Kto/co mnie wkurza na co dzień?

epk, też bym była team token, technologia mnie czasem przerasta. 😂 dzięki za odpowiedź. 🙂
Facella   Dawna re-volto wróć!
10 marca 2025 13:13
Dreamer113, zmiana komfortu jazdy jest odczuwalna przede wszystkim przy zmianie segmentu. Zmieniłam polo na rok starszego passata i jest to niebo a ziemia. A dwuletnia Ibiza bardziej mnie męczyła w trasie niż 20-letnie passeratti. Nowsze ≠ wygodniejsze, zależy od marki, segmentu i zadka kierowcy, bo co tyłek to opinia co do wygody fotela 😜
Perlica, to co piszesz jest troche przerazajace. Jeśli w dużym mieście policja nie potrafi skutecznie patrolować często okradanego osiedla to cos jest z nimi bardzo nie tak - to nie jest dom co 500m tylko zwarta zabudowa, plus zapewne alarmy i monitoring prywatny. Przed wyborami samorządowymi na miejscu mieszkańców wymusiłabym na władzach lokalnych monitoring uliczny i to gesty i widoczny + wzmożona ilość patroli.
Nie chcę nic mówić ale wrocławskiej policji to ja się boję na bazie samych newsów w wiadomościach. Tam ciągle są jakieś dziwne wewnętrzne akcje i torturowanie ludzi w areszcie, więc ja to bym ich nawet do kolizji drogowej wzywać nie chciała.
karolina_, Pytanie kto to będzie patrolował? Obstawiam, że policja boryka się z takimi samymi brakami kadrowymi jak wszelkie inne budżetówki. Może teraz jak się rzekome eldorado pracowe zakończyło, przybędzie pracowników do "mniej modnych" miejsc. Tzn ja nie mam danych, tak sobie tylko gdybam....

Dreamer113, zmiana komfortu jazdy jest odczuwalna przede wszystkim przy zmianie segmentu. Zmieniłam polo na rok starszego passata i jest to niebo a ziemia. A dwuletnia Ibiza bardziej mnie męczyła w trasie niż 20-letnie passeratti. Nowsze ≠ wygodniejsze, zależy od marki, segmentu i zadka kierowcy, bo co tyłek to opinia co do wygody fotela 😜
Facella, O, właśnie, podpisuję się 😉
To moje zabezpieczenie mi kiedys kolega pokazywał na swoim automacie. I u niego to w ogóle super działało ponieważ oprócz tego że miał token do samego uruchomienia auta to jeszcze musiał wbić kod żeby odpalić skrzynie biegów. I mówił że nawet jak obejda zabezpieczenie, żeby odpalić silnik to jeszcze zostanie im kompletnie nieczynna skrzynia biegów wywalająca cały system błędow.
Facella, nie no, to też biorę pod uwagę, natomiast nowość auta też często robi różnicę i nie jest to tylko moja opinia, bo akurat gro znajomych kupowało w podobnym czasie nowsze auta (używki), często ten sam model lub bardzo podobny tej samej marki i jednak opinie mocno na plus po kątem komfortu jazdy. 😉 Druga kwestia to też to, jak mocno auto jest wyeksploatowane, czy garażowane, kwestia opon itd., bo jak wsiadłam kiedyś w coś wypożyczonego czy nawet wyższy segmentem i trochę nowszy samochód znajomej, który nie był tak zadbany jak to moje autko, tooo zdecydowanie zostawałam przy swoim. :P I marka robi też bardzo dużo, raz że kwestie preferencji oczywiście, ale też widać mocno które marki i modele trzymają ceny po latach i serio jest czuć czemu. To takie luźne przemyślenie, bo jak robiłam trasy po 150 km starą, a nową furą, to niebo a ziemia, ba, teraz śmigam regularnie po 500 km i jestem oczywiście jak wysiądę zmęczona, ale w czasie jazdy tego tak nie odczuwam zdecydowanie, nie umieram też na ból pleców itp. - obydwa samochody manualna skrzynia biegów, japończyki; ale ja jestem kurdupel, więc mi ergonomicznie pasują. 😉

