Kącik luzaka
Ech, rozumiem Cię Laguna doskonale - kto był luzakiem i to kochał, temu zawsze będzie brakować tej specyficznej atmosfery zawodów, przygotowań, i koni którymi się zajmował 😜
Ja choć za żadne skarby nie wróciła bym do poprzedniej pracy, to cały czas tęsknię za podopiecznymi- zajmowałam się nimi 2,5 roku, były moim życiem. Trudno nie tęsknić.... 🥂
Dzięki wielkie! Zależy jak kto co zrozumiał...Ja tylko pomagałam tak tylko przy konisiach do zawodów stajennych ..nic wielkiego... wiedziała, że istnieje coś takiego jak praca luzaka...nie sądziłam, że ta praca to tak odpowiedzialna i trudna praca w dużych ilościach godzin .. za w sumie małe pieniążki...i to mnie wkurza...ludzie tego nie doceniają ile tacy prawdziwi luzacy wkładają w to serce i pracy by wszystko wyszło tak jak trzeba...ja tylko tak z boczku obserwuję ...nie zamierzam się do tego zabierać...
Tak sobie czytam o tym luzakowaniu i nie wiem kiedy ten kraj znormalnieje.
Chodzi mi o pracę na czarno.
Pracodawca ryzykuje bardzo dużo w przypadku poważniejszej kontuzji pracownika o co przy koniach nietrudno..
Ja wiem, że na początku to wszystko fajnie wygląda - ja zatrudniam na czarno a osoba zatrudniana się zgadza.
Wszyscy happy.
Wszystki jest ok dopóki człek jest zdrów i nie zaliczy kopa, czy nie połamie kończyn.
Pracownik, który kontuzji ulegnie jest nieubezpieczony i musi sam pokryć koszty leczenia i wtedy zaczynają się schody.
Przestaje być fajnie i miło a różniste urzędy potrafią naprawdę pracodawcy dobrać się do tyłka.
Osoba pracująca na czarno, niekoniecznie poniesie jakąkolwiek odpowiedzialność.
Dochodząc swoich praw może zgłosić, że pracodawca obiecywał podpisanie umowy o pracę.
Jeśli jeszcze znajdzie świadka na to, że codziennie przyjeżdżał do koni i był luzakiem zacznie się robić nieprzyjemnie.
Urząd skarbowy, ZUS i Państwowa Inspekcja Pracy z ogromną chęcią zajmą się pracodawcą.
A sankcje są poważne.
"Osobie zatrudnianej na czarno grozi odpowiedzialność za niepowiadomienie
PUP pracy o zatrudnieniu. W zależności od tego, czy pobiera zasiłek czy
nie, to jest to wykroczenie albo przestępstwo. W wypadku wykroczenia
przeważnie odstępuje się od karania poprzestając na pouczeniu, jeśli
pracownik nic nie kręci. Dla pracodawcy zawsze jest to przestępstwo."
Widac kto ryzkuje więcej.
Pracowałam kilka lat "na czarno" jako istruktor i rzucilam to w diabły.
Lata leciały a jak człek złapał grypsko, przeziębienie czy dostał urlop- nikt złotówki mi nie płacił.
Były i obietnice zatrudnienia ale bywało że od razu wiedziałam, że żadnej umowy nie dostanę.
Ileż można tak ciągnąć ?
Uciekłam z tego ponieważ nic nie zapowiadało, żeby ta mania zatrudniania na czarno miała znikąć.
I dobrze zrobiłam, bo jak podejrzewałam od tamtych czasów niewiele się w tym temacie zmieniło.
Stajenni, luzacy, instruktorzy - większość zapitala bez zadnych zabezpieczeń socjalnych, bez prawa do płatnego urlopu czy zwykłego wykaraskania się z grypy.
O przepracowanych latach do emerytury nie wspomnę - mało kto o tym myśli za młodu.
Z drugiej strony poboczne koszty ZUS, podatki - koszt zatrudnienia pracownika jest naprawdę duży.
Mam ambiwalentne odczucia. Rozumiem pracodawców ale.ja w taki układ już w życiu nie wejdę
Chory kraj 🤬
Osoba pracująca na czarno, niekoniecznie poniesie jakąkolwiek odpowiedzialność.
No no, tu bym polemizowała. Owszem, PIP takiego "czarnego" pokrzywdzonego pracownika pogłaska po głowie - ale już skarbówka nie. Pracowało się na czarno? Ano pracowało. Dochód był? Był. A podateczek zapłacony? Nie zapłacony... Czyli podateczek + kara + odsetki.
Chory kraj.
Owszem, chory, ale nic się zmieni, jeśli koszty zatrudnienia będą tak wysokie, jak są obecnie.
