Co mnie wkurza w jeździectwie?

Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
14 września 2010 19:47
A mnie wkurza... Dlaczego osoba mająca konia do spacerów, do kochania, do karmienia, czyszczenia, przebywania z nim ciągle jest wyśmiewana? Dlaczego ktoś wyśmiewa to, że mówie "wsiadłam dziś pierwszy raz od x czasu na stępa na 20 minut"?
Wkurzają mnie osoby, które mówią "Ile twój koń ma lat?18? To już taka staroć!" A jak dodają kup młodszego czy tam zdrowego to prawie wybucham.
A już wpieprzanie się do tego, ile jedzenia daje, jak daje, czy zalewam ziołami, czy daje witaminy i suplementy jest ponad moje siły...
Severus   Sink your teeth into my FLESH
15 września 2010 14:45
ententa, Constantia - uch, też to znam... i tez mnie to wk**wia  😤
a mnie bardzo wkurzają osoby w stajni i ich podejście. Jak im powiedziałam , że gram w 7 gier z koniem i wytłumaczyłam im na czym to polega to mnie wyśmieli. Żeby w ogóle "pytać" konia o pozwolenie na dotknięcie w niektórych miejscach... A jak widzą jak juz z nim gram to patrzą na mnie jak na idiotkę  😤
Mnie wkurzają ludzie którzy jeżdżą po człowieku zarówno od nich gorszym, jak i lepszym.
A także ludzie zwalający wszystko, np. zrzucenie przeszkody, na konia. Nie umieją się przyznać że to właśnie oni zrobili coś źle a nie koń  🤔wirek:

edit: literówki :P
.
Kolejna rzecz, która mnie wkurza: ludzie, którzy kupują konie, tylko po to, żeby wymyślać im różne choroby. Wiem, że zjawisko rzadkie, ale jednak występuje. Znałam taką jedną, co kupiła kobyłkę i od samego początku miała z nią ciągle jakieś "problemy". Ciągle jakieś choroby, urazy, zapalenia... za każdym razem z jakąś dziwną, długą, łacińską nazwą. I żeby chociaż wet tego konia raz zobaczył... nie - właścicielka zawsze szukała po książkach i internecie, a fachowca nigdy się nie pytała o zdanie. Ech, pamiętam, jak się wyśmiewaliśmy, że owies u tego konia to tylko dodatek do tych wszystkich suplementów, proszków, pudrów, witaminek itd.
Historia kończy się tragicznie - koń został uśpiony. Kolejna "choroba", którą można było spokojnie uleczyć, ale właścicielka przecież wiedziała lepiej. 🙁

