Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

ja nie widzę tych kg u Ciebie
No ale są 😉 Nie mam przecież powodów by "żartować". Ostatnio było 6 kg na plusie 🙁
Muffinka, ale to chyba w normie idzie waga w górę? Ja w piątym miesiącu miałam już 10kg na plusie 😉
No, no. Może tak. Ja nie twierdzę że to jakoś strasznie dużo, ale martwię się troszkę bo lekarz uprzedzał mnie żebym za dużo nie przytyła - z powodów tych moich ewentualnych problemów. On by chciał abym przytyła nie więcej niż 12 kg 😉 Mało to prawdopodobne.
ushia   It's a kind o'magic
26 kwietnia 2010 20:55
sześc w połowie ciązy to ładnie - zupełnie bez paniki 🙂
fajne te pasy
ja pierwsza ciaze przechodziłam w normalnych ciuchach bo przybyło mnie eee w sumie ze szesc kilo  🤔
w drugiej nadrobiłam, pamietam, ze rzadzily dzinsowe ogrodniczki
Dlaczego mało prawdopodobne? Dasz radę, przecież nie siedzisz i nie zjadasz 7 tabliczek czekolady dziennie, zagryzając tlustą pizzą 😉 Przytyjesz tyle, ile organizm będzie uważał za słuszne- i nie myśl inaczej :kwiatek: Pij dużo, zwłaszcza jak się już lato rozbuja- mniej będą Ci nogi puchły. Tak mi przynajmniej lekarz mówiła, chociaż puchły swoją drogą. Najlepiej było, jak zdjęłam buty w samochodzie- i potem nie moglam już ich wcisnąć na stopy 😂

6 kg to było 3,5 tygodnia temu 😎 na ostatniej wizycie u gna, w domu sie nie ważę.
Dzieki :kwiatek: zobaczymy jak będzie.
A ja teraz sprawdzam zawsze u mamy w przychodni ile mi idzie ale w dół. Dzisiaj znowu się sprawdziłam i podreperowana psychiczna zaraz zbiegłam do H&M i się obkupiłam. W sukienkę rozm 36 i bluzki rozm S 😎 Jeszcze trochę i wrócę do mojego "starego" rozmiaru 34 (pobożne życzenie ściętej głowy 😂 Ale nadzieję mieć trzeba 😉 ).

Ale tak na poważnie. Myślałam, że gorzej mi będzie szło chudnięcie po tych 21 kg w plusie. Niewiele się ruszam, bo cały czas z mała siedzę w domu. Tylko tyle co na spacerki z nią chodzę. A co tydzień mam mniej na liczniku. Odkryłam super sposób na odchudzanie 😎
Będzie dobrze! Na kiedy masz termin?

Ushia, tylko nie mów, że podobno w drugiej ciąży się jeszcze więcej waży niż w pierwszej. To oznacza, że miałabym szansę ważyć ze 30kg 😜 Jutro idę do kardiologa, pewnie wrócę z drutami, bo chcą mi holter zakładać. Ale podobno jest w nim opcja 'seks' 😁

Laguna szybko mów mi ten sposób!
Zaopatrzyłam się w kaszki Nestle w różnych smakach. Jedna miseczka ma tylko 200 kcal, a są w nich i witaminy i probiotyki i wapń. A są ciepłe, pożywne i mnie "trzymają" długo. No i są smaczne. Tak więc zjadam jedną rano na śniadanie, potem jak mnie w porze podwieczorka bierze na słodkie to robię sobie kolejną miseczkę i na kolację znowu. Tak naprawdę w dzień zjadam tylko te 2-3 miseczki kaszki, obiad (chude mięsa, ryż, ziemniaki, warzywa, ryby itp- wszystko "chude" i gotowane) i drugie śniadanie (najczęściej jedną skibkę chleba z "obkładem"😉.
Może na innych by to nie działało, ale u mnie daje to super efekt.Przed porodem miałam 69 kg, przy wypisie ze szpitala 60 lg. Dzisiaj waga mi pokazała 53 kg (ale w butach i ciuszkach). Jeszcze do mojej wagi sprzed ciąży trochę brakuje, ale przy wzroście 160 jakby mi ta została to też nie będzie źle 😉 Jeszcze tylko muszę popracować nad brzuchem, bo nadal mam obwisły. Ale jestem straszny leń śmierdzący i nigdy mi się brzuszków robić nie chciało 😁