Załóżmy, że jeździec dysponuje kwotą 2000 pln na pensję luzaka. Jeśli chciałby luzaka zatrudnić na etat i wypłacać mu do ręki taką kwotę, to będzie musiał co miesiąc wydawać w sumie 3287 pln. Spora różnica, prawda? Z kolei, jeśli całkiem legalnie pracodawca będzie chciał się zamknąć w kwocie 2000pln, to dla luzaka zostanie raptem 1240 pln na rękę. I już praca, która za 2000pln może się komuś kalkulować, za 1200 nie pozwoli się nawet utrzymać...
Dlatego napisałam, że rozumiem pracodawców.
Naprawdę doskonale ich rozumiem.
Ale - ostanie zdanie wyjaśni więcej
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/109953,czy_mozna_zostac_ukaranym_za_prace_na_czarno.htmlpracodawca ryzykuje naprawdę sporo
Dlatego niektórzy się wycwaniali i -tak jak to było w moim wypadku- miałam umowę o dzieło. Czyli płacony tylko podatek, żadnych świadczeń i o to "miałam się martwić sama".
Na szczęście mam ziemię rolną, podlegam ubezpieczeniu w KRUSie, więc chociaż o tyle moglam być spokojna, że jak wyląduję w szpitalu (co się zdarzyło 2 razy- raz złamana stopa po nadepnięciu przez konia, drugi raz wstrząśnienie mózgu) to mi potem szpital do domu za to rachunku nie wyśle.
Jednak w wypadku gdy nie byłam w pracy (np choroba)=nie dostawałam za te dni ani grosza. Powodowało to, że zapie... w mrozie i deszczu nawet z 39 stopniami goraczki
Zatrudnienie luzaka na umowę o dzieło jest niezgodne z prawem z powodu specyfiki tego zajęcia. Zawsze można iść z taką umową do Urzędu pracy i pracodawca będzie zmuszony do odprowadzenia składek ZUS za cały okres zgłoszony przez pracownika. To się chyba nie przedawnia tylko trzeba udowodnić że pracowało się w określonym miejscu w określonym czasie. Świadkowie wystarczą.
Chory kraj czy nie - jest naszym krajem ! Jeżeli pracownik nie zgodzi się na pracę bez umowy to będzie musiał umowę dostać. Jeżeli raz czy drugi podacie nieuczciwego pracodawcę do PIP (która po to właśnie jest) to problem ten będzie można poważnie ograniczyć.
Ludziom generalnie - nie tylko luzakom- brak cywilnej odwagi w "walce o swoje" tzn. praca na umowę oraz stałe godziny pracy.
Łatwo powiedzieć, tylko gdzie potem szukać pracy? Podasz pracodawcę do sądu = nie masz pracy. O to wszystko się rozbija.
Też pracowałam na czarno jako instruktor, ale miałam ubezpieczenie studenckie i sama opłacałam sobie OC. Teraz mam umowę-zlecenie i nie ukrywam, że chciałabym w końcu mieć umowę o pracę 🙄
Pracowadcę można podać do sądu jak już Cię zwolni. 😉
Od umowy zlecenia jest płacony ZUS tak że to nie jest zła umowa.
A to że o dobrą pracę jest ciężko to wszyscy wiemy.
Jako instruktor możesz założyć sobie działalność i wystawiać rachunki na początku (spytaj w Urzędzie Pracy) są zwolnienia z opłat a potem trzeba kombinować.
fabapi- zejdź na ziemię. Nie wiesz jaki ten światek jeździecki jest mały?
Kichniesz w Szczecinie to za 5 min wiedzą o tym w Krakowie. A im większa sensacja i jest bardziej o czym plotkować (i jeszcze tę plotkę ubarwiać) tym szybciej się wieść niesie.
Co z tego jak podasz taką osobę do sądu?
Gwarantuję Ci, że wtedy już nigdy nikt Cię w tym kraju nie zatrudni jako luzaka, nie wydzierżawi od Ciebie konia i też narobi Ci tak i Twoim zwierzakom koło d... że tez żadnego konia już nie sprzedasz.
Wiem z własnego doświadczenia. Od ostatnich dzierżawców wzięłam konia w dość nieprzyjemnych okolicznościach. I wiesz co? Próbowałam go sprzedać. I każdy kupiec mi mówił: "to Ty nie wiesz jakie słuchy o tym koniu chodzą? Że się zatrzymuje, że nie szanuje dragów, że ciężki do jazdy itd itp" No i konia wiem że już nie sprzedam w tym kraju, bo już ma "opinię". Mimo, że zwierzak chodzi z powodzeniem kl "N" i "C" i przez 5 lat startów zaliczył tylko 4 eliminacje za nieposłuszeństwo w parkurze.
Tak więc gdybym podała pracodawcę do sądu to NIC bym nie zyskała poza masą wrogów i NIC już bym w tym kraju przy koniach nie miała do szukania. W żadnej działce.
