Co mnie wkurza w jeździectwie?

[quote author=Koniczka link=topic=885.msg665696#msg665696 date=1280772283]
Dla osób, które chcą prześledzić całą dyskusję na temat rozwiązywania problemów z impulsem poprzez zamykanie konia w boksie (...)


Jakby tak zamknąć konia na cały tydzień i z boksu nie wypuszczać, to by dopiero był impuls 😉
[/quote]

Pinio tak stał wczesniej i nie miał impulsu. Był mułem. teraz jest codzienie na padoku i jego energia jest duzow wieksza i jest chetniejszy do pracy.
Favoritta   siwo, rudo i blond.xDD
04 sierpnia 2010 11:05
Moja klacz w pierwszej stajni gdzie stała była bardzo mało wypuszczana na trawę, a w kolejnej i teraz u mnie codziennie wiele godzin spędza na pastwisku. Nie zauważyłam żadnej zmiany w tym ile ma energii. Zawsze była i nadal jest koniem, który chętnie idzie do przodu.
Tak, więc wnioskuje, że impuls nie tyle zależy od czasu, który koń spędza na pastwisku, jak od jego temperamentu i na pewno też częstotliwości treningu, paszy treściwej jaką dostaje i wielu innych czynników. Takie jest moje zdanie.
I w żadnym wypadku nie jest to atak przeciw Tobie, halo, bo widać, że masz dużą wiedzę i ja w tym, co piszesz widzę sporo sensu. Ale nie wszyscy muszą mieć to samo zdanie na dany temat 😉, bo wtedy by się strasznie nudno zrobiło na tym forum. 😁
anetakajper   Dolata i spółka
04 sierpnia 2010 11:14
Każdy koń powinien, a raczej musi! przebywać na padoku, pastwisku. Wszystko raczej rozgrywa się o to ile dany koń może (powinien) być na wybiegu. Wybaczcie ale konia który chodzi **wkkw, C ujeżdżenie, 130-140 skoki nie wypuściłabym na 12h zwłaszcza latem!
Wybaczcie ale chyba moje konie są niedorozwinięte  🙄 w okresie Lipiec-wrzesień dostają takiej korby na tle much gryzących, że nawet nie mogę ich z boksów wypchnać! to nic,że psikam je jakimiś muchozolami. Jak je wygnam o 4 rano i nie ściągnę góra 10rano (a czasem 7 rano) to się nie krępują i wchodzą taranem z bramką. Czy to jakaś błękitna krew  😵 Są naprawdę wymęczone po walce z tymi gryzoniami i w boksie uszy na boki i drzemią. Wiadomo jak pada to raj na ziemi i stoją długo z radością.
darolga   L'amore è cieco
04 sierpnia 2010 11:38
halo, uważam, że nie masz racji.
Koń niepadokowany ma impuls na treningu, bo to jedyne jego wyjście poza boks, on korzysta jak tylko się da, wie, że nie wolno mu bryknąć, bo go zleją i po mordzie dadzą, więc skacze pod niebo - tak spala energię.
Koń niewłaściwie padokowany (za krótko lub źle) jest zamulony, bo albo się spala ("jezu, wolność!" lub "wyjście z boksu=wysiłek, wywalili mnie z boksu, więc pewnie mam biegać, to na pewno taki rodzaj pracy bez siodła"😉 albo zabito w nim końskość - stoi na padoczku 5 x 5, bez drzewka i kumpla. Taki koń woli iść do boksu, bo tam jest ciekawiej. Taki koń nie jest koniem. Nie umie korzystać z dóbr padoku, bo zabito w nim końskość.
Koń padokowany całodziennie wie, że tego padoku mu nikt nie odbierze. Wie, że pozwala się mu być koniem. Wie, że padok to czas dla niego, a praca jest pracą. Rozkłada sobie siły, korzysta z dóbr padoku. Nie spala się, bo wie, że jutro też wyjdzie na padok. Nie opycha się trawą, bo wie, że nikt mu jej spod mordy nie zabierze. Ta trawa będzie jutro i pojutrze i popojutrze też. Taki koń idzie do pracy i jest wesoły, bo jest koniem. Konie lubią pracować i uczyć się pod warunkiem, że pozwala im się być końmi i nie mają końskiej depresji. Ten koń na padoku też nie będzie zaiwaniał do granic wytrzymałości, bo wie, że potem jest praca. Jest to dla niego normalna kolej rzeczy, więc na padoku korzysta z końskości i się relaksuje, a potem ochoczo pracuje - bo jest szczęśliwy. Takiego konia nie trzeba motywować do ruchu naprzód, bo on sam chętnie idzie - jest zadowolony, pracuje dla człowieka, bo człowiek daje mu namiastkę wolności, a nie coś w rodzaju kary - czyli wywalenie na kwaterkę 5x5 bez towarzyszy, krzaczka czy czegokolwiek - taki sportowy konik odbiera to jako karę, zabranie od towarzyszy; taki koń myśli - wyprowadzili mnie, to pewnie mam biegać, zawsze mam biegać jak wychodzę z boksu - no to biega dopóki się go nie ściągnie, a z reguły jak szaleje bardzo to się go ściąga szybko, bo się urwać może - i błędne koło, koń biega jeszcze bardziej, bo chce wrócić do stada i otrzymuje to zawsze; a potem dostaje wciry, bo nie ma siły. I taki koń jest bardzo, bardzo nieszczęśliwy i nigdy nie da z siebie wszystkiego.


