Nieletni "nauczyciel"
a ja ci odpisałam: nie ma przepisu, który by tobie odpowiadał - nikt nigdzie nie napisał, że prowadzenie nauki jazdy konnej przez osoby niepełnoletnie i nieposiadające uprawnien jest zakazane pod groźbą ucięcia prawej ręki i jest to przestępstwo ścigane z urzędu przez policję.
dziękuje i tyle w tym temacie
Dalsze złośliwości możesz sobie po prostu darować bo ani mnie one ziębią ani grzeją a jedynie świadczą o twoim jakimś specyficznym stanie psychicznnym który co chwila daje sie we znaki użytkownikom forum.
Ela ty nie widzisz nic nagannego w tym procederze?
to, czy ja widzę coś nagannego czy też nie ma tak naprawdę niewiele do rzeczy, gdyż chodzi tak naprawdę o FAKTY
A fakty sa takie że nie ma żadnych sankcji karnych.
co do tego, że noen prowadziła jazdę ja mam gorszy przykład...
2 lata temu ja mająca wtedy 12 lat musiałam wraz z koleżanką o rok(?) starszą zostałyśmy pilnować stajni, bo wszyscy pojechali na zawody. No więc zostałyśmy. Od mniej więcej 11 do 13 był spokój potem zaczęli przyjeżdżać chętni na jazdę...Ja nie chciałam, bo bałam się, że coś nie dopilnuje i dziecko spadnie no ale że koleżanka nie była zbyt dobra z angielskiego, a ja całkiem całkiem to musiałam prowadzić jazdę anglikowi. Robił co chciał nie mogłam go uprosić żeby nie kłusował ani nic 😵 no ale jak pokłóciłam się z koleżanką, bo powiedziałam stanowczo, ŻE NIE BĘDĘ PROWADZIĆ JAZD! To zadzwoniła na skargę do właściciela, że ja odsyłam klientów, bo nie ma szefa. No i dostałam opiernicz spory, że mam nie odwalać takich akcji no i przyjechała taka fajna dziewczynka z mamą ja wiem miała z 6 lat 😉 Pomogłam jej czyścić konia,osiodłać i poszłyśmy na plac. Poprosiłam jej mamę żeby stanęła obok mnie, bo ja nie chce mieć nieprzyjemności, bo jestem nieletnia i nie mam żadnego doświadczenia mama się zgodziła. No wiec wszystko super no i nagle koń się czegoś wystraszył i dziewczynka spadła 🙁 Jej mama była wkurzona ale powiedziała, że to nie ode mnie będzie oczekiwała wytłumaczenia a od właściciela jakim prawem zostawia nieletnich... Dziewczynka jedyne co była ciut poobijana, a ja od tamtej pory odmawiam takim rzeczom! 🤬 🤬
Proszę nie bijcie mnie byłam baardzo głupia 😡
gdyż chodzi tak naprawdę o FAKTY
A fakty sa takie że nie ma żadnych sankcji karnych.
fakty istnieją NIEZALEŻNIE od prawa karnego. to jest właśnie to co przerasta twoje pojmowanie. świat, zasady, fakty, to więcej niż kiedykolwiek obejmował/będzie obejmować jakikolwiek kodeks karny. bo przepisy karne nie regulują zasad współżycia społecznego. to reguluje prawo cywilne, które - jak widac - jest poza twoim zasięgiem.
w każdym razie, brak przepisu zrozumiałego dla Eli, nie oznacza, ze mozna całkowicie bezkarnie prowadzic naukę jazdy konnej bez stosownych uprawnien czy będąc nieletnim.
