Sprawy sercowe...
Bo to jest wątek do narzekania 😉, a który facet przyzna się publicznie, że ma problemy sercowe? Nie mam z tym kłopotu - phi, mogę chociażby tu i teraz napisać, że mam problemy sercowe.
Za to z rozdrapywaniem publicznie zawodów miłosnych, utyskiwaniem jaki to mój obiekt westchnień jest nieczuły/nieosiągalny/"puszcza się z wszystkimi, tylko nie ze mną" jakoś mi nie po drodze. Jakikolwiek facet czuje taką potrzebę? 😲
Fajnie było to przedstawione w filmiku, który wstawiła bodajże Zen w "Coś śmiesznego" o różnicach w budowie mózgu kobiety i mężczyzny. Pamiętacie "Nothing Box"? 🙂
Problem albo się rozwiązuje, albo się o nim nie mówi. Bo problem niezwerbalizowany, "nie istnieje". 😉
Zresztą tak po prawdzie, to Wy wcale nie chcecie, byśmy swoje miłosne żale wylewali. Fajnie mieć faceta, co to miał kiedyś złamane serce - jak ma świadomość, jak to boli, to może trudniej mu będzie takie świństwo wykręcić. A jak kobiece ego rośnie, jak po kilku miesiącach spotkań nieczuły głaz w końcu powie, że była jakaś Anka/Julka/Dorota, co to mu serce z piersi wyrwała i przeżuła.
Ale facet reagujący na problemy w związku/wzgardzenie/brak powodzenia jak kobieta, czujący nieodpartą chęć wywlekania swego zawodu, łkający w poduszkę/podołek koleżanki, jest jakby... mniej pociągający, niż ów "zimny głaz", nieprawdaż?
Czy naprawdę tak ciężko facetom opuszczać deskę po sobie? Jak od małego tej deski nie opuszczał, to trudno taki nawyk z dnia na dzień w siebie zaimplementować. Proponuje eksperyment - po każdej wizycie w łazience, podnoście deskę do góry, przez jakiś miesiąc. Zobaczycie, czy to takie ciężkie. 😉
Co do "męsko-damskiej przyjaźni" to oczywiście, że jest możliwa. Nie rozumiem szczerze mówiąc całego tematu. Co, oczekujecie, że jakiś osobnik płci męskiej napisze Wam: "Nie, takie rzeczy tylko w Erze", a Wy z tryumfem w głosie mrukniecie: "Wiedziałam! Tylko seks prostakom w głowie....". I case solved?
Jezu, przecież ludzie to naprawdę bardzo pokrętne i skomplikowane istoty, które wchodzą z sobą w jeszcze bardziej pokręcone i skomplikowane relacje. Tego nie da się skwitować inaczej, niż "to zależy". A zależy od tylu czynników, że nie warto sobie tym głowy zaprzątać.
Tak samo śmieszne są ogólniki: 'bo faceci to..." itd.
I to my jesteśmy prości? 🙂
ale za to pewnie czytacie, i macie miły ubaw 😉 "I śmieszno i straszno jest" - jak mawiają Rosjanie chyba? No i mamy na bieżąco uaktualniany "spis cudzołożnic", tudzież innych atrakcji, które mogą okazać się przydatne. 🙂
Grzegorz2 Widze wiesz o co chodzi 😀 podchodze do tego prawie niemal ze idealnie jak Ty,widze nie jestem sam 🙂 Kobiety mysla ze to tylko one maja takie problemy,ale jak widac sie myla🙂
Ja już przywykłam chyba do tego, że mężczyźni zupełnie inaczej pojmują komunikację w związku (jakimkolwiek). Doskonały przykład mam z ostatnich kilku tygodni: o operacji Skarego gadałam jak najęta, dzień w dzień, mój mąż komentował może w 2 zdaniach, ale ja musiałam o tym gadać, gadać, gadać- wyrzucałam stres. I co słyszę w zeszłym tygodniu? 'Słuchaj, w piątek nie odbiorę Tycjana z przedszkola, bo lecę do Hamburga, wracam w poniedziałek' 😲 Nie ma dyskusji, omówienia problemu- jasny i precyzyjny jedno zdaniowy komunikat. Po którym oczywiście nastąpił słowotok z mojej strany, słowotok trwający do dzisiaj. Ale to jest ta różnica- równie dobrze mogłam zakomunikować 3 tygodnie temu: 'Kurort jedzie w piątek na operację' i podejrzewam, że dla mojego męża też byłoby to ok, chyba nawet lepsze niż moje dwu miesięczne ględzenie, że chyba pojedzie, że trzeba operować, że nie wiem kiedy, że się denerwuję, że to że tamto..
