KOTY

Lanka_Cathar   Farewell to the King...
14 września 2010 11:52
Mam 3 koty i jedną kuwetę. Sprzątaną dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Jeśli któreś z nas jest w domu w ciągu dnia, to ewentualnie dochodzi jeszcze jedno sprzątnięcie. I nie mam problemów. Najstarszy od razu załapał od czego są drzwiczki, chociaż wzięty został z działki, więc ustrojstwa w życiu na oczy nie widział. Kocica rasowa, więc od małego wiedziała o co chodzi. Najmłodszemu działkowcowi trzeba było najpierw zdjąć drzwiczki. W tej chwili są zamontowane i też jest ok.
mój grzbiecik:



jeszcze takiego gagatka nie miałam, daje popalić strasznie, ale jest przesłodka.  zrzuce z telefonu zdjęcie jak pięknie wyprasza ludzi z poduszki.  😀
no następne bure cuuudo... 🙂
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
14 września 2010 13:42
Faktycznie, nie pomyslalam, ze przeciez tajnaa bedzie miala 2 obce koty i faktycznie moga miec dyskomfort na poczatku. moje baby to siostry,wiec zawsze wszystko razem. jak kupilam kryta kuwete to sie w niej bawily 😉
jeszcze dwa zdjęcia małego agenta:



hate me! Nawet po buźce widać, że to dziewuszka. Przepiekna 🙂 a i tak masz szczęście, ze całkiem Cię z łóżka nie wyprosiła  😁
a ja jestem zła, bo Hagard dzisiaj zrzucił z szafy telewizor, wieże i zrobił kupe do łożka  😵  🤔wirek:
a ja jestem zła, bo Hagard dzisiaj zrzucił z szafy telewizor, wieże i zrobił kupe do łożka  😵  🤔wirek:


łłłłooomatko,jak zrzucił?
Jak kot mógł pchnąć telewizor? tygrysa masz?  😁
Hypnotize, ostrrro!😀

a ja melduję że mam już kiciusia🙂
po kolei - dojechaliśmy, przyszliśmy do udorki i jak zobaczyłam to małe opirzone COŚ na rękach u małej dziewczynki to przepadłam całkowicie😀 do tego stopnia że zupełnie nie pamiętam co mówiłam, co robiłam  i w ogóle co się dzialo (udorko - wybacz, jeśli gadałam od rzeczy😀).
następnie małe coś poszło jeść, po czym zwiało w najdalszy kąt kuchni😀 no wystawił mnie na pierwszą próbę:P
później w drodze do auta maleństwo tak się zaczęło trząść że masakra! a po wejściu do auta przez pierwsze 5-10 km cały czas próbowało mi zwiać pod nogi (i zapewne dalej do silnika!). no takiego kombinatora i akrobaty jeszcze nie widziałam:P dobrze że miałam refleks i nie pozwoliłam mu zwiać🙂 już się bałam że tak będzie całą drogę, ale wtedy go przytulilam, zaczęłam głaskać i mały.. zasnął! później jeszcze raz się przebudził znowu zaczął kombinować, miauczeć i próbować zwiać w nogi, ale znowu go zaczęłam głaskać za uchem, wtulił się i znowu spał grzecznie🙂
no a potem nawet jak się przebudzał to już nie uciekał, tylko mi się rozwalił na kolanach, gimnastykował się, rozciągał, bawił nóżkami i był grzeczny jak aniołek do samego Sącza! (czyli przejechał grzecznie śpiąc i się bawiąc ponad 200 km!😀)
niestety jak dojechaliśmy to znowu się zrobiło zamieszanie, u mamy chłopaka u ktorej maluszek będzie tydzień (do mojego powrotu z Belgii 🙁 ) akurat byli robotnicy, moja przyszła szwagierka z synkiem 6-cio letnim więc maluch się znowu trochę zestresował, ale dostał swój duuuży transporter, z miękkim kocykiem w środku i tam się chyba poczuł bezpiecznie bo zasnął spokojnie🙂 dostał też szamkę parę razy - złapał się od razu🙂
jeszcze nam raz zrobił psikusa, bo przez to całe zamieszanie, podczas jedzenia go zostawiłam normalnie przy misce na chwilę, a on pojadł pojdł i czmychnął🙁 schował się pod meblami i nie chciał wyjść, więc już oczywiście miałam schizę i z płaczem na końcu nosa nie wiedziałam co począć, ale hołota mała zgłodniała i wyszła sama:P no musimy jednak pilnować żeby siedział w kuchni i nie łaził do tamtego pokoju😉

