jeździecki "staż"

Jeździecki staż jest ważny...... ilość lat jest ważna..... w sytuacji, kiedy komuś udało się od samego początku swojej jeździeckiej "kariery" trafić na porządne stajnie, jeździć w kilku stajniach, w końcu dzierżawić/kupić dobrego konia i mieć dobrego trenera.... W takiej sytuacji dany człowiek przez np. 6 lat zrobi przecież o wiele wiele więcej niż przez 3 lata, pod warunkiem, że sam chce się ciągle doskonalić i doskonalić...
Niestety, tak to bywa najczęściej w bajkach 😉 Rzeczywistość bywa naprawdę różna. Kwadratowa i podłużna wręcz.
Są ludzie, którzy mają "parcie na wiedzę" w takim pozytywnym znaczeniu, a są ludzie, którzy i przez 20 lat będą stać w miejscu święcie przekonani o swojej wyższości nad innymi [bo trzeba rozróżnić również ludzi, którzy i 40 lat jeżdżą na tym samym poziomie, ale tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności].
Liczenie jeździectwa w latach nie daje przecież wiedzy o wysokim poziomie danego człowieka, choć, im człowiek dłużej w "koniarstwie" siedzi - tym więcej może zobaczyć.

bera7, może capriola ma rozdwojenie osobowości, albo coś w tym stylu?😉
Buehehe.... jeśli liczyć jakieś wożenie się na wiejskich Baśkach i Kaśkach, oprowadzki na kucykach, kolonijne "lekcje" na zasadzie oprowadzamy pół godziny i opowiadamy o konikach, to wychodziłoby, że jeżdżę em... 10 lat. 😁 Łożesz, ale staż! W następnym sezonie olimpiada! 😁


DO  IZA

Czy chodzi ci ośrodek jeżdziecki należący do TKKF Orkan w Wołczkowie k/Szczecina ?

Też zaczynałam swój staż jeździecki ...dzieści lat temu. Jeździłam przeważnie na koniach rekreacyjnych i to nienajlepiej zro-
bionych. Ale w latach dziewięćdziesiątych los do mnie się uśmiechnąl i stałam się właścicielką konia profesora , wałacha,
który nauczył mnie wszystkiego - skoków, podstawy ujeżdżenia. Na nim  też startowałam swoje pierwsze zawody w skokach,
w klasach "W" i "L". Była to praktycznie zabawa w sport / koń nie miał ambicji skokowych - nie podwijał nóg nad przeszkodą,
toteż zrzutki były częste, choć skakał chetnie/. Niestety, parę lat później musiałam go sprzedać z powodów materialnych,
czego do dziś nie mogę odżałować. Jeżdżę do dzisiaj, na dzierżawionym wałaszku, niestety, tylko już w tereny. Skoki i
jazda ujeżdzeniowa odpada z powodu mocno nadwyrężonego kręgosłupa. Ale nadal sie cieszę, że mogę w ogóle jeździć,
choćby tylko w teren.
Gillian   four letter word
20 grudnia 2009 18:29
jeżdże od 1993 roku i nadal nie umiem 🙂
od 6 lat pod opieką - robię postępy 🙂
...no właśnie, skąd mieć pewność,że to "dzisiaj" to już jest jeździectwo, w odróżnieniu od "wczoraj" którego się wstydzimy?
przeczytałem wypowiedzi kilku osób, które deklarują ,że kiedyś im się tylko wydawało że "jeżdżą konno" a tak naprawdę tylko przesiadywały w siodle...mam dobrą pamięć i mógłbym śmiało i pewnie wskazać nie mniej niż 3 forumowiczów, którzy dziś deklarują,że kiedyś jeździecko błądzili...a chronologia wskazuje,ze w tamtych czasach na forum deklarowali zasadnicze zaawansowanie...
...pojawi się wątek ze słowem "Canossa" w tytule? 😎
ps. pozwolę sobie tylko skopiować cytacik z innego forum
(...)zgadzam się z tobą, sama od niecałego roku uczę się westu mimo 13 letniej jazdy klasycznej. Sprzedałam klasyczny sprzęt (a nie było łatwo rozstac się z ogłowiem kieffera i kilkoma czapraczkami  )(...)