Tak więc to nie jest kwestia odwagi cywilnej, ale realiów. Muszę myśleć o sobie i rodzinie i o tym, żeby się nie "skreślić" w tym światku- by móc w razie czego coś zarabiać (czy to jako luzak, trener, sprzedawca koni). Muszę myśleć o dziecku.
Łażenie po sądach dla mnie to gra niewarta świeczki
Umowa o dzieło jest przynajmniej bezpieczna dla pracownika, bo PIP w razie kontroli się nie przyczepi do niego, tylko do pracodawcy, który podpisał umowę o dzieło z warunkami, które powinny być objęte umową o pracę. Tylko, żeby PIP przyjechał, to musi ktoś donieść i koło się zamyka.
Laguna ma rację, bo nawet w "cywilu" trudno komuś kto donosi znaleźć znów pracę, świat jest mały.
a z innej beczki- wiecie jak ciężko znaleźć kogoś do pomocy przy koniach...? 😵
katka podobnie jak znaleźć możliwość pracy przy koniach 😉
ostatnio zgłosiła się do mnie kobieta z własnym koniem. chciała, by jej utrzymywać konia (500 zł) prowadzić codzienne treningi (x 😉 ) mieszkanie oczywiście za darmo (wynajęcie kawalerki minimum 600 zł jakby ktoś miał sam sobie wynająć), wyżywienie (liczmy obiad 15 zł tylko- 450 zł) plus możliwość startów w zawodach (nie widzę problemu jak mam miejsce w koniowozie) i do tego minimum 2 tys na rękę. podliczmy- wychodzi nam dużo ponad 5 tys
zasadnicze pytanie- gdzie można tyle zarobić w pracy pozakońskiej? 👀
No jeśli ktoś ma się stale opiekować końmi to jakieś zakwaterowanie na miejscu jestem w stanie zrozumieć.
A ogółem to z obu stron kwestia "trafienia na siebie".
oczywiscie ze tak i ja takowe oferuje
co nie znaczy ze nie moge policzyc za nie orientacyjnie kwoty, jakas ktos musialby zaplacic gdyby chcial takowe wynajac
fabapi- zejdź na ziemię. Nie wiesz jaki ten światek jeździecki jest mały?
Kichniesz w Szczecinie to za 5 min wiedzą o tym w Krakowie. A im większa sensacja i jest bardziej o czym plotkować (i jeszcze tę plotkę ubarwiać) tym szybciej się wieść niesie.
Co z tego jak podasz taką osobę do sądu?
Gwarantuję Ci, że wtedy już nigdy nikt Cię w tym kraju nie zatrudni jako luzaka, nie wydzierżawi od Ciebie konia
Tak więc gdybym podała pracodawcę do sądu to NIC bym nie zyskała poza masą wrogów i NIC już bym w tym kraju przy koniach nie miała do szukania. W żadnej działce.
Tak więc to nie jest kwestia odwagi cywilnej, ale realiów. Muszę myśleć o sobie i rodzinie i o tym, żeby się nie "skreślić" w tym światku- by móc w razie czego coś zarabiać (czy to jako luzak, trener, sprzedawca koni). Muszę myśleć o dziecku.
Łażenie po sądach dla mnie to gra niewarta świeczki
Być może patrzę na świat przez różowe okulary ale uwierz mi, że nie jest aż tak źle.
Od kilkunastu lat prowadzę firmę zatrudniającą ponad 50 osób i niejedno od moich pracowników już słyszałam.
Że jest ciężko - masz rację, że światek koński jest mały i rozplotkowany - również masz rację.
Nie zgodzę się jednak z faktem iż wszyscy pracodawcy oszukują.
Jak zatrudniałam luzaka to albo na umowę o pracę albo za utrzymanie konia i/lub treningi - co uważam za uczciwe.
A poza tym jak człowiek sam się nie szanuje to niech nie wymaga aby inni go szanowali !
fabapi- nie chodzi mi o to, że nie ma uczciwych pracodawców.
Chodzi mi o to, że nikt nie będzie chciał zatrudnić osoby, która doniosła na poprzedniego pracodawcę w obawie, że znajdzie byle jaki powód, aby i jemu narobić problemów.
My też mieliśmy z tatą firmę, która zatrudniała 150 osób.
I wiesz co mój tata mi zawsze powtarzał? Zatrudniając pracownika nie patrz na to co Ci mówi jak przychodzi do pracy- staraj się poznać jego charakter, aby móc przewidzieć czy i jakie narobi Ci problemy, jeśli będziesz go musiał z tej pracy zwolnić.
I dlatego jeśli nawet kandydowała do nas osoba z super doświadczeniem, umiejętnościami, kwalifikacjami itd, ale miała jakiekolwiek zatargi (nawet nie z własnej winy) z poprzednim pracodawcą- nie miała co u nas szukać.
