Jak rozpoznać MARNEGO trenera (instruktora)?
A jeśli trener prowadzi płatną jazdę, jednocześnie jeżdżąc czyjegoś konia, również za pieniądze?
Albo w bardziej bezczelnej wersji: prowadzi płatną jazdę na czyimś, oddanym w trening koniu? 😎
a znałam takiego jednego "trenera" na młodego konia oddanego w trenig sadzał dziewuszki na lonżę np. z trzy pod rząd - to była rozgrzewka potem siadał sam i "pokazywał" zachwyconym małolatom "jak" się jeździ :/
[quote author=paa link=topic=760.msg124278#msg124278 date=1229683003]
Albo w bardziej bezczelnej wersji: prowadzi płatną jazdę na czyimś, oddanym w trening koniu? 😎
Tiaaa, znamy takich, znamy - co ciekawsze - na pretensje właściciela konia, że koń miał być zajeżdżany przez trenera - trener uznał że taka jest jego metoda treningowa i on o tym decyduje. Dodam, że kobyła nerowowa, płochliwa, panikująca - naprawdę trzeba było dużej dawki wiedzy i wyczucia - zamiast tego rekreacja początkująca...ehhh
Ten sam trener - konie jeżdżone na maksa, 4,5-latka skacząca 110, cały parkours, do upałdego -aż skoczy całość dobrze...
I jeszcze parę takich kwiatków, że się odechciewa... Do tej pory jak widzę ten typ uciekam gdzie się da najdalej.
Co dziwniejsze, ten pan, któremu ktoś kiedyś dał papiery trenerskie (!) jest wychowankiem jednego z najlepszych polskich trenerów ... i tutaj jestem w szoku...
uczeń "przerósł" mistrza 🙂
Albo w bardziej bezczelnej wersji: prowadzi płatną jazdę na czyimś, oddanym w trening koniu?
chłe, chłe, znam to z autopsji (znaczy się byłam sadzana przez Panią Trener na konia oddanego jej odpłatnie pod opiekę...
😁
Scena z życia wzięta: młode dziewczę skacze szeregi gimnastyczne, trener siedzi na przeszkodzie, przygląda się, zastanawia, dziewczyna jedzie po raz kolejny, w końcu trener odzywa się:
-Jak ty się ubrałaś ty bździągwo?!! Różowa koszulka, co to jest w ogóle za kolor?!!!
To był komentarz do przejazdów dziewczyny. i na prawdę powiedział do niej "bździągwo"
Od tego momentu zaczęłam wątpić... A trener do tanich nie należał. Też niby zawodnik, nawet z osiągnięciami...
Przypomniały mi się następujące dwa, osobiście "podsłuchane" dialogi:
1. (trener, znany olimpijczyk polski, zaczynająca treningi dziewczyna, ok. 25 lat):
- Proszę powiedzieć, trenerze, co Pan o mnie myśli (jeździecko)..?
- No wiesz, młoda już nie jesteś, więc o sporcie nie mamy co mówić, można się pobawić...
😕
2. (ten sam trener, ta sama zawodniczka, kilka miesięcy później, po kilku udanych startach w N-kach, ujeżdżenie, dziewczyna troszkę "pulchniejsza", rozmowa 2 dni przed startem)
- Słuchaj, czy ty nie możesz się jakoś spętać?... Gorsetu sobie nie możesz kupić, żebyś ciało jakieś bardziej zwarte miała?...
😕 i do tego upokarzające.
Powinnam może nazwać trenera imieniem i nazwiskiem, ale nie mam odwagi, tak naprawdę. Byłam częstym gościem w tym ośrodku, nie chciałabym też dziewczyny upokarzać, i właściwie się zdystansować, ale mi się przypomniało, więc napisałam.