Od razu mi się przypomniała rozmowa wczorajsza z moim mężem, kiedy to po obiedzie mi zakomunikował że "wiesz...jednak wyjeżdżam jutro po pracy a nie pojutrze rano". Hę? Nie wiedziałam że gdzieś jedzie. Twierdził że mi mówił. I że to ja zapomniałam. Ale raczej nie zapomniałabym o tym że mi mąż znika z domu na 5 dni 😉
zen - to o czym piszesz to są naturalne różnice między kobietami a mężczyznami, dobrze jak obydwie strony są świadome tych różnic, wtedy o wiele łatwiej znosi się niektóre rzeczy.
Ja niedawno przeczytałam "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" - polecam.
mnie takie "opowiadanie" problemu pomaga go objac, zrozumiec, okielznac, znalezc jego sedno i zazwyczaj - rozwiazanie..
Inna sprawa, ze mowie, w opinii facetow, za duzo, gdy zamiast jednym lapidarnym zdaniem cos stwierdzic, staram sie byc mila i dodaje do tego slowa wyrazjace prosbe jak i staram sie wyjasnic dlaczego o co stam prosze. I tego samego oczekuje od facetow - nie prostej (prostackiej) informacji, ale kilka slow wyjasnienia dlaczego. 😤
któreś z was krytykowały, że ja z B. staram się rozwiązywać problemy najszybciej i najkrócej jak się da.
Mówiłyście, że to zły pomysł takie udawanie, że nic się nie stało chociaż w człowieku to się kisi tygodniami.
Ja uważam, że problemy w większości wymyślamy sobie sami. Ile byście krócej cierpiały gdybyście próbowały rozwiązywać problemy TYLKO z osobą bezpośrednio zainteresowaną (ewentualnie wynik tej rozmowy opowiadając przyjaciołom), ileż by wam czasu mniej zajęło rozpaczanie po byłym związku gdybyście poszły do przodu, z zaciśniętymi zębami i łzami w oczach ale DO PRZODU, bez płakania tygodniami jak to było źle. No było. to jest kluczowe słowo. To jest kluczowy czas - PRZESZŁY !
Mnie niektóre rzeczy męczą tygodniami, nie gram fair i potrafię tego użyć jako argumentu (co wiem, że jest złe ) ale staram się, ucze się i doskonale. Problemy rozwiązuje tu i teraz, w tej sekundzie i w tej chwili. Na tej podstawie dochodzę do wniosku "czyja to była wina" i przepraszam lub oczekuje przeprosin. Nie zastanawiam się latami dlaczego tak ktoś zrobił, nie dyskutuje z przyjaciółką 3 tygodnie zanim pójdę i zapytam "o co Ci chodzi". Skąd mam wiedzieć o co chodzi ? Skąd przyjaciółka ma wiedzieć o co chodziło z mojej nieobiektywnej relacji ? Wie to tylko osoba bezpośrednio zainteresowana.
I tak, opuszczam deskę jeśli jest podniesiona i wyrzucam puste opakowania po nutelli z rozpędu wrzucone do lodówki, a nie do kosza ale nie robię z tego dramatu, bo wiem, że nie o to w tym wszystkim chodzi. Wiem, że jak będę potrzebowała wsparcia i pomocy to dostanę ją w najkrótszym możliwym czasie, wiem, że ma mnie kto przytulić wieczorem i wiem, że ktoś posłucha "jakie to moje życie jest ciężkie" chociaż jego życie wcale lżejsze nie jest, mam osobę którą kocham i która mnie kocha bezwarunkowo. I żadna deska, czy żadne puste opakowanie nie stanowi dla mnie problemu.
ninevet, mowisz ze deska czy puste opakowania nie stanowia zadnego problemu... ale wy nie mieszkacie razem tak?
zamkniecie klapy ilestam razy mozna wytrzymac. Ale po tysiecznym razie po prostu szlag trafia, to samo z wyrzuceniem do kosza papierka z blatu.
To sa pierdoly, owszem, ale takie pierdoly najbardziej podnosza cisnienie.
Mieszkaliśmy razem, mieszkanie mamy tylko nie stać nas na razie na samodzielne życie więc wróciliśmy do rodziców. Chciałam skończyć studia dziennie (bo nie dość, że kierunek mam dosyć nie chodliwy to jeszcze kończyć go zaocznie to.. hmm.. 🤔 )stąd też pojawił się problem z utrzymaniem siebie nawzajem. Mieszkamy razem jak się da - w wakacje jak nas stać na rachunki, bo każde pracuje więc wtedy możemy tam żyć. itd. No samo życie.
sienka, ja Ciebie doskonale rozumiem. Z jednej strony, owszem, mogę wyrzucac puste pudełka po jogurcie zostawione na 'za chwilę sprzątnę', ale mnie drażni w tym zwyczajny egoizm partnera, który nie może pojąć, że coś mnie irytuje, że nie szanuje mojej pracy. To nie jest skomplikowane, ale ja nie przyjmuję argumentu 'jestem bałaganiarzem'. Ja mam o tyle trudniej, że eks żona straszliwie męża rozpuściła 😤 Tolerowała chyba wszystko bez wyjątku.