Tak więc dzisiaj mam mega dobry dzień 😁
Podreperowana psychicznie, obkupiona w nowe ciuchy (pierwszy raz od roku coś sobie kupiłam do ubrania nie licząc tych spodni ciążowych), z perspektywą, że dzięki Baszni w weekend znowu sobie wsiądę na konia. Ach! mogłabym dzisiaj góry przenosić 😀

Pozwolę sobie zacytować Ktosinę z wątku "co mnie wkurza...
"to co napiszę nie jest ad personam do którejkolwiek z mam,ale w macierzyństwie bywa różnie...jasne,że dziecko zamalowało mi długopisem jedną ścianę za szafą,jasne,że nabiła mi niejednego guza szalejąc ze mną...jasne,że były dni,kiedy modliłam się,żeby Wojtek już wrócił i żebym mogła pójść do stajni,nawet nie pojeździć,a poplotkować  jasne,że są takie tygodnie,kiedy mam sajgon w pracy,kiedy wpadam do domu i marzę,by zgrać drzemkę Marysi z moim powrotem do domu i klapnąć razem z nią...jasne,że czasami z ulgą zostawiam Marysię u dziadków na dzień lub dwa...
ale z drugiej strony fajnie było pchać razem z moją koleżanką wózek po krosie w BB,po tym piachu pod wielkie góry  ,fajnie jest filmować czworobok z dzieckiem w nosidełku na brzuchu i potem podczas ogladania słychać gaworzenie...fajnie jest słyszeć z trybun podczas parkuru "mama,mama"...fajnie jest chować dziecko w hotelu w Nowielicach do szafy ,wreszcie fantastycznie jest usłyszeć odpowiedź na pytanie:
"Marysiu chcesz siostrzyczkę?"
"Dwie!!!! "

test na fb powiedział,że w styczniu 2010 będę w ciązy 

co chcę przez ten elaborat przekazać?że życie,także to z dzieckiem jest kolorowe,pełne wzlotów i upadków,i każdy przeżywa to inaczej - jedni dzielą się swoimi problemami,zmartwieniami i troskami publicznie,inni zagryzają zęby,a jeszcze inni popłakują w kącie,ale do ludzi są zawsze uśmiechnięci.coś,co dla kogoś może być sporym problemem i utrudnieniem,dla innej mamy będzie tylko przejściowym kłopotem,który w ogólnym rozrachunku jest błahy  "

Masz dużo racji w tym co piszesz. Mnie by do takiego podejścia brakowało tylko jednego: możliwości powrotu do jazdy konnej. Jakiejś odskoczni. Wtedy pewnie zamknięcie z dzieckiem 24 h na dobę w 4 ścianach nie powodowałoby takich nastrojów depresyjnych,a co za tym idzie marudzenia na forum (bo jest to moja jedyna sznasa na wygadanie się).
Tylko tyle by mi było trzeba, żeby mieć znowu energię i chęć do wszytkiego.
Tobie łatwiej. Wojtek też jeździ. Mój mąż tego nie rozumie, nie do końca w ogóle akceptuje konie w moim życiu.
Do  tego mam rodzinę, która mnie ciągle hamuje. Nawet nie wiesz ile ja się nasłuchałam w tą sobotę, że z dzieckiem chcę do Jaszkowa jechać....

