HELP: koń się poczęstował wiadrem zgniłej marchwi

dea   primum non nocere
04 lutego 2010 15:18
Hej,
Szukam pomysłów na szybko co zrobić - nasze konie rozwaliły ogrodzenie i oczywiście moje słoneczko bezbłędnie wyczuło gdzie jest jedzonko  😵 Poleciała prosto na gnojownik i zanim ktokolwiek zauważył, wpieprzyła całą wywaloną tam marchew (zgniłe obkrawki). Spodziewam sie teraz wszystkiego, z gigantkolką na pierwszym miejscu. Macie pomysł co można zrobić? Sprawa sprzed 2 godzin, więc pewnie płukanie żołądka już nie na miejscu. Dac jej mesz? Na pewno dużo siana, może przepcha. Ile trzeba z nią dyżurować? Jakiś odpowiednik węgla dla konia (coś neutralizującego toksyny)??
https://www.mksklep.pl/nafthrive1400g-p-749.html

coś takiego znalazłam...ale czy działa i gdzie to dostac "od ręki" to nie mam pojęcia  🙁
dea   primum non nocere
04 lutego 2010 15:31
A węgiel można dawać koniom??
https://www.mksklep.pl/wegielleczniczy500g-p-1752.html

Jeśli tak, to wykupię wszystko co mają w aptece i jej skarmię jakoś. Tylko coś mi się kojarzy, że to nie bardzo było z jakiegoś powodu...
Nie prosciej po prostu wykonac jeden telefon do weta ? Niz gdybac, tracic czas i sie denerwowac ?
dea, wegiel mozna, duzo pic, i obserwowac. wcale nic nie musi sie stac. ja bym na razie meszu nie dawala, nie dawalabym wogole kolacji. samo siano.
edit: mozesz tez dac cos na przeczyszczenie.
karesowa   Rude jest piękne!
04 lutego 2010 15:46
Znam konia który mimo zjedzenia ogromnej ilości nie nadającej się do jedzenia marchwi nie odchorował tego, więc może i Twojemu rozejdzie się po kościach, wszystko zależy od konia. Obserwuj, nie skarmiaj niczym poza sianem i zwróć uwagę czy pije. Jak powiedziała Klami możesz po prostu zadzwonić do weta, on najlepiej powinien wiedzieć co robić w takich przypadkach.I daj znać jak się kopytny miewa??
dea   primum non nocere
04 lutego 2010 15:50
Klami - nasz wet nie odbiera, poza tym "nic się przecież nie dzieje", więc pewnie bym usłyszała, że histeryzuję. Wolę pohisteryzować, już ją kiedys leczyłam z zatrucia, ledwie się wylizała :/

katija, piglet - dzięki za podpowiedzi!
dea, no to tym bardziej powinnaś zadzwonić do weta, jak nie do "waszego" to do innego, wiem że z wetami ciężko ale kilku fachowców w województwie mamy, bez przesady. Myślę, że warto podzwonić.
dea   primum non nocere
04 lutego 2010 15:59
Podzwonione: "trzymać kciuki", "można dać siemię", "obserwować", "bez kolacji tylko siano".... no to trzymamy.
Ja też jestem za telefonem do weta.
Ja miałam przypadek z koniem który poczęstował się sam ale duża ilością świeżego chleba i kilkoma kawałkami lekko spleśniałego.
Na szczęście obyło się bez większych historii ale wet powiedział mi żebym zagotowała siemienia lnianego tylko takiego mocnego " gluta " i dawała co 2 godz po miarce od owsa.
Taką mieszankę koń dostawał 3 razy. A do tego tylko sianko i zero owsa do rana.
Konio był niezbyt zadowolony tym faktem ale tak jak już wspomniałam nic mu na szczęście nie było
Na przyszłość, jak istnieje jakakolwiek szansa, że konie dostaną się do gnojownika, to takie resztki różne przysypuje się obornikiem. Czasochłonne to jest wogóle, a zapewnia w razie takich wypadków jednak bezpieczeństwo koniom.
dea - daj później znać jak tam konisko. Trzymam kciuki  :kwiatek:
dea, historyjka na pocieszenie: moj kon, na chama wsadzil mi morde do kieszeni wyciagajac stamtad marchewke, razem ze sporym kawalkiem folii. radosnie to pozarl, rzucilam, mu sie do pyska, ale nie zdazylam wyciagnac folii. panika, histeria itp. nic mu nie bylo...
Dzwoń do weta, ale bez paniki, bo po pierwsze nic koniowi nie musi być. Mój kiedyś wpierdzielił spleśniałą paszę i nic a nic mu nie było.

