Co mnie wkurza w jeździectwie?

Czyli my właściciele koni życzymy wam jeżdżącym cudze wierzchowce dobrze płatnej pracy lub szczęścia w totka, ewentualnie szczęścia w miłości pod warunkiem że wybranka będzie stać na utrzymanie konia dla oblubienicy :kwiatek: A póki co dużo cierpliwości........
Ja się kiedys też wkopałam w dziwny układ. Jako, że zostałam bez konia dogadałam się z władzami mojej stajni że przywłaszcze sobie jednego z "dzikusów" Taki typ konia co to sie boji własnego cienia. I po kilku miesiącach jak z konia zrobił się misiak, co to dzieci mogły sobie na nim jeździć to go sprzedali  🤔 i to jeszcze w jakiejś konspiracji. Bo wyjechałam na tydzień wakacji a jak wróciłam to już go nie było. Poszłam do dyrekcji zapytać czemu nikt mi nie powiedział, chociaż smsa wysłać lub chociaż przygotować mnie psychicznie że istnieje możliwość sprzedaży wczesniej to uszłyszałam że na pocieszenie mogę sobie wziąść następnego "dzikusa". I w sumie cała współpraca była ok nikt mi się za bardzo nie wchrzaniał w to co robie, miałam wolną ręke, czasami jakieś uwagi lub sugestie były niezbyt miłe ale ogólnie źle nie było. I pretensji do nikogo mieć nie mogę bo nie mój koń to właściciel jak chciał to sprzedał. Tylko boli mnie, że nie była to decyzja z dnia na dzień, tylko było to poprzedzone oglądaniem konia, sprawdzaniem, badaniami lekarskimi (polskimi i niemieckimi - bo koń pojechał zagranice) To przeciez mógł mnie ktoś poinformować, że koń jest przeznaczony do sprzedaży. A co by to zmieniło? Tylko to że miałabym jasny układ -jeżdze konia za którego niepłace ale jak koń zrobi postęp to będzie sprzedany. I wtedy mogę się brać za następnego. A tak to poczułam się jak taki przysłowiowy Murzyn.

Historia jakich wiele, opowiedziana w wielkim skrócie a morał z tego taki że nie wziełam pod opieke kolejnego "dzikusa" tylko zainwestowałam w własnego. Bo lepiej mieć własnego choćby NN niż jeździć  cudze championy.


I nie chce wywoływać tutaj dyskusji: łatwo powiedzieć ale nie każdego stać na własnego konia. Stać czy nie stać wniosek jest taki jak napisałam wyżej. Lepszy własny niż cudzy ale lepszy cudzy niż żaden!
Ja tego swojego kupiłam w piątym roku pracy zawodowej po 3 letniej przerwie od jeżdżenia  bo moją macierzystą stajnie sprzedano a nie chciałam iść za tzw popychadło w innej stadninie ( bo tak dokładnie traktowane są osoby w miejscy gdzie trzymam gniadego i gdzie musiałabym wtedy przejść ). Wiem, rozumiem,  ja wybrałam opcję żadnego skoro nie było mnie stać wtedy na swojego. Ale to jest kwestia INDYWIDUALNE ZALEŻNA OD SYTUACJI.
Barnabik - i jesteś świetnym przykładem na to, że jeśli konie weszły tobie w żyły i naprawdę chcesz jeździć
to nawet jak teraz cię nie stać na własnego to wcześniej czy później tego konia kupisz nauczona doświadczeniem
jeźdzenia cudzych. Znam wiele osób których rodziców nie było stać na kupno konia i wiele z tych osób już nie jeździ
bo studia, bo praca, bo mąż i dzieci ale znam też osoby które po usamodzielnieniu się zamiast kupić nowy samochód (np)
kupiły konia. Dobra koniec  🚫
A co mnie wkurza w jeździectwie? Wkurza mnie niemiłosiernie sformułowanie "podnieś go". No po prostu nie wiecie, co mnie strzela jak to słyszę  :emot4: - w odniesieniu do osoby (czyt. mnie), która ledwo w galopie się trzyma, mało oddycha, od x czasu szlifuję L klasę i od równie  długiego x czasu walczyła o to, by jej koń nie chodził w trybie lama-lama. Tyle czasu o to walczyłam, że teraz mogę go po kopytkach całować, jak rozluźniony, rozleniwiony (a tak!) lezie sobie galopem z łbem na dole. I informuję wszystkich, że NIE MAM aktualnie ambicji na więcej. Może za miesiąc, dwa, może za pół roku o więcej pomyślę, a może i nie. Chyba sobie koszulkę z takim napisem zrobię 😉
kenna, jeśli Cię to pocieszy - długą i mozolną robotą dochodziłam do tego, żeby Kudłaty chodzi w dole, żeby był rozluźniony, aktywny i co? hasło na treningu - tak to on sobie może biegać po pastwisku.

