Szkolnictwo w Polsce

Lotnaa   I'm lovin it! :)
05 sierpnia 2009 21:24
Świat będzie lepszy! Za jakieś 20 - 30 lat, jak pokolenie obecnych nieuków przejmie wreszcie władzę...


Ale już przecież próbka była, w biało czerwonych krawatach.
Nie, dziękuję...  🙄
Sprawa jest taka, że istniejemy w realiach świata demokratycznego, a żeby dane państwo istniało i funkcjonowało odpowiednio w tych realiach MUSI miec wykształcone społeczeństwo. Mamy przykład z niedalekiej przeszłości, jak usuwanie faktów naukowych i używanie propagandy miało na celu czyszczenie ludziom mózgów. Im ludzie głupsi, tym głupsze kity się da im wcisnąc. Dlatego wysoki poziom edukacji JEST POTRZEBNY!!!
Państwo to MUSI mieć takich poddanych, którzy na znak prezentera telewizyjnych wiadomości będą na czarne mówili białe, a na białe - czarne. Innymi słowy - potrzebuje mas ćwierćinteligentów (takich, którym wydaje się, że myślą, a tak naprawdę potrafią tylko papugować - bo tego się właśnie bardzo dobrze nauczyli w szkole). Analfabeci są o wiele rozsądniejsi! Przynajmiej - na ogół, no i oczywiście pod warunkiem, że życie już ich czegoś nauczyło. Analfabetami, wbrew pozorom, trudniej manipulować... Choćby dlatego, że najczęściej nie mają nawyku oglądania wiadomości czy innych "Faktów", a cały ich "krąg opinii", w którym uzgadniają swoje zachowania i postawy, to kilku kumpli spod sklepu. Populacja praktycznie poza zasięgiem współczesnej socjotechniki! I to jest właśnie piękne, tylko tacy jeszcze mogą w dzisiejszych, zdziczałych czasach, ocalić jeśli nie cywilizację (ta jest już chyba skazana na zagładę), to bodaj biologiczne istnienie gatunku... Bo zjadaczom telewizyjnej papki da się każdą truciznę zaserwować pod warunkiem, że ją telewizja pochwali...

I tak Was nie przekonam. Zastanówcie się tylko - czy argumenty, których używacie, wynikają z Waszych własnych przemyśleń, czy po prostu "tak należy" myśleć, a..?

Oczywiście - nikt nie wie, co to jest "doktryna konwergencji". Mimo googli i wikipedii, co to podobno wiedzą wszystko?  😁
masz rację, jkobus, nie przekonasz mnie.

Widzię, że szkoła jest dla Ciebie fabryką bezmózgich zombie, która ma na celu ograniczanie ludzkiej inteligencji i oduczenie samodzielnego myślenia. Poniekąd powoli sytuacja zmierza w tym kierunku, ale za moich czasów robiono wiele, żeby uczyc kreatywności i pracy nad sobą. To, że wpajane są nam jakieś doktryny, wzorce zachowań, to "niestety" wynik tego, że żyjemy w czymś, co nazywamy SPOŁECZEŃSTWEM. A żeby społeczeństwo funkcjonowało tak, żeby ludzie się nawzajem nie pozabijali muszą istniec pewne zasady.

Pamiętam, ile to razy narzekałam, że po co nas uczą takich bzdur - jakies ameby, sytuacja geopolityczna Sierra Leone, czy też wyprowadzanie wzoru na deltę... Wraz z czasem zdałam sobie sprawę z tego, jak ta wiedza się czasami bardzo przydaje
Huginn   tu wpisać hasło?
08 sierpnia 2009 10:35
złota myśl:
Analfabeci są o wiele rozsądniejsi! Przynajmiej - na ogół, no i oczywiście pod warunkiem, że życie już ich czegoś nauczyło. Analfabetami, wbrew pozorom, trudniej manipulować... Choćby dlatego, że najczęściej nie mają nawyku oglądania wiadomości czy innych "Faktów", a cały ich "krąg opinii", w którym uzgadniają swoje zachowania i postawy, to kilku kumpli spod sklepu. Populacja praktycznie poza zasięgiem współczesnej socjotechniki!
wniosek: za 20-30lat pan Miecio spod budki z piwem będzie autorytetem moralnym i/lub naukowym i pewnie obejmie wysokie stanowisko państwowe

