Koń - czy naprawdę w potrzebie ?...

Jakiś czas temu sama wspierałam finansowo fundacje. Po bliższym zapoznaniu jednej z większych skutecznie się wyleczyłam. Dziś stoję przed dylematem czy nie oddać konia, ale gdzie? W Fundacji PE i kilku innych mi znanych są tak nieodpowiedzialni ludzie, że wyrzuty sumienia by mnie zabiły.
Złamana, to ma być inteligentna odpowiedź? Czy zabawna? Bo już się pogubiłam?
asds   Life goes on...
25 listopada 2009 20:08
Złamana, to ma być inteligentna odpowiedź? Czy zabawna? Bo już się pogubiłam?



Chyba miała byc o podtekście rozmieszającym..bo ja się troszkę usmiałam......Szczególnie o "nieznanej osobie" którą wpuszczono do stadniny.... Bardzo nieznana musiała byc skoro jej znajoma w stadninie przebywa i powiedziałą o niej dyrektorowi 🤔wirek:
Przepraszam bardzo, ale czego by tutaj jakieś panienki na Monikę nie mówiły, to ja NIE UWIERZĘ, żeby Monika zrobiła cokolwiek, co by mogło zaszkodzić jakiemukolwiek zwierzęciu!
Takie osoby jak ona są godne podziwu i naśladownictwa! I czuję ogromny niesmak jak widzę jak ją oczerniają osoby, które jej (i temu co i ile dobrego zrobiła) nawet nie dorastają do pięt!

Wstyd, po prostu wstyd...
yy.. ale, ale Monika to kto?
rewir, forumowa Faza
Póki Monika dawała kase to była "cacy" ale jak się zbuntowała bo nie wszystko wygladało tak jak powinno to zrobiła się "fuj"
Monia, masz racje. Mało, która fundacja zrobiła dla zwierząt tyle co MonikaS. (Faza). Jest wspanialą osoba, o przeogromnym serduszku przepelnionym miloscia do zwierzat. Ba, podejrzewam, ze ZADNA fundacja nie zrobila dla zwierzat tyle co Monika.
Aczkolwiek telefon do Dyrektora uwazam za niepotrzebny. La Plata predzej czy pozniej znalazlaby sie u Moni.
Monika powiem Ci jedno (nie raz to juz przerabialam) jak ktoś ma miękkie serce to musi mieć twardą d..... 😉


wiera, tak, ja na szczęście szybko się przekonałam, że pomagając PE jest się super, a jak już się nie pomaga można spadać😉

Kajula, ja tam się wcale Monice nie dziwie. Przypuszczam, że zrobiłabym dokładnie tak samo, wiedząc jakie są warunki w Moryniu, nie wiedząc co tak naprawdę będzie z klaczką jak Sandra ją przejmie i po tym jak PE potraktowało Monikę. Czytając wszystko na spokojnie, jestem pewna, że Monika nie zrobiła niczego w akcie zemsty(takie słowa padały na forum PE), tylko w trosce o La Plate. Po ostatnich poczynaniach PE, nikt nie wie czy faktycznie przejście w ręce fundacji było by najlepszym rozwiązaniem dla tej kobyłki...
slojma   I was born with a silver spoon!
25 listopada 2009 23:13
Złamana- niedobrze mi się robi czytając Twoją wypowiedź. Faza jest niesamowitą osobą. Miałam okazję ją poznać osobiście, powiem więcej powierzyłam jej opiece swoje własne konie, a nigdy bym ich nie oddała nikomu jeśli nie byłabym w 100% pewna, że będą miały wspaniałą opiekę. Faza darzy konie ogromną miłością, szacunkiem i niebywałą cierpliwością. Przez swoją dobroć została wykorzystana przez osoby, które nigdy nie powinny mieć dostępu do koni. Jeśli masz czelność kogoś oczerniać to najpierw może się przedstawisz, bo to co piszesz takie rzeczy i utrzymujesz, że masz rację to nie powinnaś się obawiać krytyki bo przecież prawda zawsze wychodzi na jaw.
Faza ja wiem jaką osobą jesteś, widziałam jak potrafisz kochać konie, ile miłości i ciepła im dajesz. Moje zwierzaki są niewątpliwie szczęśliwe, że są u Ciebie i ja ogromnie się cieszę, że to teraz Ty możesz sprawować nad nimi opiekę. Dziękuję Ci :kwiatek:
Widać każdy czyta z moich postów to co chce,

