naturalna pielęgnacja kopyt

trusia dobrze mówi. Ja tylko liznęłam masażu i już nie mam czasu. A konie mam pod nosem. Co będzie, jak przeniosę swojego do pesjonatu...

Ale z drugiej strony, to jest tak mega świetne, widzieć, jakie zmiany przynosi nawet taki laicki masaż.

Chcę się wybrać na kurs masażu, ale nie za 3500 PLN 🙂.

dea, namieszałaś mi. Spróbuję odnieść, to co napisałaś, to moich przypadków.

Mój miał wysokie, kładące się kąty wsporowe + gnijące strzałki. Wydaje mi się, że to powodowało postawę podsiebną. Nawet już po obniżeniu kątów i cofnięciu ich, napięcie mięśni pozostało. Wnioskuję, po tym, że po masażu postawa się poprawia czyli w tym momencie nie jest zależna od kopyt (przynajmniej nie do końca).

A przypomniało mi się, że jeszcze przed masażami, jak zaczął się rozluźniać w ruchu, to też postawa mu się poprawiła, ale nie tak znacząco, jak teraz. Potem przyszły kulawizny i się posypało.

"Dodatkowo: przecież ta gnijąca strzałka rzadko kiedy dotyka do podłoża!"

U tego drugiego piętki są w niskie, fajnie by było gdyby się jeszcze cofnęły, ale czego tu wymagać, jak strzałka kiepska. Ale mimo tego, że jest kiepska to jest na równi z piętkami (cieniutkie ramiona strzałki). Z drugiej strony można przyjąć, że nie boli, skoro koń stoi prosto.

Twoje mają "stress lines" (co to jest?), a mój mnóstwo żeber do nastawienia.
Gdzie widać to "stress lines" na łopatce? Też się chcę pomartwić. Nie moja wina, że nie znam angielskiego i jestem skazana na to Dea co wyczytasz. (Moja wina? Nie. Nie moja, los tak chciał  😀iabeł🙂
Poproszę o słów pare.  :kwiatek:
Nie mów, co to są stress lines. Nie chcę wiedzieć! Chyba że w końcu zbierzesz się w sobie, przyjedziesz, popatrzysz na moje i powiesz, że nie mają stress lines. Wtedy będę gotowa posluchać. 

Nie możesz się rozwalić, bo kto zajmie się końmi. Ja już do tego doszłam, że martwię się, co by było z kopytami, gdybym musiała z którymś się rozstać.

2 lata!!!!  Wobec tego sama dla siebie  👍
tunrida, miałam Ci pisać na PW, ale niech to będzie apel do wszystkich leniów angielskich.
Brać się do roboty! Bo jak dea się rozbije szybowcem, to kto Ci będzie tłumaczył?
10 słówek weterynaryjnych, kopytnych, końskich na dzień!
dea   primum non nocere
15 września 2010 16:02
heheheh dokładnie, do roboty dziewczyny! uniezależniać się 🙂

Postaram się nie rozbić 😉 Adrenalina jest, ale ze strachu nie zrezygnuję - raz się żyje, zawsze chciałam latać 🙂 A podobno wsiadając do takiego latadła statystycznie ryzykuje się mniej, niż wsiadając do samochodu - tylko wypadki lotnicze są mocniej nagłaśniane. Tej wersji będę się trzymać 😉

...w najgorszym przypadku (to znaczy jeśli przeżyję), naumiane angielskiego będziecie mnie wspomagać w "reserczu", o 🙂

trusia - masz fotki z profilu Twoich bydląt w dobrym oświetleniu? Może będzie widać 🙂
Ja też chcę wiedzieć o tym stress lines, mogę dać zdjęcie mojego futra? a może nowy wątek ?  😜 😁
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 września 2010 20:45
Słuchajcie mam clotriz.,  tribiotic i  cudem zdobyty metronidazol.
W jakich proporcjach mam zrobić papkę ? 1:1 ?

Coś mojej młodej lewa strona  ( tylna i przednia) lekko podgniła. Głównie na centrali. W sierpniu był lekki stan, zasmarowałam clotri i tribio ( nie zdobyła metro.), niby wsio okey. A dzisiaj patrze, że jednak nie okey.... Jeszcze nie jest paskudnie ale  jednak trzeba to wyleczyć.