epk kurczę, chyba serio się mocniej zainteresuję jak będę finansowo miała możliwość, nawet żeby się mniej martwić po prostu czy samochód dalej stoi gdzie stał. U mnie akurat manualna skrzynia biegów, ale to zawsze wydłuża czas ewentualnej reakcji.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
11 marca 2025 18:29
A ja zmienię temat. Wkurzyłam się na ,,assistance" w ubezpieczeniach PKO dom. Zadzwoniłam, żeby zgłosić usterkę. Mówię, że wycieka woda spod brodzika, a konsultantka każe mi określić, skąd jest wyciek. To mówię, że odpływ lub syfon jest nieszczelny. A kobieta pyta, czy widzę miejsce wycieku. Na resztkach cierpliwości tłumaczę, że żeby zajrzeć pod brodzik, muszę zdemontować kabinę. Usłyszałam, że mam znaleźć osobę, która określi mi konkretne miejsce wycieku i jeśli do tego konieczny jest demontaż kabiny, to ta osoba będzie musiała to zrobić, a jak będzie wiadome to konkretne miejsce wycieku, które będę mogła wskazać palcem, to wtedy wyślą do mnie hydraulika.
Nosz k***a, gdybym miała dostęp pod brodzik, to bym sama ogarnęła tę usterkę i niepotrzebowała nikogo.
donkeyboy, no, ale wiesz dla przeciętnego chłopaczka,...
Perlica, nieststy nie tylko hłopaczka.
Kradną babki (nastolatki). nastoletnie gangi kradną wąłsnie drobne rzeczy. Nikt nie podejrzewa małoaty, czy tłumu małolatek, że cos ukradną. One łatwiej "giną" w tłumie. Policja też ich tak nie tępi.

Kradzież, która nas rodznnie kiedyś zabolała- ukradziono nam dynie z ogródka. A to dzieci sobie hodowały na konkurs. Straszny płacz był, bo mieliśmy "Halinkę" (one dostają co roku imiona) - 40kg!

U mnie mój maz kilka razy do roku zawsze przed odmem stawia wiezę do monitoringu🙂... i cała "śmietanka obrotnych" wie, czym on się zajmuje. Więc na razie jeszcze nie ginie nam nic. nie raz się zdarzyło zapomniec pochwoać kosiarkę do garażu itd. Ale podejrzewam, że to jest kwestia czasu.
Dementek, wszelkiego typu te usługi są o kant dupy rozbić.
Wiem bo moim klintem była enea gdy wprwadał swoje "energia+"🙂
Zakres prac, który jest objęty ralną ochroną jest taki właśnie, że ty robisz wszystko a przychodzi hydraulik i robi coś tak oczywistego🙂, że śmiech.
Słuchajcie, ja już jestem stara i z kategorii "za moich czasów".
Long stroy short:
Moja córka lat 11 została zaproszona do koleżanki z klasy na urodziny. Takie legite z adresem itd. nie samozwańcze. Urodzinki miały być w domu u taty dziewczynki. Tam została zawieziona i tam wystartowały. Podana godzina przywózki, podana godzina odbioru. Super...

Po czym po jakoś 1,5h zadzwoniły do mnie jej koleżanki w histerii, że miała wypadek.
Long story short - po tym jak dziewczynki zjadły tort to chyba zaczęły tacie przeszkadać bo je wysłał na dwór... tyle, że tam nie było ogródka, placu zabaw obok nic... tylko cmentarz i ogródki działkowe.
Więc małolaty wpadły na pomysł, że pójdą se "w pizdu" i poszłu jakieś 9km, w pola gdzie są opuszcone rozpiżdzone budynki... To się teraz nazywa uwaga: UBREXy i bahory oglądają shortsy jak inne bahory takie Urbexy zdobywają. taki trend na bycie bohaterem.
Więc moje dziecko przechodząc przez 2m płot zawisło ręką na drucie. No jak się jest młodym i głupim to shit happens.
I uwaga: nie zadzwonił do mnie z informacją ojciec solenizantki, pod opieką którego były dzieci, nie poafatygował się w ogóle to dziecko obejrzeć. Ja byłam w stajni, jak dostałam telefon to zanim mogłam się dostać w tamte okolice to trochę minęło. Więc ów tata kazał moją córkę odprowadzić koleżankom do domu ( w którym mnie nie było i nie było nikogo dorosłego!!!!) i ją tam zostawić... z krwawiącą ręką do szycia i przeciętą tetniczką jak się potem okazało. Moja córka nie mogła do mnie zadzwonić bo całą rękę miała zajętą tamowaniem krwawnieia z tej uszkodzonej, a koleżanki na widok krwi dostaly takiej histerii, że nie ogarnęły tego, żeby ją dać do telefonu. Więc zanim w końcu dodtała do mnie informacja, ze ona jest w domu to chwilę mineło.