🤔  ja nie mam pytań.
U mnie też tak było, chodziła jak lama z wklęsłymi plecami duużo pracy mnie kosztowało by zaczęła chodzić w dole
No kurczę, w końcu postanowiłam to napisać ! Otóż wkurzają mnie w jeździectwie nastoletnie właścicielki koni: zapatrzone w siebie egocentryczki z zerowym zrozumieniem faktu, że zwierzak, któremu przydarzyło się (to nieszczęście) trafić w ich ręce trochę jednak różni się od - powiedzmy - roweru. Mam w stajni jedną taką pannicę, której zwierzak wygląda jak nieszczęście: żebra na wierzchu, kości biodrowe wystają jak chudej krowie. Postawiony w boksie tka (jak ta tkaczka z pewnej piosenki). Pannica jednak dobrze się bawi, jak ma czas to eksploatuje zwierzaka ile wlezie i zupełnie nie przejmuje się jego wyglądem. Myślenie w stylu: wywieźć zwierza w warunki, które uniemożliwią dalszy, żywiołowy rozwój nałogu, zastanowić skąd ten tragiczny wygląd, odkarmić i nie jeździć intensywnie zanim nie wróci do normy: na to to panienki nie stać. Ślepe to czy głupie ? Drugiej pannie wcisnął handlarz ogierka za ciężkie pieniądze, młodego konnika z jeszcze nie ukształtowanym kośccem. Panna wierzy, że go sama "zrobi" i sprzeda z zyskiem. Marna głowa do interesów to jeszcze nie grzech, o tym że handel końmi jest przysłowiowy w kontekście wciskania kitu to nastolatki jak widać nie wiedzą. Ale w stajni gdzie to biedne zwierzę stoi, normalnie nie przyjmuje się ogierów: nie ma warunków na wypuszczanie na padoki w bezpieczny sposób.  Jeżeli właściciel ogiera uprze się na tą akurat stajnię, to ma do wyboru albo zwierza wytrzebić albo skazać go na wieczne więzienie w boksie. Pannica wierzy, że posiada siódmy cud świat - o święta naiwności !! - wytrzebić nie chce a postawić w innej stajni gdzie zwierzę miałoby normalne warunki bytu nie chce. Może tak jej wygodniej. No i zwierzak wiedzie życie w boksie  jak w pierdlu z przerwami na chwile kiedy właścicielka ma czas się nim zająć. Kto by - do jasnej cholery - chciał tak żyć ?!!!
Iza to co opisałaś jest smutne... proponuję pozamykać te dziewczynki i nigdzie nie wypuszczać, zobaczą czy to tak rzeczywiście super.
kości biodrowe wystają jak chudej krowie.


Mały  🚫
Wystające kości biodrowe u krowy mlecznej (w przypadku mięsnych jest bardziej "schowana"😉 to nie oznaka chudości, a normalności. Im bardziej wystają ponad krowią normę tym chudsza krowa.
A mnie wkurza nie tyle w samym jeździectwie, co w jeździeckim światku to, że jak ktoś zmienia stajnię, bo mu albo rosną wymagania, albo z kimś się pokłócił (różne są powody), to wypisuje na tą stajnię/pensjonat niestworone rzeczy w necie, oszczerstwa i kłamstwa... A wystarczy przecież powiedzieć, że odchodzi dlatego i tego, zasugerować, żeby w funkcjonowaniu stajni poprawił to i to... a nie rozsiewać plotki...
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
29 października 2010 20:37
Mnie wkurza przede wszystkim brak pokory i skromności.
Constantia, wiadomo, zawsze znajdą się osoby zarówno pokorne jak i skromne, ale to wiadomo, rzadko. Niektórzy uważają że jak mają konia zrobionego do klasy C cały świat należy do nich, są i tacy co jak mają jakiegoś wypierdka co nic nie umie kochają go miłością wielką. Tak już jest
Iza ja czegoś nie rozumiem, ta pannica z chudym koniem to stoi u Ciebie w pensjonacie? czy w pensjonacie gdzie i Ty stoisz?  Jeżeli Koń jest chudy to może dziewczynie poradzić, żeby koń dostawał  więcej papu, albo go przebadać. Właściciele pensjonatu też powinni jakoś zareagować a nie jak stoi żyleta, to niech stoi i co ich to obchodzi. Tam gdzie ja stoję też jest nastolatka z koniem i rzadko bo rzadko bo nie ma takiej potrzeby też jej się coś poradzi i jest ok. No chyba że  do tej waszej pannicy nic nie dociera, a to już inna bajka. 
gagulec  constantina dołączam się
Iza ja czegoś nie rozumiem, ta pannica z chudym koniem to stoi u Ciebie w pensjonacie? czy w pensjonacie gdzie i Ty stoisz?  Jeżeli Koń jest chudy to może dziewczynie poradzić, żeby koń dostawał  więcej papu, albo go przebadać. Właściciele pensjonatu też powinni jakoś zareagować a nie jak stoi żyleta, to niech stoi i co ich to obchodzi. Tam gdzie ja stoję też jest nastolatka z koniem i rzadko bo rzadko bo nie ma takiej potrzeby też jej się coś poradzi i jest ok. No chyba że  do tej waszej pannicy nic nie dociera, a to już inna bajka.   


Stoi w pensjonacie gdzie i ja stoję. Właściciel karmi konie naprawdę bardzo przyzwoicie. Z dziewczynką rozmawiał - też go sprawa wkurza. Koń wrócił w takim stanie z letnich wakacji. Nie wiem czy oglądal go vet - nie sądzę.
Iza to co opisałaś jest smutne... proponuję pozamykać te dziewczynki i nigdzie nie wypuszczać, zobaczą czy to tak rzeczywiście super.


