Samolot z prezydentem rozbił się!!!
Dodofon, tak apropo:
http://www.tvn24.pl/0,1651578,0,1,tak-mogla-wygladac-katastrofa,wiadomosc.html Jeśli nie uda się drugie podejście, to sytuacja jest wyjątkowa. Chyba jedynie w warunkach wojennych zdarza się, że pilot próbuje lądować do skutku - tłumaczy Tomasz Szulc z Politechniki Wrocławskiej, specjalizujący się w samolotach wojskowych naukowiec z Politechniki Wrocławskiej.
Jego zdaniem, bardzo rzadko zdarzają się sytuacje, że mając na pokładzie tak ważne osobistości, podejmuje się tak duże ryzyko. - W normalnych warunkach ten sam pilot – jestem pewien – po prostu zrezygnowałby z lądowania. Tutaj jak widać, odczuwał presję, świadomość tego, jak ważna jest misja. (…) Za wszelką cenę próbował wylądować, i w którymś momencie po prostu przekroczył granicę ryzyka - tłumaczył Szulc.
Czy naprawdę musi stać się tragedia, żeby ludziom otworzyły się oczy?!
Tak i to w wielu przypadkach.
... Bo jak mówią, Polak mądry po szkodzie.
Moon, nie byłabym taką optymistką. Już Kochanowski mawiał,
"Cieszy mię ten rym: Polak mądry po szkodzie:
lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
nową przypowieść Polak sobie kupi,
że i przed szkodą, i po szkodzie głupi. ".
No właśnie, już nie raz pokazywaliśmy, że i po szkodzie za mądrzy nie jesteśmy...
Mi dalej ciężko jest to ogarnąć. I tak upiornie brzmią te nagłówki w tv, aż włos sie na głowie jerzy
[quote author=wrotki link=topic=20738.msg548892#msg548892 date=1270911057]
[quote author=Lotnaa link=topic=20738.msg548819#msg548819 date=1270907832]
Trudno sobie wyobrazić najbliższą przyszłość Polski, chociażby konieczność rozpisania wyborów prezydenckich kiedy dwóch kandydatów nie żyje, a Komorowski pełni obowiązki prezydenta.
żyjemy w kraju pod okupacją lizbońską i naprawdę nie ma znaczenia jakiego koloru marionetka, będzie tubylcom ogłaszać polecenia z centrali
[/quote]
wrotki, proszę Cię, jeśli tak bardzo chcesz wyrażać swoje zapatrywania na sytuację geopolityczną Europy, tudzież własne sympatie i antypatie polityczne, to załóż osobny wątek. Nie jest to chyba czas i nie miejsce na takie wpisy 🙁
[/quote]przypominam ,że to Ty poruszyłaś problem" i co teraz z Polską"...a towarzysz Bronisław już dawno wystygł w trumnie i poniekąd też nic się nie zmieniło...
szanowny panie wrotki, pana wypowiedzi są bardzo irytujące i nie na miejscu...
jakos nie widzę żeby przez n. był poruszony temat aerodynamiki, awiacji i powietrznej nawigacji, czy tez wydajności silników rakietowych...
kto umarł , ten nie żyje i wcale przez to nie stał się kimś lepszym niż był za życia- żal mi kilku ludzi którzy tam zginęli i których szanowałem, ale robienie z tego emocjonalnej manifestacji uważam za coś fałszywego.
cóż...
wielkie daty, wielcy Polacy...
historia zatacza koła.
nie znałam tych ludzi osobiście, a to co nam pokazywała TV lub usłyszeliśmy w radiu to tylko namiastka każdego z tych ludzi, dla nas zupełnie obcych choć znanych poniekąd z racji zajmowanych stanowisk, funkcji, czy nawet wywiadów prasowych.
wiem i przyjmuję do wiadomości ich śmierć, sposób w jaki zginęli i kim byli, jednak tak do końca, nie mam poczucia straty kogoś bliskiego.
