PSY
Nie chce mi się wierzyć, że pies załatwia się tylko 2x dziennie. Może masz na myśłi tylko kupę? Skoro pies biega po ogrodzie a Ty krzątasz się w domu to nie jesteś w stanie zarejestrować ile razy pies sobie siknął 😉 Wszystkie psy, które znałam bliżej sikaly na każdym spacerze. Nie ważne czy był to 2 spacer czy 5. Tak więc dla psa mieszkającego w mieszkaniu siku tylko 2x dziennie to naprawdę bardzo niekomfortowa nie zdrowa sytuacja 🙁 Nie mówiąc o tym, że nie każdy pies będzie grzecznie trzymał aż właściciel wróci...
A ja bym nie przesadzała ze stwierdzeniem że ogród do tylko nudny dodatek do domu. Wiele psów tak żyje i są szczęśliwe.
Tu się zgodzę ale to tez mocno zależy od charakteru i typu psa. Moje kundle uwielbiają ogródek,moga tam siedzieć non stop a po powrocie do domu padają. Ale znam też psy, które ogród nie cieszy jest bo jest.
Mój pies akurat nowych miejsc nie lubi, nie oddali się za nowymi zapachami (w porównaniu np do pudla koleżanki) , a co lepsze... w takich miejscach się nie załatwi.
Jazda samochodem? Matko, albo się zsika, zaślini, a sierść puszcza gorzej niż podczas lenienia.
czyli taki leń że aż sierści mu się nie chce trzymac? 🤣
A ja bym nie przesadzała ze stwierdzeniem że ogród do tylko nudny dodatek do domu. Wiele psów tak żyje i są szczęśliwe.
Ja wolę tak stwierdzić, bo potem widzę na osiedlu jak wszystkie psy za płotem siedzą i wyją/szczekają 🙄 Za płot na siusiu, od święta spacer do lasu a tak to z powrotem do ogródka. Czasem lepiej przesadzić w jedną stronę...
Nasz ogródek służy psu tylko po to, żeby rozwalił się na trawie i powygrzewał na słońcu :] nie załatwia się tam w ogóle, iglaki długo by tego nie wytrzymały.
Moim zdaniem ogród to nuda dla psa, przedłużenie domu. Każdy kąt doskonale znany, jedyna frajda jak jakiś kot w nocy biegał albo jeżyk, jest za czym rano nosem pochodzić ale tak to zasada jest jedna : gdzie pańcio tam pies.
Jak pańcio na podwórku to i pies tam będzie chętnie. Pańcio schowa się do domu to pies sam na dworze siedzieć za długo nie będzie, usiądzie pod drzwiami z nadzieją że się go wpuści. Nie bez przyczyny. Wszędzie byleby bliżej swojego człowieka.
A dwa razy na sikanie - dużo za mało. Męczarnia dla psa będzie. To nawet moja suka w czasie godzinnego pobytu na szkoleniu zdąży ze 2 razy się wysiusiać, na początku i pod koniec, po szkoleniu. A omijam siusianie rano, w ciągu dnia i przed snem.
