Kącik Rekreanta cz. III (rok 2010)

Eee tam, do miękkości bawełny to Ci daleko.
Wbrew temu co uważa "dzisiejszy świat" do ludzi całkiem dobrze dociera grzeczna forma. Grzeczna, co wcale nie oznacza nieszczera, niezgodna z prawdą, itd. Ale prawda jest na tyle mocna sama w sobie, że nie trzeba jej podpierać podtekstami, słowami ostrymi jak potłuczone szkło i tonem "jedynej słusznej racji". Konkretnie, ale z życzliwością, z wyczuciem, po prostu przyjaźnie.

Caro bardzo pilne nie jest, bo ja teraz i tak znowu  Młodej serwuję przerwę ze względu na sajgon w pracy. Ale ja lubię od razu do czynów, do działania. Muszę mieć nad czym myśleć 😉 I chcę kilka punktów widzenia od razu poznać, żeby sobie obraz rozszerzyć, a do tego dyskusje forumowe są najlepsze. Ale pewnie masz rację - to nie zając, nie ucieknie. Na kawę i tak się umówimy (ale pod koniec listopada pewnie), a może Cię znapastuję na wizytę w stajni i przerobienie tematu na żywo? Kto wie, kto wie...  😀
wątek zamknięty
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
02 listopada 2010 22:42
kenna, strasznie przykre to co piszesz. Naprawdę.

Jeszcze a propos Alice - jakby napisała "mam dość ujeżdżenia, moją nową pasją są tereny/patrzenie jak mój koń się pasie i karmienie go marfefkami i mam z tego fun" to pierwsa bym przyklasnęła, że super, że odnalazła na wielkiej półce z tabliczką "jeździectwo" coś dla siebie. Ale sorry, takie jęczenie, że w sumie to by coś chciała ujeżdżeniowo, ale koń taki beznadziejny, ona taka beznadziejna, warunki takie beznadziejne, no i wszechświat też do niczego to mnie coś trafia. Ten koń to za karę czy co? Konie są po to, żeby się cieszyć, żeby mieć z tego fun, żeby po cięzkim dniu wejść do stajni i zapomnieć o całym świecie, a potem wyjśc uchachanym od ucha do ucha! Nie wiem czy to ja jestem taka dziwna, ale jak coś mi nie wychodzi czy nie pojawiają się niesprzyjające okoliczności losu to staram się w sobie zebrać i coś z tym zrobić. A przede wszystkim wierzyć! Bo wiara góry przenosi!
A jak nie wierzycie, to popatrzcie na to zdjęcie:

a potem na to:
wątek zamknięty
Strzyga, i co bym takiemu psychologowi powiedziała - nie czerpię radości z jazdy na moim koniu? Chyba by ze śmiechu padł  😵


kujka , za wyrazy współczucia dziękuję, ale czemu współczujesz też mojemu koniowi? Jemu włos z grzywy nawet nie spada, byczy się na pastwisku, raz po raz wsiądę "bezdotykowo" i tyle. Myślisz że tak go unieszczęśliwiam tym rzewnym spoglądaniem raz po raz w jego oczyska? 😂

wątek zamknięty
to pierwsa bym przyklasnęła, że super, że odnalazła na wielkiej półce z tabliczką "jeździectwo" coś dla siebie.


No, bo ja właśnie ciągle szukam...😉
wątek zamknięty
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 listopada 2010 22:49
caroline, bo ja taka idealistka jestem. I też myślałam, że wyrosnę, ale jakoś to nie chce minąć =(

Ascaia- to ja mam jakieś złe doświadczenia, bo forum nauczyło mnie właśnie tego, że dociera tylko to, co napiszę bez owijania w bawełnę. 100% szczerość skutkuję. Grzeczne i delikatne wyrażenia przechodzą bez echa i są zgrabnie omijane. A terapia szokowa czasem zmusza do myślenia. Do napisania pw i pogadania bez zacietrzewienia i zadęcia.