Tak więc nadal nie zmienię przekonania, że doniesienie na kogokolwiek ze światka jeździeckiego w naszym pieknym kraju to jawne samobójstwo społeczne.
dureithel
Umieść cytat
katka podobnie jak znaleźć możliwość pracy przy koniach wink
Bo problem polega na tym ze dobry luzak sie ceni bo jest to praca badzo zobowiazujaca, czesto do poznych godzin.
A nie kazdy zawodnik jest w stanie zaplacic tyle ile powinien, za to czego wymaga.
Ja zawszę chciałam sie podjąć pracy luzaka, takiego z prawdziwego zdażenia, ale u nas w okolicy nie ma takich sportowych stajni , ani zawodników 🙁
Laguna - masz bardzo mądrego ojca :kwiatek:
dużo racji jest w tym co piszesz
A ja z prośbą o pomoc -
jak jest luzak po angielsku?
Znalazłam tłumaczenie słowa beritter jako ecuyer - nie wiem czy to jest wyrażenie "martwe" w sensie książkowe czy używa się go normalnie na co dzień.
Chciłałabym też wiedzieć jak jest "objeżdżanie koni'.
Będę wdzięczna za pomoc.
Co do umów o pracę i ubezpieczenia to zgadzam się że donoszenie na kogokolwiek choć wydaje się być słuszne problemuy nie rozwiąze, co najwyzej uczyni z pracujacego czarną owcę.
Raczej pzydałaby się inicjatywa odgórna i rónoległa akcja oddolna;
np. PZJ zachęcający do legalnego zatrudniania- artykuły, ulotki, oferty firm ubepieczeniowych dla luzaków, a oddolnie np. wymyślec nagrodę "dobry koński pracodawca" wręczaną stajniom i ośrodkom, które zatrudniają legalnie.... tym samym te, które nie mają takiej nagrody byłyby narażone na częstsze kontrole PIH itd...
luzak - groom. choc dla mnie to pojecie jest duuuzo szersze niz polski luzak 😉
poza tym: po 1 jak osoba nie potrafiaca napisac cv chce pracowac 🤔 🤔 🤔 a po 2 to pojecia ktorych szukasz naprawde mozna wygooglac bez problemu..
luzak - groom. choc dla mnie to pojecie jest duuuzo szersze niz polski luzak 😉
poza tym: po 1 jak osoba nie potrafiaca napisac cv chce pracowac 🤔 🤔 🤔 a po 2 to pojecia ktorych szukasz naprawde mozna wygooglac bez problemu..
ja wyszperałam luzak jako- ecuyer - tłumaczenie na angielski z niemieckiego - ale nie wiem czy to nie jest "martwe" słowo coś na kształt polskiego "Mości panowie" vs "szanowni państwo".
A co do nieumiejętności napisania cv to sorry,ale ja np. studiowałam w niemczech ale nie podejmę się napisania sama sobie szkopskiego CV 🙄, też bym do tego raczej kogoś prosiła.
I niestety nie zgodzę się, że te pojęcia można tak bez problemu wygooglać- owszem można znaleźć pojęcia ale właśnie tak jak z tym "ecuyer" - jak się nie używa na co dzień słownictwa z danej branży to się trzeba ludzi co używają dopytać- co niniejszym tu robię 😍
mozna w ciągu paru sekund znależć nazwy wszelkich możliwych okołokońskich zawodów, a po ich opisach wykoncypować polski odpowiednik
A więc:
google: horse jobs
najpierwsze co się pokazuje to yard and groom
tam wchodzisz sobie na equestrian jobs i rozwijasz pierwszą linijke all job types albo all jobs
kotbury, ale jak osoba bez znajomosci podstawowych(!) pojec chce pracowac? bo rozumiem, ze chodzi o prace za granica, gdzie jezyk jest wymagany. jesli sie myle to mnie popraw
A beritter to chyba nie to samo co luzak?
bereiter = berajter = ujeżdżacz - człowiek który szkoli konie
kotbury, ale jak osoba bez znajomosci podstawowych(!) pojec chce pracowac? bo rozumiem, ze chodzi o prace za granica, gdzie jezyk jest wymagany. jesli sie myle to mnie popraw
A czemu "bez znajomości podstawowych pojęć"?! 👀
Dzięki Elape - poszperalam i jednak nie ma w angielskim takiego odpowiednika polskiego luzaka- najbliżej jest groom, lub yard (gdzie yard to jest ktoś do pracy polowej związnej z końmi- stajenny bardziej).
Nie ma jednego słówka jak u nas- po prostu się pisze np. groom, riding, jumping itd.
A! I do razu znalazłam coś co mogłoby być rozwiązaniem na problemy z legalnym zatrudnianiem luzaków w Polsce - na wyspach mają stowarzyszenie luzaków!
http://www.britishgrooms.org.uk/