Kącik WEGE :-)
Haha 😀D hindusi dodają dużo kminku do potraw. W TV lecą reklamy róznych preparatów na "gazy" 😀 Haha.. ale czaderski wątek 😅 Efekty jedzenia fasoli 👍
mrozonki nie sa takie zle.
burza- dużo przepisów znajedziesz na puszcze.
cieciorka, przepisów na co na jakiej puszce? 😉
Pandurska, śmiej się śmiej, dobrze by było jakby istniał magiczny sposób 😉
http://puszka.pl/ największa baza przepisów wegetariańskich i wegańskich 😉
O men 🤣 na to bym w życiu nie wpadła 🤣 dzięki Edytka 😀
Ostatnio piekłam naany, nie wyszły takie piękne jak u Hinudsa, ale złe też nie były 🙂
Ponoć fasolkom dobrze robi dokładne płukanie po namaczaniu. I gotowanie w nowej wodzie, z liściem laurowym. (Tego się trzymam.) Tak myślę - poza kminkiem, liściem l., pewnie dobrymi dodatkami są też kumin, koper włoski vel fenkuł?
Kurcze ja takie problemy mam zarówno po strączkowych jak i po brokułach i kalafiorze :/ ale to chyba rodzinne, mama ma podobny problem
Teodora dobrze pisze. Fasolę (groch chyba też) płukać się i gotuje w świeżej wodzie. Co do przypraw, to naprawdę muszę rodzicielkę zapytać, bo nie pamiętam 😉
Jutro dam znać czego się dowiedziałam; matka jest u znajomej teraz, wbijają goździki w pomarańcze 🤔
Poza przepisami z internetu polecam przejrzeć w księgarniach półki z książkami kucharskimi. Fajne rzeczy w niektórych można znaleźć.
Edit:
Rodzicielka wróciła. Groch/fasolę najlepiej długo moczyć, nawet ze 20h. Potem wypłukać i gotować w świeżej wodzie. Z przypraw dodaje majeranek.
A pomarańczka naszpikowana goździkami fajnie pachnie 😁
Może moje pytanie wyda się głupie, ale czym się różni posiłek wegetariański od posiłku wegańskiego? Z góry przepraszam za żółtodziobowe pytanie.
Wegetarianie nie jedzą zwierząt (czyli mięsa, ryb, owoców morza), a weganie mięsa i żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego (czyli odpada nabiał, jajka itd)
Oczywiście obydwie diety zakładają unikanie sztucznych dodatków i produktów przetworzonych
Weganie nie jedzą żadnych produktów od-zwierzęcych, czyli ich dania nie zawierają jajek, sera czy mleka.
Dziękuję Wam :kwiatek: , do dziś dnia myślałam, że to jest jedno i to samo.
No i masz babo placek.
Co mam jeśc na kanapkach jeśli nie powinnam jeśc za dużo nabiału i jajek? Uwielbiam i nie narzekam ale pisałyście że nie powinnam 🙁
po 1 po co jesc kanapki? serio 🙂
po 2 jak juz to jest tyyyyle warzyw i tyyyyly pomyslow na przerozne pasty i pasztety 🙂 puszka.pl 😉
np gotujesz soczewice z czyms i albo ja rozgotowujesz na papke albo jakos wode odsaczasz i mielisz na papke a potem sru na kazapke 😉
magda, bo szaleńczo lubię ciemny chleb 🙂 pasty i pasztety, na to nie wpadłam. Dzięki 😀
hehe ja szalenczo lubie grzanki wszelkiego rodzaju 😡
np pastę ze zmielonych warzyw. mielesz wszystko i przyprawiasz. czesc mozesz zapiec na pasztet.
najprostrza wersja to np rozdyźdać widelcem fasole czerwoną, dodać czosnek, sól, pieprz, pokrojone oliwki i pietruszke.
edit: dla wytrawniejszych bruscetta (nie wiem jak się pisze)
ja tez kanapki jem tylko kilka razy w tygodniu. częsciej sałatki, placki itp, a na kolacje tym bardziej coś b lekkiego, czasem tlyko same warzywko do pochrupania
Z past też humus (mielona gotowana ciecierzyca, pasta sezamowa, czosnek, sok z cytryny). Można kupić, można zrobić (jeszcze nie robiłam, ale właśnie myślę, żeby to zmienić).
humus jest mniam 🙂
była gdzieś w centrum "budka z kebabem" gdzie można się było zaopatrzyć w przyzwoity humus.