Pozwolę sobie zacytować kilka swoich postów z innego wątku.
Padokowanie jest dobre. Im dłuższe - tym lepsze.


A ja Was zdziwię. Bo mój koń po rozpoczęciu całodziennego (10-12 godzin średnio) zrobił się przyjemnie do przodu. Nie, że wywozi mnie czy coś - jest idealny, cieszy się pracą, czasem podskoczy z radości, jest pełen życia, a nadal pod kontrolą.
W ogóle u nas były różne przeboje.
1.  Na początku koń mną targał, bo nie chodził na padok i go rozsadzało.
2. Potem zaczął wychodzić codziennie, ale na krótko, więc się spalał i do roboty nie miał siły. Był nie do upchania.
3. Następnie zaczął wychodzić na dłużej - ale na takie raczej wietrzenie, bo padok mały i bez trawy i bez kolegów, ani nawet sąsiadów. Koń miał do roboty siłę, miał super kondycję wyrobioną padokowaniem, wszystko na plus, ale... ale nie miał ochoty, została w nim zabita chęć pracy, był nieszczęśliwy. Nie chciał pracować, był również nie do upchania, a kiedy wymagano od niego czegoś więcej niż ruchu naprzód - uskuteczniał nie tylko bierny opór, ale i czynny: brykanie, świece, przygniatanie do ścian ujeżdżalni.
4.  Zmieniłam stajnię. Koń wychodzi na cały dzień w dalszym ciągu I odżył. Stał się wesolutki, ale pod kontrolą. Idealny. Powód? Trawa - to na pewno. Kolega - z pewnością. Całokształt - zdecydowanie. Obecnie ma padok z  lasem, stawem, kumplem, trawą i ogółem - ma masę ciekawych rzeczy do roboty. Zdziwię Was - bryka często, urządza galopady, wariuje, szaleje. Nie, że bryknie raz na jakiś czas. Nie. Po puszczeniu na padok przekłusowuje cały wkoło kilka razy, następnie się tarza, potem zajmuje się trawką, chwile kosi, potem sobie pogalopuje z 15 minut, następnie znowu wcina trawę, trochę poleży, pogalopuje, poleży... Kiedy idzie na trening jest żwawy, pełen życia, cieszy się robotą, jest chętny do współpracy.
Myślę, że nawet padok "sportowy" (ogrodzone pole o kształcie kwadratu czy czegoś podobnego i nie dużych wymiarach, znajdujące sie przy stajni), ale z trawą to nie wszystko. Przydałby się jakiś krzak, drzewko, cokolwiek przypominające naturalne środowisko.
Według mnie większość wyobrażeń typu "padok zamula konie" bierze się właśnie z takiego "sportowego padokowania". Te konie nie są zamulone, zmęczone - one mają zabitą chęć pracy.

Dodam jeszcze, że mój koń obzera się trawą nieprzyzwoicie, a ma jej naprawdę pod dostatkiem. Ale ma też inne zajecia do roboty - ma fajne drzewka do obgyzania, ma dużo terenu, więc nie zajmuje się tylko trawą. Korzysta ze wszystkich dóbr padoku. Ba, mało tego - nadal ma budowę fit i super kondycję, bo stępuje i rusza się cały czas, a  w  treningu spala ewentualny nadmiar kalorii.


Jedno jest pewne - niewłaściwe padokowanie może zamulić konia. Ale tylko niewłaściwe! Nie można uogólniać!
Właściwe padokowanie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozwiązuje wiele problemów i własciciele nagle doznają objawienia.