Kenna - raczej, że masz tak niską samoocenę, że uważasz, że jesteś beznadziejna i nic Ci z twoim koniem nie wyjdzie. Wiesz, ja się na psychologii nie znam, ale skoro tak myślisz o jeździe, w innych dziedzinach życia nie jesteś chyba super optymistyczna i pewna siebie, co? Może widoczne to jest najbardziej w jeździectwie, a ma jakieś głębsze podłoże? I terapia pozwoli Ci odnaleźć nową jakość w twoim życiu?
wątek zamknięty
kujka   new better life mode: on
02 listopada 2010 22:49
Koniczka, lubie sobie przypominac Wasza historie. I odkad Was odwiedzilam, lubie sie chwalic, ze bylam i widzialam na zywo.

kenna, nie napisalam, ze bym Ci go zabrala, bo dzieje mu sie krzywda, tylko ze mu wspolczuje. bo mysle ze wiekszy fun mialby z pracy na ujezdzalni z wlascicielka, ktora sie cieszy ze na swojego konia wsiada, ktora cieszy sie z pracy z nim, niz z taka stlamszona i zrezygnowana osobka (no niestety-tak Cie przez forum odbieram po wypowiedziach dot Twojego jezdziectwa). mysle ze nieraz zmiana podejscia wystarczy, by zmienil sie sposob jazdy. a konie to takie dziwne zwierzeta, ktore swietnie wyczuwaja i strach i pewnosc siebie i bol i smutek istot, ktore je otaczaja...
wątek zamknięty
caroline   siwek złotogrzywek :)
02 listopada 2010 22:51
Konie są po to, żeby się cieszyć, żeby mieć z tego fun, żeby po cięzkim dniu wejść do stajni i zapomnieć o całym świecie, a potem wyjśc uchachanym od ucha do ucha!

racja w 100%
nawet jesli wizyta u konia ogranicza się do obierania go z kleszczy - tez może byc przyjemnoscią 😉 (ostatnio sie w tym specjalizuję :lol🙂

Na kawę i tak się umówimy (ale pod koniec listopada pewnie), a może Cię znapastuję na wizytę w stajni i przerobienie tematu na żywo? Kto wie, kto wie...  😀

okazja niejedna jeszcze będzie 🙂 sero serio 😀
wątek zamknięty
Ascaia- to ja mam jakieś złe doświadczenia, bo forum nauczyło mnie właśnie tego, że dociera tylko to, co napiszę bez owijania w bawełnę. 100% szczerość skutkuję. Grzeczne i delikatne wyrażenia przechodzą bez echa i są zgrabnie omijane. A terapia szokowa czasem zmusza do myślenia. Do napisania pw i pogadania bez zacietrzewienia i zadęcia.

Jeśli rzeczywiście jest obecnie tak jak piszesz, że tylko "przywalenie w łeb" daje rezultaty to mi się taki świat nic a nic nie podoba. 100% szczerość - tak, zawsze i wszędzie, ale bez brutalności. Może nie umiem tego wyrazić słowami, ale dla mnie między bawełną a szkłem i kamieniem jest jeszcze spora przestrzeń środków i możliwości do wykorzystania.
Pewnie jest tak, że i Twoje i moje podejście jest potrzebne - różni ludzie potrzebują różnych bodźców. Najważniejsze, żeby przy jak najmniejszym bólu powodować jak najwięcej pozytywnych wydarzeń.
wątek zamknięty
No dobra, a ja napiszę trochę inaczej.

O swojego konia trzeba umieć walczyć, starać się, popełniać błędy, naprawiać je, umieć wylać morze łez, ale trzeba być po prostu przekonanym, że to wszystko ma sens i cel. Ale czasem bywa też tak, że po prostu nie ma chemii. Z różnych przyczyn. Czasem jeździec potrzebuje konia łatwiejszego, albo bardziej zrobionego, albo po prostu do innych celów. Chyba każdy przechodzi jakąś jeździecką ewolucję - jedni w kierunku sportu, inni rekreacji, jeszcze inni - zabawy z ziemi. Koń to nie jest ani wyrok, ani związek małżeński. Czasami trzeba odpowiedzieć sobie na różne pytania, takie, czego się oczekuje od konia, również i takie, czego się oczekuje od siebie. I czasami tego konia wypada zmienić - na innego, albo na żadnego, też się zdarza.