Ale teraz umawiam się z mężem tak, że raz w tygodniu razem sprzątamy mieszkanie. I najlepsze jest to, ze jak mój mąż sam odkurzy, sam wyszoruje podłogi- to nigdy, przenigdy nie wlezie w butach dalej niż pół metra w korytarzu. A jak ja posprzątam, to się pakuje do kuchni w butach, bo zapomniał telefonu, notesu, kluczyków, głowy...
zen, jest dokladnie tak jak piszesz, uwazam ze nawet jesli dla jednej ze stron zostawienie papierka na blacie nie jest problemem, to jesli druga strona tysiac razy prosi zeby go wyrzucac, po prostu mozna to zrobic, czy z szacunku czy dla swietego spokoju.
Co do sprzatania, na szczescie ten probelm juz przewalczylam, odkurza, zmywa, wynosi smieci. Kurz z jego biurka i komputera tez znika. Uf, moj maly sukces.
Aaa i jak rozwiesza pranie to tak zeby nie bylo pogniecione.
Normalnie dumna z siebie jestem 😂
ojej. smutno..
Trzymaj się darolga :kwiatek:
Nie ten to inny :emota200609316: , a bycie w toksycznym związku do niczego nie prowadzi. :przytul:
Moją koleżankę rzucił niedawno chłopak, z którym była 4. Wiem co czujesz, widzę to po niej, bo mi się tak długo niestety/stety nigdy nie udało z chłopem wytrwać. I się na to nie zapowiada 😉
Pomyśl lepiej, że gdzieś, tu na tym świecie chodzi Twoja prawdziwa połówka. o !
A nad tym malowidłem na suficie w lubelskim klubie spędziłam 30 minut. Siedziałam w toalecie i oczu oderwać nie mogłam. Niestety aparat słaby i ciemno było, ale może coś widać. 😉
O, to jest moja druga połówka! 💃
http://s30.photobucket.com/albums/c321/ygaaa/?action=view¤t=Pupenka.jpg
Darolga po ostatnich akcjach jakie przeszlam, przyjełam motto "nie ma tego co by na dobre ie wyzo" i "lepiej zalowac ze sie cos zrobilo, niz zaowac ze sie nie zrobio nic.."
trymaj sie :kwiatek:
darolga, byłam w związku 2,5 roku, rozpadło się, byłam rok, rozpadło się - za każdym razem było przykro...🙁 ale za to teraz jestem z cudownym facetem, w cudownym związku, wreszcie czuję się doceniana, "noszona na rękach" i mimo że to dopiero początki a wtedy jak wiadomo jest najfajniej, to TAK fajnie mi jeszcze nie było i dlatego wierzę że to może być TO🙂 i Ty też TO swoje znajdziesz:* teraz jest smutno, ale tkwienie w czymś co Cię nie do końca uszczęśliwia jest bezsensu!:*:*:* popieram decyzję, trzymam kciuki bardzo mocno, zobaczysz, wszystko się ułoży:*
Darolga trzymaj się dzielnie! :przytul:
yga 68!
darolga nie pozostaje nic, tylko się cieszyć, że teraz wszystko wyszło na jaw a nie później. Bądź silna, kobitko!
tak, 68.
normalnie kocham tą pupę! 😁
Szkoda troche was kobitki 🙂 Trzeba wierzyc ze ta druga połówka jest gdzies w zasiegu ręki 🙂 W sumie sam siebie pocieszam takimi tekstami i jakoś nie pomaga ale sie zyje dalej :P Wiec drogie Panie głowa do góry !! 🙂
Yga, słaba ta pupa 😉 lepsze widziałem 😀
ja tam sie przyzwyczailam do faktu, iz zostane stara panna i zdazylam go polubic. ha ha 💃
popieram Avalona, ja tez widzialam lepsze ;] ta do mnie nie przemawia 😁
Uwielbiam smsy w których nawet nie wiem o co chodzi 😵
Monny o mamo. Nie uklada Wam sie ostatnio, czy jak? 😵
Darolga dasz rade musisz być silna :kwiatek:
Seksta, wiele razy można się kłócic no ale wszystko ma swoje granice ...
Seksta co Ty gadasz,przestań przyjdzie ten odpowiedni to nawet nad tym nie zapanujesz 🙂 chyba ze to Twoj cel zeby zostac sama na zawsze, bo w innym wypadku nie widze opcji ktora na to pozwoli 🙂
kujka proste znasz sie na rzeczy widze 😀 ta jest poprostu sztuczna,w koncu to obrazek, a wiadomo ze wszystko co sztuczne nie ma startudo naturalnego 😁