Korab jest tylko jednym z wielu. Drugi przykład mam obok niego: Cor de la Bryerowe dziecię, full wypas papier, zawsze wychuchany wyniuniany, obecnie po dużym sporcie, intenstywnie eksploatowany w dojczlandii, całe swoje zycie spędził w trybie boksowo-treningowym. Na treningach skakał wszystko, wiadomo, pięknie super, chodził jak marzenie, ale był nieszczęśliwy - robił wszystko mechanicznie, jak maszyna, na pamięć. Kiedy jechało się stępem nawprost drągów na galop, on zagalopowywał, żeby je przejechać. Sam morda do dołu, zebrany, srutututu, wszystko perfekt. Ale był nieszczęśliwy, nie miał choćby jednego procenta końskości.
Kiedy luzakowałam jego właścicielce, puszczałam go nieraz na taki sportowy padok. Efekt? Jeszcze gorszy niż boksowanie. Zamulał się tak, że nie można było go upchać. A potem druga skrajność: uciekał, nie chciał tam przebywać, nie jadł trawy, nie interesowało go nic poza napieraniem klatą na bramkę. Potem nie dawał się nawet na ten padok zaprowadzić. Powód? Wolał boks 23/24 i likita. Bo tam było ciekawej. Ten koń nie miał co robić na trawniku 15x15 ogrodzonym pięknym białym płotem cieszącym oko właścicieli. Ten koń wolał likita, bo to było ciekawsze. W boksie miał przynajmniej sąsiadów, po korytarzu czasem ktoś przeszedł... Tam było fajniej.
Niedawno wrócił do nas na emeryturę. Teraz zaczęłam go puszczać z Korabem. Początkowo Dziadek zachowywał się jak autystyczny, upośledzony. Zero zainteresowania drugim koniem, stał z otwartymi ślepiami przy bramce i patrzył się w stronę stajni. Przy Korabie zaczął ewoluować.  Obecnie obgryza drzewka, podkakuje, dokazuje, zaczyna zaczepiać młodego. Pod siodłem chodzi nadal, choć spacerowo, ale widać zmianę - wesoły, szczęśliwy, czuć takie "wesołe dyndanie" w kłusie, zagalopuje sobie z kwikiem, w terenie nie idzie z mordą przy klacie tylko ogląda otoczenie, jest zainteresowany życiem.



