Nieletni "nauczyciel"
nie mogą prowadzić jazd waszym zdaniem ?
z tym że "nasze zdanie" jest jedynie "naszym zdaniem" i nie jest wstanie nic nikomu narzucić, nakazać czy zakazać
Należy sobie zadać pytanie: czy istnieje jakikolwiek instrument prawny którego można użyć chcąc przysłuzyc się do wytepienia "naszym zdaniem" bezprawnych praktyk prowadzenia jazd bez uprawnień czy o zgrozo bez uprawnień i wieku nieletnim.
[ bo to jest potwierdzenie swoich umiejętności ]
Jakich umiejętności?? Czy to, że ktoś skacze 60 i nie spada, albo umie zagalopowac na dobrą nogę oznacza, że posiada umiejętności wystarczające żeby uczyć laików jazdy konnej? Bardzo wątpie. Szczególnie biorąc pod uwagę, ze to jest sport zaliczany do ekstremalnych, bardzo nieprzewidywalny i często niebezpieczny. Uważasz, że 16-letnia "instruktorka" jest na tyle dojrzała emocjonalnie żeby zrozumiec powagę tego co robi i odpowiedzialnośc jaka na niej spoczywa? Czy taka osoba ma na tyle duże doświadczenie, żeby kogoś UCZYĆ?
ze to jest sport zaliczany do ekstremalnych
kto lub co go zalicza do "ekstremalnych" - podać prosze konkretne źródła. Bo chyba snucie się po lesie ogon w ogon w tempie emeryckim do sportów ekstremalnych zaliczyc nie sposób?
O przepraszam, to taki słowotok 🙄 Powinno być: jazda konna zalicza się do sportów wysokiego ryzyka.
Przecież szkolenie jeździeckie to usługi, tak? Na każdym poziomie. Sprawa jest prosta: nie ma popytu (chętnych na prowadzenie jazd przez dzieci) - nie będzie takich "instruktorów'. Ponieważ jednak "konsumentów usług" w ogromnej większości interesuje tylko to, żeby było najtaniej (choć na forum bredzą, jacy ambitni) - dzieci prowadzić jazdy będą. Bo konsumenci za to płacą - znaczy, tego chcą. A gdyby ktoś chciał ścigać - to tylko Urząd Skarbowy i/lub Inspekcja Pracy - zarejestrowana działalność? rachunki wydawane? małoletni zatrudniony? (nie można chyba zatrudnić! małoletniego przy instruktażu dla ludzi?) Z lekka obrzydliwe/obrzydzające :emoty232: ale takie czasy nadchodzą. Jakoś tak bardziej mi jednak by pasowało proste: nie akceptujemy? samemu nie korzystać i innym odradzać. Nie będzie chętnych - nie będzie małolatów mistrzów instruktażu.
Tomek_J nawet w najgorszej sytuacji nie lasilabym sie o pensjonat w tamtej stajni. chodzilo mi o robienie pod gorke w innych stajniach chociazby. ale to tylko przyklad. koniec offa
dziękuję wszystkim za odpowiedzi :kwiatek:, po części się zgadzam a po części nie- każdy ma swoje zdanie... 😀
a powiedzcie mi jeszcze co bardziej akceptujecie: osobę niepełnoletnią prowadzącą jazdę[ dobrze, wytrwale, na tyle na ile ma wiedzę, prosto z serca itd- jednym zdaniem wszystko extra ] czy osobę dorosłą z papierami do której przychodzicie na jazdę a on mówi" zaraz przyjdę stępuj konia" po czym idzie sobie do domku i przychodzi po 45-60 minutach i mówi dobrze to już stępuj...?
pytam nie dlatego że jestem nachalna czy chcę ciągnąć wątek bez końca, ale ciekawi mnie jak to postrzegają różne osoby, bo z takimi sytuacjami miałam do czynienia...