uff no i tyle z przeboi naszych pierwszych🙂 wybaczcie ze się rozpisałam ale nakręcna jestem totalnie😀 właśnie zrobiłam gigantyczne zakupy dla niego🙂 i w ogole nie mogę uwierzyć że mam upragnionego kota😀

aha - no i po negocjacjach, kombinacjach itp. zgodziliśmy się żeby się nazywał Mettet 🙂 nie jest to może typowe imię dla kota, ale własnie dzisiaj w nocy wyjeżdżamy do belgii na tor Mettet. Jest to baaardzo duże wydarzenie dla chłopaka, ja też to przeżywam nieźle, ze względu na to maluszka zostawiamy na tydzień u "teściowej" - no więc uznaliśmy że nie może się inaczej nazywać! będzie nam przypominał jeszcze dłuuugo o tym czasie który jest świetny dla nas obojga🙂
więc jest Mettet, zdrobniale Mettek, a i tak pewnie będę Mietek wołać:P

zdjęcia z podróży za chwilę bo muszę podpiąć telefon😉


EDIT bo oczywiście z zakręcenia zapomniałam - udorko  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: za postawę, za uratowanie życia maleństwu, za oddanie go mnie i w ogóle za wszystko!!🙂 (no i za żwirek of course😉 )
moje futro sprzed chwili

i poranna gimnastyka
Nie wiem jak zrzucił. Pewnie na niego wlazł, a ze telewizor płaski byl, to spadł :/
Przezylam ciezka noc na karimacie i w spiworze we własnej sypialni, bo reszta mokra z prania. A kot oczywiscie zadowolony z siebie :/
A najsmieszniejsze w tym wszystkim jest to, ze od razu wiedziałam ze cos jest nie tak w domu. Bo pies przyszedł taki smutny i nie wiedzial co ma ze soba zrobić 😉 Chyba sie bał ze pomyslimy ze to on, bo juz kiedys miał akcje z napaskudzeniem do łozka 😉
Breva, to ja dziękuję, bez Ciebie pewnie trafiłby do schroniska.

Bardzo się cieszę że jest volta i ten wątek bo będę pilnie śledzic jego losy 🙂

Gratuluję też wytrzymania z nim w aucie taki kawał drogi.

Wydaje mi się, że to jego trzęsienie się i chowanie po dziurach ( u mnie w domu, w aucie, u Ciebie ) to wynik tego co przeżył... a co przeżył to nawet nie mogę sobie wyobrazic. Był TAK brudny, wygłodzony, przerażony, zmarznięty i słaby.... no, ale teraz już zawsze będzie najedzony, czysty, szczęśliwy i cieplutki 🙂

Mam jednak nadzieję, że nie spotkam więcej takich maleńkich kotków na swojej drodze... moja teściowa, mama i mąż mówili że widzieli już małe kotki w naszej dzielnicy ( centrum miasta ! ). Teraz boję się wyjśc z domu i patrzec na ziemię, no ale nie da się tak życ.. zawsze też mogę.. usłyszec.
Gdbybym nie była na L4, gdybym nie kupiła niedobrych ziemniaków, gdybym nie poszła kupic innych, to bym go nie spotkała... tak więc wielkie dzięki dla ziemniaków i chorej córki 😉



A co do mojego kota - mam kotkę, jutro będzie miała rok. Bała się małego jak szalona, włąściwie cały czas była schowana w pościeli.... jak był blisko prychała, warczała, ale głównie uciekała... Myślałam że skoro jest kotką, może przygarnie maleństwo ale widac nie ma żadnych instynktów 🙂

jeszcze jedno - w niedzielę rozmawiając ze znajomymi mówiłam, że chciałabym drugiego kota. w poniedziałek znalazłam maleńkiego....  lepiej uważa, czego się pragnie... 😉
ujawnię moje dwa kociaki potworzaki:


bajaderka-zorro   But who to fuck am I to dare to accept?
15 września 2010 21:14
Forta,  😲 jaka czadowa maść u tego pierwszego, to jakaś rasa? ostatni to maine coon?
pierwszy i drugi to ten sam - kot bengalski
oj trzeba uważać😀 ja tak strasznie chciałam kota że aż go otrzymałam wcześniej niż planowałam😀

