Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
Macie jakieś wypróbowane sposoby na naukę?
Mam jutro olbrzymi sprawdzian z biologii i siedzę nad tymi notatkami i siedzę i nie umiem totalnie nic. Gapię się, czytam ale nie wchłaniam. Poza tym nie mogę nawet wybrać najważniejszych faktów bo to są same najważniejsze rzeczy.
Już odpadam. 😵
Też mam jutro duży i dość trudny spr z bioli 🙂 Ja porobilam sobie notatki w osobnym, przeznaczonym do tego zeszycie, wynotowałam WSZYSTKIE zagadnienia, opisując je szczegółowo i w miare przystępny sposób, a czytając to...kiwam się! Tak, kiwam się i coś gryzę przy okazji-ołówek np. ;D To mi pomaga 🙂
martynkakoniki, to pytanie w stylu czym się różni dinozaur od modelu samolotu 😉
Zacznijmy od tego czym jest oryginał w grafice.
Grafika to dziedzina sztuki polegająca na tworzeniu dzieł za pomocą powielania. Artysta tworzy matrycę i za jej pomocą może wydrukować od kilku odbitek aż do nieskończonej ich ilości (w zależności od techniki).
Aby zapobiec nadmiernemu powielaniu artysta określa ile odbitek danego dzieła można wykonać i każdy oryginał jest opisywany w taki sposób x/y gdzie x to numer kolejnej odbitki a y to ilość ogólnie odbitych prac (np. 3/10 to trzecia odbitka z dziesięciu).
Plakat to również praca graficzna, tyle że komercyjna. Plakaty nie są numerowane ale też mają swój nakład. Wszystkie plakaty wydrukowane w ramach z góry założonego nakładu to oryginały.
Reprodukcja to kopia. Może to być np. kopia obrazu wykonana za pomocą technik fotograficznych i drukarki.
Reprodukcją można też nazwać wznowienie jakiegoś starego plakatu.
Domyślam się, że chcesz coś kupić i spotykasz się z tymi dwoma hasłami a nie wiesz jak je interpretować. Napisz coś więcej, spróbuję doprecyzować to, co wyżej napisałam.
Ramires, tak z dnia na dzień to Ci nie pomogę, ale na przyszłość polecam:
http://www.dobreksiazki.pl/b12366-zestaw-pamiec-i-intelekt-pamiec-na-cale-zycie-pamiec-trening-interaktywny.htmKsiążka napisana przez znajomego moich rodziców. Metody tam opisane są świetne, byłam też u nich na obozie - na prawdę cudowna sprawa.
Dało to jakieś efekty?
Mam bardzo duże problemy z koncentracją i z zapamiętywaniem. Może to by coś pomogło...
Ramires, w jakich godzinach się uczysz? Zawsze o tej samej porze?
Uczę się zawsze po powrocie ze stajni czyli dość późnym wieczorem. Tu nic nie da się zmienić, ponieważ lekcje kończę koło 16, a zanim wróciłabym do domu i nauczyła wszystkiego - zamknęliby mi halę.
Ale to nie tylko wina późnej pory - na lekcjach bardzo często odpływam i nic nie zapamiętuje.
Jednak nie przypominam sobie żebym miała aż tak duże problemy w przeszłości.
Chyba mi się mózg przegrzał 🤔
Ramires , jeżeli masz pamięć wzrokową to polecam rysowanie (jak będziesz zainteresowana to ci opowiem co i jak) i najpierw zrozumienie materiału a nie kucie na blachę.
Ramires, miałam podobnie aż okazało się, że najlepiej wiedza mi wchodzi, gdy uczę się od godziny 10 do powiedzmy 17 robiąc sobie przerwy co godzinę np. na krótki spacer, poczytanie ulubionej książki (kilka stron) czy uszykowanie jedzenia. Na kartkówki uczyłam się w tramwaju. To mi dawało pół godziny na opanowanie materiału z kilku zajęć. Przed dużymi egzaminami dzień wcześniej zostawałam w bursie i się uczyłam. Doskonale mi też robiło porozmawianie o tym, czego się uczyłam, z kolegami z bursy. Zwłaszcza, gdy materiałem do wkucia była historia czy historia sztuki, filozofia, antropologia kultury. W przypadku przedmiotów ścisłych uczyłam się sama dużo rysując, przepisując wzory i definicje po kilka razy. Wieczorem mogłam jedynie powtórzyć sobie wiedzę przed snem.
