kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Spróbuje jeszcze raz wytłumaczyć o co mi chodzi.
Na większości zdjęć jakie widziałam (nie na wszystkich od razu mówię) jeździec ma rękę wysoko i w łokciu zgiętą w 90 stopniach i właśnie nic po drodze się nie gnie, więc linii łokieć-wędzidło nie ma. Z tego co zauważyłam linia jest wtedy jak łokieć jest zgięty mniej i wtedy ręka jest tak jakby na ukos i idzie z wodzą. Teraz mi się udało? 😉
Ale dalej nie wiem czemu ujeżdżeniowcy mają te ręce tak wysoko, Tristia nie jest pewna, a ja jestem ciekawa.
Nie bijcie ale muszę zadać to pytanie.
W jaki sposób pracować z koniem, który jak się trzyma wodze za sprzączkę, leci hop do przodu? Da się go nauczyć, że luz na wodzy to nie znaczy przyspieszenie do prędkości światła? Jeśli tak to jak?
caroline   siwek złotogrzywek :)
13 listopada 2010 22:12
xxflygirlxx, nie bardzo rozumiem co ty uwazasz za linię łokieć-wędzidło i dlaczego jej nie ma. plus to na podstawie jakich zdjęć (kogo, z jakich ujęć) wyciagasz swoje wnioski.
bo odnosze wrazenie, ze to jest tak jak w jakiejs tam dyskusji dawno temu, gdzie było zdjęcia konia poprawnie wysoko ustawionego, a komus na forum sie to nie podobało, bo... dla niego to było za wysoko 🤣 bo na forum wiekszosc koni na fotkach jest nisko bądź za nisko ustawiona, a czasem "ustawiona" - do takiego obrazka sie przywyczailiście 😉
i teraz to samo - przyzwyczailas sie do widoku ludzi z rekami nisko, bardzo nisko i za nisko, wiec "razi" cie obrazek z "wysoką" ręką wreszcie zgiętą w łokciu 🤣 a tymczasem... ręka zawsze powinna byc zgieta w łokciu 😉
Kurczę, nie umiem tego wytłumaczyć. Zaraz poszukam zdjęć i powiem jeszcze dokładniej o co mi chodzi.
No więc jak dla mnie tu nie ma linii:


A tu jest:

I chodzi mi o to, że jak nie ma linii to nadgarstki są wyżej  a przedramię jest równoległe do podłoża, a gdy jest to przedramię jest trochę skierowane w dół.
No właśnie, xxflygirlxx, wstaw zdjęcia, bo za nic nie jestem w stanie zrozumieć o co może chodzić z tym, że coś ma się giąć "po drodze" od łokcia, bo inaczej nie ma linii prostej łokieć- wędzidło 🤔
Z góry mówię, że nic nie znalazłam w wyszukiwarce.  😡
Pytanie o lonżowanie: gdzie zapinać lonżę podczas lonżowanie z ogłowiem, a gdzie z kantarem?  😡
Z kantarem, strzelam, że tam, gdzie podpina się uwiąz. A w ogłowiu? Bo nie do końca wyobrażam sobie lonżować konia z lonżą zapiętą o wędzidło.  😡 ( Nie bijcie- nigdy nie widziałam na żywo lonżowania).

EDIT: Błąd wkradł się w tekst. 😉
to zależy od konia, upodobań i tego, jak kto był uczony 😉. niektórzy zapinają do wewnętrznego kółka wędzidła, inni przekładają do zewnętrznego, przez potylicę do zewnętrznego kółka, pętelka przez nachrapnik i wewnętrzne itd. widziałam też kantar zakładany pod ogłowie i do jego nachrapnika przypięta była lonża. nie wyglądało zbyt ładnie, ale dobrze się spisywało.

więcej na ten temat jest np. w "Akademii Jeździeckiej" Pruchniewicza 😉

edit: dopisek
caroline   siwek złotogrzywek :)
13 listopada 2010 22:42
xxflygirlxx, a teraz ja zapytam ciebie - jak miałaby być ułożona ręka TWOIM ZDANIEM na pierwszych dwóch zdjęciach - z zachowaniem ustawienia konia i nie blokując go do podniesienia sie w potylicy i kłębie? pytam serio.
caroline ja zielonego pojęcia nie mam, ale właśnie cały czas o to mi chodziło - dlaczego ujeżdżeniowcy mają tak ułożone ręce.
galeria, Dosiadem i tylko dosiadem 😉
caroline   siwek złotogrzywek :)
13 listopada 2010 22:50
dlaczego ujeżdżeniowcy mają tak ułożone ręce.

