Stęp po jeździe - wierzchem, czy z konia?

Jeśli jeździmy na maneżu zwykle stępuje "na koniu". Najczęściej wyjeżdżamy wtedy na krótki spacer w teren. Mamy do tego celu specjalnie wyznaczoną krótką trasę, ok 20 minutową. Jeśli mam nieco więcej czasu tą samą trase pokonujemy z ziemi, dodatkowo parellizując po drodze 😀 
Przeważnie w siodle, na spacer na górki albo stęp na luźnej wodzy 🙂.
u nas w siodle, wszystko luzem, z duuużym spokojem, ale jeździmy w parę osób - jest okazja, żeby pogadać, no chyba, że "ktoś" na dole ma akurat ochotę pochodzić w innej części ujeżdżalni 😉
asior   -nothing but eventing-
31 grudnia 2008 16:59
Po jezdzie ujezdzeniowej - step w siodle, bez odpinania nachrapnika, tylko poluzowany popreg.
Po skokach lekkich - tak samo.
Po duzych skokach - odpinany nachrapnik, popreg luzowany, czesto spacer w reku.
Po skokach na krosie i po krosie na zawodach - po przekroczeniu mety z galopu do stepa, odpinanie wszystkiego co sie da, siodlo, ochraniacze natychmiast w dol. Lazimy az tetno sie uspokoi i oddech bedzie ok.
Po galopach w domu - po przejsciu z galopu do klusa minimalnie 5 min ciaglego klusa, pozniej powrot z terenu do stajni ok 30 minut stepem, odpinam nachrapnik krzyzowy zupelnie, zwykly popuszczam i tak samo popreg.
oti   Everybody lies...
31 grudnia 2008 17:43
ja swojego stępuje siedząc na nim, poluzowuję skośnik tylko. chyba że trening był bardzo męczący zarówno dla konia jak i dla mnie to wsadzam go wtedy na dłuższy stęp (powiedzmy na 20min) do karuzeli.
jak mam mało czasu to też do karuzeli wsadzam i w tym czasie np. sprzątam sprzęt czy się przebieram, żeby zaoszczędzić czasu.
Ja na wakacje, zdejmowałam siodło, nachrapnik na ostatnią dziurkę i pasek kombinowany odpinałam i przypinałam do szlufki i cukierek z kieszeni do mordki konia;d I było wielkie tarzanko i zadowolenie. A teraz popręg popuszczam, luźna wodza i oczywiście cukier w nagrodę😉
Po "normalnych '' jazdach nie zsiadam, bo mam wesołego zwierzaka i nie chcę robić bajzlu na hali, gdzie przeważnie jest dość tłoku i bez stępujących konie w ręku.

Zsiadam po krosówkach, czasami po skokach latem, jak jest gorąco. Generalnie jest wtedy stęp w ręku bez zabaw i wygłupów, bo przeważnie jest nas po prostu za dużo, a nie chcę rozwalać komuś pracy, bo mój koń się chce wytarzać, albo stępowałam nie trzymając wodzy i własnie mi zwiał  🤔wirek:
U nas stęp pod siodłem plus poluzowanie popręgu 🙂
busch   Mad god's blessing.
01 stycznia 2009 03:02
Ja zwykle stępuję w siodle. Nie luzuję też popręgu: młody koń+straszliwe choinki/zajączek/księżyc/kupka śniegu+niekoniecznie szyte na miarę siodło z poluzowanym popręgiem= przy spłoszeniu się siodło pod brzuchem, ja bez szans na utrzymanie się w siodle i przerażony koń uciekający w siną dal  😉 . Oczywiście stęp końcowy zawsze na rzuconej wodzy, nachrapnik w sumie też mogłabym odpinać (i tak zwykle luźno wisi w charakterze uroczej dekoracji) ale nigdy na to nie wpadłam.
Nie mam hali, jeżdżę na pastwisku o powierzchni ponad 1ha, więc zwykle jedno okrążenie to 15 minut stępa, a jeszcze przy okazji to prawie jak wyjazd w teren  😁 . Potem konia zatrzymuję gdzieś na tym pastwisku, rozsiodłuję i potem jeszcze sobie luzem stępuje z koleżankami  🙂 .
Z ziemi stępuję jak po tych 15 minutach stępa koń nadal jest mokry- czyli np. latem po intensywniejszej jeździe.
My stępujemy normalnie w siodle, z poluzowanym popręgiem.

