Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Hanowerka super to napisalas mnie to jakos na nogi postawilo, bo wlasnie te zmiany po porodzie wydawaly mi sie najgorsze.


Będzie dobrze, nic się nie martw :kwiatek:

hanoverka, w 100 sie zgadzam, ale nie pisałam nic, bo one - te kangurzyce jedne ;P, jeszcze nie wiedzą co piszą. Jak urodzą, to same się zorientują, a właściwie się nie zorientują, że nie będzie im sie spieszyło do konia, wolności, wychodzenia, fruwania i innych rzeczy... bo to już zupełnie inne życie.


I wcale NIE jest to gorsze życie. Jest po prostu inne.

Dobra zamykam japę bo znowu wyjdzie na to, ze ja jestem jakaś popierdolona i w ogóle takie dobre rzeczy to tylko mi się przytrafiają 😀iabeł:

Basznia trzeba było nie karmić cycem tylko sztucznym. Problem z głowy.
[quote author=Euforia_80 link=topic=74.msg677189#msg677189 date=1281895500]
chyba każda z nas przy pierwszym dziecku boi sie tej zmiany życia z wolnego ptaka na uwiązanie i uzależnienie od osoby trzeciej, podobno po porodzie wygląda to zupełnie inaczej, doświadczone mamy mówią, że bardzo trudno jest zostawić maleństwo nawet na chwilę i że zaraz zaczyna się tęsknić.

[/quote]

e tam ja dziś zostawiłam córcię na cały dzień i pojechałam na zawody 🙂 i jakoś nie czuję się wyrodną matką
tak samo 2 razy w tygodniu mam czas na jazdę konną 🙂 wszystko da się zorganizować, wystarczy tylko chcieć
BASZNIA   mleczna i deserowa
15 sierpnia 2010 22:36


Basznia trzeba było nie karmić cycem tylko sztucznym. Problem z głowy.


znowu nie mysiowalam-pysiowalam i zle ?? Jesuuu. Dziewczyny pytaja jak jest, wiec mowie, ze bywa i tak.

Chcialam karmic piersia i wykarmilam, nie uznaje podawania butelki kiedy sie " niby" karmi piersia, jestem malo mleczna, wiec balam sie kazdej ingerencji w laktacje i technike ssania.

A problem z glowy moze bym miala, gdyby moje dziecko tolerowalo rece kogo innego, nie tylko moje, przez pierwsze 6 miesiecy swojego zycia. To akurat zreszta drugie moje dziecko, ktore z kolei spalo pieknie, bralo smoczek, tyle ze WYLACZNIE z moich rak.
cisawa   for those who know what, God sends the answer how.
15 sierpnia 2010 22:39
każda z nas ma inne doświadczenia i emocjoe. Ja tez bardzo się męczyłam, ale brałam A do stajni. Nie wsiadałam, ale przynajmniej przy nim byłam. W chuście czyszcziłam konia i chodizłąm na spacery, a nawet lonżowałam.

Cytat: Euforia_80  Dzisiaj o 20😲5😲0
chyba każda z nas przy pierwszym dziecku boi sie tej zmiany życia z wolnego ptaka na uwiązanie i uzależnienie od osoby trzeciej, podobno po porodzie wygląda to zupełnie inaczej, doświadczone mamy mówią, że bardzo trudno jest zostawić maleństwo nawet na chwilę i że zaraz zaczyna się tęsknić.

Ja się nie bałam. I nadal sie nie boję. Po prostu wiem, że już NIGDY W ŻYCIU tego nie zrobię. Ale to też kwestia ludzi dokoła - rodziny, pratnera etc.

