Podrzucę kopytowe zdjęcia do obejrzenia. Przepraszam za błoto na pęcinach, droga z myjki była piaszczysta i nie zmyłam upaprania sponad kopyt. Podeszwy też nie wyszorowane, ale może coś da się wypatrzeć.
Historia:
- koń kiedyś kuty (na przody), potem rozkuty, przez chwilę werkowany naturalnie
- rok i 3 miesiące temu zostawiony w rękach kowala, okuty; głównie chodziło o zneutralizowanie bolesności strzałek (opornie szło leczenie) i zapobieżenie załamywaniu się wewnętrznych ścian przednich kopyt
- kilka dni temu koń zerwał sobie jedną z podków, druga została zdjęta
- dwa dni przed tymi zdjęciami delikatnie przejechałam tarnikiem (przody), żeby choć trochę obniżyć przerośnięte ściany i zapobiec niekontrolowanemu obłupywaniu; odrobinę też dotknęłam przód pod kątem prostym, żeby płetwę choć trochę przykrócić
http://picasaweb.google.com/klaraczek/Kopyta23Lipca2010#
I teraz tak:
- ja wyszłam z wprawy (której w sumie i tak nie miałam), nie tykałam kopyt od ponad roku
- koń teoretycznie czeka na kowala (środa)
- naturalnego werkowania nikt nie popiera (szanowana w stajni wetka też nie - a przynajmniej nie w tym przypadku)
- gwałtowne obniżenie tyłów raczej odpada - kiedyś ścięłam to, co wyhodował kowal (jeszcze wtedy nie kuł) i koniowi nogi podpuchły (dobrze, że na krótko...), w ogóle trudno mi ocenić, ile można
- widzę różne patologie w kopycie, zastanawiam się, na ile da się wpłynąć na kowala, żeby zmienił coś w swojej robocie...
Poza przerośnięciem najbardziej rzucają mi się w oczy uciekające do przodu kąty wsporowe i krzywo narastający róg, z wybrzuszeniem do góry (z braku łuczków?), w przodach zaścieśnienia, w tyłach bycze nosy (ale może w tyłach są ok? pamiętam jakieś zdjęcia dzikich koni, też tyły były garbate). Strzałki niepognite, ale widać, jakie wąskie i liche... Ale napiszcie, proszę, coś o nich. A, koń ma przednie kopyta ustawione do wewnątrz, to "szkieletowe".
Wczoraj trochę pomachałam tarnikiem, ale zdjęć nie mam, bo przyszła burza, trzeba się było chować do stajni i światło było za marne na fotografowanie. Ale dziś nadrobię. Koń dalej porusza się sztywno i ostrożnie. Aż widać napięcia w przodach, jak je stawia, zero lekkości. Nie wiem, co najbardziej mu przeszkadza. I nie wiem, co robić (no ale w tym to mi forum nie pomoże).
Idę poszukać dawniejszych zdjęć.