Jak rozpoznać MARNEGO trenera (instruktora)?

Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
10 lipca 2010 07:16
Z ujeżdżeniowymi to w ogóle jakaś masakra jest. Póki się jest na poziomie L-N to sobie można nawet czasem i poprzebierać. Ale spróbuj się wybić na wyższe konkursy, to coraz większa czarna dupa...
a co powiecie na trenera tego typu (znany mi osobiście - jak również znany w branży)
trening młodego jeźdzcca na całkiem ciekawym i chętnym koniu, koń bardzo wyeksploatowany bo jeździ każde zawody w okolicy (co tydzień jeździ na zawody)
trening, koń, który był "pewniakiem" zaczyna wyłamywać, raz, dwa,trzy...
trener każ/rze zsiąść jeźdzcowi i.... (uwaga uwaga) TŁUCZE KONIA BATEM przez kilka minut  😲 😲 😲 😲 😲
na oczach moich i kilku innych osób (w tym jeźdzcca, który to akceptuje  😲 😲)

na moje podjechanie (na koniu) i wyrażenie się głośno i wyraźnie, że ma natychmiast przestać otrzyumałam wiązkę typu "spier.dalaj bo zaraz też wpie.erdol dostaniesz" - dodam, ze z owej stajni został wyrzucony przez właściciela za takie zachowanie...

a na codzień - "bułkę przez bibułkę" wielki trener, chodzacy jak PAW na zawodach itd. .  że-na-de

albo trener - również skoki, którego metodą przygotowania konia - jest barowanie w bardzo chamski sposób - albo stawianie drągów na "sztorc na przeszkodzie by wystawały w jaskółkę, albo podrywanie drąga w momencie skoku...

dodam, że obaj mają kolejkę jeźdzcców, którzy czekają aż zwolni się u nich miejsce  😲 😲
oraz są dość skuteczni co widać po ich podopiecznych
Lostak jest jeszcze typ trenera "pomocnik", przychodzi, rozkłada tylko drągi, zapali papierosa i mówi podczas treningu: "pięknie, super, ładnie" Byleby za treningi płacili 😉
likier, to dobrze ze rozklada i podnosi. Czasem taka osoba sie przydaje 😎
😉
Dla mnie dyskwalifikują trenera (między innymi 😉 ) dwie rzeczy:
- nie patrzy w ogóle na podstawy (dosiad, postawę, ułożenie łydek, przejścia itp.) twierdząc, że on nie jest od tego, że on uczy poważnych rzeczy (czyli np skoków)
- oszukuje jeżdżąc konie swoich podopiecznych - gdy nie widzą, siada na pół godziny, prawie 0 stępa, większość jazd na czarnej...
a taki co nie ma podejscia do ludzi? tragedia
trener musi znac swoich zawodnikow i musi byc psychologiem- dla nich
Dodofon, oj, nasuwają mi się nazwiska  😀iabeł: Ale nie jedno. Co ciekawe - nawet osoby, którym bardzo nie podobały się takowe akcje (+ pokrwawione pyski, blizny od bata etc.) - pod presją środowiska? ambicji? udają się pod "opiekę trenerską".
lostak, owszem, przerysowałam sytuację  🙇. Ale faktem jest, że trener i zawodnik muszą "trafić na siebie" - i to jest gra osobowości (prawie jak w małżeństwie  :hihi🙂. Pewne "założenia treningowe" będą odpowiadać jednym osobom, innym - za boga. Czegoś takiego jak "małżonek idealny" dla wszystkich! po prostu nie ma! Natomiast są świetni oszuści matrymonialni (także emocjonalni  🙁). Jeszcze pytanie po co trenujemy? Żeby poprawiać wyniki? Brylować w otoczeniu? Dążyć do mistrzostwa? Żeby było miło? Żeby poprawiać mniemanie o sobie? Rozwijać więź z koniem? Odpowiedzi na pytanie po co? - może być mnóstwo. I gdy dany "typ trenera" (np. perfekcjonista) trafi na kompletnie inną potrzebę (inną niż doskonałość) - robi się niefajnie, choćby trener był najlepszy. Nie to dobre, co dobre - tylko co się komu podoba  😎
Trenerzy na konsultacjach to trochę inna bajka. Prezentują siebie, swoje wizje i poglądy. Nie muszą/nie mogą dostosowywać się do oczekiwań jednej konkretnej osoby. Jeszcze nie widziałam konsultacji, żeby ktokolwiek (trzeźwy) próbował "podskoczyć" sławie - chyba, że w grupie "ujadaczy". Dopisałam - bo przecież były słynne konsultacje WKKW, gdzie prowadzący został "zjedzony". Cóż - widocznie nie był wówczas wystarczająco znany  😀iabeł:.
Inna sprawa to klasa człowieka i specyficzna swoboda bycia, którą jakoś w PL szalenie łatwo utracić  🤔
Tak czy siak - wszystko to niewiele ma wspólnego z kompetencjami. Natomiast ogromnie dużo - z relacją! dany trener - dany zawodnik. O to mi chodziło.
Met   moje spore
10 lipca 2010 16:20
chyba do konca zycia bede miala przed oczami jeden obrazek...
rozhisteryzowana panna na koniu wyzywajaca uczacego od najgorszych, draca sie, ze jej kon to trup, a ona sama jest zmeczona. uczacy - spokojnie powtarza: "wyjedz naroznik, na dlugiej scianie dodaj", odp.: "nie umieeeeeeeeem! on mnie nie sluuuchaaa, nie widzisz tego?!". laska bite 1,5h darla sie i ani grama uwagi nie poswiecila koniowi, caly czas miala leb zwrocony do srodka hali i skupiona byla na obrazaniu uczacego. po jezdzie uczacy tlumaczyl mi, ze on to ma swietny kontakt z dzieciakami, a ta para zajdzie daleko
kujka   new better life mode: on
10 lipca 2010 22:29
ja dzis spotkalam trenera z syndromem mistrza swiata. podczas mojego 2,5 h pobytu w stajni w ktorej jest "etatowym srenerem" kilkakrotnie powtarzal, gdzie byl na zawodach (zawsze mowil o tych samych) i w ogole jaki jest "zaje", ciagle przytaczajac te same historie (baaardzo naciagane, jak sie potem dowiedzialam 😉 ).