Jak będzie miał biegunkę, to nawet dobrze - bo to znaczy, choć nie zawsze, że perystaltyka jest przyspieszona, więc domniemana toksyna, będzie miała mniej czasu na wchłanianie w p. pokarmowym... Można też podać niewchłanialny olej - czyli parafinowy, który powlecze ścianę jelit i nie pozwoli wchłaniać nic z przewodu pokarmowego, ale z tego, co pamiętam działa do 4 godzin od przyjęcia.
Dea- nie umiem Ci pomóc. Nie mam żadnego pomysłu. Jedyne co mogę to trzymać kciuki, żeby się rozeszło po kościach.
I powiem Ci, że tak będzie. Nic jej nie będzie. Co najwyżej mała obrączka na kopycie.  😉
Daj znać potem, żebym wiedziała kiedy puścić kciuki.  😉
slojma   I was born with a silver spoon!
04 lutego 2010 16:49
dea- obserwuj, to najlepsze rozwiązanie. Na pocieszenie powiem, że kiedyś koń mojej znajomej, zeżarł bardzo dużo psiej karmy, skrzynkę jabłek, drożdże piwne, trochę chleba i otręby i nic się nie stało. A moja Draska kiedyś dostała się do składzika gdzie sechł chleb i też bardzo dużo zjadła i nic nie było.
dea   primum non nocere
05 lutego 2010 08:52
No nieźle, widzę, że nie tylko nasze potwory uzupełniają sobie dietę niestandardowo  🙄 slojma - mistrzostwo świata  😲 pogratulować sprawności układu trawiennego!

Wygląda na to, że nasza historia się skończy prawie zupełnie bezboleśnie, przynajmniej dla dwóch z trzech. Bo jestem prawie pewna, ze ostatecznie wygladało to tak: wyszły wszystkie, Wiedźmin z Brytanią znalazły żarełko i solidnie się na nim pasły (btw. było przysypane gnojem - może za mała warstwa - rozgrzebały :zemdlal🙂. Campina zauważyła, ze tamte dwa są "w barze", a że ona w tym mikrostadku rządzi, to je przegnała i zabrała się za jedzenie. I tak je znaleźli.

Ostatecznie powinny pewnie wszystkie dostać mesz (tzn. siemię w dużej ilosci z odrobiną otrębów), ale dostała tylko ruda. Jej kompletnie NIC nie było. Patrzyła na mnie zdziwiona, jak robiłam nocne obchody. Natomiast Bryś z Wieskiem zrobiły koncert na dwa "głosy" - pierdząca biegunka taka, że szkoda gadać :/  U Campiny rano pączki i to samo zdziwione spojrzenie. O Bryś się martwię. W nocy się kładła, niby to normalne, ale leżała więcej niż pozostałe i było wyraźnie słychać jak oddycha. W każdym razie kolki nie było. Oddechy wyraźne, ale nie przyspieszone, nie spociła się, tętno OK.
Ja chodzę na rzęsach, cała nocka na słomie przy nich, co 2h przegląd stanu i regularne wysłuchiwanie efektów trawienia, z okazjonalnym podbieganiem do boksów, żeby sprawdzić kto zacz.

Także rudej z "leczeniem" daję spokój - chyba zjadła najmniej - pewnie nawet pierścienia na kopycie nie będzie 😉 Wiedźminowi wystarczy pewnie enteroferment na uregulowanie flory po tym bajzlu, zobaczymy czy Brys znowu nie zacznie kolkować regularnie. Dawno nie było problemów.... Te dwa pewnie będą miały kopytne pamiątki. No i z gnojownika przyswoiły pewnie przy okazji jaja wszystkiego co się da... Ostatnio nie było takich mrozów, żeby wytłuc paskudztwa.