bo tak w danej chwili potrzebują. niezłośliwie pisze, żeby mi potem nie było 😉
Aha, czyli to nie jest taki wymóg, że tak mają jeździć? 😉 Na początku jak wiedziałam jeszcze mniej niż teraz to wydawało mi się, że tak jeździć muszą, tak z góry ustalone jest. Dzięki caroline. 🙂
vissenna   Turecki niewolnik
14 listopada 2010 10:11
xxflygirlxx pierwsze zdjęcia pokazują elementy wykonywane w mocnym lub maksymalnym zebraniu z wysokim ustawieniem szyi. W takim przypadku aby zachować prawidłowy kontakt z pyskiem konia trzeba rękę ustawić równie wysoko jak koń głowę.

Trzecie zdjęcie to kłus wyciągnięty, gdzie według opisu prawidłowego wykonania tego elementu koń ma poszerzyć się delikatnie w ramach (a więc też w szyi) i wystawić nos delikatnie za pion. I tutaj również - aby ręka była w odpowiednim punkcie jeździec musi trzymać ją tak a nie inaczej.

Prawidłowość kontaktu zależy od ustawienia ręki a nie tylko od linii prostej między łokciem a wodzami 🙂
ankers dzięki.  :kwiatek:
Nie bijcie ale muszę zadać to pytanie.
W jaki sposób pracować z koniem, który jak się trzyma wodze za sprzączkę, leci hop do przodu? Da się go nauczyć, że luz na wodzy to nie znaczy przyspieszenie do prędkości światła? Jeśli tak to jak?


galeria, Dosiadem i tylko dosiadem 😉


Ja się z szanowną przedmówczynią nie do końca zgodzę  😀
Dosiadem to można zwolnić konia, który jest świetnie wyszkolony i wyczulony na działanie dosiadem. Jasne, że powinno tak być, ale śmiem podejrzewać, że w tym wypadku tak nie jest.

Polecam najpierw nauczyć się zwalniania i zatrzymania przez zgięcie boczne.
Najpierw trzeba to przećwiczyć w stój.
Łapiemy tylko jedną wodzę i powolutku zbliżamy nos konia w kierunku czubka swojego buta. Można sobie pomóc smakołykiem podanym z ręki.
W ten sposób można się przekonać jak bardzo szyja konia może się zgiąć i następnie wykorzystujemy to w stępie, jadąc na kole.
Jeśli koń zaczyna na długiej wodzy przyspieszać, zacieśniamy natychmiast koło działając tylko wewnętrzną wodzą. Jeśli idzie spokojnie, powiększamy koło, lub wyjeżdżamy na prostą. Jak przyspiesza to znowu ciach na małą woltkę... itd
Jak to już jest opanowane, to staramy się oczywiście dodatkowo uczulić konia na wstrzymujące i popędzające działanie dosiadem, ale to już osobne ćwiczenie.
Julie ale wydaje mi się że nie można działać (skręcać) tylko wew wodzą. Mój koń od czagoś takiego owszem zegnie Ci głowę, ale za chiny ludowe nie skręci. Będzie szedł dalej w tym samym kierunku.

