Kącik Ujeżdżenia

Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
23 stycznia 2010 22:40
Starałam się Pani Kierowniczko, mimo że mnie zostawiła Pani bez nadzoru, naprawdę się starałam.

Dobrze dziecie moje, w nagrodę dostaniesz dziś kolację 🙂 I mimo niedowładów wszelkiej maści daliście jakotako radę 😎
A gdybym była przy Tobie to pewnie by Ci gorzej poszło 😁 A tak to trzymałam kciuki i voila 😉
Ładne oceny za lotne!
Koniczka zgadzam się, przejazd był lepszy i lotne też  😀 ale dodam że ogólnie to C było strasznie trudne  🤔
szykujecie się w lutym na następne zawody?
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
24 stycznia 2010 08:54
Fantazja, taki jest plan, żeby jechać w ramach wykorzystywania do końca sezonu kiedy startować mogę.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
24 stycznia 2010 09:23
Przejazd o wiele lepszy niż grudniowy. Koń idzie do przodu, galop jest galopem a nie 4-taktem (za wyjątkiem 1 miejsca tak pod koniec).
Koniczka, widac poprawe - gratulacje! 🙂
Robimy z mim biednym konikiem z niedowładem zadu co możemy 😉


niedowładem zadu? pisałaś to raczej przenośni czy na prawdę coś ma?  😉 zainteresowało mnie to, bo jeździłam kiedyś na koniu, który miał 80% czucia w zadnich nogach...
melina cofnij się kilka stron wstecz, to będzie wiedziała o co chodzi 😉
i już wszystko jasne.   sorry, nie byłam w temacie 😁
Czy ktoś wie gdzie można kupić bilety na zawody 13-16 maja w Monachium?  :kwiatek:
Nooo, jak po konsultacjach z Zagersem? 🏇
zen, faaaaajnie 🙂 ale rozmarzałam całe popołudnie 😉
Przezajebiście bym powiedziała nawet  😎

edit: Anaa wstawiaj fotki!
rewir, miło było Cię pozać 🙂

na razie muszę je ściągnąć na komputer, pokadrować i obrobić - jakaś mini-relacja najwcześniej jutro wieczorem 😉
Anaa, mnie również, tak samo jak resztę voltowej ekipy! 😅
Nie mogę się doczekać fotek.
madryt   Las jest zawsze piękny :)
24 stycznia 2010 22:58
ech, robicie tylko smak ludziom 😉 szczęściary 😉
Jakieś filmiki też są?
zen, faaaaajnie 🙂 ale rozmarzałam całe popołudnie 😉

U mnie się to czyta "rozmarzałam" od "marzyć" 🙂
paa, eee, to się czyta tak, że najpierw jest er a potem jest zet ;-)
właście ściągam fotki 🙂
Mam na myśli swoje odczucia!
Jeździło mi się świetnie, idea jak najbardziej po naszej myśli. Bierzemy się do roboty!
lostak   raagaguję tylko na Domi
25 stycznia 2010 11:48
musze to powiedziec, bo paa sie nie przyzna, ale trener bardzo ale to bardzo pochwalil jej prace, powiedzial ze jest pod wrazeniem postepow ktore zrobili od ostatniego razu, jest pozytywnie zaskoczony zmianami.

paa miala takiego banana na twarzy przez dwa dni, ze az sie z przyjemnoscia na nia patrzylo.
deborah   koń by się uśmiał...
25 stycznia 2010 12:11
paa, a Rewir myślała, ze Ty zawsze taka pogodna.. a to ewidentnie przez trenera 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
25 stycznia 2010 12:24
paa: a pokrotce mogłabyś napisać na czym sie skupiacie w pracy teraz, zgodnie z wytycznymi Zagersa?

Jak się ma to do szkolenia z Morsztynową?

