kastracja
adrianna32
szczerze gratuluję, że pomimo nienajszczęśliwszych Twoich występów forumowych
udało Ci się namówić Deb do przyjazdu do Ciebie 🙂
Deb- respect!!!
Czyli wszystko na dobrej drodze 🙂
Żeby nie było:
moich dwóch gagatków już po kastracji 🙂
Rzecz się stała w piątek.
Chłopaki dobrze się czują, już zaczynaja dokazywać na lonży
a gryzoń niemal przestał gryźć zupełnie- rany jak sie cieszę 🙂
sporo dziur mi w kurtkach narobił gnojek jeden...
Psy zadowolone- dostały po dwa jajka 🙂
adrianna32, nie ma za co. ciesze się że choć trochę pomogłam, ale mam świadomośc że to kropla w morzu potrzeb 😉
Deborah na fundamentach sie buduje dom. 😀 To jest najwazniejsze bez nich reszta nie ma sensu. To naprawde duzo. 😀 :kwiatek:
No i stało się.
Doigrał się mój ogier i pozostało mi go tylko wykastrować.
Dlatego Drodzy forumowicze chciałabym Was prosić o pomoc.
Proszę podajcie mi:
-Dobrych weterynarzy którzy kastrują w Krakowie i okolicach w przystępnych cenach.
-Kogo polecacie?!
Chodzi mi o aktualne informacje.
Sprawa dość pilna. :kwiatek:
Z góry dziękuję.
Anita Krzysztofiak - szybko i na temat 😉
Moj byl kastrowany ponad miesiac temu. 😁 Ale na walacha nie wyglada. 😜
Czy ktoś z was miał do czynienia z kastracją chemiczną? Czy ona jest w ogóle stosowana u ogierów?
W stajni, w której stałam jeden ogier miał robioną kastrację chemiczną. Nie specjalnie to coś dało. Został w końcu wykastrowany normalnie.
Jak pracowałam w stajni to byłam przy kastarcji dwóch ogierów fryzyjskich, jeden to był roczniak, kastrowany latem, więc wet go uśpił i na leżąco na trawie przy stajni został wykastrowany. Od następnego dnia ganiany po 2-3 razy dziennie i wszystko się ładnie zagoiło i było ok🙂
Drugi fryz to 3-latek i miał tak wielkie jajka, że nie dało rady objąć narzędziami i był wycinany skalpelem. Nie na leżąco, dostał porządną dawkę znieczulenia i na stojąco w boksie. Kastrowany wczesną wiosną. Dostawał antybiotyk przez ponad tydzień, ganiany tak samo jak poprzednik jego. I też wszystko ok🙂
A w naszej okolicy do kastracji (i do wszystkiego innego też) wzywamy dr. P. Szpotanskiego🙂 do niego mam bezgraniczne zaufanie, i teraz jak juz nie pracuję w poprzedniej stajni i mam swoją to i tak korzystam z jego usług. Dla mnie jest bezkonkurencyjny i mam pełne zaufanie do niego🙂
U mnie wszystko przebiegało sprawnie. Wszelkie zastrzyki koń zniósł dzielnie, bardzo grzeczny był 💘 Kastracja na leżąco, po kastracji jeden dzień na w boksie. Później tydzień oprowadzanie w ręce + spacerek na łąkę żeby trawki poskubać. Po tygodniu i kilku dniach puszczanie na pastwisko. Wszystko się goiło ładnie i praktycznie w ogóle nie było opuchlizny. Ogonek zapleciony w warkocz żeby się nic nie przylepiło do rany.
Mam pytanie... mój już wałach dalej 'śpiewa' do klaczy (jeśli ta mu zapachnie przed nosem) długo takie zachowanie ogierowate będzie się utrzymywało 👀?
pare miesięcy, rok, dwa, zawsze....
ile koni tyle odpowiedzi 😉
Ja chciałam serdecznie wszystkim podziękować!
Za odpowiedzi tutaj i na PW.
Ogólnie my już "PO"... 😵
A ja bym bardzo chciała poznać waszą opinię na temat kastracji w późniejszym wieku. Czy np. u 12- latka ma to sens?
Wiem tylko,ze im później tym trudniej/gorzej się goi.
Miałam okazję obserwować tylko jednego konia kastrowanego w wieku lat 13. Wykastrowany, bo miał już nie chodzić pod siodłem a właścicielce zależało, żeby poszedł na całodzienne padoki. Kastracja przebiegła bez problemów (robiona w klinice). Doszedł dość szybko do siebie (w sumie szybciej niż mój kastrowany w tym samym czasie) - po kilku miesiącach fajnie było widać wyciszenie konia, skończyły się próby dominowania nad właścicielką.
My kastrowaliśmy konia, który na pewno miał skończone 10lat (prawdopodobnie miał kilka więcej, ale mieliśmy do niego tylko paszport z samymi nn, wiek ustalony wg daty wydania, zębów i słowa faceta, od którego go wydarliśmy).
Całkowicie bezproblemowo poszło, pięknie sie zagoiło, próby dominacji skończyły sie właściwie z chwila zagojenia, a później było juz tylko lepiej. W sumie to poszło lepiej niż u mojego 3latka, no ale to kwestia indywidualna jakby nie patrzeć.
Dzięki za odpowiedzi.
