Sprawy sercowe...
Bischa L, konkretniej prosze. bo 'nie ogarniamy' to tutaj raczej wiekszosciowo. Opisz sytuacje, swoje rozterki, to sprobujemy poradzic.
btw- tez zauwazylam Twoje opisy na gg 😉
Dumkowa- co jak co, on się faktycznie mógł poczuć zagrożony, bo wiesz, tu niby z nim chcesz, ale nie wiadomo, bo może nie. A tutaj inni Cię podrywają. W końcu nie może być Ciebie pewien.
Notarialna 😉 Na gadu z uczelni mam 3 osoby , z czego 2 wiedzą o kogo chodzi - w tym moja najlepsza przyjaciółka . I nie są to bynajmniej , jak i osoba trzecia osoby postronne , lecz zaufane . Osoba trzecia jest z roku niżej i nie uświadomiona nawet że coś takiego zaistniało u mnie . Nie wymieniam w opisach z imienia i nazwiska , nawet nie ma inicjałów , więc czemu mieliby się dopytywać czy chodzi o tego konkretnego pana X ?
Na uczelni nikt nie pyta się mnie o co chodzi i o kogo , plotek na szczęście też nie słyszę . Bo nie daję powodów do plotek . W życiu nie raz się przejechałam na ludziach , w pewnych środowiskach różne dziwne plotki o sobie słyszałam i na prawdę uważam co i komu mówię . Po ostatniej aferze na mailu związanej z tym , że stanęłam w obronie reszty mojego roku , gdyby wszyscy wiedzieli - grupa "oponentów" w postaci rządnych krwi i sensacji panienek z awantury na mailu już by to dawno wyciągnęły , żeby mi na złość zrobić i dokopać , bo mnie nie lubią 😁 A tak mam luz , zresztą to ostatni semestr ich ( ja się pewnie pobujam z pewnym jednym przedmiotem do przyszłego roku ) , więc się nie przejmuję tym czy mnie będą wielbić owe panienki czy nienawidzić .
Poza tym nie rozumiem w jakim kontekście to napisałaś ? Gdzie to ma się do mojej wypowiedzi ? Ja pytałam ogólnie do facetów , a nie o ten konkretny przypadek . Nigdzie nie napisałam że chodzi o TEGO jednego . Powiesz , że wiadomo że o niego mi chodzi , po części też , ale pytanie było do ogółu facetów czy oni wszyscy tak mają . O Wasze doświadczenia 😉
Szafirowa chodzi ogółem . I nie chcę pisać szczegółów , bo są tu też ludzie z SGGW 😉
wczoraj idąc z pracy spotkałam W. wracającego z imprezy...
i tak mi się ciężko na serduchu zrobiło, myślałam, że to mimo wszystko było tylko chwilowe zauroczenie 🙁
szłam jak sparaliżowana, nawet nie byłam w stanie obrócić się w jego stronę!
dziś mu napisałam, że miło było go znowu zobaczyć, odpisał, że szkoda, że on mnie nie widział.
teraz trochę mi lżej, ale i tak przeryczałam pół dnia i jestem na siebie okropnie zła, bo sobie obiecałam, że nigdy więcej!! 😫
Dziewczyny potrzebuję waszej rady. Swoją drogą… na Volcie jestem od dłuuugiego czasu, raczej się nie udzielam, ale systematycznie śledzę wasze losy i mniej więcej wiem co u której słychać 😉To tak na początek.
Ale do rzeczy.. jestem z X od 8 miesięcy. Niesamowity wybuch uczuć. Wiadomo jak to na początku, niesamowite zauroczenie.. chęć spędzania każdej chwili razem. Żadne z nas nie spieszyło się.. nie było ciśnień w stylu „a co będzie dalej?”. Z każdym miesiące było coraz lepiej. Szczerze.. czuję niesamowicie ogromne związanie emocjonalne z X. W poprzednim związku tego nie było.