tych, których przeraża taka perspektywa, pragnę uspokoić - wszak przeżyliśmy czasy, w których niektórymi miastami (np. Piotrkowem) prezydenci rządzili zza krat - i czy przetrwaliśmy? przetrwaliśmy! to czemu mamy nie przetrwać czasów, w których krajem kierować będzie "elita", przebywająca na Izbie Wytrzeźwień w charakterze "kuracjuszy"?
😉

jeśli zaś chodzi o meritum:
największym problem współczesnej szkoły wydaje mi się być brak konsekwencji ze strony rodziców i nauczycieli oraz brak jakiegokolwiek porozumienia na linii rodzice-nauczyciele
niektórzy już wspomnieli w tym wątku, iż nauczyciele "nie chcą mieć kłopotów"
wynika to z faktu, iż jeszcze pod koniec ubiegłego wieku była zupełnie inna mentalność rodziców - zdawali oni sobie sprawę z tego, że to oni mają wychować dziecko, a szkoła ma im w tym jedynie pomóc
obecnie tendencja się odwróciła i rodzice sądzą, że to szkoła powinna wychować dzieci, a oni mają jedynie zapewnić "wikt i opierunek"
najjaskrawszym przejawem takiego myślenia są różnice w postawie rodziców wobec nauczycieli
pod koniec lat 90 jeszcze była postawa porozumienia
(dziecko dostało dwie jedynki z danego przedmiotu - rodzice byli wzywani do szkoły, nauczyciel rozmawiał z nimi, bardzo często przepraszali nauczyciela za to, że "nie dopilnowali" dziecka, a potem zwykle uczeń dostawał "szlaban" na wszelkie przyjemności, dopóki nie nadrobił braków i nie poprawił ocen)
obecnie (jestem daleki od przejaskrawień w jakąkolwiek ze stron, ale...) wydaje mi się, że przeważa postawa konfrontacyjna
(identyczna sytuacja - dziecko dostało dwie jedynki z danego przedmiotu - rodzice nie przychodzą na rozmowę z nauczycielem, bo "pracują i nie mają czasu", kiedy wreszcie pojawią się w szkole, sprawiają wrażenie osób obrażonych na całe szkolnictwo, którym dodatkowo stała się niewyobrażalna krzywda, ponieważ "ktoś mógł tak skrzywdzić ich dziecko"
"rozmowa" polega na udowadnianiu, że błąd popełnił nauczyciel, gdyż nie potrafi przekazać wiedzy dziecku, a skoro nie potrafi, to nie powinien uczyć [w międzyczasie zostaje wymieniona lista gróźb pod tytułem "a ja mam znajomości w kuratorium", "pójdę do dyrektora i powiem mu wszystko" itp.]
krótko mówiąc: nauczyciel ma przeciwko sobie
a. ucznia [który bynajmniej nie czuje się skruszony]
b. rodziców ucznia [którzy wierzą, że ich dziecko jest "genialne"]
c. [bardzo często] dyrektora danej szkoły [który woli nie sprawdzać, czy rodzice rzeczywiście mają znajomości w kuratorium] )
gdy nauczyciel jest osamotniony, to nie będzie walczył przeciwko wszystkim, bo nie wygra

jeśli jest ideowcem, to podejmie tę nierówną walkę, ale pewnie nie dożyje 50-tki (nerwica, wrzody na żołądku, wylew, zawał)
Z powodu  przede wszystkim tego, co napisał mój rozmówca moja mama właśnie zrezygnowała z pracy jako nauczycielka po 26 latach. Dodam,ze pracowała w fajnej, klimatycznej, niedużej szkole, ale mimo wszystko nie wytrzymała dłużej psychicznie. Sama widziałam,jak z roku na rok jest coraz gorzej i gorzej. Nauczyciel przestał miec jakiekolwiek możliwości obrony, stał sie katem na stanowisku z ogromnym bagażem odpowiedzialności i oczekiwań.

