kącik skoków

Tutaj były pasujące odległości 😉

Ad. samego korytarza... przyszło mi do głowy, aby na czas nauki "chodzenia korytarza", korytarz postawić na krótkiej ścianie hali (z odpowiednimi "odkosami" aby nie wchodził tirem). Oczywiście wiadomo że będzie tam jedna, max dwie przeszkody (w zasadzie myślałam o kombinacji: wskazówka-przeszkoda-wskazówka) bo 20m to nieduży dystans. Zyskałabym dzięki temu większą kontrolę: wysyłam, koń skacze, przywołuje nagroda. Dzięki symetrii mogłabym go wysyłać - dalej w ramach nauki - w dowolnym kierunku bez potrzeby przestawiania. Na krótkim odcinku i tak banalnej kombinacji nie zdążyłby zgasnąć. Jakby "zatrybił" mechanizm chodzenia korytarza: idzie korytarz, równo, w tempie i do jego końca (!) mogłabym go stopniowo wydłużać, czyli stawiać na długiej ścianie.

Dobry pomysł, zły pomysł?

Ad. samej kombinacji. W sezonie wiosennym stawiałam mu korytarz: wskazówka-kopertka-fula-kopertka z poprzecznym drągiem, potem na dwie fule dostawiałam łatwy dubelek/okserek. Wtedy problem z "dolatywniem" był mniejszy, ale wiadomo że hala zamyka niektóre konie.

Co jest waszym zdanie lepsze z punktu widzenia konia z tendencją do gaśnięcia: odległość między przeszkodami na fulę (skok-fula-skok) czy na dwie (skok-fula-skok-dwie fule-skok) aby go sprowokować do "bujnięcia się"w linii?
asior   -nothing but eventing-
29 grudnia 2009 20:26
Bujnac musialby sie na okser-fula-okser, ale to chyba poki co za trudne.
Sierra , a nie możesz poprosić żeby ci ktoś pomógł?
Bo my zawsze wolne skoki robiliśmy minimum w 3 osoby, i wtedy to miało jakiś sens, bo nie trzeba było biegać po całej hali , tylko każdy miał swoje zadanie i pilnował swój odcinek szeregu.
Myślę ze inne pensjonariusze chętnie by się przyłączyli do wolnych skoków, bo czemu nie. 

szafirowa

Trochę nie zrozumiałam i pomieszało mi sie w głowie.  🙄
Zawsze jakoś byłam przekonana ze właśnie skok wyskok używa się na poprawę impulsu (przy takich koniach jak Czardasz), t.zn. przeciw gaśnięciu miedzy przeszkodami.
Mam takie pytanie oreintuje się ktoś może. Jakie są koszta składek (koszta miesięczne) w klubie sportowym (skoki) w okolicach Warszawy czy też w samej niej. Jest to infromacja bardzo ważna. Proszę o odpowiedź
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
29 grudnia 2009 21:30
Arimona, skok-wyskok na poprawe, owszem, ale tzw 'szybkosci w nogach' , czyli 'skladania podwozia'. w szeregach taka kombinacja zawsze przytrzyma,skupi i 'wyhamuje'.
Ok, teraz już rozumiem o co chodziło.  🙄
Arimona ten korytarz był robiony w cztery osoby. I co z tego, że każdy pomagał, skoro konia w zasadzie mogłam wysłać i "utrzymać"  w linii tylko ja? Niezależnie od ilości "batów" do pomocy koń szedł sobie jak mu się podobało. Nic nie poradzę na to - przynajmniej na razie - że słucha się i respektuje mnie najbardziej, i że jemu nie robi różnicy czy sama stawiam i posyłam go w korytarz, czy są ze mną jeszcze trzy osoby :/