pytałam pare postów temu czy ktoś pamięta o sprawie odpowiedzialności instruktora nauki jazdy samochodem. krótki artykuł na ten temat:
Kursantka nie ponosi winy za wypadek "elki"
Karol Adamaszek2010-05-11, ostatnia aktualizacja 2010-05-11 21:45
Za wypadek odpowiada instruktor nauki jazdy, a nie jego uczeń - zdecydował wczoraj sąd i uniewinnił Mirosławę Daniłko, dla której prokuratura chciała więzienia w zawieszeniu za śmiertelny wypadek podczas kursu L-ką. Wyrok jest prawomocny
- Podczas tej tragicznej jazdy nikt nie powiedział mi: "jedź wolniej" - mówiła dziennikarzom Mirosława Daniłko. Kilka chwili wcześniej z ust sędziego Arkadiusza Śmiecha usłyszała: - Sytuacja dla sądu jest jasna. Pani Mirosława jest niewinna. Zawinił instruktor.
Takiego wyroku nie spodziewał się chyba nikt. Sąd okręgowy w Lublinie całkowicie uniewinnił Mirosławę Daniłko, pielęgniarkę z Radzynia Podlaskiego od zarzutu spowodowania wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Przypomnijmy: w grudniu ubiegłego roku sąd rejonowy w Radzyniu Podlaskim skazał kobietę na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
25 listopada 2007 r. pani Mirosława miała lekcję jazdy. Padał śnieg. Wpadła w poślizg i zjechała na przeciwległy pas, uderzając czołowo w inny samochód. Pogoda była fatalna, mimo to L-ka miała letnie opony, za co zdaniem radzyńskiego sądu odpowiadał instruktor. Nie przypilnował on też kursantki, aby nie jechała za szybko. Dlatego Mariusza I. sąd skazał na dwa i pół roku bezwzględnego więzienia oraz trzy lata zakazu prowadzenia pojazdów i pracy w charakterze instruktora. Stanisław Tarnowski, sędzia radzyńskiego sądu surowy wyrok na kursantkę tłumaczył tym, że generalna zasada ostrożności dotyczy wszystkich uczestników ruchu drogowego. Ryszard Pasikowski, dyrektor lubelskiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego mówił nam wówczas, że wyrok może być przestrogą dla kursantów. - Nie tylko nauczyciel, ale i kursant ponosi odpowiedzialność za swoją jazdę. Ten wyrok to tylko potwierdza - przypominał Pasikowski.
Orzeczenie wywołało falę oburzenia tych, którzy twierdzili, że teraz adepci nauki jazdy będą po prostu bali się szkolić w L-kach. - Dla mnie to co się dzieje to horror. Nigdy nie usiądę już za kierownicą auta. O tej tragedii i tak będę pamiętać do końca życia - opowiadała "Gazecie" Mirosława Daniłko, która po tragedia nie zdecydowała się podejść do egzaminu.
Od skazującego wyroku odwołali się zarówno obrońcy obojga oskarżonych jak i prokuratura. Wczorajszej rozprawie apelacyjnej przyglądał się obserwator Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która stanęła po stronie kursantki. Wyrok uniewinniający był zaskakujący - nawet reprezentująca oskarżoną mecenas Maria Maleska, nie domagała się uniewinnienia, ale ponownego procesu przed sądem w Radzyniu Podlaskim. Tymczasem sąd całkowicie oczyścił kursantkę.
- Nie ma potrzeby kolejnego procesu. Pani Mirosława nie była osobą prowadzącą samochód, a jedynie współprowadzącą zależną od swojego instruktora. To on miał korygować jej zachowanie. On miał decydować o manewrach. - uzasadniał wczoraj sędzia Arkadiusz Śmiech. - Zgubiła go niedbałość i rutyna. Instruktor ponosi wyłączną odpowiedzialność, bo jest oczami i głową kursanta - dodał. - Sąd doszedł do oczywistego wniosku. Możemy się tylko cieszyć - skomentował Piotr Kubaszewski z Fundacji Helsińskiej.
Sąd nieznacznie złagodził wyrok na Mariusza I. Przypisał mu przestępstwo nieumyślne i anulował trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów.
Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin
Więcej... http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,7868414,Kursantka_nie_ponosi_winy_za_wypadek__elki_.html#ixzz105A4cxmT...no właśnie, tutaj sąd uznał, że obowiązkiem instruktora jest być oczami i głową kursanta - zatem instruktor ponosi wyłączną odpowiedzialność.
a teraz tak się zastanawiam... ilu z was (nas), instruktorów, kiedy zdali sobie sprawę z tego, ze ich zakres odpowiedzialności jest tak szeroki, poczuli gęsią skórkę na plecach...?
i idąc dalej... ilu małolatkom prowadzącym jazdy w życiu przez myśl nawet nie przeszło, że tym co robią mogą, po pierwsze, wpakować w tego rodzaju tarapaty instruktora (a instruktor samsiebie jesli zezwala na prowadzenie jazd przez dzieciaki), oraz po drugie, w razie jeśliby ktos dowiódł, ze wierzył, ze jazde prowadził mu ktoś kto posiada do tego odpowiednie uprawnienia (i idącą za tym odpowiedzialność), mogą same sobie nieźle życie przechlapać...?
a to takie łatwe - pozwolić na jazdę bez toczka, mozę wsadzić kogoś na wystanego konia, bo tak wesoło wtedy bryka...?
wszystko fajnie... aż coś się stanie. i wtedy dopiero będzie szok i płacz.
warto o tym zawczasu pomyśleć.
Za miesiąc wchodzi w życie ustawa, która znosi obowiązek posiadania jakichkolwiek uprawnień do prowadzenia zajęć sportowo-rekreacyjnych.
O Chryste... Serio?? Teraz to dopiero będzie hulaj duszo, piekła nie ma... 😵
ja znam gorsze przypadki 11 latki prowadzące jazdę i nie tylko...
Za miesiąc wchodzi w życie ustawa, która znosi obowiązek posiadania jakichkolwiek uprawnień do prowadzenia zajęć sportowo-rekreacyjnych.
O Chryste... Serio?? Teraz to dopiero będzie hulaj duszo, piekła nie ma... 😵
to chyba mało napisane.....
ElaPe, irytujące jest to, że chcesz 1 przepisu na jedno zagadnienie. Ale zagadnienie to jest bardzo złożone i każda sytuacja będzie inna. Inaczej będzie podlegała przepisom stajnia-firma inaczej stajnia- gospodarstwo rolne, a jeszcze inaczej 1 osoba prywatna mająca konia w garażu. Przepisów jest gąszcz. Niektóre dotyczą jazdy jako edukacji, inne jako sportu. Dziś straciłam blisko godzinę na szperanie. Trochę tego było, ale nie mam czasu na kopiowanie Ci. Masz nadmiar, to sama poszukaj.
Zasada jest jedna. Klinent kupuje usługę. Ma prawo oczekiwać, że szkolenie prowadzi odpowiednio wykwalifikowana osoba. Jeśli coś sie przytrafi to zawsze można wytoczyć sprawę cywilną i w moim przekonaniu wygrać, jeśli osoba zajmująca się stanią nie ma OC ani uprawnień- na dziś. Niedługo niestety będzie to utrudnione.
Nie ma zadnego przepisu na podstawie ktorego mozna wystosowac doniesienie o popelnieniu przestepstwa czy wykroczenia na kogos kto ktos uczy jazdy konnej nie posiadajac "papierow" - bez wzgledu na to czy nauka ta dbywa sie u kogos prywatnie czy w stajni pensjonatowej czy w stajni szkolkowej.