potem wsiadl na mnie, ze z kim ja jezdze? HA HA HA przeciez ona mnie nie przygotuje do C klasy HA HA HA (ani slowem nie wspomnialam o tym, jakie mam aspiracje, ktore notabene na dobrze pojechanym N na dzien dzisiejszy sie koncza... ale luz). Ile bierze za trening? HA HA HA przeciez za powazny trening to co najmniej 100 zl powinnam placic. (tu mowie - nie stac mnie - to co, mam nie trenowac?) W Warszawie jest tylko 4 trenerow ktorzy mnie moga przygotowac do C klasy. A w ogole nie ma sensu jezdzenie z kims kto mnie do niej nie przygotuje.... no mowie Wam takich prawd objawionych sie nasluchalam, chyba wiecej niz przez pol mojego marnego rekreanckiego zycia..  najpierw mialam czelnosc sie z nim klocic, potem spasowalam bo stwierdzilam ze nie warto strzepic jezyka. tylko sie glupio usmiechalam pod nosem.

klasa.
Było wcześniej spasować, w życiu byście się nie dogadali. A tak to się trochę nasłuchałaś 🙄
kujka   new better life mode: on
10 lipca 2010 22:49
Atamanka, pewnie tak. ale bylam bardzo ciekawa do czego dazyl swoimi pytaniami. niestety nie dowiedzialam sie. to bylo do przewidzenia, nastepnym razem nie dam sie wciagac w takie gadki.
Fajnie się gada...Pomijam ,że to straszne!!!  Podajcie choć pierwsze litery imienia i nazwiska...okrutników , barowników, paskudnych , wulgarnych ..trenerów!
A gdzie dobre , POZYTYWNE,  doświadczenia/ 🙄
A gdzie dobre , POZYTYWNE,  doświadczenia/ 🙄

w innych tematach, Sherlocku.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 września 2010 09:04
dla mnie pierwszym symptomem złego trenera jest skracanie treningu - zamist 60 min 50 min np.
Elu, ale czy czas treningu nie powinine być dopasowany do pracy konia? Jeżeli pracuje bardzo dobrze, to czemu nie miałby pracować 30 minut? A zapłacony czas można odbić na innym treningu
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 września 2010 09:12
stosując taką filozofię to i  po 30 min też w sumie może zakończyć czasem bo "wszystko" na dany dzień przerobiono. 🤔





Elu, ale czy czas treningu nie powinine być dopasowany do pracy konia? Jeżeli pracuje bardzo dobrze, to czemu nie miałby pracować 30 minut? A zapłacony czas można odbić na innym treningu


Raz wystarczy 30 minut a innym razem potrzeba 90 i wtedy trener nie kończy po godzinie tylko jeżdzi sie tyle ile danego dnia jest potrzebne.
To mój trener marny czy nie? Bo jak jeździłam ja, to zdarzała się jazda bardzo często i półtorej godziny. Teraz, gdy trener jeździ sam, to jest czasem 30 minut faktycznie (chociaż rzadko) - na kobyle w treningu od półtorej roku. No a co z młodą - dopiero zajeżdżaną - nie wyobrażam sobie pełnego godzinnego treningu, skoro biega pod siodłem od 3 tygodni, z czego wsiadana od kilku dni  😉
mnie tez irytuja trenerzy z serii "ładnie, pięknie, przylóż łydeczki, broda do góry". może ktos by się skupił jak po co i dlaczego to się robi?
no, ale wrażenie to robi, jeździec zadowolony, chętnie zapłaci bo przecież wszystko idzie super.
Dodofon a ja cały czas się łudzę, że takich ludzi jest co raz mniej... szkoda gadac. Ale tam też się ujawnia jakże ważna dzisiaj skutecznośc  :> a przecież to dzisiaj najbardziej istotne...
aj...