[quote author=Tomek_J link=topic=32810.msg747546#msg747546 date=1288020701]
A co do nieletnich: abstrahując od prawa uważam, że nie wiek świadczy o umiejętności prowadzenia komuś jazdy. I wiem, że w ramach coraz powszechniej wciskającej się w każdy aspekt naszego życia politycznej poprawności powinienem twierdzić, że papiery i pozwolenia są potrzebne na wszystko: na prowadzenie lekcji jazdy, posiadanie konia, przerzucanie gnoju widłami, samodzielne zapalenie zapałki, czy osobiste użycie papieru toaletowego zgodnie z przeznaczeniem. Niemniej jednak za dużo znam przykładów bardzo odpowiedzialnych dzieciaków i bardzo nieodpowiedzialnych dorosłych, by bezkrytycznie (czytaj: bezmózgowo) uważać, że tylko i wyłącznie osoba pełnoletnia z papierami może uczyć.
[/quote]
Tomku po części sie z Toba zgadzam, ale nie do końca. Dlaczego wg mnie powinna uczyc osoba pełnoletnia? Bo taka może ponieść konsekwencje za swoje czyny. Jak można mieć pretensje do 15-letniego dziecka, że nie pomyślało o bezpieczeństwie i zdarzył się wypadek? Oczywiście pełnoletność nie daje nam żadnych gwarancji, na odpowiedzialność jednak od dorosłego można wymagać trochę więcej.
Co do papierków- gdyby one rzeczywiście odzwierciedlały umiejętności to byłoby super. Ale wiemy jakie są realia. Rodzic laik przyprowadzając swoją pociechę na naukę jazdy ufa, że powierza dziecko osobie kompetentnej i za to płaci. Ilu wśród nas ma kiepskie postawy wyniesione z nauczania podstaw przez ludzi, którzy niewiele więcej potrafili niż nie spadać z konia? Potem te braki i złe nawyki odpracowuje sie latami.
Mi na niektóre błędy dopiero po latach zwrócono uwagę. I nagle pewne rzeczy stały się oczywiste i proste. I jeśli teraz będę chciała udać się do kogoś na lekcję napewno zwrócę uwagę na umiejętności tej osoby. Tyle, że dziś po 18 latach obserwacji mogę bez oglądania papierków sama ocenić czy dana osoba nie wciska mi kitu.
Jeśli ja jestem dorosła i "pobieram lekcje" od nieletniej juniorki (ale jej umiejętności są na tyle wysokie, że mogę się od niej dużo nauczyć), to nie widzę problemu - ja się na to zgadzam i ja biorę odpowiedzialność za swoje czyny.
Gorzej, gdy dzieci uczą dzieci. Ale ❗ Gdy rodzice obu stron (uczącej i uczonej) zgadzają się na taki proceder, biorą odpowiedzialność za swoje pociechy, to również nie widzę problemu. To jest ich prywatna sprawa. Co kto lubi. Na korepetycje z matmy też można dziecko posłać do koleżanki ze szkoły.
Insza inszość, czy chciałabym, żeby moje dziecko uczyło się od jakiejś dziewczynki, która sama niewiele umie (nie mam tu na myśli wspomnianej wcześniej nieletniej, ale doświadczonej juniorki), bo prostowanie błędów, po mundrościach takiej małolaty, to często droga przez mękę.
A jeszcze insza inszość, że prostowanie błędów po super hiper instruktorach z papierkiem, jest tak samo trudne, jeśli nie bardziej.
Gdy idę do szkółki jeździeckiej chciałabym uczyć się od specjalistów. Ale patrz zdanie wyżej 😉
Tak naprawdę dopóki wszystko jest dobrze, to jest dobrze i jakoś leci, a problemy zaczynają się gdy dojdzie do nieszczęścia. Chyba nie jest problemem kto uczy, ale kto za uczonego odpowiada 👀
przede wszystkim jak się idzie pojeździć rekreacyjnie gdzieś i bardzo nam zależy na tym żeby pojeździc to sie nie zaczyna kontaktu z tamtejszym kims prowadzącym jazdy od tekstu: "a ma pan/pani uprawnienia do prowadzenia jazd?"
przynajmniej ja sobie czegoś takiego nie wyobrażam i nigdy z czymś takim nie wyjeżdżałam ani ja ani nikt mi znajomy.
