać są a te kolorowe paski na całkiem czarnych nogach ...  😲


Nie Tobie jednej rzuciło się to w oczy. Ale powiem, że to nie branki 🙂.

Ponieważ temat wywiązał się na kursie - ma któraś z Was link do przejazdu tego gościa nago? 😉
dea, tajnaa rurki rzeczywiście odgięły się w drugą stronę. Dalej są w tych kopytach naprężenia, ale trochę inne. No i mniej się zawijają kąty wsporowe, choć kibicuję im żeby się rozwijały dalej. Otworzyć tego nie mam jak, bo chodzi tylko w dzień na padok, zresztą teraz jest ciapa, więc nie chce by mu się to znowu zwinęło, szczególnie że skoro się wreszcie cos ruszyło, to jest nadzieja że bez żadnych gwałtownych ruchów z mojej strony kopyto się samo będzie poprawiać.
Tego też nie widać na tych akurat zdjęciach, ale flara na przedkątnych jest gigantyczna - zaczęło to zrastać, ale i tak jest wielka(a zaczynała się tuż za koronką...)
A kopyta ma wszystkie 4 pasiaste(nawet w teoretycznie czarnym drugim przodzie są miejsca z jasnym rogiem)  😀

W ogóle ciekawe czy właścicielka poznała kopyta swojego konia  😁

PS U mnie w obecnej stajni są tylko 4 konie, ale juz poza jednym, który jest tam w treningu i właściciel chce by był kuty, trzy strugam ja(jeden 'fajny' przypadek, bo po dwukrotnym złamaniu kości kopytowej). I teraz mam jeszcze jednego w stajni obok. Ale reszta ludzi z sąsiedzkiej stajni jest nastawiona bardzo sceptycznie, więc tematu nie poruszam - każdy robi co uważa za właściwe ze swoim koniem i ma prawo myśleć inaczej niż ja. Póki mi nie obsmarowuje dupy, jest ok.

W ogóle ciekawe czy właścicielka poznała kopyta swojego konia  😁



No jak nie, jak tak 😁
to już wiadomo kogo to dłonie  😁
A powiem ci że to wcale nie jej 😉
hehe, no dobra - koniec śledztwa  🤣
No nie, nie moje 😉 Balabym sie z takimi do koni, bo pewnie szybko by odlazly razem z moimi i bylabym unieruchomiona na czas dluzszy 😂
Tunrida, pewno już będzie za późno, bo pewno już wszystko wycięłaś, ale u mojej kobyly, kiedy pojawiają się problemy z rowkami strzałkowymi, używam ( też ginekologicznego... 😉) Vagothylu. Pomaga.
W stajni mamy konia, który mial okropnie przegnile, megaglębokie i strasznie wąskie rowki, włącznie z "maźglającymi się" zmianami u ich szczytu na skórze pęciny. Taki baaardzo zapuszczony przypadek... Moczyliśmy watę w Vagotylu i wciskali kopystką w te rowy. Troche to trwalo, zanim zostało wyleczone, ale już po kilku dniach można było zauważyc, że działamy w dobrym kierunku. Może to pomoże Twojemu ogoniastemu?
Wiecie co dziewczyny, dzięki Wam serce rośnie,  :kwiatek: Dea wyszłam z siebie i stanęłam obok  😉 Muszę wziąć na luz.
Dziewczyny wielki  👍 to nic, że same baby ( sic!!!) 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się