Żeby te głupki wróciły do stajni i do siana się dorwały, ale nie, musiały na gnojownik poleźć... Będę w weekend ostro napierać na umocnienie bramy od padoku.

Dziękuję Wam wszystkim BARDZO za wsparcie!  :kwiatek:  :kwiatek:  :kwiatek:
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
05 lutego 2010 09:25
moja sie kiedys poczestowala jablkami razem z torebka i wetka powiedziala, zeby dac jej jeszcze wiecej jablek wted torebce bedzie latwiej przejsc" na druga strone" 😉
Dea, dobrze, że dobrze  😅  (jak wczoraj dlugo nie odpisywałaś na SMS-a, miałam już wizję dramatu). 

Jak widać, z końskim układem pokarmowym nigdy nic nie wiadomo.

Parę dni temu stajenny zapytał mnie, co dałam koniowi, bo w nocy kręcił się w boksie, aż go obudził. Miał taką sraczkę (koń, nie stajenny), że strzelał po ścianach. Nie mogłam skojarzyć, co mogło być przyczyną dopóki stajenny nie powiedział, że strzelał na czerwono. I wtedy dotarło do mnie, że dałam swoim koniom po jednym malutkim buraku ćwikłowym.  Buraki były naprawdę małe, bo miało być przyzwyczajanie do nowego. Klaczy nic nie było, a chłopak odchorował. 
uff to dobrze, że konie ok  😀
Lepiej stróżować w nocy w stajni, niż zamartwiać się i nie spać w domu. Ostatnio też zdarzyło  mi się spędzac nocki na hali.
dea   primum non nocere
05 lutego 2010 09:57
trusia, nie odpisywałam, bo ja tam muszę trochę pogonić za zasięgiem, a najpierw po przyjeździe chciałam obsłużyć bydełko "oporem siana" i sprawdzić czy będą jeść chętnie, stały wszystkie przy drzwiach 🙂
dea, jak dostaly sraczki to dobrze, wysrakaly ten syf.
dea   primum non nocere
05 lutego 2010 10:11
Mam nadzieję, że tak właśnie jest. U Bryś na sraczki jestem przeczulona, bo od nich się u niej robacze kolki zaczynały... Ale taka reakcyjna sraczka powinna przejśc w ciągu dnia-dwóch, nie? Zobaczymy jak będzie do niedzieli...
dea, tak, taka reakcyjna sraczka powinna byc krotka dosc. ale wlasnie dobrze, ze wystapila jak na moje. wydaje mi sie, ze nic sie nie dzieje powaznego. luzzz dziewczyno 😉
Dobra Dea, do niedzieli kciuki jeszcze potrzymam, dam radę.  😉
Będzie git.  😀
.
dea   primum non nocere
05 lutego 2010 11:04
Tomek, one nie zjadły MARCHWI. One zjadły ZGNIŁĄ MARCHEW (czy to jest pasza objętościowa wg Zwolińskiego?). Nie panikowałam, po prostu zastanawiałam się czy i co robić. Ostatecznie spędziłam noc w stajni celem obserwacji i dałam więcej siana na wszelki wypadek. Niemniej doceniam Twój input 😉

...gdyby wyczyn Twojej kobyły powtórzyła ruda, pewnie nic by jej nie było (jak i teraz). Gdyby zrobiła to Bryśka... cóż, myślę, że panika byłaby wskazana. Wszystko zależy, jak zwykle...

...po pipdziesiąte: nie uogólniać  :kwiatek:
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
05 lutego 2010 13:55
. Ostatecznie spędziłam noc w stajni celem obserwacji i dałam więcej siana na wszelki wypadek.



Więcej siana przy kolce?
Pierwsze słyszę...
dea   primum non nocere
05 lutego 2010 14:30
A gdzie widzisz kolkę? 🙂
dea dobrze , że konie zdrowe!!! Szkoda mi tylko twoich nerwów, ale co zrobić jak nasi podopieczni mają 101 pomysłów na dzień. Moja konina kiedyś sie najadała zgniłych śliwek i dostała tygodniowe rozwolnienie. Wet zalecił mi podawanie maślanki mrągowskiej i po 2 dniach wszystko wróciło do normy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się