Zamiast pasty z sezamu do hummusu świetny jest po prostu olej sezamowy- to pomysł kucharza z restauracji Saddhu z Wawy.
Jesienną porą robię do chlebka smalczyk wege. Podsmażam na oleju cebulę z przyprawami- sól, pieprz, tymianek, majeranek, ciut czosnku, granulat sojowy zalewam wodą z bulionem do napęcznienia. (Cały proceder trwa ok 5-7 min). Potem dodaję pół kostki masła do tego wszystkiego. Jak masło się rozpusci, przelewam smalczyk do miseczki, studzę i mniam.
Ciemny chleb+ smalczyk+ ogór kiszony = mega żarcie 😉)
Ja mam właśnie małą wojnę w domu.....
Nie jem mięsa od 10 roku życia (taaak, brawa dla mnie :icon_rolleyes🙂. Nie jem bo nie znoszę, nie smakuje mi po prostu. Kiedyś miałam problemy z anemią, mdlałam, lądowałam w szpitalu, ale teraz jest w sumie ok. Wyników nie mam rewelacyjnych, ale w dolnej granicy normy się mieszczę. Tylko mam cholerny problem z odpornością, choruje średnio raz w miesiącu. Ciągle łapią mnie infekcje, ciągle przeziębiona. No i w domu oczywiście wszyscy zwalają to na barki mojej diety. Jaja jem, sery jem, ryby czasem też (nie lubię, ale jak już zmuszą to zjem...). Czy nie-jedzenie mięsa ma wpływ na odporność?
Kiedyś mi na braki odpornościowe pomogło dorzucenie witamin z grupy B do diety (drożdże 😉). Magnez też może mieć znaczenie.
Teraz co prawda nie choruję, ale choleruję 😉 stabilność nerwowa mocno mi spadła, byle co mnie wkurza, więc wróciłam do popijania drożdży, dorzucam orzechy i migdały do pogryzania przy kompie. Zobaczymy czy tym razem też zadziała.
A temepraturkę w domu jaką masz? Wspominam (z rozrzewnieniem 😉) mojego byłego - chorował potwornie, niby to przez wege, ale przed przejściem na wege też chorował. Próbowałam mu wytłumaczyć, że to moze mieć związek z siedzeniem w domu w temperaturze pod 30 stopni, ale nie wierzył :P Trochę go wymroziłam, w tym sezonie co mieszkał ze mną w 19-20 stopniach jakoś mniej L-4 poszło 😀iabeł: a potem się zaangażował aktywnie w rowery, jeździ w każdą pogodę i póki co, zdrów, zwolnionka w normie 🙂 Nadal wege, jak ostatnio pytałam 😉
Libelka, moim zdaniem nie jedzenie mięsa nie wpływa na odporność, ale źle ułożona dieta już tak. bardzo możliwe, że brakuje w Twoim organizmie róznych pierwiastków czy innych potrzebnych substancji. na Twoim miejscu udałabym sie do lekarza w celu zrobienia pelnego badania krwi, zeby wykluczyc jakies niedobory. koniecznie musisz zbilanoswać dietę tak żeby dostarczac wszystkiego co potrzeba 😉
Dea zmarźlakiem jestem, ale w domu mam temperaturę ok 20-21 stopni więc nie przegrzewam za bardzo 😉
Chyba rzeczywiście muszę się wybrać na jakieś gruntowne badania, bo w domu mi żyć już nie dają. Zaraz czeka mnie boj o obiad- już mam zapowiedziane na dziś kotleciki z kurczaczka..... 😤
Edytka ma rację - musisz zrobić badania krwi, może masz niedobór jakiegoś pierwiastka. A taki niedobór spokojnie można uzupełnić bez sięgania po mięso.
zrobiłam wegańskie pierniczki! 😅 za dużo dałam kardamonu, najpierw były za miękkie, teraz za twarde, może dadzą sie zjeść 😎
Tak apropo tematu jedzenia ryb i zbliżających się Świat - ciężkiego okresu dla karpi.
Ze strony
www.empatia.pl"Zarozumiałością oraz bezczelnością człowieka jest mówienie, że zwierzęta są nieme, tylko dlatego że są nieme dla jego tępej percepcji." - Mark Twain
Bardzo ważne jest uświadamianie, jak niezwykłymi i wrażliwymi zwierzętami są ryby. Mają rozwinięte zmysły słuchu, węchu, smaku i dotyku. Szczególnie dobrze rozwinięty słuch mają m.in. karpie, sumy oraz większość gatunków ryb żyjących w ławicach. Naukowcy z Instytutu w Roslin stwierdzili niedawno, że receptory bólu u pstrągów są identyczne jak te znajdowane na skórze człowieka! Co więcej, reagują one na o wiele słabszy nacisk, a wrażliwość ich skóry można porównać z wrażliwością ludzkiego oka! Według nich, reakcje pstrągów na bodźce spełniają wszystkie kryteria, jakie stawia definicja bólu.