uderz w stół...  😁
co w tym złego? nie był to syndrom "mistrza świata", ale wydawało mi się (tak, wydawało mi się), że radzę sobie dobrze, miałam treningi z trenerami i z "trenerami" chociaż nie ciągnęło mnie nigdy do pracy ujeżdżeniowej, ani tym bardziej do skoków. Ot nie każdy kto ma konia musi byc zawodnikiem. Natomiast firmowy sprzęt można miec nawet jeżdżąc "za stodołą". O zgrozo, bawiłam się i nadal bawię w "naturals"! teraz Wrotki, to już masz pewnie mdłości jak to czytasz  😁
Pozdrawiam cieplutko
ovca   Per aspera donikąd
20 grudnia 2009 19:29
Ostatnio wyliczyłam, że w 2010 będzie...10 lat,odkąd zaczęłam jeździć... 🤔wirek:

miewałam już etapy mistrza świata i okolic (taaa,człowiek umiał zrobić ciąg w kłusie i już był wielki pan  😂 ), ale od dłuższego czasu wyznaję zasadę - Oida ouden eidos  😁

i,jak narazie, na coraz lepiej na tym wychodzę  😅
DO  IZA

Czy chodzi ci ośrodek jeżdziecki należący do TKKF Orkan w Wołczkowie k/Szczecina ?

Też zaczynałam swój staż jeździecki ...dzieści lat temu. Jeździłam przeważnie na koniach rekreacyjnych i to nienajlepiej zro-
bionych.


Tak, chodzi mi o Orkana. Uczyli tam autentyczni kawalerzyści Dorożynski, Gałczyński. Potem przyszło paru młodszych instruktorów np Wakuliński, Jurkiewicz (o ile dobrze pamiętam jego nazwisko). Pamiętam też konie: karą leciwą Agę, siwą Ornetę. Kruszon, gniady Norton, kasztanka Sara, Gont, Orkan, przecinek Celt. Żaden nie był "zrobiony". A praktycznie każdy miał świra przez to zwariowane miejsce. Nigdzie więcej nie widziałam takiej liczby upadków z konia. A sama ile się naspadałam !!! Wytresowały mnie cholery tak , że potem przez wiele, wiele, wiele ... lat żaden koń mnie nie zrzucił choć nie jeden się mocno starał. Dopiero moja własna, "rodzona" kobyłka pokazała mi że rozstanie z siodłem nie zawsze zależy ode mnie. Spadam więc teraz mniej więcej raz na rok, nie od brykania ale od nagłej zmiany kierunku. Np. kiedy  w pełnym galopie wpadniemy na łosia ...
Hm... wyszło,że staż liczony w latach-o niczym nie mówi.
Lub mówi odwrotnie do zamierzonego efektu. 😉
Pamiętam -z własnych początków - nauka jazdy w każdym z kroków , skoki tak L+ , jazda w terenie, wygłupy w siodle- no takie spokojne pewne czucie się dobrze na koniu - zajęlo mi mniej niż rok.
Czasy były starożytne- konie raczej wymagające /w porównaniu z tymi na jakich się teraz uczy / ,trener -no taki zwykły .
Tak,że jak ja się nauczyłam w niespełna rok to każdy może. Było nas wtedy z 10 młodych osób i podobnie nam szło. Każdy poprawnie jeździł .
SIĘ nauczyć - trudno nie jest. Praca z koniem, wyższa półka - to już inna bajka.
I wiek ma znaczenie - na pewno. A raczej sprawność .
To nie jest tak,że z wiekiem więcej myślę- raczej mniej mogę. Wsiadam ze stołka, plecy sztywne, szybko się męczę no i coraz mnie mi się chce.  😕
Witam
jeżdzę od... miesiąca (jakieś 10 lekcji)
(nie liczę 3 obozów jeździeckich kiedy byłam w podstawówce bo nie przypominam sobie żeby mnie tam czegokolwiek nauczono, poza tym to było bardzo bardzo dawno temu)
czy myślicie że osoba w moim wieku - 31 lat - ma szansę nauczyć się porządnie jeździć?
przyznam że z zazdrością podglądam te wszystkie nastolatki na koniach
deborah   koń by się uśmiał...
23 grudnia 2009 07:27
kasiatoya, ja jestem mniej więcej w Twoim wieku i ciągle mam nadzieję, ze kiedyś naucze się porządnie jeździć 😉
mimo, ze mój "staż jeździecki"  to jakieś 16 lat 😉 😂 😂
ciągle mam wrażenie że nigdy nie wyjdę poza ambitną rekreację., bo wiele okoliczności składa się na to, ze nie mogę intensywnie trenować.
moim celem nigdy nie było nawet regionalne N.. Przy pracy na dwa etaty i wychowywaniu dziecka niewiele czasu pozostaje na regularne treningi, więc mam świadomość że dopóki coś się nie zmieni w moim życiu zawodowym o poważnym sporcie nawet nie mam co myśleć. Pelna podziwu jestem dla forumowych mam które po urodzeniu wróciły do sportu i robią to dobrze pnąc się błyskawicznie w górę.
mi pozostaje tak dla siebie czasami pojechać nawet głupie LL czy L żeby przełamać paraliżujący stres i dostać wstążkę za trafienie w norme czasu 🙂
Kasiatoja- na pewno będzie trudniej, niż gdybyś miała 15-20 lat mniej.
Na pewno masz dużo mniejsze szanse, by wystartować kiedyś w poważnych zawodach.  😉
Na pewno DUŻO zależy od osobistych predyspozycji ( są tacy co mają ten talent, a są tacy co wszystko muszą cierpliwie wyjeździć) i od instruktora!!!
Ale jeśli jesteś naprawdę zdeterminowana, jeśli starczy Ci wytrwałości, czasu i kasy- na pewno masz szansę nauczyć się porządnie jeździć ( darujmy sobie rozważania co znaczy "porządnie jeździć"😉
Mam 34 lata i jeżdżę na poważniej od 3 lat. Talentu ku temu nie mam nijakiego. Postępy robię żółwie w porównaniu z nastolatkami, ale systematycznie ROBIĘ JE !!  🏇  I tego się trzymam.
pozdrawiam
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
23 grudnia 2009 07:52
kasiatoya - zapytaj forumowego ridera1 ile miał lat,gdy zaczął startowac w wkkw  😉 albo trener Wierzchowiecki ile miał lat,gdy zaczął jeździć...