Mi zależy na tym, abym to ja posłała konia a koń sam utrzymał tempo do końca jak już będzie w linii...
Popieram szafirową (oprócz wysokich kopert). Ale... Ty na pewno jesteś pewna, że chcesz, żeby koń skakał? Tak naprawdę chcesz?
Bo (intuicyjnie?) kombinujesz tak, żeby nie skakał  😁 Skok na krótkiej ścianie?  🤔wirek: "Wskazówka" po?  🤔wirek:
Najpierw poganiaj konia galopem po płaskim - niech polubi galopować, koń musi mieć galop do skoków. Potem pojedyncza kopertka z drągiem na 3 m przed. I niech sobie galopuje. Potem dodać drugi na 7 m (+drąg na 3,5). Gdy będzie szedł swobodnie, chętnie, w rytmie - można kombinować coś więcej.
Może trzeba zmienić paszę? (możliwe, że tylko przejściowo). Wiem, Czardasz jest bardzo stateczny  😀 (pozdrowienia dla konia!), a potrzebuje trochę "źrebięcości".
W jego przypadku (gaśnięcie) korytarz w malutkim namiocie odpuściłabym sobie zupełnie! - można szkody narobić. Jak wiadomo - najlepiej "otwierają" konia stiple  🏇.  Wniosek: "odwrotność" - wolno, ażurowe przeszkody, brak długich najazdów - będzie konia hamować. Większość szeregów gimnastycznych służy właśnie wyhamowaniu konia, żeby zaczął "myśleć".
Sierra, ja myślę, że Ty chcesz mieć ciastko i zjeść ciastko - mieć konia stabilnego, pewnego, kochającego stój i stęp - i ambitnego błyskawicznego skoczka  😜 Do skoków potrzeba odrobinę iskry.
Żeby "ciężkiego" konia zachęcić do skoków to on musi dobrze zap*talać do przeszkody (no, nie tempem wyścigowym  😀) - na to nie ma warunków w małym namiocie. Możliwe, że koń lepiej będzie skakał pod Tobą niż luzem (czego się dla ukochanej nie zrobi  😀).
Ciesz się, że koń silny, uważny i ambitny (jak nogi zadziera, jak stara się drągi ominąć). Do skoków potrzebuje tempa. Tempa galopu. I chęci. Przekonania, że to łatwizna.
Ty na pewno jesteś pewna, że chcesz, żeby koń skakał? Tak naprawdę chcesz?
Bo (intuicyjnie?) kombinujesz tak, żeby nie skakał  😁 Skok na krótkiej ścianie?  🤔wirek: "Wskazówka" po?  🤔wirek:


Halo, bądź przekonana: ja chce żeby ten koń skakał. 😉 A kombinuje tak "wizjonersko i od dupy strony"  🤣 bo jednak jestem fuj-dresiażem - dlatego zgłosiłam się do was o pomoc. Bo zdaje sobie sprawę, że moje pomysły (jak choćby korytarz na krótkiej ścianie) mogą być nietrafione, lub po prostu...głupie  🤣 😉

Najpierw poganiaj konia galopem po płaskim - niech polubi galopować, koń musi mieć galop do skoków. Potem pojedyncza kopertka z drągiem na 3 m przed. I niech sobie galopuje. Potem dodać drugi na 7 m (+drąg na 3,5). Gdy będzie szedł swobodnie, chętnie, w rytmie - można kombinować coś więcej.

Dzięki, i to mi chodziło. O nakierowanie. Na pewno spróbujemy  :kwiatek:

Może trzeba zmienić paszę? (możliwe, że tylko przejściowo). Wiem, Czardasz jest bardzo stateczny  😀 (pozdrowienia dla konia!), a potrzebuje trochę "źrebięcości".

Dzięki za pozdrowienia. Owszem jest stateczny...do czasu. W terenie (łącznie ze skokami w terenie), podczas skoków na placu czy podczas tak prozaicznych zajęć jak gonitwy jest bardzo "źrebięcy" i bardzo, bardzo szybki. Jego niechęć to nie kwestia paszy... wiem to na 100% bo odkąd go mam przetestowałam na nim wszelkie pasze: kondycyjne, energetyczne, kondycyjno-energetyczne. Żadna pasza nie pomoże, jeśli koń nie jest nauczony pracy. Dzisiaj to wiem. Całe szkolenie Czardasza ma calu nauczenia go pracy: solidnej, w rytmie, w tempie. Karmiony jest optymalnie, w tym - oczywiście - zawierają się: pasza, otręby, witaminy itp. 😉

W jego przypadku (gaśnięcie) korytarz w malutkim namiocie odpuściłabym sobie zupełnie! - można szkody narobić. Jak wiadomo - najlepiej "otwierają" konia stiple  🏇.  Wniosek: "odwrotność" - wolno, ażurowe przeszkody, brak długich najazdów - będzie konia hamować. Większość szeregów gimnastycznych służy właśnie wyhamowaniu konia, żeby zaczął "myśleć".

Halo jasne! Wiem, że namiot "zamyka", ale kurczę jeżdżąc po lesie i łąkach nie przygotuje go do zawodów (często odbywających się na hali). Namiot nie jest mały (jest sporo większy od tego w Dobrzyńcu), jest jasny i wysoki. A ja tego konia proszę o godzinę z jego życia, godzinę poświęconą na skoki/trening/pracę na hali.

W związku z tym nie uśmiecha mi się odstawić pracy w hali. Uśmiecha mi się za to nauczenie go pracy, a w tym przypadku pracy w korytarzu na - za waszymi radami - zabudowanych przeszkodach, prostych i króciutkich kombinacjach. Radośnie i do przodu.

Sierra, ja myślę, że Ty chcesz mieć ciastko i zjeść ciastko - mieć konia stabilnego, pewnego, kochającego stój i stęp - i ambitnego błyskawicznego skoczka  😜 Do skoków potrzeba odrobinę iskry.
Żeby "ciężkiego" konia zachęcić do skoków to on musi dobrze zap*talać do przeszkody (no, nie tempem wyścigowym  😀) - na to nie ma warunków w małym namiocie. Możliwe, że koń lepiej będzie skakał pod Tobą niż luzem (czego się dla ukochanej nie zrobi  😀).
Ciesz się, że koń silny, uważny i ambitny (jak nogi zadziera, jak stara się drągi ominąć). Do skoków potrzebuje tempa. Tempa galopu. I chęci. Przekonania, że to łatwizna.