ALe zęby zaciskam i w weekend znowu śmigam do Iwna 🏇
Jak natrafisz na jakąś mało słodką to daj znać 😀 Mój mąż się ze mnie śmieje zawsze, bo dla mnie wszystko jest za słodkie, więc jak zaczynam marudzić, że 'yyyhhh, ale słodka ta pomarańcza', to mi mówi 'zjedz sobie zatem cytrynkę' 😉 Ale poważnie mówiąc, ja mam jakiś defekt kubków smakowych, bo słodki wyczuwam natychmiast, a że nie lubię słodkiego, to mnie odpycha od większości produktów..

A tam brzuszki, mało się nagimnastykujesz przy małej w ciągu dnia? 😉

Daj znać jak było na koniach! Ja już dobry tydzień sie zbieram do stajni i zebrać nie mogę 🙁
ushia   It's a kind o'magic
26 kwietnia 2010 21:36
Oj, ja sie nie załapię na diete Laguny - odrzuca mnie od kaszek na kilometr 😉

zen - ja w drugiej przytyłam ponad trzy razy wieceje niz w pierwszej   😵
ale nawet nie zauważyłam kiedy to sobie poszło w diabły  😉

zreszta, jak tak patrze na dziewczątka połowę ode mnie młodsze a oponami wylewającymi sie znad rurek to stwierdzam, ze jestem ekstra laska  😂
jeszcze jakby mi tak w biuscie troche przybylo....
Zen- No fakt-są słodkie. Ale dzięki temu zaspokajają moje ciągoty do słodyczy, a mają kilka razy mniej kcal 😉

Dam znać jeśli wypali.
Mam też propozycję jeżdżenia w SO Gniezno na koniach mojego byłego szefa (przy których luzakowałam na samym początku), ale na to mi mąż pewnie nie pozwoli.....  😎 A z mała sama jechać nie mogę, bo nie będzie mi miał kto ją tam popilnować

Ushia- ja za manną też nie przepadam. Ale te ryżowe są smaczne. No i mnie pasuje to, że jak mnie bierze na czekoladę to robię sobie kaszkę- jest też słodka, a nie przybędzie mi od niej w biodrach 😉
Ushia, no to mnie pocieszyłaś 😁 Ja sie tylko martwię jak to jest z dwójką dzieci..takie mam durne myśli, że teraz jako tako odzyskałam swoją 'niezależność' i co? Znowu miałabym to 'tracić'? Chyba zbyt egoistyczna jestem do macierzyństwa 🙁

Laguna, może uda się znaleźć jakąś studentkę albo inną mamę, która by chciała sobie dorobić na kilka godzin? Taką studentkę mogłabyś nawet zabierać ze sobą 😉 Moja przyjaciółka tak dorabiała- babeczka się z nią umawiała jak miała wyjście do fryzjera/kosmetyczki, a że mieszkają w tym samym bloku, to obu układ bardzo pasował.
Byłoby super. Tylko nie wiem jak się zabrać do szukania kogoś takiego. Żeby nie trafił mi się jakiś oszołom

Ushia- a ja się modlę, aby po zakończeniu karmienia biust mi zmalał 😂 Bo to jest ta częśc ciała która mi sie jeszcze w stare bluzki nie mieści 😁
Laguna, przyjrzyj się kiedyś paniom na placach zabaw, tam w większości są opiekunki, możesz podpytać, zorientować się jakie mają podejście do dziecka. A koleżanki ze studiów może znają kogoś? Może mama w pracy ma kogoś, kto chciałby dorobić?

