Kącik luzaka

kujka   new better life mode: on
17 marca 2010 23:07
niestety odpowiednie miejsce na ogloszenia to dzial ogloszen. TYLKO.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 marca 2010 23:26
Czy zakaz dźwigania ciężkich przedmiotów (słoma w kostkach, wiadra z jedzenie, wodą, ciągniecie taczki, itp) wyklucza z luzakowania całkowicie? Chciałam się zorientować czy taka osoba może mieć szansę na taką pracę mimo problemów z kręgosłupem.
karesowa   Rude jest piękne!
17 marca 2010 23:34
Myślę, że niestety chory kręgosłup dyskwalifikuje niestety z roli luzaka. Luzakowanie to nie tylko rozprężanie, lonżowanie, przygotowywanie wizualne konia do startu, w natłoku spraw i w walce z czasem robi się wszystko, także karmi, ścieli, sprząta. Ja sama ze zdrowym kręgosłupem czasem w kościach odczuwałam skutki takiej pracy , myślę że z chorym nie ma co ryzykować.
Tez myślę ze raczej ciężko będzie sie odnaleźć w takiej pracy. 
Niby zawsze można jeszcze tylko lonżować, wyprowadzać na padok i karuzele, ale nie do konca wyobrażam sobie kto by chciał takiego luzaka. Może ew. w jakieś stajni lonżować raz czy dwa razy w tyg. prywatnego konia, ale za dużo na tym nie zarobisz.


Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 marca 2010 23:42
No to lipa bo dostałam od lekarza zakaz dźwigania ciężkich przedmiotów właśnie. A przez zwiększoną lordozę mam czasem takie okresy, że ryczę po nocach z bólu. Czyli lipa.
Moja koleżanka niestety też w takim razie odpada, bo ma podobny problem. Dobrze chociaż, że nie zakazał jeździc. jedynie zalecił by ograniczyć kłus wysiadywany i galop przy okazji. 😕 A ja tak lubię wysiadywany kłus 🙁
Podbijam.
Czy jako osoba bez żadnego doświadczenia w branży "luzaczej" i sportowej mam szansę znaleźć pracę za granicą jako luzak/pomocnik czy coś w ten deseń?
Jestem typową rekreantką, przy koniach potrafię wykonać podstawowe czynności, ale obawiam się, że to nie wystarczy, a zamarzył mi się wyjazd do pracy na przyszłe wakacje kiedy już będę po maturach...
caroline   siwek złotogrzywek :)
18 lipca 2010 12:23
no to wykorzystaj wakacje na zdobycie doswiadczenia. popracuj (nawet za darmo) w jakiejś wiekszej (najlepiej sportowej) stajni - naprawdę sporo w takich miejscach można się nauczyć. i wiele swoich doświadczeń i wiedzy zweryfikować.

co mi przypomniało perypetie znajomych z luzakami. za kazdym razem zgłaszająca sie osoba twierdziła, ze na podstawowej opiece nad końmi się zna. tymczasem zdarzały się takie sytuacje:
- nie potrafiła założyć derki (wyglądała jakby pierwszy raz coś takiego miała w rękach)
- miała duzy problem z założeniem ochraniaczy - który na którą nogę, który jest prawy a który jest lewy
- nie potrafiła zwinąć owijek
- bała się koni (bo takie duże, a ona dotychczas tylko z kucami miała do czynienia)
- i tak dalej 😉

...czy taka osobe można poprosić o osiodłanie konia, a nie daj Boże - o założenie ogłowia munsztukowego? albo poprosić o zawinięcie konia na jazde lub do stajni?

