Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!

Aż mi się przypomniały śmingusowo-deszczowe tereny 😀
Raz wybraliśmy się w piękny letni dzień do pobliskiej wioski, wzieliśmy oczywiście płaszcze bo  zapowiadali deszcze🙂
zbieraliśmy się w drogę powrotną- niebo czyste, ciepło WYPAS- zostawiliśmy płaszcze u koleżanki... no po coo będziemy to wozić  😁
po godzinie jazdy napotkał nas DESZCZ !! i wróciliśmy do stajni tak :



Brudni,przemoczeni ale humor jest😀

ja zawsze śpiewam kolędy... przez wiosne lato i jesień też  😀
"wojenko wojenko" to podstawaa terenów =D

Edit: haaa pamiętam jak kiedyś jechaliśmy i wyskakują dzieci z pistoletami
a dziewczynka do chłopczyka tak : "zascelmy te konie" !!  😂

CZY TY SIE NIE NAUCZYSZ, JAKI JEST DOPUSZCZALNY ROZMIAR ZDJĘĆ N A FORUM? NASTĘPNYM RAZEM BĘDZIE TO SANKCJA W POSTACI MODEROWANKI. Opo
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Zbyt duże zdjęcie.
Ja śpiewam "Cyje su te kone" i "Hej chłopcy konik" 😉
Ja w zasadzie śpiewam wszystko, co akurat mi do głowy przyjdzie. Przede wszystkim "Do kołyski" Dżemu, "Na sen" Urszuli, "Długość dźwięku samotności" Myslovitz.

I co by się nie działo - nie ma terenu bez wyśpiewania "Stokrotki" :P
Dworcika, chyba by mi się koń pociął jakbym mu tak smutno śpiewała 😉
Burza, ja przez lata, poza jedną kobyłką, miałam do jazdy same wariaty. Jakoś nam spokojniej było :P Ale to taki mój stały repertuar, bo mi na tych tonach łatwiej pyska drzeć i teksty znam, a poza tym śpiewamy też luźniejsze piosenki 😉
Lulajże Jezuniu wymiata.
Zaśpiewam mojemu miśkowi przy najbliższej okazji  😜
Alicja_8   Z pasja...z miłością...
19 listopada 2009 11:12
Orlikowata ja dwa razy wracałam w takim stanie jak ty  😀
BYło piekniei slonecznie wiec poco sie spieszyc do domku 🙂niewiadomoskąd naszly chmury...burzowe!!!No i dolalo...spierdzielalysmy ile sil...a piach walil po twarzy🙂 Wkoncu zrezygnowalysmy i spokojnym klusem dojechalysmy do domu🙂mokre...zmarznięte ale jakze szczęśliwe  😀 🤣 😀
Hehehe...
A ja się dziś przekonałam, że do mistrzuniów to nam daleko.   😁
Znów wracałam z workiem trawy, na oklep, na kantarze i tym jednym uwiązie. I stwierdziłam, że "co ja tak będę stępować? Toć to nudne. Podkłusuję sobie. A co? I jeszcze fotkę cyknę".
No to se podkłusowałam. 2 razy. Jedna ręka leżała na worku, drugą kręciłam filmik jak kłusujemy.
Koń za każdym razem zatrzymywał się na dosiad i ewentualny niewielki ruch uwiązem.
Se myślę. WOW !! Ale jesteśmy normalnie SUPER !!
No to znów kłus. A co? Tylko nie przemyślałam sprawy, że my coraz bliżej stajni. No i koń przejął pałeczkę. Zdecydował, że biegiem będzie szybciej.
I co?
I gucio.
Se mogłam. Jedną ręką chowałam aparat, drugą ciągnęłam za uwiąz. Potem tą pierwszą ciągnęłam za grzywę. Hehe....jaasne.
Worek z trawą zgubiliśmy po drodze.
Komórkę zgubiłam.
Uratowałam się skręcając na pola w przeciwną stronę niż stajnia. I ponieważ nie było w biznesie konia biec dalej, to się łaskawie zatrzymał. I tyle.
Skończyło się rumakowanie.  😉
Musimy popracować nad przejściami do wolniejszych chodów.
Galopy na kantarku na 1 uwiązie na oklep z workiem trawy na grzbiecie w terenie to jednak jeszcze NIE JEST nasz etap jeździecki.  🤦
(poprzestanę na stępowaniu)

i ps- "Nie róbcie tego w domu." 🤔wirek:

