Pożar w Korzkwi. 11 koni padło!

black_mamba1926 niestety, ale mogli mieć ubezpieczone, gdyby chcieli ponieważ jest coś takiego jak pakiet budowa przynajmniej u dobrze znanej mi firmy ubezpiczeniowej 🙁
Jeszcze raz ogromne wyrazy wspólczucia***
anja ..ale twierdza, ze nie mieli ubezpieczenia na tamta stajnie..

Dziekuje wszystkim za pamiec!  😡
Nie wypowiadałam się w tym temacie bo.. ani nie znałam koni ktore tam zginęły ani ich włascicieli. Szczerze bardzo wspólczuje wlascicielom koni, to naprawdę wielka tragedia.

Jednak piszę bo postanowiłam wypowiedziec się w kwestii ubezpieczenia. Otóz nawet jesli obiekt był ubezpieczony, czy to na czas budowy czy jako stała budowla to ubezpieczony był budynek lub jego częśc a nie zwierzeta przebywające w stajni.
Sama mam stajnie, stodołe i inne budynki. Wszystko ubezpieczone d róznych najrózniejszych okolicznosci. Ale wg wyceny na dzien. Czyli wg wartosci budynków a nie koni.
Jesli chce się miec odszckodowanie za zwierzaki które zginęły w pożarze trzeba było miec osobna polisę na koniki i niestety nie ta podstawową od oc i nnw ale polisę w pełnym zakresie od padniec , zachorowań itp.
Natomiast jesli biegli od ppoz wskaża jako winnego własciciela stajni można na drodze sądowej domagac się od niego zwrotu pieniązków i w tym momencie nie wazne jest nawet co napisane jest w umowie , bo często w umowach są rózne zastrzezenia typu ,że własciciel stajni nie odpowiada za zachorowania czy losowe padniecie zwierzaka. Otóż odpowiada o ile On jest winny zaniedbaniu, bo zapis o losowym padnięciu może dotyczyc ale wówczas gdy doszło do podpalenia , samozapłonnu i innych niezależnych czynników.
A mnie nurtuje takie pytanie: czy koni nie udało się wyprowadzić, bo pożar został późno zauważony czy dlatego, że tak szybko się rozprzestrzenił, że nie można było tego zrobić?
Trusia zważ, że jak wynika z informacji prasowych, pożar powstał w nocy. Tylko naprawdę duże stadniny stać na utrzymywanie dyżurnych pracowników przez całą dobę. Jeśli nad stajnią, co jest przecież normalne, zmagazynowane było siano lub słoma, to taki pożar rozprzestrzenia się naprawdę szybko. Niestety miałem możliwość obserwować to na przykładzie swojej stajni. Moje szczęście polegało na tym, że 3 konie były wcześniej na wybiegach i do wyprowadzenia było tylko 5. Gdyby trzeba było wyprowadzać wszystkie, to pewnie bym nie zdążył. Maiłem pożar w środku dnia i akurat byłem w okolicach stajni. To też "szczęśliwy" traf. Aby odpowiedzieć na Twoje pytanie trzeba by znać szczegóły sytuacji, rozkład stajni, zawartość ( słoma siano) i miejsce powstania pożaru. Na te pytania może odpowiedzieć policja , która w takich sytuacjach obligatoryjnie prowadzi postępowania. Trudno mi uwierzyć, że ktoś miał możliwość wyprowadzenia koni ale tego nie zrobił.
Nad stajnia nie bylo siana. Byla to stajnia( jedna z dwoch) przylegajaca bezposrednio do hali.  Wejscie/ wyjscie bylo tylko jedno i to na poczatku ''tunelu'' ..czyli jak sie wchodzilo to, zeby dojsc do ostatniego boksu szlo sie przez caly korytarz. Boksow bylo 13..wiec policzyc latwo mozna jak dluga byla ta stajnia..i zaznaczam : miala jedno wejscie a potem szlo sie i szlo..az do konca..Korytarz mial..moze z 2 metry szerokosci, stajnia nieocieplona, nie bylo tam kranu..Wiec..jak prosto mozna zauwazyc, przy tak skonstruowanej stajni, bez zadnego systemu antypozarowego, konie szanse mialy raczej zerowa.