Nie lubię osądzać czyichś decyzji - bo nie jestem i nie będę w skórze decydenta. Ja też mam przecież jednego z moich koni w dzierżawie u kogoś - z różnych przyczyn, które sama (wierzcie mi, że niełatwo i zdecydowanie starannie) przekalkulowałam. Ba, przed Skwarkiem kupiłam innego młodego konia, którego pół roku później sprzedałam. I zamiast mieć żal, że nie walczyłam o nasze wspólne relacje i więzi cieszę się, że mam całe kości, bo aktualny jeździec zwierzaka nie ma z nim lekko. Naprawdę korzyści są obopólne, jeśli między jeźdźcem i koniem czuje się ten blues, dla mnie na tym polega magia jeździectwa. Mogłabym przytoczyć X przykładów moich znajomych, którzy po rozmaitych końskich roszadach znaleźli swoje drugie kopytne połówki 🙂

Ale, ale, aaaaale... Zanim się zacznie kombinować nad zmianą konia, trzeba najpierw spróbować zmienić siebie. To nawet Kira pięknie na konsultacjach opowiadała, że  trafia do niej mnóstwo niezadowolonych z siebie i konia osób, które... wcale nie chcą się zmienić. To są przeważnie ci ludzie, którym wydaje się, że chcieli by czegoś tam. Nie może się wydawać - tego trzeba być pewnym, wymyślać sobie jakieś sensowne, osiągalne cele i je realizować.  A frajdę z koni może dawać naprawdę wszystko - choćby i codzienna ciężka praca nad tym, żeby koń był najczystszym i najbardziej zadbanym kopytnym w tej części wszechświata 🙂
wątek zamknięty
Alice, ja nie nawiązywałam do wypowiedzi Strzygi tylko do tego co Ty napisałaś - o torze, podłożu i stwierdzenie wskazujące na to, że kontakt to już praca, a jeździectwo na marnym podłożu uprawiane na luźnej wodzy jest lepsze i mniej szkodliwe niż na kontakcie bo to nie praca (w domyśle - nie obciążająca). Ja tak zinterpretowałam Twoją wypowiedź i tyle... i było to dla mnie nieco dziwne.

A tak poza tym - IMO jak stałaś w Sopocie to chwilę wierzyłaś w tego konia. Puszczałaś go na zawody, wrzucałaś zdjęcia... mam wrażenie, że mimo iż Hipo nie było waszą bajką to jednak tam znalazłaś "coś" dla siebie z tej jeździeckiej półeczki... no ale jak widać było minęło...
wątek zamknięty
Strzyga

Pomiędzy mówieniem ludziom prawdy w oczy i chęcią komuś dowalić jest zasadnicza różnica.
I mam wrażenie ze nie zawsze wyczuwasz granicy. Nie, inne slowo - najczęściej nie wyczuwasz. Tak ze naprawdę nie ma co siedziwic ze irytujesz ludzi, nawet czasami jak mówisz prawdę.

Co do fachowców. Nie można o tak po prostu sobie wziąć prawdziwego trenera.
Bo póki nauczyć sie poznać co to jest prawdziwy trener, to trochę czasu minie.
Nie wszyscy są tak wytrwali psychicznie zeby przebrnąć przez dużo rożnych trenerów póki nie znajda tego odpowiedniego i nie załamać sie. Latwo jest powiedzieć - weź sie w garść/ogarnij sie i trenuj, tylko nie każdy to potrafi zrobić od razu. Ileś osób w KR tak samo marudzą jak Alice, są po prostu słabsi i tyle.
wątek zamknięty
a a propos wypowiedzi Strzygi - czytałam jej o wiele ostrzejsze komentarze - tu mnie nic jakoś nie zszokowało - ani chęci dowalenia nie widać ani nic - przesadzacie...
wątek zamknięty
U nas też wiara i ciężka praca efekty przyniosła 🙂 zawodów może nie jeździmy ale myślę, że dla samego wyglądu zwierza warto było wylewać poty.
2007