staż,stażem...ja z perspektywy czasu widzę,że czasami brak świadomości jest najgorszym hamulcem w rozwoju...tracimy czas i pieniądze na substytuty....nauka jazdy konnej nadal jest traktowana jako "towar" wyższego rzędu,a powinno być jak w sklepie - mówisz co chcesz kupić,płacisz i dostajesz...jak nie dostajesz,to idziesz do innego sklepu...

jak byłam jeszcze nastolatką  🏇 to miałam etap,że wsiadałam na wszystko i brak świadomości = brak strachu...pojechałam gonionego hubertusa na 3 letniej,świezo zajeżdżonej kobyle 🤔wirek:...fakt,że większośc gonitwy spędziłam w pobliskim zagajniku,robiąc uniki między drzewami i gałęziami w zastraszającym tempie pominę milczeniem  😂

i niestety a może stety,im więcej się umie,tym więcej trzeba pracować....jeszcze trzy lata temu skakałabym pod sufit z przejechanej na 0 N-ki...dziś nawet jak przejadę na zero,to nie zawsze jestem z tych parkurów zadowolona...bo mam świadomość,co zrobiłam źle..mam obraz tego jak powinno to wyglądać i wściekam się na siebie,że nie dałam z siebie tego,co mogłabym...fajnie jest się wspinać w jeździeckiej karierze,wszystko zawdzięczając swojej pracy...fajnie jest zobaczyć jak koń,którego wszyscy przekreslili odbija się od dna i progresuje aż miło...ale czasami krew zalewa,gdy widzi się dziewczynki,z zerową techniką,za to na złotych koniach,które załatwiają to same z siebie...niby taka droga prowadzi do nikąd,ale wkurza mnie takie samozadowolenie z siebie  😀iabeł:
Nie martw się, to ma krótkie nogi, szydło z worka wyjdzie, prędzej czy później.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
23 grudnia 2009 08:03
niestety na razie nie zapowiada się,...zawsze znajdzie się ktoś,kto odsprzeda lub wydzierżawi na konkretną imprezę....zresztą masz pw.
jak w temacie...
zawsze mam wątpliwość, kiedy  ktoś mierzy swoje zaawansowanie jeździeckie ilością lat spędzonych w siodle.
więcej niż często, lata te nie mają żadnego rzeczowego wymiaru...pamiętam jak juniora młodszego od nauki anglezowania, do występu na OOM robiło sie w 12 miesiecy...i to był standart.
z drugiej strony można się dowiedzieć ,że ktoś " jeździ już konno 13 lat" a prezentuje widok godny dupotłuka ,który odkrył tajemnicę anglezowania w poprzedni weekend...
jak to jest, jakie kryteria przyjąć, żeby mieć pewność,że osoba z którą rozmawiamy, spełnia jakieś wcześniej określone minima wiedzy i doświadczenia jeździeckiego?


nie ma chyba żadnych kryteriów...
są ludzie, którzy po roku-dwóch reprezentują wysoki poziom, mają talent i jeżdzą całkiem dobrze...
i są tacy, którzy nie przeskoczą pewnego etapu...