gdy nauczyciel jest osamotniony, to nie będzie walczył przeciwko wszystkim, bo nie wygra

Jakieś straszne brednie wypisujesz.
Większość szkół to instytucje państwowe - podobnie, jak sądy, urzędy, policja - ale jakoś dziwnie mało kto próbuje narzucić im swoje poglądy - np., że może mieć tablice rejestracyjne w kształcie piłki do rugby, albo w kolorze samochodu.

Polecam lekturę Konstytucji (także o obowiązywaniu ratyfikowanego prawa międzynarodowego) , potem Konwencja o prawach dziecka, przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych dnia 20 listopada 1989 r. Dz.U. 1991 nr 120 poz. 526 - ze zwróceniem uwagi np. na art. 13 (treść np. http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19911200526 ).
Rodzice mają takie prawa wobec wychowania dziecka, jak Żyd na Gestapo - z tą różnicą, że się ich nie eksterminuje.
Huginn   tu wpisać hasło?
10 sierpnia 2009 20:51
taaa...
czy, w przedstawionej przeze mnie sytuacji, Rodzice stoją przeciwko:
a. szkolnictwu w Polsce
b. kuratorium
c. pojedynczemu nauczycielowi?

nie wiedzieć czemu pasuje mi tu jak ulał ten fragment:
Lotnaa   I'm lovin it! :)
10 sierpnia 2009 21:08
Huginn, trafione w dziesiątkę. I świetnie komponuje się to ze smutnym postem Pandurski.

taaa...
czy, w przedstawionej przeze mnie sytuacji, Rodzice stoją przeciwko:
a. szkolnictwu w Polsce
b. kuratorium
c. pojedynczemu nauczycielowi?

nie wiedzieć czemu pasuje mi tu jak ulał ten fragment:



Jasne, jasne.

A czy jak kto chce mieć różową tablicę rejestracyjną, to jest przeciw:

a. rejestrowaniu samochodów w Polsce
b. Prezydentowi Miasta
c. pojedynczemu urzędnikowi?

Ciekawe co łączy rodziców Jasia z Małkini i rodziców Krysi z Rzeszowa - w ogóle się nie znają, nigdy się nie spotkali, a robią tak samo.
Pomijam przypadek trywialny, że się obczytali GW - może jakiś duch dziejów ich łączy?
Ty naprawdę wierzysz w magię?
slojma   I was born with a silver spoon!
11 sierpnia 2009 07:45
Już pisałam o tym wcześniej ale nauczyciele są wręcz zmuszani do przepuszczania uczniów do następnej klasy. Nauczyciel nie jest już osobą do której powinno odnosić się z szacunkiem i kulturą. Teraz uczeń ma więcej praw, a nauczyciel żyje w ciągłym stresie i presji.
Huginn   tu wpisać hasło?
11 sierpnia 2009 07:56

nie wiem, co ma tablica rejestracyjna do szkolnictwa, ale widocznie starzeję się szybciej, niż myślałem...