Spotkaliście się może z takimi przypadkami, że trener śmieje się ze swojego ucznia ? Widziałam sytuacje, że trener obgadywał swoją uczennice za jej plecami i śmiał się z jej błędów... Albo komentował jej błędy podczas lonżowania konia ( oczywiście za jej plecami)... Wydaje mi się że w takim przypadku powinien podejść i wytłumaczyć co jest nie tak a nie szydzić...
jak dla mnie paranoja
spotkałam się z tym, że instruktorka powiedziała do mojego znajomego "jesteś za gruby na jazdę konną" - a to jest na prawdę normalnej budowy chłopak\
poza tym w pewnej stajni w wawie jest instruktor, który mówi do swoich uczniów: "ty kupo", "jesteś zerem", i teraz the best - "czemu r*chasz siodło?!" (hah nie wiem czy można używać tutaj tego słowa 😉 )
NoName, Spotkaliście. I to jest dla mnie po prostu brak kultury. Podejrzewam, że wszyscy trenerzy czasem śmieją się z pomysłów swoich uczniów, czasem są sytuacje komiczne, ale szydzenie i wyśmiewanie się za plecami jest moim zdaniem chamskie.
Mnie najbardziej wkurza fakt "testowania" koni w treningu pod nieobecność właściciela [tylko kurczę, nie wiem czy to się kwalifikuje pod miano "sytuacja u marnego trenera", bo widuje się takie sytuacje i u trenerów mających dobrą opinię.] Ktoś oddał konia w trening, nie widzi codziennych jazd na tym koniu, a trener używa - wsadza zawodnika i podnosi poprzeczkę sprawdzając ile koń skoczy, bronuje czworobok sprawdzając ile konia można "porozciągać" czy jedzie w jakiś ciężki teren. Przyjeżdża właściciel - ogląda jakąś jazdę - i zachwycony, wszystko pięknie, ładnie, trener opowiada o cudach i dziwach, tylko ten koń drepcze jakiś obojętny i bez ducha. No ale w sumie - efekt jest, właściciel dostaje drepczącego i naskakanego konia...
Ja też spotkałam się z czymś takim ze ludzie dają konia w trening, a trener wsiada na niego raz w tyg albo nawet rzadziej. Ewentualnie wsadza na konia jakieś dzieciaki! "trener" to w sumie też zbyt wysokie określenie, bo część z tych podwórkowych trenerów co to myślą że lepiej od kadry jeżdżą nawet nie mają instruktora sportu... a są jakimiś marnymi zawodnikami... Którzy np P na czysto przejechać nie mogą. To są sytuacje z życia wzięte na własne oczy widziałam takich cwaniaków.
Ogólnie jestem ujeżdzeniowcem, ale oglądając "treningi" podwórkowych "trenerów" np skoki to cisną mi się na usta uwagi... Bo koleś widzi tylko parkur i skoki. A gimnastyka ? też jest ważna.
Po osiągnięciach, a raczej ich braku. I nie tylko własnych, ale przede wszystkim swoich podopiecznych. I bynajmniej nie mówię tutaj tylko o wynikach sportowych, mówię o wynikach ogólnie, czyli o progresie.
Od siebie dodam że - z doświadczenia - mam alergię na trenerów/instruktorów którzy pięknie mówią, elokwentnie cytują, wręcz 'prawią swe prawdy'. Potem wsiadają na konia i czar równie pięknie pryska, jednak nie zrażony szkoleniowiec opowiada jak to człowiek na koniu 'nie myśli o tym jak siedzi, ale o ty co robi' a reszta słucha tej pięknej opowieści. Potem się czeka na wyniki, się czeka, i czeka. Tymczasem opowieści stają się coraz barwniejsze, bo i uczniowie stają się niecierpliwsi. I szczęście, jeśli się w życiu tych koni przynajmniej nic nie zmieniło, gorzej jeśli się ich życie zmieniło pod wpływem tej pięknej historii. 🙄
Dla mnie dobrym trenerem/instruktorem/nauczycielem nie bedzie ten kto nie ma kultury osobistej, ktos kto soba i swoim zachowaniem reprezentuje chamstwo,prostatwo, bezczelnosc i krytykanctwo wobec wszystkich dookola,a sam siebie i swoich uczniow pieknymi spiewkami wynosi na piedestaly.I nawet gdyby to byl faktycznie mistrz swiata i okolic to ja nie mam ochoty na wspolprace z taka osoba 😉
Dla mnie beznadziejny trener to taki który swoich jeźdźców i konie wkłada w schematy. Z góry zakłada nie elastyczną taktykę, którą zastosuje do danej pary i według niej postępuje. Np. widzi na pierwszym treningu młodego fajnie skaczącego konia i obiera sobie plan "zrobić z niego skoczka", a to, że jego jeździec wcale nie czuje się dobrze skacząc kombosy i wolałby popracować nad ujeżdżeniem, to tego trenera wcale nie obchodzi. W konsekwencji jeźdźca nie obchodzi dany trener i współpraca się kończy, bo po co się męczyć.
