zastrzelony kot
problem polega na tym jak daleko od zabudowań było pastwisko - jak ponad 200 m to d*pa zbita, bo 90% pastwisk, pól (również tych prywatnych - część właścicieli nie zdaje sobie z tego spawy) itp. jest w okręgach łowieckich...
Met, strasznie Ci współczuję 😕
jak mozna strzelac do kota.. 😤
bardzo mi przykro.. 😕
kot w łowisku to szkodnik, a zakazany jest tylko strzał kiedy są zabudowania 200m w miocie.
owszem,ale ogrodzone pastwisko to nie łowisko!!! 🤣
Żabo, bo Ty chyba jesteś w temacie, to nie jest tak, że pastwisko musiałoby być ogrodzone ogrodzeniem stałym?
Skąd na stopodstrałom.pl historie, kiedy to myśliwi przydeptują pastucha i wchodzą na pastwisko lub krążą pomiędzy pasącymi się zwierzakami? To jest niezgodne z prawem?
jak mozna strzelac do kota.. 😤
fakt, w sumie trudniej- kot jest mniejszy od lisa, nie mówiąc o sarnie, ja bym aplikował śrutem, trafienie kulą to naprawdę wyborny strzał.
problem polega na tym jak daleko od zabudowań było pastwisko - jak ponad 200 m to d*pa zbita, bo 90% pastwisk, pól (również tych prywatnych - część właścicieli nie zdaje sobie z tego spawy) itp. jest w okręgach łowieckich...
ja tez miałem ukochanego Szlabana (pies którego żaden inny nie zastąpi i nie będzie już po nim żadnego) którego zastrzelono na moim pastwisku, mea culpa i świadomy wybór- wolność=ryzyko, ale skutecznie zniechęciłem myśliwych do odstrzału psów i kotów na tym łowisku, okazało się ze ich na to nie stać...podpowiem, ze odstrzał szkodnika ma pewne sanitarne uzasadnienie, ergo ma tez procedurę utylizacyjną, a stworzenie zagrożenia sanitarnego, to duże przestępstwo dla Sanepidu.
[quote author=wrotki link=topic=35887.msg745480#msg745480 date=1287858857]
kot w łowisku to szkodnik, a zakazany jest tylko strzał kiedy są zabudowania 200m w miocie.
owszem,ale ogrodzone pastwisko to nie łowisko!!! 🤣
[/quote]
No właśnie- jakie musi być ogrodzenie? Przecież polowania prowadzi się na łąkach i polach, które w 90% są prywatne. Wśród pól stoją przecież ambony. Ale pobyt koni na pastwisku wydaje się istotną okolicznością. Jeżeli przecież na łączce bawi się rodzina z dziećmi nikt nie będzie przecież tam strzelał, nawet jeśli na tej łączne można.
Może faktycznie warto przekonać panów (i panie) w fujarkami, że do kotów nie warto strzelać?
Met, zgromadź dowody i informacje: miejsce znalezienia kota, godzina, kiedy go ostatni raz widziałaś (w sensie że musiał zostać zabity, kiedy konie były na pastwisku), obecność koni, nabój, zdjęcie ciałka (poproś kogoś o to), odległość pastwiska od zabudowań, ogrodzenie pastwiska, kiedy pierwszy raz dzwoniłaś na policję, orzeczenie weterynarza, kto wtedy polował w okolicy...
Żabo, bo Ty chyba jesteś w temacie, to nie jest tak, że pastwisko musiałoby być ogrodzone ogrodzeniem stałym?
Skąd na stopodstrałom.pl historie, kiedy to myśliwi przydeptują pastucha i wchodzą na pastwisko lub krążą pomiędzy pasącymi się zwierzakami? To jest niezgodne z prawem?
Wszystko zależy od tego czy jest to teren "łowny".Generalnie jeśli teren jest ogrodzony płotem/siatką-myśliwi nie wchodzą!
Nie wiem jak to wygląda u Met (?)-czy teren należy do jakiegoś Koła Łowieckiego?
Poza tym czemu miałby zaszkodzić kot?Tym bardziej teraz?Sezon lęgowy już dawno za nami!!!