2010




wątek zamknięty
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 listopada 2010 23:10
Ascaia, ja też bym bardzo chciała, żebym mogła powiedzieć komuś delikatnie bez jakichkolwiek mocniejszych słów, że robi źle, że jest wyjście, że można mu pomóc, a on by zrozumiał. Ale... to w 90% przypadków zawodzi. i miałam przygotowanego dalej długiego posta, ale... przecież i tak jestem tą ZŁĄ, potworną ziejącą ogniem Strzygą,  tak właśnie widzi mnie wiele osób. I właściwie mało mnie to obchodzi, bo jestem jaka jestem. Bo czasem za bardzo przejmuję się innymi ludźmi i końmi i wierzę, że mogę im pomóc i chcę to zrobić. I zbieram za to baty. Taki charakter, należy się przyzwyczaić i zagryźć zęby.  
wątek zamknięty
caroline   siwek złotogrzywek :)
02 listopada 2010 23:11
Anaa, no własnie. przesadzają, a to forum końskie, nie ogrodnicze... 😉


na zmianę klimatu/tematu - jak mozna spędzać czas ze spasionym emerytem 😀

wątek zamknięty
caroline, chyba nie tego horsa smyrasz co trzeba :-P
wątek zamknięty
kujka, jasne już go widzę. Biedny, stłamszony moją depresją jeździecką koniczek. Całe szczęście o tym, że nie jest nieszczęśliwy, jestem przekonana. Oczywiście, że mógłby być szczęśliwszy, będąc ogierem w wielkim stadzie żyjącym na ogromnych pastwiskach z trawą po kolana na ten przykład. I żeby nikt na niego nie wsiadał i nic od niego nie chciał. Ale nie przesadzajmy. Już widzę, jak on się przejmuje tym, że jestem mało pewna siebie. Równie dobrze trzeba by było zrezygnować z zawodów - bo przecież przeżywamy stres, a przez nas czuje to koń - biedny, współczujmy mu! Zrezygnujmy z treningów, bo przecież na nich się męczymy i pocimy - a to czują też nasze konie, współczujmy im! Nie przesadzajmy, tak jak pisałam wsiadam mało i mało wymagam. Koń przez to nie załapie współdoła.
A po przeczytaniu tego, co napisała quanta, to nie winię w jakikolwiek sposób mojego konia. To nie jego wina, że właścicieleczkę ma nieogarniętą/stłamszoną, czy jakkolwiek sobie to nazwiecie. A nie sprzedam go, bo aż tak mi źle z nim nie jest a i on myślę jakoś bardzo źle nie trafił  🤣 Ja nie widzę w nim żadnych wad, wręcz same zalety i jestem trochę jak ten pies ogrodnika - sama nie umiem, ale innemu nie dam!  😁 A tak serio, to go chyba po prostu kocham i jak już do reszty wsiadanie mi zbrzydnie, to będę sobie na niego tylko patrzeć i już.
wątek zamknięty
caroline   siwek złotogrzywek :)
02 listopada 2010 23:16
Anaa, dwa smyram na raz, paniusiu 😎

nie ma opcji, ze jednego na raz mogłabym smyrać - zazdrość przepotężna wtedy jest i odganianie "obcego" - a Kasz samą masa i spojrzeniem... góry przesuwac moze, zaprawde 😉
wątek zamknięty
kujka   new better life mode: on
02 listopada 2010 23:19
kenna, tak, przeinaczaj to co napisalam, wyolbrzymiaj sobie jeszcze... dla mnie EOT bo nawet tlumaczyc mi sie nie chce :/
wątek zamknięty
mysle ze nieraz zmiana podejscia wystarczy, by zmienil sie sposob jazdy. a konie to takie dziwne zwierzeta, ktore swietnie wyczuwaja i strach i pewnosc siebie i bol i smutek istot, ktore je otaczaja...