Po raz pierwszy muszę się z Tobą dzisiaj nie zgodzić. Jakbym chciała konia kochającego stój i stęp, to cały ten pot, ta krew i te łzy to byłby jedynie manifest... mojego masochizmu? Powtórzę się, ale całe jego szkolenie, całe to "naprawianie&odrabianie" ma na celu jedną rzecz: nauczenie go pracy. Pracy w której ja dyktuje tempo, i mogę go bez wysiłku utrzymać bez sławnego "ile ukopiesz, tyle ujedziesz". To oczywiście cele w wielkim, telegraficznym skrócie.

Co to zapitalania, cóż, dziewczyna która go mi obskakiwała (znasz ją zupełnie dobrze, bo sama jej prowadziłaś treningi przez pewien czas) powiedziała, że niech mnie ręka Boska broni przed gonieniem go na przeszkody: wtedy robi się płaski, długi, "krewetkowy"... Ja nie umiałam go tak pojechać aby był krótki i bardzo do góry. Pode mną on szedł piecem, bo chęci - ale pod siodłem - to on ma sporo. Tylko mi brak skokowej ogłady i doświadczenia. Bo to fakt, że on pode mną (pomimo mojej małej nieudolności skokowe) skacze dużo lepiej niż w korytarzu. W korytarzy jakby tracił... motywację? 😉

Cieszę się, że jest silny, uważny i pewny. Że nigdy nie wyłamuje, choćby miał wziąć - przeze mnie - cały okser na klatę. Ale właśnie dlatego chce go rozskakać w korytarzu, bo przy moich skokach, nie wiem jak długo starczy mu tej dobrej woli. A korytarz sam w sobie to doskonała przecież gimnastyka, nawet gdy już zakończymy system odznak. Na razie przecież konkursów skoków nie planujemy, uff 😉


ps. dziękuje za tak obszerny post, i liczę na więcej. Takie "rozmowy" mocno gimnastykują mój pseudo-dresażowy mózg 😉  😁
Tak od siebie dodam malutką uwagę -> nie myślałaś może o powrocie do krzyżaków? Tak, żeby były "dodatkową foule", bo jak na razie wygląda na to, że on, owszem, przeskoczy, ale zabiera mu to więcej energii, więcej się trzeba starać, trochę w tym nie widzi sensu, nie do końca lubi więc... po co się starać?😉 Jakiś drąg, albo kawaletka pomiędzy i większe odległości, żeby "nabrał szwungu". Mogłabyś za każdą "serią" w korytarzu [a powiedzmy, że zrobiłabyś ich np. trzy] którąś przeszkodę rozbudować albo jedną zabrać i na końcu, jak się "rozgalopuje", ustawić wyższą stacjonatę. Z krótkiej ściany zrezygnowałabym, nie straci tempa bo.... tam może go nawet nie nabrać. Ja tam laik jestem, Szafirowa i Halo dobrze radzą.
Jego hmm, "ciężar" nie jest moim zdaniem aż taką dużą przeszkodą.🙂 Owszem, być może jakiś smuklejszo-chudy folblut skakałby chętniej, ale znam koniki tęższe od Czardasza, bardziej toporniejsze, ale jeszcze nie rasy "polski koń zimnokrwisty"😉, które fruwają jak ta lala i to czasem w jakim stylu [!] Także - da się. 🙂
Cieszę się, że jest silny, uważny i pewny. Że nigdy nie wyłamuje, choćby miał wziąć - przeze mnie - cały okser na klatę. Ale właśnie dlatego chce go rozskakać w korytarzu, bo przy moich skokach, nie wiem jak długo starczy mu tej dobrej woli. A korytarz sam w sobie to doskonała przecież gimnastyka, nawet gdy już zakończymy system odznak. Na razie przecież konkursów skoków nie planujemy, uff 😉

ps. dziękuje za tak obszerny post, i liczę na więcej. Takie "rozmowy" mocno gimnastykują mój pseudo-dresażowy mózg 😉  😁

jeżeli zamiast zatrzymać sie lub wyłamać, taranuje okser, to znacz\y ,ze nie jest uważny i to wcale nie jest walor...ja tam wole konie które myślą.
jeżeli chcesz na tym koniu skakać to skacz, zamiast tracić czas na ganianie w korytarzu. daj mu szansę nauczyć się myślenia na drągach, a sobie daj szansę na zbalansowanie sie w skoku- tak się szczęśliwie składa że jedno i drugie możecie robić razem tymi samymi ćwiczeniami.galopujcie dużo po drągach...naprawdę dużo po leżących drągach. Ty uczysz się że drąg to jest zadanie dla konia a nie dla Ciebie, a koń uczy się że warto zerkać pod nogi bo inaczej nie jest wygodnie. skacz szeregi razem z nim...dlaczego tracisz czas ganiając samego konia? galopuj po drągach zamieniając z czasem niektóre z nich w koperty-nabierzesz wtedy odruchu że skok to tylko odklejenie łokci od tułowia i cofniecie bioder, a koń się nauczy że skok to tylko dynamiczniejsza i bardziej okrągła fula, bez konieczności zmiany rytmu i szczególnych kombinacji.

ps. widzę że "dresażowy mózg" ma taki sam walor jak "humanista"...jak mówił mój wykładowca od statystyki dr Grzegorz Lisowski, humanista tym sie różni od normalnego człowieka,ze nie zna podstawowych zasad matematycznych i nie ma zadnych innych zalet 😁
jeżeli zamiast zatrzymać sie lub wyłamać, taranuje okser, to znacz\y ,ze nie jest uważny i to wcale nie jest walor...ja tam wole konie które myślą.

W zasadzie ja też takie wole. Niemniej jednak szczerze doceniam jego skokową "bezmyślność", dzięki temu prędzej rozbuduje okser, niż walne głową w stojak. Nauka co prawda przez to będzie trwać dłużej, ale - śmiem przypuszczać - że obejdzie się bez ofiar w ludziach 😉

jeżeli chcesz na tym koniu skakać to skacz, zamiast tracić czas na ganianie w korytarzu. daj mu szansę nauczyć się myślenia na drągach, a sobie daj szansę na zbalansowanie sie w skoku- tak się szczęśliwie składa że jedno i drugie możecie robić razem tymi samymi ćwiczeniami.galopujcie dużo po drągach...naprawdę dużo po leżących drągach. Ty uczysz się że drąg to jest zadanie dla konia a nie dla Ciebie, a koń uczy się że warto zerkać pod nogi bo inaczej nie jest wygodnie. skacz szeregi razem z nim...dlaczego tracisz czas ganiając samego konia? galopuj po drągach zamieniając z czasem niektóre z nich w koperty-nabierzesz wtedy odruchu że skok to tylko odklejenie łokci od tułowia i cofniecie bioder, a koń się nauczy że skok to tylko dynamiczniejsza i bardziej okrągła fula, bez konieczności zmiany rytmu i szczególnych kombinacji.

Mogłbyś proszę to rozwinąć, dokładnie część o ćwiczeniach? :kwiatek:  Masz na myśli galopowanie po drągach na ścianach? Po łuku? Skakanie kopertek po i między drągami w galopie?

Z góry dziękuje, ja i mój DrEsAżOffY-musk 😉 🤣
Mogłbyś proszę to rozwinąć, dokładnie część o ćwiczeniach? :kwiatek:  Masz na myśli galopowanie po drągach na ścianach? Po łuku? Skakanie kopertek po i między drągami w galopie?
dokładnie to, nic więcej nic mniej. wystarczy pamiętać że koperta to nie jest przeszkoda do skakania a tylko do przegalopowania...wystarczy odkleic łokcie w kierunku pyska konia i już- większym grzechem jest wyprzedzanie, niz ewentualne spóźnienie z ciałem...jak ręka poszła do pyska to skok "made in england" nie jest wielka tragedią 😉

ps. no i skakać w kasku, wtedy stojaki nie straszne...
busch   Mad god's blessing.
31 grudnia 2009 18:26
Sierra - ja nie jestem wrotki, ani nawet nie skokowy profi, ale przypominam sobie kilka ciekawych kombinacji. Takich też zalatujących ujeżdżeniem  😁

-ustawiasz dwa drągi, długością odpowiadające sześciu normalnym foulee Twojego konia. Między tymi drągami próbujesz pojechać najpierw na sześć, potem na siedem i na pięć. Świetne ćwiczenie na nauczenie się kontroli w galopie.
-im mniejsza odległość między środkowymi końcami drągów, tym trudniejsze ćwiczenie. Najlepiej się wyznacza najpierw rysując sobie koło lonżą; krzywo ustawione drągi nie nauczą niczego fajnego 😉. Cały wic polega na tym, żeby zawsze znaleźć prosty najazd i równo wyjechać te nibywolty pomiędzy najazdami. Ja to jeździłam w kłusie 😉

-to też jedziesz w kłusie, pomiędzy drągami mniej więcej 10,7 metra. Planowanie trasy i gimnastyka 😉

-między drągami odległość 2,8metra. Też ułatwia planowanie trasy, a gimnastyka na drążkach zawsze pomaga  🙂

-Tu też najlepiej najpierw narysować sobie koło i na tym kole wrzucać te drągi. Na galop albo na kłus

-Ustawiasz coś takiego:

[]---21,5m---[]-----21,5m-----[] (można następne człony ustawiać ale w hali się nie zmieści
Galopujesz na pierwszy, po pierwszym do kłusa, kłusem do drugiego, po drugim galopi. Albo na odwrót: przez pierwszy kłus, potem zagalopowanie, po drugim do kłusa z powrotem.