Od jakiegoś miesiąca jest totalnie średnio. Dodam tylko, że jestem kaleką emocjonalną… jak facet.. nie potrafię mówić o tym co czuję. Do tego mam wrażenie, że jestem niedojrzała emocjonalnie. Jaki efekt? Coś mnie wkurzy, zdenerwuje, zasmuci?? Myślicie, że powiem?? Gdzie tam.. duszę w sobie. Nie potrafię pokonać tej bariery i mówić wprost czego chcę jeśli mowa o uczuciach. Nie potrafię zbyt często mówić „Kocham Cię” bo nie chcę aby spowszedniało, boję się zbyt często przytulać bo zaraz będzie że jakaś wylewna czy wręcz mało panująca nad emocjami (już wyjaśniam--> ciągle się przytula-->znów coś się stało-->znów ma jakiś problem, z którym sobie nie może poradzić-->sierota(naprawdę boję się przy nim okazać słabość)… czyż to nie bezsensowna analiza?? Po co tak analizuję??) i tam w kółko. Doszło do tego, że boję się okazać mu zbyt dużo uczuć, żeby nie pomyślał, że zaangażowałam się w ten związek na 100% (pomimo, że tak jest niestety). Poza tym cały czas chcę dać sobie możliwość wyjścia z sytuacji gdyby nam nie wyszło (czyli tłumacząc moje myślenie.. mniej się będę angażowała--> mniej okazanych uczuć--> mniejsze przywiązanie--> łatwiej dam radę jak to się rozpadnie).
Zdaję sobie też sprawę, że po tych 7 miesiącach spadły wkońcu różowe okulary. I co…. Właśnie teraz zaczynam dostrzegać że nie jesteśmy tak idealnie dopasowani jak nam się wydawało? Boję się, że i on to zobaczy.
Wydawało mi się, że tak idealnie do siebie pasujemy, tak dogadujemy….w każdej kwestii. Ile on wniósł do mojego życia.. ile zmienił…niesamowite jak wiele może zdziałać jedna osoba.
Co mam zrobić? Pogadać.. powiedzieć mu, że zauważyłam, że od pewnego czasu nie jest tak jak było?? Ze względu na moje ograniczenie emocjonalne spieprzę tą rozmowę jak nic. Poza tym X nie jest łatwy jeśli chodzi o rozmowy. I nie chodzi tu o to, że nie powie mi co czuję.. bo on w przeciwieństwie do mnie nie ma oporów. Powie co myśli i jeszcze tak poprowadzi całą rozmowę, że wyjdzie zapewne, że „zdaje Ci się tylko”..”wymyślasz”.
Czytając to co napisałam mam wrażenie jakbym miała lat 13..a tu 23 stuknęło:/
Dziewczyny mówcie co i jak mam robić.. szczególnie jestem ciekawa opinii Teodory!🙂 Ależ wywód..
szafirowa, Jakby Bischa miała to opisać całościowo to by z tego książka mogła powstać 😁
Książka powstaje na blogu zahasłowanym 😁 Bo ja pisać lubię o swoich uczuciach 😁 A zahasłowałam ( login i hasło zna kilka osób tylko 😎 ) co by to nie wpadło w niepowołane łapki 😎
jaaa rozumiem, że masz syndrom im bardziej mi na kimś zależy tym bardziej staram się trzymać to na dystans? (przynajmniej ja tak miałam i mam zawsze, ale w środku siebie analizowałam i przejmowałam się wszystkim 🤔)
i skoro spadły różowe okulary i zobaczyłaś, że jednak nie wszystko jest idealnie to chodzi Ci o to, że jednak myślisz, że to nie ten facet? bo napisałaś, że boisz się o to , że on to też zauważy czyli rozumiem,że chcesz z nim przeprowadzić rozmowę w stylu: chcę żebyś wiedział, że nie jest fajnie ale chcę żeby spowrotem było?
Szczerze... chyba tak. Tylko nie mam pojęcia czy taka rozmowa przyniesie jakiś (dobry) skutek. Napewno sam przebieg takiej rozmowy nie miałby absolutnie tonu pretensjonalnego. Chciałabym aby to poszło na pełnym luzie bo i mi pewnie wtedy będzie łatwiej mówić. Sadzisz, że warto porozmawiać?
Rozmawiac o problemach zwiazku zawsze warto, bo to chyba jedyna droga do jakis zmian na lepsze. Inna sprawa, ze nie zawsze da sie z facetem o tym pogadac. Ale chyba warto zainicjowac taka rozmowe i zobaczyc jaki bedzie efekt. Ja w kazdym razie juz wiem, ze nalezy unikac jak ognia facetow nie potrafiacych/nie chcacych poruszac - spokojnie i rzeczowo -spraw nielatwych. I chociazby dlatego bym sprobowala przeprowadzic taka rozmowe - chociazby po to aby wiedziec na przyszlosc, do jakiej grupy facet nalezy. A przy okazji moze udaloby sie poprawic pewne kwestie, bo pewnie Wam obojgu troszke sie nazbieralo..