Alicja_8   Z pasja...z miłością...
19 listopada 2009 15:18
tunrida  😂 😵 wyobrazil sobie ta sytuację...i ten spadajacy worek...i chowanie w biegu aparatu  😂 ale udalo ci sie coskolwiek nagrac?I tak respekto dla Ciebie za opanowanie 🙂
Tu żadne respekto za opanowanie, tylko kijkiem po dupie lać za zbędne ryzyko.
Ale nie odpuszczę. Będę się z miśkiem dogadywać na ujeżdżalni. Tylko nie pytaj po co, bo .. nie wiem po co.  😉
Alicja_8   Z pasja...z miłością...
19 listopada 2009 15:41
Kijem za rzyko 🤬 a respekto  👍 za znalezienie rozwiązania 🙂hehe
Zycze sukcesów🙂
Ja na ogrodzonym terenie to na moim bez kantara i ogłowia jeżdżę, nawet skaczę, ale podziwiam Cię tunrida za ten teren, ja na twoim miejscu bym się ewakuowała 🤣
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
19 listopada 2009 19:47
Aż mi się tereny we Włoszech przypomniały.  😀
Miałam prawie 3 m-ce do  dyspozycj konia argentyńskiego (od polo, westowo uj.). Pierwszego dnia wyjechałam w pełnym sprzęcie jeździeckim (Toskania, tereny rezer. krajozn., lato), drugiego dnia zostało już tylko siodło i ogłowie, u mnie z jeździeckiego- kask. Trzeciego i do końca pomykałyśmy- klaczka w samym ogłowiu west., ja w zwykłych cieniutkich spodenkach, koszulce i ...na boso (miałam same japonki i zawsze zapominałam kupić coś lepszego :lol🙂. Podjeżdzałam klaczką pod pieniek, chowałam pod plandeką obok japonki i wskakiwałam na babola. Wyobraźcie sobie ten widok - na oklep, do tego blondyna na boso  😁  😂
[img]http://z1.przeklej.pl/prze875/417eef3d000e1e344b059ddd[/img]
Najlepsze było jak ganiałyśmy w ten sposób bażanty (często leniwce wolały biec dróżkami niż odlecieć i odlatywały dopiero jak je dogoniłyśmy), zające (ee biało czarne to to było  - zdziczałe króliki, które kiedyś uciekły właścicielce konia? ), albo jeździłyśmy na "pachtę" winogron, czy kukurydzy (ja załatwiałam kolbę ona sprzątała dowody z liści), lub posiłek z jeżyn (kto powiedział, że konie nie lubią kolców- nie pozwalałam jej, lecz co jakiś czas udawało jej się skubnąć i zawsze wybierała kolce zamiast liści, owoców, czy trawki pod nogami, a mi giga krzewy pozwalały zrywać z konia). Najweselsze były galopy na oklep- zjazdy, podjazdy, małe skoki, albo slalom między krzewami jeżyn (zarzucałam wtedy łydki do tyłu na grzbiet w ucieczce przed 'łapiącymi' nas gdzieniegdzie kolcami jeżyn; do dziś czasem zamiast przestawić bok konia, chowam łydki na grzbiet ). A mega przeżycie-  gdy wgalopowałyśmy na polanę, na około nas, w niebo wzbiło się na raz stado bażantów (koguty i kurki naliczyłam tego ok 11-12 szt - jakieś ważne zebranie chyba było  :lol🙂 - mimo galopu poczułam dodatkowy wiatr skrzydeł ptaszysk.  🙂 Kiedyś w galopie spadła mi czapka i musiałam po nią zejść - przyjemność spaceru na boso po rżysku , w celu znalezienia podwyższenia z którego można wskoczyć na oklep -bezcenna  🤣

Dodam tylko, że koń mega spokojny, klacz argentyńska po polo (westowo ujeżdzona), a do tego rekonwalescent i pierwsze dni były spacerami tylko -miałam czas by wyczaić jej zachowania. Koń  tak spokojny, że równo galopował nawet jak nam bażant niemal z pod kopyt wyleciał w powietrze z krzykiem (ja z wrażenia ledwie wysiedziałam) przez cały ten czas "wystraszyła" się, a właściwie  nafukała tylko raz - na pewnego źrebaka. No i na stado owiec z pasterzem na naszej drodze podniosła nieufnie wzrok  🤣
Achh Teo - złota klacz
[img]http://z1.przeklej.pl/prze22/bb51af32000042224b059e5e[/img]
Uszy obrzępoliły jej konie ... w samolocie  😁

Sorki za jakość fot (foty fot)  🙂 i tak długaśny post, kiedyś być może coś wspominałam o tych terenach, ale fot nie było na pewno

Dorotheah, fajne fotki i wspomnienia, no i klimat na jeździectwo jakże inny 😉
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
20 listopada 2009 01:24
A no  🙂 Z moją sobie tak jeszcze długo nie poszaleje. więc pozostaje wspominać  🤣 Teo była najbardziej opanowanym koniem jakiego miałam okazję poznać bliżej, a do leniwców też nie należała, przeciwnie ( w ramach rekonwalescencji chodziła tyle ile chciała i jak chciała - co wkrótce dało niezłego perszinga). Do tego galopowała jak andaluz - miodzio i kobył z sercem na dłoni... e kopytku. Ach

Jak widzę takie fotki tunridy to, aż mi się cieplutko robi od tego pozytywnego luzactwa.