I tyle.
a wiesz Ela, że zgodnie z przepisami, to nigdzie nie jest napisane, ze nie wolno zabijać innych ludzi?
ale jakie to ma znaczenie, ze nie mozna wystosowac doniesienie o popelnieniu przestepstwa czy wykroczenia na kogos kto ktos uczy jazdy konnej nie posiadajac "papierow"? skoro i tak taka osoba i tak ma przerąbane jeśli dojdzie do jakiegoś wypadku?
dla ciebie swiat się kończy na policji i donosach? nie wiem czy współczuc czy gratulować 😵
Za miesiąc wchodzi w życie ustawa, która znosi obowiązek posiadania jakichkolwiek uprawnień do prowadzenia zajęć sportowo-rekreacyjnych.
O Chryste... Serio?? Teraz to dopiero będzie hulaj duszo, piekła nie ma... 😵
I co? Zajęcia ze spadochroniarstwa, kitesurfingu czy innych ekstremalnych sportów będzie mógł prowadzić KAŻDY?? Czy ci ludzie którzy to wymyślili mają mózgi?
a wiesz Ela, że zgodnie z przepisami, to nigdzie nie jest napisane, ze nie wolno zabijać innych ludzi?
caroline-kk się kłania...
[quote author=caroline link=topic=32810.msg713334#msg713334 date=1285077996]
a wiesz Ela, że zgodnie z przepisami, to nigdzie nie jest napisane, ze nie wolno zabijać innych ludzi?
caroline-kk się kłania...
[/quote]
zacytuj mi proszę 😉 jak to leciało...? nie wolno zabijac ludzi? nie... chyba nie 😉 raczej coś w guscie: kto zabija człowieka, podlega karze... prawda?
no to "zakazali" czy "tylko" napisali jakie są konsekwencje zabicia? no nie napisali, ze zakazują... 😉
a zgodnie z teorią Eli, czego wprost przepis nie zakazuje (wprost czyli "nie wolno", "zakazane jest", itp), to jest dozwolone 😎
juz jasne, o co mi chodziło? 😉
caroline: a poza tym wszyscy zdrowi mam nadzieję 👀
caroline - nie pogrążaj się proszę !! :kwiatek:
ElaPe, skoro wymogłaś na mnie szukanie przepisu, to chociaż zadaj sobie trud i przeczytaj ustawę . Tam jest wyraźnie napisane kto ma prawo prowadzic jazdy. A jak ktoś nie ma papierka to łamie prawo, a skoro łamie to można zgłosić łamanie prawa. I TYLE. Co prawda tylko przez miesiąc jeszcze ważne, ale jest.
Jak dla mnie koniec dyskusji, bo dawno straciła sens, a przepychanek czyja racja jest bardziej racją nie lubię.
ustawę znam nie musisz co chwila z tym wyjeżdżać. Co nie zmienia faktu kilkakronie podnoszonego przeze mnie. Nie ma żadnych podstaw prawnych do pociągnięcia kogokolwiek do odpowiedzialności karnej, wystawienia mandatu czy jakiejkowleiek innej kary za sam fakt prowadzenia jazd bez papierka.
I nie zmieni tego faktu to że będziesz ustawicznie i do upadłego powtarzała tą swoją mantrę o ustawie.
Tak że dalej możesz ciągnąć sobie ten swój dialog z niezmordowaną Caroline - tylko najpierw ustalcie o czym konkretnie będziecie gadać.
Nie ma żadnych podstaw prawnych do pociągnięcia kogokolwiek do odpowiedzialności karnej, wystawienia mandatu czy jakiejkowleiek innej kary za sam fakt prowadzenia jazd bez papierka.
co nie zmienia faktu, że odpowiedzialność karna to nie są jedyne konsekwencje, które za coś takiego grożą. co więcej, mogą one być nawet bardziej dotkliwe niż zapłacenie "mandaciku".
P.S. cieszy mnie Elu, że wreszcie skończyłaś to "dyskutowanie", bo swoimi wywodami mogłabyś niewinne osoby wprowadzać w błąd. a szkoda byłoby w taki sposób obnizac wartość forum.
tak, tak Caroline, masz oczywiście rację, jesteś najlepsza, najmądrzejsza, wiesz wszystko. A nader wszystko "dyskusja" z tobą poszerza horyzonty i daje dużo do myślenia.
Troche nam temat zszedł.
Ale jakim prawem "instruktor" ma mieć prawo prowadzenia jazdy bez papierka?? 🤔
Nie czaje tego, chyba banda debili to wymyśliła... 😵
Może mi to toś wytłumaczyć dosadnie i łopatologicznie?? Kto może jazde prowadzić, a kto nie?? Jaką jazde można prowadzić bez papierka?? itd. A, i jeszcze czy jesli będe chciała robić kurs to czy nadal będe mogła czy już nie?? W przyszłym roku chciałam robić kurs, i nie wiem juz czy będzie można czy nie... Potrzebuje papiery do prowadzenia zajęć w klubie, to jakie mam w końcu wyrabiać??
Z góry :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Potrzebuje papiery do prowadzenia zajęć w klubie, to jakie mam w końcu wyrabiać??
to pytanie powinnaś raczej skierować do osób w klubie które będą taką osobę zatrudniać.
Osobiście jeżdżę po różnych stajniach w okolicy i trafić na instruktora z papierkiem to jak wygrać w lotto .I bardzo się wkurzam jak ktoś prowadzi mi jazdę z mniejszą wiedzą odemnie ,sama jeżdżę już wiele lat ale po dłuższej jeździe łapie złe nawyki i chce od czasu do czasu żeby ktoś mnie przypilnował.
z tym że jak powszechnie wiadomo posiadanie przez danego instruktora papiera wcale nie gwarantuje tego że dana osoba umie uczyć
ja wiem ,że papierek nie wiele daje, że wsró "papierkowych" instruktorów tez bywają Ci marni ale jednak chyba rzadziej niż Ci samorosli instruktorzy.
Dosłownie niecąły kilometr ode mnie młody chłopak wraz z braciszkiem wpadli na pomysł jak zarabiac pieniązki i...otworzyli naukę jazdy konnej.
Nie raz widziałąm , nie dwa jak Oni sami jeżdzą i sory ale takich nauczycieli nie poleciłąbym nikomu.Jednak na "letnikach" napis jazda konna plus koniki na wybiegu robią swoje, dosłownie tłumy ludzi zapisują sie do nich na jazdy. Ostatnio widziałam scenę jak chłopak uczył małe dziecko jezdzic, wsadził go na konika i stwierdził ,że czas już na pierwszy wypad w terenik. Gdy ruszyli kłusem dzieciak spadł (ojciec dziecka był w pobliżu). Chłopak zawołał do Ojca dzieciaka "czy może pan syna podsadzic z powrotem w siodło, chyba musimy najpierw nauczyc go jak poprawnie spadać z konia".
Wiecie co szczęka mi odpadła. oni zamierzali uczyc dzieciaka na drogach leśnych -jak poprawnie spadac z konia!!!!!!
Tacy pseudonauczyciele mogą naprawdę zniechęcic do jazdy konnej, powinny byc jakies wytyczne kto , kiedy i gdzie może uczyc jazd.
Oj, my chyba mamy PRL-owskie przywyczajenie do załatwiania wszystkiego za pomocą wytycznych, zakazów i nakazów! Gdyby raz i drugi po wypadku spowodowanym przez samozwańczego "instruktora" właściciel ośrodka musiał płacić poszkodowanemu dożywotnią rentę albo takie odszkodowanie, że zostałby w skarpetkach - po prostu właściciele zaczęliby dokładniej patrzeć, kogo zatrudniają!
Tiaaa.. tylko ,że Oni sami sa włascicielami tego pseudośrodka. Czy rzeczywiscie musi dojsc do jakiejsc tragedii aby zaprzestali tej swojej działalnosci??!
arabiansaneta, ja myślałam, że wytyczne, zakazy i nakazy to podstawa systemu prawnego większości państw świata.
