Sprawy sercowe...

Dzionka głupiaś Ty  😂 Wy jestescie dla mnie jedna z tych par, co to zdecydowanie jest godna nasladowania 😉 i chodzilo mi raczej o takie pary (a znam kilka takich) co to ogladaja TYLKO na komputerze. a nie tak jak Wy, co chwila do kina latacie (rowniez ze mna  😀 ). wiec prosze mi sie tu nie czuc dotknietym  🤬
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 lutego 2010 11:48
Daniel, gratuluję, ze kontrolujesz absolutnie każdą dziedzinę Twojego życia i nic Ci się nie przydarza. Dla mnie w życiu pewne są tylko podatki. I śmierć, ale już nie do końca. Poza tym, życie to jedna wielka niespodzianka. Na prawdę nigdy nie wiadomo co się komu przytrafi.
A szczera rozmowa? Gdyby ludzie byli w stosunku do siebie szczerzy, ludzie wyginęliby już tysiące lat temu. 
Mery ok, cofam focha 😉 I nie radzę nas naśladować  😉

Strzyga ale tak naprawdę nic a nic nie masz pod kontrolą? Czy to przenośnia 🙂? Też uważam, że życie ma dużo niespodzianek, ale jak się dobrze czegoś pilnuje i co jakiś czas sprawdza, czy się to ogarnia, to nie ma mowy, żeby nie szło po twojej myśli 🙂 Nie mówię tu o rzeczach zakładających współpracę z innymi ludźmi czy zwierzętami, bo wtedy masz tylko 50% szans, ale sprawy typu studia, kariera, praca... Jak dla mnie można to mieć po niemal całkowitą kontrolą.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 lutego 2010 12:01
Dzionka, kontroluję na ile mogę. Ale na prawdę w życiu dzieją się tak dziwne i niesamowite rzeczy, że nikt nie jest w stanie ich przewidzieć. nawet studia, karierę, pracę. jest tyle milionów możliwości, tyle scenariuszy, które mogą się wydarzyć...
Jest takie fajne powiedzenie: Chcesz rozśmieszyć Boga? Opowiedz mu o swoich planach.
Hihih, akurat to powiedzenie idealnie do mnie pasuje 🙂 Zawsze snuję miliony planów, potem tylko jeden z nich wypala. Na szczęście ja szybko zapominam o pozostałych i nie mam żalu, że nie wyszło. Będę się jednak upierać, że człowiek MA wpływ na swój los, a niespodzianki to tylko dodatek, a nie reguła. W jakiś sposób jednak moi "ogarnięci" znajomi dobrze sobie radzą i są szczęśliwi, zmierzają tam, gdzie sobie upatrzyli. A ci wiecznie nieszczęśliwi i "pokrzywdzeni" przez los mają jakoś dziwnym trafem ciągle pod górkę.
Mam taką bliską kumpelę - zero kasy, zero wsparcia od rodziny. Wszystko robi sama, a robi naprawdę dużo i ciekawych rzeczy (wolontariaty w egzotycznych krajach, Eurotripy stopem, studia, praca) i nigdy nie narzeka! Nigdy! A wręcz widzę jaka jest szczęśliwa jak mówi, że uzbierała ze swoim chłopakiem 700 zł i mogą w wakacje objechać Hiszpanię i Portugalię stopem 🙂 Żeby zarobić robili ogromne bańki mydlane na rynkach dużych miast - mieli na obiad przynajmniej codziennie. I takich ludzi cenię i wiem, że zajdą daleko, bo nie narzekają na brak koneksji, pleców, talentu, pieniędzy, bla bla blaaa.
Sorry za offtopa, ale akurat ten temat mnie zawsze mocno wciąga 🙂 To się nazywa wewnętrzne/zewnętrzne umiejscowienie kontroli. Może kogoś zainteresuje:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Poczucie_umiejscowienia_kontroli
Dzionka mimo wszystko mało komu udaje sie spelnic chociaz niewielki procent tych planow,i niestety raczej cieżko jest kontrolowac swoje zycie, bo tak jak mówicie są miliony scenariuszy nigdy nie wiadomo kiedy sie cos odmieni.