Pomysł możliwe że dobry, ale to zew wodza ma skręcać.
Oczywiście, że jadąc normalnie, na kontakcie, na koniu który umie i jest posłuszny się tak nie robi.
Tu chodzi o tylko o taką sztuczkę z niewyszkolonym koniem, która przy okazji uczy jeźdźca, żeby nigdy nie ciągnął za obie wodze, zwłaszcza w takiej sytuacji,  bo nie tędy droga.
To jest takie zwalnianie awaryjne, gdy koń nie rozumie, że długa wodza oznacza swobodny stęp, a nie lecenie na pysk.
Jeśli koń przyspiesza, to można go dosłownie zakręcić wokół własnej osi, dopóki się nie ogarnie! Nie jest to w żaden sposób krzywdzące, a jedynie po chwili niewygodne i bardzo szybko uspokaja konia.
vissenna no to już wszystko do końca jasne. 😉 Dzięki.  :kwiatek:
[quote="Julie"]Dosiadem to można zwolnić konia, który jest świetnie wyszkolony i wyczulony na działanie dosiadem[/quote]
I tu ja się nie do końca zgodzę 🙂 Np. młode konie "same z siebie" są "wyczulone na dosiad", który mocno zaburza im równowagę. Siłą rzeczy starają się "dogonić" środek ciężkości jeźdźca, bo tak im jest łatwiej. Grunt, to nie "skiepścić" tego wyczulenia. Mój "działa" na przeniesienie ciężaru ciała, na "wolniejsze anglezowanie", przechodzi "w dół" od dosiadu i dosyć łatwo jest go zwolnić w ten sposób, a nie wiem czy on taki świetnie wyszkolony. Bardzo powątpiewam.🙂
Czasem jest tak, że takim "lecącym koniom" jeździec [świadomie bądź nie] pomaga w leceniu do przodu ponieważ stara się zawsze "iść zgodnie z ruchem konia", anglezować do konia, galopować do konia, podczas gdy pomaga samo "ogarnięcie się", anglezowanie co dwa i wolty, wolty, duże koła, aż się koń uspokoi.
No, ale! Pytanie kiedy koń Galerii tak biegnie, bo tak naprawdę nie przedstawiła sytuacji. Jeśli w stępie to.... zapamiętam sobie Twój sposób i wydaje mi się, że będzie sensownie 🙂 z resztą, chyba ktoś kiedyś tutaj robił coś podobnego..... że kręcił kółeczka, które chyba były za karę. _Kate ? 👀
Jeśli w kłusie czy w galopie, to trochę bym się bała czy tą jedną wodzę da się do swojego buta zbliżyć powoli i spokojnie.
Mieliśmy ze swoim moment, kiedy koń w stępie szedł spokojnie, a w kłusie sądził, że jest na wyścigach.
myślę, że nie ja  😉 ja kręciłam kółeczka, żeby nie stanął dęba. Jak się podnosił, to  ciągnęłam za prawą, żeby się obrócił. I kręciłam go chwilę.

mój jak pędził, to naszym pierwszym krokiem były zatrzymania. Nie ważne było jak się zatrzymał- miał odpowiedzieć na mój sygnał. Największym problemem było jego nieposłuszeństwo i niechęć do wykonywania poleceń. Wcześniej potrafiłam parę minut jeździć, zanim łaskawie przeszedł do chodu niżej.
Z perspektywy czasu, pomijając charakterek, myślę, że spora część pędzenia była spowodowana brakiem równowagi.
Potem jak już w samych chodach mnie nie ponosił, to ponosił po przejściach /kto na nim siedział to wie, jak cięzko jest zrobić porządne przejście  😁 / i wtedy wchodziłam od razu na woltę i starałam się doprowadzić do tego, aby było moje tempo.
nie poradziłabym sobie bez pomocy z dołu- nie miałam szans i nic innego nie da się doradzić- sensowny trener.
_kate, Czyli coś mi dzwoniło, ale nie do końca w dobrym kościele 😁
wiedziałam, że kółeczkowaliście, ale nie byłam pewna dlaczego 🙂

U nas tak naprawdę bardzo ważnym krokiem do zaprzestania pędzenia była... równa ujeżdżalnia. Znowu mam konia do pchania 😁
jak pozbyć się nakostniaków ?  moja kobyłka ma nad kopytem takie coś: i na padoku lub w boksie ściera to i tak w kółko ;/
Sankaritarino, pytałam bo mój koń kiedyś kiedyś tak robił w kłusie i galopie, a nawet jak wysuwając rękę do poklepania poluźniałam minimalnie wodzę  🤔 no ale było minęło. Chciałam wiedzieć czy robiłam dobrze  😉
Moja metoda, która zadziałała:
Pracowałam z nim na dużej ujeżdżalni. Na początku jeździłam na krótkiej wodzy, co jazdę wydłużając ją o jakiś centymetr. I robiłam tak aż doszłam do sprzączki. Jeśli koń nadal próbował przyspieszać, pomagałam sobie głosem i "zamykałam" sylwetkę. Działało, dziś chłopaka można kontrolować jednym paluszkiem  😉
Mam pytanie ale żeby uniknąć niepotrzebnych złych wniosków zarysuję najpierw problem. Jeżdżę na ok. 12 letniej klaczy. Koń dobrze ujeżdżony ale bardzo humorzasty i dominujący charakterem, zawsze usiłuje postawić na swoim do czasu, aż ktoś jej nie pokaże, że na zbyt dużo sobie pozwala. Zaczął się sezon jesienny, mamy coraz gorsze warunki do jazdy na normalnej ujeżdżalni i z tego powodu zaczęłam częściej jeździć w tereny oraz na podleśnej ujeżdżalni (trochę mniej równe podłoże, otoczona lasem z trzech stron). W terenach koń jest super jeżeli chodzi o ustawienie, potrafi się zebrać, chodzi w ustawieniu, czasami trzeba ją upomnieć o nie wieszanie się na wędzidle ale przeważnie jest ok. Ale na ujeżdżalni, kiedy zaczynam wymagać cokolwiek innego niż pędzenie przed siebie, koń dostaje jakiegoś kompletnego fioła. Woli walczyć całą godzinę, wyrywać głowę i kompletnie nie tolerować wędzidła niż poprawnie ustawić się. Dodam może, że jest lonżowana na trójkątach i świetnie na tym chodzi. W końcu wpadłam na pomysł zastosowania czarnej wodzy, tylko w momentach kiedy klacz, znów postanowi wyrywać głowę w ramach "upomnienia", że nie o to chodzi. I już przechodzę do konkretnego pytania:
co lepiej się sprawdzi w takim przypadku: czarna założona pomiędzy nogami konia czy do jego boków? Nie chcę nie potrzebnych problemów potem jak już będzie po ptakach. Bardzo proszę o pomoc albo możliwie inny pomysł  :kwiatek:
mila   głęboka rekreacja
14 listopada 2010 20:58
borkowa.