hanoverwka, nie uważasz, że to torchę za lekkie stwierdzenie - trzeba było na sztuczne i problem z głowy? Nie napadam na Ciebie, ale zastanawia mnie, czemu uważasz, ze to wszystko jedno i dziecku nie robi różnicy.
Jeśli tak uważasz, chętnie usłyszę argumenty, bo takich jeszcze nie znam.
BASZNIA   mleczna i deserowa
15 sierpnia 2010 23:22
cisawa,  zapewne hanoverka,  napisala o sztucznym mleku nie dlatego, ze uwaza je za lepsze lub porownywalne do kobiecego, tylko dlatego, ze nie znosi moich wypowiedzi, z ktorych wynika, ze nie kazda matka wyglada/czuje sie jak te kobiety z reklamy bobofruta ( ktorym zazdrosze, hanoverce takoz). Ale tak jest, i juz. I nic tu nie zmienia szalencza milosc do swoich dzieci, ktora odczuwam- nie likwidowala fizycznego bolu po 14 godzinach ssania mojej piersi, niestety. Uznalam za stosowne podzielic sie doswiadczeniem, bo wiem, ze jesli po porodzie nie bedzie cudownie, to oprocz zmeczenia, hormonow itp dojdzie jeszcze poczucie winy: " jak moge byc nieszczesliwa i chciec jechac bez dziecka do stajni/isc do toalety? Przeciez to nienormalne, na forum czytalam, ze tak nie jest" A wtedy pomaga fakt, ze ktos juz tak mial, w wariatkowie nie wyladowal, przezyl, potomstwo rowniez.
cisawa   for those who know what, God sends the answer how.
15 sierpnia 2010 23:34
oj, tak , to prawda, swięta racja. To są super szczęśliwe chwile, ale okupione sa ogromnym bólem i łzami, słodko gorzki smak. Po pierwsze macica sie kurczy czasem bardzo boleśnie, szczególnie podczas karmienia, prolaktyna i takie tam, powodują obkurczanei się macicy. Piersi bolą nieziemsko, i na sąmą myśl o przystawieniu, leca łzy, zęby sie zaciskają, a ruchy jelit robaczkowe się przyspieszają. Kregosłup boli przez pół roku po porodzie, bo wraca do normalnego ustawienia, plecy napierdizelają od noszenia, ale nikt inny tego nie zrobi z aCiebie, bo zapach mamy to zapach mamy. Nie masz czasu jeśli, pić, pójśc pod prysznic, każde wyjsice na zakupy czy z psem to jest sztuka wymagajaca albo wiele czasu albo super mega organizacji. Ale i tak kocha się szaleńczo i i tak o niczym innym się nie myśli. Aaaa, zapomniałam dodać, z enie śpi si epełnych nocy, w moim przypadku przez pełne 2 lata. 
Basznia, Ty to wiesz podwójnie, ja tylko raz przez to przechodziłam.
I właśnie dlatego - mając wokół siebie dużo mam, młodszych, doświadczonych i zupełnie jeszcze zielonych w tym względzie - wiem że może być różnie. I nie ma to znaczenia jak bardzo się swoje dziecko kocha i chciało. Po prostu jedna kobieta odczuwa to tak, druga inaczej. Dlatego też mam obawy jak będzie u mnie. I nawet jeśli po miesiącu zostawię dziecko z mamą czy mężem aby w spokoju pojechać na konia to nie zamierzam mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. A może tak jak pisze hanoverka przez długi, długi czas nie będę chciała małego zostawić z nikim innym...
Wszystko wyjdzie w praniu. Ale obawy są i chyba mam do nich prawo 😉
BASZNIA   mleczna i deserowa
16 sierpnia 2010 07:13
Muffinka,  Ty juz chyba masz gdzies odchowana szostke, przyznaj sie 😉. Mowisz jak doswiadczona mama i masz racje w 100 %. A przy takim podejsciu dasz rade ze wszystkim ( jakbys nie dawala jednak to pamietaj, ze to bardzo krotko trwa i najwyzej mozna zagryzc zeby i przeczekac ), obawy rzecz normalna, lepiej je miec i potem byc mile zaskoczona, niz jak ja ( sadzilam w naiwnosci swej, ze noworodki sypiaja caaaly czas budzac sie na karmienie i przewijanie 😉 ) trafic na aktywny egzemplarz i przez 3 miesiace byc w szoku 😉.