A z takich nie na serio - wkurza mnie, jak muszę sprowadzić konia z pastwiska, którego strasznie ciężko złapać. Chodzę za nim pół godziny, godzinę... nagle udaje mi się do niego podejść, już mam kantar przy jego głowie, już dłoń łapie za nos... a tu nagle podbiega inny koń, gryzie "mojego" w tyłek i uciekają razem gdzieś bardzo daleko. I zabawa w ganianego zaczyna się od nowa. 😵
Vanilka takie osoby są strasznie wkurzające, nie mam swojego konia ale gdy dzierżawię to lubię sobie gdzieś z nim np. w ręku, a gdy ktoś mi to wypomina zaczynam się gotować w środku  😤
Mnie wkurza, że miażdżąca większość osób traktuje konie jak przedmioty, które nie czują, nie myślą, nie mają prawa mieć gorszego dnia. Trzeba wsiąść i jechać jak samochodem. Tak jest prowadzona w większości rekreacja. Nie poznaje się człowieka z koniem, tylko wrzuca na jego grzebiet pięta dół, przylać batem i do przodu. Nie pokazuje się jak czułe są to zwierzęta na nasz nastrój, na nasze ruchy, nawet najdelikatniejsze, nawet na nasz oddech. Moim zdaniem problem zaczyna się zaraz na początku przygody z jeździectwem w rekreacji, myślenie jest skierowane na zdominowanie na siłę konia, a nie zrozumienie i sprawienie by sam zrobił to o co go poprosimy (a tam zaczynają dzieci, które chłoną wszystko jak gąbka). Wiem, że trzeba stanowczości w podejściu do konia, ale nie może być to przemoc. Zbyt mało uwagi zwraca się na to co może koniowi sprawiać nieprzyjemne uczucie. Np moja trenerka mówi, że na zimę daje swojemu koniowi gumowe wędzidło, bo jak jest zimno to pewnie metalowe jest dla niego bardzo nieprzyjemne, niby śmieszne, ale za to ją podziwiam! Że oprócz tego, że jest bardzo dobrym jeźdźcem z sukcesami, jest perfekcjonistką, to mówi swoim uczniom właśnie o koniu w takim wymiarze co może dla niego być nieprzyjemne!
I jeszcze jedna rzecz, jak widzę ludzi, którzy ledwo co weszli na maneż i zaczynają po minucie galop... a nawet jeśli kłus to też źle, nie przywiązują wagi odpowiedniej ilości stępa. Wbrew pozorom jest bardzo bardzo wiele takich osób, również instruktorów jeździectwa, 3 minutki stępa i zaczynamy ostrą pracę, a potem się dziwią, że konie mają problemy z nogami. Ja sama mam konia wyciągniętego z rekreacji i 10 minut stępa przed i po jeździe to świętość, zwykle jest dłużej. Koń ma już szpata i zwyrodnienie stawów koronowych, a kupiłam go jak miał 7 lat. W rekreacji był ok 4 lat i oprócz szpata i zwyrodnienia miał też zewane ścięgna. Do tego doprowadziły właśnie mądre dzieczyny z Certyfikatem Ministra Sportu - czego uczą w takim razie na tych kursach instruktorskich??? Po kilkumiesięcznym dbaniu o konia, pod okiem weterynarza, nawet na nim skaczę normalnie, ale są zasady, których się trzymam, czyli dużo stępa, również w środku jazdy, racjonalny rozkład treningów i preparaty na stawy.
LUDZIE STĘPUJCIE KONIE!!
smiler, święta prawda..
O! Mnie coś wkurza a nawet WKURZA! Takie jeździeckie "autorytety" co to wymądrzają się zza płota / lub na forach/ na każdy jeździecki temat. Pouczają , sprytnie żonglując cudzymi myślami . Całkiem sprawnie idzie im budowanie wizerunku superspecjalistów. Kolekcjonują wydarzenia, bywają tam gdzie ich zdaniem należy bywać. Opowiadają lekkim tonem - a Rudi... a Franke.... a Anky.... -jakby znali osobiście sławy a wręcz nawet je może uczyli. Noszą jeździeckie przebrania i powłóczą nogami .
A potem w realu nagle poznajemy nieporadną osobę stale antyszambrującą w przedsionkach prawdziwego jeździectwa.
Znałam kogoś takiego i długie lata byłam pewna,że to jakiś Mistrz a nie wsiada na konia bo pewnie po jakimś wypadku.
Nie lubię takich zachowań, unikam, przeszkadza mi to.
smiler zgadzam się w 100%. Albo nie widzą problemu, gdy koń zasuwa którąś godzinę pod rząd pod szkółką.

Ja na przykład zawsze się denerwuję, gdy jeźdźcy na jakiekolwiek problemy z koniem zaczynają stosować: bat, potem zmiana wędzidła, wytok, czarna, czambon,  pelham, ostrogi.. Bo "to wina konia" więc trzeba go do tego zmusić. Ja miałam sytuację, gdy mój koń wyszedł z boksu, i za cholerę nie chciała iść przez stajnię na ujeżdżalnię. Prosiłam, nęciłam sianem, nic. Wpadłam na pomysł, żeby pójść w drugą stronę, naokoło. Koń poszedł bez problemu, na ujeżdżalnię wszedł niechętnie i był strasznie nieskupiony. Koń się nie słucha, ja się zaczynam martwić, zero porozumienia.. i wpadłam na pomysł, że może koń woli w teren? Jej humor zmienił się o 180 stopni gdy przekraczałam bramę stajni.
Koń też ma prawo wyboru, dlaczego go zmuszać, skoro nie chce? Po godzinie wróciłam na maneż, koń był ewidentnie zadowolony z obrotu sprawy i naprawdę była niesamowita różnica, koń był chętny, i współpracował.
czasami warto posłuchać co mówi koń.. a nie ładować bat w zad, ostrogi w żebra i zmuszać..
Cieszę się, że są ludzie myślący tak jak ja🙂 Lepiej koniowi poprawić humor terenem a dopiero potem zabrać się do pracy na ujeżdżalni.
Ja miałam taką przygodę, że jak kupiłam konia ponad rok temu, instruktorka, z którą jeździłam w rekreacji w sumie lata (nie tylko z nią, ale z nią najczęściej, bo była moją znajomą skąd innąd niż stajnia), kazała mi go bić batem przy każdym zakłusowaniu i zagalopowaniu, żeby koń bardziej uważał i zrywał się od razu do wyższego chodu, jej mottem było: jak wsiadasz na konia srzedaj mu trzy szybkie, żeby wiedział kto na nim siedzi. Skutkowało to tym, że koń nie cierpiał tych jazd, wkurzał się, rzucał głową. Ja nie jestem super jeźdźcem, ale jeśli chodzi o mojego własnego konia to włączyłam swoje myślenie, bo to ja jestem za niego odpowiedzialna nie ktoś, i wyrażałam sprzeciw na jazdach. W końcu zmieniłam na stałe instruktora i jestem super zadowolona, koń myślę, że też, widać to po naszych postępach. Myślę, że ktoś taki jak moja aktualna trenerka się bardzo rzadko zdarza, bo na prawdę przekazała mi wiele prawd na temat koni i dobro konia stawia na pierwszym miejscu.
Ja niejednokrotnie widywałam w rekreacji brutalność wobec koni - jazdę na mordzie mogę jeszcze wybaczyć, bo wiadomo, większość ludzi jak zaczyna to się łapie wodzy. Ale myślę że jak koń się zatrzyma 8-letniej dziewczynce na jeździe to nie powinna ona (o zgrozo, na polecenie intruktora) kopać konia w ostrogach i lać batem. Ja rozumiem, stanowczość wobec konia to klucz do sukcesu, ale nie można się zapominać. Zresztą nie tylko w rekreacji, na zawodach "miszcze" też zawsze zwalają na konia który za swoje rzekome winy słono płaci cierpieniem.  🤔wirek:
wrr jakieś 3 lata temu byłam świadkiem podobnego zajścia, trener notabene 2 kl sportowej podczas lonży z jakimś dzieciakiem zatrzymał konia i sprzedał mu kopa w brzuch, poprostu mnie zamurowało... głupota i agresja, bo jak inaczej można to nazwać?  🤔wirek:
To ja tez się wyżale. Mnie wkurzają właściciele stajni którzy próbują na tych ośrodkach zrobić majątek. Postawi taki stajnie, zrobi 2 padoki, jedną ujeźdzalnię naobiecuje Bóg wie jakich cudów i tylko za hotel podnosi, a bo to lążownik będziemy budować, a to karuzela będzie, a to na hale zbieramy i tylko zbierają i zbierają a tu nic nie powstaje. Bo owies podrożał to też trzeba podnieść ale jak w nastepnym roku owies spadł o 100% to nie opuścił. I tylko słyszę będziemy, robić będziemy robić. A jak proszę zróbcie coś z tą ujźdzalnią bo nie da się jeździć, nie dość że kamienie to jeszcze ciągle woda stoi to słyszę kasy nie ma za hotel trzeba by było podnieść. I mam już dość. I mam dosyć tego że mieszkam na takim zadupiu że nawet wyboru stajni nie mam. Głupota i lenistwo to mnie najbardziej denerwuje. Bo to nie jest żadna filozofia wbić pare żerdzi w ziemię i zrobić okulnik ale po co? Skoro w tym czasie można sobie garaż budować. Ktos kto jest leniwy i nie ma ochoty pracować może sobie z głowy wybic pomysł że otworzenie hotelu dla koni to złoty interes. Nie ma tak ze nic nie będzie robił tylko siedział i liczył kase. Ahhh No już mi lepiej  😀
Mnie za to wkurzają właściciele stajni, którzy niby zajmują się końmi od lat, ale nie mają o nich tak naprawdę pojęcia  👿
I oszczędzanie na koniach mnie wkurza straszliwie.
Wku%4ia mnie tragicznie niski poziom rekreacji w Polsce.
To, że kurs instruktora jazdy konnej ze specjalizacją jazda konna zdałoby z palcem w dupie 90% moich uczniów.
(W sensie poziomu umiejętności jeździeckich, bo nie mogłoby zdać ze względu na wiek).
Że nikt w Polsce nie egzaminuje instruktorów z tego JAK UCZĄ, tylko ewentualnie z tego JAK JEŻDŻĄ.
Że nikt z PZJ i Ministerstwa Sportu nie rozumie różnicy między UMIEĆ JEŹDZIĆ a UMIEĆ UCZYĆ.
Przez to Polska jest sto lat za murzynami w jeździectwie.