Nie widać wyraźnie, ale chyba masz problem z kopytami. Według mnie są niezbalansowane i macie trochę oderewane ściany. Problemy z kopytami często powodują powstawanie nakostniaków.
W jakim celu konie na wyścigach ale może nie tylko te (dzisiaj oglądałam relację ze Służewca) mają na szyi zawiązaną linkę? Czyżby to jakieś "wyjście awaryjne"ale jakby to miało działać?
xxflygirlxx, ja obstawiam, że... mają za długie wodze. Dlatego unoszą ręce. Poważnie. Na tych zdjęciach dobrze to widać. Do "poszerzonych ram" potrzebne są nieco dłuższe wodze, jak na trzecim zdjęciu. W mocnym zebraniu wodze powinny być krótsze - gdyby chcieć zachować linię łokieć-wędzidło. No i... mamy dwie pary wodzy. Skracać się da, oczywiście, ale niekoniecznie zawsze będzie to z pożytkiem dla ruchu konia (czasem jedno zbędne drgnienie w pysku zaważy) czy też dla elegancji. Szybciej i "oszczędniej" jest unieść ręce, by "skrócić" szyję. Zasada trójkąta. Nie mam jak w tej chwili narysować, ale w sumie długość przedramienia + długość wodzy przy uniesionej ręce tworzy boki trójkąta, a "idealna" linia łokieć-wędzidło - podstawę tegoż. Suma boków zawsze jest dłuższa od podstawy. Czyli - podstawa jest krótsza niż boki. Długość przedramienia się nie zmienia, czyli  - w idealnej linii wodze powinny być krótsze. Część jeźdźców nie posługuje się tym sposobem, ale oni są (prawdopodobnie) uczeni wydłużać wodze wysuwając nieco łokcie do przodu, prostując nieco w stawach łokciowych (ramiona "odłączają" się od tułowia do przodu). Większość jeźdźców jest uczona trzymania łokci przy talii zawsze i wszędzie i wtedy (takie prawa geometrii) nie mają wyjścia: nie chcąc "kombinować" w pysku muszą unieść dłonie, by wywołać efekt skrócenia wodzy.
Dla mnie wzorem jeśli chodzi o utrzymanie linii wędzidło-łokieć jest Gal - zauważcie, ze u niego nigdy wodze nie sprawiają wrażenia za długich nawet o milimetr. Linia zawsze jest idealna, w każdym chodzie.
I u niego łokcie wędrują lekko do przodu w chodach wyciągniętych - w zebranych są przy talii i linia wciąż zachowana.
Tak, ale też przyznali (z trenerką), że nie wydłużali wodzy Totilasowi, bo to się "nie sprawdziło" (Toto wychodził spod kontroli), więc na Toto - przykład "odpada". Czy widziałam Gala "poszerzającego ramy konia"? Zastanawiam się  🤔
Zapewne da się i poszerzać ramy i nie manewrować wodzami i nie "łamać" linii... tylko trzeba tak tu odrobinę, tu odrobinę... i jeszcze tu - żeby za bardzo widać nie było. I w sumie o to też chodziłoby w ujeżdżeniu: żeby działań jeźdźca za bardzo widać nie było.
No i to wtedy byłby ideał, do którego się dąży,a którego się pewnie nigdy nie osiągnie... Póki co Gal z Totilasem byli go bliscy, ale też wciąż można było coś poprawić. Zawsze można coś poprawić...

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się