dziś wiele osób płacze, modli się, wpada w rozpacz, a 5 lat temu więcej z nas płakało i bardziej przeżywało śmierć innego wielkiego Polaka. po 5 latach pod jego popiersiem u mnie w mieście, w rocznicę śmierci paliło się kilka zniczy, 5 lat temu płonęła cała ulica... pamiętamy, lecz pamięć nasza jest krótka.
dzisiaj wydarzyła się tragedia dotycząca wielu ludzi. nas, Polaków, jako narodu.
burzyliście się na wpis wyżej że kogoś to nie obchodzi wcale, a ja się nie burzę, bo tak naprawdę w jaki sposób mnie to dotknęło? ilu z was będzie to pamiętać za 5 lat?
i moje pytanie, gdyby nie to że Ci ludzie zajmowali takie stanowiska, pełnili takie funkcje, czy prócz nagłośnienia sprawy kilku wystąpień, i kondolencji rodzinom pogrążonym w smutku, ktokolwiek uroniłby łzę?
jaka miarą mierzymy wypadki, tragedie? czy nią jest ilość ofiar, ich prestiż, stanowiska, środek lokomocji, czy może nasze własne emocje?
przypomniał mi się wypadek polskiej pielgrzymki we Francji pod Grenoble, i tamta tragedia, ale też samolotowe "Kopernik" i "Kościuszko" ...
wrotki, a jeśli ktoś tak czuje?
Mnie na przykład będzie brakowało posła Putry. Jakkolwiek nasze poglądy były dalekie, tak czekałam aż znów się z kimś założy i zgoli wąsy.
Tych ludzi widziało się na co dzień, na co dzień o nich słyszało, czytało. Ludzie się bardzo szybko przywiązują., A potem odczuwają bolesną pustkę.
Tak samo boli to, ze przypomina to o tym, że nikt nie jest wieczny. Że my, nasi bliscy też nie są wieczni. Jeśli ludzie siuę jednoczą. Szczerze, nieszczerze, ale zamiast przemocy, razem się modlą, razem coś przeżywają, to to jest piękne i dobre. O wiele lepsze niż wieczne kłótnie, niż ustawki kiboli.
niestety.. taka prawda. dopóki jest nagonka mediów na daną sytuacje dpóty o niej pamiętamy...
mysle, ze pomiedzy falszywa rozpacza a "szczera" obojetnoscia jest jeszcze sporo miejsca na zwykly ludzk odruch wspolczucia, przerazenia, szoku, zalu i mnostwa innych emocji jakich doswiadczamy slyszac o tragedii ktora nami wstrzasnela.. Mysle, ze to bardzo ludzkie, taki szok na wiadomosc o tragedii innych ludzi.. Tak samo ludzkie jest to, ze za kilka lat/miesiecy/dni bedziemy znowu zyli swoim malym zyciem. I cale szczescie, bo nie wyobrazam sobie aby taki stan szoku/zalu mial byc permanentny, tak nas natura skonstuowala, chroniac nas tym samym, ze rozpaczamy a potem zyjemy dalej. Wiec pozwolmy tym, ktorzy chca wyrazic swoj smutek, zal, bolesc na to wszystko, to sa bardzo ludzkiem emocje i chyba jednak zrozumiale w obliczu katastrofy tego samolotu..
sanna, doskonale to ujęłaś.
wrotki, na szczęście mamy funkcję "ignoruj" 🙄
SANNA - trafiłaś w sedno! Zwykły odruch współczucia...
Gorzej, jak odchodzą osoby znane osobiście. Znam trzy osoby z tego pokładu... Znam? Znałam..ICH JUŻ NIE MA!