Trafiła do mnie dziewczyna, która stwierdziła, że jeździ od 4 lat, ale szuka nowej stajni, bo chce skakać więcej/wyżej bo w poprzednich stajniach konie nie mogły skakać więcej/wyżej.
Moje standardowe pytanie: Jak myślisz: czym się należy trzymać siodła/konia?
Odpowiedziała: Kolanami i łydkami!
🤔

W związku z tym zaprosiłam ją na lekcję na lonży.

I co ona sobie myśli?
Kto jest debilem?
Ludzie którzy przez 4 lata wciskali jej kit, czy ja?

🙂
Eee... a po co zadałaś takie właśnie pytanie? IMO - przerosło artyzm "Akademii Jeździeckiej".
Tzn. - już byłaś wypróbowałaś taką "pułapkę"? czy "strzelałaś w ciemno"?
Nie bardzo rozumiem po co "podchwytliwość" w nauczaniu jeździectwa. Dostatecznie dużo kłopotu jest i bez tego. A człowiek przychodzący w nowe miejsce jest zestresowany nawet gdy nie natknie się akurat na nowe wcielenie Agaty Christie. Chyba do zadań instruktora nie należy przekonać ucznia, że nic nie umie? (to druga sprawa - ale jakoś się łączy). Ew. uczeń powinien przekonać się o tym sam? Jesteś pewna, że nie byłaś na coś wcześniej mocno... zdenerwowana  😉 ?
To jest moje standardowe pytanie, które zadaję każdej nowej osobie, która twierdzi, że UMIE jeździć, albo że jeździ świetnie, jeździ dobrze... 🙂
Dzięki temu dowiaduję się bardzo dużo o dotychczasowych doświadczeniach jeździeckich.
Uprzedzam, że to pytanie jest podchwytliwe.
Ta osoba u mnie jeździ nadal i jest zachwycona nowymi, lepszymi odkryciami budowanymi na bazie tego co już wie/umie.

No powiedz sama - jak to świadczy o jej poprzednim trenerze, który "uczył" ją skoków na poziomie L-P?
Ona była święcie przekonana, że ma się kurczowo trzymać kolanami!
Mnie ostatnio zaczyna wkurzać to, że ludzie jakoś chętniej zajmują się progresem czy regresem innych,wypatrują komu gdzieś się noga podwinie, na kim by tu psów nie powiesić, kogo skrytykować, zamiast skupić się na sobie, na swoim koniu, swoim trenerze i swoich brakach.
Z jednej strony nie bardzo to rozumiem, a z drugiej przekonuję się powoli, że światek jeździecki jest dużo dużo dalszy od normalności niż początkowo mi się wydawało.
Severus   Sink your teeth into my FLESH
29 września 2010 08:23
Gosic - zwykle ci, co nonstop krytykują wszystkich naokoło (nie mówię tu o pojedynczych uwagach, bo myślę, że to zdarza się większości  😉 ) sami maja kompleksy
Severus - zauważyłam, że zazwyczaj zaczyna się to dziać wtedy, kiedy rzeszy stajennej przeszkadza, że ktoś ma lepiej od nich, i w grę wchodzi...zazdrość? 