widzę to po sobie...
30 lat w siodle (z przerwą 4 lata po wypadku),
od 7 lat własny koń...
poziom... średnia rekreacja...
raczej nie do przeskoczenia - z wielu powodów...
np. nie mam talentu do jazdy konnej...
np. ów wypadek - przed nim jeździłam dość dobrze... i do tego poziomu raczej nigdy nie wrócę...

mało tego... nawet mam papiery instruktora... - ale nie podjęłabym sie nauki ludzi...
busch   Mad god's blessing.
23 grudnia 2009 16:54
jeszcze trzy lata temu skakałabym pod sufit z przejechanej na 0 N-ki...dziś nawet jak przejadę na zero,to nie zawsze jestem z tych parkurów zadowolona...bo mam świadomość,co zrobiłam źle..mam obraz tego jak powinno to wyglądać i wściekam się na siebie,że nie dałam z siebie tego,co mogłabym...

U mnie jest tak, że są ludzie, którym podoba się mój styl jazdy - ale ja sama, uświadamiając swoje braki i błędy, czasem mam ochotę rozpędzić się i rozbić o jakiś solidny, ceglany mur  👿 . Zwłaszcza teraz, jak znowu nie ma żadnej kompetentnej naziemnej pomocy; jeżdżę w towarzystwie księżyca, więc mogę ewentualnie do niego zawyć w akcie ostatecznej wściekłości na siebie  😁

Kurde, gdzie te czasy - moje początki na starej volcie z 2004 chyba roku- kiedy jeszcze uważałam, ze wcale ze mną nie jest tak źle (oczywiście tylko finanse utrudniają mi błyskotliwą karierę prowadzącą wprost ku sławie, bogactwie i olimpiadzie :emoty327🙂 i tylko głupie voltopiry się mnie czepiają  🙇
[quote author=Ktoś link=topic=13187.msg413503#msg413503 date=1261555430]
niestety na razie nie zapowiada się,...zawsze znajdzie się ktoś,kto odsprzeda lub wydzierżawi na konkretną imprezę....zresztą masz pw.
[/quote]zawsze tak było i zawsze człowieka szlag trafia...ale co zrobić, skoro komunał "inwestować w młodzież" jest ciągle nośny...
swoją drogą ile ja już pokoleń juniorskich gwiazd obserwowałem...a potem estrogeny strzelają i "koniec talentu" 😁...tylne kanapy aut kolegów, okazują się fajniejsze niż siodło i grzbiet konia 😂
Staz?
23 lata

Poziom umiejetnosci?
Im wiecej umiem, tym mniej umiem i tym bardziej sie wsciekam, ze wiem, co robie zle, co slabo, a co za malo perfekcyjnie. Im wiecej rozumiem, tym bardziej wiem, jak kamienista jest droga do perfekcji i ze cale zycie bede musiala nad soba pracowac, dzien w dzien.

Brak swiadomosci dawal mi wiecej samozadowolenia  😁


Ponia   Szefowa forever.
25 grudnia 2009 20:10

Brak swiadomosci dawal mi wiecej samozadowolenia  😁



O tak! święte słowa😉

ps. masz pw.
.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
24 stycznia 2010 13:48
Ja to jestem kompletny szczypior 😁 W 2001 roku pojechałam na pierwszy "obóz jeździecki". Praktycznie co roku jeździłam na takie dwutygodniowe obozy, na których nauczyłam się anglezować, jako tako trzymać w siodle i złapałam trochę równowagi na koniu. Pod okiem instruktora jeżdżę od 2 miesięcy raz w tygodniu 😂
madryt   Las jest zawsze piękny :)
24 stycznia 2010 15:21
jeżdżę od 16 lat; od 10 mam własne konie.  uczę się zawsze wtedy, kiedy siedzę na końskim grzbiecie. staż nie ma znaczenia, bo każdy koń jest inny, co działa na jednego, nie zadziałą na innego. każda sytuacja jest odmienna od tej z dnia poprzedniego. jestem związana z moimi końmi. i ta więź jest dla mnie najwazniejsza. uczymy się siebie wzajemnie, uczymy się elementów wspólnie, razem odpoczywamy w terenach, szukamy wspólnych dróg do naszych sukcesów. moim stażem jest zażyłość z moimi końmi. na ile je rozumiem, na ile dobrze je odczytuję... z każdym innym koniem zaczynam jakby od nowa... i nie ma znaczenia, czy koń jest na poziomie L czy GP, jest zimniuchem, zaczyna dopiero pracę, czy jutro jedzie podbijać parkury olimpijskie 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się