sorry, ale taka osoba to nie pomocnik a zawalidroga i raczej nie wyobrażam sobie jak można komuś takiemu płacić za "pracę" skoro najpierw trzeba ją wszystkiego nauczyć i na kazdym kroku pilnować i poprawiać po niej - czyli jednym słowem: pracować za nią. z tego powodu bardzo polecam każdemu, komu marzy się praca luzaka, żeby najpierw się naprawdę czegoś w tym fachu nauczył, popracował nawet za darmo czy za bardzo symboliczne pieniądze, ale nauczył się tej pracy. bo w przeciwnym razie to marnie widzę perspektywy znalezienia "pracy". w szczególności w stajniach sportowych.
Ja uczylam sie bycia luzakiem w sposob podobny do tego, w który nauczylam sie jezdzic (jezdzic, nie wozic tylek - to juz umialam wczesniej) - czyli podgladajac, obserwujac i analizujac to, co robia ci, którzy sie znaja na rzeczy. Spedzilam godziny na laweczce obserwujac treningi i chlonac slowa trenera, przypatrujac sie jezdzcom i reakcjom koni.
Przypatrywalam sie, jak jezdzcy sobie radza z koniem, jakie zabiegi przy nim wykonuja, dlaczego i po co. Czyli - po prostu czerpalam z nieograniczonych zasobów wiedzy kryjacej sie w zakamarkach sportowego molocha.
Patrzec, pytac, próbowac!
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
18 lipca 2010 16:23
to ja też powiem co nie co...naszą luzaczkę wysłaliśmy za chlebem "po znajomości" do sporej stajni pewnego znanego wkkwisty 😉 lekko nie jest,ale to jest uparta Kaszubka,która nie da sobie w kaszę dmuchać...zawodnik jest zachwycony - na tyle,że dostała 200 zł nieplanowanej podwyżki po pierwszym przepracowanym tygodniu...po kolejnym zaczęli jej szukać szkoły u siebie i nie chcą jej puścić po wakacjach do domu...Dziewczyna ma typową robotę luzaka,czasami wsiada w charakterze "samobieżnej karuzeli"...ma pod opieką 30 koni (stajenni są oddzielnie po serwisu typowo stajennego typu "wyrzucanie parkietów"😉.Myślę,że po tak spędzonych wakacjach śmiało za rok będziemy mogli pomóc jej znaleźć pracę gdzieś w Europie.

p.s. wczoraj widziałam ją w akcji na zawodach....i tęskno mi się za nią zrobiło 🙁 😉
[quote author=Ktoś link=topic=470.msg654017#msg654017 date=1279466629]
ma pod opieką 30 koni
[/quote]

😲
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
18 lipca 2010 16:38
ano...ale ma pomoc ze strony żony zawodnika i są stajenni...
ale nawet, żeby 30 koni w ciagu jednego dnia pracy dac rade wyczyścic, osiodlac, umyc, zawinac/zrobic? Mission impossible!
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
18 lipca 2010 16:43
cześć to hodowlane kobyły,ktore musi wypuścić/sprowadzić z pastwiska 😉 część to 2-3 letnia młodzież,która "pracuje w kratkę",a pozostałe to sportowe na różnych etapach treningu...siodła ok.10-12 dziennie maksymalnie.
to i tak sporo
jako ciekawostke podam, ze rok temu podczas wizyt u kilku bardzo znanych brytyjskich skoczkow i wkkwistow pozwiedzalam stajnie
tam luzak never ever nie sprzatal, wywozil gnoju itp. 1 osoba byla przydzielona do pracy max z 5 konmi, a na zawody do max 3
do pracy z konmi hodowlanymi byly oddzielne istotki ( kupa studentow z equine science)
luzak od koni sportowych zajmowal sie tylko i wylacznie nimi, nawet praca przed, w trakcie i swiezo po zajazdce nalezala do kogo innego
jak zapytalam czmu taki podzial to uslyszalam bardzo fajna odp."luzak do koni sportowych jest zbyt cenny by narazac go na jakies wypadki przy takich mlodziakach, ogierach kryjacych czy zwichrowanych mamuskach ze zrebolami", bardzo fajne wrazenie zrobilo na mnie takie podejscie i docenienie luzakow🙂
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
18 lipca 2010 19:10
Tak sobie czytam i stwierdziłam własnie, że jeśli nie będę mogła jeździć to kiedyś wrócę do zawodu luzaka. Początki sa tylko ciężkie a potem to kwestia przyzwyczajenia i organizacji pracy.

W stajni w której pracowałam luzakowałam najpierw jednemu a potem dwóm jeźdźcom. Miałam pod opieką ok 10-12 koni. Od rana stajenni wyprowadzali konie do maszyny. Jazdy zaczynały sie od 8-9 rano. Musiałam równocześnie szykować dwa konie więc czasowo było ok. Po skończonych jazdach wiadomo poczyścić sprzęt i przerwa. Popołudniu były dyżury żeby pomóc prowadzac konie do maszyny i zawijać na noc. Na zawodach początkowo bywało ciężko, zwłaszcza jak miałam 7 koni i rozstrzał przez wszystkie konkursy, ale podobało mi się 🙂 Wbrew pozorom lubiłam poniedziałki, bo było mniej roboty 🙂 Chłopaki ruszali konie które nie były na zawodach, trzeba było poczyścić sprzęt i już 🙂 Fajne czasy.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
18 lipca 2010 22:39
[quote author=Karla🙂 link=topic=470.msg654048#msg654048 date=1279470421]
jako ciekawostke podam, ze rok temu podczas wizyt u kilku bardzo znanych brytyjskich skoczkow i wkkwistow pozwiedzalam stajnie
tam luzak never ever nie sprzatal, wywozil gnoju itp. 1 osoba byla przydzielona do pracy max z 5 konmi, a na zawody do max 3
[/quote]

To po prostu normalne podejście do tematu i respektowanie luzaków. Jeśli ma się pod sobą 30 koni, niezależnie, ile z nich jest w pracy, to pada pytanie, na ile i w jakim zakresie jesteśmy się nimi w stanie zająć w miarę profesjonalnie, a na ile "po łebkach".

