Co mnie wkurza w jeździectwie?
Briliante, o to to! Dokładnie tak!
Obawiam się, że się skończy obrożą elektryczną na dniach.
Odkąd przeniosłam się do innej stajni (kilka lat temu wprawdzie) to w końcu mogę z uśmiechem na twarzy nie przejmować się ‚bezmozgami’ w terenie. Obecnie jedyne co nas może zaskoczyć, to stado saren/jeleni, ale mój emeryt jest tak bomboodporny, że już nie raz galopowaliśmy wzdłuż stada (on się wprawdzie zorientował, że mamy kompanów, ja dopiero po chwili i przechodziłam do stój, aby się nie zderzyć z nimi)
Milla, dlatego dla mnie jest niesamowicie zaskakujące, jak 2x po 25 metrów możę być tak istotnym odcinkeim drogi, że trzeba cisnąć, warczecz, włosy drzeć za kierownica.
I jeszcze gdyby mój kon to był jakiś ślimaczy kucyk mini, mini co by te odcinki szedł spacerkiem żółwim.
Ja pojechałam bez telefonu, ale chyba zacznę jeździć z telefonem i nagrywać cymbałów i donosić do lokalnej policji.
Polecam kamerki na kask. Obie ręce wolne do trzymania konia a przy okazji będziesz miała uwiecznione też miłe wspomnienia z terenów 😉
Milla, dla mnie za cieżkie i montaż trudny.
Chyba, że są teraz takie jakieś leciutkie, malusie i przypinane jakoś tak, że łątwo założyć i ściagnac.
kotbury, kup sobie kamizelkę odblaskowa (swoją drogą bardzo użyteczna na drodze) z jakimś napisem typu "proszę zwolnij" lub ewentualnie "uwaga koń kopie" 😉 w UK to się ludzie przebierają nawet za policję konna w odblaski z napisem "POLITE" 😀
A co do psa to jako osoba której przydarzył się brzydki wypadek na bomboodpornym koniu dzięki psu bez kontroli powiem tyle że puszczanie takiego psa pół na pół jeśli chodzi o odwołanie jest IMHO równie niebezpieczne jak ci którzy sadzą się za kierownicą. No chyba że jeździsz po prywatnym ogrodzonym terenie to ok.
Kamerką na kasku urządził się Schumacher
a telefonem w kieszeni na udzie niejaki Skrzyczyński (podobno)
Tak dla wzięcia pod uwagę
ogurek, no tak, w przypadku Schumacher zdecydowanie to nie była wina skały tylko kamerki.
kotbury, Obecnie kamerki sportowe są na tyle lekkie, obudowy plastikowe, że praktycznie ich nie czuć na głowie
ogurek, uraz Skrzyczyńskiego to dość typowy przy takim upadku wysokoenergetycznym, ten telefon w kieszeni to city legend imo
A kamerka na klatce piersiowej?
kotbury, może nie mam tej "przyjemności" obcowania z debilami w terenie, bo u nas po prostu nie ma terenów, ale na mojej wsi ciągle widzę takich durniów w różnych pojazdach, że szkoda gadać. Na drodze przy moim domu regularnie popierdzielają quady, motocykle crossy i jakiś debil w polonezie albo maluchu XD na drodze krajowej, którą mam obok siebie to już w ogóle ludziom mózg zanika. Wyprzedzanie jakimś małym gównem zestawów na trzeciego, z prędkością o 3 km większą niż ten zestaw to normalna sprawa 🤣 ostatnio ktoś mnie próbował wyprzedzać poboczem i prawie wpadł do rowu, nie skomentuje tego nawet.
Ktoś używa takiej kamerki na kask? Chciałabym taką do łatwego zakładania i ściągania. Ostatnie, jakie widziałam to musiały mieć ten jakiś zaczep na stałe do kasku (?). Potem już nie wnikałam, ale jak już jesteśmy przy temacie, to może akurat rynek się powiększył.
Ja używam obecnie. Mam takie mniej więcej paski do mocowania jak na fotce. One od spodu mają gumę, więc nie ślizga się to z kasku. Oczywiście zamiast telefonu jak na zdjęciu mam kamerę, ale mocowanie jest uniwersalne.