Reasumując, trzeba odróżnić zmęczonego konia od konia, w którym zabito chęć życia. Czym? Niewłaściwym padokowaniem.
darolga, święte słowa Twoje są!!!
Favoritta   siwo, rudo i blond.xDD
04 sierpnia 2010 11:55
Ja też się zgadzam, bardzo dobrze napisane. 😀
A co powiecie na to: koń, którego dzierżawiłam chodził sobie na trawiaste wybiegi na jakieś 5-8h dziennie wraz z sąsiadką z boksu obok. Były tam jakieś krzaczki, drzewka, przewrócony pień, wał na który można wesoło wbiegać i trochę innych urozmaiceń. Koń był żywy i wesoły, na jeździe lubił pobrykać, był chętny do pracy, na wybiegu często poszalał trochę z koleżanką i aż miło było patrzeć. Teraz pojechał do innej stajni, 24h na wybiegu ponad hektarowym z kilkunastoma innymi końmi. Jeść dostaje tyle ile w poprzedniej stajni, rekreacyjnie chodzi pod siodłem maks 4 razy w tygodniu, czasem po 2h [wcześniej był w treningu]. Niby ma tak super, bo wybieg cały czas, ale na wybiegu nie ma nic poza mini wiatką 2x 2 i foliowym namiotem, gdzie te konie tłoczą się cały dzień. Koń stał się ospały, zamulony, zero chęci do życia i pracy, jak się go postawi przy koniowiązie to tak będzie stał jak słup. Na wybiegu także stoi w miejscu, nie pobiega z towarzyszami jak kiedyś, czasami skubnie trawki i tylko stoi w namiocie.
darolga   L'amore è cieco
04 sierpnia 2010 12:13
Ascaia, Favoritta - danke. I smutne niestety jest to, że tyle koni cierpi...
Lychee - Niby ma tak super, bo wybieg cały czas, ale na wybiegu nie ma nic poza mini wiatką 2x 2 i foliowym namiotem, gdzie te konie tłoczą się cały dzień. Koń stał się ospały, zamulony, zero chęci do życia i pracy - no więc właśnie, to, o czym mówiłam: niewłaściwy padok. Czas padokowania to nie wszystko, trzeba zapewnić minimum naturalnego środowiska. Poza tym nie ma drzewek=nie ma cienia=praży się jak na plaży=energy off.
Favoritta   siwo, rudo i blond.xDD
04 sierpnia 2010 12:18
Lychee, czy koń o, którym piszesz dawno zmienił stajnię?. Bo jeżeli nie dawno to moim zdaniem jego zachowanie może wynikać z tego, że nie przyzwyczaił się jeszcze do tak dużej zmiany, bo jest to duża zmiana zarówno jeśli chodzi o pracę jaką wykonuję (z treningu do kilku jazdy rekreacyjnych), jak i o sposób padokowania (z kilku godzin z jednym koniem na całą dobę z całym stadem).  😉 Może po prostu potrzebuje trochę czasu, żeby odnaleźć się w zupełnie odmiennej stajni i przyzwyczaić do nowego trybu życia. 😉 Piszesz, że koń ten stoi w namiocie zamiast biegać z towarzyszami, zapewne właśnie tam czuje się najbezpieczniej. Namiot przypomina mu dawany boks, w którym kiedyś spędzał dużo czasu.
Lychee, to wszystko zależy też od tego jak koń się czuje w danym stadzie, czy na 24h to jest wybieg czy pastwisko. I oczywiście jak był wcześniej, a jak jest teraz karmiony i użytkowany.
Zgadzam się w 100% z darolgą, że koń musi mieć możliwość bycia koniem a nie maszynką, urządzeniem do jazdy. I trzeba jego końskie potrzeby i jego końską psychikę mieć na względzie.
Cień mogą sobie zapewnić pod wiatą lub w namiocie, tyle, że w namiocie jest duszno i ja ledwo tam wytrzymałam minutę, a co dopiero ponad 10 koni na raz przez cały dzień. Tylko do właścicielki nie dociera, że koniowi w takich warunkach mogłoby być źle, przecież ma wybieg... 🤔
Stajnie zmienił jakieś 2 miesiące temu, może trochę dawniej. I gdyby tylko on stał w tym namiocie, a stoi tam ponad 10 koni, które ledwo się mieszczą, bo chcą się schronić przed słońcem.
darolga   L'amore è cieco
04 sierpnia 2010 12:24
Ascaia, Favoritta - Dokładnie. Nowa sytuacja, nowe miejsce, wyłączenie z treningu, nowe konie... Namiot przypomina boks=bezpieczniej. No i ten brak naturalności padoku. To wszystko są składowe "końskiej depresji", która najwyraźniej dopadła konia Lychee.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
04 sierpnia 2010 12:25
bo to nie jest tak: padok = super. Kon potrzebuje bodźców, czegoś interesującego a zarazem czegoś, co "stwarza pozory naturalności" na tym padoku, owych krzaczków, drzewek, może strumyka... Wyobraźmy sobie taką sytuację: masz do wyboru niewielki ogródek, ale z krzewami, drzewami, fontanną, ławeczką w cieniu i wielki, pusty plac. Co wybierasz?   😁 czym właściwie stanie na takim placu (pomijając ekspozycję na słońce 😁 i możliwość zrobienia kilku kroków wiecej) różni się od stania w boksie? I tu i tu nie ciekawie. Moja klacz obecnie przejechała do nowej stajni, pod lasem ze stajni typowo miejskiej. To nie ten sam koń 🙂. Ma do dyspozycji pastwisko i lasek za pastwiskiem. I takiego powera, że zaczynam przy niej wysiadać 🏇
Tylko dla niektórych koń szczęśliwy = koń, który chodzi na padok. Im dłużej na nim przebywa - tym jest szczęśliwszy i to już nie ma znaczenia jak ten padok wygląda.
Jest małe ale...
z dwojga złego lepsza nuda na wybiegu na suchym podłożu niż nuda z kopytami z ściółce.

Tyle, że do tego "ale" są "ale" kolejne.
Ściółka w stajni może być idealnie pielęgnowana, więc nieszkodząca.
Podłoże a'la klepisko podczas suszy będzie sprzyjać wysuszaniu i pękaniu rogu kopytowego.
Ważne czy koń nudzi się na spokojnie, tzn. zapada w drzemkę czy z nudów szuka guza i dziury w całym.

Zawsze jest jakieś "ale". Więc ogólnie mówiąc najważniejsze to umieć obserwować konie, umieć analizować i interpretować ich zachowanie, myśleć kreatywnie i szukać optymalnych rozwiązań.