Ja zawsze kupuje pojemniczek na mocz i wciskam maści, mieszam, nakładam patyczkiem do loda i zatykam watą.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 września 2010 21:19
A to na noc tak zostawić?  cholera trochę się boję... bo tak , jeśli cudem się uda teraz będę przez tydzień codziennie (ew. co drugi dzień) na stajni 🙁
Nie mam tam nikogo kto by mi pomógł podczas mojej nieobecności- sami starsi ludzie 🙁

Na noc w boksie boje się zostawić bo tak wata może wypaść...  młoda to nie daj co zeżre z sianem i  tragedia gotowa.
Nasmarować owszem - w strzykawkę to włożę i wcisnę na chama najgłębiej jak się da.
I co dalej?.... mogę ją wypuścić na dwór z innymi końmi?

kurcze pierwszy raz spotykam się z gniciem strzałek... 😡
Ja smaruję na noc. Jeżdżę wieczorami, kiedy konie schodzą do boksów z padoków, myję kopyta, suszę i wciskam maści w rowki i zostawiam na noc na czystej słomie.
Jeśli wciśniesz maść, ale zaraz puścisz konia na dwór, to najprawdopodobniej większość maści wylezie i .. szkoda zachodu. No chyba, że gnije Ci tak, że masz wąski i dość głęboki rowek i wepchnięta maść tam posiedzi dłużej.
Ja rowek mam płytki i szeroki i maść nie ma szans pobyć w nim dłużej, gdybym puściła konia na piach/trawę. W boksie pewno też się ściera, ale w boksie koń stoi, nie chodzi, więc szansa na pozostanie maści w rowku jest większa.

Jeżdżę, robię co mogę a grzyba mam i tak i tak. (bakterii nie mam, raczej sam grzyb) I co bym nie robiła.....gucio mi to daje. Zaczynam się poddawać.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 września 2010 21:45
Dziękuję  za opinię  :kwiatek:

No moja baba ma wąski rowek i bardzo głęboki. Pod wpływem gnicia lekko się rozszerzył.
Ogólnie przy robocie kopyt wybraliśmy ten syf na tyle ile się dało. Tragedii nie ma ale jednak no jest to dla mnie niepokojące. Pierwszy raz się z tym czymś spotykam.
  Jutro kolejne smarowanie tym razem z metronid..
Witam. Ja mam takie pytanie, czy w przypadku przykurczu ścięgna mięśnia zginacza w kopycie jest możliwość skorygowania kopyta bez podkuwania i bez operacji? Koń bez podków troszkę kuleję, a podkowę z "chorym" kopytem często gubi. Czy miał ktoś podobny przypadek? A może jakieś buty zamiast podków? A zna ktoś dobrego kowala ortopedę z Krakowa bądź okolic??
to jest jakiś skandal z tym metronidazolem na receptę! to powinno być od ręki w  każdej "żabce" dostępne  😀

pisałam tu prawie pół roku temu w prawie rozkucia. zatem rozkułam, z wydatną pomocą koniura  😉 nie podbił się ani pół razu, większość pionowych pęknięć się o dziwo ponadlewała, tyle że... jedno kopyto mi się wypłaszcza jak głupie. uwidoczniła się po rozkuciu różnica między obydwoma przodami, jeden jest zdecydowanie bardziej płaski niż drugi. mam niejasne wrażenie, że zrobił się tam łuk callusowy. na kamieniach, drodze ubitej z elementami żwiru maca makabrycznie. pożaliłam się wetowi i co usłyszałam - kuć.  😲 chyba sobie w koncu będe musiała darować nieśmiałość i łapać za  pilnik...

pojawiło się też Wielkie Dziwo. nie mam niestety zdjęć dokumentujących, bo tak rozległego zawału na jego widok dostałam, że zgłupiałam. Wielkie Dziwo pojawiło się dwa razy, za każdym razem na przodach i za każdym razem ok. 2-3 dni po werkowaniu. Wielkie Dziwo wygląda jak spory (za pierwszym razem 3 cm, za drugim 1 cm) biały półksiężyc na froncie od koronki w dół. Zjawisko to jest miękkie, wygląda jak rozmoczone, skrobnięte paznokciem próbnie złazi jak odmoczony naskórek. Nie grzeje, nie puchnie, koniur nie kuleje. kompletnie nie wiem do czego to przyłożyć. macie jakiś koncept co to może być? nie martwić się i zmienić 'werkowacza' czy rwać włosy z głowy i zmienić 'werkowacza'?
  cudem zdobyty metronidazol.