Myślę, że będziemy pamiętać. Zginął Narutowicz - i pamiętamy... Choć może to ja się obracam w towarzystwie, które pamięta? Zginął Prezydent i wielu innych... będziemy pamiętać. Kojarzą nam się daty (rocznica odejścia Ojca Świętego - też w sobotę przed Niedzielą Miłosierdzia; rocznica Katynia) Może trochę się to zatrze, ale powinniśmy pamiętać. Żeby wyciągnąć naukę. Jakaś zawsze z czegoś takiego płynie... Tylko nie skupiajmy się na gestach (m.indira ma rację) - skupmy się na czynach. Nie bawmy się w gesty, w coś, co minie po miesiącu.
I pomijając wszystko - zginęło w ogromnym strachu, bólu i przerażeniu (wyobraźcie to sobie! wiecie, że za chwile umrzecie...to samo czuli ludzie prowadzeni do pieca, stojąy w Katyniu nad dołami etc) prawie 100 osób! Czyiś rodziców, dziadków, braci, sióstr, mężów, ojców, przyjació, znajomych. Niechby tylko dlatego był im oddany hołd...
Tak bardzo mi przykro.... 🙁
sana - piękny post, dziękuje
Kwiecień stał się naprawdę smutnym miesiącem dla historii Polski...Katyń, śmierć Jana Pawła II i katastrofa samolotu prezydenckiego...
W takich momentach jak ten próboję zrozumieć co Bóg chciał nam przekazać tą tragedią...
Ciag dalszy:
"Powołując się na doniesienia z˙kręgu osób badających przyczyny tragedii, Hypki powiedział, że wskazują one, iż "prezydencki samolot krążył nad lotniskiem, oceniając możliwości wylądowania, co jest niespotykane w˙lotnictwie cywilnym".
- Ten samolot nie miał się prawa rozbić w ten sposób - zaznaczył.
Hypki ocenił, że "Polska jest jednym z˙niewielu krajów na świecie, a˙niemal wyjątkiem w˙świecie cywilizowanym, w˙którym dochodzi do wypadków lotniczych z˙udziałem najwyższych rangą przedstawicieli władz. Ostatni podobny przypadek miał miejsce w˙1994 w˙Rwandzie, kiedy w katastrofie lotniczej zginęli prezydenci Rwandy i Burundi, jednak ich samolot został zestrzelony przez bojówki opozycji."
Może mamy w końcu przestac się kłócić i postarać się być jakkolwiek solidarni na stałe? Może próba uporania się ze sporami "na politycznej górze" powinna być wstępem do zbudowania czegoś sensownego? Nie zadajmy pytań, co Ktoś chciał nam przekazać... Musimy zapytac i poszukać odpowiedzi na to, co my z tym mamy zrobić, jak zinterpretować i jak poprawić to, co tutaj...
Ten samolot był poprostu za stary! Nie mógł np opaść, dotknąć ziemi i znowu się poderwać. Poza tym, jeśli ktoś ignoruje prośby wieży kontrolnej o odlecenie i lądowanie w Moskwie czy Mińsku, a chce przykozaczyć, to już coś nie tak... Cóż z tego, że Prezydent chce wylądować? Czy pilot nie mógł powiedzieć "siadaj pan, ja się na tym znam, nie ty i ja podejmuję decyzję...a jak się nie podoba to siadaj pan za sterami, a ja się katapultuję" ? Może to ja jestem dziwna i bym tak zrobiła, ale ze mnie jest prostak 🙂 jeśli ktoś nie widzi tego, co pod nim, to jak ma wylądować? jak nagle ogarnia, że pod nim jest nie pas startowy, a drzewa, a samolot nie chce sie poderwać i jeszcze wyrasta wielkie drzewo, które zabiera skrzydło? Poza tym - czy samolot powinien eksplodować? Tupolewy zawsze miały "złą prasę"... Porównajmy to z katastrofą w Andach w latach 70-ych. Rozszczelnił się kadłub, samolot sie poprostu rozwaluł, ale przy uderzeniu nie eksplodował. Może naprawdę najwyższy czas je powymieniać? Dobrze, że to nie była machina braci Wright. Albo lotnia. Miały być wycofane od nas do 2008... ale ktoś coś zakręcił i zostały... Samolot, kóry nazywano "latającą trumną"! Piloci nie chcieli nim latać! Miał nie jedną przygodę! Więc czemu wciąż były w użyciu?
