kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 listopada 2010 14:20
W woli wyjaśnienia nie jestem " dziewczynką której się nie chce" tylko pełnoetatową mamą dwójki dzieci, która kocha konie i nie ma pracy a mam powiedzieć dzieciakom jogurtu dzisiaj nie będzie bo mama chce sobie kupić książkę.


już nie histeryzuj, naprawdę. ksążek ci u nas dostatek, uzywanych też, za naprawdę niskie ceny. Więc jak dla mnie tłumaczenie że na książekę mnienie stać bo 2 dzieci jest po prostu tragikomiczne.
Kiedyś był taki przepis, że po zrobieniu jednej odznaki drugą można było robić po upływie 6 miesięcy. Dalej to obowiązuje, czy coś się zmieniło ?
kotbury, łoooooooooooł  😲  😲 dzięki!! niesamowita ilość informacji! To już wiem skąd moje bóle kolan.. dziękuje!!!!
[quote author=Hipka2 link=topic=1412.msg753967#msg753967 date=1288605125]
W woli wyjaśnienia nie jestem " dziewczynką której się nie chce" tylko pełnoetatową mamą dwójki dzieci, która kocha konie i nie ma pracy a mam powiedzieć dzieciakom jogurtu dzisiaj nie będzie bo mama chce sobie kupić książkę.


już nie histeryzuj, naprawdę. ksążek ci u nas dostatek, uzywanych też, za naprawdę niskie ceny. Więc jak dla mnie tłumaczenie że na książekę mnienie stać bo 2 dzieci jest po prostu tragikomiczne.
[/quote]

Hipka2 nie histeryzuje. Wiem o czym ona pisze, bo ja mam 3 konie, psa , kota i jedno dziecko.....i pracuje tylko mąż i wcale nie za dużo zarabia. I mnie stać na utrzymanie koni, bo stoją w mojej stajni, mam własne pasze, a w sprzęt zaopatrzyłam się za lepszych czasów. Ale jak się zastanawiasz czy ci do 1go starczy na chleb, to wierz mi Elu, że na bank nie kupiłabyś używanej nawet książki, bo może to te 10zł to będzie pieniążek na chleb, albo na pieluchę dla dziecka, a może trafi sie nieszczęście i będzie potrzebny wet dla konia. I wtedy człowiek ogląda 100razy każdą złotówkę zanim ją wyda.
Także zanim zaczniesz z kogoś drwić, to zastanów się czasami, bo nie każdy ma lekkie życie.
Mam takie pytanie całkowicie nadające się tutaj 😡. Wyczytałam we fragmencie książki "Od półparady do zebrania" , że w półparadzie, przechwytuje się wytworzoną energię konia przez zamknięcie palców zewnętrznej dłoni. Co to oznacza? Uczono mnie, żeby jeździć z zaciśniętą w pięść dłonią, więc czy przed półparadą lekko otworzyć dłoń, żeby później można było ją zamknąć? Czy może się mylę? Byłabym wdzięczna za wytłumaczenie 🙂
anmi0, Jak to - jeździć z zaciśniętą w pięść dłonią?
Nie jeździ się z zaciśniętą w pięść dłonią. Nic się nie zaciska. Jeździ się z dłonią zamkniętą, ale nie zaciśniętą. Wtedy przy działaniu półparady można tę dłoń lekko "domknąć".
anmi0, Sankaritarina już o tym napisała. Święta racja. Podczas jazdy palce ręki nigdy nie powinny być kurczowo zaciśnięte na wodzy. Ręka jest ułożona na kształt pięśći, kciuki skierowane do góry, ale palce pozostają nieco "otwarte", jeśli tak to można nazwać. Tak jak reszta pomocy jeździeckich, również ta powinna być elastyczna. To ważne, żeby kontakt z pyskiem konia był zdecydowany, ale jednocześnie przyjazny. Kurczowo zaciśnięta ręka, to duży dyskomfort dla konia i małe pole manewru dla jeźdźca...
Dziękuję wam za wytłumaczenie :kwiatek: 😉 Wszystko rozumiem.
Cały czas słyszałam tylko- zaciśnij dłoń, zaciśnij dłoń, a teraz nie mam możliwości jazdy z jakimkolwiek instruktorem, trenerem, stąd ten błąd.
A ja mam pytanko jeśli mam podkładki pod owijki to jakie owijki powinnam kupić polarowe czy elastyczne?  :kwiatek:
kujka   new better life mode: on
03 listopada 2010 17:27
moneta, obojetne
ash   Sukces jest koloru blond....
04 listopada 2010 07:52
Przypomniało mi się....