miałam kiedyś dwa treningi z jedną Panią Trener, (przyjechała do nas do stajni na weekendowe warsztaty ujeżdżeniowe) tylko dwa, ale były tak niesamowite, że zmieniły cały mój światopogląd 😉 do tej pory każde słowo nawet pamiętam.
potem trenowałam dalej i inna trenerka, która była niezłym cholerykiem, czasem dała nam popalic, nakrzyczała na nas czy coś. wiele ludzi się zrażało, też wiele razy miałyśmy dośc z przyjaciółką. ale tyle co mnie nauczyła dobrego to nikomu innemu nie mogę zawdzieczyc. 🙂
Ja mam ustaloną jednostkę treningową a nie godzinę - owszem czasem się zdarza, że godzina równo, bo następna osoba jedzie już na plac, ale zazwyczaj jest to te 10-15-20 minut dłużej. Ale czasem jest 40 minut, bo widać, że koń jest słaby np. przez pogodę i podejmujemy decyzję o skróceniu treningu - a czasem tak, faktycznie - jest tak zarąbisty że szkoda "coś" schrzanić i kończymy wcześniej, bo lepiej dla mojego skończyć, kiedy jest zadowolony i dumny z tego, że super zrobił wszystko. Na mojego konia to działa - i w sumie czemu mam nie skończyć po 40 minutach jak wiem, że na drugi dzień zacznę w sposób, w który skończyłam - bo mój koń tak po prostu funkcjonuje.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 września 2010 09:23
no ja bym była jednak dość niezadowolona płacąc za godzinę a otrzymując 30 min.

Na szczęście moja tr. zawsze ma tyle ze mną i z koniem do roboty że 60 min jest często za mało. Co nie oznacza że przez ten cały czas jest piłowanie konia - robimy duzo stepów odpoczynkowych (które też w sumie są częścią treningu bo dobry stęp swobodny po prostej też jest przecież częścią szkolenia), albo otrzymuję jakiś mini wykład na jakiś temat jak cos nie wychodzi i trzeba przetłumaczyć obrazowo.
To ja tak ogólniej:
- "po owocach ich poznacie" - czyli marny trener nie ma dobrych uczniów i na odwrót.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 września 2010 09:35
no tak ale nie zawsze jest to tak oczywiste - bo nie każdy uczeń startuje w zawodach a w zasadzie jak sie nie zna osobiści tych uczniów to chyba tylko tak można ocenić poziom ich wyszkolenia
no tak ale nie zawsze jest to tak oczywiste - bo nie każdy uczeń startuje w zawodach a w zasadzie jak sie nie zna osobiści tych uczniów to chyba tylko tak można ocenić poziom ich wyszkolenia

Czasem wystarczy tylko zerknąć przechodząc obok i już wszystko widać.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 września 2010 09:48
ale gdzie zerknąć jak ten dany trener jest skąds inąd a nie z twojego ośrodka. I nie trenuje nikogo innego oprócz ciebie w danym ośrodku.
ale gdzie zerknąć jak ten dany trener jest skąds inąd a nie z twojego ośrodka. I nie trenuje nikogo innego oprócz ciebie w danym ośrodku.

No to wtedy się oczywiście nie da.
Też nie do końca.
Ja kiedyś widziałam taką parkę startującą ujeżdżenie taki L/Pkowe. Byłam nimi tak zachwycona, że prawie przemocą zmusiłam owego nauczyciela do przyjeżdżania do mnie. Jakież ogromne było moje rozczarowanie  😲 a jeszcze większe, gdy owa parka się rozstała i przesiadła na innego konia. Okazało się, że wszystko robił tamten koń, dziewczyna była samorodnym talentem, a ten pan, to w zasadzie im tylko przeszkadzał.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 września 2010 10:00
...i dlatego sprytny trener nie bierze sobie na uczniów beztalenci jeździeckich i trupów (w ich ocenie) żeby sobie nie zaszargać opiniii
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
06 września 2010 11:57
sprytny?raczej mało ambitny 😉
choć po kilku latach doszłam do wniosku,że są jednostki wybitne,których jeździectwa nauczyć się nie da - są niepełnosprawni jeździecko i nic i nikt nie jest w stanie ich nauczyć.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 września 2010 12:00

sprytny?raczej mało ambitny

wręcz przeciwnie - taki ktos jest bardzo ambitny - minimum wysiłku daje maksimum efektu i to widocznego na zawodach 😉

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się