A przy okazji: moje egzemplarze odwiezlismy wczoraj z babciami na urlopik nad morze. Marta rozemocjonowana, Julia ostroznie zadowolona 😉.
Dwa zabawne teksty: Marta w drodze" Juz nigdy nie dojedziemy do tego NADMORZA 😉"
Julia po wejsciu na plaze:" Aaaaaaaaaale puder cukier !"
Basznia tak samo ja nie znoszę Twoich wypowiedzi jak Ty moich, proste. Rozmowa był na temat wolności i tego czy po porodzie matka sobie poradzi. Napisałam, że wszystko dzieje się naturalnie i właśnie to jest fantastyczne. O bólu piersi i brodawek nie musicie mi mówić, bo już wielokrotnie pisałam o tym, że boli jak cholera, aż oczy wychodzą z orbit. Ja też płakałam przez pierwsze dwa tygodnie bez powodu, nie wiedziałam co się dzieje, myślałam, że jestem beznadziejna. ALE to PRZECHODZI, jak hormony się trochę uspokajają. Po prostu nie ma co przeżywać, bo wszystko jest do przejścia. Jeśli matka nie może sobie pozwolić na chwilę relaksu (np wsiąść na konia), bo dziecko chce byc stale na rękach, to tego trochę nie kumam. Moje dziecko nie jest nauczone noszenia na rękach, na rękach jest wtedy gdy jest przenoszone z miejsca na miejsce lub gdy wpadnie w histerię jak jakaś ciotka się pochyli za blisko i zacznie stroić durne miny. I mogłam pisać i pisać, ale nie, bo jestem ze swoją córką jak z reklamy bobofruta lub gazety ''mam dziecko''.
To jeszcze nic nie napisałyście o nietrzymaniu moczu, hemoroidach itp  😁
ale tym karmieniem dalej straszycie  😤 ja nie będę karmić, bo się już boję. Bardziej niż porodu!
Z karmieniem to nie zawsze może być cycem, ale może być mlekiem cycowym 🙂
macie przykład mnie 🙂
gdzie od 2 miesiąca odciągam pokarm i podaję w butli, czasami jeszcze zdarzyło się, że mała zaakceptowała pierś. Jednak ja mogę wyjść gdzie chcę, mleko może podać mąż, babcia, dziadek.... i zawsze jest to moje mleko.
Mała już niedługo będzie miała 7 miesięcy, a ja dalej karmię 🙂
Czasami tęskni mi się do tego jak piła z cyca, wtulona we mnie.
Jednak teraz jak chcę ją przystawić to po prostu nie umie.

Przeżyłam 4 kryzysy laktacyjne, ale mi się udało.
pokemon to może najwyższa pora 😉 bo chyba o zaparciach i zatwardzeniu też jeszcze nie było 😉

BASZNIA dziękuję :kwiatek: Nie mam odchowanej szóstki, ale mam czterech siostrzeńców (od sióstr rodzonych) oraz masę dzieci w rodzinie. I się napatrzyłam. I chyba nic mnie już nie zdziwi. A martwię się bo chciałabym żebyśmy byli szczęśliwi - i ja i moje dziecko 😉
BASZNIA   mleczna i deserowa
16 sierpnia 2010 09:14
Jeśli matka nie może sobie pozwolić na chwilę relaksu (np wsiąść na konia), bo dziecko chce byc stale na rękach, to tego trochę nie kumam. Moje dziecko nie jest nauczone noszenia na rękach.


Niestety " trzeba bylo nie nauczyc nosic na rekach"  to najwieksza bzdura stulecia. Jak mialam, przepraszam, nie brac na rece i do piersi noworodka, ktory darl sie az sinial w wieku powiedzmy 10-14 dni? Jak go nie " nauczyc", ze swiat jest w miare znosny tylko w ramionach mamy? Trafilo nas lato dwustulecia, Marta spala 2 razy dziennie po 15-20 minut. Za to drugie grzeczne jak aniolek spalo/lezalo sobie w wozeczku/lozeczku itp. A ta sama matka....