[[a]]http://www.niania.pl/Opiekunka/Pozna%C5%84/SearchProviderProfile.html[[a]]

będzie dobrze! :kwiatek:
ushia   It's a kind o'magic
26 kwietnia 2010 22:06
Nie myśl 😉

Jak dziś pamiętam, kiedy już pod koniec ciąży wtaczałam się na trzecie piętro, a moje wówczas prawie trzyletnie dziecię dzielnie dreptało samo. I jeszcze jakieś zabawki niósł. Tak w okolicach podestu przed drugim piętrem uświadomiłam sobie, że właśnie udało mi się wygrzebać z pieluch, rozdziabanego jedzenia, wózka, ciągłego pilnowania itp, itd... Tylko za miesiąc od nowa!!!
Fakt, że jest za późno, żeby się wycofać z zabawy uznałam za głęboko niesprawiedliwy 😉

Także nie myśl. Oglądaj sobie rozkoszne maleństwa w wózkach (tylko nie patrz pod spód gdzie piętrzą się zakupy pieluchowo-słoiczkowe) i nie zastanawiaj się.  😎

Pocieszcie się, że Was jeszcze szkoła nie dotyczy - to jest dopiero ekstra zabawa.
Zresztą te moje duże dzieci tez dają popalić. Czasami to boję się wyjść z domu, żeby się nie pozabijali. Ostatnio tak miałam - umówiona na pierwsze lonżowanie trzylatki, kumpela pod domem klamkę obgryza, a tu panowie nagle nie mogą przebywać ze sobą w jednym domu, nawet nie pomieszczeniu, żeby się na siebie nie rzucać.  🍴

Laguna - kaszka za czekoladę??? Nieeee 😉
Zmaleje, zmaleje. Tez mialam problem, na konia nie bylo jak wsiasc zeby zębów nie wybić, a teraz zaczynam sie zastanawiać nad wizytą u okulisty, bo cos nic nie widzę  👀

Ja sie opiekowałam w zeszłym roku synkiem wspomnianej kolezanki. Zreszta dalej się zdarza, ze odbieram go ze żloba i zimuje u mnie dopóki rodzice z pracy nie wrócą.
Muffinka- ja w kazdej ciązy przytyłam 30 kg / i wiecej/

po pierwszej i drugiej zrzuciłam dosc szybko, gorzej teraz
wiec sie nie martw, bo i tak zrzucisz🙂

Ale skoro jeździsz nadal, to znaczy że się da wszystko poukładac- tego się będę trzymać 👍 Ciężko tak nie myśleć, na razie pocieszam się, że jeszcze zdążę pojeździć konno. Kiedyś. Ale do rzeczy, najpierw trzeba być w tej ciąży 😁

ushia   It's a kind o'magic
26 kwietnia 2010 22:19
Pewnie że się da. Wszystko się da.  😀
Także przełączaj tego holtera i śmiało 😉

Dobranoc wszystkim, jutro mam wyjście z klasą Macka na rosyjska rewie na lodzie i muszę się porządnie wyspać prze dpilnowaniem stadka drugoklasistów.
holter to dopiero jutro 🤣

A za jakie grzechy tam idziesz? :kwiatek:
Ja przytyłam 20 kg, po porodzie spodziewałam się, że spadnie mi odrazu 10 kg, a kolejne 10 zrzucę w miesiąc 😁 Prawda jest taka, że od porodu mija 3 tygodnie a ja jestem tylko 8 kg do tyłu 😵 Nic to jednak, zakupiłam mega seksowną bieliznę i jak się w nią ustroję to mąż będzie mieć problem z rozpakowaniem 😁 Wyszczuplające majtasy rządzą 🏇
ps Laguna dochodzą do ciebie moje pw?
Złota, zen dzięki 😉 termin mam na 24 września ale może urodzę wcześniej jak się postaram. Hihi. Tak więc zanim się trochę ogarnę, schudnę trochę żeby zmieścić się w bryczesy (już się nie mieszczę) to zacznie się zima i ciężko będzie wrócić mi do jeździectwa. Ale nic to - jakoś to będzie. Muszę sobie wmawiać że będzie dobrze 😉

Z odchudzaniem zawsze było u mnie ciężko, bardzo. Przez wiele lat waga mi skakała, raz w dół, raz w górę i to sporo. Jak uda mi się po ciąży wrócić do wagi 55 kg to pojadę w podzięce do Częstochowy 😎 Obiecuję 😉
Muffinka, ja też miałam nadzieję, że urodzę wcześniej (mowiono mi że chłopaki się rodzą przed czasem) ale niestety to tylko bajki, moj synek urodził się prawie 2 tyg po terminie....