Ok, wiadomo że komentarzy, plotek itp się nigdy nie uniknie, ale jakoś zamiast przejść nad tym do porządku dziennego, skomentować, stwierdzić fakt czy coś w tym stylu, to ja odnoszę wrażenie, że niektórzy po prostu nie są w stanie pogodzić się z pewnym stanem rzeczy i rozdmuchują, kombinują, mieszają, czy wręcz wsadzają nos nie tam gdzie trzeba. 
Severus   Sink your teeth into my FLESH
29 września 2010 08:51
oczywiście że zazdrość  🙄 czasem wystarczy, że ktoś lepiej albo dłużej ( 🤔wirek: ) jeździ, ma "fajniejszego" konia czy więcej kasy to od razu zaczynają się komentarze, złośliwości i jakieś intrygi. Rzecz jasna w druga stronę też to działa - czasami byłam mimowolnym świadkiem nabijania się z kogoś kto dopiero się uczy (i jeszcze nie wszystko wychodzi mu tak, jakby chciał) albo ma słabiej wyszkolonego konia
Pensjonaty to ogromny problem chyba wszędzie w Polsce. Ja dojeżdżam do swojego konia ponad 20km, mam koleżankę, która dojeżdża nawet 50km czy inne znajome co i 60km wszystko po to by ich podopieczni byli w dobrych pensjonatach, gdzie dostaną godnie jeść, zostaną puszczeni na padok i żeby było gdzie pojeździć (ujeżdżalnia, teren). Większość właścicieli pensjonatów myśli sobie, że robi wielką łaskę ludziom co trzymają u nich na podwróku konie - jakby zapominają o tym, że się ZA TO PRZECIEŻ PŁACI! Że umowa jest dwustronna właściciel pensjonatu ma prawo wymagać przestrzegania ustalonych na początku zasad (porządku, godzin jazdy na maneżu/hali itp), ale z drugiej strony zobowiązuje się dobrze karmić konia (a nie oszczędzać na owsie i trzeba chodzić za stajennym i upraszać się jeszcze jedną miarkę), utrzymywać w boksach czystość, puszczać konia na padok (jeśli tak ustali z właścicielem konia), czy wreszcze przygotować jakoś maneż, żeby dało się na nim jeździć. U mnie w okręgu często stawia się do kogoś konia bez żadnej pisanej umowy i wtedy bardzo ciężko dochodzić czegokolwiek. Jak się bardzo niepodoba trzeba bez uprzedzenia wziąć konia gdzie indziej - jeśli się znajdzie coś innego sensownego.
Kiedyś byłam z koniem w pensjonacie za 650zł, gdzie gnój był wywożony co 2 miesiące, codziennie tylko dościelane, ponieważ konie sporadycznie chodziły na padok to brudziły w boksach, w końcu pół stajni dostało grudy, ale nie zmieniło to w ogóle podejścia właścicieli. Leczyłam grudę na wszystkie możliwe sposoby, w końcu wiązałam owijkami wszystkie 4 nogi i wtedy mu przechodziło, jak odwiązałam na parę dni gruda wracała. Skończyło się na zmianie pensjonatu, o stówę taniej, ale czysto w boksach a po grudzie zostało tylko niemiłe wspomnienie. Jak się chce to się da. A jak jest się nastawionym tylko na branie kasy i oszukiwanie swoich klientów to się ich powoli traci - tylko niestety wtedy przychodzą nowi nieświadomi i biznes się kręci...
czytam juz pare stron tego watku i widze ze w polsce ludzie maja te same problemy, bo wiele z nich powtarza sie wiele razy
MNie wkurza jak niektórzy zapinają nachrapniki i skośniki za mocno, że koń na milimetr nie może otworzyć pyska, żeby nie było widać zbyt mocnego działania ręki  👿
Widziałam wiele takich sytuacji i jestem oburzona, szczególnie później po odpięciu tych pasków koń otwiera wreszcie oswobodzony pysk i trzyma otwarty.  🤔
Severus   Sink your teeth into my FLESH
29 września 2010 10:59
tajnaa - w jednej stajni dostałam gotowego konia i właśnie miał zaciśnięty chamsko skośnik. Chciałam to poprawić ale nie mogłam go rozpiąć (tak mocno był zaciśnięty  😲 ) Powiedziałam instruktorce że jest za mocno zaciśnięty ale ona stwierdziła że tak jest dobrze. A ja wtedy podziękowałam jej za jazdę, odprowadziłam konia i więcej się tam nie pojawiłam
Severus jest instruktor i instruktor... Studiuję zootechnikę i u mnie na wydziale jest baaardzo wielu instruktorów a w szczególności instruktorek) czasami to aż żal za d**e ściska jak się ich posłucha. Teraz większość tych kursów instruktorskich jest jedną, wielka porażką i w ogóle nie powinny się odbywać :/
No i dobrze, zrobiłabym to samo.
W stajni, w której kiedyś miałam konia dali na jazde facetowi konia, który rok wcześniej miał zerwane ścięgno /nie wolno mu było chodzić po głębokim piachu a i tak kulawy łaził na plażowe galopady/ koleś zobaczył, że kuleje a właściciel "on tak już ma  😲" facet zsiadł z konia i powiedział, że na kulawym nie pojedzie.
Tercet, na ilu kursach bylas, ze wypowiadasz sie tak autorytatywnie?
a skosnik jest od tego zeby byl mocno.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się