[quote author=k_cian link=topic=32.msg631751#msg631751 date=1277359055] Moim zdaniem ogród to nuda dla psa, przedłużenie domu. Każdy kąt doskonale znany, jedyna frajda jak jakiś kot w nocy biegał albo jeżyk, jest za czym rano nosem pochodzić ale tak to zasada jest jedna : gdzie pańcio tam pies. Jak pańcio na podwórku to i pies tam będzie chętnie. Pańcio schowa się do domu to pies sam na dworze siedzieć za długo nie będzie, usiądzie pod drzwiami z nadzieją że się go wpuści. Nie bez przyczyny. Wszędzie byleby bliżej swojego człowieka. [/quote] Dokładnie...pies jest gatunkiem stadnym, o złożonym życiu społecznym, nie dziwota, że dąży do kontaktu i bliskości ze swoim człowiekiem 😍 Zgadzam się ze stwierdzeniem, że ogród jest przedłużeniem domu.Myślę, że działa tu zasada atawizmu w spadku po przodkach.Wilk ma swój rewir podzielony na "sektory"-po jednym do odpoczynku i zabaw, do polowania i do załatwiania potrzeb fizjologicznych.Różnią się znacznie proporcjami wielkości i nie bez powodu.Pies też ma takie rewiry, mocno zmodyfikowane przez człowieka siłą rzeczy ale myślę, że analogiczne.Dom+ogród to właśnie strefa do zabaw i odpoczynku.Rewir "polowań" i załatwiania głównych potrzeb fizjologicznych będzie się znajdował poza płotem naszej posesji.Tam pies będzie "polował", wodził nosem za miliardem zapachów, tam pies zaspokoi właśnie potrzeby dostarczania bodźców, tam pies się załatwi i oznaczy swoją obecność i władczość 😀 Dlatego tryb życia podzielony na wewnętrzny i zewnętrzny uważam za niezbędny dla prawidłowej psychiki psa.Taki zamknięty za płotem będzie się załatwiał w ogródku bo nie ma wyjścia ale będzie też sfrustrowany i psychicznie "zmechacony" 😉 taki pies cierpi podobne problemy do zwierzęcia łańcochowego tylko, że w lżejszym wydaniu i z tą różnicą, że zazwyczaj ma w jakimś stopniu zapewnione życie społeczne i kontakt z człowiekiem.
Zdecydowanie ogród to nuda zwłaszcza dla jednego psa.
Oczywiście jest ogród i ogród.
Pies może mieć do dyspozycji 200m a może mieć też 1 ha.
Zależy czy ogród jest na uboczu czy przy drodze na której coś się dzieje.
No i czy pies jest jeden czy 2.
Ja teraz mieszkam w domu z ogrodem ale i tak raz dziennie wybieram się na spacer zazwyczaj rower i robimy sobie 10 km.
Kiedy mieszkałam w bloku dziennie robiłam 5 spacerów z czego przynajmniej jeden ( zazwyczaj poranny ) był spacerem godzinnym.
Ja jakoś sobie nie wyobrażam,że miałabym psa brać na dwór więcej niż 3 razy,bo będę pracować,mam zamiar studiować zaocznie,a do tego jeszcze koń popołudniami,chyba odwiodłyście mnie od trzymania tego psa w mieszkaniu.
I to będzie na szczęście dla Ciebie i dla tego psa.
k_cian, ja bym nie przesadzała. OK dwa razy to za mało, ale 3 spacery dziennie to przypuszczam, że codzienność dla wielu psów w Warszawie. To chyba normalne, że ludzie pracują poza domem i pies na te 8 godzin zostaje sam (czasem więcej, bo przecież jeszcze dojechać jakoś trzeba). Myślę, że w takim wypadku lepsze dla psa 3 spacery, własny kąt, dobra karma i kochający właściciele niż całe życie w schronisku.
szam, ja też pracuje 8 godzin a z psem 5 razy wychodziłam do tego sprzątanie, gotowanie, prowadzenie domu.
czy mógłby ktoś napisać słówko o tym, jak przekonywać psa do noszenia kagańca ?
Mam doświadczenia z niejakim ś. p. Trampkiem, niezwykle upartym mieszańcem moich rodziców. Otóż Trampek nigdy nigdy nawet na pół milimetra nie odpuścił kagańcowi. Owszem, dawal sobie zakładać, ale niechętnie. Kaganiec był stalowy, dopasowany. Zapinało się pasek za uszami ...i Tramp startował. Najpierw z łbem nisko przy ziemi, sztywnym kręgosłupem, rozpędzał się po prostej żwawym kłusem. Gdy osiągnął dobre tempo, rył kagańcem w podłożu (ziemia, śnieg, liście, trawa, cokolwiek). Potem zawracał i z obłędem w oku celował w swojego zatroskanego tym widokiem pana. Hamował kagańcem na nodze, celując zwykle w goleń. Po paru minutach mieliśmy wściekłego i obolałego pana, kaganiec nabity aż do oczu śniegiem\ziemią, psi nos podrapany do krwi, a Trampunio zatrzymywał się i dalszy protest wyrażał przez katatonię.