Hanoverka, ja nie znosze nie Twoich wypowiedzi, ale tego, ze narzucasz swoje zdanie, a jakiekolwiek proby dyskusji czy powiedzenia " u mnie zas bylo tak" kwitujesz albo ironicznym fochem albo najazdem.  I staram sie BARDZO nigdy nie byc protekcjonalna, ale juz nie wytrzymam: po pierwsze masz tylko jedno dziecko, po drugie jest jeszcze bardzo malutkie. Niewiele jeszcze wiesz. Zycze Ci ewentualnego drugiego/trzeciego takiego samego albo lepszego jak Michasia, bo mozesz jeszcze odwolywac wiele ze swoich prawd objawionych, jak Ci sie trafi kolejny egzemplarz nieco inny.

pokemon,  nooo, jeszcze jedna przypadlosc fantastyczna jest, ale nie powiem co, bedziecie mialy niespodzianke 😉. Albo i nie, za co trzymam kciuki 😉 .


edit : moje klolewny nadmorsko 🙂
dempsey   fiat voluntas Tua
16 sierpnia 2010 09:34
ooo co do rąk to się z Basznią zgadzam
Dzieci nosiłam ile tylko chciały bo to uwielbiały i ja też - i nigdy tego nie żałowałam.

Rąk i noszenia i przytulania i bliskości dziecku nigdy nie odmawiam - uważam, że to jego podstawowa potrzeba i od tego jestem matka, żeby przytulić, pocieszyć i .. na końcu 😉 nakarmić.
Oczywiście jako nałogowy chuściarz oferowałam\oferuję wręcz nadmiar bliskości  😁
Gdy potrzeba bliskości i przytulania dziecka jest spełniana w odpowiednim momencie bez jakiegoś sztucznego limitowania, to dziecko szybko przechodzi do następnego etapu i ... po prostu wyrasta z potrzeby bliskości.
Ale w początkowym okresie rozwoju to jest dla niego ogromnie ważne. Równie ważne a może ważniejsze niż jedzenie... (taki dość okrutny eksperyment zrobiono z szympansiątkami: miały do wyboru "matkę" drucianą z wmontowaną butelką oraz "matkę" miękką i futrzaną bez mleka. Do drucianej szły na chwilę się napić, cały dzień siedziały na tej futrzanej)

To moje zdanie i moje doświadczenia przy dwójce.
A ciekawym polecam poczytanie o "attachment parenting" (brzmi przemądrzale, ale w zasadzie popieram szerzenie takich wartości)

Może zostanę oskarżona o propagowanie postawy męczenniczej 😉 ale wisi mi to. Rodzicielstwo nie jest relaksem, nie ma co ukrywać. Trzeba często zaciskać zęby, poświęcać swoją wygodę i czas.  Za to już za kilka lat zamiast wiszącego u kolan zasmarkańca będziemy żegnać prawie-dorosłe dziewczyny i chłopaków w drzwiach, wychodzących w swoich ważnych sprawach. I zatęsknimy za jakimkolwiek kontaktem z nimi.

Mam nadzieję, że ta bliskość "zainwestowana w dziecko" (fu jak to brzmi) zaprocentuje (jeszcze gorzej) w przyszłości dobrym kontaktem np. z nastolatkiem.
Oczywiście, że to tylko kropla w morzu czy oceanie wychowania, i że im dalej tym trudniej. Ale to taki początek, fundament.  Moim zdaniem.
Basznia - Normalnie ciężko je odróżnić, musiałam się chwilę przyjrzeć  😍
pojechały same z babciami?

My z Pokemonką mamy jechać w kwietniu do Toskanii na tydzień, Kazior będzie miał wtedy prawie 3,5 roku i chyba go zostawię z dziadkami.? Ale zastanawiam się dalej, to aż tydzień 😉 Chociaż chyba można spokojnie go zostawić, a zwiedzanie Toskanii z takim łobuzem - cóż chyba nie doceni uroków 😉.