Jeszcze pewnie można wymyślić kilkadziesiąt innych, przykłady masz w książce "101 ćwiczeń dla skoczka"  😉  Mam nadzieję, że żadnych herezji nie wymyśliłam, jakby co, to mogę liczyć na pożarcie przez wrotka, prawda?  💃

A odnośnie szeregów gimnastycznych: czy to prawda, że 'rozjeżdżają'konia szeregi np. tak ustawione:
[]skok-wyskok[]jedna foulee[]dwie foulee[]trzy foulee[] ?
Wydaje mi się to raczej logiczne, ale czy mój humanistyczny móżdżek dobrze rozumuje?  🤬


ja nie jestem Busch, ale śmiem zauważyć,że wszystkie pokazane schematy raczej służą skróceniu konia lecącego na przeszkody, a nie zachęceniu do równej i spokojnej jazdy...galopada po łuku to naprawdę trudna sprawa dla konia który jeszcze nie kupił spokojnej galopady po drągach.
busch   Mad god's blessing.
31 grudnia 2009 21:09
Wrotki- a co myślisz o takim szeregu dla koni nieidących do przodu? (Cytując samą siebie)

A odnośnie szeregów gimnastycznych: czy to prawda, że 'rozjeżdżają'konia szeregi np. tak ustawione:
[]skok-wyskok[]jedna foulee[]dwie foulee[]trzy foulee[] ?


A to ćwiczenie wydawało mi się raczej uniwersalne:
-ustawiasz dwa drągi, długością odpowiadające sześciu normalnym foulee Twojego konia. Między tymi drągami próbujesz pojechać najpierw na sześć, potem na siedem i na pięć. Świetne ćwiczenie na nauczenie się kontroli w galopie.
Czy też dla napędzaczy?
A to ćwiczenie wydawało mi się raczej uniwersalne:
-ustawiasz dwa drągi, długością odpowiadające sześciu normalnym foulee Twojego konia. Między tymi drągami próbujesz pojechać najpierw na sześć, potem na siedem i na pięć. Świetne ćwiczenie na nauczenie się kontroli w galopie.
Czy też dla napędzaczy?

Ja nie wrotki... ale ćwiczenie faktycznie fajne, ale dla konia, który już potrafi galopować równo do/między przeszkodami. Ćwiczenie moim zdaniem dla każdego konia, a nie tylko 'napędzacza'.
Moim zdaniem na początek nie jest to dobre ćwiczenie dla konia nieidącego do przodu.
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
01 stycznia 2010 11:34
Słuchajcie mam pytanko🙂 nadal nie jestem pewna cczy skoki w gumach są szkodliwe czy nie mają znaczenia ? 🤔wirek:
Ostatnio zwróciłam uwagę, że na zdjęciu z treningu mam zdjęcie w skoku i są gumy  🤔wirek: więc jak możecie to powiedzcie czy można skakać w gumach


jak pomyliłam wątki albo powturzyłam pytanie to przepraszam  🙂
dokładnie to, nic więcej nic mniej. wystarczy pamiętać że koperta to nie jest przeszkoda do skakania a tylko do przegalopowania...wystarczy odkleic łokcie w kierunku pyska konia i już- większym grzechem jest wyprzedzanie, niz ewentualne spóźnienie z ciałem...jak ręka poszła do pyska to skok "made in england" nie jest wielka tragedią 😉

To jak rozumiem odnosi się oczywiście - a może przede wszystkim - do drągów (w półsiadzie)? Zauważyłam, że łatwiej mu było galopować gdy w półsiadzie starałam się cofnąć biodra, jako że mam tendencję do "kładzenia się na szyi", co nie jest dla niego ani wygodne ani pomocne...

Co ciekawe (lub nie) dużo łatwiej mu było galopować kiedy pozostawałam w pełnym siadzie. Jednak wytłumaczyłam to sobie, że o ile mogę pochwalić się zupełnie niezłą równowagą w pełnym siadzie, i tyle w półsiadzie...zupełnie nie mam się czym chwalić  🤔

ps. no i skakać w kasku, wtedy stojaki nie straszne...