Po zdjęciu kagańca pies uśmiechał się od ucha do ucha, rozluźniał, odzyskiwał władzę w nogach i było po sprawie.
Tak było za każdym razem..
szam, to że wiele psów tylko 3 razy dziennie wychodzi to nie znaczy że to jest ok i że nie szkodzi to ich zdrowiu. To co, jak większość koni chodzi w za ciasnym lub za szerokim sprzęcie powodującym ból grzbietu i problemy zdrowotne to znaczy że to jest ok? Nie przesadzajmy, bo żyją i chodzą pod siodłem dalej i może być? Chyba Ty przesadzasz.
Do kagańca przekonuje się smaczkami 😉 wkładając do niego smaczne rzeczy, podając od drugiej strony meeega pyszności. I początek jest taki że nie zapinamy paski a jedynie dajemy smakołyki przez kaganiec. Coraz dłużej, coraz częściej. Pies skojarzy że kaganiec to mega fajne żarcie i przyjemności i że warto mieć w nim nos. Tylko to też trwa, daj dla psa czas.
Zatrzymywania się z kagańcem na nosie póki nie zdejmiesz nauczyliście sami. Pies na chwilę się zatrzymał przypadkiem, zaowocowało zdjęciem itd itd i utrwaliło się zachowanie. A prawda jest taka, że pies się nie zatrzyma póki my jesteśmy w ruchu. Gwarantuję 😉
kcian, dziękuję :kwiatek:
na pewno z moim psem zacznę w ten sposób.
(chociaż na pewno jest on łatwiejszego charakteru niż nieodżałowany Tramp)
do tego co jak zwykle ladnie napisala k_cian, nalezy dodac ze kiedy juz ten kaganiec po przyzwyczajaniu zapniemy, to nie puszczamy psa luzem na ogrod i robta co chceta, tylko sie z psem bawimy, pracujemy, wychodzimy na ciekawy spacer - jednym slowem nie zostawiamy go sam na sam z kagancem, bo predzej czy pozniej to ze ma cos na pysku zacznie mu przeszkadzac.
I dempsey wazne jest to co uznajesz za dopasowany kaganiec. Dopasowany to taki, w ktorym pies moze otworzyc pysk, wywalic jezor, szczekac, a jak sie uprze to i ziewnie. Najlepszym (a wg mnie jedynym slusznym) jest kaganiec fizjologiczny:

tu zdjecie pierwsze z brzegu, osobiscie wole jak kaganiec jest dodatkowo powleczony guma. Dzieki temu zima na mrozie nie zdejmiemy go razem z sierscia.
dla mnie 3 to minimum.
zdziwiło mnie, gdy w amerykańskim programie ludzie powiedzieli, że starają się wyprowadzać psa na spacer trzy razy w tygodniu (miał ogród). rozumiem, że ktoś może część, lub całość ogrodu na wybieg dla psa, ale w takim układzie spacer dziennie powinien być!
trzy razy w tygodniu to my staramy się zrobić dłuższy spacer (o ile starucha daje radę)
Chyba trochę opacznie mnie zrozumiałyście. Napisałam o 3 spacerach dziennie jako absolutne minimum psiego wypróżniania. Jasne, byłoby lepiej gdyby było więcej, ba, byłoby zdrowiej. Nikogo też nie namawiam, żeby ograniczył ilość wyjść i zabaw z psem bo mu to nie zaszkodzi. Pominęłam zupełnie aspekt spacerów dla zabawy czy, żeby popracować z psem. Taka bardzo minimalistyczna, uproszczona wersja- nie oznacza to, że ją proponuję każdemu właścicielowi, ale w moim mniemaniu naprawdę lepsze to niż schron.
A ja z kolei mam dosc kolejnego durnego wlasciciela psa mieszkajacego w poblizu.