Basznia jaka przypadłość, dałaś mi zagadkę, nic mi do głowy nie przychodzi  😁
Ja swoje też planuję zostawić, a będzie wtedy miało ok 6 m-cy.
A temat mi się narzucił właśnie po rozmowie z rodzicami, którzy zastanawiali się gdzie popełnili błąd. Otóż wyjście na to wesele sobotnie było dla nich nie lada wyzwaniem, bo dzieci powiedziały nie  😲 dwie dziewojki 5 i 3 lata. Nigdy, przenigdy nie zostawiane same, zawsze przynajmniej jeden rodzic. Nie ma problemu, gdy wychodzi jedno. I zderzenie z opowieścią drugiego kolegi, jak sześciolatek podróżuje sam samolotem do babci i jest to dla niego zupełnie normalna sprawa. Nie wiem, czy byłabym zdolna do takiego wyczynu z tym samolotem, ale wiem, że będę się starać, żeby nie wychować sobie tyrana, bez którego się nigdzie nie ruszę - chociażby do kina.

Basznia blondyneczki  😍
Ja też nie wiem jaka przypadłość  👀
Ooo Toskania  😉 zazdroszczę dziewczyny 😉

Ja planuję (co wyjdzie to się okaże) zostawiać dziecko z babciami czy dziadkami kiedy będę musiała/chciała gdzieś na troszkę wyjść. Nie widzę w tym nic złego. Skoro moi rodzice wychowali dobrze i zdrowo 3 dzieci a teściowie 2,  to nie widzę powodu abym miała stresa żeby ich zostawić z moim dzieckiem.
I tego postanowienia będę się trzymać, bo też uważam że macierzyństwo może i jest najlepszą rzeczą jaka trafia się kobiecie ale też uważam że aby to macierzyństwo cieszyło i aby być dobrą matką to trzeba być przede wszystkim szczęśliwym a nie sfrustrowanym, bo np nie mozna na moment odczepić się od małego ssacza aby podrapać się po tyłku 😎

BASZNIA co to za przypadłość? Jeszcze coś nas czeka? Póki co ma prawie wszystko co mozna mieć 😤
A córeczki masz prześliczne!!!

edit: przypomniało mi się - mój tata kiedyś pojechał na tydzień w góry z moim rocznym siostrzeńcem (sam z dzieckiem) aby moja siostra mogła chwilkę odpocząć po chorobie. A moi rodzice zostali z tym samym zresztą 2,5 letnim siostrzeńcem na 2 tyg kiedy moja siostra i szwagier pojechali do Grecji aby zrobić małemu brata lub siostrę 😉 I nikt na tym nie ucierpiał.
cisawa   for those who know what, God sends the answer how.
16 sierpnia 2010 10:54
Jeśli matka nie może sobie pozwolić na chwilę relaksu (np wsiąść na konia), bo dziecko chce byc stale na rękach, to tego trochę nie kumam. Moje dziecko nie jest nauczone noszenia na rękach, na rękach jest wtedy gdy jest przenoszone z miejsca na miejsce lub gdy wpadnie w histerię jak jakaś ciotka się pochyli za blisko i zacznie stroić durne miny.

