naturalna pielęgnacja kopyt
A propos poprawy stanu linii białej, mój koń w życiu nie miał w takim stanie jak obecnie. DUŻA poprawa. Zaczęło się poprawiać jak odstawiłam całkowicie jabłka i przeniosłam konia do innej stajni.
Dea a co myślisz o postępach Tolka?
U Tolka najbardziej po zachowaniu 😉 które jednoznacznei Ci wskazuje czy to co robisz ma sens, podoba mi się to co się dzieje z tyłem kopyta: popatrz np. na PP - były brzydkie, podwinięte piętki, teraz wstały i są proste. 🙂
Jeżeli chodzi o zachowanie chłopaka nic się nie polepszyło ani nie pogorszyło. Sam z siebie nie zakłusuje, w ręku owszem. Stępem chodzi fajnie jak się rozchodzi, szczególnie w ręku. Dobre to to, że nie kładzie się często, szczerze nie widziałam żeby leżał ok 3 tyg, pewnie w nocy jak śpi to się kładzie ale tak w ciągu dnia nie widziałam ja ani właściciel.
Jutro pokażę go kowalowi, który go tak "umiejętnie" wyprowadzał z ochwatu przez 8 lat, nie mogę się doczekać 😀iabeł:
Dea...u Migdała to mam wrażenie, że chociaż piętki obniżył, to kopyto jednak jakby bardziej się załamywało. Złudzenie optyczne czy tak ma być?
Myślę, że raczej złudzenie, spowodowane tym, że całe kopyto się obniżyło - kąt ściany przedniej jest bardziej "płaski". Mnie jeszcze cieszy coś, czego na tych ujęciach nie widać - pokazała się całkiem ładna miska. U niego jeszcze sporo drogi do pokonania, ale po wiosennym "klinicznym" ochwacie na tę łapę ładnie się pozbierał. Muszę go odwiedzić i upewnić się, że jesienne przekrwienia linii białej go nie dotykają.
Miałam bliskie spotkanie z kowalem.
Przebiegło bez większych spięć i oboje żyjemy.
Dowiedziałam się, że:
- mój koń ma za krótkie tylne kopyta bo strzałka jest za blisko pazura,
- nie mogę pojechać na koniu w teren z takimi kopytami bo się podbije,
- chodzenie od piętki jest "be" bo konie ścierają tył kopyta,
- kobyła ma szczeline do samej koronki bo ma za małowitamin,
- syndrom trzeszczkowy - muszą być podniesione piętki bo to nieuleczalna choroba a kuje się i podwyższa by konia nie bolało,
- zapytałam co zrobić jak koń me leżące piętki odpowiedział "to zależy czy kopyto sztorcowe czy roklapane, ale raczej nie do wyleczenia, bo takie kopyta mają konie stojące na bagnach", a swoją drogą widział ktoś sztorca z podwiniętymi piętkami?
Jeżeli chodzi o Tolka, pokazałam mu jego kopyta, to jak chodzi - kowal podsumował: "on miał lepsze i gorsze okresy, terez pewnie ma ten lepszy"
😎
Mam ochotę na nieregulaminowy wpis:
😵
...ale w sumie nie ma co mdleć, bo się spodziewałam czegoś takiego, choć może nie aż takiej ignorancji (za blisko strzałka do pazura?... 😲)
hahaha o ja tajna niezła bania 🙂
ja powiem lepszy numer ;] zarzuciłam staremu kowalowi ( zresztą na forum) że przez jego cholerną robotę ( która trwała rok- no ok.13 miesięcy) moja kobyła miała :
a) źle skątowane kopyta,
b) podwinięte piętki, bardzo zapuszczone do przodu kąty- na chama na siłę ścinane 👿 ( do tej pory kąty cofnęły mi się może o 2 cm) 👿
c) ściśnięcie kopyta, próby rozcieśniania nożem nie przynosiły efektów 😵
d) nie wiem nawet czy nie nastąpiła rotacja kości ( ale tuatj nei mam pewności ), podeszwa wiecznie łyżeczkowana 👿 👿
e) Ogromne flary które utrudniały młodej chodzenie nie wspomnę o przeciążaniu przednich kopyt - to była wieczna szarpanina gdzie kowal zawsze mówił - taki ma charakter 👿
f) kopyta były strugane na ,,narty" 🍴 👿
Dea oraz Tunrida o tym wszystkim wiedza najlepiej bo one z dużą dozą cierpliwości tłumaczyły mi przez internet, robiły kursy... co gdzie i jak powinnam robić zaczynałam od zera teraz dalej się uczę ale młoda od 6 miesięcy jest mam nadzieje odpowiednio prowadzona przez re-voltowe koleżanki 🙂
dziewczyny dziękuję - Dea Tobie w pierwszej kolejności 🙂 :kwiatek:
W każdym razie mój ukochany kowal i jego dziewczyna na moje zarzuty odpowiedzieli mi tak:
Akapit nr 1. cytuję Myszę: Oczywiście że spieprzył Iskrze kopyta, po 3 czy może nawet 4 tyg. od TARNIKOWANIA [!] (byłam przy tym) przy którym lekko pociągnął tarnikiem, spier*** klaczy kopyta i zaczęła jej się kość od ścianki kopytowej odrywać... no nie bądź śmieszna! Jeszcze wielkie oburzenia i telefonowanie do niego kiedy był w Niemczech, że ma przyjechać i poprawić! A przecież zje*** jej kopyta!!!