Jakiś czas temu byłam świadkiem sytuacji, kiedy instruktor wyprosił z hali dziewczynkę (15 lat), która skakała na dzierżawionym koniu bez kasku. Powiedział, że nie zgadza się aby skakała bez kasku, jest niepełnoletnia i jak zdarzy się wypadek to on jako obecny instruktor będzie za to odpowiadał. Czy miał rację? I czy miał prawo ją wyprosić w momencie gdy prośba o założenie kasku została " olana"??
ash ale to był instruktor tej dziewczynki czy po prostu osoba znajdująca się na hali??
ash   Sukces jest koloru blond....
04 listopada 2010 08:12
osoba prowadząca jazdę komuś innemu. Ona jeździła sobie sama!
Nawet jeżeli nie miał to i tak popieram jego decyzję. Mniemam, że jest osobą pełnoletnią, więc gdyby zdarzył się wypadek to i tak by na niego patrzyli spod byka. W końcu młodszej osobie mógł zwrócić uwagę, czyż nie? Niektórzy ludzie wychodzą z założenie, że jak się gdzieś było i nic nie zrobiło to winny.
ash   Sukces jest koloru blond....
04 listopada 2010 10:09
Ja również uważam , że zrobił dobrze.  Zastanawiam się tylko czy miał prawo do tego i czy to tłumaczenie że jest instruktorem i na nim spoczywałaby odpowiedzialność za jakiś wypadek jest prawdziwe??
caroline   siwek złotogrzywek :)
04 listopada 2010 10:37
w ogolnym sensie - tak. Ona niepelnoletnia, a on jedyna osoba z papierami w poblizu...

ash   Sukces jest koloru blond....
04 listopada 2010 10:41
caroline dziękuję  :kwiatek: własnie o to mi chodziło!
Jeśli chodzi o pisane prawo, to u nas reguluje to regulamin stajni. Natomiast uważam, że miał moralne prawo, a to już dużo. Z racji wiedzy, wykształcenia i doświadczenia ma prawo zbesztać gówniarę. Jestem ratownikiem medycznym i choć nie pracuję w zawodzie już dobre kilka lat czuję, że mam moralne prawo, jak i nawet obowiązek, upomnieć kogoś, a nawet zbluzgać w razie potrzeby, jeśli celowo robi coś, co nie skończy się dla niego szczęśliwie (jestem w stajni nikim, a jednak potrafię wydrzeć się na bachory, używając niewybrednych słów, bo tylko takie coś wstrząsa tym kwiatem polskiej młodzieży obecnie niestety i na tym polu czuję się na prawdę "nie do ruszenia"😉. Potrafię też powiedzieć, że jeśli chce się koniecznie uszkodzić, to ma to robić z dala ode mnie, bo ja go ratować nie będę 😉.
Czyli jakby ktoś miał 15 lat i własnego osobistego i prywatnego konia, i jeździł sobie jak normalna, cywilizowana osoba na hali przestrzegając podstawowych zasad 'współjazdy', to instruktor, z którym ta osoba praktycznie nie musi mieć nic wspólnego może sobie tę osobę wywalić?
Moim zdaniem to nonsens. Jeżeli jeżdżę na prywatnym koniu i nie chcę pomocy tegoż instrutkora [który nie jest zarządcą hali!], to mogę sobie skakać bez kasku i jest to moja [moich rodziców] sprawa.

Czy nie tak?