Chyba że trening czy jazda była jakaś wyjątkowa, koń przeszedł samego siebie, to zsiadam i stępuję w ręku - jako forma zwiększonej nagrody.
Normalnie to poluzowany popreg i dluga wodza. Nie zsiadam.
Jesli bylo ciezko a kon sie spisal to zsiadam, rozpinam nachrapnik i zdecydowanie rozluzniam popreg (o ile jest taka mozliwosc, bo zima czesto na hali sie nie da po prostu).
Zawody, obowiazkowo rozsiodluje i kon idzie na dluzszy spacer w reku.
caroline   siwek złotogrzywek :)
02 stycznia 2009 23:57
nachrapnik rozpiety lub poluzowany na maksa
a to z rozpietym nachrapnikiem robi moj kon  😁

 

tak, tak, zarzuca go sobie za uszy  😁
caroline,  przynajmniej nie niszczy go. Ja juz nie pamietam nawet ile nachrapnikow moj głupol w taki sposob urwał. Dlatego teraz zapinam tylko luzniej i tyle.
Po normalnej jezdzie- step z luznymi wodzami, popreg tylko luzuje.
Po skokach- luzniejszy popreg, nachrapnik . W poprzedniej stajni jezdzilam na taka wielka lake, badz w teren za stadnina, a teraz albo w reku, albo juz normalnie na nim.
Ja najczęściej stępuję na koniu.
W lato lub jak pogoda pozwala to idziemy na stępa do lasku, czasem i przed i po jeździe.
Ale czasami też stępujemy w ręku, to wszystko zależy od nastroju.
Teraz jak jest tak zimno na hali, to po jeździe często zsiadam i spępujemy w ręku przed wszystkim dlatego abym mogła rozruszać zamarźnięte palce u stóp 😉
my_karen   Connemara SeaHorse
06 stycznia 2009 19:11
Ja teraz nie mam tego problemu, bo z Młodym jeździmy wyłącznie w tereny, więc ostatnie dajmy na to 15 minut powrotu jedziemy stepem. Wczesniej po treningach, zaleznie od stajni, najbardziej lubiłam pojechać na krótki terenik stępem, choćby po łące obok padoku, oczywiście z poluźnionym popręgiem.
Kiedy jeździlam w stajni, gdzie tereny były dość oddalone, najpierw stepowalam na luźnej wodzy, a ostatnie 2-3 kołka już z ziemi lub puszczałam kunia luzem na sam koniec na chwile.

Odkąd przeniosłam sie "na swoje" nie miałam jeszcze okazji na treningi, ostatni rok stały u mnie same młode konie, więc głównie lonze, a potem łazenie luzem. Zreszta wszedzie wokol mam lasy i pola, wiec mały spacerek w ramach rozstepowania to nie problem.

W ramach ciekawostki moge powiedziec, że u zawodniczki u ktorej niby luzakowalam ostatni rok w Irlandii, konie po jeździe (ona stepowala na koniec gora 2-3 kółka, oddawała mi zgrzanego konia), Zawsze, takiego zgrzanego konia najpierw musiałam dać na myjke, umyć nogi, pod siodłem, względnie calego, nakładałam derke i stępowałam w reku okolo 10 min wzdłuż drogi asfaltowej.
Konie do tego przyzwyczajone (wiekszosc koni z Polski zreszta), ale ja nie chciałabym żeby mojego rozgrzanego konia ktoś najpierw dawał pod myjke zamiast "wystudzić".
kujka   new better life mode: on
06 stycznia 2009 19:26
edit
Ja bardzo lubię po jeździe postępować trochę "w ręku", a właściwie pobawić się z koniem :-).
Przypomina to trochę zabawy "sznurkowców", chociaż dostosowane jest do naszych potrzeb i "widzi mi się". Zaczynamy od obchodu wszystkich strasznych miejsc i dokładnego oglądania "strachów", bawimy się w "łażenie" za pancią z  zachowaniem wszelkich "sznurkowych" zasad, zatrzymywania, cofania, zwroty. Dziś np. bawiliśmy się piłką którą zazwyczaj bawią się psy, a która jakimś cudem znalazła się na ujeżdżalni:
ja kopałam piłkę, a po tym ją goniliśmy. Po kilku kopnięciach koń zorientował się o co chodzi i sam ganiał za piłką :-)))
Bardzo lubię te nasze zabawy i koń chyba też, a przy okazji wypracowujemy sobie zaufanie i zacieśniamy swoje końsko - ludzkie więzi  💘
a podobnie jak Lukasowa- najpierw stęp na koniu, potem go rozbieram do golasa i idzie się wytarzać i sam połazić, a jak wraca do mnie to się bawimy  🙂 W lato trochę inaczej, bo mamy niski płotek wokół ujeżdżali, więc go nie puszczam luzem, ale zakładam kantar i idziemy połazić.
kpik   kpik bo kpi?
08 stycznia 2009 11:00
teraz stępuję na koniu, jak pogoda dopisuje rozstępowanie wokół terenu osrodka (czyli w zasadzie po łąkach, mamy już wydeptaną ścieżkę), a tak to na na koniec luzna wodza, koń wybiera trasę ale ja pilnuje żeby nie zamulał

w innej stajni z innym koniem latem po jezdzie jak nikogo nie było na placu po stępowaniu z siodła, rozbieralam konia, dawałam się wytarzać i jeszce stępowaliśmy, w jeszcze innej stajni gdzie byliśmy praktycznie w lesie obowiązkowo stępy po leśnych ścieżkach, chyba że komary niemiłosiernie cieły
Ja po jeździe postępuję "z góry", poluźniam 1 dziurkę popręg, potem zsiadam odpinam całkowicie popręg i nachrapnik, i łażę żeby się siwej dupci grzbiecik rozmasował  😁
lostak   raagaguję tylko na Domi
17 grudnia 2009 09:10
po jezdzie, kon na luznym popregu, stepuje sie sam, pozwalajac jezdzcowi usiasc i odpoczac, zapalic papierosa i zlapac oddech 🥂 😎

Jak jeszcze jeździłam regularnie przed gipsem 😉 to często stępowałam w ręku - poluźnienie popręgu, nachrapnika, derka. Czasem też,  jeśli byliśmy na hali sami, zdejmowałam siodełko i ogłowie i puszczałam żeby mógł się wytarzać. Staram się mieć na uwadze, żeby po osiągnięciu celu momentalnie zeskoczyć z konia, pochwalić i prowadzać w ręku. Podobno jest to bardzo jasny i klarowny sygnał dla konia, że zrobił to, o co nam chodziło, dużo bardziej, niż sama "luźna wodza" na koniec. Po kontuzji kostki trudno mi było chodzić, więc stępowałam wierzchem, a teraz z racji nowych oficerek też pewnie przez jakiś czas będzie nielekko... 😉
Lostak - doobre 🙂

Ja najczęściej w siodle, z lenistwa - w oficerkach fajnie się nie chodzi 😉, ale czasem w ręku, z wodzami na szyi sobie łazimy po hali luzem - miłe bardzo bo konisko się trzyma max pół metra od ramienia. No ale to w tedy, jak jest mało ludzi zazwyczaj, bo jak jest sporo i jeszcze skaczą to jednak wolę nie ryzykować.
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
17 grudnia 2009 10:40
kenna robię tak samo  😁 Po jeździe od razu zeskakuję, zdejmuję siodło, odpinam nachrapnik i stępuję w ręku. Jak na hali nie ma innych koni to zdejmuję ogłowie i puszczam ogona luzem
lostak nieźle  😁 Ale gorzej gdyby konisko nabrało chęci na tarzanie  😁
Ja stępuję moje konie bardzo różnie. W zależności od ich wieku, kondycji, pory roku, tego jaka była jazda. Latem po lekkiej jeździe dosłownie 5 minut stępa i koniec, np. puszczam żeby się wytarzały i już.
Zimą te konie które są mocno ofutrzone i spocone po intensywniejszej (jak na rekreację) jeździe stępujemy z 10 minut pod siodłem i ewentualnie jeszcze chwilę w ręku w derce polarowej.

Zabraniam poluźniać popręg gdy się siedzi na koniu. Można się zabić w ten sposób.
lostak, hehe, dobre 🙂
milusia   czas na POZYTYWNE zmiany!!!
17 grudnia 2009 16:37
Ja zwykle zeskakuje z konia, luzuje popreg,a nachrapnik odpinam, dereczka na plecy i dziemy na spacer po okolicy 🙂
.
No właśnie, zastanawia mnie to. Jakie to ma znaczenie?
Raz robię tak, raz tak. Ważne, że robię, prawda?
Kiedyś stępowałam w siodle z poluzowanym popręgiem, ale od czasu buntu Maxa, kiedy każdy mój ruch z góry kończył się lewadami, capriolami i dębami oraz niezłym rodeo, za każdym razem, kiedy stawiam przednim zadanie i on wykonuje je bez buntu, zsiadam, klepię i stępuję w ręku...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się