Baaaardzo mocno się nie zgadzam z Tobą. To co napisałaś świadczy o tym, ze po prostu nie masz wiedzy to tym jak różne są dzieci. Anastazja moja jest najukochańszym brzdącem, aniołkiem po prostu. Wszyscy ludzie naokoło to ciagle mówią, ze w porównaniu do innych ona jest po prostu wzorem. Nie wyskakuje na ulicę, nie ucieka, nie płacze. I zawsze taka była, ale jej potrzeba bliskości, poczucia bezpieczeństwa, wyczucia tego, że naokoło jej świata SĄ granice, na któych można się oprzeć jest tak ogromne, że chce i lubi je czuć. Te granice na poczatku jej życia, to była chusta, mocno zawiązana wokół niej, moje ramiona, poczucie berzpieczeńśtywa w postaci piersi. Potem, w miarę jak dorastała, zaczeła inaczej je pojmować. Jest po prostu dzieckiem o innych potrzebach, mocniejszych niż Twoje dziecko  ma. 
Pewnie twoje przekonania wynikają z nikłego jeszcze doświadczenia, na pewno je nabędziesz z wiekiem.
majek   zwykle sobie żartuję
16 sierpnia 2010 10:57
Ja zostawiałam Tomka od samego początku, chociażby na godzinę, dwie.
Zostawał z moją mamą, teraz na cały dzień zostaje z teściową (tam zawsze ktoś wpadnie, ma strasznie dużo znajomych, Tomek zostaje z ciociami, jak teściowa musi coś załatwić) - i absolutnie nie ma problemu z zostawianiem go z kimkolwiek. W sobotę byliśmy nawet na takim placu zabaw, gdzie można zostawić tylko 3latka - młodsze dzieci wchodzą z rodzicami. No, ale Tomek był tak grzeczny i tak mu wisiało to, czy ja jestem, czy nie, że miła pani opiekunka pozwoliła mi iść na 10 minut do toalety.
Też ostatnio zaliczyliśmy wesele, mały został z teściową. Poszedł spać tak jak zwykle. Ważne chyba, żeby rytuał dnia się powtarzał. Tzn była wanna, butla, trochę pooglądać kanał History i lulu..
Basznia - jeju jakie one śliczne są 🙂 i jakie podobne, jak bliźniaczki  😍


ja też noszę na rękach i przytulam 🙂
po urodzeniu Julci drugą dobę już spałyśmy razem w łóżku, bo nie mogłam się na nią napatrzeć i ona potrzebowała mnie obok siebie ( jak odkładałam do tego szpitalnego łóżeczka na kółkach to płakała). Spałyśmy jeszcze kolejne 2 doby w szpitalu.
Po wyjściu ze szpitala mała 1 noc przespała w swoim pokoiku w łóżeczku - sama 🙂 i śpi tak do dziś. Mąż idzie na 6😲0 do pracy, więc jak mała wstaje o 6😲0 to karmię, przewijam i idziemy razem spać. Uwielbiam te chwile. Na wyjazdach też ze mną śpi.
Jednak w domu śpi w swoim pokoiku i nie potrzebuje mnie.
Tak samo jest z noszeniem na rękach. Jak chce to ponoszę, poprzytulam. Często jednak nie chce być na rękach tylko np pobawić się na macie i leżaczku 🙂
Laski nie wrzucajcie mnie do wora pod tytułem '' zła matka bo nie nosi na rękach swojego dziecka'', a do tego nie okazuję jej uczuć. Jak pisałam mam ją na rękach jak wpadnie w histerię i jest karmiona. Nigdy nie postępuje tak, że jak ona tylko zakwili to już bach na ręce. Jak jest czas na zabawę, przytulaski, buziaki, to robimy to na łóżku. Możemy się przytulać pół dnia na łóżku, ale nie na rękach. Moja koleżanka tak sobie dziecko wychowała, cały czas na rękach, prawda taka, ze nie może wyjść do toalety nawet bo dziecko się drze na cały dom. To jest fajne? Tak ma być?

ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
16 sierpnia 2010 11:07
Czytam was laski i jestem przerażona. Przerażona, bo jak mi się trafi dziecko "naręczne" to sprawa się rypnie całkowicie.

Nie tylko dlatego, że nie mogę dźwigać z puli rąbniętego kręgosłupa, który toleruje gdy noszę 2 kg, tzn. kg w jednej ręce i kg w drugiej, ale wiadomo kręgosłup można olać, co często gęsto czynie, ale już nie mogę olać moich zachwiań równowagi. Bo gdy stracę równowagę niosąc zakupy, to co najwyżej te zakupy się rozsypią i trza będzie zbierać, jeśli zachwieję się z fretką na rękach, czy z końską nogą w ręku, to fretka, czy koń dadzą se radę, ale co się może stać, gdy wypieprze się z własnym dzieckiem ❓