Uważam,że ktoś to uczynił złośliwie!I żeby szlag go trafił! 😀iabeł:
I jakoś nie chce mi się wierzyć,że akurat ten ktoś miał upoważnienie na tego typu odstrzały!!!
No właśnie- jakie musi być ogrodzenie? Przecież polowania prowadzi się na łąkach i polach, które w 90% są prywatne. Wśród pól stoją przecież ambony.
Owszem,pod warunkiem,że Ty jako właściciel ziemi wyrazisz na to zgodę!
W lowisku moze i tak, ale ten zostal zastrzelony na prywatnym pastwisku.
Sorry, ale nikt nikomu nie udowodnił, że kot zastrzelony został na pastwisku. Równie dobrze mógł dostać za ogrodzeniem i przeczołgać się te kilka metrów.
Śrutem do sarny? Mało mięsa do zjedzenia by zostało 😉
edit:
Poza tym rzuciliśmy się na myśliwych, ale czy Met nie masz nikogo kto by zazdrościł lub był zawistny o to co robisz? I zrobił Ci na złość?
edit2:
Większość kół łowieckich posiada pola przy samych lasach i je wykupuje lub dzierżawi, więc praktycznie polują "u siebie".
Dodatkowo mogę wspomnieć, że 80% polowań i tak odbywa się w nocy lub po zapadnięciu zmroku 😉
Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego działając w oparciu o § 61 pkt. 6 Statutu PZŁ uwzględniając wprowadzone ustawą z dnia 6 czerwca 2002 roku o zmianie ustawy o ochronie zwierząt, rozwiązania w zakresie możliwości redukcji zdziczałych psów i kotów, stanowi, co następuje: Zobowiązuje się zarządy kół łowieckich do uregulowaia w drodze uchwały sprawy związanej ze zwalczaniem na terenach dzierżawionych obwodów zdziczałych psów i kotów. Uzasadnienie Ustawą z dnia 6 czerwca 2002 o zmianie ustawy o ochronie zwierząt wprowadzono możliwość zwalczania na terenach obwodów łowieckich zdziczałych psów i kotów. W związku z faktem, iż ustawa w art 33 a ust. 3 możliwość taką daje - w przeciwieństwie do ustawy z 1959 roku - nie indywidualnym członkom PZŁ lecz dzierżawcom bądź zarządcom, koła łowieckie winny uregulować te kwestie we własnym zakresie. Pamiętać należy, że art 33 a ust 3 zawiera określone znamiona (psy i koty muszą być zdziczałe, muszą przebywać bez opieki i dozoru człowieka, odległość od zabudowań mieszkalnych musi być większa niż 200 m i dalej - psy i koty muszą stanowić zagrożenie dla zwierząt dziko zyjących). Dopiero wystąpienie wszystkich znamion upoważnia do dokonania odstrzału. Przed podjęciem uchwały zarząd winien dokonać oceny stanu zagrożenia ze strony zdziczałych psów i kotów i podjąć decyzję czy na terenie dzierżawionego obwodu istnieje konieczność stosowania rozwiązania przewidzianego w art 33 a ust.3. W przypadku jeśli istnieje realne zagrożenie ze strony zdziczałych psów i kotów, zarząd powinien podjąć decyzję, kto w imieniu dzierżawcy winien mieć prawo do odstrzału zdziczałych psów i kotów; czy mają to być wszyscy członkowie koła, czy jedynie członkowie miejscowi bądź też jedynie strażnicy łowieccy, o ile posiadają pozwolenie na broń myśliwską. Uchwała zarządu winna regulować szczegółowe zasady - poza polowaniami - przebywania w łowisku myśliwych realizujących przepis art. 33 a ust. 3, a także zasady postępowania z odstrzelonymi psami czy kotami. Wskazanym byłoby aby koła prowadziły ewidencje strzelonych psów i kotów. Zarządzenie wchodzi w życie z dniem 28 września 2002 r.