Kamil dostaje telefony nawet zza Wrocławia żeby zrobić kopyta, Legnica, Głogów, Lubin, Wrocław. Dzwonia do niego, dlaczego? Bo widocznie jest dobry, ale najlepiej jest się udzielić czytając forum, gdzie kowali w brud, którzy zazwyczaj TYLKO byli przy robieniu kopyt a wiedzę mają ponad swoje możliwości.
Akapit 2. Coś jeszcze do kopyt - Kamil ukończył kurs kowala i ma na to papier, po co Ty się zabierasz do kowalstwa nie mając podstawowej wiedzy?
Posrkobałas trochę nożem i wielki kowal z Ciebie, a może pytałaś na re-volcie jak to się robi? Ew. są jeszcze książki które raczej mało przekazują, więc na Twoim miejscu wolałabym mięc praktykę i to duuużą.
Na koniec tej pięknej historii dodam że dzięki Bogu kowal nie wrócił wtedy z Niemiec a ja nie mając wyjścia zajrzałam na ten wątek 🙂
i to Wam dziękuję za wsparcie :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: bo jeśli taki imbecyl jak ja potrafił porządnie zabrać się do pracy ( dzięki zawartej tutaj wiedzy) i wyprowadzać konia z tych okropnych rzeczy to znaczy że jesteśmy na właściwej drodze 🙂 jest milion razy lepiej jak było kiedyś :kwiatek:
Nic, tylko samo życie, tak czy siak swoimi "mądrościami" wzbudzałam szyderczy uśmiech na jego twarzy i czułam jak drwi sobie ze mnie. Przytoczył mi konia koleżanki, którego robiłam /ten z początkiem ochwatu, ale tylko ja podejrzewałam ochwat/, że za szybko obniżyłam piętki (spiłowałam do poziomu podeszwy i to tylko raz) koń dostał sztorcowych kopyt i wyciągnął nogi do przodu, podobno po ochwacie śladu nie było /patrz zdjęcie przed moja robotą/. Klacz dwuletnia podkuta - podniesiony tył. Ostatecznie stoi z kozińcowymi nogami.
Przykro mi jak cholera, że taksie stało ale z czystym sumieniem twierdzę, że to nie ja 'załatwiłam' tego konia. Poza tym koń po robocie chodził bardzo dobrze przez ok miesiąc.
Jak dla mnie kąt pod jakim jest koronka przy pazurze ewidentnie wskazuje na rotację kości.
Bosz, osłabiają mnie takie historie... 😵
takie kopyta mają konie stojące na bagnach
A Koń B z podwiniętymi piętalami stał całe życie na piasku... wyjątek od reguły zapewne. 😁
Co do rozmów z kowalami: trudny temat.
Ja do rozmowy z człowiekiem prowadzącym kopyta mojego konia podeszłam strasznie serio: zrobiłam sobie powtórkę z terminologii, żeby się nie zaplątać, z podstawowych zasad, wydrukowałam sobie zdjęcia kopyt(robione w momencie gdy je przejęłam po tym panu, aby porównać ze stanem na chwilę obecną, bo od przejęcia minęło wtedy ok. 2 mce, a zmiany już były widoczne), itd. itp.