Znamy ponad 20.000 gatunków ryb, a największa z nich ma 18 m długości i ciężar ponad 15 ton! Niektóre z nich potrafią płynąć z prędkością przekraczającą 65 kilometrów na godzinę, inne trzymają swoje potomstwo w pyszczku, aby zapewnić im ochronę! Są takie, które mają zdolność wydzielania światła i wytwarzania elektryczności! Wbrew pozorom, potrafią wydawać dźwięki, choć są one niesłyszalne dla ucha ludzkiego. Co powiedziałby karp, który staje się w grudniu ulubioną potrawą Polaków (przed Bożym Narodzeniem sprzedaje się 90 proc. całorocznej "produkcji" karpia)? Zadajmy sobie to pytanie, widząc koszmarne warunki, w jakich zwierzęta te są sprzedawane na naszych ulicach.
Grudzień to okres pełen radości, nadziei, ciepłych uczuć... ale czy na pewno dla wszystkich? Jest smutną grudniową tradycją, że ofiarą tych dni stają się niezwykłe i czujące zwierzęta. Ile razy czuliście niesmak, a nawet wściekłość połączoną z bezradnością, oglądając koszmarne sceny handlu rybami w supermarketach lub na bazarach? Ledwo żywe, duszące się stworzenia, zabijane często na oczach dzieci, wciąż żywe niesione do domów w foliowych siatkach lub owinięte w gazetę… Ryby mogą mówić o prawdziwym pechu. Zauważcie, że w potocznym rozumieniu, ciała ryb często nie są postrzegane jako mięso! Dochodzi do absurdów, kiedy ludzie jedzący ryby nazywają się wegetarianami. Mówią: jemy „tylko” ryby. To dosyć znamienne dla statusu, jaki mają te zwierzęta w naszej kulturze i poziomu niewiedzy o tych stworzeniach. Podobnie jest ze sprawą postu. Dania z ryb od wieków uważane są w kręgu naszej kultury za dania postne (chociaż nawet nabiał bywał w dniu postu wykluczany z jadłospisu). Współczesne przepisy Kościoła w jasny sposób określają dania z ryb jako bezmięsne!
"Sprzedaż żywych ryb to barbarzyństwo - uważa profesor Tomasz Mikołajczyk z Katedry Ichtiobiologii i Rybactwa Akademii Rolniczej w Krakowie. Przekonuje także, że w większości krajów Europy Zachodniej proceder ten już nie istnieje. - Gehenna karpi trwa wiele dni. Najpierw są odławiane, sortowane, transportowane do sklepów, gdzie trzyma się je w niedostatecznie napowietrzonych zbiornikach. Przeżywają ogromny stres, szok temperaturowy, a jeszcze nierzadko są męczone przez dzieci w domach. Naprawdę dziwnie pojmujemy świąteczną atmosferę - dodaje profesor Mikołajczyk." ("Dziennik Polski" 18.12.2007 r.)
Jesteśmy świadomi tego, że tradycja sama w sobie jest świętością, nabiera wartości przez sam fakt wieloletniego istnienia i często przyjmuje się ją w sposób bezrefleksyjny, nie analizując jej istoty. Tradycje jednak podlegają zarówno ocenie moralnej, jak też są zmienne. Chcielibyśmy, żeby zgodnie ze stanem współczesnej wiedzy, a co za tym idzie, z nowymi wymaganiami etycznymi, czas świąt i postu nie był wezwaniem do rzezi jakiegokolwiek zwierzęcia. Dlatego też mówimy: „Dajcie karpiowi święty spokój!”.
Wegetarianizm to sposób odżywiania tylko dla osób zamożnych. Szkoda
Wegetarianizm to sposób odżywiania tylko dla osób zamożnych. Szkoda
Bo ja wiem? Jak porównuję ile wydaję na zakupy "mięsne" i "bezmięsne" to zdecydowanie pierwsze są droższe.
Absolutnie się z tym nie zgadzam. Wystarczy porównać ile wydaję na swoje jedzenie, a ile na jedzenie mojego mięsożernego TZ.