Fakt.  😡

Bush, jako że ja to ja, więc dzięki! Dwa ćwiczenia (po małych modyfikacjach) na pewno wykorzystam  :kwiatek:

I skoro truje wam przysłowiową d*u*p*ę, to muszę pochwalić mojego dzielnego konia. Pomimo moich początkowych eksperymentów (długość wodzy, najazdy wołające o pomstę do nieba, gapienie się pod drągi, zmienianie rytmu tuż przed, po i w trakcie...a jak się da to wszystko na raz) po koniec  drągi na stęp i kłus pokonywał już bez utraty impulsu a także bez lub z minimalną zmianą rytmu. Wystarczyło gapić się przesadnie przed siebie (lub wręcz lekko w górę), i pilnowania najazdów i tempa (przed, a nie ratowanie się już na drągach). Odwaliliśmy kawał dobrej roboty, moim skromnym humanistyczno-dresażowym zdaniem.

ps. czy przesadzę jak po proszę jeszcze o wskazówki jak empirycznie&organoleptycznie poprawić półsiad?  😡 Rady z książek i literackie know-how znam, chętnie poczytam coś "z życia"  😉
asior   -nothing but eventing-
01 stycznia 2010 17:51
Musisz sie pomeczyc w polsiadzie troszke  😉  Dragi na klus, galop w polsiadze (lacznie z najazdem na nie - tez w polsiadzie!).

Jemu latwiej galopowac, jak ty siedzisz, bo tobie jest tez latwiej. Wtedy pewnie go "jedziesz" a jak przechodzisz w polsiad, to sie gubisz. Najezdzajac na kopertke tez bylabym za polsiadem, wtedy mniej wybijasz go z rytmu.
deborah   koń by się uśmiał...
01 stycznia 2010 17:56
Sierra, trener kazał mi dużo jeździć w półsiadzie w kłusie. ćwiczyć składanie się do skoku i oddawanie ręki na leżącym na ziemi drągu...
to poprawia równowage w półsiadzie
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
01 stycznia 2010 18:05
Sierra ,ponieważ wrotki na razie nie został dopuszczony do komputera i zajmuje się dzieckiem  😁 to ja dodam krótko od siebie o półsiadzie coś,co już wcześniej pisałam - do lasu,do lasu babo...konia droga ciągnie,a ty możesz się skupić na sobie...książki,książkami - pamiętasz tę rozmowę na re-volcie o wirtualnym koniu,który miał nagle zniknąć,a jeździec i tak wylądowałby w równowadze?nie mogę teraz odnaleźć tego wątku,ale konkluzja była taka - ciężar całego ciała w pięty,brzuch do przodu,twój środek ciężkości ma być w pępku,pomiędzy stopami....mozesz nawet na początku dla równowagi oprzeć zewnętrzną rękę o grzywę,to nie grzech,a pomaga się zbalansować 😉
busch   Mad god's blessing.
01 stycznia 2010 18:23
Sierra - oglądając Twoje zdjęcia zawsze miałam wrażenie, że niewiele ciężaru opierasz w strzemionach i kierunek nóg jest nieco ku górze. Wiem, ten temat to nie 'interpretacja', ale moim zdaniem to Ci może skutecznie utrudniać złapanie równowagi w półsiadzie. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli tracę równowagę w półsiadzie, to: a)mam za długie puśliska (długie puśliska okrutnie utrudniały mi luźny półsiad) b)za mało ciężaru idzie w te strzemiona, a za dużo próbuję trzymać na udach/kolanach. Najlepiej sobie wyobrażać, że moje nogi to amortyzujące sprężynki; czyli utrzymać luźność c)powinnam cofnąć trochę łydkę d)za bardzo się pochylam/patrzę pod siebie (używając do tego, że tak to ujmę, całej głowy  :hihi🙂/garbię się e)wszystko powyższe razem wzięte  😉
Jego hmm, "ciężar" nie jest moim zdaniem aż taką dużą przeszkodą.🙂 Owszem, być może jakiś smuklejszo-chudy folblut skakałby chętniej, ale znam koniki tęższe od Czardasza, bardziej toporniejsze, ale jeszcze nie rasy "polski koń zimnokrwisty"😉, które fruwają jak ta lala i to czasem w jakim stylu [!] Także - da się. 🙂


Oj da się da się🙂 Reszka jest tego przykładem, może nie zawsze wszystko nam super wychodzi, ale jedno jest pewne impulsem w galopie, energią i tempem na parkurze mogłaby obdarować niejednego konia, mimo, że wcale nie jest lekka, ale nie o tym chciałam pisać.

Jakimś profi jeźdźcem nie jestem, ale jednak bliżej mi do skaczka niż do dresażysty to na pewno i z własnego doświadczenia polecam CI to co inni dużo drągów w galopie a potem szeregów gimnastycznych, w których oboje oswoicie się i obskaczecie.

Ja ostatnio na treningu miałam bardzo fajne ćwiczenia na drągach w galopie najpierw zwykłe drągi na lini środkowej na wydłużenie galopu, ale się kobyła na nich rozochociła jeszcze bardziej, ale najlepiej było to widać po koniach nie idących zbytnio do przodu jak zaczeły po kilku przejazdach przez drągi wyciągać fule i chętnie galopować. Dzieki temu koń tez się uczy patrzec pod nogi i myśleć, a jeździec może się skupić na dobrym półsiadzie, oparciu w strzemionach, równowadze i dobrej pozycji ręki. Bo to jednak bardzo wazne, żeby w momencie odbicia nie mieć odruchu cofającej się reki, a na drągach można to barzo fajnie wyćwiczyć. To samo można robić z dragami na skracanie galopu ale to raczej dla uspokojenia konia idącego do przodu.