Tak samo ze schematycznymi treningami- nie zdzierżę jeśli trener kazałby mi robić na każdym treningu ćwiczenia w tej samej kolejności, te same, przeszkoda w tym samym miejscu, z tych samych drągów, bo nie chce mu się przesuwać nic. Jak bym chciała żeby ktoś przez pół godziny co dwa skoki podnosił mi przeszkodę i mówił "dooobrze" to poprosiłabym kogokolwiek. Płacę-wymagam zaangażowania w pracę, a nie olewającego stosunku do jeźdźca, bo trzy razy młodsza od "trenera" więc niech się nie odzywa, tylko niech się cieszy, że "trener" raczył się zgodzić ją tenować...
O MARNOŚCI trenera świadczą jego uczniowie i na odwrót.
Z tym się zgadzam w 100%. O marności lub o tym, że jest dobrym szkoleniowcem. Jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie może usłyszeć instruktor/trener jest to, że jego podopieczny przyjeżdża np. z obozu/odznaki i mówi: "Chciałabym bardzo podziękować za całą naukę, bo instruktor/sędzia ze stajni XYZ powiedział, że widać, że ktoś nade mną dobrze pracuje". 🙂
Ja też spotkałam się z czymś takim ze ludzie dają konia w trening, a trener wsiada na niego raz w tyg albo nawet rzadziej. Ewentualnie wsadza na konia jakieś dzieciaki!
To jeszcze pół biedy.😉 Jakieś minimum zrozumienia dla trenera trzeba okazać 😁 mając 10 koni w treningu, w tym 5 na podobnym poziomie można po prostu nie zdążyć z jeżdżeniem wszystkich codziennie, trzeba zrobić jakąś rotację, bo inaczej ten trener musiałby od godziny 6 rano do 22 wieczorem jeździć, dzień w dzień. Nawet jeśli część koni byłaby lonżowana, trener miałby luzaków, którzy siodłaliby, to i tak przy tego typu robocie można kota dostać. Nigdy nie jeździłam więcej niż 5 koni dziennie [tyle, że nie trenowałam ich tylko na własne życzenie w rekreacji ustanawiałam sobie tego typu "dupowożenie się" ] i po 3 już człowiek niewygimnastykowany odczuwa zmęczenie, a po zejściu z piątego nogi miękną, człowiek pada na twarz i marzy tylko o tym by wrócić do domu. A teraz trzeba pomyśleć, żeby tak jeździć dzień w dzień te 5 i więcej koni i jeszcze się przy nich konkretne napracować, jednego poskakać, drugiego lekko pojeździć, a trzeci ma fochy oraz humory i postanawia chodzić na dwóch nogach przez pół jazdy 😉 Zwyczajna jazda rekreacyjna to tylko stęp-kłus-galop zazwyczaj na tuptusiach, które po prostu idą. Dlatego w tym momencie dodam, że naprawdę podziwiam jeźdźców zawodowych.
No, ale po to ma ten trener "swoich ludzi" by wleźli i nie psuli. Wszystko jest ok dopóki ciągle na piedestale jest dobro zwierzęcia, a nie jakieś chore ambicje trenera by wyciskać z konia na siłę ile wlezie, testować i nie wiadomo co jeszcze.
Jakieś minimum zrozumienia dla trenera trzeba okazać 😁 mając 10 koni w treningu, w tym 5 na podobnym poziomie można po prostu nie zdążyć z jeżdżeniem wszystkich codziennie, ...
To zwykła przyzwoitość każe poinformować klienta: "sorry, ale nie dam rady, mam już 10 koni w treningu. Jeżeli pan/pani się zgadza, to mogę go trenować wsadzając pięcioro dzieciaków od sąsiadów."