W sumie mogłam sobie darować te przygotowania...
W rozmowie starałam się być grzeczna, nie mówić 'z góry', nie stawiać wprost zarzutów i nie zrobić wrażenia 'przemądrzałej paniusi'. Nie mówiłam "Chcę to i to" tylko "Czy spróbowałbyś robić to trochę inaczej". Był to chyba błąd. W połączeniu z moją wrodzoną niepewnością siebie 😉 efekt był mało przekonujący.. W każdym razie po moim długim tłumaczeniu popartym zdjęciami reakcja była : "Aaale o czym ty w ogóle do mnie mówisz 😲"
a następnie: "A skąd ty to niby wiesz?"
I tu jedyna moja skuteczna socjotechnika 😉 polegała na małym.. no nie oszustwie ale hm przełożeniu akcentów. Większość wiem z tego wątku ( :kwiatek🙂 , a resztę - z materiałów dostępnych w necie po angielsku. Ale aby dodać powagi mojej wiedzy powiedziałam: "Z różnych stron w internecie, wiesz, są dostępne obcojęzyczne publikacje". Przepraszam że nie promowałam tego wątku, ale niestety fora internetowe nie są cenione wśród osób nie korzystających z nich (w sumie trudno się dziwić).
Więc dzięki tym obcojęzycznym publikacjom mój honor został jakoś tam obroniony, ale oczywiście i tak przypięto mi po wieki wieków łatkę "wariatki co się gupot w komputerze naczytała".
Cóż, trudno. W sumie nie moja strata.
W każdym razie gdy przyjdzie mi kiedyś znów rozmawiać z fachowcem, postaram się wejść w trochę inny ton.
No ciężko ciężko, ale wkurza mnie takie niedouczenie, kpienie z czegoś o czym nie ma się zielonego pojęcia.
Po tym jak powiedział, że z taką podeszwą ( w jednym tyle moja kobyła ma mocno nabudowaną - bo koń tak chciał) powiedział, że teren bym nie wyjechała bo by się podbił, Ja argumentując: "lepiej mieć za dużo podeszwy czy 2 mm i stąpnąć na kamień?" 😎
Kowal "no więcej" 😀iabeł:
Mimo wszystko było grzecznie i z kulturą, nie rzucałam się na niego z nożem 🤣
No ciężko ciężko, ale wkurza mnie takie niedouczenie, kpienie z czegoś o czym nie ma się zielonego pojęcia
to próba obrony swojego autorytetu - rozpaczliwa ale jedyna możliwa. bo trudno jest się przyznać do niewiedzy w zawodzie.
wielka szkoda że kosztem niewinnych zwierzaków..
Ja na moją ofiarę też się z nożem nie rzucałam, ani z niczym innym, a i tak nazwano mnie "wrednym przemądrzałym babskiem" 😁
Zaczęłam się zastanawiać dlaczego moje doświadczenia są zupełnie inne.
I chyba wiem czemu. Po prostu osoba robiąca poprzednio mojego konia nie jest zawodowym kowalem, ale głównie jeźdźcem, instruktorem, hodowcą, właścicielem pensjonatu. A że robi kopyta koniom swoim i obcym od zawsze, to już inna sprawa. Pół miasta woła go do kopyt od wielu lat, więc doświadczenie ma olbrzymie. Ale kowalstwo to nie jest jego główny zawód.
Osoba ta rozmawiała ze mną bardzo poważnie na temat kopyt. Kiedy wróciłam z kursu i patrząc jak robi inne konie , miałam jakieś uwagi, sama powiedziała, że "chętnie posłucha i się czegoś dowie".
Facet nie zgadzał się z wszystkimi teoriami o których mówiłam.
Część rzeczy osądził, że to "nadmierne roztrząsanie się", że "przesadzam".
Ale broń Boże nie ośmieszał ani mnie, ani kursu, ani moich teorii.
Ale tak sobie myślę. Gdyby był tylko i wyłącznie kowalem, z pewnością poczułby się urażony, obrażony. Nikt chyba nie lubi, jeśli zaczniemy mu udowadniać, że mało wie, że to co robi w pracy jest złe.