Gratuluje tej Twojej koleżance takiego podejscia i samozaparcia, własnie tacy ludzie sa bardzo wartościowi mimo ze nie zawsze wszystko sie ładnie układa to cieszą sie z tego co maja,szkoda tylko ze życie żadko im to wynagradza a powinno i to w 100% bo tacy ludzie to skarb !
Strzyga - Wiadomo nie można przeginać w żadna ze stron ale myslenie pt "Nie mam wpływu na swoje życie" i biadolenie nad swoim losem nie prowadzi do niczego. Zaprzestanie działań bo "przeciez i tak nie wyjdzie, na pewno coś sie zepsuje". Swoje życie możemy kontrolować i obierać różne kierunki, stawiac sobie cele. To, że czasem coś nie wyjdzie czy pojawi sie jakaś przeszkoda wcale nie oznacza, że nie mamy nad tym kontroli. Bo mamy, możemy ją przezwyciężać jeśli mamy siłę albo sie poddać jeśli uważamy, że i tak nic z tego nie wyjdzie. A rozmyślanie nad tym co może się wydarzyć, plany nam pokrzyżować itd... no cóż dla mnie nie ma najmniejszego sensu, takie wprowadzanie się w dołujące nastroje 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 lutego 2010 16:21
Aleście się zapędziły. Napisałam, że z przyjaźnią męsko-damską nie do końca wiadomo. a życie to życie, nie wszystko da się przewidzieć. Tyle.
Pisząc 'coś jest skutkiem czegoś' nie miałem na myśli panowania nad wszystkim 🤣 Nie wiem skąd Strzyga taki wniosek (ale rozmowa która się z tego wywiązała całkiem ciekawa) Rozumienie dlaczego dzieje się tak a nie inaczej to nie recepta na miłość czy życie. Pozwala się raczej nie zadręczać pytaniami 'dlaczego' jakie Avalon teraz sobie zadaje po nie udanej przyjaźni. Brak odpowiedzenia sobie na te pytania świadczy, że coś jest nie tak z nami albo tym co się działo.  Nie róbmy z relacji między ludzkich czarnej magii 😉 Naprawdę uważam, że w przyjaźni czy to miłości można wiele zdziałać rozmową. Można zupełnie w siebie nie trafić i poróżnić, ale zawsze zostaną nam odpowiedzi  na to co było nie tak.
ovca   Per aspera donikąd
12 lutego 2010 16:57
Gorzej, jak facet stwierdza "nie poruszajmy tego tematu, bo jeszcze się pokłócimy..." i wszystko nakręca się dalej... 🤔wirek:
Są tematy o których się nie chce rozmawiać, ale wcześniej należy je sobie wytłumaczyć .  Błąd robi taki facet czy kobieta tak postępując 🙁 Jak by się zaczęło nie układać już masz jedną z odpowiedzi 'dlaczego'.
ja zawsze jestem skłonny do rozmowy tylko gorzej jak ta rozmowa do niczego nie prowadzi...
Dużo da się zrobić i zrozumieć, ale w pewnym momencie musi to się naturalnie schodzić będąc w zgodności z tym jacy jesteśmy. Może inną drogę porozumienia trzeba wybrać. Gdzie jest granica między 'jest źle' a 'nie pasujemy do siebie' tego Avalon Ci nie powiem 🙁
Jak ktoś sądzi, że życiem można kierować, to jestem najlepszym przykładem, że większość rzeczy nie da się przewidzieć. Moje życie chwilami jest jak jazda bez trzymanki. Grunt to jakoś balansować i omijać zaspy 😉
Ja w szkole dzisiaj spotkałam moją wielką miłość z przedszkola  (ah ten pierwszy pocałunek w czasie leżakowania  😂 ) , wpadliśmy na siebie zupełnie przypadkiem (a może przez to, że jestem jedną wielka łamagą i nie zauważyłam otwartej szafki  😁  😁 ),staliśmy tak gapiąc się na siebie, ale nikt nie zebrał się nawet na zwykłe 'cześć'.
