KOTY

Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 października 2009 17:35
sanna, Moja ruda też ma jedno oczko przymknięte. Ale nie cały czas. Ma też tik nerwowy i mryga jej powieka. Ale to było spowodowane tym, że kędyś z całym impetem przyrżnęła w zamknięte szklane drzwi od balkonu, bo nie zauważyła, że mama zamknęła.
Na zdjęciu to dobrze widać.

Nie ma jak woda z akwarium żółwia  🤔
zaba   żółta żaba żarła żur
17 października 2009 22:24
Sanna-maleńka jest przesłodka!!!Nic tylko tulić i pieścić!!!  💘
A o oczko nie martwiłabym się-Niunia jest jeszcze bardzo malutka,pewnie dopiero niedawno oczka otworzyła,więc powinno wyrównac się wszystko!  🙂  Ukochaj Malenkie Cudo od ciotki żaby!  :przytul:
Zabo, wycalowalam, cale  😍
Male jest po prostu cudne, najszczesliwsze jest bliziutko czlowieka, mala kokietka  😀
Dziekuje za pocieszenie z oczkiem  :kwiatek:
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
18 października 2009 12:00
Lenistwo mnie ogarnęło.
Drapaki nieposkładane, połowa części wciąż w pudłach, śruby "gdzieś się zapodziały"... ale kotom wystarczyło złożenie samych platform (chociaż górna przykręcona jest na jednej śrubie, a na reszcie słupków po prostu wisi). Nie będę na razie dorzucała hamaków, sznurków i całej reszty, bo mi spać nie dadzą. W nocy był dziki busz i harce, a teraz panienki zaległy i odsypiają:

 
Kazdy na swom pieterku  😍
czy chcecie posluchac o Asterix..? juz pierwsza koopa za nami, tak samo pierwsze chrupeczki  - ukradzione i zjedzone z apetytem
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
18 października 2009 13:27
sanna, Duda się nie przyznaje, ale... starość nie radość. Zeskakiwanie z górnej platformy to już nie na jej stawy. A "niskie i pojemne podwozie" nie ułatwia schodzenia z drapaka w inny sposób. Za to młoda fika, buja się i kręci młynki jak szalona - jak na małpiatkę przystało.
Nowa rodzina będzie miała naprawdę przeuroczą, przekochaną i całuśną kluseczkę z Asterix (płeć już na 100% potwierdzona?)
Alvika, eh, wiem.. Savana tez ma wszedzie schodki aby jej pomoc, nie narazac na ewentualne zeskakiwanie, chociaz Salsa tez tego unika jak tylko moze..
nie moge sie doczekac zdjec szalejacych po drapaczku Twoich Niebieskich  kamikadze  😎
Raz jeszcze Asterix.. pierwsze chrupeczki i  mizianki z R.
no i taaakich oczu dostaje Nini, gdy widzi mala (mala to na moje oko na 99% baba, ale juz  mi sie dziczek zwany malo wyszukanie Chlopczykiem, okocil, wiec.. 😂

Moja kotka po "urazie" otrzymała transfuzje..miała tylko jechać na rentgen a tu się okazało że wyniki nie dobre.

Niestety po transfuzji się okazało nie wyniki sie nie poprawiły. Kiepska bardzo krzepliwość krwi. Podejrzenie krwotoku wew. Na operacje za póżno. Pewnie do rana nie przeżyje. Tak mi przykro. Jestem zła. Dlaczego od razu nikt nie wpadł że może miec wew wylew.

To mój ostatni kot..
Trzymaj się Dramka !
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
18 października 2009 22:14
Dramka, przykro mi....
zaba   żółta żaba żarła żur
18 października 2009 22:26
Dramka-strasznie mi przykro... 😕
Nawet nie wiem co Ci napisać!
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
19 października 2009 10:44
Dramka, trzymaj się, może jednak kota się z tego wybroni...
Trzymaj się, koty w końcu mają te dziewięć żyć, więc a może jednak..?

A u Sylwestry kolejny objaw psychozy. Od wczoraj ulubionym miejscem kota jest strych. Na strych wchodzi się po drabinie i kot wchodzi na ostatni szczebel, a ponieważ stamtąd do podłogi strychu jest taki trochę większy krok i już nie daje rady, to miauczy rozgłośnie, aż się podsadzi. Po czym włazi pod kawałek nie wykończonej podłogi, rozpłaszcza się jak flądra i udaje, że jej nie ma. Czysty eskapizm. Przynajmniej cicho - bo za pierwszym i drugim razem na strychu chyba próbowała łapać dogorywającą tam z głodu mysz, bo straszny był hałas. Ale to się już uspokoiło, a kot nie reaguje na żadne wołania i daje się wyjąć tylko przemocą. Zobaczymy, co będzie jak damy jej tam poleżeć do woli i zgłodnieje...  😀iabeł:
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
19 października 2009 13:11
Zobaczymy, co będzie jak damy jej tam poleżeć do woli i zgłodnieje...  😀iabeł:

Hm... Bratnia dusza  😀iabeł:
Złamałem się i wyciągnąłem przed chwilą. Popiła wody z kwiatka i teraz siedzi na stole, gapiąc się w okno... A dzień taki ładny!
Dramka, bardzo m przykro. ale moze jeszcze zdarzy sie cud..
Dramka, strasznie mi przykro 😕

Słuchajcie jaki ja horror wczoraj przeżyłam!