Gdyby to działało tak jak Wy piszecie, to instrutkorzy kryli by się po kątach przed niepełnholetnimi właścicielami prywatnych koni, bo gdyby coś im się stało to... byliby za to odpowiedzialni tylko dlatego, że są instrutkorami? W życiu.
Zasady zachowania na ujeżdżalni ( nie wiem czy gdzieś ustawowo opisane) mówia, że na hali za to co się dzieje jest odpowiedzialna zawsze osoba z uprawnieniami.. czyli np. instruktor nad jeźdźcami prywatnymi jeżdżącymi rekreacyjne, jeśli takowi nie mają żadnej klasy sportowej czy odznaki.

A idąc twoim tokiem rozumowania TOMUŚ to np. ktoś po alkoholu wsiada sobie do auta i sobie jeździ bo przecież to jego auto prywatne i co komu do tego...

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
04 listopada 2010 11:37
A idąc twoim tokiem rozumowania TOMUŚ to np. ktoś po alkoholu wsiada sobie do auta i sobie jeździ bo przecież to jego auto prywatne i co komu do tego...

trochę jak kulą w płot trafiłaś

bo np. po swoim własnym terenie wokół stodoły se można jeździć samochodem w jakim stanie się chce czy po pjaku czy nie
jest tak ze majac uprawnienia ponosi sie wieksza odpowiedzialnosc niz osoba, kotra ich nie ma. ja tez widzac taka sytuacje, reagowalabym, przynajmniej na tyle, zeby miec swiadkow, ze zwracalam uwage na te sytuacje, wrazie gdyby malolata sie uszkodzila w mojej obecnosci. uwazam, ze instruktor postapil slusznie.
caroline   siwek złotogrzywek :)
05 listopada 2010 04:37
bo np. po swoim własnym terenie wokół stodoły se można

tak, mozna. ale będąc osobą niepełnoletnią zazwyczaj nie posiada się jeszcze własnych terenów. natomiast korzystając z cudzego terenu musi się "nagiąć" do zasad tam panujących.
bo to bardzo proste jest - w razie wypadku pierwszy do "beknięcia" będzie obecny przy zdarzeniu pełnoletni uprawniony. i on ma prawo sobie nie życzyć takich kłopotów. [nawet jeśli ostatecznie uda mu się wymiksować od odpowiedzialności]


w kazdym razie, moim zdaniem tamten instruktor postąpił słusznie i chwała mu za to.
ale powinnyśmy coś rozgraniczyć. To że zrobił dobrze/źle bo tak uważał czy że miał do tego prawo. Bo uważam że zrobił dobrze, ale czy miał prawo?? Jeśli regulamin stajni nie reguluje tej kwestii to uważam że nie.

Zasady zachowania na ujeżdżalni ( nie wiem czy gdzieś ustawowo opisane) mówia, że na hali za to co się dzieje jest odpowiedzialna zawsze osoba z uprawnieniami.. czyli np. instruktor nad jeźdźcami prywatnymi jeżdżącymi rekreacyjne, jeśli takowi nie mają żadnej klasy sportowej czy odznaki.



Ale gdzie to niby jest napisane?? Powiem szczerze że byłoby to chore gdyby takie obowiązywały zasady. Wystarczy przykład Sopotu, gdze hala jest dużo, jeździ na niej kilkanaście (czasem i więcej) osób, czasem nie ma żadnego instruktora czasem jest kilku. I jak nawet 17 letnie dziecko spadnie, jeżdżąc na własnym koniu, bez swojego trenera to NIKT z osób z uprawnieniami nie byłby pociągnięty do odpowiedzialności. Bo niby kto?? Ten co stał najbliżej??

Co jeśli nie ma nikogo z papierami na hali?? Nie wolno jeździć?

Taki "przepis" moze chyba działać tylko w małych ośrodkach, gdzie wcześniej podpisując umówę zgadzamy się na takie warunki.
Caroline, nie Twój to problem czy posiadam miejsce, żeby po pijaku jeździć własnym samochodem (a tak długo jak nie jest to droga publiczna i nie stwarzam zagrożenia dla czyjegoś życia - mogę to robić).