To jest właśnie to - czy chodzi o utrzymanie koni, czy o jazdę, o metodykę nauczania. Nie ma jeden drogi, jednego przepisu dla każdego. To jest specyfika pracy z żywymi istotami. Tutaj nie ma mowy o odgórnej instrukcji obsługi. Trzeba chcieć myśleć, non stop trzeba myśleć. Trzeba patrzeć i widzieć. Trzeba wyjść ze swojego lenistwa, które wolałoby mieć wszystko zautomatyzowane, zawsze tak samo, według jednej recepty przeczytanej w książce.

To mnie wkurza w jeździectwie - lenistwo umysłowe, lenistwo społeczne. Wolimy dawać na odczep "dobre rady", zamiast zmusić się do wysiłku i taką odpowiedź dobrze przemyśleć. Żeby znaleźć rozwiązanie dla tej konkretnej sytuacji, dla tego konkretnego koni i tego konkretnego człowieka.
caroline, nie mam pretensji o nic, co jest robione "z głową". Naprawdę. Chodzi o to, że ludzie różne rzeczy piszą, często w najlepszej wierze - a nie pojmują jakie to wywołuje wrażenie "zbiorcze" (dla ludzi, którzy "głowę" owszem mają, ale to co z nią robić - to dopiero przyjdzie  😎0
Ja też zrobiłam błąd, z czego zdałam sobie sprawę dopiero dzisiaj  😡 Otóż - mogłam być zrozumiana na zasadzie: "zabierzcie konie z pastwisk, padoków - a zaczną wam sadzić jak złoto"  😁 Nie o to mi chodziło i aż mną zatrzęsło, gdy doszło do mnie, że ktoś to tak mógł zrozumieć.

Wg mnie kluczem do sprawy jest "przystosowanie". Zdrowy rozsądek mówi, że konie "dużo na dworze" będą w sumie zdrowsze, zahartowane etc. Spaślakom z kolei będzie się ciężko skakać wysoko, oj, ciężko  😕
Mnie wkurza "mylenie trybów". O, taki przykład: koń przez zimę wychodził mało co (a trenował dużo). Zaczęły się pastwiska: bach, konia na trawę do oporu. Jednocześnie rozkręca się letni sezon startowy (120/130) i rosną wymagania. I płacz: dlaczego on nie lata?  😕 przecież zimą latał  😕 A "kondycja hodowlana" konia zwiększa się z dnia na dzień  🙁
O wartości padokowania można długo (i przecież jest wątek). Zagrożenia też istnieją - bo istnieją, ale to niech sobie każdy sam ocenia (a tu sporo zależy od konkretnych "przypadków"😉.
Jednak: mimo przywiązania do pięknego obrazka: konie, łąka, niebo  💘 w treningu sportowym deprywacja ruchu ma zastosowanie, czy to się komuś podoba czy nie. Komu się zdecydowanie nie podoba - ten nie stosuje. Zakazana nie jest ani w treningu ludzi, ani w treningu koni. I jest "bronią obosieczną" bo może przynieść także złe skutki.
A jeśli pokusić się o uogólnianie (wiem, to bardzo brzydko):  poziom wiedzy o treningu sportowym jest tak żenująco niski - że przynosi te złe skutki, potężne złe skutki  🙁. Organizmy koni łażących do woli i jedzących ile i co uważają rządzą się przynajmniej własną biologiczną mądrością i nie są tak skazane na skutki głupoty człowieka (oj  😡 nie wiem, czy nie zamieszałam jeszcze bardziej  :icon_redface🙂
Muszę zgodzić się z Darolga w tej kwestii.

Dla mnie problem z padokowaniem, to nie jest wcale problem koni, tylko problem ludzi, leżacy w ich psychice.
Odwieczne zakodowanie w sobie, że padok to zło, że koń sportowy nie może wychodzić ani na padok, ani na łąke.

To ludzie wymyślili swoje ciekawe teorie, zamykając konie w boksach, robiąc z nich "kukły".
Później się dziwią, że koń, który wyjdzie od święta, bo pani go puści na plac pełen piachu, lata jak opętany i się "spala" i "łamie" nogi.

Będzie tak, dopóki ludzie nie będą traktować koni jak KONIE, zwierzęta, przyjaciół. Niestety "sportowcy" uważają, traktują je jak swoje maszyny, które trzeba trzymać w garażu i nie wystawiać na dwór, bo jeszcze się zakurzą.
Dla wielu ważniejszy jest wynik na zawodach, niż prawdziwa więź z koniem, bo on na pewno kocha stać 24h/dobe w boksie.