Mozna szukac przyczyn, można myśleć, kombinować.. ale nie wróci to życia...
Osobiscie jestem przerazona faktem, ze samolot kierowano do Minska a oni dalej kierowali sie do Smolenska (chwile wczesniej rosyjski samolot wojskowy zrezygnowal z ladowania tam a jego pilot doskonale znal to lotnisko). Ba... po kolejnym nieudanym podejsciu (przy samolotach cywilnych 2 to ostateczne maksimum) dalej twardo probowano posadzic tam samolot. Z takim skladem osobowym na pokladzie. Jesli jest w tym prawda to jest to nie do uwierzenia !
straszne jest to jak jedna decyzja może zaważyć na życiu ludzkim...
Mam takie prywatne, może błędne przemyślenia...
Pamiętacie sytuacje z Tbilisi? Prezydent leciał do Gruzji, były trudne warunki, pilot nie chciał wylądować. Pomimo nacisków prezydenta zrezgynował z lądowania w tym miejscu, poleciał gdzieś indziej. Decyzja ta skonczyła się źle dla pilota, chwilę później stracił pracę.
Mam wrażenie, że sytuacja dzisiaj była analogiczna, z innym finałem.
lilijeczka - ale pilot slucha rozkazow dowodcy. Moze wiedzial, ze jesli nie wyladuje straci prace? Moglo byc roznie... i latwo mowic "ja bym tak zrobila", bo nie jestes w jakimkolwiek stopniu w podobnej sytuacji.
Ja sie ogolnie nie wypowiadam za wiele. Tragedia, wielka tragedia - mam ojca zolnieza zawodowego, zawsze ciagnelo mnie w strone wojska, wiec tym bardziej w pewien sposob oburza mnie smierc tylu dowodcow...
Tak wlasnie znalazlam takie info.... Moze w tej chwili nie na miejscu, ale ....
Obaj piloci mieli po 36 lat, tylko iles tam godzin wylatanych (niecale 2 tys. godzin). Nawigator ukonczyl szkole kilka lat temu. Kolejny czlonek zalogi mial wylatane troche ponad 300 godzin. Ladowanie w ekstremalnych warunkach bez specjalnych ku temu przyrzadow z takim skladem osobowym pasazerow ?
rtk, wlasnie mysle o tym samym.
Klami a skad to info?
Ktos tu wczesniej pisal, ze pilot to jakis znajomy? czy zastepca znajomego? Cos wiadomo?
Ktos tez wspominal, ze z rzadem lataja najlepsi (i to byloby w sumie logiczne, bo jak jakas swiezynke dac do przewozenia prezydenta) wiec byloby to dziwne, gdyby okazalo sie inaczej.
Ministerstwo Obrony Narodowej podało też informacje o członkach załogi samolotu. Pierwszym pilotem był kpt. pil. Arkadiusz Protasiuk - urodzony w 1974 roku absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych. Od 1997 roku służył 36. specjalnym pułku lotnictwa transportowego, od 2009 r. jako dowódca załogi. Odznaczony Brązowym Medalem Za Zasługi dla Obronności Kraju. Wylatał 1939 godzin. Drugi pilot - mjr Robert Karol Grzywa - miał 36 lat. Od 1997 roku służył w 36. specjalnym pułku lotnictwa transportowego jako dowódca klucza, nawigator, a od 1 lipca 2007 roku jako oficer sekcji. Odznaczony Brązowym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju. Miał wylatane 3521 godzin.