Ja kurwa takich ludzi nie ogarniam. To jest dosłownie poza moją percepcją. Nie rozumiem jak dorosły facet może organizować córce urodziny, które polegają na "zjedzcie tort i spierdalajcie się zająć sobą" i jak może dziecko w takim stanie po wypadku zostawić bez opieki.

To "miasto", w którym mieszkam to jest jakiś taki stan umysłu - do kolegów mój syn przestał chodzić się bawić bo siedza tylko i grają na kompie i oglądają pornole. 12latki!!! nałogowo!!! A starzy mają wylane. Bo jest drogie TV, wczasy zagramanica raz do roku i syneczek taki piękniusi i zamknięty w domu w pokoju to dupy nie zawraca i nie trzeba się martwić.
Kolega, który mieszka w domu na przeciwko nas w wieku mojego syna- to samo. Nie wychodzi na dwór, ma psa, nie wychodiz z tym psem, nie ma go w ogródku- siedzi w chacie i albo się uczy bo stara każe, albo gra na kompie. jak siedzi i gra na kompie to nie przeszkada, bo w ogródku jak kiedyś go mój syn jeszcze próbował wyciągać, żeby w piłkę pograli to rodzicom "przeszkadzał hałas"... rozumiecie to! W ogrodzie duuużym starym przeszkadzało, że chłopaki sobie strzelają piłki... za to ulica z drugiej strony gdzie tiry nakurwiają to im nie przeszkadza hałas.

Ludzim przeszkadzają własne dzieci. Więc albo sami im tak organizują życie, że te dzieciory są pozamykane w pokojach przed kompami, albo właśnie jak dziewczynki na tych urodzinkach "niech se idą daleko, byle by nie przeszkadzały". I to są zazwyczaj ludzie, których dzieci są zawsze ubrane w markowe (czytaj drogie) ubrania, wylizane codziennie jakby do kościoła na procesję szły, matki zawsze klejona rzęsa, jakieś butoxy sroksy, usta pompowane - słowem "dbające o wygląd". W szkole oczywiście na wywiadówkach w pierwszych ławkach zaangażowane.

Mnie teraz czeka rozmowa z tym tatusiem... chociaż się zastanawiam czy to ma jakikolwiek sens.

I trzymajcie kciuki za moje talenta medyczne, bo finalnie sama musiałam ta rekę dzieciakowi ogarnąć, bo w moim powiatowym mieście nie było chirurga na stanie w weeknd🙂 A wycieczka do stolicy wielkopolski plus oczekiwanie na przyjęcie to by mogl być troszkę za późno.


kotbury, - pardon my french, ale rozjeba*o mi mózg trochę zachowanie tego tatusia. Jak można zostawić bez pomocy dziecko z solidnie krwawiącą ręką? Generalnie nie jestem dzieciolubna, a mimo wszystko nie wyobrażam sobie takiego braku reakcji.

Poza tym mam takie zdanie, że w dzisiejszych czasach jak się za dziećmi nie przepada to można ich po prostu nie mieć. Nie ma obowiązku posiadania dziecka, a opcji antykoncepcji jest sporo.
Więc jak ktoś się decyduje na dziecko, albo lubi sport z ryzykiem 😉 to powinien mieć w głowie to, że jego życie się zmieni na wielu płaszczyznach. Jeśli się nie jest na to gotowym, to trzeba zakładać gumę, a nie wymagać od tego dziecka bycia niewidzialnym.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
16 marca 2025 22:34
keirashara, obowiązku nie, ale presja społeczna tak. Choć moim zdaniem spada.
Facella   Dawna re-volto wróć!
16 marca 2025 23:19
kotbury, ja bym z tym typem w ogóle nie odbywała żadnej rozmowy poza komendą. To jest zaniedbanie, narażenie na uszczerbek na zdrowiu i nieudzielenie pomocy. Dzieci były pod jego opieką i typ zjebał sprawę koncertowo, zostawił krwawiące dziecko samo sobie, w zasadzie na pastwę losu, bez choćby zatamowania krwawienia!
Rozumiem że dzieci miewają durne pomysły i potrafią się przy nich uszkodzić, nie da się upilnować wszystkiego, tylko on właśnie nie pilnował w ogóle. We łbie mi się to nie mieści.
Pozostaje jeszcze rozwiązanie tradycyjne 😎
Ja to mam czasem wrażenie, że niektórzy ludzie to dzieci mają chyba tylko po to, bo fajnie się za nic dostaje 800+ i można je wydać na ciuszki, buciki i kosmetyki i całymi dniami w domu siedzieć. Na "bliskim podwórku" obserwuje taką "madkę", która to niby tak bardzo chciała mieć dziecko, ale jakoś nie chce jej się robić obiadu, usiąść z dzieckiem do nauki, zapomina, że dziecko do szkoły miało przyjść na galowo, że miało przynieść coś do szkoły na konkretną lekcję i nie ma czasy gotować, bo przecież zajmuje się wychowaniem dzieci. A jak pojawiło się drugie to jest faworyzowane i traktowane lepiej. I to mnie wkurza, bo choć sama nie mam dzieci i długo, długo mieć nie chciałam, to jakoś tak wydaje mi się logiczne, że dzieci traktuje się na równi i jak już się na nie zdecydowało, to nie ma czegoś takiego, że nie chce mi się, ja sobie poleżę na kanapie i pogapię się w telefon, a dzieci niech się same sobą zajmują.
Historia opisana przez kotbury dowodzi tylko, że macierzyństwo (chociaż w tym przypadku tacierzyństwo), jest jak media mark - nie dla idotów...
madmaddie, - szkoda, że nie ma równej presji na wychowywanie jak na produkcję 🙄 jednak dalej uważam, że to jest decyzja i jak już się te dziecko ma, to powinno się nim zajmować. Rozumiem presję i że czasem ciężko nie ulec, ale chyba jednak każdy swój rozum ma. Jak nie ma na czas, to trudno, trzeba ogarniać konsekwencje, a nie zaniedbywać dziecko.
Mnie też do wścieku zawsze doprowadzało "kiedy chłopak/ślub/dziecko", też tą presję odczuwałam nie raz.

Do tego problem nie jest moim zdaniem nowy, bo znam wiele osób w okolicach 30-stki, których rodzice nie popisali się. Tylko może mniej to było widać, bo jednak ten dostęp do komputerów i internetu za dzieciaka mieliśmy mniejszy, gry były promowane jako wszelkie zło, więcej się jednak po dworze biegało... ale mogę wymienić na prawdę za wiele przypadków zaniedbań w białych rękawiczkach.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
17 marca 2025 08:41
keirashara, jest dużo takich przypadków niezależnie od pokolenia, a powód jest prosty. Produkcja jest dużo łatwiejsza niż wychowanie.

Moja koleżanka mieszka na takim osiedlu dokładnie takich osób które opisała kotbury. Szłoby gazetę zrobić z akcji jakie się tam odwalają, jak się zachowują rodzice i jak dzieci (bo umówmy się, przykład idzie z góry).

Ja też mam taki wniosek że w Polsce (przynajmniej małomiasteczkowej) dziecko to podobnie jak zamążpójście - awans społeczny. Generalnie nie ma znaczenia jak, ważne żeby było. A z tych pseudo presji najbardziej śmieszy tekst "kto ci poda szklankę wody na starość" który lubi być parowany z tekstem "jesteś egoistą" jak mówisz że nie chcesz mieć dzieci 🤣
kotbury, z dzieckiem do lekarza na 'obdukcje', bo potem bedzie, ze to tylko mala ranka byla, a tatusia na policje. Raczej nie ma sensu z nim rozmawiac.
Pozostaje jeszcze rozwiązanie tradycyjne 😎
ogurek, no dlatego pogadam ja nie mój mąż🙂 bo by było za tradycyjnie.