To oczywiscie tylko kilka szczegolow na ten temat..niestety nie moge sie wglebiac za bardzo.
fakt, siana nad stajnia nie bylo, tylko zwykly dach nad boksami, stajnia waska jak cholera.
co do tego czy konie byly same, czy byl tam czlowiek... stajenny przeciez mieszka na terenie botoji...  byl tam. alke to sasiedzi zaalarmowali o pozarze.
Stajenny sądzę, że rano o 7 lub 8 miał nakarmić konie - wszystkie, czyli o 1 czy 2 w nocy zapewne zwyczajnie spał. Jak każdy człowiek - stajenny też potrzebuje snu a - jak ju ktođ wspomnia - właścicieli większości stajni nie stać na zatrudnianie nocnego stróża...
A skoro warunki takie, jak opisujecie, to rzeczywiście nawet gdyby w porę sieobudził - i tak konie nie miałyby pewnie szans :-/
fakt, ze strony mieszkania stajennego nie bylo widac pozaru
ale wg mnie konie w pozostalych stajniach napewno wyczuly pozar i nie spaly w najlepsze...  i nie wydaje mi sie zeby byly cicho, pozatym pies wg mnie tez by szczekal, jakby slyszal, ze konie bo boksach sie rzucaja ( mowie o tych w pozoztslaych stajniach). pozatym chcialam pomagac botoji, ale po tym jak sie dowiedzialam jak nas oklamali, i jakie sa podejrzenia ognia, to chec pomocy przerodzila sie w czysta nienawisc. i to nie bez powodu.
i wlasnie dlatego, jakie byly warunki, waska stajnia itd itp, nalezalo specjalnie dbac o bezpieczenstwo. a tu sie okazalo, ze zawinila glupota ludzka. ale nie wiem czy mozemy o tym juz sie rozpisywac czy jeszcze mamy czekac.
Nie wiem co było przyczyną pożaru ale osobiscie nie wierzę ,że gdyby była możliwosc to nikt by nie ratował koni. Myslę ,że pożar musiał byc zauważony pozno a w obiektach drewnianych (bo chyba taka była ta stajnia) ze sciólka pożar rozprzestrzenia się badrzo szybko.
Pożar to chyba zmora i sen wielu włascicieli stajni. Ja nie raz nie dwa budzę się w nocy i snią mi się własnie takie masakry. Boję się samozapłonu , głupoty ludzkiej ,złosliwosci ludzkiej czyt podpalen. Tam gdzie jest siano, słoma, budynki drewniane naprawdę łatwo o tragedię a ja stajennego bym nie winiła 1 -sza czy 2-ga w nocy? Czy Wy macie taki lekki sen i zbudzilibyscie sie? Ja wiem ,że przez niektórych poszkodowanych przemawia gorycz ale i ja bardzo wspólczuje włascicielowi stajni. Nie odzyska tak szybo renomy , strat materialnych  nie nadrobi szybo (o ile wogóle nadrobi) do tego wyrzuty sumienia itp itd.
Nie tak znów dawno widziałampożar stajni i to murowanej stani, nawet nie wyobrażałam sobie ,że ogien może tak szybko strawic budynek (na szczęsciee tam nie była wówczas koni). Budynek i owszem murowany ale wiadomo konstrukcja dachu (legary, krokwy) drwniana i z papy do tego sciółka, pare ciuków siana- wszystko to powodowało ,że ogien momentalnie zajła cały budynek. Po akcji straży zostały tylko same sciany (wszystkie osmolone i popękane) , nie było w srodku -nic! Ani sladu po działowych sciankach (boksach) dla koni, pasnikach , nie było dachu, powybijane okna. Jednym słowem został tylko beton (podłoga) i pare nosnych scian. Cały pożar i akcja trwały może 40 minut.
nie winie stajennego za to, ze spal o 1 w nocy- prosze nie wmawiac takich rzeczy
no i nie mowie, ze nikt nie probowal ratowac koni.    strasznie denerwujaca jest ta jedna rzecz na forum, ze ludzie nie czytaja dokladnie co sie pisze.
In.   tęczowy kucyk <3
07 stycznia 2010 11:44
I strasznie denerwujące jest jak za każdym razem piszesz jeden post pod drugim.

poza tym jaki jest sens dyskutować teraz... Dziewczyny nie mogą nic mówić, poczekajmy (pewnie długo) aż się wyjaśni i potem będzie można spekulowac.
Trudno mi uwierzyć, że ktoś miał możliwość wyprowadzenia koni ale tego nie zrobił.