slojma, zanim drugi raz mnie zaatakujesz to przeczytaj posty jeszcze raz i powiedz, czy ja gdzieś napisałam, że Faza nie kocha koni, że Faza nie dba o konie

litości !!!!!!  przedstawiłam moja droga tylko druga wersję wydarzeń związanych z koniem, który nigdy nie potrzebował pomocy

a Fazie życzę by zdołała uratować wszystkie te konie, które S. by uratowała, a nie uratuje bo coraz to bardziej ma podcinane skrzydła, bo szkalowana jest na wszystkich forach, szkalowana  przede wszystkim przez Fazę

S. życzę by miała siłę i informowała Fazę o każdej bidzie, o której się dowie i którą spotka na swojej drodze, a sama …………… nic nie robiła (bo wg niektórych nigdy nie powinna mieć dostępu do koni, to i pewno do innych zwierząt)

post z 20 listopada, mnie wzruszył, Was pewno nie wzruszy, tak jak Fazę nie wzrusza operacja głowy młodej dziewczyny


Pojechała załatwiać siano, a potem kontakt się urwał. Mam nadzieję, że to tylko rozładowany telefon, a nie coś się stało. Drogi zamarzły, jest ślisko, ona ciągle jeździ na starych oponach, bo nie ma kiedy ich zmienić. W ogóle nie dba o siebie, opony, stan samochodu, rozpadające się buty, to nie jest istotne. Waże, żeby znaleźć siano, na które będzie ją stać, tanie ale dobrej jakości i żeby jeszcze zmieścić, upachać do samochodu. Jak nie, to bierze lawetę, nie ma uprawnień, ale dobrze zagra przed policją i ją puszczą. Byle tylko nawieźć więcej siana dla koni, one muszą mieć jeść. Moja córka dzisiaj nie jadła nic, była od rana tak podminowana LaPlatą, że wypiła dwie kawy, znów bolało ją serce, tak ona się do tego nie przyzna, ale ma problemy z sercem, z kręgosłupem, nie wolno jej dźwigać, nie powinna w żaden sposób się wysilać. Kaszle bez przerwy, ale nie pójdzie do lekarza. Prawdopodobnie złapała boreliozę, była raz u lekarza i wiem, że nie pójdzie więcej, bo ona musi być dla zwierząt, musi być na każdy telefon, bo pies, bo kot, na stacji benzynowej znalazła porzuconego psa i kilka dni próbowała go oswoić, jak któryś z jej kotów nie pojawia się dzień, czy dwa, to przeżywa, że coś mu się stało, tylko o tym myśli i mówi, w nocy śnią jej się koszmary, że znajduje martwego konia. Ciągle śnią jej się martwe zwierzęta, którym nie może pomóc. Ona jest za wrażliwa na to wszystko, to jest moja córka, moje jedyne dziecko. Od niej słyszę tylko, gdy powiedzie się jakaś akcja i gdy wszyscy są dobrzy, a potem wchodzę na jej forum i czytam to wszystko. Nie wiem, jak ona może żyć z takim ciężarem, nie poddać, nie rzucić tego. Jak dojedzie i będzie przy internecie, to i tak usunie to wszystko, jak wcześniej usuwała moje wypowiedzi. Zbyt emocjonalne i osobiste, niczemu nie służą, tak to argumentuje. Jakie mają być, jeśli nie emocjonalne i osobiste, jestem jej matką i patrzę, jak niszczy się w imię, w imię czego?

[quote author=Złamana link=topic=12171.msg389158#msg389158 date=1259192375]


Pojechała załatwiać siano, a potem kontakt się urwał. Mam nadzieję, że to tylko rozładowany telefon, a nie coś się stało. Drogi zamarzły, jest ślisko, ona ciągle jeździ na starych oponach, bo nie ma kiedy ich zmienić. W ogóle nie dba o siebie, opony, stan samochodu, rozpadające się buty, to nie jest istotne. Waże, żeby znaleźć siano, na które będzie ją stać, tanie ale dobrej jakości i żeby jeszcze zmieścić, upachać do samochodu. Jak nie, to bierze lawetę, nie ma uprawnień, ale dobrze zagra przed policją i ją puszczą. Byle tylko nawieźć więcej siana dla koni, one muszą mieć jeść. Moja córka dzisiaj nie jadła nic, była od rana tak podminowana LaPlatą, że wypiła dwie kawy, znów bolało ją serce, tak ona się do tego nie przyzna, ale ma problemy z sercem, z kręgosłupem, nie wolno jej dźwigać, nie powinna w żaden sposób się wysilać. Kaszle bez przerwy, ale nie pójdzie do lekarza. Prawdopodobnie złapała boreliozę, była raz u lekarza i wiem, że nie pójdzie więcej, bo ona musi być dla zwierząt, musi być na każdy telefon, bo pies, bo kot, na stacji benzynowej znalazła porzuconego psa i kilka dni próbowała go oswoić, jak któryś z jej kotów nie pojawia się dzień, czy dwa, to przeżywa, że coś mu się stało, tylko o tym myśli i mówi, w nocy śnią jej się koszmary, że znajduje martwego konia. Ciągle śnią jej się martwe zwierzęta, którym nie może pomóc. Ona jest za wrażliwa na to wszystko, to jest moja córka, moje jedyne dziecko. Od niej słyszę tylko, gdy powiedzie się jakaś akcja i gdy wszyscy są dobrzy, a potem wchodzę na jej forum i czytam to wszystko. Nie wiem, jak ona może żyć z takim ciężarem, nie poddać, nie rzucić tego. Jak dojedzie i będzie przy internecie, to i tak usunie to wszystko, jak wcześniej usuwała moje wypowiedzi. Zbyt emocjonalne i osobiste, niczemu nie służą, tak to argumentuje. Jakie mają być, jeśli nie emocjonalne i osobiste, jestem jej matką i patrzę, jak niszczy się w imię, w imię czego?


[/quote]
ty popatrz, to zupelnie jak ja- cla noc snil mi sie kolkujacy kon.
a tak powaznie to sorry, ale ja bez rzygania przyjmuje tylko jakies pol kilo cukru a tu jest z dziesiec. pieknie zlamana cytujesz, tylko co to ma nam pokazac?? a ja zadaje proste slonce pytanie- co w sprawie koni z wienkowa? gdzie sa? co szlachetna, wspaniala i wrazliwa sandra ustalila w ich sprawie? wiadomo chociaz do ktorej ubojni trafily??
slojma   I was born with a silver spoon!
26 listopada 2009 07:35
Złamana-
Pojechała załatwiać siano, a potem kontakt się urwał. Mam nadzieję, że to tylko rozładowany telefon, a nie coś się stało. Drogi zamarzły, jest ślisko, ona ciągle jeździ na starych oponach, bo nie ma kiedy ich zmienić. W ogóle nie dba o siebie, opony, stan samochodu, rozpadające się buty, to nie jest istotne. Waże, żeby znaleźć siano, na które będzie ją stać, tanie ale dobrej jakości i żeby jeszcze zmieścić, upachać do samochodu. Jak nie, to bierze lawetę, nie ma uprawnień, ale dobrze zagra przed policją i ją puszczą. Byle tylko nawieźć więcej siana dla koni, one muszą mieć jeść. Moja córka dzisiaj nie jadła nic, była od rana tak podminowana LaPlatą, że wypiła dwie kawy, znów bolało ją serce, tak ona się do tego nie przyzna, ale ma problemy z sercem, z kręgosłupem, nie wolno jej dźwigać, nie powinna w żaden sposób się wysilać. Kaszle bez przerwy, ale nie pójdzie do lekarza. Prawdopodobnie złapała boreliozę, była raz u lekarza i wiem, że nie pójdzie więcej, bo ona musi być dla zwierząt, musi być na każdy telefon, bo pies, bo kot, na stacji benzynowej znalazła porzuconego psa i kilka dni próbowała go oswoić, jak któryś z jej kotów nie pojawia się dzień, czy dwa, to przeżywa, że coś mu się stało, tylko o tym myśli i mówi, w nocy śnią jej się koszmary, że znajduje martwego konia. Ciągle śnią jej się martwe zwierzęta, którym nie może pomóc. Ona jest za wrażliwa na to wszystko, to jest moja córka, moje jedyne dziecko. Od niej słyszę tylko, gdy powiedzie się jakaś akcja i gdy wszyscy są dobrzy, a potem wchodzę na jej forum i czytam to wszystko. Nie wiem, jak ona może żyć z takim ciężarem, nie poddać, nie rzucić tego. Jak dojedzie i będzie przy internecie, to i tak usunie to wszystko, jak wcześniej usuwała moje wypowiedzi. Zbyt emocjonalne i osobiste, niczemu nie służą, tak to argumentuje. Jakie mają być, jeśli nie emocjonalne i osobiste, jestem jej matką i patrzę, jak niszczy się w imię, w imię czego?
Nie pisz tu takich ckliwych notek , które mają wzruszać, rozczulać lub nie wiem co. Skoro Cię to rusza to ok. Nie zaprzeczam też temu, że Sandra może przejmować się zwierzętami. Ale z tego co wiem i co zdążyłam zaobserwować zrobiła sobie niezłą możliwość utrzymania dzięki koniom ,które "ratuje", a Fazę traktowała jak "dojną krowę". Skoro uważasz, że Sandra jest tak szykanowana bezpodstawnie to może dowiesz się co się dzieje z końmi z Wienkowa?
"Prawdopodobnie złapała boreliozę, była raz u lekarza i wiem, że nie pójdzie więcej"
a mi powiedziala, ze od dluzszego czasu jest na lekach i przez to ma omamy, depresje i wszystkie inne dolegliwosci zwiazane z leczeniem (to bylo podczas rozmowy pod koniec wrzesnia. rozmawialysmy po tym, jak konikmorski napisala na qniu, ze konie pro equo przejmuje szkapa - zadzwonilam, zeby zapytac, o co chodzi, bo nie wiedzialam nic na ten temat).
Czyli co się dzieje z tą Panią Sandrą?
Bo tak się zastanówcie co z tej dyskusji wynika.
Ma pod opieką zwierzaki ? Piszecie,że ma.
Ma pieniądze/sposób na ich pozyskiwanie/ na utrzymanie zwierzaków?
Nie do końca wiemy.
Główny sponsor się wycofał i przestrzega przed angażowaniem się w pomoc.
I jeszcze się pojawia mama i jakaś choroba w tle. I dyskutant,który zaciekle jej broni .
Słowo przeciw słowu.
Idzie mi o to,że chyba warto przemyśleć co się stanie z podopiecznymi tej osoby .
I ich dobro mieć na uwadze.
caly czas sie wszyscy tym kieruja. i - zauwaz - caly czas wyciagaja reke z pomoca do S.
natomiast S. nie od kazdego pomoc chce przyjac. skoro moze sobie na to pozwolic, znaczy, ze jeszcze nie jest zle.
caly czas sie wszyscy tym kieruja. i - zauwaz - caly czas wyciagaja reke z pomoca do S.
natomiast S. nie od kazdego pomoc chce przyjac. skoro moze sobie na to pozwolic, znaczy, ze jeszcze nie jest zle.

Ale wiesz na pewno,że może sobie pozwolić?
Sama pisałaś o jakichś kłopotach z głową.
Czuwa tam ktoś tak z boku nad zwierzyną?
nie wiem. jestem daleko. i miedzy innymi mojej pomocy S. wlasnie sobie nie zyczy. nie wszystko da sie przeskoczyc. mimo tego wiem, ze jest spora grupa osob, ktore wciaz sa chetne i jesli tylko bedzie potrzeba - pomoga. ale nie da sie nikogo uszczesliwiac na sile. z relacji wiadomo, ze zwierzaki maja warunki przynajmniej dostateczne, jesli nie dobre. Taniu, ja po prostu nie wiem, co jeszcze mozna zrobic.
[quote author=Złamana link=topic=12171.msg389158#msg389158 date=1259192375]
Widać każdy czyta z moich postów to co chce,
[/quote]

Najchętniej to byśmy nie czytali Twoich postów.. ;]
A ja całkiem z innej beczki napiszę i spytam:
-Metka,czy Ty opiekując się tymi biedakami musisz ponosić opłaty za wyrabianie paszportu jeśli jest taka konieczność?
Wydaje mi się,że w takich przypadkach powinno się należeć zwolnienie z wszelkich opłat.
Szkoda,że nie ma takiej opcji.
nie ma takiej opcji. tyle ze konie w adopcjach zazwyczaj sa opisywane na koszt adoptujacego. kwestia tego, jak juz sie umowimy miedzy soba.
[quote author=Złamana link=topic=12171.msg389158#msg389158 date=1259192375]
Widać każdy czyta z moich postów to co chce,


Najchętniej to byśmy nie czytali Twoich postów.. ;]
[/quote]

Ależ wymyśliłaś, gratuluję polotu

PO PROSTU NIE CZYTAJ
powiem Wam,ze po przeczytaniu Waszych postow bardzo sie wzruszylam.Monisk.asds ,Wiera,Kajula,Slojma,Tania,Tomasz J i wielu innym osobom-bardzo dziekuje.Nie ma obawy zawsze bede pomagac zwierzakom bez wzgledu na fakt gdzie One przebywaja,co one sa winne.Bede tez wspierac w potrzebie dzieci i doroslych jesli beda o ta pomoc prosic.Na to co robie i jak robie nie ma wplywu Sandra Zlamana czy inni zwolennicy PE. Kochalam Sandre bardzo,myslalam ze znalazlam pokrewna dusze,wspomagalam ja jak tylko moglam nie robilam tego dla chwaly,cieszylam sie jak dzieciak,ze choc tak moge uczestniczyc w zyciu fundacji i, ze chociaz tak moge ratowac nastepne zwierzaki.I ja bylam zaslepiona wczesniejszymi wydarzeniami.Kiedy zauwazylam ,ze jednak cos jes nie tak?Przy wykupie Neli i drugiej klaczy,byl apel o pieniadze o wykup 3 klaczy,cisza,czas plynal a nikt nic nie dal ,byl to fatalny okres grudzien-styczen.Dalam rownowartosc tych 3 koni i wtedy Sandra zadzwonila do mnie z tekstem "Moni dzieki ale pozwolisz,ze ludziom nic nie powiemy bo wiesz potrzeba na transport,siano"Tak zgodzilam sie przeciez rozumialam.jednak Sandra nie wykupila 3 koni lecz dwa mowiac,ze to narazie,ze tamtej klaczy nic nie grozi i ,ze bedzie czuwac-nigdy jej nie wykupila a to czasie wyszla tez afera z konikiemmorskim (Beata)otoz dziewczyna na wykup owych koni a szczegolnie Neli dala siodlo wowczas gdy konie byly juz wykupione ,Beata byla przekonana,ze to Ona wykupila Neli.Pozwolilam sobie wowczas podliczyc wplywy na 3 konie.Ja dalam 7000,siodlo poszlo za 1800 zl oraz moja znajója wplacila 1200zl ,razem Sandra miala na ten cel 10000zl tymczasem wydala na 2 klacze 5000-co zrocila i na co wydala reszte?nie wiadomo.Od tamtej chwili zaczelam baczniej ja obserwowac,Sandra to czula bo wyraznie wstrzymalam wplaty,no a pozniej afera z konikami w Wienkowie.Sandra milczala nawet gdy w zlosci ja atakowalam ,moze myslala ze przejdzie mi ,ze zapomne-nie wiem a teraz jeszcze La Plata -kon ktoremu nic nie grozilo (ps w stadninach rzadko kiedy dokomuje sie eutanazji bo to dodatkowy klopot i koszt,jesli juz sprzedaje sie jak moja Sonie na rzez jako odpad hodowlany)
Złamana Wszystkie te posty (Twoje też) zawierają czytelny przekaz: prezes PE ma kłopoty, potężne kłopoty i te kłopoty wynikają z jej osobowości/stanu zdrowia. Dobrze jest dużo chcieć, ale jeszcze trzeba móc. Niestety, tak już jest, że gdy zniszczy się zaufanie ludzi do swojej osoby, niszczy się też szacunek do tego, co się robi - choćby to było najsłuszniejsze.
.
Mi się udało zmienić opony na zimowe  😅
Tomku - a co to "kumple na piwie czy kręglach" bo nie kojarzę?
Siano mi przywożą ale muszę je rozładować - nie mam stajennych, mam luzaczkę niespełna 50 kg żywej wagi - dajemy radę 3 - 4 tonki machnąć w jedno popołudnie... Kichanie i kaszel to choroba? AA bo nie wiedziałam - jak jest zimno to mam tak wiecznie... Często kuleję na lewą nogę po wypadku... Robią gumiaki bez dziur?? Ło matko - tego też nie wiedziałam ;-) ...

A tak całkiem serio: konie mam od jakiegoś czasu, stajnia również już ileś tam stoi... Dostawców siana/ściółki/owsa wybieram przed sezonem , aby mieć pewność, że wystarczy paszy i ściółki dobrej jakości i w rozsądnej cenie... Nigdy nie czekam do ostatniej chwili - takie rzeczy załatwia się wczesniej, szczególnie jeśli ma sie jak magazynować paszę... Zdaję sobie w pełni sprawę ile jest pracy przy koniach, ale - w moim przypadku - to była moja decyzja i ponoszę jej konsekwencje - te miłe i te mniej przyjemne. Załamana nie cytuj zatem takich wypowiedzi, bo każdy rozsądny właściciel stajni szuka pasz dla swoich podopiecznych, musi toto rozładować, załadować, przewieźć, upchać , etc... Nie tylko S. musi borykać siez takimi problemami. Nikt z nas nie może sobie pozwolić na choroby, gorsze samopoczucie, czy spanie do południa - konie trzeba oporządzić codziennie - bez względu na to czy ma się 36,6 czy 40 st "w cieniu", czy się łazi na 2 nogach, czy wspomaga na kulach - taki jest los właścicieli stajni - szczególnie małych, nie zatrudniających pracowników.

Co do boreliozy - z autopsji - S już by na 2 łapach nie chodziła gdyby choroba była nie leczona a leczy się ją czasami wiele miesięcy. Na marginesie dodam, że warto się na nią zaszczepić pracując w "pięknych okolicznościach przyrody"
Tomek_J Kasy Ci nie pożyczę bo nie mam ale pocieszę że nie  tylko ty masz przerąbane 😀iabeł: Ja wprawdzie  mam tylko jednego konia, ale zarobki niższe niż najniższa krajowa 👿 i zdrowym rozsądkiem powinnam jej nie mieć ale zdrowy rozsądek poszedł na ryby i została mi miłośc do tej cholery którą mam już przwie 10 lat. Też sie nieraz zastanawiam czy i kiedy przyjdzie taki czas że nie bede mogła jej utrzymać i zimno mi sie robi, więc zawijam sie w coś ciepłego 🙂 i przestaję o tym myśleć. Cóż.... pewnie Cię nie pocieszyłam, a może??? Weż aspirynę bajerowską z wit. C- pomaga na przeziebienie 😀 Mam nadzieję że mój post poprawił humory.
Wiatrusia, kogo dziś stać na bajerowską aspirynę??
Polipiryna S musi wystarczyć ;-)
.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się