Zwłaszcza jeśli osobą zawracającą uwagę będzie jakaś panienka, właścicielka konia.
Gdyby powiedział mu to inny kowal, to myślę, że prędzej facet by usiadł, pomyślał, rozważył i spokojnie posłuchał o czym mowa.
A w takim przypadku, gdy to my rozmawiamy, to myślę, że nawet w trakcie naszej przemowy, za bardzo nas nie słuchają, tylko śmieją się z nas w duchu.
Ot...moje przemyślenia.
Posumowanie- nie gadać z kowalami, bo jeśli nie jesteśmy starszym panem strugającym wielkie stado koni, to nikt nas nie będzie brał poważnie.
Wrócę do tematu zaczerwienienia białej linii. Jak to jest, zaczerwienienia powstają w danej chwili i to to jest starnikowane, czy może są to rzeczy zrastające i wychodzi nam że coś, gdzieś, kiedyś się działo?
Zastanawiam się, bo to raczej nie kwestia trawy, IMO.
a mój kowal zainteresował się wszelkimi moimi sugestiami powstałymi po konsultacjach z dea, które przedstawiłam mu nie podważając jego wiedzy i kompetencji - zrobił kopyta moich klaczy dokładnie tak jak prosiła, mało tego uważnie słuchał moich argumentów i powiedział, że sam jest ciekawy jaki będzie efekt 😉 Czyli mam nie ruszoną podeszwę, rool mustanga, krótki pazurki i niskie piętki. Pomiędzy wizytami sama doglądam na bieżąco. Mało tego powiedział -no tak ty wiesz czego chcesz i dlaczego 😉 Na taką postawę może zdobyć się ktoś kto zna swoją wartość i nie boi się nowinek.
Kcian0 ja myślę, że na takie rzeczy trzeba patrzeć ogólnie.
Czyli- jeśli masz takie zaczerwienienie linii białej na obu kopytach (przodach), jeśli jest dość rozległe, jeśli nie daje się starnikować przy jednym podejściu, i do tego wiesz, że koń je "słodko" to duże prawdopodobieństwo, że jest to przyczyna.
Jeśli koń nie je słodko, to możliwe, że jest to stara zmiana, która "schodzi" z góry.
Jeśli koń zacznie jeść słodko, to przecież osłabienie listewek nie musi iść od góry, od koronki. Jeśli będzie miał flarę na dole kopyta, to chyba łatwiej o wynaczynienia tam gdzie listewki i tak są osłabione i ie są dobrze zrośnięte, nie?
Jeśli zaczerwienienie linii białej jest w jednym kopycie, do tego ograniczone, to możliwe, że koń się puknął kopytem i ma po prostu krwiaka w miejscu listewek, nie? (zwłaszcza jeśli widać zaczerwienienie na ścianie kopyta z zewnątrz)
Jeśli zaczerwienienie masz na obu przodach, ale widać, że balans kopyta jest jakiś nie taki, to możliwe, że jest to przeciążenie spowodowane złym zbalanasowaniem. Może tak chyba być, nie? Typowym objawem złego zbalansowania będą pęknięcia na ścianie, nie? Ale jeśli masz do tego osłabione połączenie listewkowe ( flara) to możliwe, że i zaczerwienienie się pojawi. A leczyć trzeba przyczynę, czyli poprawić balans, nie? (tego akapitu nie jestem pewna, więc tyle znaków zapytania)
Ja to tak widzę. Tak po prostu-na logikę.
Ale na problem trzeba spojrzeć szeroko.
.................................EDIT ........................
Chociaż tak się zastanawiam......znam naprawdę dużo koni o :
-złym balansie kopyt ( pęknięcia ścian)
-duużych flarach (takich, że ściana sprawia wrażenie, jakby w ogóle nie była przyrośnięta)
A jednak te konie NIE MAJĄ CZERWONYCH LINII BIAŁYCH !!
Czyli jednak za to odpowiada w największym stopniu DIETA?
zabeczka17 z ciekawości kto to ten kowal? bo ja z wrocka i totalnie nie kojarzę... może być na priv
a mój pierwszy mc całkowicie bosy ( najpierw kuty na okrągłe syndrom trzeszczkowy)
zbieram fotki do porównania z przekroju kilku mcy i za jakiś czas wstawię 🙂
Potwierdzam mam piekne pekniecia,a linia biala jest biala,nie czerwona.