Najmłodsza ofiara miała 23 lata
Nawigatorem pokładowym był urodzony w 1978 roku porucznik Artur Ziętek (wylatał 1069 lotu). W 2001 roku ukończył Wyższą Szkołę Oficerka Sił Powietrznych (inżynier dowódca). Od 2007 roku służył w 36 specjalnym pułku lotnictwa transportowego jako starszy pilot. Na pokładzie był również urodzony w 1973 r. chorąży Andrzej Michalak (od 1996 r. służył w 36. specjalnym pułku lotnictwa, odznaczony Brązowym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju). Miał wylatane 329 godzin.
W katastrofie zginęły również trzy pracownice cywilne 36 specjalnego pułku lotnictwa transportowego. Urodzona w 1987 r. Natalia Januszko (studentka Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego), 25-letnia Justyna Moniuszko (studentka Politechniki Warszawskiej Wydziału Mechaniki, Energetyki i Lotnictwa na kierunku lotnictwo) oraz 29-letnia Barbara Maciejczyk (absolwentka Studium Zarządzania Zasobami Ludzkimi).
z tvn24.pl
Manta, oczywiście, że winien słuchać. Ale skoro ma problem, nie widzi pasa, to czy nie jest jego obowiązkiem zrobić wszystkiego, co się da, byle uratować i bezpiecznie posadzić samolot?
ja wiem, łatwo mi mówić. Tylko, że moje rozżalenie jest za duże. Ale może i tak bym zrobiła, z moim instynktem samozachowawczym. Tyle, że to dokładnie myślenie tu i teraz. Na szczęście pilotem nie będę. Trzebaby być wtedy i tam i się mądrzyć, ja to wszystko wiem... Tylko ciężko mi się z tym pogodzić 🙁
Już przywoływałam wcześniej przykład Gruzji.
Ciekawe, czy pilot pod naciskiem dowódcy generalnego Wojska Polskiego i Prezydenta RP, którzy przecież byli jednymi z najważniejszych osób na pokładzie, mógł wyjaśnić im, że woli lądować na innym, dalej położonym lotnisku...
Pozostaje nam czekać tylko na zapis czarnych skrzynek.
Najłatwiej będzie winą obarczyć jedynie pilota. Smutne także i dla jego rodziny...
Straszne jest to, że w ostatnim czasie wydano 'parę' milionów(miliardów?) na F16, które i tak pozostawiają wiele do życzenia(sic!)
Gdyby te pieniądze nie można było przekazać wcześniej...
Myślę, że bez nagonki by to się odbyło. Przecież rząd piętnowany był głownie za wstyd, jaki przynoszą nam te samoloty, gdy lądowały na zachodnioeuropejskich lotniskach. Wypowiadający się piloci mówili jedno - najwyższy czas na wymianę! Paru z nich wolało zrezygnować z pracy na rządowych samolotach...
lilijeczka - czasem niestety jest tak, ze znajac konsekwencje i tak musisz posluchac rozkazu. Takie niestety jest zycie. Przykre, ale jesli ktos woli ryzykowac zycie niz sie spoznic - czasem ponosi konsekwencje, szkoda, ze tak musialo byc tym razem.
Dla mnie decyzje, ktore tam zapadly sa dziwne (to przeciez spore ryzyko ladowac w takich warunkach, z glowa panstwa i tyloma oficjelami na pokladzie?). Nie da sie ukryc, ze sklad zalogi tez jest intrygujacy.
Przykro mi to mowic, ale tez poniekad dostrzegam podobienstwo do sytuacji w Gruzji. Tylko tam byl bardziej doswiadczony, pewniejszy swego pilot.
----------------------------------------------------------------------
Kolejne nowinki apropo postepowania zalogi:
"Załoga samolotu, który rozbił się w pobliżu Smoleńska, kilkakrotnie nie zastosowała się do instrukcji bezpieczeństwa z wieży lotniska Smoleńsk - powiedział dziennikarzom pierwszy zastępca szefa sztabu lotnictwa generał Aleksander Aloszyn, cytowany przez agencję Interfax. - Nie jest to sprzeczne z międzynarodową praktyką. Ostateczną decyzję o lądowaniu bądź udaniu się na lotnisko zapasowe podejmuje kapitan samolotu - dodał.