IMG_1011.jpeg
donkeyboy, no i dzis pies dostał ultimatum.... i zachował się wzorowo. najpierw był zając i tylko jakieś 30 m było gonitwy a potem wróciła i się połozyła na łące i czekała aż skończe. a w drodze powrotenej były psy bez smyczy🙂 i pobiegła ale się zatrzymała i połozyła , podumała i wróciła zaraz. .. licze, że jednak to będzie docelowe zachowanie.
kotbury, jak "do mnie" nie działa warto próbować "stój" u mojej suki to wychodzi o wiele lepiej. Nie musi się cofać i uciekać od ciekawych rzeczy a mam pewność że odwróci wzrok od tego do czego biegła bo będzie czekać na komendę zwalniającą aż sobie grzecznie przytuptam
livkaolivqa, u mnie pies się nauczyl reaować na "prrryyy"🙂
Ale jak zającek przed sosem śmignie to sobie mogę prykac🙂
Co mnie wku**ia? Znajoma mamy (nie jeżdżąca) kupiła swojej 8 letniej córce (po 3 tygodniach jazd) 4 latke hucuła mało tego, w ciąży!(Teraz już po porodzie).Nie dość że jedno końskie dziecko do wychowania to jeszcze idealnie do pary źrebak do zepsucia. Starsza klacz podobno jeździła pod siodłem perfekcyjnie w 3 chodach oczywiście w ogłoszeniu że dla dzieci normalnie koń idealny bez jazdy próbnej (przypominam 4 LATA) mama prosiła żebym podeszła zajrzeć chociaż wytłumaczyć jak tego konia wyczyścić i teraz tak. Okej przyjdę raz po raz nieodpłatnie posiedzieć z młodą pokazać jak prowadzić na uwiazie, matce jak się lonzuje takie kompletne podstawy i zalecić behawioryste/trenera bo wiem że sama nie mam wystarczającej wiedzy żeby podjąć się treningu młodego konia. No więc idę się zapoznać z nowym prezentem "zabawką" a kon nie jest w stanie podać żadnej giry bez kopania jak wlezie w człowieka, mówię prosto z mostu że niemożliwe żeby ten koń był taki idealny jak w ogłoszeniu. Teraz tak, jak można oczekiwać od dziecka że zajmie się tak wymagającym zwierzęciem, jak mozna w ogóle decydować się na zwierzę bez żadnej pewności że nie znudzi się jak wszystkie inne poprzednie zwierzaki.
To mnie właśnie wkurza i już nie mam pojęcia czy wszyscy dookoła są nienormalni czy to ja szaleje i podobno przesadzam bo kiedyś to chłop we wsi wzial dwulatka wsiadł i nikt nie narzekał
livkaolivqa, też mnie to w wkurza. Widzę ostatnio dużo takich kwiatków jak opowiadasz. Konie biorą osoby kompletnie zielone, jeszcze spoko jakby się chciały uczyć i pytały, dobierały wiedzę. A tu wszystko na hurra i "jakoś to będzie".
I wiadomo co. Tylko koni żal.
Edit:
Wkurza mnie jeszcze, że zmieniłam pracę, zarabiam więcej a nadal nie stać mnie na konia.
Nosz gdzie ta moja wygrana w totka!!!!
wistra, tez mnie to wkurza, szukam właśnie pracy i liczę że siebie uda mi się utrzymać a co dopiero posiadanie konia. Serio nie wiem gdzie pracują ludzie którzy wynajmują mieszkanie, są singlami, mają auto, konia w pensjonacie i jeżdżą na zawody.
livkaolivqa, mega nieodpowiedzialne, ale też znałam takie przypadki. Kupił konia bo był tani ( jasne że 1,5 roczniak nie jest mega drogi) ale nie jeździ, coś tam się uczy. Kolejna nastolatka jeżdżi na zawody ale nigdy nie słyszała że koniom się chłodzi nogi po jeździe albo że siodło to trzeba dopasować.
Ale czym się dla takich ludzi różni piesek od konika ? Chyba tylko ceną
Kupimy młodego owczarka czy bernardyna bo są słodkie a że mieszkamy w 30m mieszkaniu, luz, to tylko pies.
Tak samo jak się znudzi to można wywalić, zostawić a konia w sumie nawet sprzedać. Gdzie widzicie problem
Sonika, no ja czasami nawet zazdroszczę takiej beztroskosci, pierwsze o czym się myśli przy zakupie konia to o kwesti finansowej, przygotowaniu wszystkich najważniejszych rzeczy głupie posiedzenie na forum na miesiąc przed daje już jakiekolwiek minimalne obeznanie w temacie . Ale nie z dnia na dzień bierzemy kredyt kupujemy konia będzie stał w starej stodole padok coś się wymyśli a sprzet, no kantar uwiąz to dostaniemy szczotki się kupi a resztę to później się pomyśli. No błagam nie raz więcej przygotowania mają dzieci które przyjeżdżają na jazdy do szkółki nie mając własnego konia
livkaolivqa, cena była okazyjna to wzięły. Nie one pierwsze i nie ostatnie, takich ludzi jest na pęczki po wsiach itp.