Przygotowywałam też notatki w systemie kilkustopniowym. Najpierw zakreślałam w podręcznikach definicje pewnych pojęć i notowałam ich nazwy na marginesach. Później na dużych arkuszach papieru starałam się spisać wszystko z pamięci posługując się treścią marginesów. Potem opowiadałam sobie lub komuś to wszystko. Na koniec wypisywałam na małych kartkach tylko najważniejsze rzeczy pod postacią hasła.
Rano, przed egzaminem, rzucałam okiem na małe karteczki. Gdy coś było dla mnie niejasne wracałam do dużych.
Ale niestety swój system każdy musi poznać sam. Metodą prób i błędów 🙁
Eh... no dzięki w każdym razie za pomoc. Będę próbować - może coś do mnie dotrze.
Niestety biologia poległa ale może chociaż poprawkę zaliczę 😉
dzikaświnia - rysuje i to dość dużo ale to też niewiele daje.
Jak to miło być tłumokiem. 😵
Ramires
Ja, jeśli musiałam się nauczyć dużej partii materiału zawsze łaziłam po pokoju z podręcznikiem/zeszytem/notatkami w ręku i sama sobie robiłam cały 'wykład' - tzn. najpierw czytałam na głos, potem powtarzałam to co chwilę zaglądając do książki, aż w końcu opanowałam materiał 😉 (dodam, że cały czas chodziłam dość szybkim krokiem wokół stołu-więc przy okazji pare kalorii się zgubiło :hihi🙂
Jeśli chodzi o przedmioty ścisłe, to trochę to 'strasznie' wyglądało... niczym jak w "Pięknym umyśle". Rozklejałam po pokoju duże kartki/kartony i na nich rysowałam wzory, rozwiązywałam zadania, pisałam regułki itd. (oczywiście łażąc od ściany do ściany i powtarzając na głos, tak jakbym sama miała to w małym paluszku i tylko przekazywała w tym momencie wiedzę innym... :lol🙂.
W moim przypadku taki sposób na naukę przyniósł najlepsze rezultaty-mogłam siedzieć godzinami przy biurku, czytać podręcznik i kompletnie nic z tego nie zapamiętać, a rundka po pokoju i przeczytanie na głos kilku zagadnień od razu pomagało 🙂
Właśnie macie jakieś ebooki o mnemotechnikach? U nas jest 1 książka w bibliotece Buzana, ale musiałabym przez cąły kampus lecieć, a biblioteki sie boję...
Znam niezawodny sposób, żeby się dobrze nauczyć: po prostu trzeba nauczyć grupkę znajomych: poprowadzić wykład, ćwiczenia 😀
Mi właśnie uczenie się z kimś nie pomagała a przeszkadzało.
Ramires nie jesteś tłumokiem 🙂 Szkoda , że nie możesz się uczyć wcześniej , myślę , że to by mogło troszkę pomóc.
Nie, nie uczenie się z kimś (plotki o d.m., "komu kanapkę?"😉, tylko uczenie kogoś. I nie pomaga "uczonemu" tylko uczącemu 🙂.
Nie, nie uczenie się z kimś (plotki o d.m., "komu kanapkę?"😉, tylko uczenie kogoś. I nie pomaga "uczonemu" tylko uczącemu 🙂.