Temat rzeka...
lostak   raagaguję tylko na Domi
05 sierpnia 2010 07:33
Padoki

uwazam, ze konie w treningu nie powinny byc zbyt dlugo padokowane, czesto spedzaja dodatkowo godzine w karuzeli, bo musza miec sile i energie.  a padok ja zabiera, nawet jesli kon odpoczywa psychicznie.  jak dla mnie rozwiazaniem jest po prostu zabieranie go w teren, co zreszta zaczelismy praktykowac.

rozprezanie

musze przyznac ze neizle sie usmialam czytajac ostatnie 5 stron.  halo, sorry, ake jesli ty dzielisz rozprezajacych na tych co nie umieja lub im sie nie chce klusowac i tych co im sie chce klusowac, to zal mi ciebie.

w szkolkach ucza step, klus, galop - i bardzo dobrze, bo zaden kursant i rekreant nie ma umiejetnosci zeby rozprezyc konia.  przeciez to proste.  a konia mozna rozprezyc w stepie - i to doskonale.

w treningu - mozna stepowac 20 min, tak stepowac, ze kon bedzie mokry od pracy ktora wykonuje, dzieki pracy miesni i doskonale rozprezony - gotowy do pracy.  wtedy mozna nawet zaczac piafem.  Kyra tak jezdzi, ale ona przeciez sie nie zna.  mozna stepowac i od razu zaczac galopowac, dlaczego nie? sa konie, tak jak szmatello, zidane, ktore wymagaja rozjechania, energii, galop jest doskonalym "rozpreżaczem" .  Nie ma recepty, nie ma jednego schematu, nie ma takich samych koni.  Kazdy z nas wie jak najlepiej jest rozprezyc swojego konia.  I konie naprawde sa rozprezone, bo bez tego nie wykonywalyby elementow w jakiosci w jakiej je wykonuja, nie rozbudowaly by im sie miesnie albo po miesiacu pracy sie rozsypaly.  A jakos, bo ja najbardziej lubie mowic o efektach, bo to sa niepodwazalne dowody, daja rade, osiagaja dobre wyniki na zawodach, sa zdrowe i chetne do pracy. 

Galop jest swietny.  Lepszy niz klus, dla naszych koni i tak sie rozprezamy i bedziemy. Potem bedziemy pasazowac, robic przejscia piaf/step, zeby zaangazowac zad i podniesc konia, a dopiero potem robic lopatki, trawersy i ciagi.  Bo to dziala.

I jeszcze jedno - kochamy klus 😍 i nie sprawia nam zadnych trudnosci. 


edit:  wkurzaja mnie takie teorie.  az strach sie bac czego ci lbiedni udzie sie ucza i jak im sa skrzywiane glowy przes swoich instruktorow/trenerow.
Padoki

uwazam, ze konie w treningu nie powinny byc zbyt dlugo padokowane, czesto spedzaja dodatkowo godzine w karuzeli, bo musza miec sile i energie.  a padok ja zabiera, nawet jesli kon odpoczywa psychicznie.  jak dla mnie rozwiazaniem jest po prostu zabieranie go w teren, co zreszta zaczelismy praktykowac.



to jest sedno sprawy!


rozprężanie w galopie, o którym tu mowa, znam dłużej niż istnieje forum volta, praktykowane od wielu lat przez trenerów nie tylko ujeżdżeniowych! zdaje egzamin