Hmm.. myślę, że taką rozmowę podejmę. Sęk w tym, że X należy do tej grupy facetów, którzy mają swoje mocne zdanie. Niestety... jaka praca taki człowiek. W życiu zawodowym musi być twardy. Dlatego tez obawiam się, że cała rozmowa będzie wyglądała tak--> jak coś powiem.... szereg mocnych(i rzeczowych) argumentów z jego strony... ja ze względu na to, że nie będzie mi łatwo i będę pod wpływem silnych emocji (echhh kobieta być:/) zatnę się.. nie będę potrafiła uargumentować tego co chcę przekazać i to by było na tyle. Powiem wam, że chciała bym mieć chociaż w połowie umysł mężczyzny i potrafić myśleć faktami, a nie emocjami..ale walczę z tym, walczę!
na pewno lepiej porozmawiać na luzie niż zrobić atmosferę w stylu ''musimy poważnie porozmawiać''.
napisze Ci też tak z własnego doświadczenia, jako mistrzyni w ukrywaniu emocji i w byciu niedojrzałą emocjonalnie, że jak byłam z facetem którego hmm no kochałam, zaczeło się psuć, on tego nie widział, ja bardzo to widziałam. rozmowy ani na luzie ani na poważnie przeprowadzić nie mogłam więc zaczęłam się 'bez powodu' oddalać i oddalać.. aż się rozpadło.
myślę, że gdyby chociaż jedna wymiana zdań na temat tego co mnie gryzie mogłoby potoczyć się inaczej 😉
no ale to takie gdybanie tylko.
w każdym razie, lepiej pogadać niż trzymać to w sobie. Ty będziesz coraz bardziej zagmatwana w sobie, on nie będzie wiedział o co chodzi. jak kocha to zrozumie i wysłucha 🙂
użyje mocnych argumentów? to powiedz..ok rozumiem ale.. i tu powiedz wszystko co będziesz chciała powiedzieć, potem będzie jego kolej jak on na to zareaguje 😉
sanna mnie uprzedziła, zgadzam się z tym co napisała 🙂
Jaaa to ja moze tylko napisze tak : pomysl sobie, tak baaardzo szczerze, czy chcesz byc za 5/10/15 lat w zwiazku z tym facetem, czy chcesz nie miec mozliwosci wyrazenia swojej opinii, czy chcesz miec dylematy jakie masz teraz. Jesl odpowiedz brzmi "tak", odpusc rozmowe, bo z Twojej wypowiedzi wynika - dla mnie - wiec moze sie myle - ze nie da sie za bardzo pogadac. Ale jesli taka wizja Cie przeraza, a moze tylko nie satysfakcjonuje - to porozmawiaj ale tez zastanow sie, czy to rzeczywiscie facet dla Ciebie, tym bardziej, ze masz 23 lata i tym samym troszke czasu :-)
edit. troszke 'radykalnie " wypowiadam sie.. ale ja juz sie dowiedzialam, ze udany zwiazek mozna zbudowac tylko na rownowadze, na zaufaniu, rozmowach.. nie mozna byc z druga osoba i uciekac, zamykac sie ze swoimi emocjami bo predzej niz pozniej wszystko sie rozleci..
Kurcze Dumkowa.... ja chyba postępuję identycznie tak tak Ty opisałaś. X widzi, ze coś jest nie tak, ale nie wie o co chodzi.. ja wiem ale nie powiem.. oddalam się i tak w kółko!
Swoją drogą... myślicie, że ze względu na brak okazywania uczuć z mojej strony X może odczuwać, że ja nie jestem zaangażowana zbytnio?? Może powiedzieć mu co czuję?? Chociaż to by było baaaardzo ryzykowne. Jakoś tak ostatnio chłodniej między nami.. brakuje mi czułości.
Jaa, jesli nie okazujesz Mu uczuc to nie dziw sie, Kochana, ze On tez sie wycofuje ze swoimi..