Głównie chodzi mi o to czy w tym wieku koń ma jakąkolwiek szansę pozbyć się (oczywiście z czasem) typowego "ogierzenia się", czy pomoże mu to się wyciszyć, uspokoić? Na kobyły pewnie nadal będzie reagować, ale mnie zależy, żeby mógł wychodzić z wałachami i tak ogólnie "wyluzował". Z dominacją problemów raczej nie mamy.
wendetta, wyciszyć się wyciszy, pytanie - czy zdrowiem nie przypłaci? hormony pełnią jednak funkcje ochronne a cała maszyneria musi się przestawić i to jest duże obciążenie dla organizmu. Niedawno trochę przyglądałam się efektom decyzji o kastracji nastoletnich ogierów, i cóż - przeżyły wszystkie, jedne istotnie zmieniły zachowanie, inne nieznacznie, jedne błyskawicznie "posypały się" (jakby im znacznie lat przybyło), inne - bez zmian. Tego chyba nie da się przewidzieć.
Halo, o kurcze 🙁 A zaobserwowałaś może czy ma znaczenie czy ogier był kryjący czy nie?
Swoja drogą w przypadku tego konia, przyczyną "braku zdrowia" (ogólnie mówiąc) jest właśnie zbędny nabiał... Kastracja byłaby przeprowadzona tylko ze względu na jego dobro, bo większych problemów w kontaktach z ludźmi nie sprawia.
Hmm... układ był taki, że wszystkie były kryjące... kiedyś. Kilka lat temu? A może - raz czy dwa w życiu? Prawidłowość była m.w. taka (ale istotna grupa to byłoby 30+ koni): ogiery spokojne, ew. tylko "końsko" agresywne - fizjologicznie przeszły rzecz dobrze. Ogiery nerwowe, wyraźnie "buzowane" testosteronem - gorzej. I nawet zmiany w zachowaniu były sprzężone, tzn. wynikałoby z tego, że gdy koń "kapcanieje" to po całości, a gdy te dżądra nie rozrabiały zanadto - no to niewiele się zmienia też po całości. + te młodo nastoletnie zniosły zmianę lepiej niż te późno nastoletnie. W sumie to chyba niezbyt pocieszające?
Ogólnie doszłam do wniosku, że swojego ogiera po 14/15 roku życia kastrowałabym tylko na wyraźne żądanie weterynarza (zagrożenie rakiem czy coś 🙁). A 13/14 latka - to już "chętniej".
To takie luźne wnioski. Pewnie gdzieś w necie są jakieś badania 🤔.
To jednak odrobinę pocieszające gdyż ten ma lat 12. NIGDY nie krył (jeśli to ma jednak jakieś znaczenie). W sumie ciężko zakwalifikować tego ogiera do którejkolwiek grupy: stricte agresywny w stosunku do innych koni nie jest, ale reaguje na nie zbyt, nazwijmy to, "emocjonalnie". Całe życie był izolowany lub spotykał się z innymi końmi tylko "w robicie". O wychodzeniu na wybieg z innymi wałachami raczej teraz mowy nie ma, kobyły to jedna wielka podnieta, szkoda jego nerwów. Nie wygląda też na "nabuzowanego" testosteronem- nie ma ochoty "zabijać" i rozwalać wszystkich przeszkód po drodze na widok kobyły. Kastracja miałaby w tym przypadku uzasadnienie zdrowotne: kaszel (wzmagający wskutek "stresu"😉, spalanie się okresowe, chudnięcie. Jego zdrowie psychiczne moim zdaniem przede wszystkim by na tym skorzystało. Póki co widzę, że go tylko stres i emocje zżerają w tych boksie, co chwilę się gdzieś uderzy, non stop nerwowo "śpiewa", rży, napala się, kręci... Eh, i tak źle i tak niedobrze 🙁
A u mnie problemy po kastracji 🙁
Powódź w stajni a wet nie może dojechać na zastrzyk 😵
Zaczynam się obawiać co dalej...
Nikodi, a co się dzieje? Babrze się rana?
A mój dalej jajeczny,bo się boje...jak na leżąco to jelita wylecą,jak na stojąco to nie ma kto go trzymac itp 🙇
Przepraszam, jak to... jelita wylecą? 🤔
mój miesiąc po kastracji jest 🙂
ale już po 2 tygodniach przestał podgryzać i można mu było dotykać tylnie nogi z czym miał zawsze problemy jako ogierek 🙂
Naczytałam się jakichś najprawdopodobniej mitów nt kastracji i było tam m.in że po kastracji na leżąco koniowi mogą wypasc jelita podczas wstawania,bo się szwy rozerwą,ale z tego co znajome mi mówiły to wet niczego nie zszywa-jest to wiedza z autopsji,bo były jako pomoc przy kastracji dwóch ogierów.
Wybacz Incognito, nie traktuj tego personalnie, ale właśnie przez takie "nasłuchanie się mitów" i braku wiedzy wiele koni męczy się bezsensownie z nabiałem 🙄
Rozumiem i nawet jeżeli byłoby to personalnie to nie żywiłabym urazy,bo uważam tak samo,ale mimo tego moje obawy są niebotyczne,natomiast wiedza niewielka...i pełna mitów.
A może warto by było porozmawiać z jakimś sensownym wetem, któremu ufasz