wkurza mnie teoretyzowanie laików na tym forum skoro pewne sprawy zostały już sprawdzone przez mądre głowy światowego jeździectwa
zupełnie nie znam sie na sporcie, na przygotowaniu i treningach koni sportowych. Ale jesli jest tak jak opisaliscie, czyli tylko trening, trening, trening i pozniej przez wiele godzin stajnia to...zal mi koni sportowych.
Nie mnie laikowi ocenaic taki a nie inny sposob przygotowania konia ale.... czy uwazacie ,że to fair w stosunku do zwierzaka , którego zgodnie z naturą jest "łazenie" i szukanie pożywienia czyli wienien byc na pastwiskach w zgdzie z naturą jak najdłużej.
No ,nic mądre glowy wymysliły i stosuja takie a nie inne wychowanie i trenowanie koni sportowych- wiem jedno. Moje niesportowe konie napewno są szczesliwsze mogąc godzinami szwędac się po wielohektarowych łąkach i od czasu do czasu wyjezdzając ze mną czy przyjaciółmi w terenik, na mały spacer.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
05 sierpnia 2010 10:13
moim zdaniem włóczenie się po pastwiskach nie przeszkadza w byciu koniem sportowym. ruch sprzyja. wzmacnia zwierzę psychicznie i fizycznie, jeśli koń biegnie przez parkur bo przed chwilą wypuścili go z boksu, to nie nadaje się on na konia sportowego. jedna- dwie godziny treningu nie wystarczą dla zwierzęcia które pozostawało cały czas w ruchu.
a jeszcze bardziej wkurza mnie jeśli koń do 3 roku życia był na pastwisku, a potem zaczął trening i spędza 23 godziny w boksie.
pomijając psychikę, przebywanie na pastwisku/padoku sprzyja przecież prawidłowemu funkcjonowaniu układu ruchu.
pomyślcie tylko gdyby człowiek trenujący sport trenował 2h, a potem leżał resztę dnia na kanapie.
nie da się. żal mi koni sportowych.
ja chciałabym trenować sport, wkkw, ujeżdżenie, niestety nie mam konia i długo nie jeździłam. ale gdybym miała stawałabym na głowie żeby cały dzień spędzał na pastwisku.
A ja nie stawałabym na głowie, chyba, że to pastwisko byłoby kilkuhektarowym pastwiskiem z np. strumyczkiem, jeziorkiem, kawałkiem lasu.... gdzie koń by się po prostu nie nudził. Uważam, że system "kilka godzin na pastwisku/padoku w ciągu całego dnia" jest najlepszym systemem pastwiskowania konia, który ma "coś" robić, a nie mamy w zanadrzu pastwiska, na którym koń nie nudziłby się ani stada, z którym koń  mógłby się pobawić i faktycznie "spełniać psychicznie".
Mój koń z systemu "kilka godzin na padoku" przeszedł w system "cały dzień na padoku bądź pastwisku". Na początku się cieszyłam, teraz coraz częściej zostawiam go w boksie, gdy jestem w godzinach popołudniowych. Koń na tym padoku nie ma nic do roboty po prostu. Muchy dokuczają, słońce grzeje, koń stoi w cieniu z odstawioną nogą i miną wybitnie znudzoną. Pastwisko to tam jeszcze pół biedy - tu se skubnie, tam se skubnie, nie widziałam, żeby był nieszczęśliwy.
Dla porównania: kiedyś wychodził [w systemie "kilka godzin na dworze"] na ogromne pastwisko, na którym również nie było atrakcji typu drzewa.... i jakoś się bardziej cieszył, ponieważ pastwisko było po prostu wielkie, mógł się rozpędzić, rozbrykać i rozgalopować.
Później wychodził na piaszczysty padok wielkości coś 30x60 metrów może i - oprócz biegania w te i wewte przez pierwsze 15 minut oraz brykania, co powierzchnia mu zapewniała, również nie miał tam nic do roboty na dłuższą metę i po chwili chciał wracać.
Z kolei miałam przyjemność oglądać stado 20 koni na powierzchni chyba z 15 hektarów, które faktycznie zachowywało się niczym "stado w naturalnym środowisku" i się nie nudziło. Nie wiem ile dokładnie wynosiła powierzchnia areału do dyspozycji koni, ale była to powierzchnia na której znalazły się łąki, strumień, las, jakieś krzaczory... Nie było po prostu nudno. Te konie siedziały na pastwiskach po 10-12 godzin, ale nie były użytkowane w wysokim sporcie. Jeśli już, to weekendowo niektóre gdzieś wyjeżdżały, a nie wiem czy w te dnie po prostu nie wychodziły na pastwisko. Miałam przyjemność oglądać również konie w znajomej hodowli, które mają podobne pastwiska do dyspozycji- choć w większości złożone z łąk, też znajdzie się tam cień. I takie pastwiska są fajne - kwaterki i małe padoki są dobre na kilka godzin.

Jasne, że koń powinien poczuć się Koniem, ale na pewno nie będzie się czuł koniem na padoczku czy pastwistewku niewiele większym od boksu. Poczuje się ewentualnie bardzo znudzonym koniem.
lostak   raagaguję tylko na Domi
05 sierpnia 2010 11:30
ja chciałabym trenować sport, wkkw, ujeżdżenie, niestety nie mam konia i długo nie jeździłam. ale gdybym miała stawałabym na głowie żeby cały dzień spędzał na pastwisku.


