ja też używam szopa i się tego absolutnie nie wstydzę. choć oczywiście zdarzają się perełki, które zostawiam nietknięte.
tutaj np. zostawiłam wszystko surowe, jedynie usunęłam sznurek, na którym trzymany był koń. czasem taka ingerencja wychodzi na plus, moim zdaniem z tym sznurkiem nie było tak... sielankowo.

tutaj z kolei ingerencja photoshopa pozwoliła kompletnie zmienić zaciemnienie tła, chciałam dodać mrocznego klimatu
PS. na zdjęciu Kujka z Gilem 😉

a tutaj szopa było... dużo. poczynając od zmian kolorystycznych, przez usuwanie kantara po usuwanie ogrodzenia.

dziwi mnie jak ktoś próbuje kogoś obrazić, mówiąc "robisz zdjęcia w Photoshopie". owszem, większość tak. i nie wiem, czy jest to powód do wstydu. po coś te programy w końcu są 😎
istnieje znaczna różnica między przerabianiem zdjęć (jak to ostatnie), a obrabianiem (kolor, kontrast, wyostrzanie). jestem teraz na etapie próbowania fotografowania używając RAWów - ten format jest stworzony po to, by wrzucić go do jakiegoś programu i odpicować. w końcu dzięki RAWom powstają m.in. HDRy 😀
i takie perełki (nie moje):



Wilejka dużo lepsza jest Sigma 18-200 od Tamrona. mniej się gubi.