Tak tak tak, u mnie i w LO i na studiach wlasnie to sie najlepiej sprawdzalo, w domu za nic nie moglam sie skupic i zakuc 😉
Próba wytlumaczenia czegos komuś, nawet z ksiażka pod nosem, ewentualnie bardziej douczona kolezanka, i juz musisz sie skupic na tym co robisz po prostu 🙂
Czemu w różnych laboratoriach/podręcznikach są różne przedziały prawidłowych wartości wyników badania krwi (morfologia, hormony)?
Pamiętam, jak szukałam prawidłowej wartości OB. Każde źródło twierdziło co innego... A przecież wszędzie się je bada chyba w ten sam sposób?
Różne laboratoria stosują różne normy o czym mogłam się przekonać właśnie dziś odbierając wyniki badań. Różnią się wprawdzie tylko nie wielką liczbą np.
MCV
lab1 80-97 lab2 85-100
HCT
lab1 35-50 lab2 37-47

Prawda czy pic na wodę ?
Kiedyś słyszałam o czymś takim, że osoby, które często przebywają ze sobą miewają... "podobne myśli". Nigdy w to nie wierzyłam. Ale ostatnio zauważyłam, że z moją przyjaciółką często mówimy w jednakowym czasie identyczne słowa, na gg w tym samym momencie wysyłamy podobną treść.
Przypadek ? 🤔
wątpie. ja też tak mam z moją przyjaciółką albo mamą. z przyjaciółką miewam tak, że ona o czymś myśli i chce powiedzieć a ja mówie to co ona chciała powiedzieć przed nią. zdarza się takie cos🙂 ale jak wytłumaczyć to, to nie wiem 🤣
Też tak mam z przyjacielem 😉
To chyba kwestia tego, że bliskie osoby po prostu się rozumieją, podobnie myślą itd 😉
no to dobrze że nie jestem sama w tych 'schizach'. W sumie ciężko to jakoś logicznie wytłumaczyć, ale jednak się zgadza....
dzięki za rozwianie wątpliwości🙂
ramires- jeśli uczysz się późnym wieczorem, to przypuszczalnie jesteś nieustannie niewyspana, przemęczona i ogólnie nieco przeżuta przez życie.
Ja w takich wypadkach idę spać na dwie-trzy godziny. Dużo łatwiej się uczyć o 2 w nocy, ale po regenerującej drzemce, niż ucząc się myśleć tylko o tym, by wcześniej iść spać.
Oprócz tego pomaga mi przepisywanie na kolorowo, chodzenie i gestykulowanie przy uczeniu się, wypowiadanie na głos (przy tym intonowanie, deklamowanie niemal i próba znalezienia melodii w zdaniu). Wymyślanie różnych przedziwnych skojarzeń. To ostatnie przydaje się na przyklad przy nauce słówek, ale przy nauce pojęć z biologii też - nie jestem w stanie teraz niczego przytoczyć, ale czasem sobie wymyślam do danego słowa całe historyjki, żeby je dobrze sobie skojarzyć.
Popatrz na nazwę "kwas dezoksyrybonukleinowy". Mnie 'dezo' kojarzy się z jogurtem, 'ksy' ze środkiem na katar, 'rybo'; oczywiście rybka. 'Nukleinowy' wygląda dla mnie jak kubek z taką mleczną, gęstą cieczą. Teraz łączę to w całość: rybę utopiłam w myślach w tym 'nukleinowym' kubku, zalałam z wierzchu jogurtem. Ryba ma genetycznie (nawiązanie do definicji DNA) uwarunkowany katar. Samo wymyślanie czegoś takiego utrwala - a jeśli uda sie wymyślić coś zabawnego, to zostaje w głowie miesiacami.
Kiedy czuję, że odpływam, to idę się przebiec 100-200 metrów, żeby mi adrenalina skoczyła. Podczas uczenia się zjadam też całe góry słodyczy i zapijam obrzydliwie przesłodzonymi herbatkami.