jeśli chcesz już koniecznie dyskutować nt. różowej tablicy, to proszę, ale sytuacja jest nieadekwatna
to tak, jakby Rodzice przyszli i zaczęli się wykłócać z nauczycielem, że chcą zmiany programu nauczania - wtedy owszem, dyskusja nie powinna być prowadzona na linii rodzice-nauczyciel, ale rodzice-MEN

z tą tablicą rejestracyjną jest tak, że  wchodzisz do Wydziału Komunikacji, masz zły humor i postanawiasz swoje żale przelać na kogoś obcego - w tym celu rozpoczynasz batalię o wydanie różowej tablicy
masz wtedy przeciwko sobie urzędnika czy ministra, któremu podlega ten urząd (chyba ministra MSWiA)? bo podejrzewam, że taka interesująca dyskusja nawet nie dojdzie do kancelarii ministra, natomiast biedny urzędniczyna będzie musiał się nasłuchać pod swoim adresem, że nie chce wydać takiej tablicy

jeśli zaś chodzi o argument Konstytucji, to nawet wyobraziłem sobie taką sytuację
... rodzice bluzgają na nauczyciela, grożą mu dyrektorem, a ten niewzruszony podchodzi do biurka, wyciąga Konstytucję i woła:
"Zbłądziliście, albowiem Konstytucja mnie przyznaje rację"
w tym momencie na rodziców spływa Olśnienie, padają na kolana, przepraszają za wszystko, a dziecko zaczyna płakać i obiecuje poprawę...


EDIT:
dokładnie tak, jak pisze slojma - wystarczy, że na 30-osobową klasę jedno dziecko ma "papiery" na ADHD - i to wystarczy, żeby sparaliżować przeprowadzenie lekcji, bo dziecko nabiera wtedy jakichś niezrozumiałych (dla mnie) praw i nie można wyegzekwować od niego dosłownie niczego

EDIT II:
a odpowiadając na pytanie, co łączy rodziców Jasia z Małkini z rodzicami Krysi z Rzeszowa, to odpowiem: mentalność i ślepa wiara, że dziecko jest genialne, a nauczyciel - zły
slojma   I was born with a silver spoon!
11 sierpnia 2009 08:29
EDIT II:
a odpowiadając na pytanie, co łączy rodziców Jasia z Małkini z rodzicami Krysi z Rzeszowa, to odpowiem: mentalność i ślepa wiara, że dziecko jest genialne, a nauczyciel - zły

Podpisuje się pod tym rękoma i nogami
nie wiem, co ma tablica rejestracyjna do szkolnictwa, ale widocznie starzeję się szybciej, niż myślałem...

Przykład abstrakcyjny, pokazujący różnice w relacjach wobec instytucji państwowych.
Wiem, że myślenie abstrakcyjne wymaga nieco wysiłku - mnie to z wiekiem nie mija, ale skoro tak już "masz" - trudno.

EDIT:
dokładnie tak, jak pisze slojma - wystarczy, że na 30-osobową klasę jedno dziecko ma "pa popiery" na ADHD - i to wystarczy, żeby sparaliżować przeprowadzenie lekcji, bo dziecko nabiera wtedy jakichś niezrozumiałych (dla mnie) praw i nie można wyegzekwować od niego dosłownie niczego

Sam piszesz, że nabiera praw - i do tego niezrozumiałych.
Tymczasem te prawa przyznaje mu "prawo" - i są zrozumiałe, bo są zapisane - to, że Ty ich nie rozumiesz i nie kojarzysz z zachowaniem - to Twój problem. Mnie to nie dziwi (patrz wyżej) - skoro sam się przyznajesz, że z kojarzeniem to u Ciebie nie tęgo.

Uczeń, który napluje nauczycielowi do zupy w szkolnej stołówce korzysta z konstytucyjnych uprawnień, które powodują, że obowiązkiem szkoły jest znalezienie uczniowi innej szkoły - no, bo przecież ta obecna mu się nie podoba.
"Ludzie", którzy Twoim zdaniem mają niewłaściwy stosunek do nauczyciela i jeszcze cośtam, co jest jakoby przyczyną wszelkiego zła, uważają, że nienormalny powinien chodzić do szkoły specjalnej, a nie zawracać tyłek tym, którzy się mają uczyć.
Dlatego wodę z mózgu możesz robić tym, którzy nie orientują się, że takie szkoły były.
Rodzice sami nie wymyślili sobie żadnego ADHD, dysleksji - dostali to w prezencie - jedni korzystają, inni nie. To tak jak z zasiłkiem dla bezrobotnych - gdy wprowadzono, brali go także ci, którzy nigdy nie pracowali i nigdy nie zamierzali pracować - bo mieli do tego prawo.
Teraz napiszę za Ciebe, byś się nie męczył i nie osłabiał swojego umysłu:
- a co ma zasiłek...