Też się zastanawiam jak to jest z zaczerwienieniem linii białej.
Odnoszę wrażenie, że piszecie o tym, jakby to się stało tuż przed ztarnikowaniem zepsutej linii białej. A wydaje mi się, że po wystąpieniu zapalenia, krew pojawia się w białej linii już w koronce i ten ślad po zapaleniu zrasta przez całe kopyto, więc przyczyny należy szukać kilka miesięcy wcześniej.
Dlaczego trawa miałaby tego nie powodować?
Ponad tydzień temu wypuściłam konie na nową kwaterę (trawa odrastała tam około 1,5 miesiąca) i mój miał ochwat. NIC innego się nie zmieniło oprócz zmiany kwatery.
Teraz ma wysięki z koronki i z piętek. Czy tak kopyto radzi sobie samo ze zbyt wysokim ciśnieniem?
W stosunkowo bardzo szybkim tempie kopyta i koń wracają do sprawności. A nawet wydaje mi się, że to zapalenie powoduje pozytywne zmiany, bo wreszcie cofają się położone wewnętrzne ściany przednich kopyt.
Ale właśnie....Aquarius..jeśli koń ma zapalenie, jeśli kopyto nie radzi sobie z ciśnieniem i powstają wylewy w beleczkach, to tak na logikę....powinny powstawać nie tylko przy koronce, ale na całej wysokości i szerokości ściany, nie? czyli zaczerwienienie powinno być wszędzie i oglądałabym je przez cały rok na linii białej, nie?
Jeśli zaś, z jakiegoś powodu, którego nie znam, takie wynaczynienia mają miejsce tylko przy koronce, to każda czerwona linia biała jaką widzimy przy tarnikowaniu będzie starą zmianą sprzed roku, nie?
Czy może zrobić się świeże wynaczynienie w beleczkach na dole kopyta?
A ja mam (prawie*) niczym, poza babską intuicją, nieuzasadnione wrażenie, że wzdłuż listewek krew może spływać. Jak mamy krwiaka w ścianie albo podeszwie, to faktycznie jest to historia i musimy "poczekać", żeby zobaczyć go od spodu. Ale listewki... powiedzcie, czy którejś z was zdarzyło się, że zaczęła tarnikować, linia biała była czysta (biała), a następnie doszła do krwi? U mnie było ZAWSZE tak, że krew w linii białej pojawiała się przy pierwszym przeciągnięciu tarnika. Była najniżej jak się da. W ścianie zdarza się schemat "czyste-krwiak-czyste", ale w LB nigdy tak nie miałam. Może to zbieg okoliczności, dlatego liczę na Was i Wasze doświadczenia 🙂
* - mam niejasne wrażenie, że gdzieś czytałam o tym "ściekaniu", ale nie potrafię wskazać źródła, nawet nie jestem pewna, że faktycznie to czytałam...
zabeczka17 z ciekawości kto to ten kowal? bo ja z wrocka i totalnie nie kojarzę...
Koleś z Lubina Starego który ostatnimi czasy załatwił dwa konie . Szerzej na tym wątku
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,30823.0.html Kamil M. który jest podany jak podkuwacz na wątku o kowalach.
Nick na forum
KamilBrat lub
Mysza..koleś ma ok. 22 lata i jest kompletnie nieodpowiedzialny. Ja to miałam szczęście z kopytami u mojej w porwónaniu co u innych wyprawiał.
Jednej koleżance po jego robocie popękały kopyta, forumowej
moni tak samo, innej nie dość że pękły to jeszcze zadzwoniła o pomoc do niego ten przyjechał i podkuł konia... podkowy odpadły po 3-4 dniach. A on stwierdził że Haflinger ma słabe kopyta uwaga....😵 z natury 👿
Dzisiaj na szczęście to wszystko pozostanie tylko złym snem.
Logiczne wydaje się być to że przekrwienia czy to linii białej, podeszwy, ściany powstają w miejscach gdzie połączenie ściana-kość jest co najmniej osłabione, narażone na nadmierne przeciążenia.