A Poświacie też śpiewam, jak mam dobry humor- w łamanym hindi  😁

I kiedyś przy innych koniach- muzyczkę puszczałam sobie podczas jazdy z tel. na głos. Najbardziej rozgalopowany utworek (orientalny zresztą) ustawiłam sobie na budzik. I włączył się akurat podczas pełnego galopu w terenie na prawie 20 koni  🏇  Sssssssssuperrrr było !
Dorotheah-muzyczkę w hindi to ja też mam w telefonie. 😉 Tylko ja nie słucham na głos, a przez słuchawki. Zwykle mam samotne tereny i czasami kiedy nie robię w tym terenie nic ciekawego, najnormalniej w świecie -nudzi mi się. Wtedy telefon i słuchawki są niezastąpione.
Na bosaka mówisz.....to lepsze niż w gumowcach. Z workiem trawy, na bosaka i jeszcze z pętkiem kiełbasy w ręku, albo z takim skrętem zwisającym z ust.  😂

Edytuję:

NIE BYŁABYM SOBĄ, gdybym nie zrobiła tego jeszcze raz. Chociażby tak, dla zasady. Żeby wiedział, że JA tu żądzę ( nawet jeśli czasami nie rządzę)
Wróciłam identycznie, z workiem, na uwiązie, KŁUSEM, prawie całą drogę DO stajni, zatrzymując się co jakiś czas głównie od dosiadu. I dodatkowo z jakimś błąkającym się przy nas psie ! A że kłus, to widać tylko po rozmazanym obrazie i końskiej grzywce, która mu podwiewa.
I już znikam i nie zawalam wątku terenowego.  😉


Na ujeżdżalni czasem sobie włącze muzykę ale też absolutnie nie słuchawki, ale w lesie sobie nie wyobrażam, hałasowac zwierzętom. Tak samo nie założę słuchawek, bo jak usłyszę galopujący zastęp, quad czy cokolwiek innego? poza tym- nie po to jeżdżę do lasu żeby słuchac ludzi, tylko żeby słuchac konia i lasu.
Na mojego grubego hindi nie działa, za mało dynamiczne 😉
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
20 listopada 2009 12:32
a ja Ci tunrida zazdroszczę , dzisiaj jest tak piękna pogoda że mnie tu szklak trafia za biurkiem  😤 😤 , zostaje mi wieczorna jazda w lonżowniku. Ale za to jutro..... będzie mały terenik aby się nie przeforsować przed wielkim balem, tak żeby sił starczyło na tańce  😉
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
20 listopada 2009 12:37
Tunrida   👍 ja tam na kantarku tylko na ogrodzonym terenie i najczęściej tylko wtedy jak nie chce mi się dreptać ciagnąć konia z padoku  🤣
ooo o tak


i co by nie było, że nie terenowo - to wstawiam uszy z terenu  😎


no i jutro sobota i do lasu  🏇
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
20 listopada 2009 13:33
zduska jeździsz na czambonie?

a ta droga  strasznie zachęca do galopy, mięciutko i prosto miodzio  🏇
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
20 listopada 2009 13:38
zduska jeździsz na czambonie?

a ta droga  strasznie zachęca do galopy, mięciutko i prosto miodzio  🏇


nie na czambobnie nie jeżdżę tylko lonżuję  😉 a po prostu z lenistwa nie odpinam górnej części  😉
a ścieżka faktycznie jest "galopowa" - z resztą widać po śladach  🏇
Alicja_8   Z pasja...z miłością...
20 listopada 2009 13:53
To widać jutrzejszy dzień zapowiada sie trenowo🙂wiec w niedziele bedzie co poogladac w temacie...ja tez mam nadzieje ze moj zaplanowany wypad do lasu się uda...cekam juz ze 2 tyg. zeby wyruszyc a zawsze cus wypadnie...a to choroba a to jakis wyjazd...ehm.

To 3mam kciuki za jutrzejsze udane tereny🙂Oby nam pogoda dopisala!!!

tunridajestes niemozliwa...widac u ciebie tez dzis tak pięknie swieci  😀
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
20 listopada 2009 13:54
to ja tez zrobie foty ale z uszami bo ja samotny jeździec hihi
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
20 listopada 2009 14:09
zduska, tunrida, u nas drzew ciut więcej:

(chyba ostatni spacer w siodle w tym roku)
Alvika, czemu ostatni?
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
20 listopada 2009 14:15
no własnie Alvika co się stało ?
tunrida  a ja myślałam, że to struś  😁
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
20 listopada 2009 20:32
Rzeczywistość nas dopadła. Jeździec okresowo niedomaga, a Kulesławowi strzałki wciąż się babrzą i do tego astma właśnie oznajmiła "I'm baaaack". Teraz obsługa konia ogranicza się do odgruzowania rzeczonego z błota, pomizianie czystej już mordy, wsypanie leków i czegoś niekalorycznego do wiaderka plus co najwyżej spacerek w ręku.
Ech.
Kiedyś będzie lepiej, prawda?
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
20 listopada 2009 20:55
Alvika   bądź twarda a zobaczysz jak szybko będzie lepiej.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
20 listopada 2009 21:13
Alvika teraz się choróbsko odezwało ? ojej !!! będzie dobrze - a nawet musi być dobrze ! może to odporność spadła !? podaj echinacee albo inne ziółka, c-rutin ...  :przytul:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się