Podpisuję się pod tym w 100% i tak naprawdę każdy mały kroczek jaki z Argosem postawiliśmy opiera się dokładnie na tym, co napisałaś.
wątek zamknięty
a ja jeszcze dodam coś od siebie, a propos nie poddawania się i umiejętności znajdowania dobrych stron w różnych sytuacjach.

Jak pewnie część z Was wie straciłam swojego konia, z którym wiązałam duże nadzieje i najzwyczajniej w świecie byłam strasznie przywiązana do niego. I w sumie mogłabym siąść i płakać. Szczerze mówiąc w tamtej chwili nie widziałam dla siebie żadnej przyszłości jeździeckiej, bo wożenie tyłka w typowej rekreacji mnie już nie satysfakcjonuje. Ale dzięki kilku życzliwym osobom (którym z całego serca dziękuję  :kwiatek🙂, które kopnęły mnie w tyłek i pomogły i wyjście z sytuacji bez wyjścia się znalazło. Dziś regularnie jeżdżę, mam treningi i w sumie tyle propozycji jazdy, że nie wyrabiam czasowo. I co najlepsze w tym wszystkim - to to, że widzę w tym wszystkim dobre aspekty i uważam, że mimo wszystkiego rozwijam się jeździecko może nawet bardziej niż wcześniej. Do tego "przy okazji" pozałatwiałam kilka spraw osobistych, usamodzielniłam się (teraz jestem na etapie kupowania w 100% własnego samochodu) i pokazałam swojemu otoczeniu i co najważniejsze samej sobie, że potrafię dać sobie radę w naprawdę ekstremalnych sytuacjach.

Podsumowując - naprawdę nie warto siedzieć i płakać "bo wszystko jest nie tak i cały świat jest zły", a po prostu wziąć się w garść i coś zdecydować. Nawet jeżeli to niekoniecznie okaże się dobrą decyzją, to zawsze jest to jakaś lekcja na przyszłość i na 100% krok w przód. Trzeba sobie tylko odpowiedzieć na pytanie: "co ja tak naprawdę chcę?"
wątek zamknięty
Sankaritarina, tak, to jest linka (podobna do tej parellowej) na snapsy (tak kolokwialnie tłumacząc), żółto żeby jakoś optymistycznie podnieść się na duchu (przynajmniej tak należy się dowartościowywać, skoro jeździć nie umiem hihi) 🙂
Dzionka, Kochana, w sumie po staremu oprócz tego, że trochę więcej z siodła patrzę na Młodego niż z ziemi, ale cały czas sobie 'parelluje' (pseudo parelluje znaczy się 😉 ). Opanować? Hm, opanować to ja muszę siebie bo koń jest cud miód tylko jeździec *upa 😉
wątek zamknięty
ale... przecież i tak jestem tą ZŁĄ, potworną ziejącą ogniem Strzygą,  tak właśnie widzi mnie wiele osób.
O masz! Naprawdę? To ja znowu nie na bieżąco jestem. 😉

Doooobra, ja niecierpliwa jestem, krąży mi pod pułapem problem, więc muszę zacząć głośno myśleć. Ggyby ktoś moje myślenie zechciał skomentować to byłabym wdzięczna. Tu zagląda wiele osób (nawet jeśli najczęściej nie piszą), a nadal nie wiem do jakiego tematu z tym pójść.
Jest moja Młoda - nie chce mi się pisać od jajka, bo chyba mniej więcej się orientujecie - koń na podstawowym poziomie umiejętności. Jestem sobie ja - znowu na podstawowym poziomie umiejętności. I jest arabska krew, która wychodzi charakterem i fizjonomią, czyli wielkim okiem i wysokim noszeniem szyji.

Moim celem jest jazda na niskim ustawieniu, poszukiwanie zaokrąglenie, oczywiście jazda na kontakcie.
Pytanie brzmi:

Jaka powinna być moja rekacja, kiedy Tajlunia udaje łabędzia??




Problem występuje przede wszystkim w kłusie. W stępie już umiemy się odnaleźć na wodzy



Tak wygląda stęp przez praktycznie całą jazdę - chyba, że coś ją zdziwi (kot, listek, przechodzący człowiek, powietrze, własna kupa, itd). Ale jestem w stanie ją znowu sprowadzić na dół. W kłusie wejście na kontakt zdarza się baaaardzo rzadko i tylko chwilowo, głównie na woltach, po czym znika jak złoty sen. W galopie już jest znowu lepiej. Na lonży sytuacja jest podobna - dobry stęp, kłus do nieczego i galop pół-na-pół.

Jak powinna być moja reakcja podczas tego kłusa, bo brak mi jednoznacznego poglądu? (jak widać na zdjęciach moim bezmyślnym, automatycznym działaniem jest cofnięcie ręki i szukanie napięcia na siłę - nawet jeśli to nie jest najgłupsze rozwiązanie to chcę być do niego przekonana, a nie robić to na zasadzie nieprzemyslanego odruchu)

1. Dać jej iść poza kontaktem, byle równo, byle poszłusznie, byle aktywnie do przodu i mieć nadzieję, że z czasem sama załapie?
2. Wybierać wodzę i jednak tego kontaktu na siłę szukać, nawet w pozycji lamy, ale niech czuje połączenie ręka-pysk?
3. Na kłus wypinać wypinacze na maksa, na sztywne działanie?
wątek zamknięty
Ascaia-mialam takiego łątka kiedyś. Miał tendencje do jelenia i wyginania grzbietu-powiem więcej był jeleniem z grzbietem odwróconym a do tego przebudowany zad i lekka płochliwość. Był niebezpieczny bo jak podrywał głowę do znajoma dostał w szczękę tak że zemdlala. Wyjściem był gog. Ale nie ten głupawe gumki tylko normalny prawdziwy gog. W sytuacji gdy ona Ci się podrywa rączką nic nie zrobisz niestety. Można tylko łydka i mocno pojechać-niestety może stracić rytm .Na gogu ona oparlaby się potylicą i można ją łydką jechać do przodu. Nie majstrujesz nic w buzi. też w gogu bym ją lążowala żeby zachęcić ją do oparcia się na wędzidle. Czy po takiej jeżdzie nie bolą jej plecy? Na zdjęciach wygląda bardzo ciasna w szyi. Na ostatnim zdjęciu idzie w dobrym kierunku natomiast to jeszcze za mało
wątek zamknięty
Zupka   bo jesteś TY :)
03 listopada 2010 06:43
xxflygirlxx , Ramires , Mąka  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: dziekuję
Burza zdjecia poprostu rewelacja , przesłodki jest ten Twoj Mustang 😜
MoniAa dawaj więcej fotek Młodego 🙂
Anaa super wyglada ta Twoja "o mało co kosiarka do trawy"
Mąka efekty widac widać jak najbardziej 🙂

hmmm a ja korzystam z jazdy poki mogę bo niestety niedługo zostana tylko weekedny ehhh  😕 wczoraj juz o 16.30 zaczeło robic sie ciemno a my dopiero lekko sie rozgrzałysmy 🙁 hali brak swiatła na ujezdzalni brak no coz byle do wiosny...
wątek zamknięty
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
03 listopada 2010 07:07
Alice, a co ty się tak tej Strzygi uczepiła?

Każdy z nas tyle napisał a ty Strzyga to Strzyga tamto...