Wtedy miałbym to niezbędne minimum zrozumienia dla takiego trenera.
ja jezdzilam w takim ukladzie- trener robil obozy dla zaawansowanych jezdzcow, bral na te obozy konie w trening. oczywiscie, ze wychodzil na tym podwojnie. ale mysle, ze wlascicele koni nie powinni miec pretensji (choc z tego co pamietam to oni o tym wiedzieli- czesc przygladala sie jazdom) bo konie nie byly jezdzone rekreacyjnie, tylko naprawde porzadnie.
katija oczywiscie ze bym miala pretensje do takiego trenera i to spore 🤔
skoro ktos powierzył JEMU konie w trening, a nie komus X czy Y to znaczy, ze chce, aby to wlasnie on jezdzil.
Nawet jezeli X czy Y jezdzi lepiej czy gorzej, porzadnie czy rekreacyjnie.
Ja marnego trenera rozpoznaje po tym, jak jezdzi na swoich koniach. 🏇
Sankaritarina, ale człowiek, któy zarabia na jeżdżeniu koni jest raczej trochę wygimnastykowany i kondycję ma. I wielu zawodników/trenerów jeździ po te 8-10 koni dziennie i daje radę. Poza tym moim zdaniem jeżeli się nie wyrabia z okresloną ilością koni to nie powinno się brać więcej. Chociaż widziałam jeszcze metodę jeżdżenia koni po 30 minut (rekord-"pełna" jazda w 15 minut)...
Koniczka, Też prawda, w końcu to ich praca i zarobek na życie, a żeby na tym zarabiać trzeba być dobrym jeździecko i kondycyjnie. Chodziło mi raczej o to, że czasem można nie zdążyć po prostu, bo koń to w końcu żywe zwierzę, które jednego dnia chodzi fajnie, a drugiego strzela fochy co wydłuża [albo i skraca] trening = zaburza jakiś "plan" całodniowy. Przynajmniej tak mi się wydaje. I racja, jeśli ktoś się nie wyrabia z określoną ilością koni, to nie powinien brać większej ilości.
No i co, ze ma focha któryś z koni? Jeździec ma płacone za konkretną prace i powinna być ona wykonane. Poza tym jeden ma focha, drugi chodzi dobrze i jakos sie to wszystko wyrównuje. No i nie jest to przeważnie praca od do, specyfika jej jest taka a nie inna i trzeba się z tym pogodzić ja wybierając
na przykład po: "SZARPNIJ GO PORZĄDNIE TO CI PÓJDZIE'' 😲
Marny trener boi się wsiąść na konia i zaprezentować jakieś ćwiczenie...
Marny trener boi się wsiąść na konia i zaprezentować jakieś ćwiczenie...
tu się nie zgodzę!
nie wszyscy trenerzy są młodziakami, którzy będą kicać wam na każdego konia i go poprawiać xD
są starzy, doświadczeni trenerzy, którzy mają po 40 i więcej lat doświadczenia z końmi, super trenują, a sami już jeździć przestali, przez wiek lub choroby xD
moim zdaniem jeździec sam pracuje z koniem, sam go psuje i sam naprawia, nie ma jeźdźców idealnych, ale jak raz mu ktoś zacznie konia poprawiać to będzie chciał, żeby instruktor poprawił go znowu i znowu, a to jeździec powinien nauczyć się sam panować i pracować z koniem. to przecież normalne, że w pracy z koniem raz jakieś ćwiczenie wychodzi lepiej, a jakiejś gorzej. czasami nie można przez 3 czy 4 jazdy dobrze wykonać jakiegoś ćwiczenia, ale potem to wraca. normalne są przecież załamania formy i jak instruktor siądzie to oczywiście, poprawi konia, ale jeździec wsiądzie, chwile lub kilka jazd będzie dobrze, a potem znowu koń przestanie współpracować, bo zapomni co instruktor mu pokazał, a to jeździec ma oddziaływać na konia i wykonywać na nim ćwiczenia! nie mówię tu o sytuacjach krytycznych, kiedy to koń naprawdę wprowadził bunt na pokładzie lub totalnie nie wie o co chodzi i jeździec nie może dać sobie z nim rady, ale mam przykład z życia wzięty, koń nie chciał galopować, instruktor wsiadł- koń galopował, instruktor zsiadł wsiadł jeździec- a koń już nie galopował :PP więc w życiu nie jest tak łatwo :P i tu nie była wina instruktora tylko złośliwość konia :P
inną sprawą też jest jak jeźdźcy kupują sobie konie nieadekwatne do swoich umiejętności, bo wtedy instruktor i trener mają naprawdę dużo pracy i nie zawsze wychodzi tak jak powinno xD
oceniając trenera należy patrzeć na całość, a nie na jedna konkretną rzecz np.
