Trawa była koszona 8 czerwca .
Jest bardzo ciepło i wilgotno- rośnie jak szalona.
Tylko co z tego, skoro i tak gzy nie pozwalają jej jeść.
Trawa na drugiej łące w części, gdzie była skoszona też jest duża.
Miałam ogrodzić na wypas, ale w tej sytuacji, to bez sensu.
Bagienna trawa jest niska, można ją teoretycznie skosić ręcznie- tylko jak wysuszyć?
Na mokrym nie wyschnie.
Wawrek- u mnie nigdzie nie ma klepiska.
Nawet w ogrodzie, gdzie pasą się w nocy , odkąd śnieg stopniał.
Tam trawa ma kilka cm wysokości, ale nigdy nie było klepiska.
Albo ja mam cudaczne konie, albo 2,5 ha łąk to zbyt dużo na 1,5 konia.
Na dodatek ilość pobieranej trawy regulują niestety owady.
Oczywiście mogę im nie dawać siana i zmusić do jedzenia trawy- ale widok krwi na białym koniu- jest naprawdę przykry .
Ja nawet celowo jeżdżę quadem po części pastwiska, gdzie najgorsze zielsko , żeby nie musieć kosić.
Problem z nadmiarem trawy mam od kilku lat- odkąd mam konie.
W ubiegłym roku prosiłam, żeby ktoś zebrał drugi pokos - i cieszyłam się, że mi się udało.
To naprawdę bogate, mimo,że dzikie łąki.
Jak pamiętam z młodości, to zbierało się zawsze 3 pokosy - i to dla krów, które mają większe wymagania co do trawy, czy siana.
Tak wygląda najdalsza częsć stałego pastwiska-wybiegu.

To zdjęcie z 9 czerwca ubiegłego roku.
Teraz wygląda tak samo, może trawa trochę niższa, bo zalanie wstrzymało wzrost.
Ale to wszysko niedojady, które z upływem lata zaczynają usychać.
To własnie kosiłam jesienią i zrobiłam dodatkowo siano.
Oczywiście bliżej wiaty trawa jest krótka, bo tam najcześciej przebywają.
I jeszcze- mam ciągle siano sprzed trzech lat 🙂