Na razie sprawa mojego rozmnożenia trochę się odsuwa w czasie, bo dla świętego spokoju mam zrobić badania kariotypu i poczekać na wyniki, no ale już się przygotowuję do macierzyństwa i przemyśliwuje różne możliwości i sytuacje, ale teraz przez waszą dyskusję spadło na mnie jak grom z jasnego nieba - jak ja będę nosić własne dziecko ❓
. Ważne chyba, żeby rytuał dnia się powtarzał. Tzn była wanna, butla, trochę pooglądać kanał History i lulu..
👍 👍
jak teraz oglądam te bajki, które oglądałam jak byłam brzdącem to wzbudza to we mnie same negatywne emocje. Postacie z bajek to niezniszczalne istoty, które ciągle muszą się nad kimś znęcać i robią to poprzez wprowadzanie w życie najdebilniejszych pomysłów na jakie ktokolwiek mógłby wpaść... i to się nazywa bajką dla dzieci 🙄
BASZNIA   mleczna i deserowa
16 sierpnia 2010 11:09
Muffinka, pokemon, gwash,  dzieki za mile slowa 🙂. Bardzo sa do siebie podobne, oczekuje tez zachwytow nad rozwianym wlosem! Wiecie, ze to moj problemik 😉........... Dziewczynki pojechaly z babciami, Marta juz trzeci raz jest bez nas na tydzien na wakacjach, Julia pierwszy, zobaczymy...Przy czym moja mama z nami mieszka, czasem je kladzie spac itp, wiec szok mam nadzieje zminimalizowany. Ale Ziuta bym zostawila spokojnie, przeciez to juz duzy chlop! Aaaa, przypomnialo mi sie- Marta ma laufrada-mial byc Julii, ale na razie smiga Martuuu-fajny sprzet, u nas troche malo terenu do popisu, ale super 🙂. Wlasnie dzisiaj o Tobie myslalam, gwash 🙂.

Ale Wam zabilam cwieka, co, hihihih ? Podpowiem, ze chodzi o zylaki....moga byc w roznych miejscach 😉

dempsey, Twoje bankowe porownania super 😉. Mam nadzieje, ze masz racje...

cisawa,  Anaska faktycznie jest aniolkiem 🙂, ale ze zdjeciami ciagle nawalasz, kobieto.

Hanoverka, zrozum, ze nikt Cie nie wrzuca do wora, zla matka bo nie nosi. Ale ZROZUM, ze to nie tak, ze mozna se wychowac nie noszone dziecko!!!!!! Niektore musza byc noszone bo by sie zadlawily od placzu a i tak nie uspokoily nie wziete na rece!!!!!! Ja zostawialam Marte nawet na 10, 15 minut kilka razy, bo chcialam byc taka madra jak Ty i co, dupa!!!!!!!!!!! Ile to mialo trwac, godzine?????

majek   zwykle sobie żartuję
16 sierpnia 2010 11:11
Tomek ogląda history, bo jest `obok` minimini (tam bajki są znośne), ale o tej porze to tam już tylko rybka śpi i chrapie. A tak obejrzeliśmy sobie wczoraj wspólnie program o armatach  (a ja ten kanał zresztą bardzo lubię, polecam)
BASZNIA   mleczna i deserowa
16 sierpnia 2010 11:12
Cierp1enie,  dziekuje Ci bardzo 🙂.

ElMadziarra, najwyzej zasiadziesz sobie z narecznym egzemlarzem na kanapie 🙂. A moze bedzie tolerowal rece kogos innego. Albo bedziesz miala dziecko dla poczatkujacyh, czego zycze 😉.
BASZNIA może ty miałaś naprawdę ciężki przypadek i Twoja sytuacja z dziewczynkami była tym wyjatkiem. Ja nie biorę tego tylko ze swojego przykładu, mam masę koleżanek, kuzynek które na własne życzenie tak się urządziły, bo brały na ręce zaraz jak dziecko wydało z siebie jakiś dźwięk. Nie powiesz mi że to normalne.
ps po zdjęciach nie widać, że dziewuchy takie nie dobre były 😁
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
16 sierpnia 2010 11:28
Też bym sobie życzyła dziecka dla początkujących.
A jak nie, to w końcu od czego jest tatuś. 😉