Tak Elu, bo ja idąc "gdzieś pojeździć" wcześniej zrobiłabym wywiad zadając pytania: "czego mnie tam mogą nauczyć?"/"czego ja się tam mogę nauczyć?", a nie "jaki ta osoba ma papier?".
Jeśli idę poklepać dupę gdzieś na wakacjach, gdy nie mam kogo dopytać, to wcześniej idę się poprzyglądać, jak to w danym miejscu wygląda i czy takie klepanie dupy mi odpowiada, jeśli tak, to się umawiam, jeśli nie rezygnuję z klepania 😀
ElaPe, masz rację. Ale jak idziesz na basen, to oczekujesz, że ratownik umie pływać, a jak na naukę języka obcego to też nie pytasz o certyfikaty lektora. Poprostu założenie jest takie, że skoro płacisz za naukę to ufasz, że dana osoba ma odpowiednią wiedzę. Jak wsiadasz do taksówki, to też nie pytasz o prawo jazdy kierowcy. Z założenia przyjmujesz, że dane osoby mają odpowiednie uprawnienia i wiedzę.
Poprostu założenie jest takie, że skoro płacisz za naukę to ufasz, że dana osoba ma odpowiednią wiedzę.
No właśnie - wiedzę. A czy papierek instruktora ta wiedzę daje ❓
Czy gdy ktoś nieletni, nie ukończył 18 lat, to znaczy, że nie może posiadać wiedzy ❓
Pomijając fakt, że w szkółce jeździeckiej powinien jazdy prowadzić ktoś pełnoletni, jeszcze lepiej jak jest to osoba z papierami (choć papier wcale nie znaczy, że ta osoba wspomnianą wiedzę posiada), żeby formalnością stało się za dość i w razie W (różni ludzie do takiej szkółki przychodzą i różne rzeczy mogą się zdarzyć), to gdy ja szukam kogoś od kogo mogłabym nauczyć się jeździć (niekoniecznie w szkółce) to najmniej interesują mnie jego papiery.
Jak wsiadasz do taksówki, to też nie pytasz o prawo jazdy kierowcy.
tu akurat jest obowiązek posiadania prawa jazdy i za jego nieposiadanie są odpowiednie sankcje
wcześniej zrobiłabym wywiad zadając pytania: "czego mnie tam mogą nauczyć?"/"czego ja się tam mogę nauczyć?", a nie "jaki ta osoba ma papier?".
no i co: bardzo chcesz jeździć. Idziesz tam ale masz wysokie wymagania co do papierów więc zadajesz im pytania, wręcz cały wuywiad robisz - oni widzą że mają do czynienia z jakims nawiedzonym upierdliwcem i cię spławiają pod byle wymówką.
Albo też mówią co chcesz usłyszeć pomimo że nie jest to prawda - tak oczywiście mam papiery trenera I klasy - i co dalej wnikasz i sprawdzasz po jakichs bazach danych? Albo ci mówi o tak mam papiery zrobione np. w Szwecji. I co jak to sprawdzasz? A jeździć chcesz teraz zaraz natychmiast bo jesteś gdzieś np. jeden dzień.
Jak dla mnie czysta żywa teoria nie mająca nic a niz wspólnego z życiem
ElMadziarra, napisałam wcześniej, że papiery nie gwarantują niestety wiedzy tak jak ich brak nie oznacza niewiedzy. Zdaję sobie z tego sprawę. Napisałam tylko, że dobrze by było, gdyby papier gwarantował wiedzę.
Ela, kup sie laska okular, albo dopytaj jak nie rozumiesz czytanych treści ❗
Nie robię wywiadu u nich [patrz pogrubienie w cytacie], tylko wśród znajomych, światek jeździecki to małe bagienko gdzie wszyscy wszystko wiedzą, przynajmniej na Śląsku. To raz ❗
Cytuję sama siebie: zrobiłabym wywiad zadając pytania: "czego mnie tam mogą nauczyć?"/"czego ja się tam mogę nauczyć?", a nie "jaki ta osoba ma papier?".