Wystarczy polać  wodą utlenioną , bo też działa na beztlenowce.
Jest również odpowiednik wody utlenionej, ale w żelu - do nabycia w każdym markecie 😉
dea   primum non nocere
16 września 2010 09:28
Pati - który zginacz przykurczony? W jakim wieku jest konisko? Jak wygląda kopyto? Ja mam doświadczenia z dwulatkiem, przykurcz zginacza głębokiego. Miał operację przecięcia głowy dodatkowej ścięgna zginacza głębokiego palca, po zabiegu raz okuty (na 7 tygodni), żeby wspomóc rozciąganie (podkowa z przedłużeniem "pazurka"😉, teraz biega już boso i jest coraz lepiej. Nowego kopyta narosło ok. 2cm (operacja była w czerwcu). Ma perspektywy na rehabilitację w 100% (no może do sportu się nie będzie nadawał, ale wet mówi, że pod siodło ogólnie jak najbardziej jest szansa). Kopyto wygląda zdecydowanie dziwnie, ale robię je instynktownie i póki co jest super 🙂

Wiem o dość skutecznie prostowanym przypadku przykurczowca w ośrodku strasserowców - leczenie w trakcie, klacz ma przykurczone oba przody, też ma przecięte głowy dodatkowe (parę lat temu), tyle że kopyta miała prowadzone nieprawidłowo, dlatego rehabilitacja nie szła dobrze.
Słyszałam jeszcze, że można robić zastrzyki (botox??), które powodują rozluźnienie (podejrzewam, że mięśnia?).
Masaże wspomagają i "strechting". Tylko trzeba to umieć robić... U naszego przykurczowca tuż po operacji stosowaliśmy zaleconą przez znajomą technikę rozciagania i faktycznie lepiej chodził.


Generalnie jesli koń nie jest "nie wiem jak stary" to zalecam jednak rozważenie operacji przecięcia głowy dodatkowej. Nasza zamknęła się w 1500 już z opatrunkami, była przeprowadzona na miejscu w stajni (na trawie), komplikacji brak, a bez tego jakoś nie widzę, żeby chłopak się prostował... Jesli to zginacz głęboki, to ta operacja to naprawdę dobry pomysł. Ona nie robi z konia inwalidy. Gorzej, jesli to zginacz powierzchowny, bo wtedy nie tnie się żadnej dodatkowej "odnogi", tylko samo scięgno się "osłabia". Na to bym się nie zdecydowała. No i perspektywy pod siodło by nie było - kosiarka samobieżna. Podobnie w przypadku gdyby nie wystarczyło ciachnięcie głowy dodatkowej i trzeba by było samo "główne" ścięgno nacinać - ogólnie koń kaleka po takim czymś. To opinie naszego weta prowadzącego. Dlatego stwierdziłam: cięcie samego ściegna NIE, głowa dodatkowa - próbujemy.

Może też być tak, ze jesli Twój koń jakoś funkcjonuje z tym przykurczem ("nasz" chodził na przedniej ścianie kopyta - masakra - nie mógł tak łazić), to można nieinwazyjnie go nieco poprawić - może skonsultuj na ochwat.pl?

Co do prowadzenia bosego, to da się. Nie dziwię się, że podkowa się nie trzyma, jak patrze na to, jaki jest wzór ruchu przykurczowca. RYP pazurem i hamowanie na tymże. Swoją podkówkę młody nieźle wyprofilował na przedniej części. A boso daje radę i coraz mniej dramatycznie wygladają jego kroki 🙂 nie ma już tej fazy "ślizgu", stawia piętki na ziemi. A z daleka praktycznie nie widać kulawizny 🙂 🙂
Jak na zamówienie, kursy masażu:

http://allegro.pl/show_item.php?item=1232781710 
http://allegro.pl/show_item.php?item=1233052800

Pierwszy - masaż i zastosowanie termowizji w Karwieńskich Błotach, 13-14 listopada, 250 zł (nie umniejszając geograficznej roli Karwieńskich Błot fajnie by było, żeby osoba ogłaszająca podała mniej więcej, w jakiej okolicy to jest).

Drugi - masaż i stretching - specjalnie dla Dei - pomorskie, 15-17 pażdziernika, 300 zł.
Dea- bardzo dziękuję za odpowiedź.  Też jest to przykurcz zginacza głębokiego. Koń ma skończone 6 lat, o kopycie mogę powiedzieć tyle że jest strome i mniejsze od drugiego. Jeden wet powiedział że można zrobić operację, drugi natomiast że jak jest dobrze, chodzi i nie kuleję, to nie potrzeba robić operacji. No rzeczywiście w ruchu konia nic nie widać, pod siodłem nic nie czuć, koń nawet skacze do 1m i jest w porządku. Tyle że podkowy gubi a na boso kuleję.
dea   primum non nocere
16 września 2010 10:12
Masz jakieś fotki tego kopyta?
wstawiam
dea   primum non nocere
16 września 2010 10:36
Były jakieś próby obniżania tych piętali? Jak czyścisz kopyto kopystką, to sypie się proszek od spodu? Szczególnie o tylną część kopyta chodzi.
Obniżenia nie, raczej podwyższenia drugiej nogi dla wyrównani, tam widać troszkę różnice, drugie zdjęcie jest wcześniej robione. Kopyta są zdrowe, nic się nie sypie, choć ciężko powiedzieć, ponieważ podłoże to biały piach więc czyszcząc kopyta nie zwróciłam uwagi i myślę że ciężko rozróżnić by było. Ale jak koń stoi w boksie dłużej to nigdy nie zauważyłam czegoś takiego.
dea   primum non nocere
16 września 2010 10:57
Trzeba raczej obie obniżać na ile się da.