instruktor uczący początkujących powinien być cierpliwy, łagodny, wyrozumiały, powinien trafiać do jeźdźca, który jest totalnie zielony zazwyczaj i nie stawiać mu zbyt wielkich wymagań
instruktor mający bardziej doświadczonych jeźdźców powinien być wymagający, dobrze tłumaczyć ćwiczenia, dobrze dobierać ćwiczenia, być cierpliwy, ale powinien też wskazywać błędy
instruktor pracujący z jeźdźcem i młodym koniem powinien mieć doświadczenie w pracy z młodymi końmi, powinien dobrze jeździć, aby miał możliwość ewentualnej pomocy jeźdźcowi
prawdziwy trener pracujący z zawodnikami powinien być szczery ( np. co do możliwości konia), konsekwentny, wymagający, czasami powinien umieć wstrząsnąć jeźdźcem i złajać go za np. zły przejazd, gdzie popełnił jakieś karygodne błędy, ogólnie wytykać mu błędy, a na treningach powinna być żelazna dyscyplina, żadnych pogaduszek w trakcie jazdy, ewentualnie dopytywanie się co do ćwiczeń
trzeba rozgraniczać poszczególnych instruktorów, bo nie wszyscy są sobie równi. nie można porównywać osoby, która dopiero zrobiła papiery instruktorskie, z doświadczonym zawodnikiem lub trenerem, który przepracował z końmi kilka dziesięcioleci xD
jedyne czego nie toleruje na jazdach to nadużywanie ostróg, bata i ręki, bo niektórzy instruktorzy nie zasługują na to miano, ale bardziej a miano kata.
odpowiednie patenty w rękach odpowiednich jeźdźców do odpowiednich koni prowadzonych przez odpowiednich trenerów 😀DD
a jeszcze jedno! bardzo ważne jest też podejście instruktora do sprawy xD moja była Trenerka pomimo choroby przyjechała do mnie na trening przy -20 stopniach na dworze 😀 specjalnie xD
jak ktoś to doczytał to jestem pod wrażeniem 😀DD
pozd:*
jak ktoś to doczytał to jestem pod wrażeniem
Zgubiłam się w drugim zdaniu. Doczytałam końcówkę.
Specjalnie tak napisałaś? To jest jakiś test?
Ja nie zdałam-przyznaję się. 😵
Znałam jednego cudownego ,,trenera,, który nauczyć nawet nie potrafił trzymania pięty dół 😁,zamiast łydki - masz koniowi dawać kopa, 😵 szarpać za wędzidło jako sygnał startu. 😲
najciekawsze że koleś nawet brązowej odznaki nie ma ( nie wspomnę o innych papierach), stary pryk, potrafi się tylko drzeć, a siodło uważa jako tylko dodatek do jazdy konnej.
Uwierzcie mi odechciewało się wsiadać na konia. Bo wg niego jeśli miałaś proste plecy to już umiesz jeździć konno. 😂
.
Sama uczyłam się z książek poprawnie technicznie jazdy i brałam konia na ćwiczenia. Kiedy jednak ,, ówczesny" ,,trener" zobaczył ze wypycham biodrami konia stwierdził=- na koniu się nie tańczy i to co robisz jest zbędne.
Nie było dyskusji, na moje stwierdzenie- tak piszą w książkach,- stwierdził- wszystkie książki kłamią.