Wilejka- zdaniem Mirosława Bańko forma "a więc" na początku zdania jest dopuszczalna, ale moim zdaniem wciąż pozostaje nieelegancka i kanciasta. 😉
ja mam tak z mezem... Mowimy i myslimy o tym samym, wiec podczas jakis niezrecznych sytuacji np podczas wyjscia, nie musimy sie komunikowac werbalnie 🤣
ramires- jeśli uczysz się późnym wieczorem, to przypuszczalnie jesteś nieustannie niewyspana, przemęczona i ogólnie nieco przeżuta przez życie.
Ja w takich wypadkach idę spać na dwie-trzy godziny. Dużo łatwiej się uczyć o 2 w nocy, ale po regenerującej drzemce, niż ucząc się myśleć tylko o tym, by wcześniej iść spać.
Można by jeszcze spróbować przestawienia zegara tak, żeby uczyć się przed zajęciami, a wieczorem chodzić wcześnie spać. Od 21 do 5 też jest osiem godzin. Tylko życie towarzyskie może na tym ucierpieć. Ale organizm nie powinien narzekać, jak się go przyzwyczai stopniowo. A może się nawet ucieszyć.
Co do skojarzeń przy nauce, ostatnio wkuwałam na biologię - koleżanka powiedziała, że to przecież logiczne, że histologia to nauka o tkankach -> historia tkanek 😜 niestety nie opowiedziała jakim sposobem do tego doszła, ale dzięki jej skojarzeniu na pewno zapamiętam ten termin 😁
Wymyślanie różnych przedziwnych skojarzeń. To ostatnie przydaje się na przyklad przy nauce słówek, ale przy nauce pojęć z biologii też - nie jestem w stanie teraz niczego przytoczyć, ale czasem sobie wymyślam do danego słowa całe historyjki, żeby je dobrze sobie skojarzyć.
o tak-popieram.
po dziś dzień pamiętam, jak w 1 klasie gimnazjum miałam wielki problem, żeby zapamiętać nazwę "Burkinafaso"....daleko stąd żyło stado psów - burków, w ogrodzie fasoli. codziennie rano wszystkie psy podnosiły nogę i załatwiały się...na fasolę 😉
i tak powstało BurkiNaFaso 😉
Eh.. a ja z pytaniem, faktycznie aż głupio pytać. Temat rozprawki na jutro "Dlaczego utworów literackich nie można traktować jako niezawodnego źródła wiedzy historycznej?".. i mam tylko jeden argument o fikcji literackiej. Wszystko co wymyślam natychmiast dementuje, bo to ciągle mi pod fikcję podchodzi. Przychodzi Wam coś do głowy?
Bo utwory literackie nie są obiektywne? Można zawrzeć w nich własne refleksje, ocenę, ideologię.
Te skojarzenia działają według banalnej zasady: jeśli coś rozumiemy i jest to dla nas zupełnie logiczne, to dużo latwiej jest się tego nauczyć. Ale o ile fizyka jest logiczna sama w sobie, o tyle do wkuwania słówek, czy terminów biologicznych trzeba wymyślić własną logikę 🙂
Rewir: jak chciałabyś tę 'fikcję literacką' rozwinąć? Ja bym to rozbiła na te inne argumenty, które potem wymyśliłaś 😉
poza tym (moje luźne myśli): autor zwykle nie prowadzi wnikliwych badań i jego celem nie jest całkowita ścisłość z rzeczywistością, czyli autor nie ma wiedzy historycznej, nie ma dokładności historycznej przy odwzorowaniu
nawet w przypadku realizmu świat przedstawionyjest tylko podobny (zasada mimezis) do rzeczywistości, patrz kreacja Wokulskiego, który przecież nie istniał
przemilczenia; w literaturze romantycznej ("cierpienia młodego Wertera"😉 nie ma nawet jednej wzmianki o tym, że ludzie się nie myli, cuchnęli, na ulicach pełno było ludzkich odchodów. Autor nie musi o czymś takim pisać, skoro nie chce
kreacja artystyczna zależy od przekazu, czyli rzeczywistość w literaturze jest tylko nośnikiem głębszej informacji - a nośnik trzeba modelować, gdy się coś chce przekazać konkretnego