U mnie we wiosce sąsiad kupił 1,5 roczne źrebię dla córki. Córka ma 4 latka i wiadomo, kocha koniki. Więc wsadzał ją na tego źrebaka, przychodził z nim na wszelkie możliwe festyny wiejskie wozić inne dzieci. Kiedyś zapytał mnie o kowala, ile to kosztuje a jak się dowiedział to stwierdził, że przecież to samemu można ogarnąć. Tłumaczyłam jak mogłam, że to końskie dziecko i nie powinno się na niego wsadzać całej wioski bachorów ale „on grzeczny”. Konia sprzedał po wakacjach bo zimno i bez sensu, a córce i tak się znudziło.
U mnie we wiosce sąsiad kupił 1,5 roczne źrebię dla córki. Córka ma 4 latka i wiadomo, kocha koniki. Więc wsadzał ją na tego źrebaka, przychodził z nim na wszelkie możliwe festyny wiejskie wozić inne dzieci. Kiedyś zapytał mnie o kowala, ile to kosztuje a jak się dowiedział to stwierdził, że przecież to samemu można ogarnąć. Tłumaczyłam jak mogłam, że to końskie dziecko i nie powinno się na niego wsadzać całej wioski bachorów ale „on grzeczny”. Konia sprzedał po wakacjach bo zimno i bez sensu, a córce i tak się znudziło.
Gillian, uffff
adriena, nie wiem czy uff. Może skończył jak konie moich sąsiadów w szopie w stanowisku na metrowym gnoju bez wychodzenia na zewnątrz (tak, to jest legalne i inspekcja nic nie może jeśli sa karmione i nie są w oczywisty sposób chore).
Największa patologia to jest taka, że jeszcze UE do tego dopłaca z naszych podatków. Do tych wszystkich malopolakow z krycia za flaszkę, huculow, koników polskich, które ludzie rozmnazaja bez ladu i skladu bo dostają dopłaty na klacz w programie. Zrebie huculskie mozna dostac za 1500 zl, pies rasowy kosztuje drożej. Ja czekam az ludzie zaczna swiadomie rezygnowac z zakupu konia z pseudohodowli, ale wydaje mi sie ze sama z hodowli zrezygnuje i po prostu przestane temat sledzic zanim tego doczekam.
karolina_, tak to też straszne ja narzekałam na pseudo psów do momentu aż dowiedziałam się jakie skrajne patologie dzieją się na "rynku" konskim, które są akceptowalne i mało kiedy regulowane czymkolwiek bo przecież bliżej do zwierzęcia gospodarskiego niż towarzyszącego czy jak to tam inaczej ująć
Jak psy żyją w kojcach i gównie to chociaż prawnie się ktoś może zainteresować i jest przepis który zabrania sprzedaży bez zarejestrowanej hodowli, a konie? Konie jak stoją w gównie to stoją w gównie i tyle....
livkaolivqa, nie ma czegoś takiego jak zarejestrowana hodowla koni w tym rozumieniu co u psów. Trzeba rejestrować w ARiMR i jest obowiązek paszportow (jakichkolwiek, nawet bez pochodzenia, byle byla możliwość sprawdzenia historii zwierzęcia), ale to sa przepisy dotyczące koni jako zwierząt rzeznych i pod to są skonstruowane.
W jakims reelu przed kampania Hołownia wyciagnal ze wszystkich tematow swiata wlasnie ten, rozdzielenia koni rzeznych od sportowych/rekreacyjnych. Nie wiem czy w ogóle wiedział o czym gada, ale dziwię się że PZJ, PZHK, ZTwP i inne zwiazki w PL jeszcze na tym nie jadą z własną kampania, bo to jest furtka do wszystkiego - zaostrzenia przepisow co do dobrostanu dla koni "towarzyszących", możliwości deklarowania na poziomie gospodarstwa w ARiMR czy utrzymuja konie rzezne (wtedy kontrole mozna skupic tam gdzie trzeba - nie w stajni sportowej), swobody opisu zrebiat w związku z którego programem hodowlanym się zgadzamy bez cyrku typu haracz dla PZHK, itp
Gillian miałam nieśmiałą nadzieję że potem było lepiej..
karolina_, koni rzeźnych jest "milion" razy więcej, niż wierzchowych. PZHK nie opłaca się iść w kierunku odseparowania ich od wierzchowych.