Jeśli trzymasz wysokie piętki, nic nie naciąga przykurczonego układu. Takie uniesienie może wręcz zwiększać stopień przykurczu. Ostatnio na mojej ulubionej grupie pojawiło się takie porównanie: kobieta dużo chodząca na obcasach ma zwykle bardzo "wydatne" łydki (tylną część) - bo uniesione pięty => skrócone mięśnie => te mięśnie wzmacniają się, ale tracą elastyczność. Są coraz krótsze i silniejsze. Coś w tym jest. Moja ciotka, dla przykładu, nawet kapcie ma na obcasach, bo przy płaskich cierpi na koszmarny bół łydek (tak, mam ciotkę z pryzkurczem  😲)

Do tego takie pionowe ustawianie kości ma nieciekawe efekty uboczne - ryzykujesz odrywanie przedniej ściany (rotację, ochwat) i łatwiej kowalowi przyciąć za dużo podeszwy na czubku kopyta (nadwrażliwość, a nawet deformacja kości przez nacisk - możliwe, że dlatego konio kuleje boso). Do tego takie ustawienie powoduje ruch "z palca", który nie jest zdrowy (nie działa system amortyzacji wstrząsów, duże obciążenie układu trzeszczkowego i ścięgien).

IMHO trzeba by powoli obniżać. Powoli i ostrożnie - ale zdecydowanie obniżać.
Na zdjęciu 1 wygląda jakby kopyto się zawężało a później odrywała się ściana. Linia biała rozciągnięta do tego czarna i może dlatego podkowy się nie trzymają.
Na tym zdjęciu niżej wygląda jakby ściana przedkątna była "za wysoka" koronka podwinięta i od tego obłupane kopyto na dole.
Dziwne, ale czy podkowa aż tak by znieczulała by koń boso kulał od przykurczu ścięgna? Ja się na tym nie znam ale myślę, że przyczyna kulawizny bez podków nie jest od tego przykurczu.
Dea - bardzo dziękuję za zainteresowanie się moim problemem. Będziemy próbować w takim razie obniżać piętki i poszukam może jakiegoś ortopedę. Dzięki jeszcze raz 😉
dea   primum non nocere
16 września 2010 11:05
tajnaa - też tak myślę 😉

Pati - powodzenia, łatwo mieć nie będziesz...
No właśnie z tą kulawizna to różnie bywało, jak pierwszy raz odpadła podkowa, kawałek kopyta się naderwał i konika wtedy rozkułam żeby kopytko narosło. Jeździłam po miękkim i nie kulał, było ok, na twardym i po kamieniach tak, ale to chyba normalne skoro był cały czas kuty. Po jakimś czasie kulał również na miękkim podłożu. Ale kopyto już narosło i można było założyć podkowy. Niektórzy się śmiali, że udaje, bo rzeczywiście raz kulał raz nie kulał. I już sama nie wiem 🙁
Mój koń po rozkuciu i złym werkowaniu z boksu nie mógł wyjść chodził jak po gorącej blasze. Ja na Twoim miejscu rozkuła konia, zadbała o jego dietę i obniżała piętki tak jak sugerowała dea.
dempsey   fiat voluntas Tua
16 września 2010 11:30
t na kamieniach, drodze ubitej z elementami żwiru maca makabrycznie

no więc to jest moja jedyna bolączka zw. ze struganiem. mój  biega po wszystkim swobodnie oprócz ubitego+żwirek
składam to na karb faktu, że takie podloże funduję mu od święta. może gdyby codzienie po 3 minuty to po miesiącu by przeszlo... nie wiem.

a co to jest łuk callusowy ❓
dea   primum non nocere
16 września 2010 11:43
a co to jest łuk callusowy ❓


Podejrzewam, że chodzi o tzw. "półksiężyc"
"łuk callusowy" to skrót myślowy osoby niezbyt obeznanej 😉
oczywiście jak najbardziej chodzi o półksiężyc na podeszwie.

spotkałyście się kiedyś z takim okresowym 'rozmiękczeniem' koronki, jak to, które opisywałam?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się