A co do spadlo wagi po porodzie mi się na szczęście udało, w  ciąży przytyłam 13 kg (synek ważył 4) i w miesiąc po porodzie już ważyłam tyle co przed ciążą. Teraz walczę jeszcze z 6 kg, które przytyłam w pół roku przed ciążą (jak zmieniłam pracę ze stajni na biuro i podjadałam batoniki moje ukochane). Zaczęłam treningi i codziennie jeżdżę konno, więc mam nadzieję, że jakoś do lipca uda się tego pozbyć...

Ale ponoć dla chcącego nic trudnego.....
Dziewczyny starszych dzieci - powtórzę się - miałyście taki etap bezczelnego zaczepiania wszystkich ludzi, nawet całkiem obcych np w restauracji?  👀
Julia zaczepia ludzi... i mowi do nich na ''ty''... zwracam jej tylko uwage na forme.. zeby mowiła Pani, Pan. Jest odwazna, wygadana. Kinga nie zaczepia, jest wstydliwa🙂
gwash- moja odzywała sie zawsze do obcych- ale bez przesady. Teraz jak tylko widzi, ze z kimś rozmawiam to podchodzi i mówi: A ja mam kota w domu. Żywego!

A ja teraz ważę 40 kilo mniej niż na koncu ciązy  😀iabeł:
I tak podczytując Wasze dyskusje o kolejnym dziecku stwierdzam to co juz wczesniej wiedziałam i bez wstydu mówię o tym do każdego kto zapyta. Drugiego dzieckA mieć nie będę, jestem wygodną egoistką i nie dam się ponownie uwiązać i nie zrezygnuję ze swoich pasji .
No właśnie on do niedawna nie bardzo chciał z dorosłymi spoza najbliższego kręgu rodziny i znajomych w ogóle gadać, nawet jak kogoś chwilę nie widział, to potem się wstydził, a teraz to każdemu na głowę by wlazł, też wali na ty 😀, koronnym zapytaniem jest "co lobis?" i leci do każdego.

Marysia dooobre 😀 Mój mówi że ma forda, seata albo reno - gość bardziej motoryzacją zainteresowany 😉
zuza   mój nałóg
27 kwietnia 2010 09:43
Dziewczyny starszych dzieci - powtórzę się - miałyście taki etap bezczelnego zaczepiania wszystkich ludzi, nawet całkiem obcych np w restauracji?  👀


Karolina nigdy,pomimo tego,że jest starsza.Ale się wstydzi.
Zuzia pierwsza nie zagada ale jak tylko ktoś ją o coś zapyta albo ja powiem "dzień dobry" to Ona uznaje,że to już dobry znajomy i zaczyna pogawędkę a właściwie to monolog  😉
Staram się jej tłumaczyć,że z obcymi się nie rozmawia ale wtedy pojawia się tak naprawdę problem ,kto to jest "obcy".
No bo jak ja przywitam się,albo ktoś sam powie jak ma na imię to ona uważa,że to już dobry znajomy  .
deborah   koń by się uśmiał...
27 kwietnia 2010 09:50
gwash, zdecydowanie mamy taki etap od jakiegoś czasu.
Podczas konsultacji z Zagersem Michał podszedł do jakiegoś mężczyzny zajadającego chleb i sałatkę ze słoika i zagaił "cześć wujek" " daj mi chleba"

wszystkim mówi dzień dobry wszystko opowiada. Woła cześć do dzieci idących do szkoły a potem do mnie "hihihi powiedziałem cześć dzieciaczkowi" 😉


i uwaga
zna już 80% liter alfabetu. Pierwsze przeczytane słowo to HKM z bluzy mamy (swoją droga powinien być "Jarpol" 😉 😂 😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się