ehh no też sobie wolę nawet nie wyobrażać tego co przeżył...🙁 zamiast tego myślę o tym jak teraz mu będzie🙂 póki co ma swój azyl w którym odsypia, "odjada" i się oswaja z nową sytuacją🙂 a za nieco ponad tydzień będzie miał swoje dwupokojowe królestwo z mnóstwem zabawek i miejsc do spania😀 ale na razie muszę go na ten tydzień zostawić🙁 wiem, że nic mu się nie stanie, wiem że będzie miał dobrze, ale kurczeeeee... nie chcę się rozstawać z tym moim futerkiem🙁 no nic, szybko zleci😉

a co do podróżowania autem - żaden problem! zresztą zobaczcie same... 😀

"jak się przyzwyczaiłem do tej nowej dziewczyny to taaaak spałem"


"i nic nie było mnie w stanie obudzić🙂 "


"a jak już sie przebudzałem to patrzyłem na nową panią takimi oczyma":


"i zaczynałem się bawić jej palcami"


"i swoimi nogami" 😀


i w taki miły sposób nam przebiegała podróż🙂


Forta - świetne!!🙂

Breva jaki maluszek  🙂 super, że go wzięłaś, będziesz miała dużo radości
Forta, straszny malec🙂 ale spokoooojnie🙂 się odkarmimy to i urośniemy troszeczkę😀 a radości to ja już mam mnóstwo😀 a co dopiero jak już pojedziemy razem do Krakowa i się zaczniemy na spokojnie przyzwyczajać do siebie...🙂🙂🙂
A to moja Citka  w wersji demo - jestem grzeczna, miła i taaaaka nieśmiała 😀

eeehh, Breva, jaka jestem szczęśliwa patrząc na te fotki 🙂
Forta aaach bengal.. marzył mi sie taki tygrys jak ten pierwszy 💘 a skończyłam z tym którego wyżej wstawiłam 😉 ale nie zamieniłabym go za nic na świecie, co najwyżej dorzuciłabym bengala do wesołej kompanii 😀
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
16 września 2010 09:38
Hypnotize, ale total...

A mój kot dostał wariacji ze szczęścia, że wróciłam. Nie można odstąpić Pani na krok, bo znów ucieknie, a wtedy koniec świata i zagłada.
Zawsze jak biore prysznic mój kot siedzi na koszu na pranie i tak sie wydziera jakby go ze skóry obdzierali, musze z nim rozmawiać żeby się uspokoił  😁 jak już wyjdę z kabiny jest OK.
Wasze też tak się zachowują?
dea   primum non nocere
16 września 2010 11:28
Simba się czaił przy prysznicu i czekał aż wylezę. Teraz ma ciekawsze zajęcie - poznawanie się z Lemurkiem 🙂 Lemurek boi się prysznica.

A Lemur chyba pierwszy raz w życiu próbuje się bawić. W stajni jakby chwilami próbował, ale się bał i zaraz uciekał. Wychodzi mu to straszliwie nieudolnie - wbiega na Simbę i go taranuje. Simba prycha i ucieka bokiem. Lemur miauczy "no co? no co?" i patrzy na niego :P A w pacanie się nawzajem po łapach wystawianych przez szparę chłopaki praktykują już bez wzajemnego uszkadzania. Zostawiłam ich dzisiaj nierozdzielonych na czas wyjścia do pracy. Mam nadzieję, że nie będzie krwi na ścianach i wydrapanych oczu jak wrócę.

EDIT: najbardziej mi się podobało, jak wczoraj po wstępnym zapoznaniu (zakończonym przerażeniem Lemura i schowaniem się tegoż pod łóżko) i rozdzieleniu na noc, rano wypuściłam ich razem, a Lemur w pierwszym odruchu "strzelił barana" Simbie. Mina Simby - bezcenna.  😲
przyjdziesz a one będą razem spały przytulone 🙂
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
16 września 2010 11:30
dea, a kwiatki pochowane?
dea   primum non nocere
16 września 2010 11:32
Nie, kwiatki jeszcze żyły dziś rano  😀iabeł: Mają dwie róże chińskie i zdychającą bougenvilleę na parapecie. Myslisz, że powinnam się szykować na pogrzeb? :P
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
16 września 2010 11:44
Jakby co, zaproszę je do 'sanatorium imienia fikusa'.

Ja się boję do domu wracać. Zapomniałam Honsa schować przed wyjściem. Szykuję się na kupę prania, demolkę i inspekcję szafek.
No proszę, z tego co czytam to mój kot jest niesamowicie spokojny, jeszcze remontu mi w chacie nie zrobił  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się