Wiecie, ja mam wrażenie, że właśnie presja społęczna na "wychowanie" jest ogromna.
Kiedyś dzieci się nie wychowywało- się z nimi było. Dziś to, że w zasadzie nie ma już domów gdzie jeden z rozdziców nie pracuje poza domeme- czyli ma czas być z dziećmi.
Czas na ogarnianie domu, po prostu zycie czy pracę "na własnym"- spędzony z dziećmi jest bezcenny.
Dziś jest tak, że na stresie wszyscy rano zapierniczają do pracy, dzieci są hostowane do szkoły i szkołę rodzice traktują jak przechowalnię na czas ich pracy. potem szybko ze szkoły ogarnąć podstawy egzystencji i zaraz jakieś zajęcia pozaszkolne. Ludzie nie mają wspólnego zycia- wspólnego czasu, gdzie dzieci po proatu mogłyby być przy rodzicach i żyć i uczestniczyć w prowadzeniu domu.

I mamy tłumy dzieci pięknych, ubranych z kolekcje z zary, które łącznie z rodzicami na dobę w tygodniu spędzają po 2 max 3 h. To nie ma jak przy takim czasie rozwinąć relacji z dziećmi. Bo w tym czasie jeszcze trzeba ogarnąć szkolne obowiązki i inne. A dzicko żeby zaczeło wchodizć w dialog, otworzyło się, zaczęło szukać różnych rozwiązań, zaczeło sobie szukać edukowania się musi się nudzić. A dziś nie ma kiedy się nudzić bo zmęczenie dniem zagłusza stymulacją (telefony, komputery).

I z jednej strony mamy "madki", które prowadzają swoje maluszki na "zajęcia sensoryczne" (czyli taplanie się mące i farbach i innych- ale koniecznie poza chatą, żbey w chacie nie było bałaganu) a potem taki własnie jest odbiór spędzania czasu z dzieckiem- prowadzanie je na zajęcia, gdzie się siedzi z dupą i gada z innymi babami. wszyscy ściągają gacie, żeby "coś robić" z dziećmi w znaczeniu wyjazdy, atrakcje - a brakuje takiego "nic nie robienia", żeby w w tym czasie rodzić nie siedział na telefonie czy przd kompem.
Facella, Jeśli nie pojechałaś na SOR i dziecko nie zostało zszyte to nie masz chyba czego zgłaszać na policję
Emerytka1, pojechałam na sor ale było cytuję "tak minimum 3h czekania... żeby ktokolwiek to nawet dotknął"🙂.
Plus nie było chirurga-chirurga tylko "ogólni" z teoretyczną umiejętnością cerownia. Kiedyś już do takiego "ogólnego" trafiliśmy w tym szpitalu i skończyło się tym, że dobę po jechaliśmy do chirurga plastycznego, który dziecko rozpruwał i szył na nowo, żeby miało brwi na jednej wysokości.

Nie wiem jak jest w innych województwach ale tu w wlkp to jest dramat. tego samego dnia koleżanka (ma przychodnię) wiozła pacjentkę z udarem tam... i również poczekała sobie tyle w kolejce na przyjęcie, że jak ta babka wyjdzie ze stanu "warzywo' to będzie wow.

Mam porównanie np. z sor w Szczecinie gdzie gdy mój syn się rozwalił to nawet dostałam "pielęgniarkę do pomocy", zanim nas doktor przyjęła na szycie, która się dzieckiem zajęła, żebym ja sie mogłam z krwi umyć itd. dostałam ręczniki dla siebie. Co chwilę jak przechodził jakiś doktor to do nas podchodził i mówił za ile minut jeszcze mniej więcje doktro nas przyjmie.