p.s. Bilobil wziąłeś?
Huginn   tu wpisać hasło?
11 sierpnia 2009 08:43
Nestorku, Dziecko Drogie, jeśli wstałeś lewą nóżką, to może odpocznij sobie, bo widzę, że pisanie postów Cię męczy

zaparz sobie herbatkę, np. taką:


i jak się uspokoisz, to zapraszam do rozmowy, jeśli chcesz, to nawet na PW
slojma   I was born with a silver spoon!
11 sierpnia 2009 08:54
Rodzice sami nie wymyślili sobie żadnego ADHD, dysleksji - dostali to w prezencie - jedni korzystają, inni nie.
Ja mam dysekcje i dysortografię i jakoś nigdy nie uprawnialo mnie to do dodatkowych przywilejów typu olewanie sobie wszystkiego i wszystkich bo i tak mnie przepuszczą. Wręcz przeciwnie uczyłam się więcej. Problem tak naprawdę tkwi w rodzicach, którzy uważają, że ich dzieci mogą wszystko i wszystko im się należy a nauczyciela można zmieszać z błotem. znam przypadki w których dzieci okradały swoich rodziców były okropne nie tylko w szkole ale i w domu a i tak rodzice stawali po ich stronie i wykłócali się o przepuszczenie ucznia. Prawda jest taka, że to nieodpowiedzialni rodzice powodują takie sytuacje i to właśnie dzięki nim rosną bananowe dzieci.
A skąd z kolei u rodziców taka postawa?
Dlaczego uważają że ich dzieci mogą wszystko i wszystko im się należy ?
(pomijając że ja takich rodziców nie znam, ale to jeszcze nic nie znaczy, wydaje mi się że to wybrana grupa społeczna, tyle ze 1 czy kilka takich dzieciorów w klasie psuje wszystko)

Wydaje mi się że jest nadzieja - pokolenie które teraz ma małe dzieci (np ja 😉) nie podchodzi już tak do sprawy wychowania dzieci, nie puszcza samopas bez zainteresowania, nie stosuje bezstresowego wychowania (czytaj: zaniedbania), stara się zachować równowagę, nie jest nastawione aż tak na dorobek jak to się działo w pięknych latach 90-tych..
Gwash, chyba jednak jestes nikłym procentem w tej całej układance. Całe szczęście, ze istnieją rodzice, o jakich piszesz.Byc moze takimi znajomymi się otaczasz,jednak i tak stanowisz(-cie) kroplę w morzu zaniedban i bezstresowego wychowania.

A kto mowi,ze papierów na dysleksje i inne takie nie można dostac za znajomości rodzica, kasę, itp. ten jest w błędzie! Znam prawdziwych dyslektyków, znam tez po porstu śmierdzące lenie (za przeproszeniem), które w ciągu życia przeczytały 2-3 lekturki z klas 1-3 i język ojczysty nie zdąrzył im się wbic do głów, a że były pewne układy...