Czy nadal będziesz też z nią się szkolić, czy raczej trzymać się jednego trenera (Zagaresa)?
Elu, teraz mamy absolutną kontynuację wizji trenera z poprzedniej kliniki. Jak może pamiętasz, wtedy zalecono nam masę przejść, także w elementach (piętą achillesową były trawersy i ciągi, zwłaszcza w kłusie). Pracowałam w ten sposób uczciwie ponad miesiąc (tyle czasu minęło od poprzedniej sesji), przy wielkiej aprobacie trenera "domowego" i na szczęście Zagers potwierdził to, co czuliśmy, czyli ogromną poprawę. Romeo poprzednio był spiętym koniem z momentami rozluźnienia (jak niczego nie chciałam hehe), teraz jest luźnym koniem z momentami usztywnienia- to słowa Zagersa. Mam kontrolę, i to nawet w elementach, mam też wreszcie miłe odczucia w ciągach. Drugiego dnia konsultacji pojeździłam program (ten sam, co poprzednio), tylko tym razem na wędzidle i znowu wyszły usztywnienia w kompilacjach elementów (jak to w programie bywa...). Kolejnym krokiem ma być pokazanie Romkowi, że nawet natłok ćwiczeń nie jest niczym strasznym i dać mnie, jako jeźdźcowi, umiejętność kontroli jego ram z obniżoną, wydłużoną szyją (a nie na "1"😉. W tym celu mam jeździć całe fragmenty programów (Zagers twierdzi, że wszystko, co robię powinno mieć odniesienie do konkursów) aż do momentu usztywnienia. Wtedy- natychmiast do stępa (=rozluźnienie) i zabawa od nowa. Tym sposobem doszliśmy na treningu wreszcie aż do połowy moich kłusów na fajnym, luźnym koniu. Pozostaje mi bawić się tak dalej i zobaczymy, czy podziała. Z całego serca wierzę, że tak.
Zagers vs. Morsztynowa: to inny rodzaj pracy jednak, choć cel podobny. U niej więcej było patrzenia na mój dosiad (a może po prostu to poprawiłam?) i weselszego jechania Romka. Z tym, że na wstępie zapowiedziałam, że problemem jest utrzymanie rozluźnienia w ekspresji. Zdaniem obserwatorów być może był wtedy luźniejszy przodem, ale zdecydowanie słabszy zadem, no i tam nie robiliśmy elementów właściwie wcale (poza jakąś pojedynczą lotną), czyli Romek nie miał powodów się pospinać. Zagersowi na wstępie w zasadzie nie mówiłam, co chciałabym poprawić, znał tylko naszą historię, a resztę wywnioskował obserwując rozprężenie.
Moje treningowe plany na przyszłość: z trenerem domowym doszliśmy po ME do wniosku, że potrzebujemy szkoleniowej pomocy z zewnątrz. Ponieważ byłam zachwycona kliniką z Morsztynową, a były również plany ściągania jej cyklicznie, sądziłam, że znaleźliśmy rozwiązanie. Niestety, kolejny jej przyjazd nie doszedł do skutku, a że nie mogę i nie chcę sobie pozwolić na bezczynność, zdecydowałam się spróbować. Efekty- wiadome, do tego zaplanowany cykl szkoleń, czyli zostaję przy układzie: Krukowski w domu, Zagers w Centurionie.
Się rozpisałam! 😡 Przepraszam.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
26 stycznia 2010 09:39
e tam rozpisałaś. Własnie dobrze 🙂 Dzięki za szczegółowy opis :kwiatek:
U niej więcej było patrzenia na mój dosiad (a może po prostu to poprawiłam?) i weselszego jechania Romka.
Z tego co zaobserwowałam, to Zagers nie skupiał się na dosiadzie jeźdźców tylko na koniach. Chyba nie usłyszałam żadnej uwagi dot. siedzenia jeźdźców, a oglądnęłam chyba wszystkich przez te dwa dni. Rodzaj kliniki z Zagersem, jest IMO dla jeźdźców siedzących mających konie określonej, wyższej klasy. Niestety - konie P, N mogły jedynie sobie powiększać i pomniejszać kola w kłusie i szlifować przejścia, te ćwiczenia były najczęściej proponowanymi, ale nie ma co się dziwić, trzeba dostosować poziom do wyszkolenia koni.
kujka   new better life mode: on
26 stycznia 2010 19:17
rewir, czyli mozna sie pokusic o stwierdzenie, ze dla jezdzcow (i koni) P, N spokojnie wystarcza szkolenia z Pania Malgosia, natomiast dla par C i wyzej lepsze bedzie szkolenie z Zagersem. zgadza sie?

tak obserwuje wszystkie te opisy szkolen od miesiecy i takie krociutkie podsumowanie mi do glowy przyszlo.
kujka, nie wiem, bo nigdy nie obserwowałam ani nie uczestniczyłam w treningu z p.Morsztyn. Ale moim zdaniem to stwierdzenie nie musi być trafne, że "wystarcza". Każdy sensowny trener/zawodnik/jeździec poprowadzi konia przez wszystkie etapy wyszkolenia na początku i cudów tu się nie zrobi, ustawienie na pomoce, reakcja na łydkę, rozluźnienie, przepuszczalność, dążność do ruchu naprzód. Morsztyn, Zagers czy Zenek z Włoszczowej, ważne żeby mieli głowę na karku. Konsultacje z luźdzmi pokroju Zagersa są dla par na wysokim poziomie, można skupić sie na jakości piruetów, poprawy ciągów czy lepszym pasażu i taki jest sesn dwudniowych konsultacji, bo w tak krótkim czasu nikt nie będzie w stanie wytłumaczyć jeźdźcom że nie muszą się onanizować na siodłach albo mieć ręce z przodu, bo nie o to chodzi.
kurcze,rewir..ja mialam zupelnie inne wnioski po obserwowaniu pierwszej kliniki z Zagersem. Bardzo podobala mi sie praca na lonzy z jedna uczestniczka, praca nad jej rozluznieniem, reka dzialaniem pomocy... a amazonka byla chyba wlasnie na poziomie P- N. Domi poprawisz mnei jak cos🙂
Karla🙂, ooo, to zupełnie czegoś takiego teraz nie zaobserwowałam, no ale też nie było mnie na pierwszej klinice.
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
26 stycznia 2010 20:57
ze strony Anky:

News / Blue Hors Matine passed away
26-01-2010 08:59
Yesterday there was very sad news in the world of dressage. The legendary Blue Horse Matine broke her leg in the field and had to be humanely put down. She became famous at the WEG 2006 in Aachen, by winning the bronze in the freestyle. She was forteen years old.

The legendary images of the freestyle with Blue Hors Matine and her rider Andreas Helgstrand can be seen on YouTube. The video has almost 10million views. After the WEG she did never fully recover from an injury.

🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się