Otwieram pudło z kociakami, patrzę, a jedno z nich leży ledwo żywe!!! Trzy godziny wcześniej bawiłam się z nim, wszystko było OK, a tu nagle ledwo dychający prawie - trup! Wzięłam je szybko na termofor, przykryłam i zaczęłam masowac brzuszek (nic innego mi do głowy nie przyszło) Małe zwymiotowało, więc stwierdziłam, że to na pewno coś nie teges z układem pokarmowym.
Od 20 do 23 siedziałam z małą i ją masowałam. Cały czas była jak taka szmaciana lalka - zero reakcji na bodźce zewnętrzne, jak ją podnosiłam, to kończyny wisiały, a oczka były takie bez wyrazu. Matko, jak ja się wtedy bałam, że już po kocie...
O 23 się skuliła, jakby zaczęło do niej docierac, że ją boli. Pół godziny później machała łapkami, gdy ją masowałam po brzuchu. Głowa wciąż się nie ruszała, ale pyszczek zaczął się otwierac i zamykac. Wtedy właśnie postanowiłam spróbowac jej podac ciepłą wodę do picia. Nie chciała jej przyjąc. Wzięłam ją na ręce i ją głaskałam. Zaczęła mruczec. O północy spróbowałam jej znowu podac wodę - tym razem piła, ale bardzo powoli, po kropelce. Po raz pierwszy zamknęła oczka i zasnęła. Pozwoliłam jej spac przez godzinę, po czym znowu podałam jej ciepłą wodę.
Zaczęła pic kropelka po kropelce, tak, jak poprzednim razem, ale nagle... dosłownie coś jej błysnęło w oku, przyssała się do strzykawki i wypiła całą wodę! Nagle wstała i jak niby nigdy nic wspięła się po mnie i zaczęła szukac cycka, piszcząc z całej siły! Zdrowa jak ryba! Podałami jej mleko, ale tylko odrobinkę, żeby nie obciążac od razu brzuszka, ale o 3 rano podałam normalną porcję i zeżarła wszystko! A o 6.30 to już się bawiła na całego  💃

Uff... tak się bałam, na szczęście dobrze się skończyło 💃



Wstawie troche zdjęc Amisia 🙂

Zdjecie z serii "O, nakryli mnie w kuchni"


Lepiej się ewakuować....(wygląda jak paker 😀)

Będę siedział i słodko wyglądał...


A najlepiej zajmę psu łóżko. Jestem niewyrzucalny 😀

zaba   żółta żaba żarła żur
19 października 2009 21:51
ikarina-początek Twojego posta to normalnie czytałam z kluchą w gardle i na bezdechu... Ale jak zerknęłam kilka linijek w dół i zobczyłam pozytywna emotę,to oddech wrócił... 💃
Nigdy wiecej nie stresuj mnie tak,Kobieeeeto!!! 🤬

Cieszę się,ze maleństwo ma się juz dobrze!!!  😅
Marzena, śliczny ten twój kotek 🙂

zaba, to teraz sobie wyobraź, jak ja się bałam, siedząc przy tym maluchu! Aż się boję teraz wracac do pracy, żeby w tym czasie coś się nie stało 🙁

A tak w ogóle to mam problem, jak je nazwac. Imiona robocze to Amelia (od Amelii Ertheart), bo mała uwielbia latac, w sensie zeskakwac z dużej wysokości i Klamot (zawsze tak chciałam nazwac kota 😀iabeł🙂

Ma ktoś jakiś pomysł? Kotka jest czarna z białym pyszczkiem i skarpetkami na wszystkich łapkach (jedna ma czarnego paluszka  😀), lubi byc najdalej i najwyżej, bardzo przygodowa, a kotek jest cały rudy, dominujący, głośny i jak go karmię, to mleko jest dosłownie wszędzie - nawet na ścianach 😀
Marzenaco to za rasa, syberian?