Ja pozostanę przy opinii,ze dzieciaki sprawiające ogromne problemy wychowawcze nie powinny uczyc się z normalnymi dzieciakami, bo po prostu dają zły przykład i rozbijają zajęcia. Opcja szkoła "specjalna" z możliwością przeniesienia do normalnej za dobre zachowanie/wyniki jest w moich oczach korzystniejsza.
Wydaje mi się że jest nadzieja - pokolenie które teraz ma małe dzieci (np ja 😉) nie podchodzi już tak do sprawy wychowania dzieci, nie puszcza samopas bez zainteresowania, nie stosuje bezstresowego wychowania (czytaj: zaniedbania), stara się zachować równowagę, nie jest nastawione aż tak na dorobek jak to się działo w pięknych latach 90-tych..
Ja bym spojrzała na to z innej strony: pokolenie, które teraz ma dzieci, to także te osoby, które podchwyciły szeroko promowane przez media wolności, brak szacunku dla swojego ciała, wszechobecność seksu, co spowodowało, że, wydaje mi się, iż w większym stopniu niż dawniej, pojawiło się od groma nieletnich matek i tatusiów, albo i letnich, ale zupełnie nieprzygotowanych do roli świadomego rodzica. Rodziców, którzy będą zaniedbywać swoje dzieci, bo przecież są młodzi, chcą się bawić nadal, a dziecko jakby nie patrzeć to jednak kłopot...

Duża liczba dzieci takich rodziców, albo może właśnie rodziców, spowoduje, że nie będzie normalnie.
doktryna konwergencji zakłada, że kazdy człowiek może być ukształtowany wg wcześniej ustalonego przez społeczeństwo modelu,że nasze indywidualne cechy psychofizyczne maja znikome znaczenie i za sprawą środowiska można wszystkich ludzi ukształtować na użyteczne dla społeczeństwa (państwa?) kopyto- w sumie widząc co się dzieję w Korei Płn. trudno uznać ,że doktryna nie jest skuteczna.
rozmowa z "produktami" współczesnej edukacji o niej samej jest bardzo trudna, to tak jakby rozmawiać z poddanym Kim Dzonga o kapitalizmie...
dzisiaj szkoła uczy zdawać testy i nic innego...uczy ściągać i oszukiwać, bo przecież tylko "procent" jest ważny i daje przyszłość- nauczyciele przychodzą do szkoły jak górnik na szychtę i czekają kiedy dzień sie skończy, bo przecież "system jest taki i nic nie można zrobić"- produkuja wiec kolejne stada baranów, które łykaja propagandową papkę i bezrefleksyjnie powtarzają to co aktualnie ustaliło ministerstwo prawdy.
szkoda mi tylko wyższych uczelni,że tak łatwo (za jaką cenę?) dały się pozbawić autonomi, pozwalając aby ocena z matury była kluczem do dostania sie na wydział-znam kilku utalentowanych ludzi, pracujących w zawodzie, którzy nie mieli bu nigdy tytułu mgr, tylko dlatego ze powiedzieli jakiemuś belfrowi w LO co o nim myślą- kiedyś mimo średniej na maturze 3.0, spokojnie mogli sie dostać na studia na dobrych lokatach, bo byli dobrzy z danej dziedziny i potrafili zdać bez zająknięcia egzaminy...teraz już by nie mieli tej szansy.
Właściwie chyba w tym wątku, bo o otrzęsinach w szkole:


Zamurowało mnie kompletnie.  😲
Moja siostra-nauczycielka się głowi jak trzymać z daleka dzieci, kiedy dziewczynki w I klasie pakują się na kolana ukochanej pani a tu takie rzeczy.
dempsey   fiat voluntas Tua
19 września 2012 11:10
też mnie to przeraziło.
a jeszcze bardziej reakcja rodziców..

Coś strasznego. bezmyślność, głupota, odmóżdżenie, i chyba jakaś zupełnie wypaczona wersja "nowoczesnego luzackiego kontaktu z młodzieżą" 🤔 skutkuje nie dość, że upokorzeniem dla młodych ludzi, to jeszcze jest doskonałą wodą na młyn antyklerykałów. Którym naprawdę w tym momencie trudno jest się dziwić.

Ciekawe, że te zdjęcia wisiały kilka dni zupełnie otwarcie na stronie gimnazjum. dopiero dziś znikły.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się