Co do rejestrowania hodowli psów, zgodnie z prawem stowarzyszasz się w związku właścicieli psa i chomika i możesz sobie hodować labladoodle w stodole na gnoju, także ten...
_Gaga, dokładnie, niczego ten przepis za bardzo nie rozwiązał. I tak jak się kupuje rasowego kota/psa to trzeba uważać i tak. A klienci na taniego pieska kotka "bo przecież nie będziemy jeździć na wystawy więc super rodowód niepotrzebny" zawsze się znajdą.
Swoją drogą dziwi mnie że trzymanie konia w komórce nie jest jakkolwiek "ścigalne". Niby są przepisy dobrostanu (wiadomo, dobrowolne), są przepisy "minimalne" w jakich może być utrzymany koń. Ok, minimalne są przestarzałe jak dobrze pamiętam bo np nadal biorą pod uwagę utrzymywanie na uwięzi. Nawet w PZJ w pytaniach na egzaminach nadal są pytania z tym kontekstem jeśli dobrze pamietam.
Szkoda że nie ma licencji na posiadanie zwierząt, tak jak np. w Austrii chyba trzeba odbyć kurs i zdać egzamin żeby posiadać psa.
_Gaga, bez podziału PZHK na dwa pod-zwiazki tego nie widzę, bo interesy hodowcow koni mięsnych i wierzchowych są zupełnie sprzeczne. Taki podział wyszedłby obu stronom na zdrowie.
Co do psów - likwidacje pseudo są i mogą być zgodnie z prawem przeprowadzane. Z pseudo koni nic nie można zrobić. Z pokrzywionymi zrebakami zamkniętymi w boksie 24/7, z końmi na metrowym gnoju w szopie w stanowiskach - to jest w granicach prawa. Inspektorzy PIW mogą pojechać i swoją obecnością zachęcić do zadbania o konie, ale jeśli jest odkarmiony i nie jest chory to żadnej interwencji nie mogą podjąć.
karolina_, hodowle psów są sprawdzane bardzo incydentalnie. Typowe hodowle spod znaku "Stowarzyszenia hodowców psa i kota rasowego" nie muszą spełniać żadnych wymogów. Mogą sobie wystawiać certyfikaty i rodowody a ludzie się nabierają i kupują. Hodowcy zrzeszeni w ZKwP aby mieć od swoich psów rasowe / rodowodowe potomstwo - psy te muszą spełnić szereg warunków, od badań na choroby typowe dla rasy, poprzez DNA, próby pracy, testy behawioralne, dalej: wystawy (mam podwójną championkę Polski w domu z wieloma tytułami BOB... wygrałyśmy ze 3 worki karmy i smaczki 😉 ) , przeglądy hodowlane. Psy muszą być szczepione, posiadać paszport, być zachipowane... koszty takiej hodowli są skrajnie różne od stowarzyszenia pod hasłem "pies i kot rasowy"...zatem dobrze sprzedają się psy z tegoż stowarzyszenia a ich hodowle likwidowane nie są. Nieważne, że rodzą się psy wybrakowane, chore, z problemami z głową... są tanie i się tanio sprzedają.
Wśród hodowców koni rzeźnych kontrole przeprowadzane są duuuużo częściej i nie rozmnaża się koni chorych, przenoszących słabe geny - bo to się nie opłaca... Dobra zimnokrwista klacz hodowlana jest sporo warta... także nie zgodzę się.kompletnie ze stwierdzeniem, że hodowle psów są pod większym nadzorem od hodowli koni.... ba - jak sobie "blondi" kupi chiwadoodle i całe psie życie psiak będzie na rączkach, będzie przekarmiony, reaktywny, przerażony, w końcu - agresywny , to nikt jej tego psa nie zabierze, bo przecież "Vaneska koffa Azorka"... a krzywdzi go każdego dnia, nie znając kompletnie zasad wychowania psa... ba - na FB forach widuję zdjęcia z pytaniem "czy to kleszcz"? Jak można mieć zwierzaka i nie wiedzieć jak kleszcz wugląda??