Bardzo podobało mi się tez nastepujące ćwiczenie: koperty ustawione na skok wyskok, ale krótkim galopem, a po nich dwa drągi na galop w coraz wiekszych odległościach na coraz dłuższa fulę. Z pozoru proste ćwiczenie, ale bardzo dużo (przynajmniej mi i koniowi) daje, bo można to jeździć w dwóch kierunkach i uczyć konia skracania bądź wydłużania fuli na jednej kombinacji.
Asior, Deborah dzięki. Popróbuje na pewno!  :kwiatek:

Ktoś w lesie nie mamy problemu jako takiego z półsiadem (nie jest on genialny, ale jest dużo lepszy niż ten halowo-skokowy  :icon_redface🙂, ale wydaje mi się, że ma to związek z tym, że - jak sama powiedziałaś - mojego konia droga ciągnie. I to ciągnie go nieźle  😁 Wtedy rzeczywiście mam czas pomyśleć o tej "strukturze blokowej" ciała, czyli o tym co mówisz: że jakby mi konia zabrano to powinnam wylądować na nogi bez kłopotu. Schodki się zaczynają, gdy trzeba konia i jechać, i półsiedzieć, i patrzeć w kierunku, i zrobić najazd...

Ale masz rację, teraz jak będę w terenie potraktuje galop jako ćwiczenie półsiadu. Koń się ucieszy a i mi będzie łatwiej.  :kwiatek:

Zwłaszcza, że mi pomaga tkz pamięć mięśni, i łatwiej mi jest gdy mogę wrócić do "uczucia, kiedy było dobrze" lub po prostu do tego dążyć...

Bush twoja obserwacja jest bardzo bardzo trafna.  :kwiatek: Zaobserwowałaś to nie tylko ty, ale i cała komisja w Aro, walczy z tym moja trenerka...

Jest to związanie zwyczajnie z tym, że Czardasz był bardzo nie idący, bardzo kładący się na łydkę, bardzo napierający a ja "walczyłam" sławnym: ile ukopiesz, tyle ujedziesz, więc: pchałam, kopałam, prosiłam, smyrałam, groziłam, błagałam... Przez to łydka mi wędrowała w te i na zad, zadzierałam ją na czaprak, podkulałam kolana aby zadziałać piętą itp. itp. Nie jest to związane z trzymaniem się udami czy czymkolwiek, jest to związane tylko i wyłącznie z jego ówczesnym brakiem reakcji.

Teraz, koń w miarę normalnie odpowiada, można go jechać przeważnie zupełnie bezwysiłkowo, nie trzeba go pilnować co krok, a mi ten fatalny nawyk pozostał. :/ Wiesz, że niestety szybciej się łapie to co złe i jak trudno jest to potem wyplenić... brak oparcia w strzemieniu to mój naprawdę, naprawdę duży problem.

Sanakritarina, Magdzior jasne że się da! Ale wy mówicie o koniach "ciężkich, niepredestynowanych ale z ogromnym sercem", a ja mam konia dość ciężkiego, o niepomagającej udowie i - niestety - bez serca do skoków. Na szczęście ma serce do mnie i ze sławnym dla siebie spokojem i cierpliwością wykonuje kolejne polecenia... To miałam na myśli piszcząc o jego predyspozycjach i masie 😉
Sierra, Nie powiedziałam ani słowa o chęci czy niechęci ani o sercu.😉 Gdyby miał serce do tego, to podejrzewam, że nie przyszłabyś do tego wątku pytać w ten sposób.🙂 Wychodzę z założenia, że skoro koń czegoś nie chce, nie ma serca, a nie chcemy zrobić z niego na siłę sportowca to... warto by spróbować zrobić tak, żeby chciał, a przynajmniej -> zobaczył jakiś cień sensu w tym. I tak lwią część w tym momencie spełnia fakt, że Czardasz chce i stara się dla Ciebie coś zrobić. Gdyby nie było tej nici porozumienia, pewnie wyskoczyłby, ale przez drzwi z hali.😉
Skoro mu ciężko zabrać się do przeszkody - to niech zabiera się za coś łatwego, chociażby to miały być drągi w korytarzu do przejścia kłusem. Istnieje szansa, że może mu się spodobać.
Kciuki trzymam, daj znać, kiedy się coś ukula.🙂
Sankaritarina Jasne, że napiszę! Już po dwóch dniach na drągach (trzech, jakby liczyć drągi w stylu iście czarnobylskim, po których przyszłam tutaj po pomoc  :hihi🙂  widzę progres. I też proszę nie zrozum mnie źle: nie mam ambicji robić z niego sportowca, bo do tego nie ma ani predyspozycji ani zdrowia zbyt solidnego. Jednak obskakanie go na potrzeby odznak? Trudno to nazwać sportem, musisz przyznać  😁