- Samolot Tu-154M z prezydentem Polski na pokładzie w odległości 50 km wszedł do strefy i przez szefa lotów został poinformowany o złych warunkach atmosferycznych w rejonie planowanego lądowania. Zarekomendowano mu, by udał się na lotnisko zapasowe. Załoga podjęła decyzję, że wykona podejście do lądowania, a później zdecyduje, czy lądować, czy też lecieć na lotnisko zapasowe - relacjonował Aloszyn.
Do 100 metrów było w porządku.
Podejście do lądowania załoga wykonywała regulaminowo do wysokości 100 metrów i odległości 2 km. W odległości 1,5 km szefostwo lotów spostrzegło, że samolot zbyt szybko schodzi do lądowania. Szef lotów polecił załodze ustawienie samolotu w położenie horyzontalne. Gdy załoga nie wykonała dyspozycji, kilkakrotnie wydał komendę, by samolot udał się na lotnisko zapasowe - podał generał.
Mimo to samolot nadal tracił wysokość. Niestety, skończyło się to tragicznie - dodał generał.
Aloszyn wyjaśnił, że grupa kierowania lotami na lotniskach wojskowych to odpowiednik kontroli lotów na lotniskach cywilnych. "Dla lotnictwa wojskowego wykonywanie poleceń grupy kierowania lotami jest obowiązkowe. Dla lotnictwa cywilnego jej polecenia mają charakter rekomendacji" - wskazał. "
Przyznam się, że płakałam dziś 6 razy. Niestety jestem chora, i nie mogę pójść na cmentarz zapalić znicz, i do kościoła pomodlić się za zmarłych... Bardzo mną to wstrząsnęło. Musiałam wypić melisę, żeby się trochę uspokoić. Lecha Kaczyńskiego nawet najwięksi przeciwnicy nagle zaczęli popierać, jak zwykle- za późno...
Można sobie gdybać, że gdyby wiedzieli, jak się to skończy, to daliby mu wolną rękę... zresztą - nie wiemy, jak było... dokłdnie, musimy poczekać na zapisy czarnych skrzynek...
http://www.rmf24.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/kaczynski-fakty/news-wydobyto-ciala-wszystkich-ofiar-katastrofy-w-smolensku,nId,271859Tyskakonik - ja też wciąż nie mogę przestać płakać, gdy pokazują zdjęcia tych mi znanych... to wciąż jest dla mnie za trudne... i nie byli to ludzie, których spoykałam codziennie, znałam ich tylko całkiem sensownie... tak pozytywni ludzie... nawet ci, którzy mnie śmieszyli - np Gosiewski i jego stacja we Włoszczowej... żal mi ich, ludzi...
I jakos nie chce mi przestac kolatac sie po glowie to co powiedzial jeden z ekspertow lotnictwa krotko po katastrofie.
Im wiecej informacji sie pojawia tym bardziej o tym mysle.
"W normalnych warunkach ten sam pilot – jestem pewien – po prostu zrezygnowałby z lądowania. Tutaj jak widać, odczuwał presję, świadomość tego, jak ważna jest misja. (…) Za wszelką cenę próbował wylądować, i w którymś momencie po prostu przekroczył granicę ryzyka - tłumaczył Szulc.
Najważniejszą kwestią, która chyba teraz nie podlega dyskusji jest to, że przyczyną katastrofy były problemy z asertywnością. To znaczy, że nie przede wszystkim problemy techniczne, ale to, że pilot, który bez wahania powinien odmówić kolejnej próby podejścia do lądowania, wykonał tych prób aż zbyt wiele - uważa naukowiec."