No może wlasny przykład by je przekonał. Zadziwiające jest dla mnie, że postępują tak dziewczynki wcale nie jakieś rozwydrzone itp takie normalne, zdawałoby się rozsądne. Podejrzewam, że sporą zasługę ma tu fakt, że obie dostały koniki od nie jeżdżących rodziców: pewno tak jak się dostaje nowego laptopa albo co. Rodzicie nie mają o koniach pojęcia i nie nauczyli dzieci, że pierwszym obowiązkiem wlaściciela jest dbać o zwierza.
Iza rozumiem, piszesz że dziewczyna jest normalna, po prostu brak jej wiedzy. To może ktoś zabawiłby sie w "nauczyciela" i spokojnie bez wywyższania się bo na osoby dojrzewające 😉 działa to jak płachta na byka i efekt jest odwrotny od zamierzonego, wytłumaczyć  instrukcje obsługi konia. Może to być naprawdę ciekawe dla jednej i drugiej osoby, wystarczy odrobinę czasu i cierpliwości.
Nasturcja-Renata   Moi trzej mężczyźni :)
31 października 2010 06:17
Iza To w takim razie może właściel pensjonatu powinien porozmawiać z rodzicami tej dziewczynki (bo rozumiem, że ona jest niepełnoletnia i rodzice są właścicielami konia?  👀 ) I wcale nie tzreba się znać na koniach, żeby zobaczyć, że cos jest nie tak.
wkurza mnie strasznie to, ze ciagle mnie ktos wola, ze moze by pomoc mu z koniem, ze kon znarowiony, ze jak karmic, ze co zrobic z ta noga, ze jak jezdzic, ze wsiacs, ze konia szukac, ze, ze, ze... i ja mam isc i pomoc, bo po sasiedzku, ze przeciez mam konie, ze wogole, a nikt nie patrzy, ze do cholery to jest moj wyuczony zawod i moze by mi za to zaplacic? albo cokolwiek, ale ja caritasu upraiwac nie mam zamiaru. i jestem zlaaaaa.
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
01 listopada 2010 06:20
wkurza mnie to, że teraz prawie cały czas juz jest błoto na zewnętrznej ujeżdżalni i nie mogę zakładać owijek, bo nie wyrobiłabym z praniem... więc pozostają ochraniacze...  🤣
Iza, broń boże nie odbieraj tego jako ataku na własną osobę, bo nie o to tu chodzi, tylko mnie wkurza gadanie o nastoletnich właścicielkach. mam 16 lat i nie uważam, żeby mój koń ze mną cierpiał, wkładam w niego całe serce, staram się, żeby miał jak najlepiej, na pewno nie wymagam od niego rzeczy "ponad" jego siły, i myślę, że zrobiłam dla niego dużo dobrego. W mojej okolicy widziałam dużo dziewczyn w moim wieku, które mają poukładane w głowach i zajmują się końmi lepiej niż nie jedna dorosła osoba... Tak samo dużo widziałam tych "złych" ale to nie tylko nastolatki. To również często osoby dorosłe.. Ale jak czytam (powtarzam po raz kolejny, nie mam zamiaru atakować twojej osoby, bo ty spotkałaś się akurat z taką a nie inną nastolatką, masz powody, żeby to napisać, i chwała ci za to, że świat o tym usłyszy, w szczególności, że to dość częsta przypadłość dzieciaków w moim wieku...) o tym jak to ludzie w moim wieku konie psują, gotują im piekło i totalnie nie nadają się na właścicieli koni, to zaczynam się sama zastanawiać czy ja POWINNAM mieć konia.. 🙄
oficjalnie ogłaszam, że sezon quniarek czas zacząć (tak, doigrałam się)  🏇
dostałm wiadomość o treści 'skoro jesteś tak dobra z ujeżdżenia, to czemu nie masz palców do konia'
cóż ja biedna teraz zrobie?  🙁
Wkurza mnie to jak większość zawodników traktuje swoich luzaków 😤 😤
Wkurzają mnie klacze i i ich fochy.
Wkurzają mnie poranne konkursy i budzenie pewnej części teamu co rzadko mi się udaje  😤
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
01 listopada 2010 19:09
somebody to fakt ciężko trafić do kogoś normalnego 🙂

ententa no jak możesz, to niedopuszczalne żebyś miała tak palce 😉

Jasnowata tego też nie lubię a mam takie diwe himeryczki hihihi
Siss   Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
01 listopada 2010 19:37
wkurza mnie strasznie to, ze ciagle mnie ktos wola, ze moze by pomoc mu z koniem, ze kon znarowiony, ze jak karmic, ze co zrobic z ta noga, ze jak jezdzic, ze wsiacs, ze konia szukac, ze, ze, ze... i ja mam isc i pomoc, bo po sasiedzku, ze przeciez mam konie, ze wogole, a nikt nie patrzy, ze do cholery to jest moj wyuczony zawod i moze by mi za to zaplacic? albo cokolwiek, ale ja caritasu upraiwac nie mam zamiaru. i jestem zlaaaaa.



Z jednej strony powinnaś być z siebie dumna, bo jesteś uważana za pewnego rodzaju autorytet a z drugiej to faktycznie denerwujące taka charytatywna praca...
🙂
Ja dopiero teraz doceniam, że mam wałacha... Jeździłam już na różnych kobyłach, ale teraz "dostałam" do jazdy 4-letnią panienkę, której non stop coś nie pasuje. A jak już jej coś nie przypasuje, to muszę albo grzecznie prosić przez pół godziny, albo sama się wkurzyć i stoczyć krótką wojnę. Nie lubię tego. Mądre powiedzonko: "Wałachowi się oznajmia, klaczy pyta, a z ogierem dyskutuje"  🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się