A teraz patrz pogrubienie czerwone w moim cytacie i wytłumacz o co Ci chodzi:
"no i co: bardzo chcesz jeździć. Idziesz tam ale masz wysokie wymagania co do papierów więc zadajesz im pytania, wręcz cały wuywiad robisz - oni widzą że mają do czynienia z jakims nawiedzonym upierdliwcem i cię spławiają pod byle wymówką.
Albo też mówią co chcesz usłyszeć pomimo że nie jest to prawda - tak oczywiście mam papiery trenera I klasy - i co dalej wnikasz i sprawdzasz po jakichs bazach danych? Albo ci mówi o tak mam papiery zrobione np. w Szwecji. I co jak to sprawdzasz? A jeździć chcesz teraz zaraz natychmiast bo jesteś gdzieś np. jeden dzień.
Jak dla mnie czysta żywa teoria nie mająca nic a niz wspólnego z życiem"
Jak ma się to: a nie "jaki ta osoba ma papier?", do Twojego: "Idziesz tam ale masz wysokie wymagania co do papierów" ❓
Edit. teraz chyba dobrze.
Popier... całkiem te cytaty i mi się zdublowało, bo mnie Ela zjeżyła ❗ 😁
Bo ona wcale nie czyta co ja piszę, tylko rzuca okiem i resztę se dopowiada w takim tonie jak jej pasuje do dyskusji 😤
Ela, to nie pierwszy raz ❗
ano tak. teraz się doczytałam - co nie oznacza że nie czytałam bo czytałam. 😉 i zrozumiałam o co ci się rozchodzi.
Że ciebie papier nie interesuje a umiejętności.
No i w pełni się zgadzam.
No, żeby mi się to więcej nie powtórzyło 🤬
Postaraj się następnym razem mój Ty Brylancie Dyskusji Wszelakiej 😉
oj postarama się postaram tylko nie bij już 😉
czyli ci co nie mają 18 lat nie mogą prowadzić jazd waszym zdaniem ?
OCZYWISCIE ZE NIE MOGA. zwlaszcza innym niepelnoletnim.
czym jest brazowa odznaka, wyznacznikiem jakich umiejetnosci? utrzymywania sie na "jakciemoge" w stepie, klusie i galopie, w pelnym siadzie i polsiadzie (nad mikroprzeszkodami). po tym co widzialam na egzaminach (z reszta nie tylko na brazowa) i kogo przepuszczali... to dla mnie to nie jest wyznacznik niczego, niestety.
OCZYWISCIE ZE NIE MOGA. zwlaszcza innym niepelnoletnim.poprosimy o konkretny przepis prawny na podstawie którego powstało to stwierdzenie.
Kodeks Pracy jak najbardziej zezwala na zatrudnianie niepełnoletnich
http://www.pip.gov.pl/html/pl/doc/k0000009.pdf
ElaPe, pytanie bylo o zdanie a nie przepis prawny.
Ja się dopytuję o konkretny przepis prawny, który legł u podstaw twojego kategorycznego stwierdzenia, że ci co nie mają 18 lat nie mogą prowadzić jazd, będącego odpowiedzią na pytanie czy ci co nie mają 18 lat nie mogą prowadzić jazd.
gdyby babcia miała wąsy itp...
sie rozchodzi o poparcie kategorycznego stwierdzenia konkretnym zakazem a nie co by było gdyby, ani tym bardziej gdybanie na wypadek przypuszczalnego wypadku który byc może by wystąpil albo nie gdyby ten ktoś byl pełnoletni ale nie musiałby wystąpić gdyby koń był lepiej wykształcony gdyby go lepiej ujeżdzono gdyby jego nauczylciele byli bardziej na poziomie gdyby ich lepiej uczono
wniosek sądu: zawinił pradziadek ujeżdżacza konia
nawet jako nie-prawnik jestem świadoma faktu iż, wyroki sądów, zupełnie prawie jak boskie, są niezbadane...