Ja nic takiego przeciez nie sugerowałam. Po prostu chciałam wiedzieć, czy to, że nie udało się wyprowadzić ani jednego konia wynikało z tgeo, że nikogo tam nie było czy z tego, że pożar zbyt szybko się rozprzestrzenił i to uniemożliwił.

na zlosliwosc rzeczy martwych ( czyli moj swirujacy komp) nic nie poardze, niepecjlanie sadze jeden post pod drugim. wszyscy sa ciekawi jak sie sprawy zakoncza, jak juz bedzie mozna o tym wzystkim pisac, to napewno Wam tutaj tez napiszemy.
Proponuje tymczasowe zawieszenie dyskusji..na razie nie mozemy podawac szczegolow, bo nam nie wolno..ale jak juz bedzie wolno, to podamy - my - i pewnie nie tylko my.
"milczenie jest złotem" .........ale przerazenie mnie ogarnia jak mysle o tym co sie tam stało
nas tez...
Manta   Tyłkoklep leśny =)
09 stycznia 2010 17:13
fakt, ze strony mieszkania stajennego nie bylo widac pozaru
ale wg mnie konie w pozostalych stajniach napewno wyczuly pozar i nie spaly w najlepsze...  i nie wydaje mi sie zeby byly cicho, pozatym pies wg mnie tez by szczekal, jakby slyszal, ze konie bo boksach sie rzucaja


tak i z pewnoscia stajenny olał rżenie koni i szczekanie Indiany tak? No prosze Cie, ale napisałaś to w taki a nie inny sposób i jest to moim zdaniem bardzo nie fair w tym momencie. Piszesz conajmniej tak jakbys nie znala stajennego albo uwazala, ze nie obchodzilo go to co dzialo sie wtedy w nocy w stajni.
nie wiem co go obchodzilo tej nocy, fakt jest taki , ze zawsze go bronilam, zawsze mu pomagalam, a on perfidnie mnie oklamywal co do pozaru. odstawil niezla szopke.
ushia   It's a kind o'magic
11 stycznia 2010 15:56
Pozwolę sobie zauważyć, że same chciałyście zachowac ten wątek "czysty", jako wspomnienie po koniach.
A coponiektorzy robia z niego szambo pełne sensacyjno-oburzonych niedopowiedzeń, oskarżeń i szkalowania.
Czy coś już wiadomo?
Zniknęła strona botoi, ktoś w wątku o Krakowskich stajniach powiedział, że pensjonatu tam już nie ma.
Remedioss   2* Parelli Professional
21 stycznia 2010 18:09
Trwa dochodzenie w sprawie z urzędu. Jak poznamy wyrok to wstawimy info na forum.
a rekreacja funkcjonuje? czy sprzedają?
W niedzielę były jazdy rekreacyjne.
Manta   Tyłkoklep leśny =)
22 stycznia 2010 13:26
Rekreacja już ruszyła (chyba w zeszłym tygodniu).
Pensjonat jest - konie stoją w starej stajni i tej przy restauracji.

I oby wszystko już toczyło się dobrze.
pensjonat jest w tych stajniach gdzie byl i przed pozarem . ze strony zniknela zakladka "pensjonat". a rekreacja z tego co wiem jest prowadzona przez K. na zamarznietych pastwiskach....;/
..nie tylko zakladka ''pensjonat'' zniknela, ale i cala strona
pensjonat jest w tych stajniach gdzie byl i przed pozarem . ze strony zniknela zakladka "pensjonat". a rekreacja z tego co wiem jest prowadzona przez K. na zamarznietych pastwiskach....;/



to sie nazywa samozaparcie 🤔 😀iabeł:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się