To jest szpital, który jak miałam złamaną rękę (urwaną kość), to mi uwaga: założył szyne i przyczepił do niej cieżarek żeby obciazyć kości i żeby o siebie nie gruchotaly) i wypisał do domu z tekstem, że mam przyjsć za dwa tygodnie, bo wtedy do nich przyjedzie doktor, na konsultacje, I jak wychodziłam ze szpitala to mi kazali ten cieżarek zostawić. Więc mąż rzyjechał z młotkiem własnym, żeby mi to "tymczasowe zlożenie" obciazyć🙂
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
17 marca 2025 13:55
kotbury, ach gdyby było coś takiego jak praca zdalna i elastyczne godziny pracy...

Oh wait, było, i teraz 90% ludu ma wracać do budynków, dojeżdżać tu i tam, i nagle dzień się kończy. Dodać do tego fakt że zwykły Nowak bez pomocy typu "rodzice kupili mieszkanie" nie może sobie pozwolić na to żeby tylko jeden rodzic pracował. Plus jeszcze nadal smutnie obecna dyskryminację kobiet-matek w pracy. I cokolwiek kobieta nie zrobi to źle - siedzi w domu z dziećmi to leniwa, poszła do roboty to karierowiczka. Jak kobieta w pracy jest matką to nie można na niej polegać podobno ale jak facet jest ojcem to nagle on jest super pracownik, bo przecież "zależy mu na utrzymaniu rodziny" 😀

I się liderzy narodów dziwią że przyrost naturalny spadł na ryj 😉
kotbury, ach gdyby było coś takiego jak praca zdalna i elastyczne godziny pracy...

😉

donkeyboy, ale to się nie zawsze sprawdza. to jets to, o czym mówię. Bo albo pracujesz albo zyjesz z dzieckiem.

Okropnością jest to, jak obrzydzono ludziom na przestrzeni ostatniego pół wieku rodziny wielopokoleniowe czy zdeprawowano bycie matką niepracującą, że kura domowa i nic nie robi. kobiety zostały wciśnięte przez feministki w wyścig szczurów, który wielu nie służy. wcale się nie realizują przez karerę a środowisko wysoce konkurencyjne i stałe zycie z wysokim kortyzolem zbiera żniwa nowowtorów piersi, chorej tarczycy i rzedwczesnej menopuzy.
wmowiono ludziom, że są samodzielni jak się "wyprowadzają z domu", zamiast dązyć do zarabiania i posiadania większego domu, gdzie bez wchodzenia sobie na fgłowę można mieszkać z rodizcami. Gdzie codzienny kontakt wnuków z dziadkami tak naprawdę uczy życia bo pozwala rozumieć starosć, rozumieć to, że nie jesteśmy nieśmiertelni, uczy umiejętności dogadywania się i funkcjonowania w społeczności, która nie skłąda się tylko z równieśników ("młody dynamiczny zespół", klasy w szkołąch podzielone po wieku.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
17 marca 2025 14:23
kotbury, wiem, i miałam pisać nawet edita żeby było jasne, jak się pracuje w domu to =/= siedzenie z dzieckiem, bo to tak nie wygląda nawet jak się dzieci nie ma i ma się inne obowiązki.

Nie wiem jak ty, mi nic nie trzeba obrzydzać - z całym szacunkiem do moich rodziców, ale nie wytrzymałabym z nimi dwóch tygodni pod jednym dachem. I oni o tym wiedzą. Że już nie wspomnę że to nie tylko młodzi ludzie są winni - boomerzy też dziadkami roku nie są, tak z mojej obserwacji, mało którzy dziadkowie siedzą tyle z wnukami co ja siedziałam będąc dzieckiem. A i tak nie siedziałam tyle co kuzynostwo które właśnie mieszkało u babci.

Bycia matką w moim odczuciu nikt nie zdeprawował, po prostu jest więcej akceptacji na to że nie musisz mieć męża i nie musisz mieć dzieci. No i cóż, może nawet dobrze dla tych dzieci ze nie mają ich rodzice którzy dzieci mieć nie chcieli lub nawet nie powinni?