Od samego początku wiedziałam że gościu nic nie wie, a w siodle to u niego tylko się dupsko klepie.I jeszcze cudownie potrafi kłamać w oczy że on trener jakich świat nie widział. Bo ma konie i jest fajny 😵
On uczy równowagi na koniu , ale reszta to już jak wiemy ciężka praca całej sylwetki, poprawności konia w zebraniu i takie tam... tego nie wiedział i nie potrafił się do tego przyznać. I niestety do tej pory tak jest.
Po jednym tekście wiedziałam że gościu nic nie wie i że jest marnym naciągaczem,- kiedy zapytałam- jak zebrać konia, co powinnam zrobić... -odparł- niektóre konie się da zebrać inne się nie da. Jedne mają naturalnie wygiętą szyjkę inne nie- upadłam.. 🙇 😵 😂 I uwierzcie mi jeszcze jakiego focha walnął , bo niby chce mu udowodnić że on jest głupi a ja przemądrzała ! 😁 😲Od tamtej pory nie wdawałam się w głupie dyskusje.
na szczęście nie mam już kontaktu z tym człowiekiem ale żal mi dzieciaków które ,,óczy"- bo inaczej tego ująć nie można
Dzisiaj jak mam siano wykupuję sobie treningi na hali sportowej i mam prowadzone zajęcia z instruktorem z papierami. Przeczytałam już trochę książek na temat jazdy konnej, poprawnego dosiadu, zebrania itp. Wiem czego powinien wymagać ode mnie trener a co jest totalną lipą dla turystów.
Wiedza niestety jest niezbędna.
Po tym, ze przez 60% jazdy gada z osobami, które na maneż przylezą albo popycha pierdołę przez komórkę.
zabeczka17, na starej volcie byla tez taka co "ukladala konie" i robila piaffy i pasaze, a brazowej odznaki nie umiala zdac... nawet zdjecia z tego upokarzajacego popisu wstawiala 😂
dla mnie to jakaś porażka bo patrząc na to wszystko z boku wychodzi na to że przy tym człowieku wszyscy nie znają się na koniach.
Wg niego w Niemczech lonżuje się już 6 m-czne źrebaki ... każde siodło jest na każdego konia, wyróżniamy tylko te na kuce i na normalne konie. Ostatnio podpinał 14 miesięcznego kuca do bryczki. Koń ma porządnie dostać wpierdziel na lonży inaczej nie będzie słuchał.
Sam wsiada w siodło west i chyba tylko dzięki temu trzyma sie na koniu. No i oczywiście każdy kto powie że się nie zna, że brakuje mu maxymalnej wiedzy to jest jego wrogiem. rozwalają mnie tacy ludzie
Znałam jednego cudownego ,,trenera,, który nauczyć nawet nie potrafił trzymania pięty dół 😁,zamiast łydki - masz koniowi dawać kopa, 😵 szarpać za wędzidło jako sygnał startu. 😲
hahaha!
u mnie w dawnej stajni też był taki jeden 😀 tyle, że ułan to był! ( tak poza tym to nienawidze tych pseudo ułanów od kiedy miałak okazje przebywać w jednym pseudo szwadronie i widziałam jak te konie zapiitalały po placu betonowym jako ujeżdżalni przez kilka ładnych godzin pod szkółką, a potem wielkie zdziwko, że koń kuleje, poza tym to konie były masakrycznie chude, o jakimkolwiek wybiegu nie było mowy, zaszarpane, jeżdżone tylko i wyłącznie od ręki i na kopach i jeszcze chodzące na defilady na np. 11 listopada bez przygotowania)
siadł na konika szkółkowego, bo kazał dziecku skakać, a konik nie wiedział o co chodzi jak kazał dziecku wyrzucić wodze i trzymac za końcówkę tak, że nie mogło nawet konia naprowadzić, siadł, spadł 3 razy i stwierdził, że koń niepotrafii skakać i że nie chce mu się go uczyć :PP
dodam tylko, że na tym koniu skakało się normalnie metrówki bez problemu 😀DDD
jak ktoś to doczytał to jestem pod wrażeniem
Zgubiłam się w drugim zdaniu. Doczytałam końcówkę.
Specjalnie tak napisałaś? To jest jakiś test?
Ja nie zdałam-przyznaję się. 😵
ten tym tak ma- ja
jak coś zaczne pisać/mówic to musze to skończyć 😀DD