Dodatkowo mogę wspomnieć, że 80% polowań i tak odbywa się w nocy lub po zapadnięciu zmroku 😉
i tu się mylisz! 😉
JARA, mylisz sie- po pierwsze to poluja o roznych porach. po drugie: laze sobie po lace nalezacej do mojego szefa. nagle przychodzi pan i mowi, ze mam sobie isc, natychmiast zabrac psa bo tu jest polowanie. ja mowie do pana: przepraszam ale to jest MOJA laka (nie musial wiedziec, ze szefa 😉 ) a pan mowi, ze moze i moja laka, ale jego teren lowiecki. zrobilam mala zadyme, ale wlasciwie wyszlo na to, ze prawo lowieckie jest w tym kraju przed prawem wlasnosci.
i JARA, wybacz, ale w polsce malo kto ma ostra bron. glownie mysliwi.
A tak czysto technicznie. Da się kota pomylić z takim zającem na przykład? Szczególnie takiego burego?
A tak czysto technicznie. Da się kota pomylić z takim zającem na przykład? Szczególnie takiego burego?
Tak,ale trzeba być idiotą! 🤣
Łowiectwo w Polsce jest dość szczegółowo opisane w przepisach, nawet co do tego z czego można strzelać do sarny, i nie chodzi tu o uszkodzenie tuszki.
Met, jeżeli to było na ogrodzonym pastwisku, to masz podane jak znaleźć tego kto strzelał, i trzymam kciuki za to że się uda, bo min. przez takich debili myśliwi w Polsce mają taką opinie. Jednak ranny kot potrafi przejść dość daleko a broń kulowa (mała dziura z jednej, bałagan po drugiej) to nie wiatrówka, strzał jest głośny i jeżeli jest blisko nie sposób go przeoczyć. Drugie, czy to napewno strzał, a nie inne zwierze, a mała dziurka tylko przypomina rane postrzałową?
Ktoś napisał, że kot to drapieżnik i taka jego rola, ale jakoś nie słyszałem, żeby wypuszczać z cyrku lwy, żeby się najadły, a to też drapieżniki. Jeżeli ktoś podejmuję się opieki nad zwierzęciem to jak napisał wrotki jego wybór, wolność, łamanie prawa i ryzyko albo zwierzak pod kontrolą.
Co do biednych kotków w łowisku, to są o wiele groźniejszymi szkodnikami niż psy, nikt z was nie widział zajęczych kości pod stajnią? Znam gościa, który w swoim ogrodzonym ogrodzie (jakieś 0,5ha parku, 4 domy w okolicy) w przeciągu roku złapał kilkanaście kotów, wywozi je po znajomych rolnikach i po długiej przerwie ma ptaki w ogrodzie, kilka gatunków gniazduje, jeszcze więcej zagląda. Wcześniej nie było nic. Pamiętajcie o tym wypuszczając koty, bo to ten drobiazg głównie łapią, a nie "kradną mięso myśliwym"
I jeszcze raz, jeżeli to było na ogrodzonym terenie Met, trzymam kciuki, żeby gnoją darwała
Przykra sprawa,współczuję.
Boję się myśliwych,bo ciągle im się myli.Bodajże wczoraj mówili w tv,że myśliwy zastrzelił kobietę-pomylił ją z dzikiem.Albo sprawa strzelenia osiołka.Zabijanie psów na spacerach z właścicielem.
U mnie w okolicy okoliczne psy notorycznie zagryzają sarny w ogrodzonych sadach.Raz na moich oczach.Mają właścicieli,wszyscy wiedzą czyje są.Nikomu to nie przeszkadza.Jakbym miała broń...
i tu się mylisz!
Ciężko się mylić trzymając często księgę polowań w ręku.
Dużo polowań jest za dnia, bo na kozły można polować do którejś tam godziny tylko. Ale nocą ta liczba wzrasta, bo to najlepsza pora na polowanie na dziki 😉
edit:
Prosta sprawa, udać się do koła, albo jeszcze lepiej. Poszukać koła jakie stacjonuje na Twoim rejonie na necie, na stronie będą numery i zadzwonić do łowczego i dowiedzieć się czy w ciągu dwóch dni nikt nie wybierał się w Twoje okolice na polowanie lub przestrzeliwanie broni.
Jeśli okaże się, że nie to albo kłusownicy albo mściwi sąsiedzi.
i tu się mylisz!
Ciężko się mylić trzymając często księgę polowań w ręku.
to nie wszystko! 😉 w praktyce wygląda to troszkę inaczej.I nie każdej nocy da się niestety zapolować na dziki-słaba widoczność itp... stąd pozniej dochądzą nas pózniej słuchy o tym jak kolega postrzelił kolegę,mąż żonę (bo i taki znam przypadek...)
Pamiętać należy, że art 33 a ust 3 zawiera określone znamiona (psy i koty muszą być zdziczałe, muszą przebywać bez opieki i dozoru człowieka, odległość od zabudowań mieszkalnych musi być większa niż 200 m i dalej - psy i koty muszą stanowić zagrożenie dla zwierząt dziko zyjących). Dopiero wystąpienie wszystkich znamion upoważnia do dokonania odstrzału.
O, to jest najistotniejsze zdanie.
Czy koniec cytatu który wstawiła zaba mówi, że nie każdy z członków koła może strzelać do tych zwierząt?
Jeżeli kot, leżał więcej niż dwa metry od ogrodzenia, to raczej z rozpłatanym brzuchem nie mógł dojść zza ogrodzenia, choćby pod nim samym został trafiony i niezależnie od adrenaliny.
Po drugie taka rana zostawia ślady na ziemi, trawie, myślę, że na tej podstawie można orzec, czy kot zmarł w miejscu postrzału.
Boję się myśliwych,bo ciągle im się myli.
Mam nadzieję, że ich też ktoś z czymś kiedyś pomyli.
Z cytatu Żaby wynika, że każdy może odstrzelić psa lub kota o ile zwierzę spełnia wymogi tj bez opieki itd.
O zwierzynie łownej decyduje łowczy i to czy jest się selekcjonerem.
...nawet mnie nie denerwujcie 😤mieszkam prawie w lesie... i mam Feliksa, a tu są często polowania 🙁
strasznie mi przykro Met z powodu Twojego Kota 😕
w zeszłym roku przygarnęłam sukę (okazało się że szczenną) i psa, oba zginęły jednego dnia, suka po wyszczenieniu oraz pies, zostało pięć 10-cio dniowych szczeniaków
udało mi sie odkarmić tylko dwa 😕
to na 99% myśliwi-suka przecież nie odejdzie od szczeniaków 😤
Z jednej z łowieckich stron:
"Wiele szkód w zwierzostanach wyrządzają też wałęsające się psy i zdziczałe koty. Nadmierny i niekontrolowany rozwój tych czworonogów, obserwowany zwłaszcza na wsi, oraz brak właściwej opieki ze strony właścicieli powodują, że szybko się one do danej im wolności przystosowują i zaczynają zachowywać jak naturalne ssaki drapieżne. Systematycznie penetrują przestrzeń pól uprawnych i kompleksów leśnych w poszukiwaniu zwierząt łownych ciągle je niepokojąc. Są przy tym bardzo ostrożne, unikają kontaktów z człowiekiem i na jego widok szybko się oddalają. Nie dają się też łatwo podejść. O obecności tych groźnych szkodników łowieckich dobrze informują, zwłaszcza zimą, licznie pozostawione na śniegu tropy oraz zagryzione i rozszarpane tusze zwierząt. Najwięcej szkód wyrządzają dobrze zorganizowane i wszędobylskie psie sfory, składające się najczęściej z 3-5 osobników i przebywające w łowiskach stale bądź w określonej porze doby. Do tych ostatnich należą przede wszystkim psy uwalniane pr zez rolników z uwięzi na noc i wypuszczane poza zabudowania. Są one niebezpieczne nie tylko dla dziko żyjących zwierząt, lecz także i dla ludzi. Wśród włóczących się psów dość liczną grupę stanowią też porzucone przez mieszkańców miast w okresie letnich urlopów. Szkodnikami łowieckimi są także zdziczałe koty trzymające się z dala od zabudowań wiejskich Zarówno one, jak i włóczące się w łowisku psy powinny być bezwzględnie eliminowane jako składnik nie tylko niepożądany, lecz wręcz szkodliwy. Decydując się jednak na ich odstrzał, powinniśmy być w pełni przekonani, że są to na pewno szkodniki łowieckie. Niedopuszczalne jest strzelanie do psa przebywającego w towarzystwie człowieka w polu lub na pastwisku. Jeżeli stwierdzimy przypadki niewłaściwego zachowania się czworonoga, i to na dodatek w obecności jego właściciela, powinniśmy poinformować taką osobę o konieczności właściwego nadzoru nad psem, a także o nakładanym na nas, myśliwych, ustawowym obowiązku likwidowania włóczący ch się w łowiskach psów i kotów. Naczelną jednak zasadą powinno być unikanie jakichkolwiek konfliktów z ludnością wiejską."