no wiec jakbys sie zdecydowala na sport i chciala osiagac wyniki, naprawde trenowac, to musialabys wybrac.  bo kon w prawdziwym treningu sportowym, nawet jesli je mase suplemetow i pasz wspomagajacych energie i rozwoj miesni nie bedzie mial sily na treningu.  dlatego konie sportowe chodza na padok na max 2 h, i to nie wszystkie,  maja dodatkowo 1-2h karuzeli i sa spacerowane w reku, do tego dochodzi 1-1,5 h treningu.  i jak bedziesz ladowac w konia kilka tysiecy miesiecznie z zalozeniem, ze jest sportowcem (trener, suplementy, zawody, regularne monitoringi weta) i sie rozwijacie, progresujecie i ladowalabys to w pusto, bo kon nie mial by sily, to po co trenowac?

zycie jest sztuką kompromisu i wyboru.

i nie ma szans zeby to pogodzic.  wiec dyskusja jest o wyzszosci swiat bozego narodzenia nad wielkanoca.

dempsey   fiat voluntas Tua
05 sierpnia 2010 11:39
ale wytłumaczcie mi jak koń łażąc na pastwisku cały dzień traci energię? łazi, je, stoi, łazi, je..
z samego żarcia trawy odbuduje to, co spala łażąc 😉
przecież konie regularnie trzymane na pastwisku ruszają czymś żywszym niż stęp tylko gdy mają jakiś konkretny powód.

ja nie muszę wybierać, sport jeździecki na zdjęciach oglądam jedynie 😉 ale taki układ jaki mam teraz - czyli przed jazdą idę ściągnąć konia z trawy, a po jeździe idę go wypuścić tam z powrotem - odpowiada i mnie i koniowi. i uspokaja moje sumienie  😁

gdyby zaś w tym układzie nastąpiła hipotetyczna sytuacja, że jesteśmy w treningu i koń nie ma wystarczająco energii, ostatnią chyba rzeczą jaką bym winiła byłoby pastwisko  👀
lostak   raagaguję tylko na Domi
05 sierpnia 2010 11:50
ja mam wrazenie, ze po prostu chodzi o skumulowanie energii, nie tylko odpoczynek psychiczny jest wazny w treningu, ale wlasnie ta skumulowana sila. na zdrowy rozum tez bym sie zastanawiala co to przeszkadza, ale tak jest i juz. 🙄
busch   Mad god's blessing.
05 sierpnia 2010 12:02
lostak - ja mam tyle do czynienia z prawdziwym sportem, że sobie patrzę na centurionowe mięśniowe potwory  😉 , ale jeśli piszemy tutaj o 'sporcie' w sam raz dla mnie (czy tam dla Alice, której sprawę halo roztrząsała), to całodzienny padok w niczym nie przeszkadza. Jeździłam na koniach padokowanych 12+ godzin, jedne z nich były energiczne aż za bardzo, inne spokojniejsze, jeszcze inne do upychania. Bez żadnych problemów potrafiły sprostać ujeżdżeniowej P-tce z nieśmiałymi podejściami do N-ki.

Nie mam pojęcia, czy zamykanie koni małorundowych w boksie ma sens - pewnie tak, skoro Ty tak sądzisz  😉 - ale koni małoszportowych nie ma sensu w ten sposób traktować bo naprawdę w niczym im te padoki nie przeszkadzają.
kpik   kpik bo kpi?
05 sierpnia 2010 12:13
dempsey : tu raczej nie chodzi o energie per se tylko o takie ... rozleniwienie które następuje po całym dniu przebywania na pastwiskach. Jeden z moich koni tak właśnie reagował. Bez sensu było wsiadać na niego i wymagać czegoś po tym jak cały dzień spędził na pastwiskach. Nic na nich nie robił szczególnego żeby zużyć energię, ale tak sie relaksował, że miał problem z wróceniem do trybu 'praca'. Pomagaly jazdy przed calodniowym padokowaniem lub ograniczenie czasu padokowania do paru godzin dziennie (np z 12 do 6) jeśli planowałam trening.
lostak, serio uważasz, że koń sportowiec się spala na padoku?... imo to zależy od charakteru - jeden będzie skubał trawkę, drugi latał, biegał i zużywał energię...
lostak   raagaguję tylko na Domi
05 sierpnia 2010 16:20
tak uwazam, na podstawie naszych "sportowcow" w stajni, nie tylko moich ale takze innych osob, ktore maja konie w treningu i podobne obserwacje.  czyli mamy kilkanascie koni.  bush, mysle, ze jezdnosc randzi tez bylaby inna gdyby mniej czasu spedzala na padoku.
busch   Mad god's blessing.
05 sierpnia 2010 16:46
lostak - ja bym za obecny stan rzeczy w pierwszej kolejności obwiniła coś innego  😎 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się