Przystojny się zrobił  😜  🤣
Mnie moja przedszkolna miłość nie chciała 🙁 Za to potem była bardzo długo z koleżanką z klasy w gimnazjum :P W ogóle respekt za to, że się poznaliście. Ja bym go nie poznała. Zresztą i nie poznałam, on mnie poznał 😉
żebym to ja pamiętała moją pierwszą miłość  😂 wiem tylko, że miał na imię Marek i był blondynem  😂
Moja miłość w klasie 1-3 to był Marek :P A z przedszkola to Maciek.
W ogóle tak teraz widzę, że literka M mnie prześladuje :P
mnie też, bo same Michały  🤣
I tak pewnie nawet nie zagada do mnie, a ja się wstydzę  😁  😁
ovca   Per aspera donikąd
13 lutego 2010 10:32
Moja pierwsza miłość miała na imię Szymon i ostatnio przypadkiem na niego trafiłam na facebooku  😁
kujka   new better life mode: on
13 lutego 2010 10:34
a my chyba nic szczegolnego w walentynki nie zrobimy. stwierdzilismy ze wtedy wszedzie bedzie okropnie tloczno, ani do kina isc ani do knajpy bo wszedzie paskudne serduszka i tlumy "lowersów". wiec nasze walentynki dzis wieczorem 🙂
A ja zwariowałam dzisiejsza noc mnie tak nakręciła uczuciowo, że do teraz nie mogę stać w miejscu, tylko kręcę się dookoła własnej osi...  💃
Tylko nie wiem co dalej, a jutro walentynki  :/
A ja stoję w miejscu. Sama nie wiem czego chcę, a czego nie. Znów odzywa się tęsknota za J i prawie codziennie rano jadąc do pracy ryczę po drodze.
Bera  :przytul:
Dziękuję. Mam ochotę się upić. Tak zwyczajnie, poprostu schlać.
Scottie   Cicha obserwatorka
13 lutego 2010 15:33
Dziewczyny (i chłopaki 😉 ), ale naprodukowaliście tekstów przez tydzień. A jakie filozofie życiowe 😉

Odzywam się, bo w moim związku z P. znowu zakręcone chwile. Niedomówienia/niedopowiedzenia to katastrofa dla związków... Ale powiem Wam, że dopiero teraz (po 10 miesiącach!) zauważyłam w nim to, co inne osoby widziały już od dawna: miłość przejawiającą się w "nieświadomych" zachowaniach 😉 Nie zdawałam sobie sprawy, że P. zawsze szuka mnie wzrokiem, kiedy odchodzę albo jestem gdzieś obok i jak walczy o kontakt ze mną, kiedy się kłócimy. Chociaż dalej robi bzdurne rzeczy. Jak w podstawówce... 😉
Scottie bo mężczyźni dojrzewają do lat 3. Potem już tylko rosną 😉
A mi się ulewa, że muszę myśleć za dwoje. Nie tego oczekiwałam po dorosłym facecie. Zbiera mi się, zbiera i któregoś dnia wybuchnie...
Im szybciej wybuchnie tym lepiej
Pewnie tak. Tylko chwilowo mam jeszcze kilka ważniejszych spraw niż przeprawy z facetem. Na razie muszę się skupić na wyprowadzeniu na prostą innych spraw. Od początku roku udało się nieco poukładać i teraz nie mogę pozwolić by coś spie...yć.
Do tego czasu ma odroczkę i czas na to by się ogarnąć trochę.
Miałyście czasem tak, że mocno wierzyłyście bardzo dlugo w związek, całe życie kręciło się wokół niego, był jedyną siłą i energią, a pewnego razu coś w was pękło?
Dzisiaj we mnie pękło. Nie mam siły, nie mam z kim porozmawiać, to tak jakby się życie zupełnie zawaliło.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się