Wybaczcie, ze tylko pobieznie przeczytalam zaleglosci...
kujka, swietne wiesci.
Strucelka, no i super !!!
lov, biedactwo..... nie wiem co powiedziec. Przykro mi....
Paczunio wczoraj odstawil niezla akcje. Odsadzil sie z niewiadomojakiego powodu (nigdy wczesniej tego nie robil). Rozerwal kantar (cale szczescie, ze ten kantar puscil)..... po czym sie wspial, prawie uderzyl lbem w belke na suficie, zaczal biegac po waskim korytarzu, cofajac sie z impetem uderzyl zadem w sciane, rzucil sie z "furczeniem" i kwikiem na kraty boksu jednego z koni (ogierka) ....... po czym udalo sie go spacyfikowac kiedy przystawial sie do kobyly. (Tak, Paczus jest walachem.... ) Wszedzie smierdzialo spalenizna, bo spod kopyt szly iskry, ze hej. :/
Dzisiaj wsiadalam z dusza na ramieniu jak to sie mowi... i nic... czysciutku i luzniutki! Ufffff.......
No i pozdrawiamy. I przepraszam, ze znowu zdjecia Paczunia.