Nie opieramy się tylko na jej wypowiedzi, dużo tu piszesz i wiele można 'wyciągnąć' z tego co się dzieje. Nikt nie pisze Ci na złość, przeciwnie.

bo tylko Strzyga widziała ją z piszących tu na żywo...tylko Strzyga z was tu wypowiadających się ma możliwość konfrontacji tego,co widziała,z tym co przeczytała i czyta.

a ja może inaczej niż większość, bo z prywatnej perspektywy czytacza forum: a niech go pusci na te łąki i da sobie spokój. koniowi krzywda się nie stanie od siedzenia na łące, a forum zostanie oszczędzone całe mnóstwo wkurw***cego jojczenia.

parę innych koni tez puściłabym na łąke do czasu aż się właścicieleczki ogarną.


o ile świat byłby prostszy...ale wtedy nie było by pretekstu do wylewania i wywnętrzniania sie na forum,żeby wreszcie ktoś się zlitował i napisał - "ale przecież jesteś zajebis** tylko to,tamto,siamto...to NIE TWOJA WINA 😵"

wątek zamknięty
[quote author=Ktoś link=topic=14622.msg756450#msg756450 date=1288768034]
Alice, a co ty się tak tej Strzygi uczepiła?

Każdy z nas tyle napisał a ty Strzyga to Strzyga tamto...

Nie opieramy się tylko na jej wypowiedzi, dużo tu piszesz i wiele można 'wyciągnąć' z tego co się dzieje. Nikt nie pisze Ci na złość, przeciwnie.

bo tylko Strzyga widziała ją z piszących tu na żywo...tylko Strzyga z was tu wypowiadających się ma możliwość konfrontacji tego,co widziała,z tym co przeczytała i czyta.

[/quote]



Dzięki Ktoś  😎 😎 Że o mnie zapomniałaś :P:P
wątek zamknięty
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
03 listopada 2010 08:31
Koniczka Gromcio tak bosko wyglada, ze zaczynam wybaczac ci garba  🏇  super  😅

wy tak tu strony produkujecie, ze zeby nadazac to trzeba nie pracowac  😉
wątek zamknięty
kujka   new better life mode: on
03 listopada 2010 08:33
Gienia-Pigwa, albo nie spac 😁
wątek zamknięty
Quanta, podpisuję się pod Twoim postem obiema rękami (i nogami też), razem z moim kopytnym, którego mam dzięki decyzji o sprzedaży poprzedniego. Decyzji ciężkiej ale w pewnym momencie nieodwołalnej. Tylko ja próbowałam - nie tak, że mi się wydawało - nie!, z trenerem, treningami codziennymi i... nic. Nie było między nami właśnie tego bluesa -  czegoś, co by pozwoliło przecierpieć jak jazda całkiem do kitu i iść na spacer. Z tym obecnym tak jest - nawet jak jazda straszna, co się przecież zdarza, to idziemy potem do lasu na chwilę poszwędać się, żeby następnego dnia zacząć z nową energią i nowymi chęciami do pracy. I to działa - ale ja bardzo wierzę w mojego konia, bardzo bardzo - i mam cel 🙂. I powoli bo powoli ten cel realizuję, a część ludzi, którzy mnie widują na koniu uważa, że jest postęp 🙂. Za 3 dni będzie rok jak rudy jest u mnie - i wierzę, że każdy ma szansę trafić na takiego konia, z którym poczuje więź, która pozwoli pokonywać wszelkie przeszkody.

Chonsu to fajny koń - to że nie macie szans na MP? No cóż. Kiedyś MP poszedł taki koń, o którym nikt by nie powiedział, że tam w ogóle dotrze a na dodatek ma ze 100 razy mniejsze predyspozycje niż Chonsu. Wiesz, ten koń do tej pory wozi juniorów przez C-tki i z wieloma końmi wygrywa nie ruchem czy powalającym wykonaniem elementów ale precyzją. Ale to trzeba chcieć - mieć dużo samozaparcia, zrozumieć że czasem trzeba zmienić trenera, poszukać innej drogi, możliwości i bardzo dużo pracować.

edit: ten koń to Thomson, także uwierz, że ruch zawsze miał jakieś 5 razy gorszy niż siwy, możliwości też - to ciężki ślązak był i jest
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.