ok. 150m od domu naszego, ok. 100m od sasiada
JARA, o tym jest pogrubiony fragment, mnie chodzi o to, co później. Związku uchwalają wewnętrzne rozporządzenia w skład w których wchodzą decyzje, kto tych odstrzałów może dokonywać.
ok. 150m od domu naszego, ok. 100m od sasiada
czyli jak byk niezgodnie z prawem!!! 😤
No nic,pozostaje nam tylko trzymać kciuki... Jesteśmy z Tobą,Met!!!
ok. 150m od domu naszego, ok. 100m od sasiada
z tej odległości odgłos wystrzału broni kulowej słyszy się nawet wewnątrz budynku, spuszczając wodę w kiblu w zamkniętej łazience...zatem możliwości jest wiele, od tego, że kot odszedł w ogniu (wg niektórych koty maja 7 żyć), po przywleczenie go martwego z zupełnie innego miejsca przez psa...ale ja bym stawiał na tych Marsjan co polują na Simplusa 😁
tutaj ciagle cos strzela
jak nie kapiszony, to mysliwi polujacy na bazanty czy sarny
nigdy problem nie dotyczyl mnie - panowie grzecznie omijali nasze gospodarstwo - dlatego nauczylam sie ignorowac w miare mozliwosci dzwieki
pies, gdyby zaczal wlec, to by sie chyba tez zainteresowal intensywniej? podjadlby, zakopalby, zanioslby w okolice swojego domu, a nie na srodek mojego pastwiska. chyba ze tenze pies-marsjanin jest na tyle uprzejmy, ze odnosi martwe ciala do miejsc, w ktorych za zycia mieszkaly
Zaraz ktoś "mądry" zrobi jeszcze z Twojego kota jelenia! 😁 Bo przecież taka solidna postrzałka potrafi zrobić kilka dobrych kilometrów zanim się wykrwawi!
wg niektórych koty maja 7 żyć
9.
Ja rozumiem, adrenalinę i strach, ale ile mógł ujść kot bez brzucha?
[quote author=wrotki link=topic=35887.msg745775#msg745775 date=1287870290]
wg niektórych koty maja 7 żyć
9.
Ja rozumiem, adrenalinę i strach, ale ile mógł ujść kot bez brzucha?
[/quote]
To pytanie skierujmy może do wrotka,on wie wszystko najlepiej! 😁
chyba ze tenze pies-marsjanin jest na tyle uprzejmy, ze odnosi martwe ciala do miejsc, w ktorych za zycia mieszkaly
bo tylko koty puszczasz luzem na hektary?...psy nigdy nie są puszczane? 😎
[quote author=wrotki link=topic=35887.msg745775#msg745775 date=1287870290]
wg niektórych koty maja 7 żyć
9.
Ja rozumiem, adrenalinę i strach, ale ile mógł ujść kot bez brzucha?
[/quote]jak 9, to pewnie bez mała da radę te brakujące 90 metrów 😉
otaczaja nas pola kukurydzy, wiec w amoku nie bylby w stanie biec czy czolgac sie. poza tym kot nie wychodzil poza ogrodzenie. jedyna mozliwosc jest taka, ze zostal zabity 'w domu'
nie, psy sa w podworku. tylko z nami wychodza