Dramka  🙁
zaba   żółta żaba żarła żur
19 października 2009 22:27
ikarina-myślę,że imiona "same przyjdą"  😉
Ja zawsze obserwuje bąble i w zależnosci od tego jak sie zachowuja,tak je nazywam  🙂

Ale KLAMOT-rewelacja!!!  😀iabeł:
Notarialna, ten rudzielec wygląda jak mój jak był mały! ideantyko! 😜

mam pytanie, w jakim wieku powinno się kastrować kocury ? mój ma jakieś 5-6 miesięcy, ale 3 razy nasikał nam do zlewu i wanny, jakiś tydzien temu w toalecie koło kuwety, a dzisiaj nasikał do nocnika mojej siostry  😵 do tego czatuje pod drzwiami (mieszkam w bloku) i potrafi mu sie uciec na klatke jak ktoś wchodzi do domu, ogon w górze i biegnie po schodach...
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
20 października 2009 05:33
martynkakoniki, Myślę, ze wiek pół roku to najwydajniejszy czas na kastrację. Trzeba właśnie wyczuć ten moment gdy kocur zaczyna dopiero posikiwać. Byleby się to w głowie na stałe nie zalęgło.

Cieszę się, że się Rude podoba. Obudziła cały dom o 4 rano. Zachciało jej się zabawy w ganianego ze skorupką od włoskiego orzecha 😵
Szepcik, tak, syberyjczyk, wlasciwie to Neva Masquarade. 5 miesiecy mu stuknie niedługo, dziecko z niego straszne ale charakter ma genialny 🙂
cieciorka   kocioł bałkański
20 października 2009 21:38
ikarina, super, ciesze sie!!

udało się w koncu nindzi brzuch zabrac do doktora. doktor ja mnie zobaczył, już sie nawet nie dziwił. ja sama jestem zdania ze lepiej pohisteryzowac i marudzic niż zaniedbac. kot zafundował nam wysmienicie pachnącą niespodzianke. pan doktor pomacał i nic niepokojącego nie znalazł. polecił jedynie dalsze pojenie parafinką i dodanie warzywek do diety... nawet kiszonej kapusty. tak wiec gotowac kotu bede pełne obiady. musze go czesac i zapewniac poslizg a jak i tak sie zatka to pomagac przy kupie.
po powrocie do domu usiadł na srodku korytarza i sie nie ruszał. trzeba go było omijac, ale nawet tracanie ni robiło na nim wrazenia. nawet kabanoska nie chciał zjeść taki było brażony. chyba już mu troche przeszło.
przynajmniej pańcia jest spokojniejsza- wiem ze koty teraz zmieniaja siersc ale jego problemy były na tyle czeste ze bałam sie ze mu tam cos utknelo i dlatego przeszkadza. poraz kolejny stwierdzam ze wspaniałego mamy pana doktora. wyroumiały i uczciwy. trafiłam do niego poniekąd za sprawą Alviki (dzieki!) i jakby co, moge polecić warszawiakom.
Wpadam tu po poradę- zostałam od wczoraj "mamą" 5 ok. 10-dniowych kociąt. Matki nie ma i raczej już nie wróci  😵 Karmię je specjalnym mleczkiem od weta, ale zupełnie nie mam pojęcia, czy robię to prawidłowo- podaję im mleczko jak zaczynają się wiercić i piszczeć- średnio co 3-4 h,
małe piją z apetytem, przy pomocy specjalnej butelki, ale ilościowo nie wiele (ok 25 ml na 5 sztuk kociąt)- myślę, że ich żołądki są jeszcze maluteńkie. Oprócz tego mają butelkę z ciepłą wodą w gnieździe, do której się przytulają. Dwa razy dziennie czyszczę je (chusteczki nawilżane dla dzieci) i masuję im brzuszki- podobno to polepsza trawienie.
Co jeszcze powinnam robić żeby bidulki przeżyły? Na razie są w całkiem nie złej formie- matka zniknęła wczoraj rano, a od dziś się nimi zajmuję. Kiedy wprowadza się pierwszy stały pokarm i jaki?
A może jest jakaś mądra strona internetowa pt. ABC kociej mamy? 
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
21 października 2009 06:12
Marzena - on jest BOMBOWY po prostu!!

A ja znow po porade. Czy sa jakies sposoby na smrodki wydobywajace sie zkociej paszczy? Bo, o matko, jak moj mi ziewnie, albo sie przytula pyskiem, to jest masakra. A zaczelo sie to dopiero niedawno. Wczesniej nic czuc nie bylo...
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
21 października 2009 07:25
Kopyciak, takie know-how z grubsza: http://www.fundacjakot.pl/content/view/48/46/ i przepastne zasoby http://forum.miau.pl/ (tematów o odchowaniu maluchów jest sporo, równie wiele jest tematów dot. konkretnych problemów - brak kupki, słabe ssanie itp.)

Wizja, najpierw kontrola paszczy, czy to nie stan zapalny dziąseł albo efekty wtórne od osadzonego kamienia na zębiszczach. Potem kontrola miski - czy po zmianie pokarmu zapaszki nie znikają (bo może kotu się często odbija). Potem to już chyba tylko wet (akcja profilaktyki zębowej całkiem niedawno się skończyła, więc weci powinni mieć jeszcze sponsorowane płyny do oczyszczania paszcz psich & kocich).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się