Wystarczy mi to, ze na ulice mieszkaja dwie suki airdale terier- wlasciciel ma w nosie to, ze sa inne psy na ulicy i wjezdzajac autem na posesje, nie zamyka psow a te swobodnie biegaja sobie po ulicy. Znioslabym to gdyby owe suki byly przyjaznie nastawione do innych psow- ale tak nie jest- rok temu pogryzly moja, prowadzona na smyczy psicę.... Zatargi mam ciagle z owym panem a on tylko uparcie twierdzi, ze przeciez jego psy nic niomu nie robia i wszystich kochaja. I ma racje- owszem, kochaja- ale ludzi!! Co jakis czas mam starcie.
Z kolei pare dni temu szlam z suka do sklepu, suka jak zwykle na smyczy i co? Wybiega jakis glupkowaty cocker spaniel i rzuca sie na moja suke....Oczywiscie, pogryzly sie- do tego ja dostalam pazurami po stopach a wlasciciel z corka jedynie probowali wyszarpac psa ze szczek mojego psa, zapieli i poszli.
Nerwy mnie poniosly i rzucilam panu bardzo niemila wiazanke. A cisnienie mialam chyba 200/150.
Przysiegam, jeszcze raz jakis pies rzuci sie na mojego a wlasnorecznie go zastrzele.
Puyolek na zabiegu, pewnie się właśnie wybudza z narkozy. Lekarz jednak powiedział, że trzeba mu będzie wyrwać kilka zębów, bo wyglądają źle :/ No nic, oby się tylko wybudził bez problemu.
Dzionka, ciesz się, że tylko kilka. Widziałam raz psa co się ostał z dwoma. I tekst właścicielki: wy to tak wyjmujecie, żeby dobrze wyczyścić?? Oczywiście, przyklejamy potem klejem do protez.
Seksta, mnie kiedyś pogryzł pies który rzucił się na moją sukę. Rozerwał mi całą nogawkę na spodniach i zostawił piękną pamiątkę na kolanie. Pan wraz z dzieckiem, lat ok. 6 oddalili się w swoim kierunku nie zważając na moje wołanie o choćby pokazanie książeczki zdrowia.
szam 😵 😵
Jak suka zostala pogryziona pierwszy raz to nie obylo sie bez ponad tygodniowej kuracji antybiotykami w zastrzyku, jezdzeniu do weta oraz tym, ze gdyby ugryziona zostala 2 cm dalej to bylaby to tetnica i juz nie mialabym psa a zwloki w kaluzy krwi.
Szam, wyrwali mu w końcu 8 zębów 😀 Ale za to te, które mu się ostały mogły by grać w reklamie Colgate 😀 Królewicz już w swoim koszyku, uff 🙂
Z drugiej strony mój aktualny pies jest 2 max 3 razy dziennie puszczany do ogrodu na spacery jakoś często nie chodzi i nie wydaje się byc nieszczęśliwy,poza tym właśnie tak jak szam napisała większośc psów tyle razy wychodzi i jest dobrze.W&W zwalniałaś się z pracy i jechałaś do psa?
Czy po pracy 4 razy z nim wychodziłaś...?
Ciekawa jestem na jakiej zasadzie ludzie twierdzą, że dla psa jest dobrze. Bo wita się z Pańcią? Po nie leży z depresją niemal? To nie oznacza, że pies nie jest znudzony na śmierć i że jest mu na prawdę dobrze. Ja widzę po kilku psach jak odżyły kiedy właściciele zmienili podejścia. I na prawdę sami się dziwili że ich psy potrafią być aż tak radosne i żywe. Cudowne życie mają psy właścicieli, którzy zabierają psy w różne miejsca i pozwalają im na trochę samodzielności chociaż. Trochę kreatywności. Znam takie psy i widzę jak totalnie są wyluzowane.
Konie w totalnie rozklepanych siodłach też latami chodzą w szkółkach i jest dobrze. Rzeczywiście, nie przesadzajmy, są szczęśliwe 😉
szam, goniłaś? ale mnie wkurzają tacy ludzie!
Dzionka, skoro już miał narkozę to dlaczego mu jajek nie ucieli?
Seksta, może kup gaz? albo nakręć na kamerę te miłe psy?
incognito, nie nie zwalniałam się z pracy.
2 razy pies wychodził rano (raz z mężem ) i 3 razy ze mną po pracy.