Ok, można osiodłać 10-12 koni, ale jeśli chce się je dobrze przed tym wyczyścić, a po jeździe umyć, zawinąć, oderkować, zająć się sprzętem, to zajmuję to masę czasu.
Sama mam teraz pod opieką 6 kucy skoczków, plus konie z hotelu, i jest co robić. Kiedy druga luzaczka ma wolne muszę się dodatkowo zająć 5 końmi. I wiem, że jeżeli chcę wszystko wykonać na tip top, to 8 godzin to za mało.
Mając 6 kucy na zawodach, kiedy każdy jest w dwóch klasach, trzeba się nieźle nabiegać.
Constantina fajne czasy to były ale i stajnia w której luzakowałaś  nie byle jaka  😎  Myślę, że nie dościgłe marzenie większości luzaków  😁
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
19 lipca 2010 09:12
Lotna nikt nie mówi że jest łatwo 🙂 Ale wierz mi z osiodłaniem 10-12 koni nie ma problemów i na spokojnie można to zrobić dobrze, naprawdę. A w trakcie jazd trzeba było jeszcze wejść i na plac i pozbierać kupy 🙂 Jak się wszystko robi na bieżąco i nie zostawia się na potem, to nie ma problemu. Na zawodach z dwoma zawodnikami i 7 końmi po prostu byłam na nogach od 6 rano do 21, ale zawody to inna para kaloszy. Wystarczy dobrze spisać w jakim konkursie jakie konie startują i które są na liście a wtedy wiadomo ile ma się czasu na ubieranie 🙂

Kopyciak cieszę się, że trafiłam akurat do tej stajni, że mogłam pracować z tymi końmi i ludźmi, bo bardzo dużo się tam nauczyłam i lepiej pozanałam siebie. A teraz jak patrzę na niektórych "luzaków" to mnie ściska jak fuszerkę odwalają 😉 To zboczenie zawodowe.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
19 lipca 2010 09:47
Constantia, jasne, że się da, nie chcę demonizować. Zależy, ile jest ekstra rzeczy do zrobienia. Mnie samo wyprowadzanie/sprowadzanie koni na/z padoków zabiera minimum 1,5h dziennie (niemal każdy indywidualnie, w 4-6 ochraniaczach na nogach plus derki), do tego zawsze trzeba coś pojeździć, wypucować sprzęt itd.

Na zawodach z dwoma zawodnikami i 7 końmi po prostu byłam na nogach od 6 rano do 21, ale zawody to inna para kaloszy. Wystarczy dobrze spisać w jakim konkursie jakie konie startują i które są na liście a wtedy wiadomo ile ma się czasu na ubieranie 🙂

To jeszcze zależy od stopnia "normalności" zawodników. Jeśli ma się 4 konie w tej samej klasie, 3 siodła, 14 startujących i dwóch jeźdźców, których zaangażowanie ogranicza się do jazdy, to człowiek zaczyna modlić się o dodatkowe dwie pary rąk i nóg  🤣
Praca luzaka jest ma swoje dobre strony, jak np. oglądanie wieczornych konkursów siedząc przy stolikach VIP'owskich 😉 , możliwość pojeżdżenia po świecie, podpatrywania najlepszych itd.
Ale na dłuższą metę jest to zbyt wyczerpujące, przynajmniej dla mnie. 
Wraz z końcem miesiąca wypisuję się z kącika luzaka - wracam do domu, i już nie mogę się doczekać normalnego życia, wolnych weekendów, pracy po 8h dziennie...
Wiem, że za bardzo wieloma rzeczami będę strasznie tęsknić, ale - it's time to move on...

Ale zanim to nastąpi, to zaliczę jeszcze najdłuższe, i możliwe że najfajniejsze zawody w mojej "karierze" (JBK Horse Show)- wyjeżdżamy jutro, wracamy za tydzień w niedzielę, 5 kuców i 3 konie, mam nadzieję, że to będzie miłe pożegnanie dla mojego luzakowania  🙂
Gdybym chciała pracować jako luzak to w ogłoszeniu musiałabym podać doświadczenie. A czy liczy się takie dla koleżanki, za darmo?
xxxflygirlxx,  mysle, ze dla zawodnika- pracodawcy najwazniejsze jest abys potrafila nalezycie zajac sie jego konmi :-) jak zdobylas doswiadczenie to sprawa drugorzedna.
[quote author=Ktoś link=topic=470.msg654017#msg654017 date=1279466629]
ma pod opieką 30 koni


😲
[/quote]


o jaaa, ja znajomej przy 4 koniach pomagam gdy ma trening i też mam pełne ręce roboty, ale przy 30  😵
Lotnaa   I'm lovin it! :)
21 listopada 2010 10:06
Przy 30 to można mieć czas, żeby je na padoki powypuszczać, i kopyta raz dziennie wyczyścić. Paranoja... Kiedy miałam 23, wyglądałam i czułam się jak zombi.
Wy jesteście chyba ze stali (albo Wasze kręgosłupy). Ja po czyszczeniu kopyt moim 3 (a wcześniej miałam 4): mycie szczotą i szarym mydłem, płukanie, wycieranie, dziegciowanie/smarowanie preparatem na strzałki, smarowanie, czyli podnoszenie wielokrotnie 12 kopyt - przez dłuższy czas nie mogę się odgiąć, a wieczorem z reguły chwilę leżę na podłodze, żeby mi kręgi powskakiwały na swoje miejsce 😀 Ogólnie luzakowanie, takie na luzie (dla właściciela stajni szykuję i odbieram czasami konia) lubię. Nie lubię, jak ktoś inny szykuje konie, które mam pod opieką, sama muszę wszystko posprawdzać, pozapinać, odpowiednio ułożyć grzywę pod ogłowiem i takie tam 😉 (jak kenia zrobi dziubek to nie ma ch* we wsi  😁 - dziubek z czapraka pod siodłem, żeby wentylacja była)  Ale sądzę, że gdybym miała wiele koni do przyszykowania na raz, za bardzo bym się stresowała.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
21 listopada 2010 21:06
Ja miałam to szczęście, że nigdy nie miałam potrzeby, żeby te kopyta dziegciować czy szorować szczotą. Grunt to czyste boksy i padokowanie.
Lotnaa, a błota też nigdy nie miałaś na padoku? Ja czasami, z czystej profilaktyki, lubię im kopytka z tego błocka umyć. Dziegciem też czysto profilaktycznie (ale nie częściej niż raz na tydzień, albo i rzadziej), a jak już umyję, to i natłuszczę z wierzchu, bo co mają tak wysychać na sucho 😁 . Jeden ma tylko problem ze strzałką (1), to tam daję Strahlsan. A niestety u nas nie są boksy wybierane codziennie, tylko raz w tygodniu, a codziennie tylko dościelanie. I właśnie jak robię im taki dzień pielęgnacji kopyt, to potem umieram na kręgosłup. Zastanawiam się, jak to robią osoby, które opiekują się większą ilością koni np. sportowych, którym trzeba po sprowadzeniu z padoku codziennie kopyta czyścić...
Ja mam aktualnie pod opieką 7 koni sportowych i jeśli chodzi o kopyta to nie jest wcale tak strasznie (szczególnie że już nie wychodzą na padoki bo jest za duże błoto). Plecy dają radę. Boksy robione co dzień do czysta to duże ułatwienie a derki i golenie skracają dwukrotnie czas czyszczenia koni
delta   Truth begins in lies.
22 listopada 2010 21:07
Zastanawiam się, jak to robią osoby, które opiekują się większą ilością koni np. sportowych, którym trzeba po sprowadzeniu z padoku codziennie kopyta czyścić...


Podnosimy kopyto i czyścimy, czasem nawet nie ma co :P Co nie zmienia faktu, że dzisiaj wyczyściłam ponad 270 kopyt!
Ja niedawno skończyłem roczny okres luzakowania:
-do padokowania ok. 70 koni
-do derkowania ok.40-50 dziennie
-pod bezpośrednią opieką ok. 20 koni na głowę (było 2 luzaków)
Te 20 koni były aktywnie wyścigowo więc wszystkie po przyjściu z padoków musiały być uważnie na myjce obejrzane.
Jak coś się któremuś stało to zajmowałem się drobną opieką weterynaryjną.Dodatkowe dyżury przy ostatnim karmieniu i przygotowywanie koni na zawody.
Przy tych obowiązkach spędzałem w stajni i przy koniach ok.10-11h dziennie (latem mniej bo derkowanie odpadało  😀 )
Sporo się nauczyłem i praca mimo,że ciężka potrafi przynieść satysfakcję 😅
Pozdrawiam wszystkich luzakowiczów

P.S. z treningami,powożeniem i jazdą konną nie miałem nic wspólnego 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się