I naprawdę doceniam, że się stara i że robi coś, bo go o to proszę. Dlatego staje na głowie, żeby te drągi, korytarze, wszystko było z głową i w dobrym stylu 😉  :kwiatek:
Sierra, Gdzie tam, nie posądzam Cię tutaj o jakiś niezdrowy pęd do sławy i tak dalej, chciałam raczej przyklasnąć właśnie temu "staniu na głowie, żeby było dobrze". Podejrzewam, że gdyby tego typu koń trafił do jakiegoś człowieka z przerośniętymi ambicjami pewnie skakałby dosłownie do bólu i pod przymusem, a tu przecież nie o to chodzi. W kwestii odznak - a pewnie, niech się obskacze! Korona [ta ze szmatoholików😉] mu z głowy przecież nie spadnie.🙂
Tylko wyjaśnić chciałam  😡
Mówiąc o "ciężkim" miałam na myśli takiego "do pchania", "ciężkiego" temperamentem, nie masą  🙂
Sierra Chciałam Ci uprzytomnić wagę determinacji, chęci - to b. ważne nie tylko w siodle - "rzucić serce za przeszkodę" więc sory, że zdecydowałam się nieco rozdrażnić  😡
busch Ćwiczenia fajne, ale to nie ten przypadek, nie ten poziom.
Podany szereg od wskoku-wyskoku owszem, rozbuja, ale już nieco technicznie naskakanego konia.
Różnicowanie długości foule - zupełnie nie ten poziom.

SierraW przypadku Czardasza najważniejsze jest tempo! żywe, stałe, utrzymywane przez konia. W związku z tym - wyćwiczenie przez Ciebie półsiadu (bo to, co pokazują zdjęcia gdzieś tam - to olaboga). Ktoś powinien pomóc na żywo określić tempo właściwe do pokonywania parkurku. Do tego tempa - trzeba zmierzyć jaką długość foule ma konkretnie Czardasz. W takiej odległości układać na prostej drągi na galop. Najpierw trzy - potem dodawać (na jednej ścianie, na drugiej, po środku, po przekątnej). Na tym poziomie koń nie powinien swojej naturalnej foule ani skracać ani wydłużać - ma po prostu galopować, jakby to była rzecz najłatwiejsza w świecie.

Fajnie, że namiot duży, ale z tego co piszesz - koń lepiej trzyma tempo pod Tobą - więc jeźdź.  Co do tempa - to nie rozumiem, po co?  na tym etapie, Czardasz miałby "być okrągły" i galopować wolno? Nie może być rozciągnięty? Przecież nad 80 cm przeleci! Ważne, żeby galopował chętnie! Wolno mu nawet nieco "zabierać się" (byle coraz mniej) - to nie zbrodnia. "Zbrodnia" to galopowanie coraz wolniej aż do prrr.  🙂
Ale Ty musisz mieć stabilny półsiad i przyłożoną łydkę. Bez łydki to gucio wyjdzie.
Wszystkie konie zaczynają od jakiegoś przyrodzonego stylu galopowania i skakania. Potem stopniowo rosnące trudności techniczne u tych choćby z odrobiną serca i pomyślunku - modyfikują naturę w kierunku rozwiązania zadania.
Witam Serdecznie! Odbije się od poprzednich postów i napisze jakie były moje pierwsze skoki. Zobaczyłam przeszkody, obejrzałam je bardzo dokładnie. Przyszedł moment, aby skakać. Jakiś chłodny wiatr przeleciał po mnie i zaczęłam się bać. Jednak gdy przeskoczyłam małą przeszkodę stwierdziłam, że to nie jest takie straszne jak się wydaje. Instruktorce bardzo dziękuje, za dużo wytrzymałości ze mną. Zawsze mnie pociesza, i pomalutku stopniowo się edukuje. Małymi krokami a potem jak sie rozkręcimy to jest już fajnie. Bardzo też dziękuję, że gdy wcześniej się odzywałam forumowicze opisali mi jak wyglądają skoki. Ostatnio przeskoczyłam chyba 70cm. Jak dla mnie jest to wystarczająco, ale myślę, że jak już się rozkręcić to rozkręcić i mam nadzieję, że będzie tak dalej. 🤣 Niestety mam duże problemy... Przeważnie za każdym razem gdy idziemy o szczebel wyżej, uczę się czegoś nowego to mam wielkie obawy i bardzo się czasami boję, że nie dam rady. Zdarza się iż strach jest nieopanowania. Jeśli na forum są jakieś osoby, które by mi doradziły co zrobić, by uczyć się bez przeszkód ze strachem. Wiem ile pracy włożyła Instruktorka i znajoma, abym w ogóle przeskoczyła na dalszy etap nauki. Proszę o porady. Na pewno będzie gorzej na jakich kolwiek zawodach....Z góry dziękuje!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się