Jestem zdania że wiele kobiet chętniej decydowało się na dzieci gdyby nie miało to diametralnego wpływu na ich życie, nie tylko zawodowe ale hobby czy samą siebie. Że już nie wspomnę że ludzie (nie tylko kobiety) by się mniej stresowali gdyby dalo się utrzymywać i żyć z jednego dochodu. Stres w pracy a stres wynikający z przymusu do zatrudnienia "bo taki mamy klimat" i nie będzie co do garnka włożyć to są naprawdę różne rzeczy. W zasadzie kto by się przejmował praca jeśli ci się nie podobało to mogłabyś się zwolnić "bo tak" bez myśli o tym za co będziesz jeść i opłacać rachunki
kotbury, - dla mnie stres w pracy to nawet nie jest 1% tego, co mam stresu przez swoją rodzinę. Mnie z domu nie wygnała presja społeczna. Spieprzałam z niego sama w podskokach przy pierwszej okazji, a myślałam o tym już od początków liceum. Po parunastu latach dalej dopadają mnie konsekwencje więzi rodzinnych, pół życia sprzątam jakieś 💩 z ich powodu.

Dla mnie praca i niezależność to wybawienie, a nie ucisk. Łatwo się mówi jak to fajnie miały kobiety w domu z punktu widzenia normalnych, fajnych domów. Gorzej, że w wielu gospodarstwach była sobie patola w różnej formie, często w białych rękawiczkach. Przemoc psychiczna, ekonomiczna, a nie raz również fizyczna.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
17 marca 2025 14:33
Oh, gdyby tak więcej niż 14% porodów dostawało znieczulenie, gdyby tak matkom na rynku pracy było lżej, a rzesza panów nie oczekiwałaby od kobiety usług w zakresie kucharki i sprzątaczki. 😅
Babcia mojego chłopa miała knajpę, ale tym walnęła, bo musiała zajmować się knajpą, a potem wracać i ogarniać dom bo chłopy nic nie zrobiły, tylko oczekiwały, że będzie zrobione. Nie wiem czy to takie wspaniale czasy były.
donkeyboy, ostatnio wpadłam w algorytmy dzieciowe na SM i pod rolką w której Maria Berlińska mówiła, że zmęczona matka nie będzie dobra matką i musi sobie odpocząć od dzieci, zostawić męża w domu z nimi i gdzieś pojechać, komentarze matek: a który mąż się na to zgodzi.
Cudowna perspektywa 🙂
a który mąż się na to zgodzi.
madmaddie tylko prawda jest taka, że kobiety często są za to współodpowiedzialne. Bo albo nie widzą (nie chcą widzieć) wielu rzeczy w związku a potem się decydują na dziecko i są zaskoczone, bo myślały że wszystko się magicznie zmieni (to np mój przykład). Albo same sobie narzucają presję, bo przecież one muszą wszystko ogarnąć, bo tylko one są odpowiedzialne (znowu ja). Albo nie chcą oddać odpowiedzialności, bo se chłop nie poradzi (to na szczęście już nie ja).
Co to znaczy że "mąż się nie zgodzi"? Że co, ona przyjdzie i powie że potrzebuje pojechać gdzieś sama bo nie wyrabia a on powie "nie możesz"? Nie. Jej po prostu do głowy nie przyjdzie że ma do tego prawo.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
17 marca 2025 15:41
FurryMouse, kwestia wychowania przez pokolenia. Moje koleżanki, mają takie matki, które po nich jadą, że jak to mąż sobie sam koszule prasuje, albo w domu sprząta.
Ale i tak uważam, że super jest feminizm i że można sobie samemu funkcjonować i mieszkać i się utrzymać jako kobieta. Nie wiem czy są jakieś dane na ten temat, patrząc tak po rodzinie bliższej czy dalszej, to te 50 lat temu, niezależność finansowa jednak była trudna do osiągnięcia
kwestia wychowania przez pokolenia
A to prawda. Choć po mnie nigdy nikt nie jechał w ten sposób a i tak byłam wychowana w duchu brania na siebie za dużej odpowiedzialności. Także drogi do tego bywają różne ale prawdą jest, że wychowanie ma tu ogromne znaczenie. Niestety wiele kobiet albo tego nie widzi albo nic z tym nie robi i potem trwają w takich relacjach.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się