Mówiąc krótko, Wasze etyczne dyskusje nijak mają się do prawa. Jestem niepełnoletnią osobą - mam konia - mam prawo do hali - nie muszę wynajmować instruktora - wtedy nawet jeżeli jest w pobliżu nie bierze za mnie odpowiedzialności - mogę skakać sobie bez kasku ile i co chcę.

Odpowiedzialnymi za mnie opiekunami są rodzice, chyba, że istnieją jakieś bardziej skomplikowane układy.
caroline   siwek złotogrzywek :)
05 listopada 2010 11:27
jak jestes niepelnoletni to ani samochodu nie masz ani pic alkoholu nie mozesz. wiec nie podskakuj 😎 przyklad chybiony.

Jesli jezdzisz a w okolicy nie ma twoich opiekunow, panie nieletni, to beknac za twoj wypadek moze 'najblizszy' instruktor. Zalezy od pomyslu i zaparcia... twoich nieobecnych opiekunow.
Z drugiej strony - to jest wlasnie ta ciemna strona medalu posiadania uprawnien (dobry przyklad - niedawno przywolywana przeze mnie sprawa odpowiedzialnosci instruktora nauki jazdy samochodem za tragiczny wypadek spowodowany przez jego kursantke).
Caroline to nie jest dobry przykład. Bo Kursantka był pod opieką instruktora który brał za nią odpoweidzialność. Mój instruktor cały czas mi powtarzał zę za wszystkie moje przestępstwa w samochodzie on będzie odpowiadał.

Rozumiem też że instruktor z którym dziecko jeździ może być pociągnięty do odpowiedzialności.. Ale postronna obca osoba która akurat była na hali i ma papiery?? To w hali Sopockiej każdy instruktor powinien unikać jak ognia...

caroline   siwek złotogrzywek :)
05 listopada 2010 13:29
ja tylko pisze o tym co mozna zrobic jak sie potrzebuje kasy z odszkodowania, bo wlasnego brak lub nie obejmuje tego czego niepelnoletni potrzebuje... 😉
A nie o swiadomosci prawnej instruktorow w sopockiej hali 😉
xxagaxx, tylko w takich momentach trzeba jeszcze brać pod uwagę zmyślność opiekunów nieletniego, którzy mogą pozwać instruktora w celu wydobycia jak największej ilości kasy w razie ewentualnego wypadku. Wszak był, nie zareagował, znaczy więc, że dopuścił się zaniedbania. Przecież jest człowiekiem mającym odpowiednie uprawnienia i wiedzę... bla bla bla. I to, czy instruktor beknie, będzie zależało tylko od sędziego.
caroline   siwek złotogrzywek :)
05 listopada 2010 13:38
...znowu z telefonu pisze i znowu nie moge edytowac, sorki.

Sa dwie sytuacje - pierwsza to taka kiedy instruktor prowadzi jazde, instruuje, etc. Wtedy w razie wypadku nie ma watpliwosci - on jest odpowiedzialny i lepiej zeby mial dobre ubezpieczenie.
I druga sytuacja, instruktor i jego uczen plus 'wolny' nieletni. Jesli nieletni gruchnie i sie polamie to na pewno zacznie sie szukanie kogo by skubnac na odszkodowanie. Wtedy wystarcza troche pomyslunku i mozna z duza doza skutecznosci skubnac wlasnie tego instruktora. i to sie moze - przy dobrej argumentacji - udac.
Jesli instruktor sam nieglupi bedzie to byc moze uda mu sie z tego wykaraskac. Ale ile go to bedzie wysilku i czasu kosztowac - to jego.

A wszystko sprowadza sie zasadniczo do kwestii kto i jakie ubezpieczenie posiada (lub nie) oraz tego kto i na ile jest prawnie sprawny 😎

no wlasnie - dokladnie tak jak abre napisala!

Słaby masz sprzęt  😀iabeł: Z mojego telefonu się da 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się