Oczywiście, ale zależy, czego dotyczą. Pewne sprawy lepiej czasem regulować na drodze cywilnej niż karnej.
Wiecie, ta dyskusja zmieniła moje poglądy. Uważałam, że domaganie się odszkodowania od niekompetentnego "instruktora" - to wystarczająca sankcja.
W tej chwili myślę inaczej (po lekturze i refleksji). Prowadzenie zajęć ze sportów ekstremalnych bez uprawnień powinno być zagrożone sankcją karną. Z definicji.
Bo co? jeśli jakiś tuman spowoduje... tfu... tfu mojego dziecka - to co? ma mi wystarczyć odszkodowanie? 🤔
Przecież nie ma realnej "wolnoć Tomku..." i mnie nie wolno będzie ukatrupić jego dziecka w rewanżu? (ani jego samego - kary śmierci - niet).
Wydaje mi się, że sankcje karne powinny tam obowiązywać, gdzie istnieje realne niebezpieczeństwo wyrządzania krzywdy innym. Taka chyba jest ich idea? I w przypadku zagrożenia życia to już samo "usiłowanie" jest karalne? W sumie powinno chodzić o to, żeby jak najmniej było "po ptokach"?
Moja córa ma "pójść" na zajęcia strzelectwa. I co? grupą strzelców-szczypiorków ma zarządzać jakaś nastolatka? A ja, w razie tfu... mam się ew. domagać odszkodowania na drodze cywilnej?
Zmieniłam zdanie. Prowadzenia zajęć z jeździectwa bez uprawnień powinno być zagrożone konkretną sankcją karną.
W d... mam liberalizm gdy chodzi o bezpieczeństwo "maluczkich".
To nie jest tak, że na dziś wszystko można bezkarnie - bo ilekroć zdarzył się poważny wypadek - zjawiała się prokuratura. I wszyscy "odpowiedzialni" trzęśli d..., mimo, że wszystko było ok - papiery trenerskie, kaski na głowach, obecność, trzeźwość, wcześniejsze sprawdzenie umiejętności poszkodowanego, prawidłowy instruktaż etc.
Naprawdę - nieszczęśliwy wypadek. Ale prokuratura zjawiała się tygodniami. Chyba jednak jest paragraf w stylu "kto nieumyślnie/umyślnie doprowadza do śmierci/uszkodzenia ciała..."
rekreacja konna nie jest zaliczana do sportów ekstremalnych w odróżnieniu do np nurkowania które faktycznie rządzi się bardzo ścisłymi przepisami np. dot. uczenia ludzi.
Prowadzenie jazdy w rekreacji przez osoby niepełnoletnie (rozumiem gdy to jest 16,17 lat, ale 13,14 !), gdy najczęściej jeźdźcy mało umieją to przesada, ale nie mam nic przeciwko gdy np. koleżanka młodsza ode mnie która dajmy na to lepiej sobie radzi poprowadziła mi jazdę na dzierżawionym lub własnym koniu.
Według mnie każda rekreacja powinna mieć ścisłe przepisy.
Nawet takie głupie bieganie - kiedy byłam w liceum, prowadził nam lekcje w-fu pewien student. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że pewnego dnia postanowił, że będziemy biegać przez godzinę, bez przerwy. Z 20 dziewczyn dwie skończyły bieg, reszta zataczała się z krwawiącymi nosami, niektóre szły do pielęgniarki i mdlały na schodach. Nawet przez najprostszą czynność można wyrządzić komuś krzywdę, dlatego uważam, że jeżeli chodzi o sport i najprostszą rekreację, zajęcia powinien prowadzić ktoś, kto dokładnie wie co robi i ktoś, kto jest dojrzały emocjonalnie (tzn osoba pełnoletnia). Ważne jest także dla mnie to, żeby były jakieś "organy ścigania", czyli, żeby co pewien czas sprawdzano kompetencje ludzi w ośrodkach rekreacyjnych.