Cóż, masz rację. Kocham go bardzo mocno, ale jeżeli będzie mnie coś niepokoiło to pomyślę co dalej. Póki co.. obserwacja.
jaa hmm.. wiesz, ten facet o którym pisałam, przy momencie już zerwania powiedział mi coś takiego, że on już od jakiegoś miesiąca czuł, że jest dla mnie nikim.
to była oczywiście zupełna nie prawda bo był dla mnie wszystkim, ale własnie od jakiegoś miesiąca zaczeło się coś tam psuć o czym ja nie potrafiłam porozmawiać, tylko stwierdziłam, że idealnie zamaskuje się oddalając się od niego. myślałam, że nie zauważy.
więc na pewno opłaca sie milion razy bardziej porozmawiać niż jakoś to omijać. mimo, że omijanie wydaję się z pozoru łatwiejsze i przynoszace więcej korzyści.
o matko..po tym wszystkim co tu napisałam to nic tylko :allcoholic:
Wyznania pijanych przyjaciół są złe. Bardzo złe. Rozjaśniają sytuację, tłumaczą pewne fakty, ale dalej... pewnych rzeczy wymazać się nie da. I to jest przykre.
boję się zbyt często przytulać bo zaraz będzie że jakaś wylewna czy wręcz mało panująca nad emocjami (już wyjaśniam--> ciągle się przytula-->znów coś się stało-->znów ma jakiś problem, z którym sobie nie może poradzić-->sierota(naprawdę boję się przy nim okazać słabość)… czyż to nie bezsensowna analiza?? Po co tak analizuję??) i tam w kółko. Doszło do tego, że boję się okazać mu zbyt dużo uczuć, żeby nie pomyślał, że zaangażowałam się w ten związek na 100% (pomimo, że tak jest niestety).
Ale o co chodzi? Przytulanie jest be, bo się okazuje przez to słabość? Ale czemu? Ja całe życie myślałam, że przede wszystkim się człowiek przytula jak chce się przytulić do tej osoby. Dokładnie tak, przytulam się, bo chce się przytulić. Poczuć bliskość bla bla bla bla. Oczywiście, przytulamy się też kiedy jest nam źle. No co jest złego w normalnym przytuleniu się kiedy jesteśmy parą?
Poza tym cały czas chcę dać sobie możliwość wyjścia z sytuacji gdyby nam nie wyszło (czyli tłumacząc moje myślenie.. mniej się będę angażowała--> mniej okazanych uczuć--> mniejsze przywiązanie--> łatwiej dam radę jak to się rozpadnie).
Założenie z góry nie jest prawdziwe, bo wcześniej napisałaś, że jesteś zaangażowana w 100%, więc o co chodzi? W ogóle mam wrażenie, że naczytałaś się jakiś durnych rad związkowych w gazetach albo na forach. Przytulanie się jest fuj, mniej alternatywę jak Ci nie wyjdzie, nie pokazuj, że Ci na nim zależy. Po co to? Może nie koniecznie trzeba być przylepą, ale jakiś środek trzeba znaleźć.
Zdaję sobie też sprawę, że po tych 7 miesiącach spadły wkońcu różowe okulary. I co…. Właśnie teraz zaczynam dostrzegać że nie jesteśmy tak idealnie dopasowani jak nam się wydawało? Boję się, że i on to zobaczy. Wydawało mi się, że tak idealnie do siebie pasujemy, tak dogadujemy….w każdej kwestii. Ile on wniósł do mojego życia.. ile zmienił…niesamowite jak wiele może zdziałać jedna osoba.
Nigdy nie jest tak, że ktoś do siebie pasuje w 100%. Zawsze są jakieś wady. O tym chcesz z nim pogadać? Że nie jest idealnie. Odpuść sobie. Nie ma dwóch połówek jabłuszka i innych dyrdymał. Tu jest prawdziwe życie, nie jesteśmy jabłuszkami.