Z moich obserwacji: nigdy nie zauważyłam żeby siniak na ścianie np powstał pod koroną i schodził w dół, przeważnie mam tak że ten siniak powstaje ok 2-3 cm od spodu kopyta, czy jest tak z siniakiem podeszwy, linii białej - moim zdaniem nie wiadomo no bo jak to zobaczyć?? Nie można, przecież nie tniemy tyle linii białej żeby zobaczyć co jest 2 cm wyżej (a może tam właśnie jest już krwiak).
Dalej, czy logiczne było by stwierdzenie że np, teraz konie jedzą soczystą trawę, a za rok zobaczymy konsekwencje tego...? Poniekąd tak, ale pierwsze objawy widzimy "zaraz" np w postaci ochwatu.
Same pytania...
Dea jak sobie jakimś sposobem przypomnisz źródło to daj link 🙂
Dea - mi też się jakoś skojarzyło, że krew może .. hm, spływać w dół listewek. Na pewno tego nigdzie nie przeczytałam, pewno po prostu tak sobie próbowałam wytłumaczyć. Ale doświadczenie z przekrwieniem mam podobne. Widoczne przekrwienie po pierwszym przeciągnięciu tarnika. Natomiast przy następnym werkowaniu (ok tygodnia czy półtora później, ani śladu). U mojej, sytuacja nastąpiła jakieś 2,5 tygodnia temu. Był to czas kiedy konie po niemiłosiernych upałach zaczęły być zostawiane na dworze - dzień i noc. Pastwisko dość bujne w porównaniu do poprzedniego (choć z tego co zauważyłam konie namiętnie wcinają koniczynę, a w niej przeważa białko, nie cukier.
I jeszcze jedna IMO, ciekawa rzecz. Linia biała mojej klaczy jest zdecydowanie bardziej zwarta na przodzie kopyta niż przy ścianach przedkątnych. Nietypowe? Natomiast zaczerwienie widoczne wyłącznie w części przedniej. Spróbuje cyknąć zdjęcia ale dzisiaj jakieś straszne wiatrzysko.
U nas krew znikła po 2 dniach od werkowania.
Martwi mnie natomiast PP, pisałam kiedyś, że po skróceniu pazura do LB koń zaczął macać jak wlazł na kamień. Od tamtego czasu podeszwy nie ruszałam nawet kopystką, a niech sobie jest to martwe, łazi po podłuczonych cegłach, kamieniach bo takie sie zdarzają. Kowal jej nie ruszał od roku, podeszwa na pewno zregenerowana do tego czasu plus martwa, a koń jak staje na kamień to widać, że odczuwa ból, kamień nie musi być duży. Zastanawiam co jest nie tak.... 🤔 🤔 🤔
Myślę, że jakaś niechciana niespodzianka szykuje się w środku, jakiś krwiak, ropa czy inny syf 🙁
I to tylko w przypadku PP? Hmm.. ta strzałka trochę nieciekawie wygląda.
Moja ma bardziej płaskie kopyta (dopiero jakieś 4 m-ce od pory kiedy podziękowałam kowalowi, ale po kamyczkach chodzi bez problemu (mamy żużlową ujeżdżalnią). Natomiast jak idzie po twardym (betonie) to, nie znaczy, ale ciągnie na bok, na miękkie.
tajnaa-skoro podeszwa nie cięta noże, gruba, to nie powinien czuć stawania na kamień tak bardzo. Może stanął nie podeszwą, ale strzałką w jej końcowej części?
Ja dziś podopiecznemu Borysowi skróciłam ściany na pazurze do linii białej. "Raz kozie śmierć" se powiedziałam i skróciłam. I ......nic.... koń żyje, chodzi nadal ładnie, pojechał w teren i nie dostałam telefonu od właścicielki z okrzykami "znaczy, kuleje, zdechł". Czyli.... można. Od dziś będę mu piłować pazur do linii białej, bo rozlania ma takie, że hoho i najwyższa pora zabrać się za to na poważnie. ( podeszwę już sobie odbudował przez te 3-4 miechy, więc jak dziś się okazało można go na niej spokojnie postawić)
Dziewczyny powiedzcie nam,że my zwidów nie mamy, bo ja już sobie sama nie wierzę, Wiwiana 👍 też ma zwidy czy ten koń już stepuje??? 😅
dla porównania