W ogóle nie wiem jak to wszystko poograniam. 😵

Przytyć w ciąży zbytnio nie mogę, bo mi kręgosłup walnie wcześniej niż później i zamiast dziecko bawić, to wyląduję w najlepszym razie na rehabilitacji, w gorszym na stole operacyjnym. No to wymyśliłam, że żeby się nie odchudzać w ciąży i jeść zdrowo, ale mieć wagę pod kontrola to będę stosować dietę zrównoważoną dietę niełączenia.

Gdyby tfu, tfu, tfu zdarzyło się, że w ciąży muszę leżeć to patrz jak wyżej, próba powrotu na nogi również skończy się to szpitalem, ewentualnie rehabilitacją, więc takiej opcji w ogóle nie biorę pod uwagę.

Jedyne co jest fajne, to że już teraz wszyscy moi lekarze tłuką mi do łba, że tym razem mam zapomnieć o łażeniu do pracy w ciąży.
Basznia, alez cudnie długie włosy mają Twoje Królewny  😍 elfiki takie  😜 pięęęęękne są!

Z tym noszeniem- Dempsey masz rację- to doświadczenie o którym pisałaś oddaje całą prawdę. To dziecko samo podpowiada czego potrzebuje i tyle. A noszenia przytulania nigdy nie jest za dużo- to procentuje. Krisol jeszcze jak miał jakieś 9-10 lat lubił czasem wlecieć mi do łózka w nocy i się poprzytulać- źle? nie sądze- wyrósł na wielkiego chłopa, który nie wstydzie się swoich uczuć, chce przytulić mamuśkę to przytula- przy swoich kolegach również  😀 mamy bardzo dobry kontakt.

Junior był z tych dzieci które nie potrzebowały noszenia ba nie lubił nawet za dużo przytulania ,ale i tak przytulałam. teraz ciepluch przylatuje do nas i "tulamy" ile chcemy.

Nawet jak plecy bolą od noszenia...ten okres trwa tak krótko  😀


ps. Basznia? chcesz gości??
Ja nie biorę tego tylko ze swojego przykładu, mam masę koleżanek, kuzynek które na własne życzenie tak się urządziły, bo brały na ręce zaraz jak dziecko wydało z siebie jakiś dźwięk. Nie powiesz mi że to normalne.
Śmiem wątpić, że taki właśnie zadziałał prosty mechanizm że brały na ręce=nauczyły. To nie tak działa - dzieci mają różne etapy rozwoju i nie da się niemowlęcia "nauczyć" złych nawyków na całe życie. Ono się jeszcze zmieni 10 razy i zobaczysz ile volt zrobi, choć tobie wydaje się że nauczyłaś i przyzwyczaiłaś.
Dziwne jest dziecko które w wieku 2 czy 3 lat oczekuje ciągłego brania na ręce - o ile się czegoś nie przestraszyło albo zawstydziło, to powinno się raczej zajmować poznawaniem świata.. Coś musiało nawalić, ale na pewno nie noszenie tu mogło zawinić, może nadmierna ogólna opiekuńczość i pedantyczność matki na etapie "chodziactwa" - taka która zabija w dziecku chęć odkrywania.

Kazio ostatnio zaczął się bać wielu rzeczy i częściej przychodzi się "chować" do rodziców. Jak dla mnie to chyba oznaka większej świadomości i pojęcia pewnych rzeczy abstrakcyjnych.
Kurcze zaczął się bać tego tradycyjnego, oklepanego wilka - "bo wilk zjada ludziów a pieski nie"  😜 - nie czytaliśmy bajek ze złym wilkiem, no może trzy świnki  😁


Bogdan Kazio też taki raczej zawsze był typ "odkąd szedłem to biegłem" ale włazić na nas lubi i do łóżka też lubi żeby go zabrać w nocy "w razie w" 🙂 . A ostatnio ma jakiś etap pt. "jestem znowu malutki".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się