Współczuję temu facetowi szczerze mówiąc... Tak jak pisze Hija wybij sobie z głowy te "złote rady" co do związków i bycia niezależną bo to jedna wielka bzdura 🤔 Zastanow się czy chcesz z nim być czy nie bo tkwienie w takim nie wiadomo czym z oziębłoscią emocjonalną nie ma najmniejszego sensu. A jeśli ten lęk przed przytulaniem i innymi naturalnymi gestami i zachowaniami w związku wypływa z czegoś więcej niż naczytaniem się kiedyś jakiś poradników to musisz naprawdę wczuć się w siebie i dojść do źródła tego strachu. :kwiatek:
a u mnie chyba już się wszystko posypało.. nic tylko powiedzieć: 'jak zwykle'
:emot4:
Hija... zgodzę się z Tobą, że nie ma związków idealnych. Zgodzę się również z Tobą Danielo, że czas się zastanowić gdzie tkwi problem jeśli chodzi o emocje, uczucia i problem w ich okazywaniu. Natomiast... chyba troszkę popłynęłyście za bardzo z tymi radami z gazet. Jestem anty na wszelakie porady typu "jak kochać by czuć się spełnionym" itp itd. Nie lubię filmów romantycznych, w których zawsze jest cudowne miłosne zakończenie.. dla mnie to po prostu mało realistyczne. Reasumując.. mniej analizy, więcej uczucia. Zobaczymy co z tego wyniknie. Dzięki za odpowiedź!
Mam nadzieję, że nie poczułaś się urażona :kwiatek: Po prostu mnie też się to skojarzyło z poradnikami nt wspaniałego związku i nie myślę tu tylko o kolorowych gazetach bo aż się roi na rynku od pseudo psychologicznych poradników 🙄
Mam nadzieję, że dojdziesz do źródła tych lęków i wszystko się jakoś ułoży :kwiatek: Związki to nie taka łatwa sprawa 😁
ps. A może za bardzo realistycznie podchodzisz do uczuć? Piszesz, że nie lubisz tych wszystkich love story i może jednocześnie sama w swoim życiu przez to za mało tych uczuć ukazujesz? Bo nie wiem podświadomie masz gdzieś w głowie, że to takie słodkie że aż nie możliwe? No nie wiem gdybam sobie ale fajnie puścić czasem wszystkie uczucia wolno i im się oddać 🙂 Pozwolić pomarzyć sobie o wspaniałej wspólnej przyszłosci czy pochodzić z motylkami w brzuchu z uśmiechem na twarzy bo partner przysłał miłęgo smsa rano czy cokolwiek 🙂
Absolutnie nie czuję się urażona🙂 Czasem bez sensu sama sobie robię problemy. Poza tym opinia osób trzecich ma swoje plusy: jest to opinia całkowicie pozbawiona tych emocji, które odczuwam ja no i..... myślę zdecydowanie bardziej trafna. Także dzięki😉 .. przemyślę.. przeanalizuję i wyciągnę dobre wnioski!
Mnie wzielo na rozmyslanie, ze moze jakbyM nie byla taka impulsywna, szukajaca podstepkow i innych tego typu to by bylo dobrze. A tak, jednemu cos po duszy skacze i drugiemu tez ale zadne nie chce tego okazac bardziej...
Averis moja blokada/strach/nie wiem co przed związkami i jego uparcie na związek.
ogólnie..przyszedł na trening, nic nie mówił w ogóle..więc w końcu spytałam, co jest grane? na co powiedział: nie mogę Ci powiedzieć bo Cię stracę ale jednocześnie nie umiem funkcjonować w tym co teraz jest między nami.
no i zaczęła się dyskusja..w sumie chciał ode mnie usłyszeć tylko słowo: 'spróbuję' a usłyszał: ee ehmm..
nie ogarniam. 😵
dumkowa, nie wiem co mam Ci powiedzieć, bo to tak, jakby przekonywać osobę chorą na arachnofobię, że pająki to najłagodniejsze stworzenia na świecie. Nie ma na to racjonalnych argumentów. A skad wniosek, że to koniec? Odzywał się potem?
dumkowa - Myślę, że powinniście dać sobie spokój... Szczególnie ze względu na niego bo widać, że to cięzka i nie zrozumiała dla niego sytuacja. Szkoda ranic faceta skoro Ty nie umiesz funkcjonować w związku a on nie umie być w wolnym związku. Taka prawda...zbyt duża róznica w kwestii jakby nie patrzeć podstawowej 🙁
Dumkowa, czego nie ogarniasz? od poczatku pisalas, ze Go nie chcesz, ze uciekasz.. Teraz masz furtke na oscierz otwarta, bo facet chyba nie ma sil, albo nie wierzy sie sie uda, albo juz nie chce probowac Ciebie zatrzymywac.. Nie gniewj sie, ale to raczej oczywiste.. Musisz chyba poczekac na takiego przed ktorym nie bedziesz juz chciala uciekac, czego zyvcze Ci z calego serca i mam nadzieje, ze za chwilke sie wydarzy :kwiatek: