Ja zdawałam dwa lata temu w
Nowym Ciechocinkuinaczej: "Rancho pod Olszyną".
Super ostro nie jest ale na pewno trzeba posiadac umiejętności i pewna wiedzę. Osoby, które przykładowo nie wiedza co to anglezowanie odsiewane na początku.
A potem jak juz nawet tacy słabiej jezdzacy przejda pierwszy sprawdzian to potem maja hardkor bo na jazdach jest dośc mocno technicznie. Bez rewelacji jesli chodzi o poziom ćwiczeń bardziej takie ćwiczonka na równowagę, taka bardzo prosta ujezdzeniówka nic trudniejszego. Jazdy dwa razy dziennie zwykle bywały. Skoków tyle co nic zreszta na egzaminie też były osoby co wogóle nie skakały... No specyficzne maja te kursy ale mi się podobało. To co robiliśmy na jazdach mogłam sobie trochę przełozyc potem na moje prowadzenia jazd. Głównie przez tydzien były przygotowania do czworoboku zmodyfikowanej dla nich Lki gdzie "najtrudniejsze" było chyba przejście z galopu do kłusa na przekątnej i przed naroznikiem zagalopowanie na druga nogę 🙂 także z czworobokiem to raczej problemu nie było...
Szczerze to nie żałuje, ze tam zdawałam bo na STACJONARNYM kursie przynajmiej czułam się jak na obozie maja tam noclegi, integrując się z ludzmi z kursu 😉
Jakby kto co chciał wiedziec to służę informacją.
A tak po za tym najsmiesnziejsze było to na jakim koniu zdawałam odznakę 😉 Na kucyku tarantowatym takim w sumie sporo mniejszym odemnie 😀 Tłukłam się na nim jak worek kartofli :P Sami zobaczcie 😉
🤔trzałka: